Forum www.boga.fora.pl Strona Główna
Home - FAQ - Szukaj - Użytkownicy - Grupy - Galerie - Rejestracja - Profil - Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości - Zaloguj
Inne wpływy

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.boga.fora.pl Strona Główna -> Świadomość. Umysł.
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Jerzy Karma
Referent



Dołączył: 20 Kwi 2008
Posty: 1090
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 12:45, 14 Wrz 2009    Temat postu: Inne wpływy

Do tematu zainspirowały mnie wypowiedzi z
[link widoczny dla zalogowanych]
Strony 1-3.
Cytaty jakie podaję pochodzą stamtąd.
Tam też zamieszczę co poniżej.
__________________________


Bad_eyes zaczął temat świadomości odwołując się do "odmiennych stanów świadomości". Pytając czy są one:
Bad_eyes napisał:
Dodatkową możliwością umysłu? Dysfunkcją mózgu? Zaburzeniem percepcji?


Zatem mamy świadomość, jej stany, umysł i mózg.
I zastanawiamy się, jak te rzeczy mają się do siebie.
A jeśli są one rzeczami... To co jest ponad nimi? Smile

O świadomości trochę będzie dalej. /Na więcej zapraszam tu: http://www.boga.fora.pl/swiadomosc-umysl,25/
Natomiast zagadnienie zależności i niezależności umysłu od mózgu jest nie nowe.
Dla nas fakt jest taki, że obie te rzeczy wpływają na siebie. Bo jeśli ja słowami wpłynę na Twój umysł, to on wpłynie na Twój mózg. Jednak i mózg wpływa na umysł. Przecież są teraz ze sobą połączone, więc wzajemny wpływ jest naturalny. Mózg nawet ogranicza umysł, gdyż jest nizszego rodzaju narzędziem - ale przecież potrzebnym ze wzgledu na ciało.

Wymienialiście wyżej zmiany warunków pracy mózgu /uszkodzenia, narkotyki, hiperwentylacja, medytacje/ i ich wpływy na umysł. To oczywiste, że takie wpływy mają miejsce. Jednak celem prawdziwej medytacji jest właśnie oddzielenie umysłu od mózgu! Zupełne oddzielenie w kontemplacji samego umysłu lub oddzielenie medytacyjne w sensie niezależności od umysłu lecz z zachowaniem także percepcji zmysłowych.
Typowy materialista ma bardzo silny związek umysłu z mózgiem.

Już przez samą możliwość związku umysłu z mózgiem muszą istnieć pewne podobieństwa między nimi.
W każdym razie takim podobieństwem są sny. Zatem umysł posiada zdolność śnienia swoich snów, a mózg swoich Smile
Wszelkie zmiany w mózgu mogą nie tylko wpływać na percepcję, czy sny mózgu, lecz także połączyć sny z percepcją w jedność. Wówczas można doświadczać zmienionego stanu "świadomości" Wink
Pamiętajmy też o tym, że umysł zależnie od swojego związku z mózgiem różnie to przetransportuje do świadomości.

Rację ma bcw1 pisząc:
bcw1 napisał:
z ambony kapłan czyta zawodzącym głosem jakieś dziwne historie, natomiast co jakiś czas rozbrzmiewają pieśni do sakralnej muzyki o niskich decybelach, które dodatkowo stymulują doznania.
Wcześniej był to celowy środek wywoływania doznań sakralnych, i często stosowano domieszki egzotycznych kadzideł


Przecież jesteśmy poddawani sugestiom od dzieciństwa. Odpowiednia modulacja głosu, przekonanie mówcy /np. rodzica/ o własnej prawdzie i nakładające się na nie przekonanie otoczenia! Takiej sugestii ulegają nawet ci, co widzą inaczej Smile Jedynie znikomy odsetek nie daje się, lecz wobec większości nie ma szans. A przecież społeczność jest dla każdego podstawą bytu i konformizmu. /Pozbycie się tej zależności, czyli odosobnienie, daje szansę uwolnienia od błędnych programów umysłu wynikających z tego rodzaju zależności./

Inna kwestią jest to, że ludzkość jest taka jaka jest i potrzebuje dawkowania moralnych sugestii.
Niestety przy okazji wióry się sypały, gdy metod tych nadużywano do osobistych rozgrywek.

Bad_eyes napisał:
człowiek podczas hipnozy dokonuje rzeczy których normalnie nie jest w stanie dokonać


Hipnoza bardzo dobrze ukazuje czym jest człowiek. Obserwując zahipnotyzowanego mniemamy, że on jest zahipnotyzowany. Tymczasem my także jesteśmy zahipnotyzowani Smile Z tą różnicą, że nie bezpośrednio, lecz pośrednio. Wrażenie wolnej woli powoduje iluzję wolności. Tymczasem owa wolna wola może jedynie poruszać się w wyznaczonym przez niewidzialnego hipnotyzera obrębie. Sama hipnoza zaś narzuca określone ramy poza które nie możesz się wychylić - bo jesteś w mocy hipnozy!
I to jest stan Twojej świadomości. Raczej stan hipnozy, bo świadomości o niej nawet nie masz. A jesli masz jakąś świadomość to w ramach wyznaczonych przez WIELKIEGO HIPNOTYZERA. Masz zatem ograniczoną świadomość.

Informacja o ograniczeniu może niektórych oburzać, jednak czyż rodzice nie ograniczają wolności dziecka dla ich dobra? By np. nie wypadły z okna wysokiego piętra.
Dlatego słusznie zapytał Bad_eyes:
Bad_eyes napisał:
Czy świadomość którą teraz się posługujemy nie jest niedoskonałą formą tego czym może się stać


Jednak świat jaki postrzega większość ludzi jest istotny takim, jakim go widzimy. Z tego wejrzenia padła taka odpowiedź:
grylek napisał:
nie rozumiem stwierdzenia że ksiądz który głosi słowo boże jest w transie. Za niedługo wyjdzie wszyscy bierzemy trawkę, herę i kokę. Trzeba mieć jakieś wyczucie ludzie


Skoro nasze widzenie świata jest dla nas normalne, to i ksiądz jako normalny nie może być ani zahipnotyzowany, ani w transie Smile Nawet jeśli Grylek miał na mysśi inny rodzaj transu Wink
W rzeczywistości wszyscy jedziemy na trawce określonych programów, uzaleznień, uwarunkowań itp. Ale Grylek ma rację, że trzeba mieć jakieś wyczucie, by odróżnić choćby ćpuna od księdza Smile

Jeśli zahipnotyzowanemu powie się, że jest sam na sali i sala nie ma drzwi, ani okien. To nie zauważy nawet wchodzącego tłumu. Napływa ludzi sporo, ale on stoi w punkcie samotnie Smile
Miedzy innymi dlatego jest tak, jak napisał bcw1:
bcw1 napisał:
weź byle książkę niby sporo informacji, ale po skończeniu jej czytania często lądujesz w punkcie wyjścia.


Zawsze lądujesz zgodnie ze swoimi możliwościami. Nawet gorzej... bo nawet nie z możliwościami, ale zgodnie z wytycznymi! Możliwości możesz mieć, ale zawsze wrócisz do tego, co w Tobie stare - w sensie tego, czym nasiąkłeś.

Rysiek napisał:
osoba oświecona nie wykrzykuje swojego oświecenia


No tak... nie wykrzykuje. Powodów może być wiele Smile
Np.:
1. Widzi, że to wysiłek niezwykle mało produktywny.
2. Ludzie nie chcą poddać się przygotowaniom do zrozumienia tego, co by mógł wykrzyczeć.
3. Skoro nie rozumieją, to nie ma komu krzyczeć.



Bad_eyes napisał:
Ja raczej uważam że osoby które biegają , opowiadają i zakładają strony w internecie z istotą właściwego oświecenia mieli tyle wspólnego co Józef Stalin z demokracją.


Możesz mieć dużo racji, jeśli jednak ludzie Ci, mieli przebłysk jakiegoś stopnia oświecenia, to ich działania mogą być przydatne dla nich jak i dla innych.
Wnoszą bowiem jakiś wkład w kierunku przebudzenia, choćby głosząc, iż takie coś istnieje Smile
Podobnie jak można założyć biuro podrózy i wysyłać ludzi do Afryki samemu siedząc w Polsce Smile
Kto zaś czerpie zyski z nauk duchowych, to jest podobny do biznesmena z biura podróży.

Xenion napisał:
Ludzie oświeceni /.../ tyle i ogarniają, że widzą bezsens przemawiania do mas.


Wiele w tym racji, jednak nauki istnieją. Jakiś sens zatem widzieli. Choćby dawania nauk wg zdolności ludzi do ich przyjęcia. Także i innymi metodami, polegającymi na próbach bardziej gwałtownego przebudzenia. Które są niczym rzucana ziarna, padające kiedyś na odpowiedni grunt.

Bad_eyes napisał:
Budda naucza że aby osiągnąć Oświecenie należy zaprzestać pragnień i działań.


Tak, ale działań mających na celu zadowalanie własnego ego. Działania służące innym są wskazane, gdyż służąc innym najszybciej uwalniamy sie od własnego ego! A także od własnych pragnień.
Uwolnienie od pragnień, działań na rzecz ega, i uwolnienie od ega, uwolni od hipnozy opartej na ego.
Nie ma ega = nie ma hipnozy.
Jest za to wolna percepcja. Inaczej: czysta.
Oświecenie to wolność od ego.
Czy Bóg jest oświecony?
Tak. Dlatego i w tym właśnie sensie buddyzm nazywa Go bezosobowym.
W innym sensie, czyli takim, że istoty posiadające ega, są pod wpływem maji, czyli w stanie hipnozy, i że w związku z tym nie posiadają one własnej wolnej osobowości, czyli są bezosobowe - w takim sensie to Bóg i wszelkie istoty oświecone są osobowe. Choć wolne od ego.
Ich osobowość jest istnieniem.
"Jestem, który Jestem". /Nie mając ega, nie mam pragnień, ani cech, nie mam określeń, opisów, niczego co mnie uzależnia, nawet nie mam imienia. Nie można mnie zobaczyć - choć dawałem się widzieć, gdyż mogę zjawić się jako anioł, jako człowiek, nawet okazać pragnienia, cechy i imiona. Zależnie od potrzeb właściwego działania. Nie moich potrzeb. W doskonałości bowiem istnieje jedynie właściwe działanie wg danego czasu, czyli splotu oddziaływań./

grylek napisał:
A co powiecie o Islamie przecież środki odurzające są w tej religii zabronione. Więc nikt z nich nie powinien mieć wizji. A jednak.


Wszędzie korzysta się z jakichś oddziaływań. Hipnoza jest oddziaływaniem. Uwarunkowania wynikają z oddziaływań. Oddziaływania także muszą uwolnić, bo jeśli wchodzi sie po drabinie, to i można zejść po drabinie.
Oddziaływania zatem uwarunkowują, ale i mogą posłużyć do uwolnienia.
Mogą także posłużyć do osiągania innej percepcji rzeczywistości, czyli innego stanu hipnozy! Albo uwolnienia z wszelkiej hipnozy.

grylek napisał:
świadomość jest transendencyjna tak samo ja wolność niby jest a jednak nie ma


Tu się zaczyna początek prawdziwego poznawania.
Bo szukanie prostych odpowiedzi prowadzi na manowce Wink
Odpowiedzi powinny być rozwinięte. Np. wolność jest, lecz tylko w zakresie wyznaczonym, zaś w całkowitym człowiek jej nie ma.
Albo:
Świadomości nie ma, bo wszyscy śpią, zaś do świadomości transcendentnej nie mają dostępu, zatem dla nich i jej nie ma Wink Jeśli zaś jest transcendentna /do wszystkiego/ to co ją to wszystko obchodzi? Smile
Ano nic nie obchodzi - jednak jako świadomość właściwie działa. Nie mając nikogo konkretnego na względzie - poza właściwym działaniem dla ogółu, czyli służąc wszystkiemu jednakowo. Bedąc wolną od ego, systemów, polityki, religii, nawet jeśli z nich korzysta w swojej służbie.
___________________________________________________
Temat religii może wydawać się innym od tematu świadomości, jednak jak widzimy pojawił sie tu i słusznie, bo religia i świadomość silnie ze sobą są powiązane.
Jak zobaczyliśmy świadomość różnie może postrzegać rolę religii.

bcw1 napisał:
Każda religia to sekta tylko bardziej zorganizowana
/.../
Religia jest niezwykle szkodliwym zjawiskiem, który można porównać do pasożytnictwa, ponieważ egzystuje, kosztem mas, nie dając nic w zamian, a często to co daje jest wręcz niezwykle dezinformacyjne
/.../
cale to religijne jiba jaba /.../ to jedynie wilk w owczej skórze
/.../
Jeżeli doświadczysz religijnego cudu, zażyłeś mentalny narkotyk, który był ci implantowany podświadomie, oraz auto sugestywnie, gdzie po jakimś czasie twój umysł dal ci omam, po czym ty w odpowiedzi uznałeś za znak/.../
Narkotyki, są fizyczne daj szybszy efekt, lecz maja mniejsza moc sugestywna ponieważ, zdajesz sobie sprawę z ich zażycia
/.../manipulowanie swoim umysłem


Nie jest to nowe spojrzenie. Można uznać je wręcz za archetypowe. Jest zatem skutkiem określonego i hipnotycznego odbioru rzeczywistości. /Z hipnotycznie implantowanych poglądów trudno się wyrwać Wink/
Warto jednak tu zwrócić uwagę, że nośnikami religii są niedoskonali ludzie. Czego zatem się spodziewać, skoro nie wiesz kto Ci coś niesie i daje? Jeśli jednak spotkałeś oszusta, to czy wszyscy są oszustami?
Dla mnie osobiście religie dały bardzo wiele /mam na myśli wiedzę/ - zatem coś dają Smile
Jak zauważył Bad_eyes.
Bad_eyes napisał:
Religia nie każe Ci oddawać twoich pieniędzy ale Kapłan /.../ religia daje etyczne wskazówki i jest potrzebna


Co do wilków... to gdzie ludzie, tam i wilki.

Jeśli zaś religia implantuje ludziom podświadomie określone sugestie, które czynią ich lepszymi, to jest to dobre oddziaływanie. I taki jest właściwy cel religii z łączeniem wolnej woli! Której przykładem jest powyższa postawa bow1 Smile

Xenion napisał:
Jeśli powiedziałeś, pomyślałeś inaczej byłeś zabijany. Religia to narzędzie terroru od wielu, wielu lat.
/.../
chrześcijanie i muzułmanie czy katolicy i protestanci. Wierząc w jednego Boga i mordując się wzajemnie. Jasne i wiadome jest to, że miłość i pokój powinien zapanować na ziemi. Dlatego dla mnie religie to sekty,i nie potrzebny podział ludzi.


Doświadczałem podobnych odczuć jak w takich wypowiedziach. Jednak nie jest winą noża, że jest zabójca. Nóż ma służyć człowiekowi. Od człowieka zależy jak go wykorzysta. Podobnie jest z religiami.
Zły człowiek wszystko wykorzysta przeciw innym ludziom. Nawet religię.
Religia sama w sobie nie jest sekciarska, ale ludzie mają skłonności do tworzenia grup i do odróżniania się od reszty...
Czyż dziś młodzi ludzie nie tworzą własnych subkultur?
Ta słabość jest rzutowaniem ego na świat zewnętrzny: ja - jako ciało, następnie ja w grupie i my jako grupa, czyli kolejna oddzielność od świata - inaczej izolacja duchowa.
Nóż nie jest zły i religie nie są złe.

Jak Xenion widząc jednak dobro religii sam dalej napisałeś:
Xenion napisał:
niektóre założenia są dobre.
Mają swoją dobrą stronę. dają prawa, dogmaty i uczą moralności /.../ Dziesięć przykazań dane przez Boga to najstarsze i najlepsze prawa moralne.
Właśnie dlatego ludzie potrzebują religii


Religie są pożyteczne. Noże także.


bcw1 napisał:
buddystą się stajesz, a judaistą rodzisz


Zależy gdzie. Wielu rodzi sie buddystami poza Polską Smile A nawet i w Polsce.
Urodzenie się w określonej religii nie musi być złem. Wszystko zależy od wrażliwości osobistej oraz od opiekunów. Wystarczy posiadać jedno z dwóch: dobrego opiekuna lub wrażliwość na przeżycia innych, a nasza religijność nie spowoduje zła.


Bad_eyes napisał:
Czy ktoś ma jeszcze jakieś koncepcje co do odmiennych stanów świadomości.


Odmienne stany świadomości?
Odmienne od czego?
Dla TEGO - czym jest pierwotna świadomość nie istnieją odmienne stany. Ta świadomość jest zawsze JEDYNIE ŚWIADOMOŚCIĄ.
Natomiast wtórne doznania OWEJ ŚWIADOMOŚCI - jej odbiory - z powodu swojej różnorodności mogą być postrzegane jako odmienne stany - choć są to jedynie wtórne stany świadomości. Są one zjawiskowe - nie są czystą świadomością. Jednak niektóre z nich są bardziej ograniczone w swej percepcji, inne mniej, a inne prawie wcale. Nieograniczoną percepcją jest bycie poza nimi, lecz przywiązanie do któregoś z nich automatycznie wymusza ograniczenie percepcji zgodnie z naturą tego ograniczonego ,do którego jest sie przywiązanym.

Najpierw należy poznać, co rozumiemy przez świadomość i to, czym ona może być, oraz czym jest.



grylek napisał:
Czy w każdej religii nie chodzi o to samo czyli o oddawanie hołdu bóstwom?


Masz rację - jednak tylko z dwóch perspektyw. Albo aż z dwóch Smile
Powierzchownie chodzi o to i tak też pobieżnie to wygląda.
Jednak nie trzeba zbyt głęboko wnikać, by dostrzec, iż w każdej religii chodzi o podnoszenie poziomu moralnego i etycznego rodzaju ludzkiego.
Natomiast jeśli chodzi o drugi rodzaj perspektywy, to bóstwo jest swego rodzaju IDOLEM, np. posiada atrybuty, które my chcielibyśmy posiadać. Wielbienie bóstwa jest koncentracją na nim i na wszystkim, z czym powiąże nas nasza podświadomość, a co wiąże się archetypowo z danym bóstwem. Koncentracja zaś na obiekcie wpływa na nasz stan umysłu, stan umysłu wpływa na nas. Przemienia nas. Co jest procesem powolnym. Jednak odbywającym się.
Myślenie o obiekcie, pochłonięcie nim, upodabnia nas do niego w jego cechach.
Także silna koncentracja na jakimś zawodzie jest ważną siłą sprawiającą, że taki zawód kiedyś wykonujemy.
"O czym myślisz - tym się staniesz".

Zatem to nie bóstwo potrzebuje Twojego wielbienia. To Ty sam tego potrzebujesz Smile Nawet jeśli nie chcesz tego robić.
Fajnie Ci odpisał Bad_eyes:
Bad_eyes napisał:
Nie w każdej Religi , a nawet w żadnej z Religi nie chodzi o czczenie bóstw , ale o przestrzeganie zasad etycznych ( oczywiście teoretycznie ) i o wiarę.


A dlaczego o wiarę?
Bo wiara jest motorem zmian. Bez wiary, czyli bez założenia zdobycia celu, nie ma działania.
Jednak z drugiej strony wiara łacząc nas z celem rodzi pragnienie, pragnienie zaś stwarza uwarunkowania, które prowadzą do zanieczyszczeń, grzechów, niemoralności i zła...
Dlaczegóż zatem wiara?
Dlatego, że jest ona tym, co wprowadza i co wyprowadza /do tego świata - tego stanu świadomości/. Zależnie od obranego celu. Ale nie tylko, bo jak zauważyli Szanowni Przedmówcy religie oprócz swych pozytywnych wpływów spowodowały także mnóstwo zła nie tylko z powodu egoizmu ludzkiego i obłudy, ale tez z powodu wiary... Nawet tam, gdzie cel był słuszny!
Wynikło to jednak z dwóch przyczyn. Pierwszą była zbyt niska wrażliwość na innych, oraz zbyt niska moralność. Drugą niezdolność rozumienia celu, ani tego czym jest w swojej istocie.


grylek napisał:
Racjonalista myśli etapami i logicznie ale chyba nie wyklucza swej omylności czyż nie?


Błędem racjonalisty jest wiara w nieomylność racjonalnego myślenia Smile
Które przecież zawodzi przy posiadaniu nie pełnych danych o świecie na przykład, czy o czymkolwiek.
Zatem już samo bycie racjonalistą jest wykluczaniem swej omylności - mimo istnienia tej omylności.
Prawdziwa nieomylność polega na założeniu omylności wszystkiego Smile
Dlatego już samo poszukiwanie Prawdy jest ścieżką ku błędom Wink
Kto jednak goni za błędami, jeszcze bardziej błądzi :-/

Zresztą pięknie to ujął już Bad_eyes:
Bad_eyes napisał:
Każdy człowiek inteligentny , a nie tyko racjonalista nie wyklucza swej omylności


Kończąc przytocze jeszcze jedną wypowiedź:
Xenion napisał:
jednak po zastosowaniu np. LSD. Wszystko widzimy inaczej, często takie przeżycia egzystencjalne dużo wnoszą do naszego życia.


Znane są przypadki ludzi nie interesujących się duchowością, którzy po wzięciu podobnych środków, zainteresowali się duchowością. Jednak znane są także przypadki, gdy narkomani poszli w odwrotną stronę, nie duchową lecz uzależnienia od materialnych narkotyków. Zatem ich uzależnienie od świata pogorszyło się.
Istniały także na świecie ściezki praktyk duchowych wykorzystujące narkotyczne substancje do pierwszych wejść w tzw. odmienne stany. Jednak były to całe specjalne metody działań. Nie zaś zwykłe dawkowanie.
Takie metody błędnie stosowane niosły więcej niebezpieczeństw. Dlatego większość religii i szkół duchowych odrzuciła te praktyki. Znając praktyki bezpieczniejsze.

Bad_eyes napisał:
Załóżmy że świadomość jest Transcendencja a człowiek który doznaje Świadomości Absolutnej właśnie taką posiada zostaje wyposażony w pamięć fotograficzną , obsługuję swoją podświadomość całkiem świadomie a w naturalnej kolejności poszerza mu się percepcja i zmysłowość , następnie może jak podczas hipnozy ignorować ból i nie odczuwać strachu (kontroluje podświadomość), wypiera archetypy i cały czas odczuwa wyższość ,siłę i stan euforyczny. Czy to jest jeszcze człowiek ???? Jakie możliwości taki byt posiada ??? Pomijając fakt że ze względu na Transcendentncyjność
świadomości powinien mieć spore zdolności Psi,


Taka istota jest nadal człowiekiem, ale jak wiadomo oświeconym Smile
Zewnętrznie nie będzie się specjalnie jakoś wyróżniać.
Bo nie ma takiej potrzeby.
Te kwestie, które rozważałeś są dla niej nieistotne.
To tylko ega pragną cudów i niezwykłych dokonań, bo taka natura ego
Very Happy
Może równie dobrze nie odczuwać bólu, jak i odczuwać. Zresztą z jej pułapu nie ma różnicy. Ona nie lęka się bólu. Doświadcza go, gdy się pojawi.
Prawdziwy kreator snów ogląda sny pozwalając im się dziać.
Gdy zaingeruje znikną wszelkie sny, wszelkie bóle i cuda Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jerzy Karma
Referent



Dołączył: 20 Kwi 2008
Posty: 1090
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 0:58, 16 Wrz 2009    Temat postu: Re: Inne wpływy

Masz wiele racji Bad_eyes, "że jeżeli Człowiek nie posiada ego to dopiero wtedy posiada wolną wolę ,wolną od archetypów i instynktownego pożądania".
Czy jednak "nie wolną od ograniczeń nałożonych przez świat"?
I tu się kłania wiara.
Nie przypadkiem zaraz o niej wspomniałeś, bo to, czym naprawdę jest wiara, jest siłą wolną "od ograniczeń nałożonych przez świat". Jest czymś - wobec czego ograniczenia znikają.

O wierze napisałem już wcześniej tu /zapraszam/:
http://www.boga.fora.pl/przypomnienie,8/9-wiara-chrystusa,32.html
http://www.boga.fora.pl/przypomnienie,8/23a-trzy-rodzaje-wiary,42.html

Zatem wiara /ten jej rodzaj/ pozostaje w ścisłym związku z wolną wolą.
Tego rodzaju wiara przypomina mięsień - efekt działania zależy od mocy Smile
Bez ćwiczeń i wrodzonych predyspozycji... marne efekty.

__________________

Bad_eyes: "Ludzie potrzebują Wiary w dusze itp ze względu na strach przed nicością nie pojmując że gdyby owa nicość była faktem była by błogosławieństwem."

Pominę to, że pojęcie duszy nie wypływa jedynie z uwierzenia /kolejny rodzaj wiary/ w jej istnienie.
Jednak owa nicość jako błogosławieństwo to właśnie nirwana Wink
Jedni zatem jej pragną - inni się boją Wink
Ci, którzy pragną, obalają argument, że "potrzebują Wiary w dusze itp ze względu na strach przed nicością".

"Człowiek nie jest istotą która lubi bić pokłony przed czymkolwiek i kimkolwiek np z racji własnego ego ,ale ze strachu przed śmiercią jest w stanie zrobić wszystko".

Oby na tej podstawie nikt nie próbował dowodzić, że Japończycy to nie ludzie Smile
Przecież nagminnie bija pokłony, zaś tysiące razy dowiedli, iż stawiają honor ponad własną śmierć.

Poruszyłeś temat do czego ludziom potrzebny jest Bóg.
Potrzebny jest jako drogowskaz i przeznaczenie człowieka.
Instynktownie wszyscy to czują - dlatego biegną w "wyścigu szczurów".
I dlatego, że nie wiedzą na czym boskość polega. Myśląc, że na wielkości, wynoszeniu się itp.
Nie pojmują czym jest doskonałość.

"wola jest na tyle wolna na ile może dać opór instynktom , archetypom , ego , uczuciom i ukształtowanym przez przeżycia przekonaniom rytualistycznym , czyli wszystkiemu co skłania nas do określonych zachowań w określonych sytuacjach."

Dokładnie. Ale... zależy co rozumieć przez wolę.
Jeśli przez wolę rozumiesz działanie, to masz rację.
Jeśli zaś wola to jakiś osobisty kierunek, któremu przeciwdziała siła natury, i która jako silniejsza wygrywa, to wg zewnętrznego przejawu nie będzie widać woli, mimo że ona jest. I to jest wolna sama w sobie, choć nie była w stanie działać. Jednak istnieje, czeka, umacnia się lub osłabia.


"wszyscy mamy podobne stany emocjonalne i podobne (nie identyczne ) sposoby patrzenia na świat"

Dokładnie. W pewnym sensie nawet identyczne Smile Nie tak, że od razu wszyscy identyczne.
Ale wszyscy niosą koszyki z jajkami Wink Co z tego, że ktoś ma inny koszyk? Po nim kiedyś ktoś będzie też taki mieć.
I wszystkie sploty w koszykach są z tego samego zbioru wzorów. Jaja zaś spotka podobny los.
Jednak przed tym jaja są toczone... Smile

Apropo psa. Pies to na tyle zorganizowany zbiór elementów, że nikt nie ma trudności w rozpoznaniu psa mimo licznych ras Smile Nawet kilka dodatkowych elementów /np. wypełnianie PITa Wink/ nie spowoduje, że będzie kimś innym. Jednak będzie wyjątkowym psem! Smile I Minister Finansów każe pokazać go w telewizji Wink Jako psa oczywiście!
_________________________________________________-

Grylek napisał:
"Odwołując się do Protagorasa który naucza że człowiek jest miarą wszystkich rzeczy(istniejących i nieistniejących) a miara jest zawsze taka sama lub zamienna nie ma czegoś takiego jak indywidualna świadomość czyli jest transendencyjna."

To tak jak z jajami i z koszykami Smile
Gdy jesteśmy toczeni, to doświadczamy indywidualności /wynikającej z toczenia się Smile/
Jednak przynależąc jako elementy do Całości jesteśmy transcendentalni poprzez Nią.
Jajo swoim obwodem może dokonywać miary trasy Smile
Cóż jednak zmierzy w Całości? Skoro jej nie widzi.

Czy zatem człowiek jest miarą?
Jest, lecz tylko dla samego siebie i sobie podobnych - potrzebujących jakichś miar.
W rzeczywistości nie ma nic do mierzenia.
I dlatego też właśnie dojdziemy do przeciwieństwa, że skoro człowiek mierzy - to tworzy mierzone.
Dlatego jest miarą wszystkich rzeczy - inaczej wszystkich swoich iluzji.

Zostaje jeszcze miara:
1. Czy jest zawsze taka sama lub zamienna?

Jeśli taka sama lub zamienna, to po cóż o niej wspominać? Skoro jest wszelka.

2. Czy jest zawsze taka sama?
Nie jest - bo te same rzeczy widzimy inaczej...
Bo każde jajo toczy się swoim torem...
W jakim sensie jednak jest taka sama?
W sensie iluzoryczności.

3. Czy jest zamienna?

Tak. Bo zmienia się tak, jak zmienne bywają iluzje. Nie można zatem jej wierzyć.
DLATEGO WSZYSTKO, co piszemy, jest nieprawdą. I dlatego jest Prawdą.

Apropo śmierci, to zdarzają się osoby nie bojące się jej. Najwyraźniej mają inną miarę i inne iluzje Smile
Bo co ma umierać? Gdy jest przynajmniej tak, jak napisał Grylek:
"Co ileś tam milionów DNA układa się w taki sam sposób i z 1 robi się 2 a 2=3"
I jak Salomon mówił, że wszystko sie powtarza w wiecznym kołowrocie rzeczy.
Czy wielu lęka się snu? Nie, gdy sądzą, że wstaną.

Grylek ma określoną rację, ale i Bad_eyes ma gdy napisał:
"Ale ja dzisiaj i oni wtedy inaczej myślowo to określą. Nawet o pudełku zapałek nie tak samo myślimy."

Podobnie bowiem wszyscy jesteśmy ludźmi /zgodnie z widzeniem Grylka/, jak i jednocześnie odrózniamy się na tyle, że przejawiamy jakieś odrębności, czyli indywidualność /zgodnie z widzeniem Bad_eyesa/.

Czy przykład człowieka jako gatunku i jako indywidualności godzi Wasze widzenia?

P.s.
Liniowość jest pułapką myślicieli.
Poczucie racji to jama liniowości.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jerzy Karma
Referent



Dołączył: 20 Kwi 2008
Posty: 1090
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 12:56, 18 Wrz 2009    Temat postu:

Poniższej mojej odpowiedzi nie ma na
[link widoczny dla zalogowanych]
Dlatego, że temat został zamknięty. Mimo, że ostatnie wypowiedzi były skierowane częściowo do mnie.
Odpowiadam zatem już tylko tutaj powiadamiając autorów na priv.
_____________________________________________

Bad_eyes, ograniczenia znikają wobec tej wiary, o której czytamy w słowach Jezusa, a która mając moc wiary ziarna gorczycznego, pozwala góry przenosić.
Zajmijmy się zatem ziarnem gorczycznym, które wg większości ludzi nie ma świadomości, bo rzeczywiście nie ma tego, co ludzie uważają za świadomość. Jednak wg słów Jezusa ma ono wiarę!
Co jest zatem ową wiarą? Skoro my wiarę odnosimy raczej wyłącznie do świadomości.
Skoro wiara ma być siłą, to musi zawierać jakiś skumulowany potencjał mocy. I zawiera!
Wcale także ów potencjał nie tkwi w świadomości.
Świadomość jedynie może go uruchamiać.
Jeśli zaś szukać miejsca owego potencjału wiary, to tkwi on bardziej w tym, to leży poza znaną świadomością.

Bad_eyes, wiarę tę odnosisz jedynie do jej ogromnych działań, kojarząc je z cudowną mocą. Tymczasem wiara nie przejawia się jedynie w postaci nad przeciętnych działań. Nie każdy musi być gwiazdą, np. Mozartem. Są też ludzie przeciętni. I przeciętne są przypadki wiary ludzkiej.
Poza tym każdy ma mnóstwo rodzajów wiary. Nad większością z nich ludzka świadomość nie ma prawie żadnej kontroli. To są moce - potencjały - które sprawiają cuda jakby z samej natury - same z siebie. Np. bicie serca.

Hipnoza także jest przykładem stosowania potencjału wiary.

Zostawmy jednak dalsze szczegóły. Istotne jest bowiem to, że ludzka świadomość ma możliwość tworzenia potencjałów wiary.

Nie wiem, w oparciu o co stwierdziłeś, że gdyby "szara jednostka" posiadała możliwości czynienia cudów wiarą, to podważyłoby to wiarę w Jezusa.
Przecież sam Jezus dawał jako wzór posiadanie takiej wiary i nauczał zdobywania go.

Co do woli, to działanie czynne zewnętrznie i myślenie są tylko jednymi z wielu jej form aktywności. Są w zasadzie czymś bardzo zewnętrznym. Prawdziwego działania nie widzą ludzie. Odbywa się poza tym, co jest znane.
Zatem nie każdy gest woli jest działaniem w ludzkim rozumieniu. Sama wola jako potencjał już jest gestem. Już jest działaniem - będąc potencjałem. Jest to jednak potencjał z ludzkiego wymiaru rzeczywistości. W innym wymiarze ów potencjał jest działaniem.
Gest woli nie zawsze jest oporem dawanym przeciwnościom. Zależy to bowiem od jego charakteru i poziomu. /Poziomu potencjału woli - nie w sensie siły./ Gest woli może także bez oporu przekształcać przeciwności.

Co do psa z wyższą inteligencją. Gdybyś przedstawił takiego światu, to prawie wszyscy ludzie widzieliby w nim psa, a i Ty sam pokazałbyś go jako psa Smile Mimo, że twierdziłbyś, że to już nie pies. Wołając: "Patrzcie! Ten pies to już nie pies." No i zdanie zawierałoby same w sobie sprzeczność. Wink Ale przyznanie, że to pies.

Możecie napisać co macie na myśli pisząc o "Tautologii mas"?

Bad_eyes:
"nic nie wraca takie samo bo to hamowało by ewolucje"

Przecież każdy pogląd związany z tym zagadnieniem jest zależny od horyzontu odniesienia.
Gdy wyeliminujesz czas i przestrzeń - to już będziesz swoim własnym powtórzeniem.
Wnikając głębiej - dojrzysz tam ewolucję powtórzeń.
Jeszcze głębiej - ujrzysz, że ewolucja jest powtórzeniem.
Jeszcze głębiej, będzie ewolucja tamtych ewolucji.
Dalej: powtórzenia owej ewolucji...
I idziemy w nieskończoność...
Gdy zaś dojdziemy do kresu przestrzeni (w sensie oświecenia, że nie ma przestrzeni) - zniknie nieskończoność Wink

________________________________________________________________________

Nihilist,
Nie lękam się śmierci i nie lękałbym się jej nawet, gdybym wiedział, że duszy nie ma.
/Akurat wiem, że jest./
Poza tym, gdyby ludzie byli pewni, że po śmierci nic nie ma, to nie byłoby to nieznane.
Nieznane musi być czymś, nie zaś nicością.
Zatem lękacie się nicości, czy nieznanego?
Osobiście nicości nie lękam się - bo cóż mi zrobi?
Jeśli zaś ktoś lęka się nieznanego - to tym samym wyraża pewność, że dusza istnieje.

Gdy zaś chodzi o mnie, to wiedząc o istnieniu duszy /niekoniecznie z tą samą świadomością - bo to różnie bywa/ także nie lękam się śmierci. Przez jeden z dwóch powodów:
1. Wewnętrznej mądrości, oraz przekonania, że Bóg jako doskonałość jest moim przyjacielem i Ojcem, któremu ufam.
2. Głupoty, oraz nieświadomości o własnej grzeszności, kwalifikującej mnie przecież na męki piekielne.

Nihilist, wręcz archetypowo oddzieliłeś "życie doczesne" od "pośmiertnych ekscesów" Wink
Tymczasem jak to się dzieje, iż owe rozmyślania o "pośmiertnych ekscesach" tak wpływa na fizjologię mojego ciała. I nie tylko mojego. Czy zatem da się to oddzielić?
Nawet świat, jaki wokół widzimy, ukazuje, że sie nie da. Bo nawet narody wyraźnie ateistyczne nie potrafiły traktować śmierci jako końca. Np. Lenin żył długo po śmierci Wink

Na jakiej podstawie naukowej twierdzisz, że: "Nie można przeżyć śmierci własnego mózgu"?
I dodajesz: "to niemożliwe...".
Niemożliwe u kogo i wg kogo? Smile
Jeśli mózg porównamy do rękawicy umysłu, to ręka przeżywa przecież rozdarcie rękawicy. Nawet będzie sprawniej działać bez ograniczającej rękawicy.
Jesteś ręką, a dlaczego masz się za rękawicę?

Nie tak ważne są założenia odnośne śmierci, płynące z wyznawanej religii, a towarzyszące przy umieraniu.
Bo śmierć jest zjawiskiem jak spadanie ze skały. Wszyscy spadają tak samo. Na początku, bo później każdy korzysta ze "spadochronu, pojazdu" jaki szykował w czasie życia. Zatem efekty spadania mogą być różne.
Oczywiście wg Ciebie mogą to być założenia. Gromadź informacje o świecie, a z czasem one potwierdzą, że to nie tylko założenia.

Stwierdziłeś:
"zakorzeniła się idea rozmyślania nad sensem swojego życia, nad tym co będzie dalej. Głupie pragnienie nieśmiertelności i obawy przed zakończeniem swojej egzystencji zrodziły wiarę"

Kto nie znajduje sensu w życiu doczesnym, to nie może się spodziewać znalezienia go po śmierci.
Bo wtedy przecież śmierć nie istnieje. Skoro istnieje dalsze życie. Nic zatem się nie zmienia w sensie samego istnienia.

Dlaczego pragnienie nieśmiertelności jest głupie wg Ciebie?
Jeśli przez śmierć rozumieć nagłe pozbawienie czegoś istotnego dla nas, do czego przywiązaliśmy się, to oceniając to z pryzmatu pragnień, obawa przed śmiercią jest tak samo słuszna jak obawa przed utratą domu, czy samochodu.
W tym sensie pragnienie nieśmiertelności nie jest głupie.
Jeśli jednak uznamy pragnienia za głupie, to skoro lęk przed śmiercią, wypływa z jakichś pragnień, to jest głupi także.
Gdy zaś odrzucimy wszystko co uznamy za głupie, a zatem i pragnienia, jaki i nieśmiertelność i ... śmiertelność, to cóż pozostanie? Wówczas nie ma nawet tej rozmowy... I nie ma Ciebie...

Jesteś zatem? Czy nie ma Cię?
Myślisz? Czy nie myślisz?
Gdy zaś nie myślisz, to czy Cię nie ma?
Jesteś przecież.
Podobnie jest ze śmiercią.

Poza tym, to dzisiaj ludzie lękają się nagminnie śmierci. Najwyraźniej mają słabą wiarę w istnienie pośmiertne Wink
Dawniej śmierć bardziej była na porządku dziennym. Do tego stopnia, że kto jej się bał, był wyjątkiem.
Dla prawdziwego wojownika śmierć była czymś nieistotnym. Jego interesowało, by najlepiej walczyć. Dla męstwa, poczucia siły, doświadczania dzielności, satysfakcji, honoru itp.
Ślady nie lękania się śmierci znajdujemy jeszcze w przekazach o samurajach, gladiatorach, czy nawet pierwszych chrześcijanach.
Dawne ludy nie musiały tworzyć zatem religii z powodów jakie podałeś.
Oceniasz ich mierząc ich wg samego siebie.
To błąd w sztuce i w nauce Wink

Pisząc o Bogu i używając porównania do drogowskazu i przeznaczenia miałem na myśli DOSKONAŁOŚĆ.
Zadam CI inne pytanie:
Dlaczego ludzie, skoro mają rozum i wolną wolę, stosują drogowskazy i znaki drogowe? Wink
Jakoś ich to nie pozbawia rozumu, ani wolnej woli!

Nawiązałeś do kwestii doskonałości Boga i tego, czy ma to związek z miłosierdziem.
Wg Ciebie nie musi mieć.
I masz rację, że nie musi, ale przecież nie stwierdzisz, że nie może mieć! Smile

Nihilist:
"Jak Bóg może być wszechmocny, skoro samo to znaczenie napawa już kontrowersjami, w końcu jego nietykalność rozdzierają choćby najprostsze pytania w formie żartów, jak choćby anegdota o kamieniu."

Kto jednak ma te kontrowersje? Czyje umysły ulegają rozdzieraniu? Kto żartuje i opowiada anegdoty?
Czyżby mędrcy? Czy raczej dzieci niewiedzy.
/Może Twoja wypowiedź zmobilizuje mnie do zamieszczenia na www.boga.fora.pl książki omawiającej także temat Boga i kamienia? Jednak zbyt mało czytelników forum spowodowało, że ograniczyłem zamieszczanie tam materiałów./

Nihilist:
"Wszechwiedzący... Takie pojęcie nie istnieje!"

Jakże więc zdołaliśmy je napisać? Wink

Nihilist:
"Nie można mówić o wszechwiedzy, gdyż idee danego przedmiotu badań zawsze będą szły dalej. Wszechwieczny, no cóż nie ma co się rozwodzić nad kolejnym paradoksem."

Dalej wg Ciebie. Bo jesteś zależny od tylu zjawisk, a ową zależność postrzegasz jako upływ czasu.
Widząc świat i zjawiska przez ów pryzmat czasu, naturalnie doświadczysz paradoksalnego widzenia.

Nihilist:
"... co... robił Bóg zanim wpadł na ambitny pomysł stworzenia istoty ludzkiej i naszego świata...?"

Robił to samo - co teraz. Smile
Dlaczego Jego BYT usiłujesz uzależnić od stworzenia istoty ludzkiej i naszego świata?
Jeśli Ty dokonasz jakiegoś dzieła, to jest to Twoje dzieło /w określonym sensie/.
Mimo uczynienia go, a nawet związku z nim - wcześniej istniałeś niezależnie od dzieła jak i dalej możesz istnieć niezależnie od niego. Możesz jednak istnieć razem z nim, skoro tego zechcesz. Mimo tego nie jesteś bezwzględnie zależny od swojego dzieła.

Nihilist:
"Widzisz ja sam mam problem z instytucjami religijnymi i wiarą, a co dopiero z samym Bogiem. Za dużo myślę i za dużo pragnę wiedzieć, co skreśla mnie jako osobę religijną, która wiara opiera się ślepo na przeświadczeniu."

Zapraszam zatem na forum, które poświęciłem Bogu: www.boga.fora.pl. Wiele jest tam napisane o Bogu. I znajdziesz tam wyjaśnienia wielu dotąd "niewyjaśnionych sprzeczności". Serdecznie zapraszam każdego poszukującego.
Myślenie i pragnienie wiedzy nie muszą niszczyć religijności. Mogą ją nawet wzmacniać. Zatem nie one nadają kierunek.
Wiara zaś jest jak uderzenie ręką. Czy uderzenie ręką jest ślepe? Może być ślepe, ale działa nawet, gdy jest ślepe.
Uderzenie zaś zawiera przeświadczenie. Z przeświadczenia czerpie część mocy.

Nihilist napisał:
"Jeżeli historia naszej egzystencji uczy nas czegoś, to tego że daleko nie zajdziemy tłumacząc wszystko Bogiem, gdyż poprzez regres i tak zawsze dojdziemy do punktu wyjścia a i przysporzymy sobie nowych pytań odnośnie jego egzystencji."

Z pytań ma szansę zaistnieć mądrość. Albo głupota Wink
A cóż Ci przeszkadza pojęcie Boga?
Czy złe ludzkie działania przypisujesz Bogu?
Zatem musisz mieć za złe Bogu, że dał ludziom ileś wolnej woli. I powinieneś chcieć by nie dał nic.
Gdyby dał zaś jeszcze więcej wolnej woli, to jeszcze bardziej być narzekał.

Jeśli określone pojecie Boga, i liczne skojarzenia z tym pojęciem, przeszkadzają Ci myśleć, to odrzuć je.
Zajmij się samym pojęciem doskonałości. To wystarczy. Możesz nawet wtedy być ateistą.
Gdy jednak będziesz wierny doskonałości i tak będziesz częścią Boga. I nie musisz być tego świadom, skoro nie chcesz. Bogu to nie przeszkadza. Jednak wtedy będziesz miał z Nim tylko jeden z dwóch rodzajów relacji - jakie mogą być udziałem ludzi. Z pewnością nie będziesz wtedy miał relacji związanej z Jego egzystencją. I wtedy właśnie zadawanie pytań odnośnie Jego egzystencji będzie pozbawione sensu. Bo nie możesz pytać o coś, co jest poza Twoim zasięgiem. I to z powodu Twojej własnej postawy.

Oczywiście, że nie wszystko, co wydaje się nam piękne, jest prawdziwe Smile
Sam wiele razy to akcentowałem.
Ale czy bierzesz tu pod uwagę także swoją postawę?
Ona wydaje Ci się piękna z pewnością.
Jednak musimy też brać pod uwagę, że prawdziwe może być także piękne.
Piękno może być jednym z kryteriów rozpoznawczych. Należy pamietać o innych.
Podobnie logika, która może nawet prowadzić do błędów w widzeniu świata.
Mimo, że bywa także przydatna, tak jak i piękno.

Np. logika zwodzi Cię tutaj:
"Człowiek, to miało brzmieć dumnie... z czego większość z nich postępuję bezrozumnie. Zawsze umiejscawiamy siebie na piedestale ideału, brakuję jeszcze tego abyśmy sami okrzyknęli się bogami"

Przeciwstawiasz zatem za pomocą logiki: albo - albo, czyli: albo Bóg stworzył człowieka bardzo dobrym - albo postępującym bezrozumnie.
Tymczasem w rozważaniu tym odrzucasz całą perspektywę omawianych kwestii, spłaszczasz ją i w spłaszczeniu

stosujesz logikę - wówczas błędy są oczywiste.
Bóg bowiem stworzył człowieka bardzo dobrym, lecz dał wolną wolę. By człowiek mógł przejawiać w określonym stopniu niezależną wolę od woli Boga. Dzięki czemu posiadł indywidualny byt!
Zważ na to, że mimo wolnej woli nadal mamy możliwość osiągnięcia doskonałości!
I to nie tylko z woli Boga, ale także naszej wolnej woli.
Niektórzy z powodu naszej wolnej woli już okrzykują sie bogami. Jeśli jednak ktoś ma się za boga ze względu na swoje ego, to błądzi. I w takim sensie nikt z istot stworzonych nie będzie Bogiem.
Jednym z Bogiem można się stać poprzez doskonałość. Tam jednak znika ego. Choć aktu tego dokonuje wcześniej ludzka wolna wola.
A jeśli nie ma ego, to kto sie okrzykuje Bogiem?
Kto zaś się okrzykuje, ten jest tylko niedoskonałym ego.

Nihilist:
"w końcu to my nadaliśmy istnienie innym bogom"

Oczywiście, że człowiek może tworzyć i tworzy nawet zbiorowe iluzje.
Byaw nawet, że kobiety urajają istnienie nieistniejących dzieci.
Czy to dowodzi, że na świecie nie ma prawdziwych matek i dzieci?
Czy wymyśleni bogowie są dowodem na nieistnienie Boga?
Odpowiedź zna każdy.

"Ludzie to najbardziej konfliktowe, głupie i zaślepione własnym istnieniem istoty. Czasami cieszę się, że jestem mizantropem."
Mizantrop, czyli nienawidzący człowieka. W rzeczywistości nienawidzisz konfliktowości, głupoty, zaślepienia własnym istnieniem.
Kto każe, by człowiek był taki?
Nikt, jak tylko sam człowiek.
I każdy ma mozliwość zmiany.
Któż jednak chce zmienić samego siebie?
Wszyscy uwielbiają własne ego.

Dobrze, że nienawidzisz. Teraz tylko musisz uświadomić co jest rzeczywistym przedmiotem nienawiści. I odrzucić to od samego siebie.
Obserwuj cierpliwie z zamiarem dostrzeżenia skąd - to, co nienawidzisz - bierze się u ludzi. A ujrzysz, że to wszystko jest już poza nimi, a oni pozwalają tylko, by to przez nich płynęło. Nawet to, co jest w ciele człowieka pochodzi z poza tego ciała.


Nihilist:
"Tyle ile jest ludzi, tyle zawsze będzie poglądów. Nie można mówić o ich podobieństwie, gdyż zawsze każdy będzie rozumiał je inaczej."

I ich wszystkich nienawidzisz? Wink


Nihilist:
"Nasz własny światopogląd zawsze będzie unikatowy, mimo iż przyjęliśmy do niego takie same poglądy jak inni, nie zmieni to faktu iż jest wyjątkowy i niepowtarzalny."

Proponowałbym poczytać nauki Gurdżijewa Smile On świetnie ukazywał swoim uczniom, jak ludzie są "unikatowi".
Każdy początkujący onanista mniema, że jest unikatem.
Ty mniemasz, że Twoje poglądy są unikatowe. One zaś były juz przed Tobą i będą po Tobie.
Są archetypowe.

A Twoja niepowtarzalność? Jedyna niepowtarzalność polega na organizacji zbioru i jego wydzieleniu z reszty.
Jako zbiór elementów jesteś niepowtarzalny. Elementy są powtarzalne.
Indywidualność zaś przede wszystkim wynika z tego, że brak Ci większości elementów.
Masz więc poczucie odrębności i tworzysz swój własny bardzo ograniczony świat przez pryzmę posiadanych elementów. I dlatego jest jak napisałeś: "każdy będzie rozumiał je inaczej. Są określone kryteria pojmowania danej tezy lub poglądu, ale zakres ich rozumienia jest zależny tylko od nas samych."
Nas samych - czyli zbioru posiadanych elementów.
W tworzeniu którego to zbioru mamy możliwość mieć własny udział.
Logicznie wielu od zawsze postrzegało to jako sprzeczność, bo albo albo: albo sami tworzymy zbiór, albo on tworzy nas.
Tymczasem inni mędrcy i wiedzący inaczej już dawno też uczyli: istnieją jednocześnie obie te siły. A nawet więcej.
Zatem zbiór nas tworzy. My zaś możemy tworzyć jego. I mimo tej wydawałoby sie logicznej sprzeczności, tak się

dzieje. Sprzeczność zaś w niczym nie przeszkadza owemu rodzajowi istnienia. Przeszkadza co najwyżej płytkiemu pojmowaniu logicznemu.


Nihilist:
"Każda wiara jest ogromnym zniewoleniem umysłowym, umiejscawia nas w danym poglądzie"

Nie to było wiarą wg Jezusa. Masz na myśli wyznanie religijne, a nie wiarę. Większość ludzi tak traktując wiarę zapomniała czym jest wiara naprawdę.


Nihilist:
"jeżeli w jakiejkolwiek sferze będziemy mieli zdanie odmienne od całej instytucji, zostajemy zastraszani grzechem i kolejnym epizodem wyciągniętym rodem z mitologii, piekłem..."

Lubię takie wypowiedzi. Czy jednak wiesz z czego takie postawy wynikają?
To próby nieświadomego rozszerzania własnego ego na świat zewnetrzny. To próby podboju przez ego. Czynienie

innych takimi jak my.
Tak jak to wcześniej ująłeś: "my, my i my...", czyli w rzeczywistości owe my = ja w was Wink Inaczej: wy we mnie! W sensie: "ma być po mojemu".


Nihilist:
"Zrobiłeś coś kiedyś tylko po to by przypodobać się rówieśnikom, powiedziałeś coś aby komuś pochlebić dla korzyści własnej, jeżeli tak to gratuluję jesteś idiotą..."

Nie. I nie obchodziły mnie konsekwencje tego.
I właśnie dlatego wg innych niż Ty byłem idiotą Smile


Nihilist:
"jestem idealistą i utożsamiam ciężką pracę i trud z osiągnięciem, statusu bycia szanowanym przez społeczeństwo i jak na razie nie narzekam. Jedno jest pewne, nigdy nie dam się podpiąć pod jakiś schemat... po prostu z góry wiem iż nie szedłby on w parze z moim nihilizmem."

Jako nihilista masz potrzebę jakiegoś statusu?
I czerpiesz z niego jakieś zadowolenie?
Z pewnością wynika to z silnego utożsamienia z ciałem.
Ktoś kto utożsamia się z czymkolwiek, nie jest nihilistą.
Prawdziwy nihilista nie ma nic do odrzucania, bo jeśli coś odrzuca, to odrzucając potwierdza istnienie tegoż!
Smile

Nie wiem zatem jaki jest Twój "nihilizm" Wink
W każdym razie Ciebie lubię.
Ty zatem jesteś w jakiś sposób. Np. poprzez "utożsamianie ciężkiej pracy i trudu z osiągnięciem statusu bycia szanowanym przez społeczeństwo" - co jest typowym schematem... ale Ty zarzekasz się wbrew temu: "nigdy nie dam się podpiąć pod jakiś schemat."

Jeśli miałbym się wypowiedzieć jako np. nihilista, to stwierdziłbym: Po cóż mi szacunek społeczeństwa?
Do tego po cóż mi szacunek społeczeństwa, które składa się z ludzi nienawidzonych przez mizantropa?

Czyżby człowiek tak czyniący chciał poprzez taką formę okazać nienawiść do samego siebie?
A może on w rzeczywistości kocha tych ludzi i najpierw ich sam szanuje nie będąc wcale mizantropem w swej głębi?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bad_eyes




Dołączył: 18 Wrz 2009
Posty: 1
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 16:40, 18 Wrz 2009    Temat postu:

Cytat:
Czyżby człowiek tak czyniący chciał poprzez taką formę okazać nienawiść do samego siebie?
A może on w rzeczywistości kocha tych ludzi i najpierw ich sam szanuje nie będąc wcale mizantropem w swej głębi?



Może nihilist potrzebuje akceptacji lecz jej nie dostaje , może chce wierzyć ale niema logicznego powodu , faktycznie nie wypowiada się jak nihilista i nie ludzi nienawidzi lecz ich zachowań powodowanych ego ,ale nie nad nim tu dumamy lecz nad wiarą i nad stanem jej posiadania lub też nie.

Cytat:
Nie wiem zatem jaki jest Twój "nihilizm"

Może być urojony albo bardzo pożądany , jednak jest i jeśli on wieży lub chce wierzyć to logicznie wiemy że jest mu potrzebny. Tu jego wiara wypływa z logiki jeżeli moja hipoteza jest słuszna.



Cytat:
Nihilist:
"Zrobiłeś coś kiedyś tylko po to by przypodobać się rówieśnikom, powiedziałeś coś aby komuś pochlebić dla korzyści własnej, jeżeli tak to gratuluję jesteś idiotą..."

Nie. I nie obchodziły mnie konsekwencje tego.
I właśnie dlatego wg innych niż Ty byłem idiotą Smile


Ja tak robiłem i faktycznie byłem idiotom , niezależnie od konsekwencji "co ludzie pomyślą " w własnych oczach powinno się wtedy tracić gdyż zaprzecza się swojemu indywidualizmowi i sprzedaje przekonania



.
Cytat:
Nihilist:
"jeżeli w jakiejkolwiek sferze będziemy mieli zdanie odmienne od całej instytucji, zostajemy zastraszani grzechem i kolejnym epizodem wyciągniętym rodem z mitologii, piekłem..."

Lubię takie wypowiedzi. Czy jednak wiesz z czego takie postawy wynikają?
To próby nieświadomego rozszerzania własnego ego na świat zewnetrzny. To próby podboju przez ego. Czynienie

innych takimi jak my.
Tak jak to wcześniej ująłeś: "my, my i my...", czyli w rzeczywistości owe my = ja w was Wink Inaczej: wy we mnie! W sensie: "ma być po mojemu".


Czy to nie z ego w większej mierze wypływają nasze działania ???? Nieważne w jakiej instytucji czy grupie podamy sprzeczną w jakiś sposób i nie do przyjęcia teorie czy twierdzenia , a i tak ta instytucja nas napiętnuje. Nie tylko KK tak robi.



Cytat:
Nihilist:
"jestem idealistą i utożsamiam ciężką pracę i trud z osiągnięciem, statusu bycia szanowanym przez społeczeństwo i jak na razie nie narzekam. Jedno jest pewne, nigdy nie dam się podpiąć pod jakiś schemat... po prostu z góry wiem iż nie szedłby on w parze z moim nihilizmem."

Jako nihilista masz potrzebę jakiegoś statusu?
I czerpiesz z niego jakieś zadowolenie?
Z pewnością wynika to z silnego utożsamienia z ciałem.
Ktoś kto utożsamia się z czymkolwiek, nie jest nihilistą.
Prawdziwy nihilista nie ma nic do odrzucania, bo jeśli coś odrzuca, to odrzucając potwierdza istnienie tegoż!



Zgodzę się z wypowiedzią karmy ale wiem że nihilista potrafi nie przypisując się do żadnego ideału,schematu czy idei być zadowolony sam z siebie , jego pogląd wcale nie jest zaprzeczeniem jego szczęścia.



Cytat:
Nihilist:
"Jak Bóg może być wszechmocny, skoro samo to znaczenie napawa już kontrowersjami, w końcu jego nietykalność rozdzierają choćby najprostsze pytania w formie żartów, jak choćby anegdota o kamieniu."


Tu chciał bym wskazać na ograniczone możliwości naszego pojmowania i to jeżeli bóg istnieje tak jak zostało napisane to wszechwiedza może wynikać z bycia wszechmogącym , wszczemoc z bycia alfą i omegą razem ze wszystkim pomiędzy.


Cytat:
Przecież każdy pogląd związany z tym zagadnieniem jest zależny od horyzontu odniesienia.
Gdy wyeliminujesz czas i przestrzeń - to już będziesz swoim własnym powtórzeniem.
Wnikając głębiej - dojrzysz tam ewolucję powtórzeń.
Jeszcze głębiej - ujrzysz, że ewolucja jest powtórzeniem.
Jeszcze głębiej, będzie ewolucja tamtych ewolucji.
Dalej: powtórzenia owej ewolucji...
I idziemy w nieskończoność...
Gdy zaś dojdziemy do kresu przestrzeni (w sensie oświecenia, że nie ma przestrzeni) - zniknie nieskończoność


Mam dobre pytanie , choć może wydać się dziwne. Czy ta wiedza nie została nabyta przez Oświecenie ???? I na końcu dojdziemy do wniosku że świadomość jest przestrzenią , przestrzeń jest czasem , czas świadomością ,wszystko już istnieje , ruch jest złudzeniem , wszystko jest i tego niema. Będziemy wiedzieć czym jest Maja i jak działa złudzenie.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Bad_eyes dnia Pią 16:42, 18 Wrz 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jerzy Karma
Referent



Dołączył: 20 Kwi 2008
Posty: 1090
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 10:30, 13 Paź 2009    Temat postu: Oświecenie i jego poziomy

Witaj Bad_eyes,
Wymieniłeś dwa specyficzne słowa: wiedza i oświecenie.
W określonym pojmowaniu są one postrzegane jako to samo.
W nim oświecenie jest wiedzą. I zwykle rozumie się tutaj, że chodzi o wiedzę zawierającą wszystko.
Jednak także traktowano wiedzę jak oświecenie. Mieliśmy nawet epokę oświecenia Smile
Zatem widzimy już tylko w tych odczytach tych słów, że nie są one zdecydowanie jednoznaczne.
Fakt, że zostaje nam jeszcze intuicyjny odbiór rozmówcy.
Jednak i intuicja ulega zabarwieniom zawartościami umysłu.
Póki posiadamy umysł. I póki mamy skłonność trzymania się go.
Do tego w przypadku takich słów jak np. dusza, czy oświecenie, często pytający sami nie do końca wiedzą, co dane słowo dla nich oznacza.
Poza tym, gdybyś znał moje prace, wiedziałbyś, że odgraniczam wiedzę na dwa jej rodzaje: intelektualną i egzystencjalną. Taki sam mam pogląd o oświeceniu.
Sam wgląd intelektualny nie jest ostatecznym finałem oświecenia.
Jeśli zaś umysł oddzielamy od ciała, czy świata, to także oświecenie takiego umysłu nie jest tym finalnym oświeceniem.
By uzyskać takie oświecenie, trzeba posiadać najpierw: albo wiedzącego mistrza, albo wiedzę, i odpowiednio do tej oświeconej wiedzy postępować - postępowanie to jest właśnie pracą z własnym wszechogarniającym umysłem, który chociaż jest wszechogarniający, lecz pozostaje w ograniczeniu i w zależnościach z powodu błędnych programów. Programów tych chwila intelektualna nie zmieni. Wymaga to trudu, pracy i czasu. Czasu, gdyż jednym z tych programów jest także czas.
O pracy, potrzebie praktyki, nauczali wszyscy prowadzący. I wielu praktykowało. Włącznie z każdym z 84-ch mahasiddhów. Praktyka polega na służeniu innym. I ten rodzaj praktyki można spotkać we wszystkich ważniejszych religiach, gdy podążają nią ludzie najbardziej oddani i najbardziej zaangażowani, którzy mają serca czyste od egoizmu. Przynajmniej czyste w określonym powszechnie sensie, gdyż dopiero dzięki praktyce dostąpią oczyszczenia właściwego.

Teraz spróbuję nawiązać do tego, co skłoniło Cię do zadania mi tego "dziwnego" - jak to nazwałeś - pytania.
Normalnie przestrzeni doświadczamy wszyscy i to czyni nas szczęśliwymi Smile
Ma to związek z umysłem. Ze zmysłami. Z ciałem.
Określony rodzaj oświecenia może pozwalać odczuwać inaczej. Także jakby będzie /w rzeczywistości ona jest cały czas u każdego, tylko "leży odłogiem", i nie on nią będzie, lecz dzięki niemu zostanie wzieta/ nową percepcją nawet poza umysłem. W niej nie będzie czasu i przestrzeni. Tutaj /w znanej codzienie percepcji/ są. Dlatego poza ich kresem, to jakby już w oświeceniu, bo w czymś nowym. I to znaczy właśnie, że w sensie oświecenia, bo nie w sensie naszej powszedniej percepcji - która takie pojmowanie musi odrzucić z powodu własnej natury.
Dlatego napisałem, że w sensie takiego rodzaju oświecenia /doświadczenia, percepcji/ w którym nie ma przestrzeni.
I z pewnością jest to rodzaj jakiejś wiedzy.
Która może zostać nabyta przez owe oświecenie, ale jak już wiesz nie tylko, gdyż także czytając, wielu doświadcza tego w jakiś sposób. I tu także mogą pojawić się dwa doświadczenia: jedno biegnące po torze tych rozważań i drugie wnikające poza ów tor - wchodzące głębiej.

Czy zatem opisywanie o tym jest oświeceniem?
Myślę, że wiesz, iż może być różnie.
Można opisywać widząc coś samemu i można opisy przekazywać.
Jeśli są trudności z odróżnieniem, to znaczy, iż dla odbiorcy nie ma większej różnicy Wink
Komu zaś jest różnica, ten nie będzie już zadawał takich "dziwnych" pytań Smile
Choć owszem pytania są ważne, to jednak w wypadku tego rodzaju pytań, wskazuje to na większe związki ze sferą intelektualną, niż ze sferą osobistych doświadczeń. Co nie musi znaczyć, że ich nie ma. Jednak są podległe intelektualnym przywiązaniom, lękom i obawom. Które blokują osobiste intuicyjne poznawanie.

Wracając do pytania. Wszystko zależy od rozumienia danego słowa. Pewnie także spotkałeś się już z tym, że niektórzy mówią o poziomach oświecenia.
Można powiedzieć także, że każda wiedza jest jakimś oświeceniem. Tyle że ludzka wiedza jest zwykle względna, a oświecenie względne nie jest.
Jednak prawdziwe oświecenie jest innym życiem.
Życie zaś to wnętrze.
Na ile we mnie względności, na tyle we mnie za mało oświecenia.
Jeśli jednak ktoś posiada bezwzględność, ten z jej powodu nie jest w stanie być oświeconym.
Nie warto tu powierzchownie szukać logiki Smile
Można ją znaleźć tylko głębiej.

Bad_eyes napisał:
chciał bym wskazać na ograniczone możliwości naszego pojmowania


Nikt nie ograniczył naszych zdolności pojmowania. Oprócz nas samych.
Kwestia z kamieniem jest rozwiązana.
Nasza nieograniczoność mieści się w Bogu.

Bad_eyes napisał:
potrafi nie przypisując się do żadnego ideału,schematu czy idei być zadowolony sam z siebie


Taka postawa jest komfortowa – dlatego wielu ją stosuje bez względu na to jakie jest owo „siebie”.
Jeśli jest rzeczywiście wolne od schematów – to wspaniale. I wtedy nie kłóci się z nikim.
Bad_eyes napisał:


Bad_eyes napisał:
Czy to nie z ego w większej mierze wypływają nasze działania ????


Pytanie w zasadzie retoryczne Smile
Dlatego zaleca się przyjęcie mistrza duchowego i posłuszeństwo wobec niego, gdyż to jedna z metod uwalniania się od ego.
Jednak to niebezpieczna droga, gdyż trudno znaleźć prawdziwego mistrza. Łatwiej zaś trafić na oszusta, który uczyni z człowieka niewolnika i wcale nie uwolni od ego.

Dlatego także w religiach dawano ludziom zakazy i nakazy, gdyż one sprawiały kilka rzeczy: uczyły uwalniania się od ego, wprowadzały porządek w społeczeństwie, uczyły moralności.

Od ego uwalniają także: miłość i służenie innym – dlatego są to czynności tak bardzo podkreślane. Nawet u ateistów.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.boga.fora.pl Strona Główna -> Świadomość. Umysł. Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
Appalachia Theme © 2002 Droshi's Island