Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Jerzy Karma
Referent
Dołączył: 20 Kwi 2008
Posty: 1090
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 22:49, 20 Kwi 2008 Temat postu: |
|
|
Nigdy nie wiem, co powiem, ani co napiszę.
Nie wiem, co pomyślę, ani czy myślę.
Nie wiem niczego.
Gdy zaś napiszę lub powiem, to dalej nie wiem.
A jeśli coś bym "wiedział" tak, jak to ludzie "wiedzą"...byłbym głupcem niczym przedmiot.
Nie "wiedząc" zaś tego, co ludzie "wiedzą", też jestem głupcem, ale nie jestem przedmiotem.
Jeśli zaś nazwę owo - czym jestem i czym nie jestem - przedmiotem, to - póki daleki jestem od "wiedzy" ludzkiej - jestem ożywionym przedmiotem, co czyni ze mnie nieprzedmiot, choć nadal pozostaję przedmiotem - ale tylko wobec Tego, który mnie ożywia. /Nie w ciele./
/I przez które to ożywianie zachodzi mówienie lub pisanie./
Gdy jednak przestaję być sobą, to i przestaję być nawet takim przedmiotem.
Czym albo kim wtedy jestem?
Czy jest wtedy jakieś moje jestem?
I kto jest?
Oto cel.
Dlatego się modlę /nie będąc celem/:
Chroń mnie Ożywiający najbardziej przede "mną".
Chroń mnie przede wszystkim od "moich" myśli.
Potem chroń mnie od "moich" umysłów.
Chroń mnie od "moich" przyziemnych wrażeń zwiazanych z "moimi" umysłami.
Od takich też uczuć i emocji.
Następnie od tych, które są związane z ciałem.
I w końcu od ciała.
___________________________
Napisane ku pożytkowi człowieka
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Jerzy Karma
Referent
Dołączył: 20 Kwi 2008
Posty: 1090
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 22:51, 20 Kwi 2008 Temat postu: |
|
|
ptak napisał: | Do Jaźni Jerzego Karmy.
Czemu służy takie wyrzeczenie się własnej podmiotowości?
Czy jest to głębokie zrozumienie, czy droga na skróty?
Tsknota? Miłość? Pragnienie zjednoczenia ?
Wyjście z niewoli własnego Ja?
Co w zamian? Boskość? Moc? Wolność?
Czy może niebyt? |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Jerzy Karma
Referent
Dołączył: 20 Kwi 2008
Posty: 1090
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 22:51, 20 Kwi 2008 Temat postu: |
|
|
Do Ptaka
Czy jest coś czego jaźń musi się wyrzekać?
Co jest prawdziwym podmiotem?
Jeden zrzuca maskę, a inny pyta: Po co tracisz twarz?
Wbrew temu, co sądzą niektórzy, głebokie "zrozumienie" jest prostsze, niż podążanie ku niemu drogami na skróty.
Cudzysłowiu uzyłem, bo nie jest to zrozumieniem jakie znamy, gdyż zrozumienie bywa udziałem umysłu. To zaś leży poza umysłem.
To sie pojawia. Jednocześnie będąc zawsze.
Tajemnica tkwi w stanie świadomości.
A wszystkie drogi ku temu muszą być drogami na skróty /wąskie to drogi/
Ich początek leży w tęsknocie, następnie w miłosci, potem w pragnieniu zjednoczenia.
Towarzyszy temu uświadomienie niewoli powodowanej gonitwami za nietym.
Która to gonitwa staje się czymś, co niektórzy odbierają jako "własne Ja", a inni jako fałszywe ja.
Pytasz: Co w zamian takiego ja?
Nie boskość!
Bo to, czym dla ludzi jest boskość - nie jest tym.
Jeśli zaś ktoś napisze: Tak! Boskość! - to cóz ci, którzy tego nie doswiadczyli, przez to mogą rozumieć?
Nawet smak jabłka nie polega na rozumieniu...
Moc?
A cóz to jest?
Czy mozna z tego robić siłownię?
Tam nie ma żadnej potrzeby istnienia mocy.
Wolność?
Tam nie ma niewoli, więc czy da się ujrzeć wolność?
Gdy nie ma tła, to i nie ma pierwszoplanowych widoków.
Ktoś powie, że to niebyt...?
Ale kto powie?
Ten, który sam bedąc w niebycie nazywa go życiem?
A oto tam własnie jest życie,
Któz stąd moze to pojąć?
Jeśli jednak stamtąd emanują tu fale miłości i opieki, to ci, którzy zechcą je przyjąć, i odczują, zaś w wyciszeniu pozostaną otwarci na nie, doznają czym TO JEST.
I o nic nie bedą musieli pytać w tej mierze.
____________________________________________________________
P.s. przez nie jaźń
Na Twój poprzedni post napisałem odpowiedź wczoraj. Tu na forum wkleję przy okazji.
Poprzedni post zaś został wysłany przed ujrzeniem Twojego. /nie odświeżona przeglądrka/
Nie był więc odpowiedzią na Twój./A może był?/ - choć Twój juz był na forum
.......................................................................................................
Do Jeremiasz
jeremiasz napisał: |
JerzyKarma: Pytasz czy stwierdzasz?
Bo ja znam tylko jedną odpowiedź. |
Każdy człowiek musi predzej czy później zapytać sam siebie i sam sobie odpowiedzieć. Prawdziwa odpowiedź na to pytanie przejawia się bowiem w praktyce. Dlatego jeden nie jest w stanie odpowiedziec za drugiego.
Tu zaś możesz się dzielić jedynie tym, czym można się podzielić.
Tu prowadzimy to jedynie jako temat.
Dziel się z nami brylantami.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Jerzy Karma
Referent
Dołączył: 20 Kwi 2008
Posty: 1090
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 22:52, 20 Kwi 2008 Temat postu: |
|
|
jeremiasz napisał: | Skoro rozwój każdego człowieka jest jego indywidualną sprawą, to nie ma sensu o tym pisać. To tak jak z odciskiem palca. Każdy ma swój, niepowtarzalny.
Dlatego nie warto się tym dzielić. Moje odciski pasują do moich dłoni.
Co będziesz miał z tego, ze dam Ci mój odcisk?
pozdrawiam |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Jerzy Karma
Referent
Dołączył: 20 Kwi 2008
Posty: 1090
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 22:54, 20 Kwi 2008 Temat postu: |
|
|
Do Jeremiasz Podobnie uczenie się czytania jest Twoją indywidualną sprawą - w tym sensie, że to Ty jedynie mogłeś osobiście nauczyć się czytać. Nie mógł nauczyć się za Ciebie ani Twój ojciec, ani matka, ani nikt inny. Czy to znaczy, że nie potrzebowałeś książek i nauczycieli? Co by było, gdyby uznali, że nie warto sie z Tobą dzielić umiejętnoscią czytania? Z Twojego odcisku nie mam pożytku, ale ktoś może mieć pozytek z reki, na której ten odcisk jest. Podobnie Twoja osobowość jest niepowtarzalna, a jednak może być pożyteczna innym. Czytanie jest takie same dla wszystkich - choć każdy czyta innym głosem. Jednak wszyscy go będą rozumieć. W czytaniu jedynie zachodzi podział z powodu jezyków i narodów. Jeśli chodzi o ostateczny cel rozwoju człowieka, to jest on jednakowy dla wszystkich - bez względu na jezyk, narodowość, religię czy rasy. Przykład? Kto czytał niektóre posty jakie wrzuciłem tu i ówdzie, mniej wiecej orientuje się co w nich było sednem - podstawą. Wczoraj na stronie ww.ksiegozbiory.cba.pl/ksiegi.html postanowiłem wziąść sobie coś do czytania na sen /Mam fajny program czytający monotonnym głosem/ Chciałem wziąść coś najbardziej znanego /bliskiego/, gdyż nowe tematy zbyt pobudzają umysł, więc wziąłem "Przebudzenie Boga" Paula Bruntona. Uznając, to za pewnie miłą i spokojną lekturę. Słuchając tego dzieła mój umysł doznał cudownego zdziwienia, że to co dochodziło doń z jaźni tam zostało tak samo przedstawione. Ktoś zatem ujrzał to samo co zostało ukazane też mojej świadomosci. W zasadzie nie jest to dziwne, bo jest normalne, że prawdę wszyscy widzą tak samo. Ona nie dzieli się na odciski palców. Te zaś jej nie zmieniają. Jest jednak czymś pięknym spotykanie tych, którzy dostrzegają to samo niezależnie od innych. W kwesti poznawania prawdy jest to ważniejsze, niż spotkanie przyjaciela, spotykasz bowiem o wiele więcej - umysł ma prawo w takich momentach doznawać szczęśliwego zdziwienia. _____________________________________________________________________________________ Do Ptaka Skorzystam z okazji i wrzucę obiecaną odpowiedź Czym jest słowo? Czy jest wolnością? Ono jest wolne samo w sobie. Samo w sobie nie jest wolnością, lecz może nieść /być nośnikiem/ wolności jak i niewoli. Słowo nie jest czystą wibracją. Jako nośnik pozostaje zależne od wibracji, a te są różne w tym świecie. Słowo jest też cieniem - lecz leżącym najbliżej punktu ZERO A skoro najbliżej tego punktu, to i najbliżej... Słowo następnie stwarza własne cienie... Wg słownej logiki w tych zdaniach widać sprzeczność: Słowo jest wolne samo w sobie. Samo w sobie nie jest wolnością. Znaczeniowo nie ma sprzeczności: Słowo w ograniczeniu siebie jest wolne /i tu sprzeczność słowna /. W ograniczeniu znaczy tu jako samo słowo i bez niczego. Samotne, czyli wolne, i samotne znaczy też ograniczone do samego siebie Gdy słowo jest nośnikiem staje się zależne od tego, co niesie. I nie jest samo w sobie wolne Ze swej natury słowo zawsze jest nośnikiem. Każde słowo ma swą ogólną naturę związaną z UMYSŁEM zbiorowym i jest jej nośnikiem. Podlega jednak działaniu wibracji wypowiadającego słowo. Zgodnie z tym w pewnym stopniu, co napisałaś, że "świadomość podmiotu ogranicza słowo (czystą wibrację), nadając mu znaczenie". W pewnym stopniu, bo pozostają jeszcze inne wibracje - nie tylko wypowiadającego. Dlatego słowa, które wypowiadamy są tak ważne! One zmieniają nas. Zmieniają właśnie dzięki temu, że sięgają poza nas. One nawet oddziałują na nasze fizyczne ciała. Pytasz? - Czy warto więc milczeć? To trudne pytanie. Dla umysłu ludzkiego. Napiszę tak: Mów milcząc. Wypowiadaj słowa nie wypowiadając ich. Kto miłuje się w słowach - ten pozbawia ich mocy. Ile miłości - tyle utraconej mocy. Nawet gdy mówisz komuś: KOCHAM CIĘ - to ta miłość wchodzi w słowo i ulatuje wraz z nim, a w tobie pozostaje jej mniej. Gdy kochasz i czujesz miłość, spróbuj milczeć, a miłość będzie rosła. Czy znaczy to, by milczeć? Nie. Bo ze słowem KOCHAM CIĘ dajesz miłość. Ktoś ją przyjmie i może odda ci jeszcze wiecej. Jeśli miał coś do dania. Dlatego słowo jest nadal "logosem", a raczej przejawia taką naturę jeśli chodzi o zdolność działania. Moc jednak słowa zależy od tego skąd /kogo/ ono wypływa i z czym ma jakie związki. ______________________________________________________________________ TO - co ludzie zwą pustką, czy NIC... jest tym jedynie dla ludzi. Wynika tak z tego, czym jest człowiek - a raczej z tego jak siebie postrzega. Wynika też z natury przejawienia /przejawienia Pierwotnego potencjału/. Zgodnie z tym, co napisałaś: - "tu dopiero jest punkt zero" Ale co to jest zero? Jeśli jakiś przedmiot /potencjał/ rzuca cień /przejawienie/, to gdzie umieszczasz zero? Czy nie między nimi? I czym wtedy jest owe zero? Nie jest przecież ani potencjałem, ani przejawieniem. Dlaczego zatem nazwałaś potencjał punktem zero? Nie jest potencjał ani punktem zero, ani PUSTKĄ, ani NIC. Tak widzą je jedynie ci, którzy w swych "wglądach" wznieśli się ponad TĘ STRONĘ, i nie przekroczyli owego punktu zero. Matematyka nie za bardzo odda tu prawdę. Bo któż powie, w którę stronę od zera są jakie wartości? Czy plusy to "nasz" świat? A po drugiej stronie zera są minusy? Czy odwrotnie? Trzeba najpierw odpowiedzieć co jest prawdziwą rzeczywistością. Zapytajmy ludzi, co dla nich jest rzeczywistością - ich plusem bedzie ona. Nieliczni jednak odczuwali inną rzeczywistość - ich plusy są po drugiej stronie. Cienie są faktycznie ograniczone - jak więc mogą byc wolne? Ich "wolność", ubywanie, czy przybywanie - to jedynie cienie. Czy myslisz, że ograniczenia cieni mają wpływ na prawdziwe rzeczy? ("W miarę tworzenia pojawiają się ograniczenia, więc ubywa pierwotnej wolności." - napisałaś) - Im bardziej kreacja postępuje, tym wolności coraz mniej. Im bardziej zagęszczona materia, tym … Naprawdę tak myślisz? Nawet w tym przejawieniu suma wolności jest zawsze stała. ____________________________________________________ ptak napisał: | Dlaczego rozpatrujesz wolność jako ideę w oderwaniu od podmiotu? Przecież wolność może mieć ktoś a nie wolność kogoś. Nie może przejawiać się wolność bez doznającego wolności. To, o czym piszesz, to raczej pustka, z zawartym w niej potencjałem. Czy wolność może ograniczać sama siebie? Przeczyłoby to idei wolności. Piszesz, że wiedza może być ograniczeniem dla wolności. Równie dobrze niewiedza jest takim ograniczeniem, bo nie zezwala na konstruktywne korzystanie z wiedzy. Ale rozumiem, o co Ci chodzi. Odcięcie od wszelkiej wiedzy (ogranicznika) pozwala na czyste tworzenie, bycie, zgodnie z potrzebą i wolą, na korzystanie z nieograniczonego potencjału. Tylko, że jak wspominałeś wcześniej, rozmawiamy o świecie TU, a nie o wyższych, boskich sferach. Napisz lepiej, jaka jest wolność człowieka i czy w ogóle, można mówić o wolności w tym przypadku. To samo tyczy intuicji. Musi istnieć podmiot, u którego się ona przejawi, inaczej jej nie ma. Abstrakcyjne pojęcie intuicji powstało z roz/poznanego procesu jej przejawiania się. Gdybyś nie doznał intuicji, nie wiedziałbyś, że ona istnieje. Można jednak powiedzieć, że intuicja daje wolność. Wolność od gromadzenia wiedzy, jej przetwarzania, pomyłek. Jak praktycznie człowiek może osiągnąć wolność żyjąc w materialnym świecie? | Moja Miła. Miła, bo badająca co tylko się da zbadać. Zwróć uwagę na słowa jakich użyłem. I znaczenie zdań. Nie oderwałem w nich wolności od podmiotu. Nawet z niej samej nie uczyniłem podmiotu, ani przedmiotu. Nie nazwałem jej ideą. Tylko umysł człowieka mógł tak to odebrać. Umysł człowieka to ego postrzegające siebie jako podmiot. A czym jest ego? To najzwyklejszy mechaniczno-psychologiczny przedmiot. I mający mniej trwałości niż widzialne użytkowe przdmioty. Także słabszy od nich w działaniu. Jaką zatem ma wartość ocena takiego przedmiotu? Czy jego rozumienie? Owszem, jakąś tam ma. Ale zawsze względną i zawierającą potencjał błędu - częściej błędu, niż nieomylności. A kto wg Ciebie Miła ma wolność? Przyprowadź go do mnie. Czy Ty doznajesz wolności? A jednak z pewnością wolność się przejawia /gdzieś lub jak ktoś rozumie: w Kimś/ Dlaczego potencjał nazywasz pustką? Dlaczego człowieka nie nazywasz pustką? Ty postrzegasz potencjał jako pustkę... Ja takie samo prawo mam postrzegać człowieka jako pustkę. Albo inaczej: Jeśli pustka coś przejawia, to czyż to także nie jest pustką? Jeśli zaś czymkolwiek JESTEŚMY - to i TO z czego się przejawiliśmy też czymś /Kimś/ JEST. Nie napisałem, że wolność ogranicza samą siebie. Jaka jest wolność człowieka? Wiem, że pisałem o tym parę razy. Może nie wprost. Napiszę zatem inaczej. Jest taka - jaką sobie wybiera. Jeśli wybierasz wolność - wybierasz praktycznie i prawdziwie - nie lękasz sie niczego. Gdy jednak tkwisz w ego, choćby w jednym pragnieniu, czy przywiazaniu, masz lęk o utratę np. obiektu pragnienia, a to człowieka zniewala. Każdy zatem decyduje o własnej wolności. Póki pragniesz choćby jednego - nie masz wolności. Między innymi dlatego istnieje nauka o działaniu, czy pracy, z obowiązku. Dlatego dano też ludziom nakazy i zakazy. By pomóc uwolnić ludzkie działania z pragnień, by człowiek mógł uwolnic sie od swojego ega. Tymczasem ludzie z czasem nakazy i zakazy, czy działanie z przypisanych obowiazków, uznali za zniewolenie. Ale taka postawa była naturalna, bo to przecież miały zostać zniewolone ich pragnienia które są źródłem wszelkiej niewoli. Intuicja jest czymś, co działa, przejawia się. Dlaczego zatem nazwałaś ją abstrakcyjnym pojęciem? Dzięki intuicji np. obsługuję komputer Ona jest tu najbardziej przydatna. Odwołujesz sie do podmiotu. /wspominasz o nim/ Ale co wg Ciebie znaczy podmiot, jeśli ego nie jest podmiotem? Jeśli osobowość jest jedynie ubraniem, to opisz mi czym jest podmiot. Zważ, że nigdy nie napisałem, iż wolność, czy intuicja, nie mają podmiotu. Owszem - juz pisząc niektóre zdania, zdawałem sobie sprawę, że moga one takie sprawić myślenie u niektórych. Np.: - Wolność bez kogo. Czy wolność musi mieć kogoś? Dlatego dalej napisałem: - Ale ona nie ma rzeczy. Nie ma mysli. Ba! Nie ma nawet wiedzy w naszym rozumieniu. Zwróć uwagę tu na zwrot: "wiedzy w naszym rozumieniu" ...i dalej: - Nie ma mądrości w postaci słowa, myśli, czy informacji. Wszystko to są bowiem ograniczenia! Wolność ma czysty potencjał nieprzejawionej mądrości - ... Słowo intuicja przybliża to, czym jest mądrość wolności. My, jako ludzie, uważamy się /oczywiście za pępki swiata / za podmioty - odnosząc to do swoich eg. Zatem znaczenie słowa podmiot, poprzez fałszywy punkt odniesienia, jest u ludzi wypaczone. Dlatego unikałem często słowa podmiot. Bóg jest podmiotem. Czego teraz nie rozwinę i zamilczę - bo słowa bywają opacznie rozumiane. /Nie mam tu na myśli Ciebie./ Niech cisza będzie z nami. P.s. /czyli dziś/ Pewnego dnia kilkanaście lat temu idąc doznałem /odczułem/ pewnej prawdy: Ja cały czas jestem w tym samym miejscu! Nigdy się nie poruszam! Bez względu na to, gdzie bym nie był, czy się udawał - zawsze jestem w tym samym miejscu! Było to niezwykłe przeżycie. Do dziś pamiętam je tak, jakby było TERAZ. Bo ono jest zawsze! Jedynie moja świadomość wychodzi poza to i wchodzi w umysł lub w ciało. W tym roku spotkałem znajomego któremu sprawy duchowe zajmują jego życie bardziej niż cokolwiek innego. Był z innym naszym wspólnym znajomym zainteresowanym duchowością. W trakcie rozmowy powiedziałem im: - Zawsze jestem w tym samym miejscu. Drugi z w/w znajomych powiedział: - Nie rozumiem tego - i wkrótce odszedł Wówczas ten pierwszy opowiedział mi, że doświadczył parę razy czegoś podobnego i że rozumie o czym mówię. Obyśmy częściej doznawali BEZRUCHU.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Jerzy Karma
Referent
Dołączył: 20 Kwi 2008
Posty: 1090
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 22:56, 20 Kwi 2008 Temat postu: |
|
|
ptak napisał: | Jerzy Karma napisał: | A kto wg Ciebie Miła ma wolność?
Przyprowadź go do mnie.
Czy Ty doznajesz wolności?
A jednak z pewnością wolność się przejawia /gdzieś lub jak ktoś rozumie: w Kimś/
|
Na pewno nie doznaję wolności zmysłami. Myślą? Też nie, bo myśl sięga, dokąd sięga i podlega ograniczeniom. Sercem? Ono czasami płacze, więc też nie może być wolne. A jednak jakaś cząstka mnie jest wolna. Ale, będąc wolna nie przynależy do mnie.
Jerzy Karma napisał: | Dlaczego potencjał nazywasz pustką?
Dlaczego człowieka nie nazywasz pustką?
Ty postrzegasz potencjał jako pustkę...
Ja takie samo prawo mam postrzegać człowieka jako pustkę.
|
Tak, nazwałam potencjał pustką, ale nie w potocznym rozumieniu tego słowa. Czasami tak trudno jest wyrazić myśl.
PUSTKA, jako brak przejawienia tego, co może z niej powstać. Czyli, nie upostaciowane jeszcze wszelkie możliwości. Nawet nie wydzielone idee. Czyli miejsce bezwzględnego spokoju i ciszy, a jednocześnie napięcia przed s/twórczego. Potencjał, który zawiera w sobie przyczynę i skutek.
Pytasz, dlaczego człowieka nie nazywam pustką. A powinnam? Przecież cząstka człowieka, ta duchowa, sięga potencjału/pustki. Przecież nie wszystko w człowieku podlega ograniczeniu przez świadomość jego umysłu i inne zmysły. Jest w środku kwiat, co nie rzuca cienia. Skąd to wiem? Nie wiem. Ale czuję zapach. Tak, ileś tam warstw człowieka można nazwać pustką w Twoim rozumieniu, ale czy całość?
Jerzy Karma napisał: | - Zawsze jestem w tym samym miejscu.
|
Mógłbyś to rozwinąć? Bo można to różnie rozumieć.
Czy chodzi Ci o miejsce w sensie umiejscowienia w konkretnej przestrzeni, czy o miejsce w znaczeniu określonego zasobu wiedzy, potencjału energetycznego? Masz na myśli jaźń, która, jako Ty właściwy i prawdziwy, gdzieś tam JEST? Czyli „mieszka” w swoim miejscu (domu), w określonej części Wszechświata? I nie ma potrzeby ruszać się, gdyż doznaje wszystkiego co jest, poprzez eksploracje świadomości?
Kiedyś we „śnie” miałam niesamowite połączenie mojej aktualnej cząstki, którą teraz jestem z „moją” Jaźnią, czyli mną całością. Dane mi było ujrzeć siebie wysoko w jakiejś przestrzeni, jako obłok skrzącego się fioletowego światła. Poczułam niesamowity spływ energii w postaci wirów do mnie (człowieka), cudowne wibracje, miłość oraz całkowitą akceptację. I wiedziałam, że to ja tam i że kiedyś wrócę do siebie. Patrzyłam z zachwytem i napełniałam się światłem i energią. Pewnie było to określone miejsce mojej bytności gdzieś tam. Wciąż odczuwam tęsknotę … a jednocześnie, spokój wewnętrzny, bo wiem, że wrócę, połączę się.
Ale wracając do innego znaczenia „tego samego miejsca”, to można to także rozumieć, jako niezmienny poziom wszystkiego, czym jesteśmy. Czyli, jako niezmierzony potencjał. Czemu zatem służyć mają nasze eksploracje świadomości? Doświadczaniu? Poznawaniu siebie i wszystkiego, co jest? Poznawaniu Boga (który jest niepoznawalny) i naszych z nim więzi? Tworzeniu i wzbogacaniu siebie przejawiając tym samym nieograniczone możliwości w nas tkwiące? Zdzieraniu zasłon iluzji, gdy znajdujemy się w bezruchu? Ale TAM nie ma iluzji, tam jest prawda. Zasłony są TU. Ale jak możemy je dostrzec, gdy wciąż biegniemy?
BEZRUCH ...
Tak miło mi się z Tobą rozmawia …
Moc serdeczności. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Jerzy Karma
Referent
Dołączył: 20 Kwi 2008
Posty: 1090
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 4:31, 21 Kwi 2008 Temat postu: |
|
|
Do Ptak ptak napisał: | A jednak jakaś cząstka mnie jest wolna. Ale, będąc wolna nie przynależy do mnie. | Oto siła ludzkiego ego...powoduje, iż to - co jest całością - ego ukazuje jako cząstkę. To, co jest wolne w człowieku, to jego prawdziwe i całościowe JESTEM. Ale któz z ludzi tego doświadcza? Wszyscy /prawie/ zawładnięci obawami ego nie są w stanie ujrzeć prawdy o sobie. To zaś co jest nimi postrzegają jako nie przynależące do nich...tak wiele skrzywień i blokad powoduje takie postrzeganie...niczym u noworodka nie znającego własnych rąk... W świetle takiego stanu rzeczy widzenie wolnej "cząstki" to ogromny postęp. Co do pustki... Słowo pustka jest bardzo niefortunne. Bo o ile z jednej strony wskazuje, że nie ma w TYM nic z tego, co tu ludzie znają, to z drugiej dla większości ludzi wskazuje, że w TYM nie ma nic...a to jest nieprawdą. I nie ma w TYM żadnego "napięcia przed s/twórczego", bo te istnieje w tym świecie "przejawionym" - a przecież TO nazwałaś "pustką"! Jak zatem pustka /pustka względem tego, co znasz/ może mieć coś stąd? Inna kwestia jest taka: Czy to co - dla tych stąd - wydaje się przejawione, jest rzeczywistym przejawieniem, czy zaledwie cieniem innego przejawienia? Co stwierdzisz, gdy odkryjesz, że ONO właśnie, czyli TO, nie jest pustką, ale przejawieniem będącym poza zasięgiem tych stąd? To własnie z punktu widzenia cieni może być przedstawiane jako potencjał. Dla cienia jego potencjałem jest przedmiot cień powodujący. Co zatem jest prawdziwym przejawieniem? Czy przedmiot w swym działaniu jest potencjałem? Dlatego dobrze napisałas: "Potencjał, który zawiera w sobie przyczynę i skutek. " My tutaj odbieramy te sprawy w oparciu o aktualną pozycję i mozliwości cieni. ptak napisał: | Pytasz, dlaczego człowieka nie nazywam pustką. A powinnam? Przecież cząstka człowieka, ta duchowa, sięga potencjału/pustki. Przecież nie wszystko w człowieku podlega ograniczeniu przez świadomość jego umysłu i inne zmysły. Jest w środku kwiat, co nie rzuca cienia. Skąd to wiem? Nie wiem. Ale czuję zapach. Tak, ileś tam warstw człowieka można nazwać pustką w Twoim rozumieniu, ale czy całość? | Co tam nazwy... One nie są zawsze tak istotne... To tylko drogowskazy - ważne by wskazywały dobry kierunek. To cienie są pustką. Nie przedmioty. Ale co jest cieniem, a co przedmiotem - niech każdy sam zbada. Ty badasz, więc czujesz - poznajesz. Sama świadomość /w sensie czystego odbioru/ nie ogranicza nikogo, bo nie ma ona w sobie takich możliwości. Ta świadomość jest jak prąd. Po prostu płynie i działa. Inną kwestią jest to na co zostaje skierowana i po czym płynie oraz jak... Słowa, które piszę traktujcie - jesli kto je przyjmuje - jedynie jak drogowskazy. Nie przyjmujcie ich jako jakiegoś faktu. Czytaj i odrzuć /lecz odrzuć na takiej zasadzie jak oddychasz powietrzem - wdychasz, ale wydychasz/. Pozostaw jedynie otwartość /do kolejnych wdechów - i wydechów/. ptak napisał: | Jerzy Karma napisał: | - Zawsze jestem w tym samym miejscu. | Mógłbyś to rozwinąć? Bo można to różnie rozumieć. | Te słowa oznaczają to samo co takie słowa: - Wszystko jest wszędzie - Nie ma nic oprócz Boga - Wszelkim działaniem człowiek szuka Boga ptak napisał: | Tak miło mi się z Tobą rozmawia ; | Czy czasem nie podobnie przebiegają procesy mentalne w naszym umyśle, który postrzegamy jako jeden tylko dlatego, że odbywają się w określonym miejscu - które utożsamiamy jako "ja", miedzy innymi dzięki pamięci. Moje słowa /"drugiego człowieka"/ też mogą być pamiętane, ale przycodzą do tegoż samego umysłu inną drogą, i tylko tenu sa traktowane jako "obce". "Ty jesteś TEM" - cóz to znaczy? Zwykle rozumie się te słowa w odniesieniu do tego - co najbardziej wewnętrzne, transcendentne. Jest to prawidłowe. Istnieje jednak jeszcze inne przedstawienie tego znaczenia - niby odwrotne, a w ostateczności takie same. Ty jesteś TEM: jesteś tym umysłem, każdą myślą, uczuciami i emocjami /te czasem Cię nie słuchają/, ciałem /ono czasem działa wbrew Twej woli/, tym co Twoje zmysły ukazują Ci jako zewnetrzne rzeczy i osoby /które też czasem działają wbrew Twej woli i które postrzegasz jako odrębne/, ogólnie jesteś światem całym - widzianym wewnątrz i na zewnątrz z powodu stanu świadomości, a obiektywnie nie ma czegoś takiego jak wewnętrzne i zewnętrzne. Zacytuję tu fragment ze "swojej" niepublikowanej innej pracy pt. : "Dusza - wiele znaczeń": Kod: | Choć upaniszadowy opis Atmana dotyczył Atmana nie jako duszy, lecz jako najwyższej duszy i rdzenia wszystkiego co istnieje, to jednak nie przypadkiem Atman oznacza też indywidualną duszę, a nawet ciało. Wszystko bowiem jest Atmanem. ;ON tobą jest, ty jesteś NIM ;/Kaiwalja 16, Upaniszady/ I by było jeszcze jaśniej czytamy: ;Nie zna różnicy tutaj żadnej. Od jednej śmierci idzie w drugą Kto mniema, iż tu różność widzi ; /Upaniszady: Kathaka Ks.4 Brahm..4 w.22/ Zaś o Atmanie: "Nie smuci GO ani dobro, ani zło, czy spełnił je. czy poniechał&"; /tamże w.27/ Kto jednak uzna to za wiedzę zachowując swoje ego i swoje przywiązania, a wiedzą tą tłumaczyć będzie swoje grzechy i dawną; obecnie działająca ; głupotę; kto nie będąc wolnym od przywiązań i czynów, uzna swoje czyny za wolne od grzechu, tego czeka gorszy los od tych, którzy mając ego i przywiązania nie mają ;takiej wiedzy ;. Dlatego zostało napisane: ;W ciemności głuche ci wstępują, Którzy składają hołd niewiedzy, Lecz w większą jeszcze ciemnię idą, Ci, co do wiedzy przywiązani ; /Upaniszady, Brihad-Aranjaka. Iśa 9/ Prawdziwą wiedzą jest wolność od ego i przywiązań. Nie jest to niewiedza, bo nie ma już fałszywego ego. I nie jest to wiedza, bo wolność od fałszywej indywidualności jest poza wiedzą. Przekracza bowiem wiedzę. Wiedzy zaś potrzebuje tylko ego. Gdzie jest wiedza, tam jest owe ego. A gdzie jest to ego, tam jest niewiedza. Dlatego mądrość fałszywego ego zawsze jest i będzie głupotą. | To miłe dla ego - co napisałaś Ega lubują się w takich rzeczach Oby nasz umysł zamiast zadowolenia z rozmowy znajdował w rozmowach ciszę i przenosił praktycznie do swego życia prawdę o nas. ptak napisał: | Czemu zatem służyć mają nasze eksploracje świadomości? Doświadczaniu? Poznawaniu siebie i wszystkiego, co jest? Poznawaniu Boga (który jest niepoznawalny) i naszych z nim więzi? Tworzeniu i wzbogacaniu siebie przejawiając tym samym nieograniczone możliwości w nas tkwiące? Zdzieraniu zasłon iluzji, gdy znajdujemy się w bezruchu? Ale TAM nie ma iluzji, tam jest prawda. Zasłony są TU. Ale jak możemy je dostrzec, gdy wciąż biegniemy? BEZRUCH ... | Twoje pytania przypominają pytania: Jaki jest sens czy cel życia? Czy istnienia? Cel jest w JESTEM. Ale owo JESTEM to też drogowskaz. Gdzie jednak dalej sięgniesz teraz? Jak zatem nazwać? Jedni uzywali słowa: JESTEM Inni mówili: NIENAZWANE lub NIEWYRAŻALNE SŁOWAMI. Cel i sens są w Tobie samej. Nie znajdziesz ich próbując je nazwać, czy określić. Możesz je jednak doświadczać. _______________ ptak napisał: | Czy chodzi Ci o miejsce w sensie umiejscowienia w konkretnej przestrzeni, czy o miejsce w znaczeniu określonego zasobu wiedzy, potencjału energetycznego? Masz na myśli jaźń, która, jako Ty właściwy i prawdziwy, gdzieś tam JEST? Czyli ;mieszka ; w swoim miejscu (domu), w określonej części Wszechświata? I nie ma potrzeby ruszać się, gdyż doznaje wszystkiego co jest, poprzez eksploracje świadomości? | Wewnętrzne, zewnetrzne, miejsca, czasy, przestrzenie... zasoby wiedzy czy niewiedzy, potencjały energetyczne, czy inne... ruch i bezruch... Czym to jest? Na czym to polega? Gdzie jest wewnętrzne? Albo zewnetrzne? Gdzie zaczynam sie ja, a gdzie się kończę? Co jest we mnie, czego nie ma nigdzie? Czym się wyróznia jeden człowiek od innego? A jeśli sie rózni czymś to jak długo to trwa? I czym jest taki czas w wieczności? Nawet jeśli BEZRUCH wywołał kiedyś taniec, czyli ruch, to w czym ów ruch zaistniał? Skoro BEZRUCH to WSZYSTKO. To, co rusza się i to w czym się rusza, łącznie pozostają BEZRUCHEM. Póki postrzegane jest rozdzielenie i tylko rozdzielenie - nie widzi się całości. Poznając całość można być tu będąc przede wszytkim CAŁOŚCIĄ. Ego, umysł i ciało traktując jako narzędzia. Unikając przywiązania traktując je jako obowiązki w tym, co mamy do zrobienia. A co mamy? W najwyższym poznaniu nic... Ale kto rzeczywiście jest na to dojrzały? Kto ma TEN STAN i taką świadomość? Kto jest na tyle wyzwolony z ego? Póki tkwisz w ego, rozpoznaj aktualną sytuację ego i wypełniaj powinnosci tej określonej sytuacji. Taka jest metoda uwolnienia z iluzji. Unikaj jednak zaangażowania, lecz pracuj szczerze i z oddaniem - nie byle jak. Czy będąc BEZRUCHEM nie działam? - zapytasz sam siebie Działam choć pozostaję wolny od działania i jego skutków - odpowiesz sam sobie Ani on, ani ona. Jednak ktoś. Wolny od cech. Czy zatem ktoś? Raczej coś... Inny zapyta: Posiada cechy? Co, czy kto? Dlaczego nie co? Może cechy oznaczają jedynie coś? Dlaczego to nie ktoś ma być wolny od cech? Prawdziwy ktoś jest wolnością. Oni zaś nazwali GO bezosobowym... On jest Osobą w innym sensie. W sensie prawdziwego istnienia. Ci zaś, co mają się za osobowych, są jedynie mechanicznymi zbiorami cech, skłonności i zależności. W rzeczywistości nie ma w nich nic z osoby... póki tkwia świadomoscią w tym, co jest niepoprawnym odbiorem. ptak napisał: | Kiedyś we ;śnie ; miałam niesamowite połączenie mojej aktualnej cząstki, którą teraz jestem z ;moją ; Jaźnią, czyli mną całością. Dane mi było ujrzeć siebie wysoko w jakiejś przestrzeni, jako obłok skrzącego się fioletowego światła. Poczułam niesamowity spływ energii w postaci wirów do mnie (człowieka), cudowne wibracje, miłość oraz całkowitą akceptację. I wiedziałam, że to ja tam i że kiedyś wrócę do siebie. Patrzyłam z zachwytem i napełniałam się światłem i energią. Pewnie było to określone miejsce mojej bytności gdzieś tam. Wciąż odczuwam tęsknotę ; a jednocześnie, spokój wewnętrzny, bo wiem, że wrócę, połączę się. | __________________________________________________________ ptak napisał: | Ale wracając do innego znaczenia ;tego samego miejsca ;, to można to także rozumieć, jako niezmienny poziom wszystkiego, czym jesteśmy. Czyli, jako niezmierzony potencjał. | Tak jest. Nie ma też potrzeby pomiaru. __________________________________________________________ Jak dochodzi do upadku? Do utraty RDZENIA przez owe emanacje /iskry / Boga? Wielu na to próbowało odpowiadać. I zawsze były to odpowiedzi niedoskonałe, Ja sam wiele z nich zgłębiałem znajdując niepełność w nich. Wielu twierdzi, że przyczyną było pożądanie, ale nie jest to podanie pierwotnej przyczyny odejścia świadomości ze Źródła. To jest dopiero to, co było następstwem. Spróbujmy tak: Co jest nie upadaniem i kiedy sie nie upada? Kto świadomością swoją pozostaje skoncentrowany na prawdziwej, transcendentalnej naturze BOGA, ten nie upada. /porównaj z Bh.-gitą, Rozdz. 9, Tekst 24/ Jeden z bhaktów Krsny w dyskusji ze mną na temat przyczyny upadku napisał kiedyś: Kod: | - Każdy, kto pojawił się w tym materialnym świecie pojawił się tu, ponieważ chciał cieszyć się imitując Krysznę". | Jeśli syn imituje ojca, to ojciec raduje się, a imitacja ta jest przyczyną rozwoju syna. Imituje się tego lub to co sie kocha. Mnie to wyjasnienie bhakty nie było wyjaśnieniem, a jedynie próbą wyjaśnienia. Próba imitacj Boga jest także koncentracją na Bogu. Na w.iskcon./poland/filozofia/podstawy/dlaczego czytamy: Kod: | Ktoś może również zapytać: "Jeśli na pozycji duchowej jesteśmy pełni wiedzy - ponieważ jak mówiliśmy, dusza jest wiecznie pełna wiedzy i szczęścia - dlaczego przyszliśmy do świata materialnego wiedząc, że jest on miejscem cierpienia?" | Tu mamy odniesienie do owego słynnego zdania, że "dusza jest z natury pełna wiedzy i szczęścia." W oparciu o co nasuwa się nieodparcie wielu osobom pytanie: - Jak mogła upaść dusza mając pełnie wiedzy? Oczywiście powstało wiele jedynie samozadowalających sie odpowiedzi, które jednak nie satysfakcjonują większości pytajacych. Istnieje jednak odpowiedź podająca pierwotną przyczynę upadku... Przyczyną tą jest moc duszy! Z powodu swojej mocy dusza wchodzi w silną koncentrację na tym co jest w świecie Boga. Moc tej koncentracji jest twórcza i wyzwala odpowiednie potencjały. Nagromadzenie tych potencjałów zostaje przejawione przez Boga jako świat materialny /Bóg w ten sposób sprawia możliwość przejawienia się ich/, a wszystkie dusze mające stwórczo-magnetyczzny z nimi związek podążają tam, by ich doświadczać. Następnie stykają się z całą masą róznych przejawień - tu następuje wiele przywiązań, a w dalszej kolejności dopiero powstają uwarunkowujące najsilniej pragnienia. Taki jest proces prowadzący do obecnego stanu człowieka. Kiedy zaczyna się grzech? Przypomnę, że Jezus będąc w świecie materialnym mówił, że w nim jest także Królestwo Boże! Zatem to nie świat materialny jest istotą grzechu. Ani nawet ciało fizyczne. Wiele racji mają ci, którzy głoszą, iż pragnienia są źródłem grzechu. Nie muszą nim być, ale często są - mają takie "zdolności", by móc prowadzić do grzechu. Jednak w świecie materialnym nie koniecznie zjawić się można tylko z powodu pragnień. Tak najczęściej jest teraz. /Prawo karmy/ Jednak pierwotne zejścia miały i mają inne przyczyny. A dzieją się one cały czas. Są też jeszcze odmienne przyczyny zejść tutaj, których następstwami też mogą być pragnienia. Ale to nie jest potrzebne do omawiania dla ludzi tutaj. Czekam na kolejne trudne pytania. Serdecznie pozdrawiając swoim ego Bo też je mam. Jak i ciało. Życząc sobie i Tobie, i tym, którzy są umęczeni pragnieniami, niezmierzalnej ciszy. /Kto zmierzy głebokość ciszy? / Bo w niej odnajdziemy siebie i Tego, którego wszyscy szukają: z błędami, czy bez błędów, nieświadomie, czy świadomie, niewierząc, czy wierząc.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Jerzy Karma dnia Pon 4:48, 21 Kwi 2008, w całości zmieniany 8 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Jerzy Karma
Referent
Dołączył: 20 Kwi 2008
Posty: 1090
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 4:51, 21 Kwi 2008 Temat postu: |
|
|
ptak napisał: | Jerzy Karma napisał: | Oto siła ludzkiego ego...powoduje, iż to - co jest całością - ego ukazuje jako cząstkę.
To, co jest wolne w człowieku, to jego prawdziwe i całościowe JESTEM.
Ale któz z ludzi tego doświadcza?
Wszyscy /prawie/ zawładnięci obawami ego nie są w stanie ujrzeć prawdy o sobie.
To zaś co jest nimi postrzegają jako nie przynależące do nich...tak wiele skrzywień i blokad powoduje takie postrzeganie...niczym u noworodka nie znającego własnych rąk...
W świetle takiego stanu rzeczy widzenie wolnej "cząstki" to ogromny postęp.
|
To nie tak …
Wiem, że jestem całością, lecz piszę z pozycji osobowości, która posługuje się umysłem, więc niejako wirtualnie ograniczam sama siebie. Jednak, ja prawdziwa nie utożsamiam się z ego, toleruję je, korzystam z niego, bo inaczej trudno funkcjonować w tej rzeczywistości. Jest to jednak tylko mój zewnętrzny przejaw, Ty także przejawiasz się w ten sposób dla naszych potrzeb.
Moja prawdziwa istota JEST poza ego, poza zewnętrznością i to jestem „JA”. Ja całość, a jednocześnie cząstka wszystkiego, co jest. Nie zrozumiałeś mnie właściwie albo ja wyraziłam się mało precyzyjnie. Mam świadomość mojej istności poza narzędziami, którymi się posługuję i z którymi nie utożsamiam się.
Co do pustki, pozostawmy ją już w spokoju, bo tylko tworzymy zamęt, poprzez różne jej rozumienie i próby opisu. Zgodnie z Twoją radą, słowa przyjęłam i puściłam … pozostając otwarta na dalszy przepływ informacji, możliwości głębszego zrozumienia. I wiem, że ono przyjdzie, poza wszelkim cieniem.
Jerzy Karma napisał: | - Zawsze jestem w tym samym miejscu.
Te słowa oznaczają to samo co takie słowa:
- Wszystko jest wszędzie
- Nie ma nic oprócz Boga
- Wszelkim działaniem człowiek szuka Boga
|
No to przynajmniej tu zgadzamy się w pełni. Pytanie tylko, czy do końca rozumiemy tak samo.
Nie ma nic prócz Boga. Czyli My także jesteśmy cząstkami Boga, wydzielonymi z Boga i próbujący go poznać. Niektórzy szukają go na zewnątrz, niektórzy wewnątrz. Poprzez nas Bóg także poznaje siebie, swoją kreację. Wyszliśmy z Boga i wracamy do niego. Boski wydech i wdech. My także oddychamy Bogiem, choć nie zawsze to uświadamiamy. Za jego przyczyną dzieje się życie nasze, za naszą przyczyną odnajdujemy lub gubimy drogi.
Lecz serce wciąż bije i utrzymuje świętość życia. Czyje serce? Czyja miłość? Czyje życie?
Gdzie ja, a gdzie Bóg? Oczywiście, są to pytania retoryczne, abyś nie „czepiał” się mego niezrozumienia, choć wiem, że nic nie wiem. Ty także „nie wiesz”, a jednak piszesz.
No i dobrze, zamiast kłócić się, dzielmy się naszymi doświadczeniami, myślami, uczuciami. I tak wszystko jest wspólne. Ale ega oddzielają, chcąc mieć coś na wyłączność. Z rozczuleniem nieraz patrzę na tę zapobiegliwość ego, tak się stara, tak kombinuje … A tu możliwości coraz mniej … (dla ego oczywiście!).
Wiele masz pięknych i mądrych przemyśleń, zawartych w swoich, nie opublikowanych pracach. Może jednak warto puścić te myśli w świat? Dla ludzi prezent od sługi bożego.
I nie dla zadowolenia ega Twego te słowa teraz przeznaczam, lecz dla pożytku większego dusz wędrujących.
Piszesz, że pozdrawiasz swoim ego, że też je posiadasz. Nie wątpię, ale czy duszą pozdrowić już nie możesz? Nie ma dusza chęci przekazania uśmiechu drugiej duszy? Dlaczego pozostawiasz stosunki interpersonalne dla ego? A ja nie chcę rozmawiać z Twoim ego, choć chyba muszę, gdy czynię to za pomocą słów. Duszom słowa nie są potrzebne. One rozmawiają uczuciami, czy tylko? Czy też mądrością, wiedzą?
Odpowiedziałeś Jeremiaszowi i wiem, jakie miałeś intencje, a jednak poczułam brak neutralności w tych słowach. I poczułam, jaki może być ich odbiór przez ego (czy tylko?) Jeremiasza. Wiem, że to moje odczucie, mój filtr, ale jesteśmy wszyscy połączeni i można poczuć innych. Jeremiasz przecież może nie mieć potrzeby dzielenia się swoimi doświadczeniami, przemyśleniami i nie powinien być za to „osądzany”, jako wymądrzający się. My też wymądrzamy się, przynajmniej ja i co? No tak, mi też obrywało się i obrywa od ega Twego. I musi biedne ego moje radzić z tymi „razami”, ale niech się uczy … na dobre mu wyjdzie. A tak w ogóle, to żartuję sobie, radość wiosenna mnie ostatnio przepełnia i jakoś tak lekko na duszy …
Mimo to, wróćmy do tematu, jak żyć dobrze i mądrze. Kto zna wszystkie odpowiedzi? I czy będą prawdziwe? Jeremiasz zna jedną, a może w niej jest zawarte wszystko? Może nie trzeba wielu słów, aby udzielić słusznej odpowiedzi?
I w ogóle, co to znaczy dobrze i mądrze. Potrafisz to wyraźnie sprecyzować? Dobrze, dla kogo, mądrze, wg jakiej mądrości, skoro cierpimy na głupotę?
Czego Bóg od nas oczekuje? Czy w ogóle czegokolwiek oczekuje? Czy Bóg ma potrzeby? Mesjasz w innym temacie pisze, że ma. A ja mam wątpliwości. Bo, po co Bogu potrzeby, skoro sam jest przyczyną i skutkiem. Skoro trwa w BEZRUCHU i dzieje się przez nas i w nas. A my mamy wyzbyć się pragnień i potrzeb, aby go poznać.
Ale czy bez pragnienia poznania potrafimy go dotknąć? Mimo, iż cały czas dotykamy, bo w nim jesteśmy, lecz tyle zbroi na nas … Przed czym tak się bronimy? Czego się boimy? Dlaczego upadamy? Chciałeś trudnych pytań. Masz głupie pytania.
Pozdrawiam wiosennie i sennie. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Jerzy Karma
Referent
Dołączył: 20 Kwi 2008
Posty: 1090
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 4:58, 21 Kwi 2008 Temat postu: |
|
|
/Mojej rozmowy z Jeremiaszem tu nie zamieszczałem. Jak ktoś będzie chciał to zamieszczę. Ewentualnie jest ona na forum cheopsa/
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Jerzy Karma
Referent
Dołączył: 20 Kwi 2008
Posty: 1090
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 4:59, 21 Kwi 2008 Temat postu: |
|
|
Przyjaciele.
Do kogo piszę?
Do kogo myslę?
Czym są te myśli?
One są tylko produktem ubocznym TEGO CO DZIAŁA.
Czy jesteście juz oświeceni?
I cóz to jest oświecenie?
Kto ma zostać oświecony?
Nie - tym razem nie chodzi w tym pytaniu o szukanie podmiotu.
Teraz przyjmijcie za podmioty swoje komórki fizyczne.
Przyjmijcie za podmiot każdy atom Waszego ciała.
Do kogo zatem piszę?
Pisze do atomów.
Gdzie jest róznica miedzy Waszymi atomami a moimi?
Pisze zatem do siebie.
Tak - tak.
To Ty sam piszesz do siebie.
Czy już oddychasz?
Tak, bo:
- masz taką potrzebę
- bo oddychaja inni
- bo dzięki oddechowi prz\eżywasz kolejne minuty w jakimś zdrowiu, które zależy od tego jak oddychasz i czym
Czy już pijesz?
Tak, bo:
- masz taką potrzebę
- bo piją inni
- bo dzięki piciu prz\eżywasz kolejne dni w jakimś zdrowiu, które zależy od tego jak pijesz i co
Czy już jesz
Tak, bo:
- masz taką potrzebę
- bo jedzą inni
- bo dzięki jedzeniu przeżywasz kolejne tygodnie w jakimś zdrowiu, które zależy od tego jak jesz i co
Czy już spożywasz stany duchowe?
Tak, bo:
- masz taką potrzebę
- bo ... właśnie...na ile...jak...i co robią inni?
/Modlitwa jest dopiero preludium do tego - jest jakby szkołą, przygotowaniem/
- bo dzięki stanom duchowym przeżywasz kolejne miesiące w jakimś zdrowiu, które zależy od tego jak przeżywasz i co
A czym niszczymy siebie?
Nasze atomy, nasze komórki, nasze ciała...
Czym możemy to regenerować?
Snem.
Modlitwą w egzaltacji.
Mantrami w uniesieniach energetycznych,
Regeneruje też zjednoczenie z boginią /w przypadku mężczyzn/.
Odczuwanie miłości do bogini też dokonuje regeneracji. Nawet gdy bogini jest daleko.
Niech miłość będzie z nami wszystkimi.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Jerzy Karma
Referent
Dołączył: 20 Kwi 2008
Posty: 1090
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 5:00, 21 Kwi 2008 Temat postu: |
|
|
Umysł bez granic
Na ile poszerzamy swoje umysły?
Czy już są bez granic?
Czy już nie ma w nich żadnych poglądów?
Wolna przestrzeń otwartości
Czy juz uwolniliśmy sie od swoich eg?
Póki istnieje przywiązanie choćby do jednego ega - nie jest sie wolnym.
Każdy kto cokolwiek myślał, myśli i pomyśli o jakimś /moim - Twoim/ ego - wytycza jego kierunki.
Uwolnienie od ega jest uwolnieniem od myśli innych ludzi o danym ego.
Jest uwolnieniem od programów.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Jerzy Karma
Referent
Dołączył: 20 Kwi 2008
Posty: 1090
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 5:00, 21 Kwi 2008 Temat postu: |
|
|
ptak napisał: | Jerzy Karma napisał: | Regeneruje też zjednoczenie z boginią /w przypadku mężczyzn/.
Odczuwanie miłości do bogini też dokonuje regeneracji. Nawet gdy bogini jest daleko.
|
Czy bogini także podlega regeneracji w przypadku zjednoczenia z mężczyzną (boginem )?
Czy odczuwanie miłości do bogina (nawet gdy jest daleko) też dokonuje regeneracji?
Jerzy Karma napisał: | A czym niszczymy siebie?
|
Mówiłeś, że potrzebami. I mówisz o potrzebie spożywania stanów duchowych.
A może jednak sami wciąż jesteśmy stanami duchowymi, w różnych fazach wibracyjnych?
Jerzy Karma napisał: | Na ile poszerzamy swoje umysły?
Czy już są bez granic?
Czy już nie ma w nich żadnych poglądów?
|
Z tak skonstruowanych pytań wynika odpowiedź, że umysł bez granic, to umysł, który poznał wszystko i pozbył się wszystkiego. Reset wszelkich treści i programów. I co zostaje? Czysty stan duchowy, bez potrzeb i przywiązań? Absolutna wolność …
Tylko, czy czasem poczucie szczęścia nie ma związku z przywiązaniem? Chociażby do bogini?
Jerzy Karma napisał: | Miłuj samego siebie jak bliźniego Twego
|
Miłuj bliźniego swego jak siebie samego.
Dwie prawdy? Czy prawda i fałsz? A może dwa poziomy prawdy? |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Jerzy Karma
Referent
Dołączył: 20 Kwi 2008
Posty: 1090
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 5:04, 21 Kwi 2008 Temat postu: |
|
|
egzorcysta napisał: | ptak
Cytat: | Miłuj bliźniego swego jak siebie samego.
Dwie prawdy? Czy prawda i fałsz? A może dwa poziomy prawdy? |
No właśnie . Ta druga prawda praktyczna to ponoć;
...
I bądź tu mądry człowieku |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Jerzy Karma
Referent
Dołączył: 20 Kwi 2008
Posty: 1090
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 5:05, 21 Kwi 2008 Temat postu: |
|
|
Witaj Ptaku.
Wybacz, że dopiero teraz odpiszę na Twój post z dnia 13 Kwi 2008
ptak napisał: | Wiem, że jestem całością, lecz piszę z pozycji osobowości, która posługuje się umysłem, więc niejako wirtualnie ograniczam sama siebie. Jednak, ja prawdziwa nie utożsamiam się z ego, toleruję je, korzystam z niego, bo inaczej trudno funkcjonować w tej rzeczywistości |
Co to jest ego?
Gdy przechodzę przez rwącą rzekę po leżących na jej dnie balach, z których niektóre są niestabilne, to co mogę zrobić?
Mogę obserwować bale i zastanawiać się świadomie - mentalnie. Myśleć i planować na które stąpać, by nie wpaść w błoto.
Kto wtedy działa?
Mogę jednak nie myśląc, błyskawicznie przejść po balach w ten sposób, że natychmiast stanę na te najbardziej właściwe /stabilne/ i nie wpadnę do rzeki. W tym wypadku też mam świadomość. Jednak działanie wyprzedza myślenie. Działanie to służy też trosce o ciało.
Przewyższa jednak myślenie szybkością i skutecznością - w nim nie ma błędów. Zamiast myślenia jest spokojna szybkość i koncentracja.
Zatem która z tych dwóch metod funkcjonowania w rzeczywistości jest bardziej efektywna? Nieważne - ważne, że nie ma tylko jednej.
ptak napisał: | Co do pustki, pozostawmy ją już w spokoju, bo tylko tworzymy zamęt, poprzez różne jej rozumienie i próby opisu. Zgodnie z Twoją radą, słowa przyjęłam i puściłam … pozostając otwarta na dalszy przepływ informacji, możliwości głębszego zrozumienia. I wiem, że ono przyjdzie |
Masz rację. Cytuję Twoje powyższe słowa by zaakcentować ich ważność.
Ale ani Ty zamętu nie tworzysz, ani ja.
Zamęt był wcześniej.
I nie tworzą go też inni.
Co go tworzy?
Perspektywa - inaczej: horyzont odniesienia. Także jednoczesna wieloznaczność słów i niedojrzały system wymiany myśli.
I parę innych rzeczy.
No i jeszcze istotne jest pytanie: W czym jest ten zamęt?
Jedynie w umysłach /tu ludzkich/ - bo są takie, jakie są.
Nie ma tu winy człowieka, co najwyżej jego umysłu takiego, jakim obecnie jest.
Dlatego ważne tak jest to - co napisałaś.
Inaczej to ujmując: Nie powinniśmy się "przyklejać" do myśli. Wbrew temu co wielu sądzi nie myśl jest najważniejsza!
Ona jest tylko jednym ze środków - i też wcale nie najlepszym. To środek zastępczy.
Bo myśl może być skutkiem i środkiem do skutku. Jako skutek jest opisem wyniku wiedzy. Jako środek poszukuje wiedzy. Sama myśl to jak ekran - na którym przejawia się albo wiedzący, albo poszukujący. Działanie może jednak przebiegać poza ekranem, a ekran może jedynie je opisać /wyrazić inaczej/.
Poszukujący gdy nie puszcza myśli i gdy traci otwartość, zamyka sam siebie przed dwoma rzeczami.
1. Ogranicza myślenie w sensie dalszej ewolucji, czyli w dążeniu do wiedzy.
2. Uważając, iż wie i trwając w tym, zamyka się przed tą Wiedzą, która leży poza myśleniem. Będącą tu i teraz.
ptak napisał: | Poprzez nas Bóg także poznaje siebie, swoją kreację. Wyszliśmy z Boga i wracamy do niego. Boski wydech i wdech. My także oddychamy Bogiem |
Rozumiem, że usiłujesz swoje elementy przypisać Bogu...
Ale Bóg zna siebie i swoją kreację.
Z Boga nie wyszliśmy, ani nie wracamy do Niego.
W Nim żyjemy cały czas.
Rozumiem, że trudno to pojąć.
A co jest z człowiekiem, gdy śpi?
Jest, czy nie?
Jest świadom, czy nie?
I jaką ma świadomość i czy ja ma?
Opis tego czym jest sen będzie zależeć od rozumienia i od definicji tego, czym jest świadomość.
W opisie jaki ja znam świadomość istnieje nawet w najgłębszym śnie!
ptak napisał: | serce wciąż bije i utrzymuje świętość życia. Czyje serce? Czyja miłość? Czyje życie?
Gdzie ja, a gdzie Bóg? Oczywiście, są to pytania retoryczne, abyś nie „czepiał” się mego niezrozumienia, choć wiem, że nic nie wiem. Ty także „nie wiesz”, a jednak piszesz |
Uwierz mi, że nie wiem.
Wiedza nie należy do mnie.
Jako ego jestem niczym.
Jako ego mogę być najczęściej przemądrzałym głupcem.
Chyba, że ego przyjmie służbę i w niej znajdzie życie.
Co do świętości życia...
To, co jest święte, nie umiera.
A jeśli ja - jako ego - nie istnieję... To któż umrze?
Wszystko, czym jestem, jest wieczne - gdy wszystko to istnieje bez ego.
ptak napisał: | Odpowiedziałeś Jeremiaszowi i wiem, jakie miałeś intencje, a jednak poczułam brak neutralności w tych słowach. I poczułam, jaki może być ich odbiór przez ego (czy tylko?) Jeremiasza. ...mi też obrywało się i obrywa od ega Twego. I musi biedne ego moje radzić z tymi „razami”, ale niech się uczy … na dobre mu wyjdzie. |
Właśnie. Dobrze napisałaś: "odbiór przez ego"
Słuchajcie Kochani - którzy to czytacie i dążycie do czegoś więcej, niż jesteście.
Droga nie jest łatwa - ale dla kogo jest trudna?
Dla ego.
Z egiem jest trochę jak z ciałem.
Bardziej je poczujesz, gdy je ktoś uderzy.
Im bardziej zaś czujesz, tym bardziej poznajesz.
Przyznaję, że czasem uderzam.
Uderzam zaś w odpowiednim celu.
Uderzam zaś tym samym, co jest uderzane.
Bo jakąś materię można uderzyć podobną jej materią.
Jeśli uderzasz ręką w ścianę - to boli też ręka.
Każde moje uderzenie mnie również boli.
Zatem i mi jakoś służy.
Bo przecież jestem tylko głupcem - gdy uderzam.
Dlatego wolę nie uderzać.
Uderzając zaś sypię sobie głowę prochem.
Stając się współwinnym.
ptak napisał: | wróćmy do tematu, jak żyć dobrze i mądrze. Kto zna wszystkie odpowiedzi? ... Jeremiasz ... jedną, a może w niej jest zawarte wszystko? Może nie trzeba wielu słów, aby udzielić słusznej odpowiedzi?
I w ogóle, co to znaczy dobrze i mądrze. Potrafisz to wyraźnie sprecyzować? Dobrze, dla kogo, mądrze, wg jakiej mądrości, skoro cierpimy na głupotę? |
Jedna odpowiedź....?
Jeden wymiar...?
Jeden oddech...?
Skąd u ludzi taki pęd do 1-nki?
I czy owa moda sama w sobie jest dowodem, iż to - co najlepsze - wyraża się tym, co jest najmniej złożone?
Dlaczego wobec tego twierdzi się, że Bóg jest NIEPOZNAWALNY?
Czy jest TAKI z powodu swojej nadmiernej prostoty?
Jeremiasz dał naukę najbardziej przystępną dla statystycznego człowieka o najlepszą dla statystycznego człowieka.
Miłość jest dobra. Jest pożyteczna częściej niż niesie szkodliwe cienie.
Oczywiście tych słów nie należy brać dosłownie.
Miłość to narzędzie. Sama w sobie jest pożyteczna.
Jednak ego ludzkie z powodu miłości nieraz przejawia inne złe cechy - to można nazwać cieniem miłości, choć nie są to cienie samej miłości, ale raczej ega ludzkiego.
Pytasz: Co to znaczy dobrze i mądrze?
A wiecie, że jest dobroć głupia? Wiecie, że jest miłość głupia?
Owszem bywa i dobroć mądra.
Bywa miłość mądra.
Ale to tylko zdania - wyrażające bardziej skrótowo i intuicyjnie prawdę.
Bo ile sama miłość nie jest w sobie ani mądra, ani głupia - bo jest jak smak owocu - to używana niewłaściwie stanie się czymś głupim. Podobnie jest z dobrocią.
Wiecie, że nadmierną dobrocią można zniszczyć większość ludzi? I zatracić ich dusze.
Dlaczego każda religia, czy nauka duchowa, dawała ludziom nakazy i zakazy?
Skoro miłość i dobroć miałyby być pozbawione mądrości?
Miłość to życie.
Nie ma zaś życia bez dobroci.
A do czego były dane nauki, zakazy i nakazy - jak nie do życia?
Pytasz cóż znaczy mądrość - po czym ja poznać.
A któż może to ocenić dla Ciebie za Ciebie?
Obserwuj, badaj i słuchaj własnej głębi.
Pamiętając, że początkiem mądrości jest niewiedza. Zatem obstając przy czymś - jeśli obstajesz przy błędzie, czy można zdobyć mądrość?
ptak napisał: | Czego Bóg od nas oczekuje? Czy w ogóle czegokolwiek oczekuje? Czy Bóg ma potrzeby? Mesjasz w innym temacie pisze, że ma. A ja mam wątpliwości. Bo, po co Bogu potrzeby, skoro sam jest przyczyną i skutkiem. Skoro trwa w BEZRUCHU i dzieje się przez nas i w nas. |
Możemy odpowiadać zgodnie z naszym postrzeganiem świata i postrzeganiem innych, by w miarę być rozumianymi.
Dlatego żadna z odpowiedzi nie będzie do końca precyzyjna i do końca prawdziwa.
Każda będzie tylko intuicyjnym naprowadzaniem za pomocą przenośni.
Bóg bowiem przekracza w sposób niewyobrażalny nasz odbiór świata.
Taką przenośnią jest miłość - miłuj zatem Boga.
Dzięki temu, że Boga nie widzą ludzie, miłość człowieka do Boga jest wolna od egoizmu. I nie należy tu mylić schlebiania Bogu osoby będącej w potrzebie.
Nie wierzy z Was ktoś w istnienie Boga?
Ty - który nie wierzysz - mam do Ciebie pytanie:
Czy Ty pragniesz Boga?
Czy masz do Niego taką miłość, że Go pragniesz?
I kto mógłby taką miłość przejawić widząc Boga? Nikt. Bo to jest miłość specjalnego rodzaju.
Kto z Was ją już ma?
W przenośni powiem: Bóg takiej właśnie miłości potrzebuje.
I znowu problem ze słowem...
Bo napiszę też, iz Bóg jest poza wszelką potrzebą. I tu Ptaku masz rację.
Nie wiem jakie potrzeby Boga miał Mesjasz na myśli.
Nie porównujcie jednak potrzeb ludzkich do potrzeb Boga.
To zupełnie coś innego.
ptak napisał: | A my mamy wyzbyć się pragnień i potrzeb, aby go poznać.
Ale czy bez pragnienia poznania potrafimy go dotknąć? Mimo, iż cały czas dotykamy, bo w nim jesteśmy, lecz tyle zbroi na nas … Przed czym tak się bronimy? Czego się boimy? Dlaczego upadamy? Chciałeś trudnych pytań. Masz głupie pytania |
JEGO pragnij - ale nie w taki sposób jak pragniesz rzeczy tego świata!
Tu tkwi cała różnica i tajemnica!
Kojarzy mi się, że podobnie nauczają o medytacji.
Warto zatem poczytać, by więcej rozumieć - polecam.
/Dążenie wolne od dążenia./
Boga można dotknąć - choć to raczej On wtedy dotyka. Dlatego człowiek w danym momencie nie musi mieć jakiegoś pragnienia owego dotyku.
Cały czas nie dotykamy - choć jesteśmy, bo jak nie czujesz, to jakbyś nie dotykała.
I jesteś - a tak...jakbyś nie była...
Masz rację, że to wina naszej gruboskórności...
A boimy się samych siebie, tj. przyczyna strachu leży we właściwościach ega.
Strach zaś powoduje dalsze zakładanie kolejnych zbroi... czyli powiększania ega... Błędne koło...
Dziękuję za mądre pytania
Dałem trochę głupich odpowiedzi.
Głupie są, bo są dalekie od doskonałości.
Zawsze można powiedzieć więcej i lepiej.
Dlatego wdzięczny będę za wszelką pomoc.
ptak napisał: | Wiele masz pięknych i mądrych przemyśleń, zawartych w swoich, nie opublikowanych pracach. Może jednak warto puścić te myśli w świat? Dla ludzi prezent od sługi bożego.
I nie dla zadowolenia ega Twego te słowa teraz przeznaczam, lecz dla pożytku większego dusz wędrujących.
Piszesz, że pozdrawiasz swoim ego, że też je posiadasz. Nie wątpię, ale czy duszą pozdrowić już nie możesz? Nie ma dusza chęci przekazania uśmiechu drugiej duszy? Dlaczego pozostawiasz stosunki interpersonalne dla ego? A ja nie chcę rozmawiać z Twoim ego, choć chyba muszę, gdy czynię to za pomocą słów. |
Bardzo dziękuję za miłe słowa, które stają się jakąś szalką na wadze tego, czy ma być produkowane to, co trochę tu jest produkowane. A są miłe, bo są jakby obietnicą tego, że może zostać spełnione to, co każdy ma do spełnienia.
Ego nie zadowoli się - bądź spokojna - zna swoja głupotę wystarczająco dobrze.
Zaś nie publikowałem z powodu niedoskonałości mowy ludzkiej jak i własnej.
Pożytek innych to obowiązek każdego - dlatego i mój.
Ale słaby jestem z powodu tego świata.
I zbyt słaby na przekaz doskonały.
Gdy napisałem, że pozdrawiam ego - napisałem prawdę. Ego jest tak jak ciało jest i jak ciało ma swoje reakcje. Gdy one działają nie musi to oznaczać, że dusza milczy.
Moja dusza widziała Cię w śpiewie ptaków w lesie, w zielonej trawie, w wodzie stojącej w leśnych zagłębieniach...
I byłaś tam nieśmiertelna... I nie było tam ega..ani Twojego... ani mojego... A jednak oboje w tym byliśmy... I nie było oboje... I było wszystko...
ptak napisał: | radość wiosenna mnie ostatnio przepełnia i jakoś tak lekko na duszy … |
ptak napisał: | Duszom słowa nie są potrzebne. One rozmawiają uczuciami, czy tylko? Czy też mądrością, wiedzą? |
Nie potrzebne. Ale ego zbłąkane ich potrzebuje. Zbłąkana świadomość potrzebuje.
Ale uwaga: za ego i świadomością stoi coś większego - ono potrzebuje, lecz działa świadomością i ego.
Słowa niektóre oczyszczają i są drogowskazami. To zbroja, która zdejmuje zbroję.
Do spotkania w lesie...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Jerzy Karma
Referent
Dołączył: 20 Kwi 2008
Posty: 1090
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 5:09, 21 Kwi 2008 Temat postu: |
|
|
Odpowiedź 2
ptak napisał: | Czy bogini także podlega regeneracji w przypadku zjednoczenia z mężczyzną (boginem )?
Czy odczuwanie miłości do bogina (nawet gdy jest daleko) też dokonuje regeneracji? |
Nie wiesz?
ptak napisał: | Jerzy Karma napisał: | A czym niszczymy siebie?
|
Mówiłeś, że potrzebami. I mówisz o potrzebie spożywania stanów duchowych. |
To jest jak z tymi zbrojami jak napisałem dziś w poście wyżej.
Możesz zacytować moje słowa o niszczeniu siebie potrzebami?
Zobaczymy jak to było.
Ja znalazłem takie słowa swoje:
Kod: | każdy potrzebuje pokory |
I czy odróżniasz potrzeby od pragnień?
Obowiązek np. jest potrzebą /dla wiedzących/, a potrzeba może być obowiązkiem.
Pragnienie nie musi być obowiązkiem.
Mniejsza o to.
Z tekstu buddyjskiego głosiłem cytując słowa:
Kod: | Niektórzy odczuwają naturalną potrzebę porzucenia uwarunkowanej egzystencji (samsary) |
Znasz powiedzenie: Klina klinem.
Wytłumaczę inaczej:
Czyste trwanie jaźni w Bogu powoduje, że jaźń płonie Bogiem.
I wtedy jest Bóg jakby tylko.
Podobnie jak w nieskończonym ogniu wszystko płonie bedąc tym ogniem.
Jest tylko ogień.
/A przykład i tak niedoskonały.../
To - co płonie - odczuwa bycie ogniem, choć samo jest nim.
Tak jest z jaźnia i z Bogiem.
Jedność = prawda
Odrębność = prawda
Ale jakże szczególna to jedność i odrebność!
A jakże moze byc inaczej?
Skoro nie są proste!
Są nieskończone.
Nie oczekujcie prostych wyjaśnień.
Znosicie to?
A z tymi potrzebami duchowymi to uważajcie...
Wielu mając je za coś wyższego goni za nimi, bo z natury ego goni za wszystkim, co uchodzi za coś ważnego i wielkiego...
Nic tacy nie osiągną... pozostaną jeszcze większymi bałwanami...
Potrzeba potrzebie nie jest równa.
Liczy się to - z czego ona wypływa.
Bez uniżenia, pokory, miłości do "nieistniejącego" Boga i bez uczynienia własnym pragnieniem Jego istnienia - nie osiągnie się TEGO.
Choć ON JEST.
Ale Ty musisz GO "stworzyć" - wtedy dostaniesz bilet do NIEGO.
Wyjawiam Wam tu tajemnice nie wyjawiane dotąd.
Tego nie wiem dlaczego.
Pewnie z powodu olbrzymiej niewiary na świecie teraz.
Dlatego nie nastąpi zakłócenie procesu.
Nie wszyscy muszą to rozumieć.
ptak napisał: | A może jednak sami wciąż jesteśmy stanami duchowymi, w różnych fazach wibracyjnych? |
Zmieńcie fazę.
Ale skoro tu są fazy i różność.
To co jest TAM?
ptak napisał: | Z tak skonstruowanych pytań wynika odpowiedź, że umysł bez granic... pozbył się wszystkiego. Reset wszelkich treści i programów. I co zostaje? Czysty stan duchowy, bez potrzeb i przywiązań? Absolutna wolność …
Tylko, czy czasem poczucie szczęścia nie ma związku z przywiązaniem? Chociażby do bogini? |
Umysł - to słowo zawiera w sobie "mysł". To zatem zbiór-worek jakichś przypadkowych myśli. Wmówiono ludziom, by na nim polegać jako na czymś najpewniejszym. Myślenie zaś to potrząsanie tym workiem.
Cóż za strata czasu.
Najbardziej przydatny jest w szkole
W życiu ci głupsi osiągają więcej!
Ci mniej inteligentni
Zaobserwowaliście juz to?
Czy zatem myślenie to mądrość?
Czym jest mądrość?
Wg ludzi mądrość to myślenie.
Wg Boga nie.
Dlaczego miałbym zbytnio rozpisywać się o worku?
To jest o umyśle?
Pusty, czy nie pusty...?
Co za różnica?
Oby był dziurawy
Wtedy nie będzie workiem.
Wtedy będzie trochę wolniejszy...
Dopiero gdy zniknie - powstanie przestrzeń.
A w niej miejsce nawet dla bogini
Ale do czego się można przywiązać w przestrzeni?
Gdzie tam ustoi bogini?
Istnieć może, ale nie ustoi...
Cóż zatem znaczy: "Reset wszelkich treści"?
Nie rozpędzajmy się w słowach - nie wiedząc o czym piszemy.
Treścią są wszystkie światy.
Co o nich powiecie?
Że są treścią Większego Umysłu?
Innego Umysłu?
Narazie nic Wam z tego.
To LOT w nieskończoności.
Teraz każdy jest tu - gdzie jest.
Co do szczęścia...
A słyszeliście o stanach skupienia szczęścia?
Pewnie nie... bo ja tez nie
Ale one są.
Co prawda nie słyszałem w szkole, czy gdzieś tam, ale "widziałem".
Z powodu dążenia do /wyżej było - przeznaczone odpowiednim/... i z powodu łaski.
ptak napisał: | Jerzy Karma napisał: | Miłuj samego siebie jak bliźniego Twego
|
Miłuj bliźniego swego jak siebie samego.
Dwie prawdy? Czy prawda i fałsz? A może dwa poziomy prawdy? |
lewy i prawy = prawy i lewy
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|