Forum www.boga.fora.pl Strona Główna
Home - FAQ - Szukaj - Użytkownicy - Grupy - Galerie - Rejestracja - Profil - Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości - Zaloguj
Jak żyć dobrze i mądrze
Idź do strony 1, 2, 3  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.boga.fora.pl Strona Główna -> Wybrane i przeniesione
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Jerzy Karma
Referent



Dołączył: 20 Kwi 2008
Posty: 1090
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 22:08, 20 Kwi 2008    Temat postu: Jak żyć dobrze i mądrze

Witam wszystkich
Ten temat zacząłem na
cheops.fora.pl/paranauki,16/jak-zyc-dobrze-i-madrze,1383.html?sid=d07ce3305a348c6fdd5dac759003c426
i z powodu niektórych ograniczeń na tamtym forum prznoszę go tu.
Witam wszystkich z powagą i szacunkiem, serdecznością i moją gotowością służenia.
Czasem niedoskonała ta służba jest za co wybaczcie.

Tymczasem mnóstwo pracy przede mną tutaj.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jerzy Karma
Referent



Dołączył: 20 Kwi 2008
Posty: 1090
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 22:12, 20 Kwi 2008    Temat postu:

Ten temat powstaje spontanicznie od wieków.
Zajmował sie nim wobec ludzi Bóg, prorocy, nauczyciele, Święte Księgi, lekarze, naukowcy, a szczególnie leczący innych Jezus, który też nauczał jak żyć.

Zajmując sie człowiekiem, zawsze dojdzie sie do tego tematu.
Taka kolej następstw i tego kim jest człowiek.

Tak było kiedyś też w moich pisanio-badaniach.
Tak widzę doszedł i do tego TheSiłacz, co wyraził choćby na
.cheops.fora.pl/viewtopic.php?p=42208#42208

Tam wyniknęło to w innym temacie.
Ten temat wart jednak jest własnego podwórka Wink

Odpisuję zatem na tamten post TheSiłacz tutaj.
Jak i niestety z bólem na post Ptaka.
____________________________________________________________
Zatem rozmawiam z Wami.
Obym był wolny od rozmowy rozmawiając.

TheSiłacz,
Napisałeś, że choroba jest karą za grzechy, a dałeś jedynie przykłady na to, że grzechy powodują choroby.
A to zupełnie co innego.
Twierdzenie, że choroba jest karą za grzechy wyklucza inne przyczyny chorób.
W ten sposób ograniczasz się i zamykasz przed wiedzą.

Skoro wyrażasz otwartość na wiedzę, to czemu ograniczasz sie do grzechu?
Poddałeś w wątpliwość cytat z Biblii jaki Ci dałem.
Twoje prawo,

Napiszę zatem inaczej:
Wg Ciebie zło jedynie z grzechu się bierze?
Sam grzech już jest złem. Zgadzasz się?
Skoro grzech jest złem, to jak możliwe jest by na początku bezgrzeszny człowiek mógł w ogóle zgrzeszyć?
Zło zaistniało oto w bezgrzesznym człowieku.
Grzech sam w sobie jest chorobą. Zgadzasz się?
Jak zatem mógł zgrzeszyć zdrowy człowiek, czyli nasz sławny Adam?

Dodam, że to co napisałeś jeśli chodzi o działania, a nie Twoje oceny, jest bardzo wartościowe.
Czytamy takie nauki już w Nowym Testamencie.

Poruszyłeś temat, który opisywałem kilkadziesiąt lat temu w "Przypomnienie"
Choć nie publikowałem tego.
Może już czas?
Skoro są tacy ludzie jak Ty.
Może wrzucę tu jakiś fragment specjalnie dla Ciebie.
Powinno Ci sie spodobać Wink
Pozwól jednak, że przed tym odpiszę Ptakowi Smile
___________________________________________________

Ptaku!
Tak...co piszesz...poglądujesz...odbierasz...to Twoje jabłko.
Nawet Jezus nikogo na siłę nie zbawia.

Nauki, które głosisz czasem są iście dziełem szatana. Co z tego, że ubierasz je kwieciście, choćby i w światło...
To nauki nakłaniające do negacji porządku, prawdy, piękna. harmonii.

Nikt prawdy na kłamstwach nie zbuduje. Zbuduje najwyżej własne urojenie, które nazwie prawdą.
Możesz o słoniu powiedzieć, że to mrówka, ale i tak pozostanie słoniem.
__________________________________________________________
__________________________________________________________
Do TheSiłacz i nie tylko
Teraz fragment z wspomnianej wyżej książki "Przypomnienie" cytuję z dedykacją dla TheSiłacz:

Kod:
MYŚLI. UCZUCIA. UCZYNKI. DWA ŚWIATOPOGLĄDY. NISZCZYMY SIEBIE. NASZE NIEWIDZIALNE POTĘGI. CO OPŁACA SIĘ JEŚĆ.

„Myślcie tylko o tym, co... czyste, co miłe, co chwalebne...”, czytamy w Biblii w liście do Filipian /rozdział 4, werset 8/. Wypada tu jednak zaznaczyć, że nasze uczucia mają silniejsze oddziaływanie na otaczającą nas rzeczywistość, niż nasze myśli. Myśli tworzą światopogląd, a wraz z nim wpływają na postać wytwarzanych uczuć, które wyznaczają wariant działania, już widzialnego. Jednak częściej to nasze myśli służą naszym uczuciom, niż uczucia myślom. Intelekt potrafi dostarczyć nam samozadowolenia i dorobić odpowiednią koncepcję dla uzasadnienia zaspokajania uczuciowych zachcianek. Co manifestujemy odpowiednim rodzajem działania.
Wpływ na innych ludzi wywieramy przede wszystkim swoim działaniem, jednak nie tylko w jego przejawionej formie odebranej poprzez ich zmysły fizyczne. Nasze uczucia towarzyszące działaniu mają różnorodne wibracje astralne, które rozchodzą się w przestrzeni i wywierają swój wpływ na wibracje otoczenia i naszych znajomych, i poprzez nie kształtujemy chcąc nie chcąc ich uczucia. Wibracje astralne są wyczuwalne nieświadomie przez wszystkich, a półświadomie przez niektórych ludzi Działanie ich jest bardzo znaczące. Chrystus nauczał tej prawdy bardzo wyraźnie. Podczas gdy Stary Testament wyjaśniał, co jest złe, a co dobre, w świecie widzialnym, to Chrystus sięgał głębiej, bo aż do uczuć, które to dobro lub zło sprowadzają i które są tak samo grzeszne. Wyraził to w słowach: „Słyszeliście, iż powiedziano: Nie będziesz cudzołożył. A Ja wam powiadam, że każdy kto patrzy na niewiastę i pożąda jej, już popełnił z nią cudzołóstwo w sercu swoim...”/Mat.5.27-28/ (Co jak już napisałem wcześniej nie oznacza, iż mamy nie dostrzegać kobiecego piękna, ale oznacza abyśmy nie pożądali tego piękna dla siebie. Jeśli zaś ktoś chce pożądać kobietę, to wolno mu tylko wtedy, gdy jest jego żoną.) „Słyszeliście, iż powiedziano przodkom: Nie będziesz zabijał, a kto by zabił, pójdzie pod sąd. A Ja wam powiadam, że każdy, kto się gniewa na brata swego, pójdzie pod sąd... a kto by rzekł: Głupcze, pójdzie w ogień piekielny.”/Mat.5, 21-22/
Jednak wiemy, że nie łatwo jest panować nad swoimi uczuciami. Zwykle to one panują nad nami. Warto więc zająć się tym, co dużo wcześniej poprzedza uczucia, a więc myślą. To nasze przeszłe myśli, nasz światopogląd i to jak nas wychowano, powodują nasze uczucia. Każdy z nas musi zmienić myślenie, światopogląd, a także dokonać samowychowania, by móc zmienić uczucia. Jeśli jesteśmy nieszczęśliwi lub przeżywamy chwile smutku, przygnębienia, zawodu, żalu, czy innych nie spełnionych oczekiwań; to jest to oznaką naszych złych myśli: nie tych intelektualnych, ale tych, które są naszym „praktycznym” nastawieniem.
Myśli i wychowanie dziedziczymy z pokolenia na pokolenie. Wraz z wzorcami uczuć i zachowań. I niekoniecznie po swoich rodzicach. W nich się rodzimy, wzrastamy i w nich umieramy. Obok nich patrzymy jak na obrazek na myśli Chrystusa, Jego uczucia i uczynki. „Nie potrafimy” Go naśladować i zastosować praktycznie Jego mądrych nauk, bo wydają się nam, choć piękne, to „nieżyciowe”. Tymczasem one są bardziej życiowe niż nasze. Czas przestać się im tylko przyglądać i zacząć stosować w życiu dla własnego dobra i dla dobra wszystkich.
Zmianę uczuć musimy zacząć od zmiany światopoglądów i naszego myślenia. Zwykle jednak mamy dwa światopoglądy; jeden stosowany praktycznie, drugi wyznawany intelektualnie. Czas by ten intelektualny stał się praktyczny!
Czas byśmy zaczęli stawać się istotami intelektualnymi. Czas byśmy przestali być istotami sterowanymi przez przeszłość przodków.
Bo tak sterowani zachowaniem swych przodków byli ludzie żyjący przed Chrystusem: „Gorliwie stawałem w obronie Pana, Boga Zastępów, gdyż synowie izraelscy porzucili przymierze z tobą, poburzyli twoje ołtarze, a twoich proroków wybili mieczem. Pozostałem tylko ja sam, lecz i tak nastają na moje życie, aby mi je odebrać.” (1 Król. 19:10, BW)
Myśl jest na wyższej płaszczyźnie niż wibracja astralna. Przed myślą jednak też jest wibracja, lecz wibracja mentalna. Dlatego zanim pomyślisz wibrujesz, a ktoś, kto czyta wibracje i zada Ci pytanie może znać Twoją odpowiedź wcześniej niż Ty sam.
To samo dzieje się na poziomie widzialnym. Zanim nastąpi cokolwiek na „planie fizycznym” /tu: widzialnym/, to musi zaistnieć właściwa temu poziomowi wibracja. Najpierw więc wydarzenia tworzą się w postaci wibracji, a wibracje już realizują się w planie fizycznym. Widać to nawet w podziale komórek. „Niewidzialne promieniowanie jest przez komórkę emitowane w postaci krótkich impulsów bezpośrednio przed rozpoczęciem jej podziału.”6 Tak więc to promieniowanie realizuje podział, a nie podział promieniowanie. Ono zawsze jako wibracja poprzedza wydarzenie. Oczywiście nie chodzi tu o promieniowanie tej natury, które powstaje przy rozszczepieniu atomu.
Dzisiejsza medycyna już coraz bardziej zbliża się do tego, by wkrótce stwierdzić, że wszystkie choroby są psychosomatyczne. Zresztą zasadę tę w sposób praktyczny realizował rosyjski hipnotyzer Anatolij Kaszpirowski.
Psychosomatyczne nie oznacza, że mamy nad nimi bezpośrednią kontrolę swoją wolą. Jednak nasza wola na aktualnym dla nas poziomie rozwoju ma na nie wpływ pośredni.
Nawet infekcja wirusowa musi znaleźć podatny - osłabiony - organizm; a osłabi go złe uczucie lub zła myśl. Każda na pozór niewinna lecz nieprawidłowa postać osobowości lub stan psychiki, ma ujemny wpływ na odporność organizmu. Efekt tego wpływu może przejawić się nagle lub kumulować się w ukryciu i przejawić po jakimś czasie. Wystarczy więc zastosować się do słów: „Wszelka gorycz, i zapalczywość, i gniew, i krzyk, i złorzeczenie niech będę usunięte spośród was wraz ze wszelką złością”./Efez.4, 31/ Szczególna dbałość o czystość ludzkich energii jest widoczna w prawie Mojżeszowym. Złe czyny ludzkie są zewnętrznym przejawem szkodliwych energii /szkodliwych także dla osoby źle czyniącej i dla jej potomstwa, aż do dziesiątego pokolenia, wg V Mojż.23,2-3/. Dobre zaś czyny, stwarzają dobrą energię, która oczyszcza. Całkowite jednak oczyszczenie ciał do takiego stopnia, że człowiek jako doskonały wchodzi do zgromadzenia Pańskiego, musi dokonywać się przez trzy pokolenia. Czytamy o tym w V Mojż.23,8-9; gdzie jest mowa o Edomitach, którzy są braćmi - bracia zaś, to ci, którzy postępują dobrze wobec innych; jest tam także mowa o Egipcjanach, lecz nie o tych, u których żydzi byli niewolnikami, ale o tych, którzy na początku przyjęli żydów jak swoich braci i dzielili się z nimi swoim jadłem - wtedy żydzi byli obcymi przybyszami, dopiero później stali się niewolnikami. Zgromadzenie Pańskie, to w rzeczywistości osoby zgromadzone z Bogiem i w Bogu, Bogiem żyjące i w Nim przebywające, a więc czyści i pełni miłości. Zatem całkowitą czystość osiąga się przez pracę trzech pokoleń. Kto jednak praktycznie, nie – intelektualnie, stanie się naśladowcą Chrystusa, ten dzięki mocy Ducha Świętego - ogromnej energii oczyszczającej - stanie się czysty i wejdzie do zgromadzenia Pańskiego w czasie swojego życia. Energia oczyszczająca Ducha Świętego jest energią uruchomioną przez Chrystusa w czasie Jego ofiary - śmierci, jest więc jednocześnie energią chrystusową. Metoda oczyszczenia przez trzy pokolenia, nie została zrealizowana przez żydów, gdyż grzech ich nie odstępował. Dlatego Chrystus dał im i ludzkości nową metodę, gdzie dzięki Jego mocy można poddać się oczyszczeniu bez udziału pokoleń. Ludzie jednak i z tej metody nie korzystają.
Gdy okoliczności życia spowodują, że człowiek znajdzie się w złym towarzystwie, to - jak czytamy w V Moj.23,10 - należy strzec się „wszelkiej złej rzeczy”. Warto jednak mieć świadomość, że nawet jeden nieczysty w tłumie czystych powoduje energetyczne zamieszanie. Dlatego już w Biblii czytamy: „Jeśli będzie u ciebie ktoś nieczysty...to niech wyjdzie poza obóz...”/VMoj.23,11/ Sprawa jest oczywista. Nieczysty, a takim z pewnością jest każdy zły, może emitować szkodliwe energie - informacje na kilku poziomach. Powszechnie na czterech: mentalnym, astralnym, eterycznym i fizycznym widzialnym. „Emitowane przez komórki światło w zakresie nadfioletu nie jest przypadkowym, ubocznym produktem reakcji, jakie w nich przebiegają, lecz stanowi sposób kontaktowania się komórek między sobą i jest ważnym kanałem wymiany informacji.”6 Wiadomo, że człowiek także emituje „własne światło”, które na razie nazwano polem elektromagnetycznym. W ten sposób ludzie nieświadomie na siebie mogą oddziaływać i wywierać wpływ. Jeśli np. ktoś ma małą negatywną skłonność do czegoś, na tyle małą, że z łatwością ją kontroluje, jednak gdy znajdzie się w polu informacyjnym ludzi posiadających tę samą skłonność w bardzo silnym stopniu, to najczęściej jest tak, iż nie może już kontrolować tej skłonności u siebie, bo jej moc się zwiększyła.
„Richard Brewer z IBM umieścił dwa atomy baru w pułapce elektromagnetycznej. Zmieniając natężenie pola elektromagnetycznego mógł on stabilne atomy wprowadzić w nieregularny, chaotyczny ruch i na odwrót.”8 A zatem pole elektromagnetyczne to nie tylko sama informacja, to coś więcej, co w pewnych warunkach działa jak program - nakaz. Tak więc stan funkcjonalny komórek, naszego zdrowia, uczuć i myśli zakodowany jest w promieniowaniu elektromagnetycznym przejawiającym się przy procesach życiowych. To jednak nie ono powoduje procesy życiowe, ani też procesy życiowe nie stwarzają tego promieniowania. Obie te funkcje są dziećmi jednej przyczyny. Tak jak jajo i kura. Żadne z nich nie jest przyczyną sprawczą. Badacze tego przedmiotu mogą próbować zarzucić, że efekt oddziaływania zachodzi tylko pomiędzy komórkami nie różniącymi się genetycznie /homogennymi/. Brak go natomiast w kulturach różniących się genetycznie /heterogennymi/. To prawda, ale chodzi o efekt widzialny, który dopiero niedawno ludzie zdołali zaobserwować, i możliwy do przejawienia w komórkach różniących się, gdyż różnica może być tego rodzaju, że dane komórki heterogenne nie są podatne na przekazywaną „chorobę”. Nie znaczy to jednak, że nie ma żadnego wpływu. Wpływ jest, lecz tak różniący się, na ile różnią się komórki. Dlatego przy obecnych możliwościach obserwacji może go być trudno zauważyć. Jest on bowiem elementem całego zbioru innych wpływów zewnętrznych. Wypadkową zaś, przejawiającą się jako efekt, jest nie element, lecz cały zbiór. Co zaś się dzieje, jeśli komórki przyjmują do swojej hodowli inne komórki heterogenne? Muszą narzucić im swoje promieniowanie /będę używał tego określenia, gdyż jest obecnie łatwo strawne ludzkim umysłom, zaznaczam jednak, że jeśli już promieniowanie, to w bardzo szerokim znaczeniu; jest to bowiem coś tak złożonego jak sam człowiek i jak on dąży, usiłuje, posiada naturę uwarunkowaną, pragnie coś narzucić, podlega innym wpływom, rośnie w siłę lub słabnie/.
Warto w tym miejscu zwrócić uwagę na to, że wszelkie promieniowanie działa w powietrzu. Wiemy też, że zależnie od rodzaju swojego może wywierać na nas swój wpływ. Znamy ten świat, jego niedoskonałości, i widzimy jaki jest i co w nim przeważa. Jakie więc energie-promieniowania przeważają, czyli dominują w nim? Co zaś dominuje, to rządzi. Dlatego niegdyś napisano:
„W których niegdyś chodziliście według modły tego świata, naśladując władcę, który rządzi w powietrzu, ducha, który teraz działa w synach opornych.” (Efez. 2:2, BW)


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jerzy Karma
Referent



Dołączył: 20 Kwi 2008
Posty: 1090
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 22:15, 20 Kwi 2008    Temat postu: Od TheSiłacz

TheSiłacz napisał:
Jerzy Karma napisał:
Twierdzenie, że choroba jest karą za grzechy wyklucza inne przyczyny chorób.
W ten sposób ograniczasz się i zamykasz przed wiedzą.

Podałem bezpośrednie przyczyny. Ty w tekście poniżej roztrząsasz kwestię uczuć i wibracji jako przyczyn, które dla mnie brzmią jak pośrednie, w pełni zależne od nas. Świetny tekst, nie ma niczego z czym bym się nie zgadzał, bo pewien pionier medycyny niekonwencjonalnej G.P. Małachow w swoich książkach wnika w te kwestie dogłębniej niż Ty i opisuje w sposób naukowy.
Recepta na szczęśliwe życie od wieków była "prosta". Zawsze pod ręką. Ale Biblia dopiero dziś nabiera rozmachu i wiarygodności, a zgodnie z nią postępuje wielu lekarzy naturalnych i osiąga świetne wyniki.
Do mnie już dawno dotarło, że nie ma pustych zdań w Piśmie Świętym lub ich się nie doszukałem. A już na pewno nie w życiu Chrystusa. Tak wpadłem na najsilniejszą metodę oczyszczającą, czytając słowa Jezusa "Poście". Niczego nie żałuję, wiele zmieniłem i jeszcze wiele przede mną.

Nie każdy ma pojęcie, że to przed czym przestrzega Biblia, jest nie tylko szkodliwe dla otoczenia, ale i nas samych. O tym nie wiemy i niektórzy nigdy nie powiążą pewnych niedomagań czy braku szczęścia z nimi samymi. Zawsze wina będzie po stronie otoczenia lub braku opcji na godne życie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jerzy Karma
Referent



Dołączył: 20 Kwi 2008
Posty: 1090
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 22:20, 20 Kwi 2008    Temat postu: Od Ptaka

Ptak napisał:
Jerzy Karma napisał:

Ptaku!
Tak...co piszesz...poglądujesz...odbierasz...to Twoje jabłko.
Nawet Jezus nikogo na siłę nie zbawia.

Nauki, które głosisz czasem są iście dziełem szatana. Co z tego, że ubierasz je kwieciście, choćby i w światło...
To nauki nakłaniające do negacji porządku, prawdy, piękna. harmonii.

Nikt prawdy na kłamstwach nie zbuduje. Zbuduje najwyżej własne urojenie, które nazwie prawdą.
Możesz o słoniu powiedzieć, że to mrówka, ale i tak pozostanie słoniem.


Przyznam, że potrafisz ranić ludzi. Z niezrozumienia, z braku chęci, czy możliwości wniknięcia w świat innych. Okopałeś się w swoich prawdach i wszystko inne, co nie współgra z nimi odbierasz jako zło. Rozumiem teraz, dlaczego zamykają Ci tematy na innych forach. Swoje „fundamentalne” prawdy próbujesz narzucać innym, ubierając je w pseudonaukową szatę.
A prawda jest taka, że wszystko jest bardziej złożone niż Ci się wydaje. Każda istota, to odrębny wszechświat, prawdziwy sam w sobie. Każda istota promieniuje sobie tylko właściwym promieniowaniem. I każda istota powstała z woli Pana, aby w sobie właściwy sposób kreowała i wyrażała siebie. Aż do całkowitego oświecenia, tzn. wzniesienia świadomości. Jesteśmy teraz w różnych punktach, aczkolwiek, poprzez to, że żyjemy tu i teraz, są to zbliżone uwarunkowania, biorąc pod uwagę ogrom Wszechświata.

Opierasz swoją wiedzę na księgach, domniemywam, że głównie na biblii. Zdałam we wcześniejszym poście pytanie: cyt.” Co powiesz na to, gdy ktoś buduje swoją prawdę na kłamstwach, wierząc, że to prawdy objawione? Zaprzeczysz jego prawdziwości? Nazwiesz kłamcą?
Nie odpowiedziałeś, za to zarzuciłeś mi, iż głoszę nauki szatana. Wczoraj, także Mesjasz w innym temacie, mój jasny i zrozumiały post podciągnął pod przekaz Lucyfera. w.cheops.fora.pl/hydepark,7/propozycja-odpowiedzi-na-100-trudnych-pytan,1366-50.html#42261
Zbieżność przypadków? Czy po prostu brak tolerancji na inność? Czy po prostu forsowanie swojej prawdy ponad prawdy innych. Sam pisałeś wcześniej o zbiorze prawd. Zgodnie z tym, Twoje przekonanie wynikłe z jakiegoś dogmatu biblijnego wcale nie musi być bardziej prawdziwe obiektywnie od przekonania innej osoby, wynikającego tylko z jej własnego doświadczenia.
Pisałam już jaki mam stosunek do biblii. Są tam perły, ale są też narzędzia do zniewolenia i manipulacji drugim człowiekiem. Odbierasz treści na miarę swoich możliwości rozumienia i rozróżniania. Jesteś osadzony w TU, toteż brak jest spojrzenia z wyższych pułapów, skąd aktualne TU prawdy, mogą wyglądać zupełnie inaczej.

Uważam, że o wiele bardziej cenne dla rozwoju jest po prostu kochanie innych takimi, jakimi są, bez zapędów zmieniania ich. Każdy sam musi poczuć dyskomfort w swoim życiu i zapragnąć zmiany. Gdy już to poczuje, możliwości zmian pojawią się same. I będzie dany człowiek wiedział, co jest dla niego dobre, a co mu nie służy. Moralizowanie, nauczanie, co niektórzy z takim zaangażowaniem uprawiają niczemu nie służy. Dwa tysiące lat już się o tym przekonujemy, że prawda musi wyjść ze środka, z potrzeby serca. I tyle.
Ptak.


PS. Czy mógłbyś uściślić, jakie to ja nauki głoszę, które nakłaniają do negacji porządku, prawdy, piękna, harmonii?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jerzy Karma
Referent



Dołączył: 20 Kwi 2008
Posty: 1090
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 22:28, 20 Kwi 2008    Temat postu:

TheSiłacz napisał:
...pewien pionier medycyny niekonwencjonalnej G.P. Małachow w swoich książkach wnika w te kwestie dogłębniej niż Ty i opisuje w sposób naukowy.


Dzięki. Może przeczytam, bo mam nadzieje, że wobec tego nie będę musiał nigdy publikować tej niedoskonałej pracy pt. "Przypomnienie" Smile
______________________________________________________________________________________
Do Ptaka.
Chętnie przeczytałem, co napisałaś.
ptak napisał:
Każda istota, to odrębny wszechświat, prawdziwy sam w sobie. Każda istota promieniuje sobie tylko właściwym promieniowaniem. I każda istota powstała z woli Pana, aby w sobie właściwy sposób kreowała i wyrażała siebie. Aż do całkowitego oświecenia, tzn. wzniesienia świadomości.


Napisałaś prawdę. Pięknie i mądrze. Pozwól mi tylko dopowiedzieć co nieco.
Kreacja jest jednocześnie procesem wewnętrznym i zewnętrznym.
A skoro także zewnętrznym, to nie ma kreacji bez świata i bez innych ludzi.

Co do ranienia ludzi...nie jest to moim celem.
Ani Ciebie, ani nikogo.
Jeśli coś jest napisane, to jedynie po to, by skłonić do refleksji.
W momencie jak ktoś jej nie chce, albo obawia się, bo burzy jego wyobrażenia, odbiera rzecz napisaną jako wrogą.
I wini za to jakąś osobę.
/Wszyscy szukają-wizualizują osobę...w sobie... na zewnątrz.../

Argumenty jakie używasz przeciw mnie nie są racjonalne:
ptak napisał:
zamykają Ci tematy na innych forach

I są fałszywie przez Ciebie przedstawione.
ptak napisał:

..brak tolerancji na inność? Czy po prostu forsowanie swojej prawdy ponad prawdy innych.


Mat. 16:23: "A On, obróciwszy się, rzekł Piotrowi: Idź precz ode mnie, szatanie! Jesteś mi zgorszeniem, bo nie myślisz o tym, co Boskie, lecz o tym, co ludzkie."(BW)

ptak napisał:
...pisałeś wcześniej o zbiorze prawd. Zgodnie z tym, Twoje przekonanie wynikłe z jakiegoś dogmatu biblijnego wcale nie musi być bardziej prawdziwe obiektywnie od przekonania innej osoby


Nie mam przekonań. Nawet jeśli coś piszę. To zaś, co piszę, powstaje w oparciu o informacje - te zaś są w nieustannej zmianie. Nie wypływa też z dogmatów biblijnych, a jedynie odwołuje sie do nich.
Zaś argumentem jakiego ożyłaś możesz podobnie próbować udowodnić wszystko, co zechcesz.

Nie chcę pisać przeciw Tobie.
Choć pewnie tak to wygląda...
To tylko i jedynie są zdania powstajace jako skutek Twoich zdań.

Niestety Twoje odpowiedzi jak prawie zawsze są jedynie oceną mojej postawy. Nigdy zaś nie wykazałas błędów w tym, co napisałem o sprawach, które Ty głosisz.

ptak napisał:
Swoje „fundamentalne” prawdy próbujesz narzucać innym, ubierając je w pseudonaukową szatę.


Napisz mi kiedy kłamałem. Kiedy napisałem nieprawdę. I co było pseudonauką.
Nic nie chcę nikomu narzucać. Bardzo chętnie zamilczę znowu. Skoro milczę kilkadziesiąt lat.
Nie potrzebuję nic pisać ani mówić.
Jezus też nie miał potrzeby nauczać.
Bardzo chętnie stąd odszedł w sensie bytności fizycznej.
Naprawdę nic to miłego być tu.

ptak napisał:
Uważam, że o wiele bardziej cenne dla rozwoju jest po prostu kochanie innych takimi, jakimi są, bez zapędów zmieniania ich. Każdy sam musi poczuć dyskomfort w swoim życiu i zapragnąć zmiany.


Kochać tak, lecz nie takimi jakimi są - jesli są źli.
Normalny człowiek widząc chorego życzy mu zdrowia i chętnie mu pomoże.
Podobnie jeśli ktoś czyni źle, jest jak chory, czasem tak bardzo, iż widać że niszczy innych i samego siebie, choć tego nie dostrzega. Ty jednak nic nie chcesz robić - bo nie chcesz pomóc mu sie zmienić?

Uważasz, że ma najpierw poczuć dyskomfort?
Zatem dotknąć dna? Niczym narkoman?
Ale mądry rodzic sprawi, że dziecko nie będzie narkomanem.
Zapobiegaj, a nikt nie dotknie dna.

ptak napisał:
Moralizowanie, nauczanie, co niektórzy z takim zaangażowaniem uprawiają niczemu nie służy.


Mi służyło i służy.
Powiem więcej: Służy ludzkości. Ostateczne efekty nadejdą w odpowiednim czasie. Jednostkowo i fragmentarycznie występowały i występują.

ptak napisał:
Czy mógłbyś uściślić, jakie to ja nauki głoszę, które nakłaniają do negacji porządku, prawdy, piękna, harmonii?


Zatem napisz, co miałaś na myśli pytając:
- "A skoro ludziom służy kłamstwo? To, co? Zaprzeczysz ich prawdzie?"

ptak napisał:
Zdałam we wcześniejszym poście pytanie: cyt.” Co powiesz na to, gdy ktoś buduje swoją prawdę na kłamstwach, wierząc, że to prawdy objawione? Zaprzeczysz jego prawdziwości? Nazwiesz kłamcą?”
Nie odpowiedziałeś


Odpowiedziałem. Zobacz wyżej. Ale powtórzę:
Nikt prawdy na kłamstwach nie zbuduje. Zbuduje najwyżej własne urojenie, które nazwie prawdą.
Możesz o słoniu powiedzieć, że to mrówka, ale i tak pozostanie słoniem.

Ach Ptaku. Bardzo miła z Ciebie jest dziewczyna. Tym bardziej miła osoba. Ale ja nie piszę dla osoby i dla dziewczyny tez nie.
Daje wypowiedzi do wypowiedzi.
Każdy bierze co chce lub odrzuca, co chce.

Nie mam nic do nikogo.
I niech nikt nie ma nic do mnie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jerzy Karma
Referent



Dołączył: 20 Kwi 2008
Posty: 1090
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 22:29, 20 Kwi 2008    Temat postu: TheSiłacz

TheSiłacz napisał:
Im prędzej pogodzisz się z faktem, że zawsze będzie ktoś kto będzie miał coś do Ciebie, tym lepiej Laughing

Jerzy Karma napisał:
Że wobec tego nie będę musiał nigdy publikować tej niedoskonałej pracy pt. "Przypomnienie"

Im szybciej udostępnisz, tym lepiej dla prawdopodobnie jedynego czytelnika tej pracy Laughing

PS. Poważnie, udostępnij jak pozbędziesz się oporów. Fragment łyknąłem szybko.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jerzy Karma
Referent



Dołączył: 20 Kwi 2008
Posty: 1090
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 22:32, 20 Kwi 2008    Temat postu: od Leszko

Leszko napisał:

Jerzy Karma napisał:
"Nie mam przekonań. Nawet jeśli coś piszę. To zaś, co piszę, powstaje w oparciu o informacje - te zaś są w nieustannej zmianie. Nie wypływa też z dogmatów biblijnych, a jedynie odwołuje sie do nich."


Nie czytałem twoich postów wcześniej. A to zdanie brzmi trochę jak sokratejskie "Wiem, że nic nie wiem".

Jestem ciekaw czy wobec zmienności świata doświadczanego pięcioma zmysłami odnajdujesz w sobie jakiś stały punkt, coś co jest w Tobie niezmienne i jest etycznej natury?
Pozdrawiam[/quote]


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Jerzy Karma dnia Nie 22:34, 20 Kwi 2008, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jerzy Karma
Referent



Dołączył: 20 Kwi 2008
Posty: 1090
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 22:36, 20 Kwi 2008    Temat postu:

ptak napisał:
Do Jerzego Karmy. Smile

Jerzy Karma napisał:
Co do ranienia ludzi...nie jest to moim celem.
Ani Ciebie, ani nikogo.
Jeśli coś jest napisane, to jedynie po to, by skłonić do refleksji.
W momencie jak ktoś jej nie chce, albo obawia się, bo burzy jego wyobrażenia, odbiera rzecz napisaną jako wrogą.
I wini za to jakąś osobę.
/Wszyscy szukają-wizualizują osobę...w sobie... na zewnątrz.../

Oczywiście, że nie jest Twoim celem ranienie innych, przynajmniej nie podejrzewam Cię o to. Można jednak ranić ludzi mimo woli, nawet nie uświadamiając sobie tego. I nie chodzi tu o winienie kogoś za słowa, lecz o uderzenie energetyczne słowem. Każde słowo to określona wibracja. Owszem, mają one skłaniać do refleksji, lecz tę samą myśl można przekazać neutralnie. Różne są wrażliwości. Szczególnie kobiety odbierają słowa bardziej poprzez uczucia niż intelekt. Niestety, często mężczyźni jakby nie wiedzieli o tym lub nie chcieli pamiętać.
Nie sądź jednak, że Twoje słowa nie skłaniają mnie do refleksji. Owszem, skłaniają i to bardzo. Ale też obok refleksji pojawia się „ból” wynikły z tego, że ktoś zbyt łatwo, ulegając swojej „prawdzie”, nie wnikając w „prawdę” rozmówcy wydaje krzywdzący o nim sąd.
Czy naprawdę uważasz za prawdziwe np. te słowa, które wypowiedziałeś? Cyt. „Nauki, które głosisz czasem są iście dziełem szatana. Co z tego, że ubierasz je kwieciście, choćby i w światło... To nauki nakłaniające do negacji porządku, prawdy, piękna. harmonii.” Niestety, nie zgadzam się z tymi twierdzeniami. Dla mnie są one fałszywe, dlatego „bolą”, chociaż od razu są wybaczone. Jednak od osoby Twojego pokroju, można spodziewać się bardziej neutralnych wypowiedzi.
Wiem, że sprawiłam Ci także przykrość. Pisząc poprzedni post, pierwotnie usnęłam fragment z zamykaniem Twoich tematów na innych forach. Jednak, po namyśle umieściłam ponownie. Chodziło mi o praktyczną lekcję, abyś poczuł na własnej skórze, jak słowa mogą „ranić”. Wybacz mi ten zabieg. Nie ma to nic wspólnego z wrogością. I tu zgodzę się z Tobą, argumenty były nie racjonalne i fałszywie użyte. Przepraszam.

Jerzy Karma napisał:
Nie mam przekonań. Nawet jeśli coś piszę. To zaś, co piszę, powstaje w oparciu o informacje - te zaś są w nieustannej zmianie. Nie wypływa też z dogmatów biblijnych, a jedynie odwołuje sie do nich.

Tu się z Tobą nie zgodzę. Gdybyś nie miał przekonań, choćby chwilowych, nie potrafiłbyś nic napisać. Gdyż byłoby to jedynie powielaniem czyichś myśli i prawd. A nie sądzę, abyś nie myślał. Zauważam u Ciebie tendencję do uciekania, jakbyś bał się brać odpowiedzialności za sądy, idee. Piszesz i jednocześnie nazywasz to tylko informacjami. A co z wiedzą? Przecież wiedza, to zaakceptowane, przetrawione, doświadczone, odczute, uznane za prawdziwe informacje. Przecież nie można tylko lawirować wśród informacji, gdyż wtedy Ciebie nie ma. Po co tu egzystujesz? Boisz się obciążeń dla duszy?
Piszesz o nieustannej zmianie. Na początku naszych dyskusji, też zwracałam na to uwagę argumentując, że w związku z tym zmienia się też prawda, zarówno subiektywna jak i obiektywna. Oczywiście, „zmyłeś” mi ostro głowę.

Jerzy Karma napisał:
Nie chcę pisać przeciw Tobie.
Choć pewnie tak to wygląda...
To tylko i jedynie są zdania powstajace jako skutek Twoich zdań.

I tak i nie. Pisząc wchodzimy w relacje osobowe, czy tego chcemy, czy nie. Dotykamy siebie nawzajem, naszych ciał uczuciowo-emocjonalnych, mentalnych i innych. To nie tylko oddzielone od nas słowa. To nici, po których płynie energia i wywołuje pewne skutki. Dotyczy to także wszystkich, którzy podłączają się pod to.

Jerzy Karma napisał:
Niestety Twoje odpowiedzi jak prawie zawsze są jedynie oceną mojej postawy. Nigdy zaś nie wykazałas błędów w tym, co napisałem o sprawach, które Ty głosisz.

Twierdzenie fałszywe. Wykazywałam, nie chciałeś widzieć.

Jerzy Karma napisał:
Napisz mi kiedy kłamałem. Kiedy napisałem nieprawdę. I co było pseudonauką.
Nic nie chcę nikomu narzucać. Bardzo chętnie zamilczę znowu. Skoro milczę kilkadziesiąt lat.
Nie potrzebuję nic pisać ani mówić.
Jezus też nie miał potrzeby nauczać.
Bardzo chętnie stąd odszedł w sensie bytności fizycznej.
Naprawdę nic to miłego być tu.

A to Co??? Krzyk czego?
Za mało czasu i miejsca, aby teraz rozwijać temat prawd i kłamstw, bo wciąż o tym rozmawiamy i jakoś nie możemy dojść do konstruktywnych wniosków.
Nie musisz milczeć, nawet nie byłoby to wskazane. No chyba, że usilnie pragniesz lub nie możesz znieść słów, które mają wywołać refleksję, a Ty szukasz winnego na zewnątrz. Pamiętasz? Smile
Czy to porównanie z Jezusem i zwrócenie uwagi na jego chęć odejścia stąd w sensie bytności fizycznej ma coś sugerować? Naprawdę tak Ci tu źle? A gdzie radość życia? Czy nie powinno to iść w parze z rozwojem? Wiem, że warunki na Ziemi są iście spartańskie dla wrażliwych dusz. Ale jest też tyle piękna wokół. Czy można tego nie widzieć, nie czuć? Czyż nie jest ważna każda minuta tu przeżyta? O ileż można się przecież jeszcze wzbogacić …

Jerzy Karma napisał:
Kochać tak, lecz nie takimi jakimi są - jesli są źli.

Dla mnie nie ma złych ludzi. Są tylko przepełnieni strachem, zagubieni, nieświadomi. Czy dlatego mam ich nie kochać? Oczywiście, że zawsze służę pomocą i radą, jeżeli ktoś tego ode mnie chce (wyłączam rodzicielstwo, bo tu trochę inne zasady). Ale nie jestem w stanie nikogo zmienić, jeżeli ten ktoś sam nie zapragnie zmiany. Mogę jedynie służyć przykładem.

Jerzy Karma napisał:
Zapobiegaj, a nikt nie dotknie dna.

Znów fałszywe twierdzenie. Wielu przyszło tu, aby poczuć jak to jest na dnie i wykrzesać z siebie moc na odbicie się. Nie na wszystko mamy wpływ, szczególnie, gdy chodzi o innych. A Ziemia jest szczególnym poligonem doświadczalnym. Wciąż jeszcze.

-------------------------------------------


Wybacz, że na razie na tym zakończę, ale nie mam już czasu. Do tematu wrócę.

Pozdrawiam serdecznie. Smile
Ptak


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jerzy Karma
Referent



Dołączył: 20 Kwi 2008
Posty: 1090
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 22:37, 20 Kwi 2008    Temat postu:

FZM napisał:
Jerzy Karma napisał:
Jak myślicie? Dlaczego oni mówili?
Wiem, ze nic nie wiem. /Sokrates/
Wszystko, co powiedziałem - jest nieprawdą. /Budda/
Z tych samych powodów jestem głupcem.

Obym był wolny od tego, co tu zostało napisane.
Nie ma piszącego - i to jest to, czego pragnę.
Zjedz jabłko i zapomnij o nim.


Bo oczyszczali swój umysł.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jerzy Karma
Referent



Dołączył: 20 Kwi 2008
Posty: 1090
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 22:40, 20 Kwi 2008    Temat postu:

FZM napisał:

Bo oczyszczali swój umysł.


To jedna możliwa odpowiedź.
Są trzy opcje, Kto poda właściwą? Wink Cool
1. Bo oczyszczali swój umysł
2. Bo chronili sie przed umysłem.
3. Bo mieli czysty umysł.

Tyle żartów Very Happy
___________________________________

Witajcie.
Mam wielką prośbę, do Was i do siebie Smile
Byśmy się skoncentrowali na temacie. Inaczej będziemy jak dzieci, miotane lada wiatrem.
Kod:
/Na tym forum wszystkich postów nie umieściłem/

Wszyscy pewnie znacie też inne słowa:
"Z każdego bezużytecznego słowa..."

Starajmy się mieć szacunek dla drugich.

I zapewniam Was, że to jest dla Waszego osobistego dobra przede wszystkim.
Niewiedzący atakuje innych, bo nie wie, że uderza też siebie - choć jeszcze nie wie jak.
Ale tak jest.
_____________________________________________________________________

Leszko napisał:
... zdanie brzmi trochę jak sokratejskie "Wiem, że nic nie wiem".


Jestem niewiedzą.

Leszko napisał:
...czy wobec zmienności świata doświadczanego pięcioma zmysłami odnajdujesz w sobie jakiś stały punkt, coś co jest w Tobie niezmienne i jest etycznej natury?


Otwartość dzięki niewiedzy.
Niektórzy źródłem otwartości nazywają jaźń.
Inni przyczyny otwartości upatrują w JESTEM.

Owe JESTEM jest dlatego nienazwane i nie przywiazuje się do nazwy, bo pozostaje w samym istnieniu. Czyste istnienie jest tylko samym istnieniem. Wolne od wszelkich przywiązań.

Oto stały punkt.
Cała reszta, w której tkwię póki jestem w osobowości i w ciele - jest niestała. Gdy sie traci kontakt z prawdziwą przyczyną, czyli z JESTEM, gubi się całą istotę bytu, wchodząc w jego fragmentaryczne przejawienia... następuje wtedy upadanie, tj. wchodzenie w prawie grawitacyjne zwiazki i zależności, budowanie struktur osobowościowych i cielesnych, i dalsze pogłebione - coraz bardziej uwarunkowane zejścia...
______________________________________________________________________________________

Miła zwąca się Ptakiem,
ptak napisał:
Można jednak ranić ludzi mimo woli, nawet nie uświadamiając sobie tego. I nie chodzi tu o winienie kogoś za słowa, lecz o uderzenie energetyczne słowem. Każde słowo to określona wibracja. Owszem, mają one skłaniać do refleksji, lecz tę samą myśl można przekazać neutralnie. Różne są wrażliwości.


Z pokorą przyjmuję te słowa. Znam je, lecz uwierz mi, że trudno jest przekazywać myśli neutralnie. Pracuję nad tym od lat. Ciągle pozostając w tyle do tego, co należy robić doskonale.

Istnieje jeszcze coś takiego jak obiekt przyjmujący choćby jakiś promień światła. Ich zetkniecie to reakcja. I nie zależy ona tylko od promienia-informacji.

Bardzo dobrze, że napisałas tu o energetyce słowa i wibracji.
I wszyscy którzy to czytają - uwierzcie - bo jest jeszcze bardziej realne działanie słów i mysli, albo pragnień, także intencji czy zamiarów.
To są fizyczne siły majace swoje częstotliwości.
Wszystko to działa i dlatego, "z każdego bezużytecznego słowa zdacie sprawę w dzień Sądu"/Mat. 12:36/

Jest jeszcze taka kwestia:
Gdy ktos nas kopnie czujemy ból z dwóch powodów: kopniecia i z powodu posiadania ciała. I choć ciało w określonym sensie można uznać za iluzoryczne, ból jest nieprzyjemny. Bo dla naszego horyzontu odbioru ciało i ból sa realne.
Podobnie jak z ciałem jest z osobowością.
Ból i wrażliwość zależą od tego, co w niej jest.

ptak napisał:
Ale też obok refleksji pojawia się „ból” wynikły z tego, że ktoś zbyt łatwo, ulegając swojej „prawdzie”, nie wnikając w „prawdę” rozmówcy wydaje krzywdzący o nim sąd.


Na odbiór słow ma mnóstwo czynników. Nawet towarzysząca muzyka, czy tło strony internetowej Wink
Opisałas przeżycie i poruszyłaś mimo bardzo istotny dla ludzkości temat!
Bo oto dałaś konkretny przykład na to, jak powstają nieporozumienia albo pretensje.
Dlatego podstawą w relacjach miedzyludzkich powinna być tolerancja i bezosobowość. Wtedy odbiór bedzie czysty.
/Tolerancja nie oznacza tu pełnego przyzwolenia na to, co szkodliwe, bo byłaby głupotą./
Znam to, że gdy ktoś mówi do mnie coś, co mnie uderza i boli, ja zaś odbieram to jako jego winę... Bo jak owe "ja" ma winić siebie? Wink
Przecież "ja" mają zwykle dobre wyobrażenie o sobie - tak dobre, że nie chce przestać istnieć Smile I temu trzyma się "swego" za wszelką cenę.
Wszystko zaś - co grozi zburzeniem "jego życia" - odbiera jako coś nieprzyjemnego.
Gdy jednak doświadczamy czegoś takiego - jest to oznaką, iż brniemy daleko od JESTEM.
Nie piszę Ptaku, tego do Ciebie i do Was - napisałem do siebie.
Wy to Wy.
Ja Was nie jestem w stanie zbawić.
I nie mogę za Was oddychać.

ptak napisał:
Czy naprawdę uważasz za prawdziwe np. te słowa...


Wystarczy mi, że Ty uważasz je za nieprawdziwe. Niech to w Tobie zostanie.
Ja już się cieszę.
/I niech to - co tworzę, by sie cieszyło, nie pozbawiło mnie pamieci, że w rzeczywistości jest ono jedynie iluzją wśród iluzji. Bytem zaś jest co innego./
Obym nie musiał do tego nigdy wracać i tak Ci pisać Smile jak wtedy
Bo wówczas będziesz miała przykład Wink
/Oj...w przeszłych wypowiedziach Twoich były...zostawmy to, bo nie o to chodzi.
Jak się bedziesz upierać dam Ci na priv. Zmuszony do ponownego przeczytania wszystkich Twoich postów Shocked
Ale w zasadzie po co? Liczy sie teraźniejszość. To znaczy to - czym jesteś teraz. /

Co do Twojego "zabiegu" odczucia na skórze Smile
Nic mi do tego.
Bo cóż to było?
Gry słowami. które jedynie mogły zwieść innych - przecież nie mnie. Bo wiem jak było Smile
Ale Ok. Intencje Twoje rozumiem, choć metod nie pochwalam.
Twoje metody nie są jednak moim problemem - pamietaj o tym.
Nie mnie zatem przepraszaj, lecz samą siebie.
Ja nie mam nic do Ciebie.
Oprócz tego, co Bóg wie.

Postawa zaś Twoja jest bardzo cenna i godna naśladowania. Chętnie jej będę sie od Ciebie uczył:
ptak napisał:
...tu zgodzę się z Tobą, argumenty były nie racjonalne i fałszywie użyte. Przepraszam.


Gdyby mi się coś takiego tez przytrafiło. Boże chroń - czyli spraw, bym nie wpadł w takie "mądrości", aby potem za nie przepraszać. A jeśli już - to daj łaskę takiej otwartości i szczerości, oraz skromności.

ptak napisał:
Gdybyś nie miał przekonań, choćby chwilowych, nie potrafiłbyś nic napisać


Hehehe...Wreszcie ktoś to napisał!
I tak dość późno Wink
Nie tylko piszę, ale jak widzisz i się śmieję. Ba! Mam nawet ciało i ubrania!
Ale ubraniem nie jestem.
Nie jestem ciałem.
Nie jestem osobowością.
Gdzie zatem są te przekonania?
One są - ale gdzie?
One są w Tobie.
Tak długo jak im pozwolisz i jak długo mają nad Tobą władzę.

To - co ludzie postrzegają jako przekonania - jest w rzeczywistości jedynie "przedmiotem użytkowym", który jest dobry tylko wtedy, gdy służy ludzkiemu dobru i nikogo przy tym nie krzywdzi.

ptak napisał:
nie sądzę, abyś nie myślał


Również kiedyś gloryfikowałem myślenie Smile
Taki był program Smile /czyli jest na ziemi/
Wiem, że wszyscy /są wyjątki/ podlegają temu.

Ja wolę nie myśleć Smile Smile
Gdy zaczynam mysleć, to jakoś robię się głupszy...
Tak to jest.
Myślenie strasznie ogranicza.
Owszem - czytasz jakby myśli, ale są one cieniem.
Gorzej jest, gdy zostaje sam cień.

Czasem muszę odpisywać na czyjeś myśli. Jak to robić nie uzywając myśli?
Fakt - można - nie pisząc.
Robiłem to wiele razy.
Nie słychac, a działa.
Przyznam, że zacząłem tak woleć.
Są jednak ludzie, którzy potrzebują myśli.
Oczywiście, że nie muszę tego robić ja.
Wszystko się dzieje bez wszelkiego ja.
A jeśli jakies "ja" - to nie takie jak ludzie myślą.

Wybacz, że zacytuje Twoje zdania znowu - robię to wyłącznie dla przejrzystości i czytelności wątków. Bo jest ich dużo.
Dążę do tego, by wygladało to jak rozmowa, a nie jakaś rozprawa Wink

ptak napisał:
Zauważam u Ciebie tendencję do uciekania, jakbyś bał się brać odpowiedzialności za sądy, idee. Piszesz i jednocześnie nazywasz to tylko informacjami. A co z wiedzą?


Pytasz o wiedzę?
A nie pomyślałas, że pełna wiedza nie wymaga myślenia?
Myślisz, póki nie wiesz.

Napiszę Ci o drodze do wiedzy:
Wolna jest od wszelkich poglądów.

ptak napisał:
Przecież wiedza, to zaakceptowane, przetrawione, doświadczone, odczute, uznane za prawdziwe informacje. Przecież nie można tylko lawirować wśród informacji, gdyż wtedy Ciebie nie ma. Po co tu egzystujesz? Boisz się obciążeń dla duszy?


Egzystencją nazywasz posiadanie poglądów?
Nie mam lęków. Choć jeszcze tylko lękam się myśli innych ludzi.
Ale wiedz, że poglądy obciążają duszę. Nie mam tu na myśli dobrych zasad, które należy mieć wyłącznie dla siebie - czyli pouczasz siebie, a nie innych Wink
Boże - wybacz, że ja czynię inaczej.
Spraw, bym zamilkł i w końcu zaczął pouczać siebie. Skoro jeszcze ileś mnie jest niestety.
I bym stał się wolny.

ptak napisał:
Piszesz o nieustannej zmianie. Na początku naszych dyskusji, też zwracałam na to uwagę argumentując, że w związku z tym zmienia się też prawda, zarówno subiektywna jak i obiektywna.


Shocked Shocked Very Happy

Niby używaliśmy tych samych słów - lecz pisaliśmy o czymś innym.
Prawdy subiektywne są jedynie iluzjami.
O ile iluzje przyjmujesz za prawdę?
Iluzja ma się tak do prawdy, jak minus do plusa.
Prawda nie podlega zmianom.
Jest jednak złożona, a my poruszając sie w prawdzie tak długo podlegamy zmianom, póki jej nie poznamy całej.
Tym bardziej podlega się zmianom poruszając się w iluzjach /subiektywnych "prawdach"/

ptak napisał:

Jerzy Karma napisał:
To tylko i jedynie są zdania powstajace jako skutek Twoich zdań.

... Pisząc wchodzimy w relacje osobowe,...Dotykamy siebie nawzajem, naszych ciał uczuciowo-emocjonalnych, mentalnych i innych. ... To nici, po których płynie energia i wywołuje pewne skutki. Dotyczy to także wszystkich, którzy podłączają się pod to.


Pięknie to napisałaś.
Ale dlaczego i kiedy tak się dzieje napisałem wyżej.

ptak napisał:
Wykazywałam, nie chciałeś widzieć.


Gdzie?
Pokaż ślepcowi jeszcze.

ptak napisał:
A to Co??? Krzyk czego?


Przywiązania do czegoś innego.
Ale każda praca i trud coś daje.

ptak napisał:
A gdzie radość życia? Czy nie powinno to iść w parze z rozwojem? ...Ale jest też tyle piękna wokół. Czy można tego nie widzieć, nie czuć? Czyż nie jest ważna każda minuta tu przeżyta? O ileż można się przecież jeszcze wzbogacić …


Ooo...! To temat na ksiażkę Wink
Fakt, że radość życia można znaleźć nawet w tarzaniu sie w błocie...hehehe...gorzej byłoby jednak zostac w błocie na zawsze Wink

Rozwój zaś to zdobywanie umiejetności zachowania stałości w każdych warunkach. Stałości w JESTEM.
Mając jednak osobowość nie jest to łatwe.
Tym trudniejsze im więcej posiada się osobowości.

Ale...
Schodzenie w relacje z przedmiotami zmysłów /a umysł i myślenie sa jednym z nich/ powoduje miliony sytuacji w których nastepuje nieustanne bombardowanie do opuszczenia czystego stanu JESTEM.
Trudno jest utrzymac ten stan tutaj - każde zaangażowanie w ten świat przemieszcza świadomość poza ów stan i buduje fałszywe ego.

Przeżywanie bólu i piękna - o którym piszesz - wypływa i z budowy fałszywego ega jak i z samej natury JESTEM. Ale to zostawiam intuicji czytających. Bez myśli.

ptak napisał:
Dla mnie nie ma złych ludzi. Są tylko przepełnieni strachem, zagubieni, nieświadomi. Czy dlatego mam ich nie kochać?


Cudnie. Tak i tak, że jednym z ogniw tego łańcucha jest strach!
Wystarczyłoby usunąc ogniwo strachu i ... cały łańcuch zerwany!

Ale zważ bystra obserwatorko, że póki jest fałszywe ego - to i strach istnieć będzie... zawsze o coś...

Co do pojęcia "złych ludzi"...
W moim zdaniu chodziło o omawianie spraw dla tego świata.
Pamietam, że jestem w tym świecie i piszę w tym świecie.

To zaś - co Ty masz na myśli - przedstawiłbym, lecz milczę, skoro nie przedstawiam w taki sposób, by wyjasnić wszystko.
Jak dajesz jakiś przedmiot - dawaj całą instrukcję, bo zamiast na hamulec nacisnie ktos na gaz Wink

ptak napisał:

Jerzy Karma napisał:
Ale mądry rodzic sprawi, że dziecko nie będzie narkomanem.
Zapobiegaj, a nikt nie dotknie dna.

Znów fałszywe twierdzenie. Wielu przyszło tu, aby poczuć jak to jest na dnie i wykrzesać z siebie moc na odbicie się.


Zatem do mądrości idąc drogą głupoty - to wg Ciebie najsłuszniejsza droga?
Czy w ten sposób usprawiedliwiasz samą siebie?

____________________________________________-

Dobrze, że zakończyłaś - bo i ja zakończyć juz mogę Wink
Ciało bowiem mdłe...
Dużo serdeczności - one bowiem mają inną energię Smile

Niech cisza będzie z nami wszystkimi.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jerzy Karma
Referent



Dołączył: 20 Kwi 2008
Posty: 1090
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 22:41, 20 Kwi 2008    Temat postu:

ptak napisał:
Zwący się Jerzy Karma, do Ciebie słów parę ... Very Happy

Jerzy Karma napisał:
Otwartość dzięki niewiedzy.

Dodałabym jeszcze do tego wtórną niewiedzę. Gdy brak jest wiedzy, następuje jej poszukiwanie i chłonięcie. Można powiedzieć, że człowiek jest wtedy otwarty na wszelkie idee, informacje, do czasu, aż się nimi nie nasyci. Gdy nastąpi przesyt, tworzy się chaos, bądź skostnienie i unieruchomienie, rzadziej skrystalizowana mądrość. Człowiek zaczyna dusić się i jedynym rozsądnym rozwiązaniem jest pozbycie się balastu. Od razu robi się lżej na duszy. Sama jestem w trakcie kolejnej czystki. Miałam już dość śmieci, zachowam tylko perły, starając się nie przywiązywać do nich. Bo, a nuż okażą się sztuczne? Very Happy

Wolność od wszelkich „prawd”, jakież to radosne odczucie (nie mylić z radością spowodowaną tarzaniem się w błocie). Chociaż, dla tarzającego się psa będą to prawdopodobnie najszczęśliwsze chwile, podobnie jak dla człowieka medytacyjne tarzanie się w „nie myśleniu”. W dodatku na łonie natury, w piękny, słoneczny dzień. Wink

Nie do końca ufam prawdziwości Twego twierdzenia. No bo weźmy np. głupca, ale nie takiego z wyboru, filozoficznego, jak Ty, lecz najprawdziwszego głupca. Czy jego niewiedza pozwoli mu na otwartość? I jakiego rodzaju będzie ta otwartość? Otwartość, na co? Na dalszą głupotę? Co najwyżej otwartość na przeżywanie radości, wynikającej z niewiedzy, bo przecież wiedza, to odpowiedzialność.

Jerzy Karma napisał:
JESTEM.

Wszyscy jesteśmy zatopieni w JESTEM. Kwestia tylko świadomego łączenia się z wszechistnieniem. Im więcej takich chwil, tym więcej szczęścia, miłości, mądrości, tym mniej głupoty nabytej.

Jerzy Karma napisał:
Czyste istnienie jest tylko samym istnieniem. Wolne od wszelkich przywiązań.

Czyste istnienie nierozerwalnie związane jest ze wszystkim, co istnieje. Wszystko ma na siebie wpływ, więc istnieniu znane są także przywiązania jak i wolność od nich. Nic nie jest lepsze ani gorsze. Wszelkie doświadczenia w świecie materii i ducha nadały sens i smak istnieniu. Co znaczyłoby samo istnienie bez tego dorobku? Po co w takim razie cała kreacja? Czemu miałaby służyć?

Jerzy Karma napisał:
Gdy sie traci kontakt z prawdziwą przyczyną, czyli z JESTEM, gubi się całą istotę bytu, wchodząc w jego fragmentaryczne przejawienia... następuje wtedy upadanie, tj. wchodzenie w prawie grawitacyjne zwiazki i zależności, budowanie struktur osobowościowych i cielesnych, i dalsze pogłebione - coraz bardziej uwarunkowane zejścia...

Można wchodzić we fragmentaryczne przejawienia i nie tracić kontaktu z JESTEM. Czy musi następować upadanie w „grawitacyjnych związkach”? Człowiek przecież po to dostał instrumenty materialne, by z nich korzystać. Przy ich pomocy wzbogaca ducha. Czy duch może upaść? Co najwyżej nastąpić może chwilowe zachwianie proporcji. Ale w końcu i tak następuje odrzucenie zużytych narzędzi. Poza tym, „upadanie” jednych, ułatwia „wznoszenie się” innych. Więc wszystko ma sens. My sami wciąż upadamy i wstajemy, już mądrzejsi.

__________________________



Pozwoliłam sobie na luźne impresje w odniesieniu do Twoich słów skierowanych do Leszka. W związku z tym nie zdążyłam odnieść się do treści kierowanych do mnie. Uczynię to jutro lub w sobotę. Chyba, że nie chcesz już rozmawiać i odchodzisz w milczenie. A szkoda by było, tyle mądrości płynie z Twoich słów, mimo deklaracji głupoty. Musiał jednak zaistnieć wcześniej proces myślenia, by dojść do mądrych wniosków. Więc myśl ma chyba sens, ale to temat na później.

Serdeczności również. Very Happy
Ptak


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jerzy Karma
Referent



Dołączył: 20 Kwi 2008
Posty: 1090
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 22:42, 20 Kwi 2008    Temat postu:

Bardzo podoba mi się to, co napisałaś.
Choć parę zdań może się wydać komuś sprzecznymi wobec moich Wink
W rzeczywistości nie są sprzecznymi.
Dlatego niezwykle mnie to cieszy, gdyż ukazałaś inne rejony.
W ten sposób pomagasz mi.
Mi samemu nie jest łatwo, ani nie jest to możliwe, by ukazać wszystko!
A całość jest tak ogromna, że nawet jak nasz umysł, czy jaźń, ją ogarną, to nasza świadoma pamięć nie jest w stanie tego zawrzeć w sobie.
Dlatego każdy potrzebuje pokory.
Tymczasem ludzie często się kłócą...każdy broniąc "swego".

My już nie dyskutujemy.
Dodajemy Smile
I o to chodzi.

To - o czym obecnie piszemy - jest przykładem tego, jak te same słowa mogą mieć różne odniesienia.
Także te same myśli - zawierać mogą różne przekazy.
Stąd łatwo o niezrozumienie.
/Dlatego nie stawiam myśli na piedestale. Ani myślenia. To są jedynie niedoskonałe narzędzia - choć bywają przydatne./

Gdy nie myślę, też jestem. Wink

Teraz jako konkretny przykład tego, co napisałem, wezmę zwroty takie jak wiedza czy niewiedza.
Każdy raczej się zgodzi, że oba te wyrazy mogą mieć wiele odcieni.
Tak wiele, że to, co w jednym punkcie odniesienia będzie wiedzą, w innym /to samo/ bedzie niewiedzą.
Tak samo mądrość i głupota.

Kiedy tak się dzieje?
Jeśli ujmiemy zjawisko matematycznie na odcinku, gdzie jednym jego końcem jest głupota, a drugim mądrość, to każdy punkt między końcami tego odcinka równie dobrze mozna nazywać mądrością jak i głupotą. Wink
Końce mozemy w świetle tego nazwać absolutną głupotą i absolutną mądrością, a to - co leży pomiędzy nimi - ich względnościami.
Oczywiście ktoś może się posunąć w tym myśleniu dalej i dokonać próby zamiany odcinka w nieskończoną linię...
Albo dokonać jej połączenia w zakrzywionej dwuprzestrzeni i robić z niej okrąg...
Wtedy gdzie będzie absolutna głupota albo absolutna mądrość?
Są jednak okręgi, niskończone linie, ale są też odcinki mające swój koniec i początek.
Po co zamykać lub ograniczać sprawy tego świata do jakiegokolwiek wyobrażenia?
Badajmy świat i opisujmy - z świadomością, że zawsze opisujemy jedynie jego część.

Pojęcie wtórnej niewiedzy jest kuszące i pewnie czasem przydatne.
Jeśli jednak rodzi się dziecko-człowiek z określoną niewiedzą, czyli otwartością /choć wiadomo, że ma inną "wiedzę", czyli swoją indywidualną naturę/, następnie w wyniku chłonięcia informacji pozwoli sobie na skostnienie, to nastąpi zamknięcie otwartości. Za to jest dobre samopoczucie typu: Wiem zatem jestem mądry! Wink
Nawet jeśli skostnienie nastąpiło w fazie głupoty...

W świetle tego, co jest wtórną niewiedzą wg Ciebie?
Wg mnie to takie skostnienie mozna nazwać wtórną niewiedzą, a jeszcze lepiej...niewiedzą negatywną.
Brak skostnienia zaś i świadomość niewiedzy, jako otwartość, jest niewiedzą pierwotną, naturalną i pozytywną.
Zmknięcie otwartości i uznanie się mędrcem, jest jakby śmiercią.
Bóg był otwarty i stworzył inne istoty. I nadal jest.
Nawet On nie zamknął się sam w sobie, ani na swoim.
Bo jest żywy.

Czy otwartość na informacje spowoduje przesyt?
Rzeczywiście i szczególnie w obecnych czasach wielu doświadcza przesytu.
Nawet pomieszania i chaosu.
Jednak to nie wynika z samej otwartości.
Jedni bowiem są otwarci, chłoną, a jednak umieją unikac przesytu.
Inni stają się zmęczeni albo trafiają nawet do zakładów psychiatrycznych.
Dlaczego?
Za bardzo gloryfikowali myślenie. A pomieszanie powstaje jedynie na bazie myślenia.
Kto znajduje oparcie w samej jaźni - ani nie skostnieje, ani też dojdzie u niego do pomieszania.
Nie dojdzie też do przesytu - bo cóż mogłoby przesycić jaźń?

Gdy odczuwa się duszenie jest to oznaką zbytniej koncentracji na umyśle.
Jaźń wtedy woła:
"Pójdźcie do mnie wszyscy, którzy jesteście spracowani i obciążeni, a Ja wam dam ukojenie." (Mat. 11:28; BW)

Ja nie głoszę wolności od wszelkich PRAWD.
I nic nie głoszę sam od siebie.
Cały jestem z tego - co wziąłem. Także od Was. Jak więc mógłbym coś głosić swojego?
Jeśli głoszę, to wolność od myślenia.

Dam przykład:
Nie musi człowiek myśleć, by nie zabić człowieka.
Prawda nie zabijania jest w każdym poza myśleniem.
Ta wiedza istnieje bez myślenia!
Dopiero myślenie, albo płynące z niego pragnienia, powodują zabijanie ludzi przez ludzi...

Co do medytacji...
Och... jest ich tyle... Smile
Czasem mówiłem do znajomych:
- Drzewa też medytują.

Znałem wielu medytujących ludzi, którzy wynosili się z tego powodu ponad tych, którzy nie medytują.
Ten...kto jest w takim stanie i tak medytuje, stoi niżej od drzew. I niżej od tych, którzy wogóle nie medytują.
Kto medytuje prawdziwie - nie wynosi się nad nikogo.

Pytasz wnikliwa, czy w przypadku "najprawdziwszego głupca" "jego niewiedza pozwoli mu na otwartość?"
Nie.
Opisałem to w zasadzie już wyżej. Jako nienaturalną głupotę, czyli zamknięcie się.
Zatem masz rację, że gloszę inną niewiedzę i inną głupotę.
Głoszę te naturalne.
Czyż mógłbym glosić coś sztucznego? Wink

Ale Ty swoją dociekliwością nadałaś precyzyjność moim wypowiedziom.
Jesteś nieocenionym pomocnikiem.
A nie zawsze bedę sie wypowiadał sie precyzyjnie.
Z kilku powodów.
Jednym jest moja naturalna głupota.

Ach nieoceniona.
Teraz czytając Ciebie czytam sam siebie. Odciążasz mój umysł.
Co dwa mózgi, to nie jeden.
To bowiem co jest w jaźni - trudno jest wyrazić jednemu umysłowi ludzkiemu nawet w kilku czasach.
Napisałaś:
ptak napisał:
Czyste istnienie nierozerwalnie związane jest ze wszystkim, co istnieje. Wszystko ma na siebie wpływ, więc istnieniu znane są także przywiązania jak i wolność od nich.


Tak jest w istocie.
Ale jedynie na początku.
Ty się uczysz chodzić, dlatego upadki, czyli przywiazania, traktujesz jako normę.
Gdy dorośniesz nie będziesz co chwilę upadać, tj. się przywiązywać.
I dalej będziesz istnieć.

Dlatego nie jest tak:
ptak napisał:
Nic nie jest lepsze ani gorsze. Wszelkie doświadczenia w świecie materii... nadały sens i smak istnieniu.


Ta gloryfikacja materii jest jak twierdzenie, że słońce się kręci wokół ziemi.

ptak napisał:
Co znaczyłoby samo istnienie bez tego dorobku? Po co w takim razie cała kreacja? Czemu miałaby służyć?


Napisałem wyżej. Pisząc o Bogu.


Cytat:
Można wchodzić we fragmentaryczne przejawienia i nie tracić kontaktu z JESTEM. Czy musi następować upadanie w „grawitacyjnych związkach”?


Mozna.
Nie musi.
Przyprowadź zatem do mnie tego, który jest nieprzywiązany.
Który stale tkwi w JESTEM.

Cytat:
Człowiek przecież po to dostał instrumenty materialne, by z nich korzystać. Przy ich pomocy wzbogaca ducha. Czy duch może upaść? Co najwyżej nastąpić może chwilowe zachwianie proporcji. Ale w końcu i tak następuje odrzucenie zużytych narzędzi.


Zatem duch wymaga wg Ciebie wzbogacać się np. pieniedzmi /to też materia/?
Pytanie: Czy duch może upaść? Jest nieprecyzyjne.
Dlatego zradza wiele sprzeczności.
Duch jako atma nie upada.
Gdy duch śpi w człowieku, człowiek upada.
"Obudź się Ty - który śpisz!" - znacie te słowa?

Kto odrzuci te narzędzia?
Przyprowadź go do mnie.

Cytat:
Poza tym, „upadanie” jednych, ułatwia „wznoszenie się” innych. Więc wszystko ma sens.


To co? Kiedy ludzkość uchwali prawo, że wszelkie zbrodnie będą bezkarne?

Cytat:
My sami wciąż upadamy i wstajemy, już mądrzejsi.


Wg nas samych.

_______________________________________________________________________________
Wszystko ok.
Resztę już zawarłem wyżej. Na szczęście Smile
Po raz kolejny przepraszam, że tu jestem i znowu tyle napisałem.

Modlę się o czasy, by nie było potrzeby pisania, ani mówienia Smile
Tyle czasu i energii wszyscy tracimy.
Ale cóż...taka konieczność tej "chwili".


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jerzy Karma
Referent



Dołączył: 20 Kwi 2008
Posty: 1090
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 22:43, 20 Kwi 2008    Temat postu:

ptak napisał:
Jerzy Karma napisał:
Pytasz o wiedzę?
A nie pomyślałas, że pełna wiedza nie wymaga myślenia?
Myślisz, póki nie wiesz.

Tak, pełna wiedza nie wymaga myślenia, bo już jest, więc narzędzie myślenia zbędne. Ale co, gdy nie ma się pełnej wiedzy? A będąc Tu nie mamy jej przecież. Niektórzy twierdzą, że jest nam wgrana, ale zablokowano do niej dostęp, co na jedno wychodzi. Więc myślę, aby „wymyślić” wiedzę. I głupieję coraz bardziej. Shocked Chociaż czasami wydaje się, że coś konstruktywnego tworzę. Ale tworzę tylko miraże dla ego.

Jest też druga strona medalu. Gdybym nie myślała, nie doszłabym do wniosków głupienia poprzez myślenie. Nie próbowałabym wtedy dochodzić sedna istnienia w inny sposób, chociażby poprzez łączenie się z JESTEM, tam szukając PRAWDY.
Jak to więc jest? Potrzebne jest myślenie, czy też nie? Dla człowieka z pewnością tak, inaczej nie mógłby funkcjonować w tej rzeczywistości. A dla ducha? Czym jest istnienie? Myślą, u/czuciem, świadomością? Wszystkim razem? Potrafisz na to odpowiedzieć?
Drzewa nie myślą a istnieją. Czy są jednak szczęśliwe? Czy potrafią sobie uświadomić swoje istnienie? Czy świadomość może obywać się bez myśli? Czy kreacja mogła zaistnieć bez uprzedniej koncepcji, idei?

Na początku było słowo. Słowo jest pochodną myśli. Więc na początku była myśl. To za jej sprawą powstało wszystko, co jest. Ona też jest składową wiedzy. Jak rozkodować wiedzę bez narzędzia w postaci myślenia? Olśnienie? Błysk i wszystko wiesz? Czyli oświecenie?
Kiedy ono się pojawia? W momencie, gdy jesteśmy na to gotowi, osiągnęliśmy określone parametry. Ale do tego prowadzi życie uczuciowe a także umysłowe. To przecież myśli generują określone uczucia i odwrotnie. Sprzężenie zwrotne. Harmonijne wznoszenie się przy pomocy danych nam narzędzi.
Przecież nawet pisząc tu, posługujemy się myśleniem, czyli tworzeniem określonej energii. Jednocześnie zaś tracimy energię na myślenie. Gdzie granica opłacalności? Może ilość powinniśmy zamieniać na jakość? A więc, jak twierdzisz: "z każdego bezużytecznego słowa zdacie sprawę w dzień Sądu"/Mat. 12:36/ Inaczej, bezpowrotnie tracimy to, co moglibyśmy zyskać.
Chyba jednak zbędne są te wszystkie słowa. Odchodzę więc chwilowo w ciszę. Tam więcej znajduję, choć myśli też są.

Moc serdeczności. Wink


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jerzy Karma
Referent



Dołączył: 20 Kwi 2008
Posty: 1090
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 22:46, 20 Kwi 2008    Temat postu:

ptak napisał:
Kod:
Zwący się [b]Jerzy Karma[/b], do Ciebie słów parę ... :D


Smile Jednak powinienem wyjaśnić.
Tak zostałem nazwany.
Przez tych, którzy swoje życie poświecili pracy i zajęciom duchowym, oraz służeniu ludziom.
____________________________________________________________

Co znamy?
Co wiemy?

Z pewnością każdy coś...

Mogę napisać:
Jestem nikim.
Nie wiem nic.

Ale co znaczy nikt? Co znaczy nic?
Może znaczyć wolność. Ale wolność kogo?
Wolność bez kogo.
Czy wolność musi mieć kogoś?

My /jako umysły/ próbujemy wszystko odnosić do czegoś, porównywać. Nie zawsze to jest słuszne.
Np. wolność może mieć i ma coś - czy zatem jest wolna?
Ale ona nie ma rzeczy. Nie ma mysli. Ba! Nie ma nawet wiedzy w naszym rozumieniu.
Nie ma mądrości w postaci słowa, myśli, czy informacji.
Wszystko to są bowiem ograniczenia!
Wolność ma czysty potencjał nieprzejawionej mądrości - mądrości aktywnej w tym sensie, że przejawia się w
momencie danego zdarzenia.
Słowo intuicja przybliża to, czym jest mądrość wolności.

Napisałaś:
"Na początku było słowo." /czyli Jan. 1:1/
"Słowo jest pochodną myśli. Więc na początku była myśl."

Zacytujmy całą wypowiedź Jana:
"Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga, a Bogiem było Słowo.
Ono było na początku u Boga.
Wszystko przez nie powstało, a bez niego nic nie powstało, co powstało.
W nim było życie, a życie było światłością ludzi.
A światłość świeci w ciemności, lecz ciemność jej nie przemogła.
Wystąpił człowiek, posłany od Boga, który nazywał się Jan.
Ten przyszedł na świadectwo, aby zaświadczyć o światłości, by wszyscy przezeń uwierzyli.
Nie był on światłością, lecz miał zaświadczyć o światłości."
(Jan. 1:1-8, BW)

Zapytajmy teraz: Na początku czego?

Można to zrozumieć na dwa sposoby:
1)
Na początku tego świata.
Co przez nie powstało? O czym jest mowa? I do kogo?
Czyż nie do ludzi?
Czyż nie o tym co znają ludzie?
2)
Na początku wszystkiego. Ono - słowo - wyszło z wolności - jako przejawienie jej potencjału.
Bedąc jednocześnie wolnością /bo z niej wychodzi/ i jej przejawem.
Będąc wibracją, gdyż przejaw zawsze jest wibracją.
Słowo i dźwięk najbliżej oddają naturę wibracji.
Czy słowo należy do siebie? Nie.
Słysząc je, słyszysz Tego, który je wypowiada.
Słowo jest Nim i nie jest zarazem.
On bowiem ujawnia się w słowie.
Słowo jednak nalezy do Niego.
Słowo samo od siebie nic nie mówi.
Jednak w słowie słyszysz mówiącego je.

"Na to odpowiedział im Jezus, mówiąc: Nauka moja nie jest moją, lecz tego, który mnie posłał.
Jeśli kto chce pełnić wolę jego, ten pozna, czy ta nauka jest z Boga, czy też Ja sam mówię od siebie.
Kto od siebie samego mówi, ten szuka własnej chwały; ale kto szuka chwały tego, który go posłał, ten jest szczery i nie
ma w nim nieprawości." (Jan. 7:16-18, BW)
Napisałaś:
Cytat:
Słowo jest pochodną myśli. Więc na początku była myśl.

Gdy Jan pisał o słowie nie musiał mieć na myśli wypowiadanego słowa następującego po myśli.
Słowo może być pochodną mysli, ale czy tylko myśli?
Sama myśl też jest słowem, czyż nie myślisz słowami?
Czyż ich teraz nie czytasz?
Czym jest zatem słowo?
Ono nawet nie musi być dzwiękiem.
Ale są dżwięki słyszalne i niesłyszalne - te zaś jedni słyszą, a inni nie.
Czym zatem jest słowo?
Czy prąd elektryczny może być słowem?
Czy w nim jest myślenie?
Włączasz radio i też słyszysz słowa. Albo gdy włączasz płytę.

Owe słowo Jana, to przejawienie potencjału Boga.
Przez to przejawienie wszystko powstało.

/Nadal milczę. Nadal nic nie wiem.
I obym milczał./

"Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga, a Bogiem było Słowo.
Ono było na początku u Boga.
Wszystko przez nie powstało, a bez niego nic nie powstało, co powstało.
W nim było życie, a życie było światłością ludzi."
(Jan. 1:1-4, BW)

W oryginale użyto greckiego słowo "logos", które tłumaczone jest jako "słowo".
Logos posiada również następujące znaczenia:
rachunek
powód
komunikacja
doktryna
zamiar
nauczanie
przyczyna
powiedzenie
nowina

Ów logos to jednocześnie plan /wizja/ (rachunek, bo jest to rzecz ustalona przez mądrość Boga) i jest to rzecz zupełnie
nowa, bo jest pierwszym przejawem potencjału Boga, jest sama w sobie celem i tym, dzięki czemu nastąpi
komunikacja Boga lub z Bogiem, oraz nauczanie przejawu przez Boga.

Słowo kojarzy się najczęściej z dźwiękiem. Dźwięk to odpowiednia fala. Światło również jest falą.
Dlatego Jan dalej napisał:
"Prawdziwa światłość, która oświeca każdego człowieka, przyszła na świat.
Na świecie był i świat przezeń powstał, lecz świat go nie poznał." (Jan. 1:9-10, BW)

Tu czytamy, że świat powstał przez światłość.
Raz zatem mowa jest o słowie, innym razem o świetle.
Dzisiaj z fizyki wiemy, że wszystko, z czego składa się świat to są określone fale.
Najpierw jako fale poznano dźwięk i światło.
Potem, że również cząstki elementarne posiadają cechy falowe.
_____________________________________________________________
Rzeczywiście u ludzi - obecnie - mysl jest składową wiedzy, wiedzy ludzkiej.
Kto jednak udowodnił, że istnieje tylko taka wiedza?
Ba! Jak dotychczas okazuje się, że wiedza oparta na myśli jest cały czas niedoskonałą wiedzą - jest niewiedzą.
Natura niewiedzy polega na myśli, choć nie tylko.
Owa wiedza myślowa jest czymś w rodzaju przedwiedzy. I jest najwyższym stadium niewiedzy.

ptak napisał:
Jak rozkodować wiedzę bez narzędzia w postaci myślenia? Olśnienie? Błysk i wszystko wiesz? Czyli
oświecenie?
Kiedy ono się pojawia? W momencie, gdy jesteśmy na to gotowi, osiągnęliśmy określone parametry. Ale do tego
prowadzi życie uczuciowe a także umysłowe. To przecież myśli generują określone uczucia i odwrotnie. Sprzężenie
zwrotne. Harmonijne wznoszenie się przy pomocy danych nam narzędzi.


Nie da się rozkodować wiedzy.
/Nie rozkodujesz Boga./
Wiedza stworzyła świat i się w nim wyraziła.
Człowiek dostał zmysły /umysł to też zmysł/ aby badać przejaw wiedzy i poznawać go.
Myśleniem nie da się sięgnąć do wiedzy.
Myślenie jedynie usiłuje stworzyć substytut wiedzy na bazie obserwacji.
Nie da się jednak zaobserwować wszystkiego naraz.
Pamięć zaś jest ograniczona.
Dlatego nie ma możliwości odwzorowania wiedzy przez zmysły.

Błysk - oświecenie - są zjawiskiem niementalnym. Odbywają się poza umysłem, a umysł jedynie może niedoskonale je przejawić.
Nie ma określonych prawami momentów ich pojawień się.
Wiedza i dostęp do niej leżą bowiem poza przyczyną i skutkiem.
Jedynie nasze zmysły, a szczególnie myślenie, blokują nam dostęp do wiedzy.
Jest to znane i zaobserwowane zjawisko w medytacji /tej wolnej od myśli/ i w dociekaniach naukowych.
Niejeden odkrywca naukowiec mnóstwo myślał i nie wiedział dalej rozwiązania - nic mu myślenie nie dało... a gdy
przestał myśleć doznawał eureki.

Owszem. Istnieje sprzężenie zwrotne myśli, uczuć i stanu ciała. Ale dobrze napisałaś, że to są narzędzia!
Czy narzędzia mogą poznać swego właściciela?
Póki Twoja /czy moja/ świadomość skupia sie na narzędziach i z nimi sie utożsamia, to gdzie Ty /czy ja/ jesteś?
Gdy wyjdziesz z nich. Staniesz się zdolna do czerpania wiedzy.

Gdy jednak zechcesz tę wiedzę uchwycić umysłem - umysł ograniczy przejaw tej wiedzy odpowiednio do stanu umysłu.

Na cóż więc umysł, uczucia, czy ciało do tego procesu? - zapyta ktoś
One mogą pracować nad tym, by uwolnić się od przywiązania do samych siebie.
Gdy rozpoznają czym są - osiagną to.
__________________________________________________________________________________
Tu zrobiłem przerwę w pisaniu w trakcie której "przypadkiem" natknąłem sie na CZTERY ROZMYŚLANIA - NAUKI
ODWRACAJĄCE UMYSŁ OD SAMSARY, Czcigodnego Kenczen Thrangu Rinpocze. Poniższe cytaty pochodzą z tego źródła.
_______________________________________________________________________________________

Częściowo nauczał o tym też Budda.
Kod:
"Uznał, że... ludzie mogą poznać prawdę i doświadczyć niczym nieograniczonego szczęścia, przez samokontrolę i
pracę z własnym umysłem. Budda przekazał nauki, które dokładnie tłumaczyły, jak to osiągnąć. Zostały następnie
spisane w około trzydziestu tomach, każdy o objętości chrześcijańskiej Biblii."


Te nauki to dharma. /Słowo dharma ma niezwykle wiele znaczeń. Tutaj będę go używał w znaczeniu instrukcji Buddy jak osiągnąć wyzwolenie./

Skrócić nauki Buddy można choćby do zdania: Nie marnuj czasu.

Co w rozwinięciu jest przedstawione tak:
Kod:
"Cztery rozmyślania są pierwszym krokiem na buddyjskiej ścieżce, która wiedzie do oświecenia. Praktykujący dharmę, jeśli chcą, by ich praktyka w przyszłości w pełni zaowocowała, winni rozwijać w sobie zrozumienie tych
czterech punktów.
Pierwsze Rozmyślanie, jakie poznajemy na buddyjskiej ścieżce, to zrozumienie faktu, jak niezwykle ważne jest to, że odrodziliśmy się jako istoty ludzkie, a nie na przykład zwierzęta. Tak cenne odrodzenie niesie ze sobą pewne zobowiązania.
Drugie Rozmyślanie polega na uświadomieniu sobie, co w życiu jest najcenniejsze i nieprzemijające, a także na pojęciu natury nietrwałości.
Trzecie Rozmyślanie to zrozumienie prawa karmy. To bardzo ważne. Bez przyswojenia nauk o karmie nie miałaby sensu żadna medytacja, która służy pomaganiu innym czy neutralizowaniu przynoszących cierpienie działań. Czwarte Rozmyślanie uczy, że nie osiągniemy żadnych rezultatów na ścieżce Buddy, dopóki nie zrozumiemy, co jest niewłaściwe w naszym dotychczasowym życiu i widzeniu świata. "
"Wewnętrznym doświadczeniem naszego istnienia jest umysł, a doświadczeniami zewnętrznymi są fizyczne aktywności i mowa. Zewnętrzne odczucia są o wiele mniej istotne od wewnętrznych, ponieważ to umysł decyduje o rodzaju naszych aktywności.
Dlatego postępując buddyjską ścieżką, musimy pracować z umysłem, co oznacza zwrócenie się w stronę dharmy
... Efektem praktykowania buddyjskiej dharmy jest szczególny rodzaj spokoju - wyzwolenie od pożądania, tęsknoty i wszelkich
innych negatywności
...Niektórzy odczuwają naturalną potrzebę porzucenia uwarunkowanej egzystencji (samsary), łatwo przychodzi im wyrzeczenie się światowych spraw. Innym nastręcza to większych problemów - ci muszą dużo praktykować, by móc osiągnąć taką gotowość. W jaki sposób odbywa się przeobrażenie naszego umysłu i odwrócenie go od samsary?

Studiowanie i medytacja Czterech Rozmyślań jest odpowiedzią na to pytanie.
Pierwsze z Czterech Rozmyślań dotyczy refleksji nad cenną ludzką egzystencją, która odznacza się szczególnymi wolnościami umożliwiającymi osiągnięcie stanu buddy. "

_______________________________________________________________________________________
To tyle jeśli chodzi o korzystanie z pracy Czcigodnego Kenczen Thrangu Rinpocze Smile
_______________________________________________________________________________________

Należy pamiętać jednak, że praca umysłu nad umysłem ma na celu przekroczenie umysłu.
jeśli zaś umysł wiąże sie z uczuciami i z ciałem, wtedy nie rozpozna sam siebie i nadal będzie tkwić w autohipnozie pod wpływem doznań zmysłów działających głównie zewnętrznie.

Ostrzegam jednak, że nauki buddyzmu, choć z wielu względów są bardzo cenne, dlatego można je wykorzystać praktycznie z pożytkiem ku osiągnięciu wolności i mądrości, to z powodu wieloznaczności jeśli idzie o filozofię, czy "teologię", gdzie opisy przeszły przez umysły opisujących i które to opisy były odnoszone do określonych wyobrażeń ich umysłów oraz innych, rozumienie głównych podstaw buddyjskiej filozofii, czy wykładni o prawdzie, może być błędnie odbierane przez miliony praktykujących buddyzm, jak i interesujących sie buddyzmem, czy tymi, którzy sie z nim tylko zetknęli.

ptak napisał:
Drzewa nie myślą a istnieją. Czy są jednak szczęśliwe? Czy potrafią sobie uświadomić swoje istnienie? Czy świadomość może obywać się bez myśli? Czy kreacja mogła zaistnieć bez uprzedniej koncepcji, idei?


Czy dziecko nie poznawszy jeszcze znaczenia słów myśli?
Czy tylko słowa pozwalają myśleć?
Czy jedynie mózg pozwala myśleć?
Czy bez istnienia mózgu może myśleć pamięć?

Otóż drzewa nie tylko myślą, ale i pamiętają.
Myślą jednak inaczej, niz my.
Jakie podstawy mamy, by twierdzić, że ludzkie myślenie jest lepsze?

Czy drzewa są szczęśliwsze?
A gdzie czujesz się szczęśliwsza? Wśród ludzi szczęśliwych, czy wśród awanturujących się?
Dlaczego zatem lubisz przebywać w lesie?
Dlaczego mędrcy i mistycy jako najlepsze miejsce do osiągnięcia wyzwolenia wybierali las?
Dlaczego Budda osiągnął oświecenie pod bardzo starym drzewem?

Koncepcje, idee, w swej pierwotnej postaci nie są myślami.
Świadomość istnieje poza myślą.
Jeśli drzewo świadome jest tego, gdy ktoś je krzywdzi, to jak myślisz: Czy jest świadome swego istnienia?
Dlaczego lęka sie o swe życie?
Dlaczego nieustannie zabiega o to, by przetrwać?
Działając w tym zakresie niezwykle inteligentnie choć "bez mózgu" - ale bez jakiego mózgu?
Bez ludzkiego mózgu.

ptak napisał:
Przecież nawet pisząc tu, posługujemy się myśleniem, czyli tworzeniem określonej energii.
Jednocześnie zaś tracimy energię na myślenie. Gdzie granica opłacalności? Może ilość powinniśmy zamieniać na jakość?


Tak.
Posługujemy się.
Dostrzegasz ten proces myślenia?
Czasem rzeczywiście widzimy jak słowa się układają i budują zdania - to jest jedno myślenie.
Innym razem nie widać procesu myślenia, a jedynie produkujemy - uzewnętrzniamy jego nieudolny opis za pomocą słów - to też myślenie, tyle, że bez myśli. Myśli jedynie je usiłują wyrazić.
Albo czym jest uchwycenie i zrozumienie w ułamku sekundy określonej złożoności, którą by opisać, trzeba poświecić
kilka godzin, a opis której zajmie kilka czy kilkanaście kartek papieru?

Czy traci się energię na myślenie?
Z pewnością zużywa sie jedną energię przy tym i wytwarza inną.
Czy to jest pożyteczne?
Zależy komu?
Zależy też do czego używa myślenia.
Pewne rzeczy i procesy maja swój czas pożytku i czas braku pożytku.
Gdy jesteś w wodzie - musisz pływać.
Oto jak rozpoznać granicę opłacalności - właściwy użytek.
Jeśli zaś chodzi o ilość i jakość, to mamy tu zwykłe działanie matematyczne:
ilość razy jakość = efekt

ptak napisał:
... "z każdego bezużytecznego słowa zdacie sprawę w dzień Sądu"/Mat. 12:36/

Inaczej, bezpowrotnie tracimy to, co moglibyśmy zyskać.


Gdyby to było pytanie, miałoby dwa znaczenia... Smile
Bo czas upłynął i nie zmienisz tego, co zrobiłaś.
Możesz jednak zrobić to w innym czasie.
"Możesz" ma jednak niezwykle szerokie znaczenia. Bo stopień trudności z pewnością ulega zmianie. Czasem
dochodzi do takiego punktu, że staje się praktycznie niemożliwością. Wg matematycznego opisu w teorii będzie istnieć możliwość, lecz psychologiczna analiza wykaże już nawet w teorii brak możliwości - dlatego przychodzą mistrzowie, czy nauczyciele.

ptak napisał:
Chyba jednak zbędne są te wszystkie słowa. Odchodzę więc chwilowo w ciszę. Tam więcej znajduję, choć myśli też są.


I niech cisza Ci błogosławi i każdemu kto to czyta.
Niech będzie też ze mną.

+++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++

FZM napisał:
To zależne jest od płci, dlatego tych możliwości jest jeszcze więcej niż się wydaje na pierwszy rzut oka.


Może rozwiniesz swoje spostrzeżenia?

Serdecznie pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jerzy Karma
Referent



Dołączył: 20 Kwi 2008
Posty: 1090
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 22:48, 20 Kwi 2008    Temat postu:

ptak napisał:
Jerzy Karma napisał:
Ale co znaczy nikt? Co znaczy nic?
Może znaczyć wolność. Ale wolność kogo?
Wolność bez kogo.
Czy wolność musi mieć kogoś?

My /jako umysły/ próbujemy wszystko odnosić do czegoś, porównywać. Nie zawsze to jest słuszne.
Np. wolność może mieć i ma coś - czy zatem jest wolna?
Ale ona nie ma rzeczy. Nie ma mysli. Ba! Nie ma nawet wiedzy w naszym rozumieniu.
Nie ma mądrości w postaci słowa, myśli, czy informacji.
Wszystko to są bowiem ograniczenia!
Wolność ma czysty potencjał nieprzejawionej mądrości - mądrości aktywnej w tym sensie, że przejawia się w
momencie danego zdarzenia.
Słowo intuicja przybliża to, czym jest mądrość wolności.

Dlaczego rozpatrujesz wolność jako ideę w oderwaniu od podmiotu? Przecież wolność może mieć ktoś a nie wolność kogoś. Nie może przejawiać się wolność bez doznającego wolności. To, o czym piszesz, to raczej pustka, z zawartym w niej potencjałem. Czy wolność może ograniczać sama siebie? Przeczyłoby to idei wolności.
Piszesz, że wiedza może być ograniczeniem dla wolności. Równie dobrze niewiedza jest takim ograniczeniem, bo nie zezwala na konstruktywne korzystanie z wiedzy. Ale rozumiem, o co Ci chodzi. Odcięcie od wszelkiej wiedzy (ogranicznika) pozwala na czyste tworzenie, bycie, zgodnie z potrzebą i wolą, na korzystanie z nieograniczonego potencjału. Tylko, że jak wspominałeś wcześniej, rozmawiamy o świecie TU, a nie o wyższych, boskich sferach.
Napisz lepiej, jaka jest wolność człowieka i czy w ogóle, można mówić o wolności w tym przypadku. To samo tyczy intuicji. Musi istnieć podmiot, u którego się ona przejawi, inaczej jej nie ma. Abstrakcyjne pojęcie intuicji powstało z roz/poznanego procesu jej przejawiania się. Gdybyś nie doznał intuicji, nie wiedziałbyś, że ona istnieje. Można jednak powiedzieć, że intuicja daje wolność. Wolność od gromadzenia wiedzy, jej przetwarzania, pomyłek. Jak praktycznie człowiek może osiągnąć wolność żyjąc w materialnym świecie?

Jerzy Karma napisał:
Ono - słowo - wyszło z wolności - jako przejawienie jej potencjału.

Przy założeniu, że wolność = pierwotna PUSTKA (NIC). Jednak, jest to trochę inne znaczenie wolności. Tu nie ma jeszcze ograniczeń, tu dopiero jest punkt zero, od którego wszystko się zaczyna. W miarę tworzenia pojawiają się ograniczenia, więc ubywa pierwotnej wolności. Im bardziej kreacja postępuje, tym wolności coraz mniej. Im bardziej zagęszczona materia, tym …
Czy słowo jest wolnością? Czy niesie wolność? Czy może świadomość podmiotu ogranicza słowo (czystą wibrację), nadając mu znaczenie. I wiąże tym siebie i innych. A jednak jest w słowie życie i potencjał. Czy warto więc milczeć? Czyż nie jest słowo nadal „logosem”? Myślę, że tak. Jest też przyczyną i skutkiem.

Jerzy Karma napisał:
Czy traci się energię na myślenie?
Z pewnością zużywa sie jedną energię przy tym i wytwarza inną.
Czy to jest pożyteczne?
Zależy komu?
Zależy też do czego używa myślenia.
Pewne rzeczy i procesy maja swój czas pożytku i czas braku pożytku.
Gdy jesteś w wodzie - musisz pływać.
Oto jak rozpoznać granicę opłacalności - właściwy użytek.
Jeśli zaś chodzi o ilość i jakość, to mamy tu zwykłe działanie matematyczne:
ilość razy jakość = efekt

Very Happy Very Happy Very Happy Very Happy Very Happy TAK.

Jerzy Karma napisał:
Wg matematycznego opisu w teorii będzie istnieć możliwość, lecz psychologiczna analiza wykaże już nawet w teorii brak możliwości - dlatego przychodzą mistrzowie, czy nauczyciele.

I DZIĘKUJĘ Ci za przyjście. Very Happy
Wiem, zaraz zaprzeczysz, jednak to nie przeszkadza …


Pozdrawiam serdecznie. Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.boga.fora.pl Strona Główna -> Wybrane i przeniesione Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3  Następny
Strona 1 z 3

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
Appalachia Theme © 2002 Droshi's Island