Forum www.boga.fora.pl Strona Główna
Home - FAQ - Szukaj - Użytkownicy - Grupy - Galerie - Rejestracja - Profil - Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości - Zaloguj
Ile prawdziwego Boga w Biblii
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.boga.fora.pl Strona Główna -> Rozmowy
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Jerzy Karma
Referent



Dołączył: 20 Kwi 2008
Posty: 1090
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 10:54, 07 Sie 2010    Temat postu: Prawda człowieka. Przyczyny zła.

Odpowiedź na post G_a_kowalski z dnia Wysłany: Wto 16:23, 27 Lip 2010
Napisana Śro 12:07 28 Lip 2010

Pragnienie prawdy, następnie satysfakcja, także przywiązanie do siebie… te rzeczy bardzo często przyczyniają się do zamknięcia człowieka przed prawdą. Dlatego mówi się, że przyznanie się do własnych błędów jest wielką sztuką.
Tymczasem jedynym błędem, jaki popełnia najczęściej człowiek jest wiara, iż to, co posiada, czyli myśli, jego pogląd – jest prawdą.
Skąd pochodzą nasze prawdy?
Czyż nie wyciągamy ich na bazie posiadanych informacji?
Nie są, zatem zupełnie zależne od naszego rozumu. Zależą w bardzo znacznym stopniu od danych.
Tymczasem chyba każdy zdaje sobie sprawę, że niekoniecznie dane, jakie posiada – jakie do niego dotarły – muszą być pełną informacją.
Dlatego wszelkie nasze poglądy powinniśmy tratować jako założenie prawdy.
To pozwala na otwartość i daje szansę, aby nieustannie kroczyć ku prawdzie.
Jednak człowiek się śpieszy, może nawet podświadomie się lęka, chce się też dobrze czuć dzięki przekonaniu, że posiada prawdę…

Większość ludzi wręcz gotowa jest walczyć o swoje poglądy. Na świecie toczono o nie nawet wojny. Obserwujemy kłócących się polityków. Każda religia twierdzi, że to ona posiada prawdę.
Tak bardzo ludzie walczą o to, by flaga mądrości – wiedzy – prawdy – powiewała właśnie przy nich. Bez względu na to, czy należy do nich.
Jednak ta walka już ich powinna dyskwalifikować, gdyż raz, że zamyka ich przed prawdą, a dwa, pokazuje, że jej nie mają.
Czym innym od walki jest wymiana informacji, dzielenie się nimi. Wówczas pomagamy innym w poszerzaniu ich bazy danych. I zawsze przy okazji oni poszerzą nasza bazę danych – bo nie myślmy, ze posiadamy już wszelkie dane.
Lepszy jest stan wątpliwości, niż stan przekonania, że ma się rację.
To zdanie też nie jest zupełną prawdą.

Spotykam się dość często z poglądem, że dobra i zła nie ma, że są względne.
Tymczasem to mowa ludzka jest względna. Dlatego opis zła, czy dobra, są względne i wielu postrzega w tych opisach jedynie opisy. Nie czują istoty rzeczy.
Tak samo może być ze zdaniem: Lepszy jest stan wątpliwości, niż stan przekonania, że ma się rację.
Są, bowiem naturalne życiowe sytuacje, gdy racja jest niezwykle prosta. Działamy zgodnie z nią i nawet nie zawracamy sobie głowy wątpliwościami. Przejaw ich, bowiem byłby wręcz bez sensu. Przykładem tego jest choćby ratowanie życia drugiemu człowiekowi.
Ale są też sytuacje, gdy i to nie jest prawdą. Gdy szybki ogląd sytuacji, trzeźwa ocena, mówią nam, że na ratunek jest za późno i zginiemy dodatkowo my sami… Oczywiście, że takie oceny mogą tez być błędne. Jednak bywają też prawdziwe.
Czy jednak na podstawie istnienia takich różnych wersji, na podstawie których powstają odmienne tezy – zdania możemy stwierdzić, że prawda jest względna?
Przecież ona zawsze była taka sama w sensie zgodności z dana sytuacją, zawsze prawdziwa, jeśli chodziło o konkretną sytuację, gdzie każda sytuacja miała inne dane, stąd i opisy prawdy były inne. Choć z samego zdania o niej wydawałoby się, że cały czas chodzi o tę samą prawdę, jaka dotyczy zdania… Jednak prawda nie dotyczy zdania, lecz innej sytuacji, a zdanie jedynie opisuje daną sytuację, czy określony rodzaj sytuacji.


Na wstępie napisałem o pragnieniu posiadania prawdy, że często przyczynia się do zamknięcia człowieka przed prawdą.
Trzymanie się nie prawdy zazwyczaj powoduje zło.
Czym jest zło?
Jedni właśnie twierdzą, iż zło to niewiedza i podają niewiedzę jako przyczynę zła.
Inni twierdzą, że przyczyną zła jest pragnienie.
Jedni i drudzy stwierdzili to na podstawie dokonanych obserwacji, oraz zależności, jakie dostrzegli.
Jedni i drudzy mają jakąś rację. Czegoś uczą, gdyż na coś wskazują.

Zapytałeś G_a_kowalski, czy gdzieś na forum poruszam sprawę pochodzenia zła. Oczywiście. Także kwestię upadku. Zagadnienia te łaczą się ze sobą.
Łączy się z nimi też pogląd wyrażany przez niektóre osoby, że dobra i zła nie ma.
Nawet od kilku dni rozmawiam na ten temat z Dumacielką na innym forum.
Tu na forum też o tym pisałem wcześniej, cytując słowa Padmasambhawy.
Rozróżnianie
http://www.boga.fora.pl/przeznaczenie-i-wolna-wola,3/rozroznianie,246.html
Prawda o upadku
http://www.boga.fora.pl/czlowiek-a-upadli-aniolowie,10/prawda-o-upadku,191.html
Powstanie upadku
http://www.boga.fora.pl/przypomnienie,8/5-swiadectwo,14.html#69
Trochę o prawdzie
http://www.boga.fora.pl/wybrane-i-przeniesione,7/troche-o-prawdzie,171.html

Drogi G_a_kowalski, jeśli w Szukaj wpiszesz: zło – wyskoczą Ci całe listy wątków, gdzie o nim wspomniałem.

Z nich polecałbym /oczywiście wszystkie Wink / odnośnie kwestii o jaką zapytałeś:
Falowa natura i prawa karmy
http://www.boga.fora.pl/kim-jest-czlowiek-i-czym,6/falowa-natura-i-prawa-karmy,71.html
Ciało karmy. Buddyjskie refleksje. Karmiczny wojownik.
http://www.boga.fora.pl/wybrane-i-przeniesione,7/udar-a-dusza-cialo-karmy,265.html#1103
Kłamstwo motyla i osy
http://www.boga.fora.pl/wybrane-i-przeniesione,7/klamstwo-motyla-i-osy,262.html#1094


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jerzy Karma
Referent



Dołączył: 20 Kwi 2008
Posty: 1090
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 16:49, 07 Sie 2010    Temat postu:

Ostrzegam: 12 stron Worda czcionka 14 Smile

Odpowiedzi na posty Wira wysłane:: Śro 14:59, 28 Lip 2010 oraz Wto 22:03, 03 Sie 2010

Drogi Wir.
Wybacz, że odpowiadam Ci, bo w zasadzie napisałeś te kwestie w dyskusji z
G_a_kowalskim. Jednak pytania padły na forum. Smile

To dobrze, że podchodzisz cały czas dociekliwie, choć raczej niepotrzebnie krytycznie w sposób z góry wszystko negujący.
Bo jeśli nawet w sztuce grają postacie fikcyjne, to jedna wartości jakie przekazuje sztuka przeważnie są prawdziwe – w każdym razie czemuś mają służyć i nieść pożytek.
I tu masz odpowiedź na pytanie, dlaczego Biblia zdobyła taką popularność.
Oczywiście inne zjawiska też temu się przyczyniły, lecz z pewnością, gdyby w Biblii nie było wielu wartościowych i przydatnych praktycznie nauk – nie zdobyłaby takiej chwały. Zresztą podobnie i zwięźlej napisał Ci to jak widzę G_a_kowalski
Zatem tego, co najistotniejsze, nie zmienia także to, co wspominasz o Sumerach, a co swoja droga jest także interesujące i co tylko potwierdza wartość wielu biblijnych przekazów.
Bierze się bowiem od innych to, co cenne.
/ G_a_kowalski w tej kwestii wypowiedział się lepiej ode mnie./
Niektórzy zaś z tego powodu, że inni to już brali, odrzucają to… Zadziwiająca postawa.
I oznacza ona, iż nie widzą tego, co jest wartościowe, zaś szukają nie wiadomo, czego – myśląc, że szukają prawdy.
Tylko prawdy jakiej? Tej kto stworzył koło?
I odrzucają koło, gdy się okazuje że stworzył je ktoś inny i miało inne szprychy?
wir napisał:

Jest w niej dużo krwi.
Przede wszystkim, uczono o niej przy pomocy gilotyny i miecza.


Tak. Opisuje bowiem także dzieje niedoskonałych ludzi. Jednak to dzięki naukom tej Biblii odeszło składanie ofiar z ludzi, nawet odeszło niewolnictwo. To co dobre ludzkość coraz bardziej dostrzega i wydobywa.
Ci zaś, którzy „uczyli o niej przy pomocy gilotyny i miecza” raczej zabijali tych, którzy ją sami czytali.


wir napisał:

przed stworzeniem świata ( w /g biblii ), parę rzeczy na Świecie już było.


Z pewnością. Co było przed niebem i ziemią oprócz Boga /oraz…/?

wir napisał:

Jak by nie interpretować biblii, to nie zmieni to przedstawianych faktów , jak ów bóg się zachowywał i postępował.
Spójrzcie wieczorem w niebo. Zobaczcie ile tam tego jest. A bóg wielce jest zainteresowany jakimiś pastuszkami na maleńkiej planetce?


W pierwszym zdaniu napisałeś, że jakoś się zachowywał i postępował wg faktów podanych w Biblii.
W drugim, że to niemożliwe, bo ziemia jest za mała.
Nie wiem już jaki pogląd tu głosisz… Smile
Dlatego nie wiem co odpowiedzieć Hehehe

Chociaż G_a_kowalski bardzo ciekawie Ci odpowiedział.
Istnieją jeszcze inne bardzo ciekawe odpowiedzi.
Zawsze można się nad nimi zastanowić.
Ciekawą odpowiedź na jednym ze swoich filmów podaje Nassim Haramein
Jednak i on ma swoich zwolenników i przeciwników.
Co jednak nie znaczy, że w niczym nie ma racj, ani, że ma we wszystkim.
Wszyscy jesteśmy tylko ludźmi.

A sprawa cudów…
Czy to nie z Tobą rozmawiałem o nich na innym forum?
Tu napiszę krótko.
Cudem jest to – czego nie potrafisz.
Szczególnie to – co działa poza Twoim wymiarem.
Co jest cudem w jednym wymiarze, w innym naturalnie nie musi być.
Jednak w tym pierwszym zawsze jest cudem. Smile

wir napisał:

Nie mogę poważnie traktować książki w której przedstawia się Boga jako


Nie musisz.
Jeśli chodzi o mnie ja nie odrzucam w niej wszystkiego. Mimo, że widziałem w niej może więcej wad, niż tu podałeś.


wir napisał:

Za jedno przewinienie jakiegoś kmiotka skazującego całą ludzkość po wsze czasy itp.



We wcześniejszych postach pisałem, że jako istoty duchowe jesteśmy wieczne wraz z Bogiem. Nawiązywałem też do przyczyn jakie spowodowały nasze upadanie – oddalanie się od doskonałości.
Jeśli zatem rodzimy się jako potomkowie Adama, to dlatego, że nasz stopień upadku jest podobnego poziomu.
Adam na tym świecie posiał jako pierwszy ów stan grzechu, czyniąc go odpowiednim miejscem dla nas.

wir napisał:

Trzeba było w kodować ludziom wiarę w siebie, tak jak rzekomo mamy w kodowaną wolną wolę.


Skoro rzekomo, tzn., że nie mamy wkodowanej?
Jeśli zaś mamy wkodowaną to należy postawic pytanie: Jak mozna wkodowac wolna wole i czy jest t możliwe?
By potwierdzić możliwość takiego wkodowania należałoby obdarzyć wolną wolą jakiś program komputerowy. Zachodzi jednak sprzeczność między pojęciami program i wolna wola. Z tej sprzeczności możemy postawić wniosek, iż nie jest możliwe wkodowanie wolnej woli.

Jeśli zaś chodzi o wkodowanie wiary, to byłoby to zupełnie pozbawione sensu.
I takie stwierdzenie może wynikać jedynie z niezrozumienia przeznaczenia wiary. Nawet bez względu na rozumienie tego słowa.
Gdyby Bóg chciał, aby człowiek wiedział o Jego istnieniu – ukazałby w odpowiedni sposób swoje istnienie. Obdarzając człowieka w tym względzie wiedzą, a nie wkodowaną wiarą. Smile
Obecny zaś brak tej wiedzy ma swój cel, oraz swoją bezcenną wartość.
Na tym braku wiedzy następuje oglądanie prawdziwego stanu duszy.
Kiedyś miałem królika, który gdy mnie widział zachowywał się poprawnie. Nie gryzł mi mebli Smile
Prawdziwa naturę ukazywał, gdy mnie nie widział.
Wtedy mnie lekceważył. I lekceważył poprawne zachowanie, które już znał.
I nie napisz mi, że się mnie bał. Nie bał się. Potrafił na mnie nawet krzyczeć. Smile

wir napisał:

Jahwe, zrobił sobie z Ziemi i ludzi - teatr. Bo jeżeli jest się wszechmocnym bogiem, to żadne teatralne sztuczki zmierzające do wywoływania efektów specjalnych, nie są potrzebne.


Trudno jest mi się wypowiedzieć, jeśli nie podajesz konkretnego przykładu.
Bo może masz na myśli sztuczki kogoś, kto się za boga podawał?
Poza tym nie wiem tez jakiego rodzaju sztuczki masz na myśli.
Ja tez wychowując dzieci /i nie tylko ja/ stosuje sztuczki. Np. czytam im zmyślone historie z których jednak ucza się wartości moralnych. Same dzieci wolą taką formę, niż gdybym ich uczył wartości moralnych bezpośrednio.
Nawet proszą o kolejne bajki Smile
A gdybym jeszcze zademonstrował im sztuczki… Ho hoho
Nie opędziłbym się od nich. Wink

Zatem to, że opowiadam im bajki, nie wynika z tego, że inaczej nie potrafię.
To raczej wynika z natury dzieci – z ich stanu.
A nasz stan jest taki – do jakiego przywędrowaliśmy.
/Pisałem o tym w innych miejscach. Innymi słowami./

wir napisał:

On, nie mógł przekonać do siebie jednego narodu, więc niby jak ma przekonać całą ludzkość?


A po co?
O to chodzi, żebyś nie miał przekonania.
Pan się schował i obserwuje królika. Wink
Nie bierz tego dosłownie.
W rzeczywistości to my się schowaliśmy. Pamiętasz jak Jezus mówił o zagubionych owcach?
Zapytasz, czemu nie przyjdzie nas odnaleźć?
To nie owca, lecz duch. Jego się szuka inaczej. Tak, że woła się go, zaś on sam tylko może zechcieć przyjść. To zaś zależy od jego stanu.
I musi być to jego stan naturalny. Wymuszony stan nie będzie tym stanem.

Poza tym także dobrze napisał Ci G_a_kowalski.
Dodam tylko, że mamy tu do czynienia z jedną rzeczą na którą składają się dwie.
Z umysłem człowieka, z jego stanem. Stan ten z natury pragnie utrzymywać siebie, więc ciągłe wraca i chwyta się przedmiotów zmysłów, które lubi, zaś szybko zapomina nawet o widzianych cudach.


wir napisał:

Czasy ostateczne zdarzały się już wiele razy i nie mogą się zdarzyć


Chyba żartujesz, że się nie zdarzą.
To jest pewne.
Nawet każdy naukowiec już to wie.
Zależy jeszcze, czego i kogo mają dotyczyć.
Spotkają każdą cywilizację..
Naszą ziemię.
Nasz wszechświat.

wir napisał:

zabawa. Na czekaniu.
Na zbawienie.


Zależy u kogo.
Niektórzy sami pracują na swoje zbawienie.
Nikt nie wybudował domu czekaniem.

wir napisał:

Co prawda jest w owej biblii opis jak to niby ma się odbyć. Pokaz laboratoryjny zaawansowanej techniki genetycznej? Ciekawe, skąd bóg weźmie kości wszystkich ludzi?
Wszak wielu ludzi zostało zjedzonych i przetrawionych.


Smile
Nie wiem jaki opis masz na myśli, bo jest kilka Smile
Chodzi Ci pewnie o owe wzbudzenie w jednej chwili.
O zmartwychwstaniu napisałem w Przypomnieniu.
Jednak i wzbudzenie w jednej chwili nie tyle wymaga techniki genetycznej, co może kwantowej połączonej z zachowanymi zapisami w „księdze żywota”. Wink
Zresztą jest mowa o NOWYCH ciałach, a nie tych „od robaków” Wink


wir napisał:

Widocznie jego bezpośredni uczniowie, nie mieli uszów do słuchania, bo Go też nie rozumieli. A teraz okazuje się , że wszyscy naokoło rozumieją? Niesłychane!


Było jeszcze gorzej… w przypadku niektórych uczniów.
Natomiast Twoja uwaga, co do tego, że dziś „wszyscy naokoło rozumieją” – jest wspaniała. Smile

wir napisał:

Jeśli wszystkie wydarzenia związane z Jezusem , miały prowadzić do zbawienia ludzkości, to przecież Bóg mógł to zrobić, tam u siebie. Nie wiem, westchnąć, pstryknąć palcami, mrugnąć okiem, a nie urządzać teatralne spektakle.


Tu nie chodziło o samego Jezusa. Zwróć uwagę na to, że podmiotem całego działania są ludzie, a nie Jezus. Przychodzi On dla ludzi i do ludzi. Bez ludzi nie ma całej sprawy. Ludzie musieli w tym uczestniczyć i nadal uczestniczą. Tak naprawdę to my bardziej w tym uczestniczymy, czyli ci – którzy o tym słuchają.
To wydarzenie nam coś wskazuje i nas czegoś ma nauczyć.
Zaś czego uczy, to mówił Jezus.
Nie był to spektakl. Bóg ukazał nam inny model. Nie egoistycznej walki o swój byt kosztem krzywdzenia niewinnych, lecz cos zupełnie odmiennego.
Ludziom nauki nie starczały.
Zatem ukazano im prawdę w postaci żywej.
Ukazano im jeszcze jedną rzecz, o której tak mało się mówi.
Choć powinno się mówić wiele.
Ukazano, jacy są.
Pyszni, wyniośli, niewdzięczni, bezlitośni, oraz na wskroś przeniknięci złem, nawet jeśli do tego się nie przyznają przed sobą i mają się za dobrych.

wir napisał:

Bo wychodzi na to, że Bóg wysłał sam siebie, aby wybawić swoje stworzenie od swojego gniewu. Dla mnie – rewelacja.


Czy to Bóg krzyżował Jezusa?
Czy ludzie?!

I mylisz się jeśli myślisz, że to co uczynili uchroni ich od tego, co Ty nazwałeś gniewem. Sam Jezus powiedział: „Płaczcie nad waszymi dziećmi.”
Nie powiedział, że mają się radować.

Ty podobnie „płaczesz” nad Jezusem?

„Lecz Jezus zwrócił się do nich i rzekł: Córki jerozolimskie, nie płaczcie nade Mną; płaczcie raczej nad sobą i nad waszymi dziećmi!” (Łk 23:28, BT)


wir napisał:
g_a_kowalski napisał:

Wyjścia 12, 12 napisał:
Tej nocy przejdę przez Egipt, zabiję wszystko pierworodne w ziemi egipskiej od człowieka aż do bydła

No proszę bardzo jaki miłosierny bóg. Nawet bydło mu podpadało.
Bogów było dwunastu, tych podstawowych, bo byli i pomniejsi. Toczyli miedzy sobą zażarte walki o władzę.


Widzisz. Sam sobie odpowiedziałeś, że nie była tu mowa o Bogu przez duże B.


wir napisał:

pozostałe opowieści są typowe dla przedstawienia tego, że się jest narodem wybranym. Wyjątkowym. Narodem


To taka psychologia. Wieli ludzi piszących o Bogu, czy o bogu, ulega wrażeniu, że są wybrańcami Wink
To samo spotyka niektóre narody. Polskę też Smile
Mięliśmy wielu mesjanistów.
Tak to już jest, że niektórzy religie wykorzystywali nawet jako broń.
W przypadku Polski akurat tak nie było. Nasz mesjanizm wynikał z ponad wiekowej niewoli.
Warto zwrócić uwagę, że i żydzi byli w niewoli. Jednak wielokrotnie byli tez najeźdźcami w imieniu swojego boga. A cóż lepiej zagrzewa do walki, jak nie wiara w to, że się pełni wolę boga?
Czego to człowiek nie wykorzysta do swoich celów? Jest chytrzejszy od aniołów – jak to dawno napisano.


wir napisał:

Sitchin, nie napisał tej książki. On, ją tylko przetłumaczył. Tam nie ma ani jednego Jego komentarza, czy pomysłu. Książkę napisał EN-KI. A właściwie skryba, któremu EN-KI ją podyktował.


Jeśli mój ojciec przekazuje mi jakieś nauki, a potem dowaduję się, że powstałem czy to na drodze ewolucji, czy jako stworzony – a w zasadzie daleki mój przodek – przez np. jakiegoś boga-kosmitę /bóg oznacza zawsze wyższego rodzaju istotę/, to czy to znaczy, iż dobre nauki mojego ojca są już nie przydatne?
Jeśli mam ojca, czy to znaczy, iż nie było np. ewolucji, czy jakiegoś twórcy ludzkich ciał?
A jeśli byli jacyś twórcy ludzkich ciał, bogowie, to czy to znaczy, iż nie byli oni narzędziami w ręku jeszcze wyższego boga?
W pismach wedyjskich jest przedstawiona taka hierarchia stwarzania.
Jeśli widzisz błędy swojego ojca – to poucz go z miłością.
Jeśli widzisz błędy Twoich bogów – to poucz ich z miłością.
Bo wiedz, że w Tobie jest połączenie do jeszcze wyższego Boga.
Imię Najwyższego Boga to Doskonałość.

Jeśli mówimy o ciałach i ich twórcach, to nie zapominajmy choćby o duszach.
Bo te zawsze stoją wyżej.


wir napisał:

Nasza mentalność /…/
My som najważniejsze i już!


Smile
Nie wg wszystkich nauk religijnych tak jest.

wir napisał:

Ja nie twierdzę, że ci ludzie nie są winni. Ja twierdzę, że mógłby, a właściwie powinien, ich nie zabijać. Podobno mają wolną wolę. Zresztą, co to za bóg, co zabija swoje stworzenie? To może jakiś żart?
Zabijał tylko wtedy, kiedy ktoś wysługiwał się ( to jest najlepsze określenie ) innym bogom. Bo okazuje się, że tacy byli.


Jak myślisz, czy Bóg jest kłamcą?
Daje przykazanie: Nie zabijaj, a następnie sam zabija?
To są opisy zupełnie innych istot.
Każdy, kto zacznie czytać księgi Biblii zobaczy w niej wielkie pomieszanie i niejednolitość. W niej nawet sam szatan, wtrącał swoje słowo.
Zawiera jednak i Słowo Boga.

wir napisał:

Natomiast kompletnie nie przejmował się tym, że jego ukochany naród przeżywał holocaust.


To walka aniołów narodowych. Strasznie bezwzględna. Ona Cię razi w historii ludzi. I słusznie. Dlatego ludzie będą kiedyś sądzić aniołów.
Anioły mają moc sterować umysłami mas ludzkich.
Kiedyś nazywano je także demonami.
Jest wzmianka o nich w Biblii.

wir napisał:

Tą technikę znali również przywódcy izraelscy. Np. Mojżesz – obsługa arki i kontakt z Jahwe. Dawid i Jego syn Salomon, który przy pomocy tej techniki wybudował świątynię.
Wiemy w czym przybywał Pan, przybywając w swej chwale. Co się stało z Sodomą i Gomorą itd.


Oczywiście. Jest wiele innych opisów wskazujących na ogromną wiedzę techniczną owych bogów. Widzimy też, że wiedza ta była użyteczna – nie była fantazją. Nie lekceważmy, zatem też ich wiedzy dotyczącej związku biologii człowieka z jego psychiką, stanem umysłu i emocji. /W księdze Enkiego też możesz przeczytać, że właściwe życie służy długiemu życiu. Z pewnością dziś w wielu dziełach literackich to da się spotkać. Coś zatem jest na rzeczy Smile/
Dziś wszyscy już wiedzą, że miłość bliźniego bardziej służy społeczeństwu, rozwoju nauki i sztuki, niż walki bratobójcze. Choć jeszcze poddani są swej starej zwierzęcej naturze.

wir napisał:

Wpisywałem w przeglądarkę różne hasła np. "Oszustwo Sitchina”


[link widoczny dla zalogowanych]

Zetknąłem się wcześniej z innymi wiarygodnymi materiałami obalającymi wiarygodność "Zaginionej księgi Enkiego".
Sam zresztą ją czytając odniosłem wrażenie wielkiego usypiającego braku sensu. W treści mieszają się bogowie z planetami - wychodzi na to, że planety przylatywały na ziemię w postaciach istot podobnych ludziom Wink
Także na youtube trafiłem na film z wypowiedziami znawców w których wykazywali na podstawie faktów niewiarygodność, a wręcz oszustwo Stachina. Było to jednak dawno.

wir napisał:
g_a_kowalski napisał:

Tak jak napisałem wcześniej, Bóg wysługuje się aniołami i to do nich można mieć pretensje o efekty specjalne.

Wysoki sądzie! To , że moja fabryka produkowała towary złej jakości, to nie jest moja wina, tylko pracujących w niej robotników i to do nich proszę mieć pretensję.


Smile
Cóż. Wszyscy popełniamy błędy. Z powodu pośpiechu, nawału innych zajęć. Trudno non stop być w pełni dyspozycyjnym.
Z pewnością G_a_kowalski tak do końca nie myślisz.
Poza tym, co złego w fajerwerkach? Wink
/Jak już napisałem wyzej./
Oby używali ich wg instrukcji. Smile

A swoją drogą Wir – możesz podać przykłady owych „towarów złej jakości”?
Bo wcześniej napisałeś tylko:
wir napisał:

Bo jeżeli jest się wszechmocnym bogiem, to żadne teatralne sztuczki zmierzające do wywoływania efektów specjalnych, nie są potrzebne.


Na co dałem odpowiedź wyżej w tym poście.

wir napisał:

Nawet sami Żydzi nie traktowali Go poważnie, o czym zresztą jest prawie cała biblia.

wir napisał:

Ja ją studiowałem i to nie raz.


To wspaniale.
Zatem pisząc, ze nie traktowali poważnie, masz na myśli to, że czasem byli mu nieposłuszni.
I ciekawe, że najczęściej nie byli posłuszni tym dobrym naukom.
Tych „krwawych” nauk dość często chętnie słuchali…
Choć też nie wszyscy, bo Ci wrażliwsi o żywym sercu nie chcieli przyjmować zła.
Odróżnianie duchów to niełatwa rzecz.
Jednym z darów Ducha Świętego jest dar rozróżniania.
W Nowym Testamencie czytamy, że szatan przybiera postać anioła światłości. Czytamy, że wpływał na uczniów Jezusa, Judasza, Piotra. Próbował nawet wpłynąc na Jezusa. On działa tak cały czas. Dlatego spotykamy jego dzieła na kartkach Biblii. On dodawał tam wiele od siebie. W samej Biblii czytamy o tym, że możliwe jest dodawanie słów do niej.

To co napisałeś o Żydach można też napisać o chrześcijanach, że nie traktują Boga poważnie, ani swojej religii. Skoro postępują często niewłaściwie i nie stosują się do dobrych nauk z Ewangelii…
Spróbuj jednak im powiedzieć, że nie traktują poważnie swojego Boga.


wir napisał:
g_a_kowalski napisał:

Przecież przekonał ten naród i to nie raz.

Dotąd kopał im tyłki, aż nie mieli innego wyjścia.


Smile
Problemy wychowawcze. Wink
Dzisiaj wchodzimy w wyższe standardy.
Zamiast bicia szkoła wg Superniani. Smile
Nawet Salomon wysiada.
I ja wysiadłem Smile
Kroczymy zatem coraz wyżej.

Jednak im młodsze dziecko – tym łatwiej.
Najtrudniej z dorosłym.
Jeszcze najtrudniej z niegodziwcem o zatwardziałym sercu…
Kiedy superniania wkroczy do więzień tak, że staną się puste?
Albo tak, że nie będzie w nich już recydywistów?

Ale to tylko taka moja refleksja.
Bo skąd masz pewność, że wiesz – kto kopał tyłki owego narodu?
Szkoda, że nie podałeś odpowiednich wersetów.
Polecam program Biblia


wir napisał:

lepiej gnębić całe narody, przez tysiąclecia, niż na ten przykład zlikwidować siły zła?
Jaki jest świat, też każdy widzi i wie kto taki świat stworzył.


Narody same się gnębią. Nawet, jeśli ulęgają obcym wpływom, to tylko z powodu własnej podatności na zło. Z powodu mało wrażliwych serc.
Nikt nie każe ludziom być takimi. Oprócz samych ludzi.
Bóg ludzi, ani świata, takimi nie stworzył.


wir napisał:

Nie wiem, czy się spotkałeś z określeniem „Kod Peszerowy”?
Otóż, okazuje się, że ewangelie spisane były przy użyciu właśnie owego kodu. Wyrazy i zwroty maja inne znaczenie niż to się ogólnie przyjmuje.
Pytam się zatem, co takiego dzisiaj jest z nauk Jezusa takie zrozumiałe?
Chcę Ci przypomnieć, że biblia, w swojej pierwotnej wersji , była spisane ciurkiem. Bez znaków przystankowych i interpunkcyjnych. Ponadto, bez samogłosek. Oraz to, że w alfabecie hebrajskim, każdej literze przypisana jest cyfra, lub liczba.
Z takim tekstem, można zrobić co się chce.


Mówi się o wielu znaczeniach Biblii.
Zaś cała ich genialność polega na tym, że każde z nich niesie jakąś wartość.
Jednym ze znaczeń jest jej interpretacja astrologiczna.
„Przypomnienie”, o którym Ci parę razy wspomniałem jest w pewnym sensie objaśnieniem wielu nauk z Biblii. I jest odpowiedzią na jedno z pytań, jakie wyżej zadałeś. Odpowiada – co takiego jest w Biblii.
___________________________


Odpowiedź na post G_a_kowalski wysłany: Wysłany: Śro 23:24, 28 Lip 2010

g_a_kowalski napisał:

Wyjaśnię Ci to na przykładzie z życia. Facet wyjechał za granicę i słuch po nim zaginął. /…/ Medium przywołało jego ducha, który wielokrotnie udowodnił /…/ pewnego dnia /…/ ktoś zadzwonił do drzwi. Okazało się, że uznany za zmarłego mąż jednak żyje, /…/ Zadaj więc sobie teraz pytanie - kim właściwie był rzekomy duch tego człowieka wywołany przez medium? Poza tym, odsyłam do równie przebogatej literatury wykazującej, że duchy to po prostu demony.



Drogi G_a_kowalski,
Nie jest to żaden dowód. W literaturze duchowej są opisane autentyczne przypadki bilokacji. Spotkałem się z takimi przypadkami nawet w swoim życiu. Mój ojciec jako bioenergoterapeuta leczył wielu ludzi telepatycznie na odległość. Niektóre osoby opowiadały później że widziały go u siebie w domu – podczas, gdy on w tym samym czasie był w swoim domu.
Znana jest także rzeczą, że duch wychodzi z ciała w czasie snu.
Ducha osoby żywej jest łatwiej przywołać, niż osoby zmarłej.
Całe szczęście, że tego się nie robi.

O innej możliwości napisał Ci także Wir.
Są jeszcze inne.
Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
wir




Dołączył: 22 Lip 2010
Posty: 24
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 20:36, 10 Sie 2010    Temat postu:

Cytat:
Jednak człowiek się śpieszy, może nawet podświadomie się lęka, chce się też dobrze czuć dzięki przekonaniu, że posiada prawdę…

Tak jest! Piszesz Jerzy samą prawdę!
Z tym, że wielu nie potrzebuje prawdy – wystarcza im wiara, a ta ma niewiele wspólnego z prawdą.
Cytat:
Większość ludzi wręcz gotowa jest walczyć o swoje poglądy. Na świecie toczono o nie nawet wojny. Obserwujemy kłócących się polityków. Każda religia twierdzi, że to ona posiada prawdę.

Mamy przykłady u nas w Polsce i to na czasie.
Cytat:
Czym innym od walki jest wymiana informacji, dzielenie się nimi. Wówczas pomagamy innym w poszerzaniu ich bazy danych. I zawsze przy okazji oni poszerzą nasza bazę danych – bo nie myślmy, ze posiadamy już wszelkie dane.

To też właśnie spotkało się troje ludków na forum i sobie gaworzą.
A po co?
Nie podejrzewam by któryś miał do wypełnienia misję. Podejrzewam, że każdy ma wątpliwości, choć czytając każdego z osobna można odnieść wrażenie, że jest inaczej.
Ale wiem, że nie jest.
Spotykam w życiu wielu ślepo wierzących, wręcz fanatyków religijnych. Z nimi się nie pogada.
Do niedawna znałem człowieka ( już nie żyje ), który był święcie przekonany, że w dawnych czasach to mężczyźni rodzili dzieci. Wszak w piśmie napisano że, Abraham zrodził Izaaka, Izaaka zrodził Jakuba, Jakub zrodził Józefa itd.
Cytat:
Bo jeśli nawet w sztuce grają postacie fikcyjne, to jedna wartości jakie przekazuje sztuka przeważnie są prawdziwe – w każdym razie czemuś mają służyć i nieść pożytek.
I tu masz odpowiedź na pytanie, dlaczego Biblia zdobyła taką popularność.

Do niedawna, biblia była właściwie jedyną dostępną ( dla ludzi zachodu ) literaturą, opisującą, w jakimś sensie odległe dzieje. Dlatego , miedzy innymi, zdobyła popularność.

To nie jest tak, że ja uważam iż biblia kłamie. Ona nie kłamie. Opisuje prawdę. Ale prawdę jakiegoś pasterskiego plemienia. To są ich wierzenia i wyobrażenia Boga, przekazywane przy ogniskach. Oni, utrzymywali kontakty z Mezopotamią, z Sumerem. Stamtąd pochodzą ich wierzenia.
Ja, jestem współczesnym człowiekiem, Europejczykiem. Czemu powinni mnie obchodzić jacyś ichni bogowie? Co mnie obchodzi w co wierzyli jacyś pastuszkowie tysiące lat temu?

Dlaczego nie zajmujesz się mitami greckimi, tylko żydowskimi?
Dlaczego nie zajmujesz się bogami egipskimi?
Co na to Wielki Manitu?
Co na to bogowie skandynawscy, albo afrykańscy?
Co na to bogowie słowiańscy?

Tak to już wyszło, że tamtejsze ludy, spisywały wszystko na kamieniu i z kamienia wznosili budowle. Dlatego przetrwało. Nawet Jahwe, dał Mojżeszowi przykazania na kamiennych tablicach. Nie miał papieru?
My, słowianie, wszystko ryliśmy w drewnie. Dlatego nie przetrwało.

Cytat:
Oczywiście inne zjawiska też temu się przyczyniły,

Palenie innych ksiąg. Mordowanie całych narodów. Listę ksiąg zakazanych. Palenie ludzi na stosach itp. , nazywasz „innymi zjawiskami”?
Cytat:
gdyby w Biblii nie było wielu wartościowych i przydatnych praktycznie nauk – nie zdobyłaby takiej chwały.

Na przykład jakich?
Cytat:
Niektórzy zaś z tego powodu, że inni to już brali, odrzucają to… Zadziwiająca postawa.
I oznacza ona, iż nie widzą tego, co jest wartościowe, zaś szukają nie wiadomo, czego – myśląc, że szukają prawdy.

Może bym się do tego odniósł, ale nie rozumiem o czym piszesz?
Jacy inni?
Trudno jest uznawać za wartościowe coś, co wartościowe nie jest.
Szukanie prawdy, polega, między innymi, na tym, że odrzuca się nieprawdy.

Cytat:
Tylko prawdy jakiej? Tej kto stworzył koło?
I odrzucają koło, gdy się okazuje że stworzył je ktoś inny i miało inne szprychy?

A to koło zostało stworzone? Bo cały czas byłem przekonany, że zbudowane.
Gdzieś jest wzmianka o tym w biblii? Czego ten Jahwe nie dokonywał!
W którym dniu, a właściwie nocy, stworzone było koło?

Cytat:
Tak. Opisuje bowiem także dzieje niedoskonałych ludzi. Jednak to dzięki naukom tej Biblii odeszło składanie ofiar z ludzi, nawet odeszło niewolnictwo. To co dobre ludzkość coraz bardziej dostrzega i wydobywa.

I Ty jesteś przekonany, że to wszystko dzięki biblii?
To nie ogólny rozwój ludzkości, wprowadzenie nauki, budowa miast, początki kultury, tylko biblia?
Ty myślisz, że ludzie wcześniej nie wiedzieli jak żyć i jak się zachowywać? Tylko dopiero jak jakieś plemię otrzymało 10 przykazań?
A co do niewolnictwa, to wpisz w przeglądarkę hasełko „współczesne niewolnictwo” i zobacz co się dzieje na świecie! Niewolnictwo kwitnie i ma się coraz lepiej.
Cytat:
Z pewnością. Co było przed niebem i ziemią oprócz Boga /oraz…/?

Był bezmiar wód. Była przestrzeń, w której unosił się duch boży.
Acha. Było szaro, bo wymieszane były światłość i ciemność. Czyli było źródło światła. Czyżby słońce?

Bóg nie stworzył Ziemi
Holenderska badaczka Starego Testamentu twierdzi, że popełniono błąd w tłumaczeniu.
Ellen van Wolde, uznany naukowiec i badacz Starego Testamentu uważa, że od tysiącleci źle tłumaczono jego pierwsze zdanie.
"Na początku Bóg stworzył niebo i ziemię" - tak rozpoczyna się Księga Rodzaju. Zdaniem profesor van Wolde zdanie to powinno jednak zostać przetłumaczone z hebrajskiego inaczej. Jak? "Na początku Bóg rozdzielił niebo i ziemię".
Dlaczego van Wolde tak twierdzi? Jej zdaniem tłumacze źle zinterpretowali hebrajskie słowo "bara". Przetłumaczyli je wprost, używając słowa "stworzył", zamiast stwierdzenia "przestrzennie rozdzielił".
Skąd ten pomysł? Holenderska badaczka jeszcze raz przeanalizowała oryginalny hebrajski tekst i umieściła go w kontekście całej Biblii oraz innych opowieści o stworzeniu świata, począwszy od starożytnej Mezopotamii.
Jej zdaniem, wbrew obowiązującej tradycji judeochrześcijańskiej, Bóg nie stworzył czegoś z niczego. Pierwsze zdanie Biblii nie opisuje początku świata, lecz oznacza początek opowieści. Moment, w którym Bóg oddzielił niebo od ziemi.
Oznacza to, że Bóg rzeczywiście stworzył ludzi i zwierzęta, ale nie stworzył samej Ziemi - tłumaczy profesor van Wolde.
Jej zdaniem teorię tę potwierdzają inne starożytne opowieści, z których wynika, że przed pojawieniem się Boga istniało już coś, wielki zbiornik wodny, w którym w ciemności żyły potwory.
Była już woda, przybył Bóg i rozdzielił niebo od ziemi, ziemię od wody. Potwory morskie od ptaków. Bóg stworzył pewne rzeczy, ale nie niebo i ziemię. Pomysł stworzenia-czegoś z niczego, creatio ex nihilo, jest wielkim nieporozumieniem - tłumaczy profesor.
Ellen van Wolde uważa się za osobę religijną. Twierdzi, że wychowała się z ideą Boga-Stwórcy, która jej zdaniem była wyjątkowa. Jednak uważa, że jest ona obecnie "nie do przyjęcia".
[link widoczny dla zalogowanych]

Zapodałem jako ciekawostkę, bo oczywistym jest, że Ziemi nie stworzył.

Ciekawy jestem skąd się wzięła opowieść o stworzeniu? Czyżby ktoś stał z boku i obserwował i dlatego wiadomo jak się odbyło. A może to sam Bóg komuś opowiedział? Wszak w owych czasach rozmawiał z ludźmi.
„Na początku bóg stworzył niebo i Ziemię.”
No popatrzmy. Nie stworzył Słońca i innych planet. Nie stworzył układu słonecznego i gwiazd. Tylko Ziemię i Niebo. Wychodzi na to, że owe Niebo, to obiekt astronomiczny, gdzieś tam w kosmosie.
Następnie oddzielił ziemię od wody. My wiemy dziś jak to się robi. Takie czynności nazywają się „melioracja”.
Enki, wybudował tamę na rzece i osuszył bagna.( Zaginiona Księga EN-KI )

Cytat:
W pierwszym zdaniu napisałeś, że jakoś się zachowywał i postępował wg faktów podanych w Biblii.
W drugim, że to niemożliwe, bo ziemia jest za mała.
Nie wiem już jaki pogląd tu głosisz…
Dlatego nie wiem co odpowiedzieć Hehehe

Nie napisałem, że niemożliwe, nie naciągaj. Zasugerowałem, że śmieszne i taki pogląd głoszę.
Cytat:
A sprawa cudów…
Czy to nie z Tobą rozmawiałem o nich na innym forum?
Tu napiszę krótko.
Cudem jest to – czego nie potrafisz.

A to rzeczywiście wyjaśnia sprawę cudów, tym bardziej, że takowe nie istnieją.
Cytat:
wir napisał:

Nie mogę poważnie traktować książki w której przedstawia się Boga jako


Nie musisz.
Jeśli chodzi o mnie ja nie odrzucam w niej wszystkiego. Mimo, że widziałem w niej może więcej wad, niż tu podałeś.

Podałem zaledwie małą cząstkę.
A że nie muszę, to akurat wiem. Razz
Cytat:
We wcześniejszych postach pisałem, że jako istoty duchowe jesteśmy wieczne wraz z Bogiem.

Jerzy. To, że coś napisałeś, jeszcze nie oznacza, że tak faktycznie jest, albo że inni mają to przyjąć jako prawdę objawioną.
Cytat:
Adam na tym świecie posiał jako pierwszy ów stan grzechu, czyniąc go odpowiednim miejscem dla nas.

Ani Adam nie był pierwszy człowiekiem na ziemi, więc nie wiesz czy jesteś Jego potomkiem, ani nie zgrzeszył.
O grzechu możemy mówić wtedy, kiedy posiadamy świadomość odróżniania dobra od zła. Adam nie miał tej świadomości, bo nie skosztował jeszcze owocu wiedzy.
Ponadto, o dziedziczeniu ( potomstwie ) można mówić w przypadku ciał fizycznych, kiedy w grę wchodzą geny. Czyżbyś sugerował, że dusze płodzą inne dusze? Bo coś mi to przypomina.

Z raju go wypędzono, żeby nie skosztował jeszcze owocu życia, a nie dlatego, że zrobił coś bogu wbrew.
Kto dopuścił szatana do raju i co to za raj z szatanem w tle?
Cytat:

wir napisał:

Trzeba było w kodować ludziom wiarę w siebie, tak jak rzekomo mamy w kodowaną wolną wolę.


Skoro rzekomo, tzn., że nie mamy wkodowanej?
Jeśli zaś mamy wkodowaną to należy postawic pytanie: Jak mozna wkodowac wolna wole i czy jest t możliwe?

Nie mamy w kodowanej wolnej woli, tylko wgrany program rzekomej wolnej woli, co oczywiście jest bzdurą, bo tenże program nie działa, a powoduje iluzoryczne jej poczucie.
Cytat:
By potwierdzić możliwość takiego wkodowania należałoby obdarzyć wolną wolą jakiś program komputerowy. Zachodzi jednak sprzeczność między pojęciami program i wolna wola. Z tej sprzeczności możemy postawić wniosek, iż nie jest możliwe wkodowanie wolnej woli.

Nie trzeba aż stawiać wniosków. To jest oczywiste.
Cytat:
Jeśli zaś chodzi o wkodowanie wiary, to byłoby to zupełnie pozbawione sensu.
I takie stwierdzenie może wynikać jedynie z niezrozumienia przeznaczenia wiary. Nawet bez względu na rozumienie tego słowa.

A jakie jest „przeznaczenie’ wiary? Bo jakoś nie mogę się dopatrzyć żadnego.
Cytat:
Gdyby Bóg chciał, aby człowiek wiedział o Jego istnieniu – ukazałby w odpowiedni sposób swoje istnienie. Obdarzając człowieka w tym względzie wiedzą, a nie wkodowaną wiarą.

Najwyraźniej tego nie chce.
Skoro tak, to ja nie mogę i nie chcę, działać przeciw zamysłom Stwórcy. Dlatego uważam, że rozwój duchowy ( próby poznania boga ) jest błędem, a nawet grzechem ciężkim, że ho, ho.
Cytat:
Obecny zaś brak tej wiedzy ma swój cel, oraz swoją bezcenną wartość.
Na tym braku wiedzy następuje oglądanie prawdziwego stanu duszy.

We wszystkim można doszukiwać się rzeczy wielkich i wzniosłych.
Co z tego, że jest jakiś stan duszy, jakiejś duszy? Ona tak została ukształtowana przez stwórcę, że ma jakiś tam stan.
Słuchajcie dzieci! Ustawię was teraz tam daleko pod płotem i które chce dostać cukiereczka, to niech biegnie do mnie. Tylko uważajcie po drodze, żeby się któreś nie przewróciło.
A pro po królików. Należy im ustawić w domu pieniek do gryzienia, a kotom do drapania, wtedy nie gryzą i nie drapią mebli.
Cytat:
Trudno jest mi się wypowiedzieć, jeśli nie podajesz konkretnego przykładu.
Bo może masz na myśli sztuczki kogoś, kto się za boga podawał?

Ciepło, ciepło. Dobrze kombinujesz!
Cytat:
Poza tym nie wiem tez jakiego rodzaju sztuczki masz na myśli.

A pisałeś, że czytałeś biblię? Sad
Cytat:
A gdybym jeszcze zademonstrował im sztuczki… Ho hoho
Nie opędziłbym się od nich.

Musisz sobie pokombinować, dlaczego wtedy kiedy Ty stosujesz sztuczki i opowiadasz dzieciom bajki, to one lgną do Ciebie, a to samo w wykonaniu Jahwe, odnosiło skutek odwrotny.
Cytat:
wir napisał:

On, nie mógł przekonać do siebie jednego narodu, więc niby jak ma przekonać całą ludzkość?


A po co?
O to chodzi, żebyś nie miał przekonania.

Aaaaaaaa!!! Chyba, że o to chodzi.
To właśnie ja zachowuje się najwłaściwiej, bo nie mam przekonania. Czyli wykonuję to, o co w tym chodzi. Bardzo sprytne to jest i mi się spodobało.
Cytat:
W rzeczywistości to my się schowaliśmy. Pamiętasz jak Jezus mówił o zagubionych owcach?
Zapytasz, czemu nie przyjdzie nas odnaleźć?
To nie owca, lecz duch. Jego się szuka inaczej. Tak, że woła się go, zaś on sam tylko może zechcieć przyjść. To zaś zależy od jego stanu.
I musi być to jego stan naturalny. Wymuszony stan nie będzie tym stanem.

Rozważając , teoretycznie, że jest tak jak piszesz, wychodzi na to, że niezbyt chętnie owe dusze, chcą do tegoż Pana powrócić. Bo może wcale nie chcą? Coś jest na rzeczy, bo nawet się kiedyś jakieś bunty odbywały tam w niebie, pomimo panoszącej się doskonałości.
Cytat:
Z umysłem człowieka, z jego stanem. Stan ten z natury pragnie utrzymywać siebie, więc ciągłe wraca i chwyta się przedmiotów zmysłów, które lubi, zaś szybko zapomina nawet o widzianych cudach.

O rzeczach dobrych się nie zapomina.
Cytat:

wir napisał:

Czasy ostateczne zdarzały się już wiele razy i nie mogą się zdarzyć


Chyba żartujesz, że się nie zdarzą.
To jest pewne.

Gdzie się doczytałeś, że ja napisałem iż się nie zdarzą?
Zdarzą się. Jest to wynik ewolucji materii. Przecież o tym wiemy i wyobraź sobie, że nie od proroków.
Jeśli chcesz się podeprzeć boskością, to możesz to nazwać „czasami ostatecznymi”. A będzie to wydarzenie, które w kosmosie jest zjawiskiem powszechnym.
Zresztą! Pożyjemy, zobaczymy?
Cytat:
Zależy u kogo.
Niektórzy sami pracują na swoje zbawienie.
Nikt nie wybudował domu czekaniem.

A ci co na swoje zbawienie nie pracują, to zbawieni nie będą? I co wtedy z nimi? Pochłoną ich ognie piekielne?
Cytat:
wir napisał:

Jeśli wszystkie wydarzenia związane z Jezusem , miały prowadzić do zbawienia ludzkości, to przecież Bóg mógł to zrobić, tam u siebie. Nie wiem, westchnąć, pstryknąć palcami, mrugnąć okiem, a nie urządzać teatralne spektakle.


Tu nie chodziło o samego Jezusa. Zwróć uwagę na to, że podmiotem całego działania są ludzie, a nie Jezus. Przychodzi On dla ludzi i do ludzi.

A o czym ja piszę? Piszę o zbawieniu ludzi, a nie Jezusa.
Cytat:
Ukazano, jacy są.
Pyszni, wyniośli, niewdzięczni, bezlitośni, oraz na wskroś przeniknięci złem, nawet jeśli do tego się nie przyznają przed sobą i mają się za dobrych.

Myślisz Jerzy, że gdyby nie było tego spektaklu z Jezusem, ( o ile był ) to np. ja, bym nie wiedział jacy są ludzie?
A jacy my możemy być?
Wszak wywodzimy się ze świata zwierzęcego, gdzie panuje bezwzględna walka o przetrwanie. Do tego, wszczepiono nam duszę. I to powoduje , że jest w nas woda i ogień. Jesteśmy zarówno zdolni do miłości bez opamiętania, jak i do nienawiści.
Myśmy Jerzy, nigdy nie upadali. My ciągle się rozwijamy. Postępujemy do przodu. Co prawda idzie to nam opornie, bo ciągle pokutują w nas religie i związany z tym fanatyzm. Ciągle instynkty zwierzęce biorą górę, ale jednak postęp daje się zauważyć.
Cytat:
wir napisał:

Bo wychodzi na to, że Bóg wysłał sam siebie, aby wybawić swoje stworzenie od swojego gniewu. Dla mnie – rewelacja.


Czy to Bóg krzyżował Jezusa?
Czy ludzie?!

Czy Bóg nie wiedział, jak to się zakończy? A jak wiedział, to po co sam siebie posłał? I dlaczego do Żydów, a nie np. do Eskimosów?
Cytat:
I mylisz się jeśli myślisz, że to co uczynili uchroni ich od tego, co Ty nazwałeś gniewem.

Ja, gdzieś, coś, nazwałem gniewem? A uchronić ich nie uchroni, bo dopadnie ich prawo karmy, a nie bóg.
Cytat:
Sam Jezus powiedział: „Płaczcie nad waszymi dziećmi.”
Nie powiedział, że mają się radować.

Tego nie wiesz , czy sam Jezus tak powiedział.
Tak stoi napisane w ewangelii w /g kogoś tam.
Stoi również napisane jeszcze coś. Mianowicie takie coś:
„Nie sądźcie, że przyszedłem pokój przynieść na ziemię. Nie przyszedłem przynieść pokoju, ale miecz. Bo przyszedłem poróżnić syna z jego ojcem, córkę z matką, synową z teściową”.
Cytat:
Widzisz. Sam sobie odpowiedziałeś, że nie była tu mowa o Bogu przez duże B.

Nie odpowiedziałem sobie, bo ja to wiem od dawna. Odpowiedziałem Kowalskiemu, żeby nie traktował Jahwe jako Boga przez duże „B”
Cytat:
Jak myślisz, czy Bóg jest kłamcą?

Cała trudność Jerzy polega na tym, że jeszcze nie określiliśmy ( uzgodniliśmy ), kto to jest Bóg i czym jest. Bo Ty ciągle podpierasz się pismami świętymi, których to pism ja nie uważam za teksty opisujące Boga przez duże „B”.
Nie mogę jednego zdania w biblii traktować jako wiarygodnego w opisie bóstwa, a zaraz następnego nie. Chyba, że bym nie miał co robić i zabawiał się w zgadywanki.
Ostatnio szedłem ulicą przed dwoma młodzieńcami i jeden drugiemu coś opowiadał. Co drugi wyraz to było „mam niski poziom”. Ale po przemyśleniu całej sprawy, doszedłem do wniosku, że jednak to był dobry człowiek, bo opowiadał jak to komuś tam „opukał bańkę”. Zinterpretowałem to w ten sposób że, ów młodzieniec miał sąsiada, lub kolegę, któremu bańka na mleko zaszła śniedzią i on mu ją z tej śniedzi opukał. Czyli zrobił dobry uczynek. He, He.

Czy bóg jest kłamcą?
Ten biblijny – tak.
Cytat:
Daje przykazanie: Nie zabijaj, a następnie sam zabija?

No właśnie!
Cytat:
To są opisy zupełnie innych istot.

A to już brzmi lepiej.
Cytat:
To walka aniołów narodowych. Strasznie bezwzględna. Ona Cię razi w historii ludzi. I słusznie. Dlatego ludzie będą kiedyś sądzić aniołów.
Anioły mają moc sterować umysłami mas ludzkich.
Kiedyś nazywano je także demonami.
Jest wzmianka o nich w Biblii.

A to już brzmi o wiele wiarygodniej.
Co na to Jahwe? Pewnie nic, bo sam taki jest!
Cytat:
Oczywiście. Jest wiele innych opisów wskazujących na ogromną wiedzę techniczną owych bogów. Widzimy też, że wiedza ta była użyteczna – nie była fantazją. Nie lekceważmy, zatem też ich wiedzy dotyczącej związku biologii człowieka z jego psychiką, stanem umysłu i emocji. /W księdze Enkiego też możesz przeczytać, że właściwe życie służy długiemu życiu. Z pewnością dziś w wielu dziełach literackich to da się spotkać. Coś zatem jest na rzeczy /
Dziś wszyscy już wiedzą, że miłość bliźniego bardziej służy społeczeństwu, rozwoju nauki i sztuki, niż walki bratobójcze. Choć jeszcze poddani są swej starej zwierzęcej naturze.

Jak słusznie Jerzy prawisz, to ja nie mam już nic do dodania.
Cytat:
Zetknąłem się wcześniej z innymi wiarygodnymi materiałami obalającymi wiarygodność "Zaginionej księgi Enkiego".
Sam zresztą ją czytając odniosłem wrażenie wielkiego usypiającego braku sensu. W treści mieszają się bogowie z planetami - wychodzi na to, że planety przylatywały na ziemię w postaciach istot podobnych ludziom

Coś Ci się pomieszało z innymi opracowaniami, a więc pomysłami Sitchina.
Jeżeli zapodam Ci adresy do stron negujących prawdziwość opisów zawartych w biblii, to wyrzucisz tą książkę do kosza? Podejrzewam, że nie.
Podobnie jest z „Zaginioną Księgą Enki”. Są strony wychwalające to opracowanie.
Ja natomiast myślę, że Sitchin nie naciąga tekstu ( no, może trochę ), natomiast kłamie Enki.
Uważam na ten przykład, że Nibiru, to nie planeta, tylko statek, któremu podróż z układu słonecznego, do konstelacji Oriona i z powrotem, zabierała właśnie 3600 lat.
Cytat:
A swoją drogą Wir – możesz podać przykłady owych „towarów złej jakości”?

Chociażby słupy obłoku i ognia, które wędrowały przed i za narodem wybranym do kopania ich po tyłku.
Cytat:
Zatem pisząc, ze nie traktowali poważnie, masz na myśli to, że czasem byli mu nieposłuszni.
I ciekawe, że najczęściej nie byli posłuszni tym dobrym naukom.
Tych „krwawych” nauk dość często chętnie słuchali…

Szczególnie dobre nauki były dotyczące kobiet. Naprawdę, coś wspaniałego!
A o przestrzeganiu szabatu, już nie wspomnę.
Jak byś miał równie pożyteczne nauki z biblii, to zapodaj.
Cytat:
Choć też nie wszyscy, bo Ci wrażliwsi o żywym sercu nie chcieli przyjmować zła.

I z tej wrażliwości serca, wyrżnęli pod górą Synaj, kilkudziesięciu swoich rodaków.
Cytat:
Próbował nawet wpłynąc na Jezusa. On działa tak cały czas.

W tym fragmencie, szatan przedstawiony jest jako jakiś przygłup. Jak mógł pomyśleć, że wpłynie na Jezusa, skoro wiedział, że Jezus jest Bogiem, to i tak wszystko do niego należy.
Poza tym, skąd wiadomo, że takie cos miało miejsce, skoro przy tym nikogo innego nie było? Co?. Jezus później opowiadał: Słuchajcie, jak byłem na pustyni, to było tak i tak?
Cytat:
Dlatego spotykamy jego dzieła na kartkach Biblii. On dodawał tam wiele od siebie. W samej Biblii czytamy o tym, że możliwe jest dodawanie słów do niej.

A to ciekawe, bo Jezus powiedział;
Zaprawdę bowiem powiadam wam: Dopóki niebo i ziemia nie przeminą, ani jedna jota, ani jedna kreska nie zmieni się w Prawie, aż się wszystko spełni.``

O ile się nie mylę, to prawo stanowi część biblii?
Cytat:
To co napisałeś o Żydach można też napisać o chrześcijanach, że nie traktują Boga poważnie, ani swojej religii. Skoro postępują często niewłaściwie i nie stosują się do dobrych nauk z Ewangelii…
Spróbuj jednak im powiedzieć, że nie traktują poważnie swojego Boga.

Próbowałem. Ale nie będę opisywał reakcji.
Natomiast dziennikarce TVN, na Błoniach we Krakowie powiedzieli: „Sp……laj. My się tu k..wa modlimy”. Very Happy
Cytat:
Bo skąd masz pewność, że wiesz – kto kopał tyłki owego narodu?
Szkoda, że nie podałeś odpowiednich wersetów.

Jerzy. Naprawdę. Nie chce mi się szukać. Zresztą uważam to za stratę czasu.
Z tego co pamiętam. To przy okazji zdobywania przez naród wybrany, jakiegoś miasta, nakazał wyrżnąć w tym mieście wszystko. Łącznie z kobietami, dziećmi i bydłem. Ciągle nie mogę zrozumieć w czym Mu to bydło podpadało i dlaczego nie kazał jeszcze wyżynać np. pająków, motyli i ptaków?
W każdym bądź razie, któryś z narodu wybranego, ulitował się nad jakąś niewiastą i ją ocalił.
Został za to ukarany śmiercią. I nie jest tu najistotniejsze , że zginął. Istotny jest tu przykład, że litość jest czymś złym.
Cytat:
Narody same się gnębią. Nawet, jeśli ulęgają obcym wpływom, to tylko z powodu własnej podatności na zło. Z powodu mało wrażliwych serc.
Nikt nie każe ludziom być takimi. Oprócz samych ludzi.
Bóg ludzi, ani świata, takimi nie stworzył.

Ale stworzył nas podatnymi na zło! Na swój obraz i podobieństwo. Z tym się chyba zgodzisz. Pozwala również na istnienie sił zła?
Cytat:
„Przypomnienie”, o którym Ci parę razy wspomniałem jest w pewnym sensie objaśnieniem wielu nauk z Biblii. I jest odpowiedzią na jedno z pytań, jakie wyżej zadałeś. Odpowiada – co takiego jest w Biblii.

Jerzy. Ja wiem co takiego jest w biblii. Właśnie o tym cały czas piszę.

wir

.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jerzy Karma
Referent



Dołączył: 20 Kwi 2008
Posty: 1090
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 22:41, 18 Sty 2011    Temat postu: Bóg czy bogowie, a Biblia

JJW111000675

Witaj Wir.
Odpowiedź składa się z dwóch części, napisanej w sierpniu 2010, oraz w styczniu 2011.
___________________
Napisane 10 sierpnia 2010:

Postawiłeś słuszne pytanie odnośnie trzech piszących tu osób, po co rozmawiają.
Wysnułeś też „podejrzenie”, iż z powodu wątpliwości.
Mimo, iż z tekstu wynika wrażenie, iż tak nie jest.

Czy jednak jesteś do końca przekonany, że napisałeś tu całą prawdę? Wink
Wg tego – co napisałeś – nie możesz być tego pewny.
Mimo tego użyłeś w kontekście słowa „wiem”. Smile

Przytoczyłeś przykład czyjegoś przekonania, że kiedyś mężczyźni rodzili dzieci.
Jednak w tym przykładzie było owe przekonanie całkowicie błędne. W tym sensie, że z żadnej perspektywy nie było prawdą. Chyba, że z perspektywy niezrozumienia słów: „Jakub zrodził Józefa”. Jednak trudno niezrozumienie nazwać perspektywą. Choć i tu możesz się spierać i np. użyć argumentu, że stan umysłu to też perspektywa.
I nie warto Ci będzie zaprzeczać, bo też będziesz miał rację.
Warto jedynie będzie podać, o jaką perspektywę powinno chodzić na drodze poznania.
Oczywiście to także okaże się trudnym tematem.
Ja np. napiszę, że za perspektywę powinno się przyjmować określony istotny system. Obserwowany poza umysłem. Następnie powinno się odkryć – dostrzec – istnienie wielu takich systemów. Co pozwoli na tyle poszerzyć świadomość poznania, że umysł zacznie widzieć mnogość prawd. Widząc też, że ich definicje zależą od systemu. Podobnie jak na geometrię wywiera wpływ ilość wymiarów. Choć i to nie jest doskonały przykład.

Z punktu widzenia wielu systemów rzeczywiście można napisać: „Wiem, że nic nie wiem”.
Zaś prawda jednostki, będzie wynikać z jego umiejscowienia w określonym systemie – z zakotwiczenia umysłu w nim.
Kto uwolni się od ciężaru kotwicy i … zacznie „DRYFować", czy „WIRować" Wink albo płynąć – ten RUSZA i dopływa lub… wpada w otchłań…

Jednak będąc w stanie niewiedzy z powodu wielości perspektyw, możemy czasem obracać się w którejś z nich i głosić odpowiednią wg niej prawdę. Oczywiście i to się zmienia, gdy ktoś poszerzy granice znanego nam systemu.
W każdym bądź razie pomimo tego, że NIE WIEMY, to zawsze mamy możliwość operowania „jakąś wiedzą”.
Postępem jest to u człowieka, gdy czyniąc to WIE, że „posiadana wiedza”, jest „wiedzą ograniczonego systemu”. I jest przygotowany na jej zmianę – jak i poszerzenie „swojego” systemu, który przecież nie jest jego.

Kolejna sprawą jest zależność od systemów. Z nią w związku pozostaje działanie jednostki w nich, oraz PRAKTYCZNOŚĆ.
Jeśli zatem jakakolwiek stosowana wiedza niesie ze sobą jakąkolwiek PRAKTYCZNOŚĆ, to nie można upierać się w bezsensownym twierdzeniu, że nie jest to wiedza.
Nie można? – zapyta ktoś i doda – A kto mi zabroni? Wink
Na razie nikt – dlatego w sensie wolnej woli można, a nie można w sensie prawdy – a później sam sobie zabronisz – odpowiem komuś takiemu Smile

Dlatego stwierdzanie, że piszę, bo coś wiem, jest nie najlepszym zwrotem, gdyż jednocześnie może być prawdziwe z jakiegoś punktu widzenia lub tylko czasem Wink , ale z innego punktu widzenia /nie chodzi tu mi o punkty osoby, lecz punkty systemu/ może być nieprawdziwe.
Dlatego odpowiedź zawsze może być odczytana niewłaściwie – bez względu na to, jaką się tu da.
Zamiast używać słowa WIEM czy NIE WIEM. Wolę używać słów: PRATYCZNE lub NIEPRAKTYCZNE Smile

Praktyczność zaś jest czasem sprawą indywidualną, bo np. nie każdy musi lubić używać np. lodówki Wink
Zatem o praktyczności każdy musi zadecydować indywidualnie.
I każdy niech bierze to – co jemu wydaje się przynieść pożytek.
Niech bada, obserwuje i próbuje. Np. czy w lodówce poleży dłużej… Jednak to badanie wymaga cierpliwości i próby. Wymaga czekania. Nie zdoła tego sprawdzić nagle. Chyba, że uwierzy reklamie Wink
By jednak sprawdzać, musi nabyc te lodówkę…
Czy płaci pieniadze bez wiary? Bez przekonania?
Skąd je ma? Skoro nie korzystał z lodówki…
Zatem uwierzył… reklamie. Nawet jeśli reklamującym był naukowiec albo ulubiona gazeta Smile

Dlatego nie musisz Wir kupować lodówki, ani wierzyć pastuszkom.
Możesz dokonywać dowolnego wyboru, czy to lodówki, czy mitów żydowskich, czy greckich, czy egipskich, czy których z tych, jakie wymieniłeś i nie wymieniłeś, czy też żadnych.
Tak samo ja mogę dokonywać wyboru. Mogę decydować jakie przedmioty będę posiadał w domu. Jakimi mitami zajmę swój umysł. /Nie wiesz jakimi zajmowałem./

wir napisał:
Palenie ludzi na stosach itp. , nazywasz „innymi zjawiskami”?


Czy zatem uważasz, że Biblia zdobyła popularność dzięki paleniu ludzi na stosach?
Poza tym nie przypisuj mi słów, jakich nie napisałem.
Trzecia rzecz: Takim stylem pisania, co chcesz osiągnąć?
Mógłbys zapytac jakie inne zjawiska miałem na mysli, a nie wkładasz mi w usta „palenie na stosach”.
Jeśli zaś chciałeś wspomnieć o tych stosach, to nawet bardzo dobrze, napisz o tym, bo czytając to, jak i pisząc, uczymy się sami o sobie.
Widzisz Wir, to działanie wg możliwości i mody epoki.
Wtedy byli ludzie, którzy tych, co im nie odpowiadali, wrzucali w ogień.
Teraz są ludzie, którzy przyczepiają się do nich wg możliwości obecnego czasu i obecnej mody.
Wybacz Wir, ale tak się rozpędzasz coraz częściej, że zaczynasz sam przypominać mi owych inkwizytorów Smile
Wiem, że Ty widzisz, iż używasz faktów, lecz sposób, w jaki je ze sobą zestawiasz powoduje, że to już nie jest konstruktywna wymiana informacji.
Nie dostrzegasz u siebie tonu napastliwego? Pozbawionego w rzeczywistości kontekstowej prawdy. /Przykład dałem wyżej./

Dalej pytasz, jakie w Biblii są wartościowe i praktyczne nauki. Napisałem o nich książkę. Kilka razy Cię już do niej odsyłałem, a Ty… po raz któryś piszesz to samo… Bardzo konstruktywnie?

wir napisał:
nie rozumiem o czym piszesz?


Dotyczy to mojej wcześniejszej wypowiedzi w sprawie Biblii i Sumerów, jak i Ciebie:
- Niektórzy zaś z tego powodu, że inni to już brali, odrzucają to…

Czy nie odrzucasz nauk Biblii z tego powodu, że ich część znali też Sumerowie?
Inni to Sumerowie.
Nikt Ci Dryf nie napisał tu, że masz uznawać za wartościowe to, co jest bez wartości.

Ty widzę Biblie postrzegasz tak, jak np. Kościół Katolicki – jako całość… czyli albo całą ją przyjmujesz, albo całą odrzucasz…
Przecież każda z tych postaw jest pozbawiona racjonalizmu.
Choć postawa Kościoła jest bardziej racjonalna, gdyż czyni to ze względów polityki religijnej. Trudno po tylu wiekach dla milionów wierzących ogłosić, że Biblia – reklamowana dotąd jako Słowo Boże w całości – wymaga poprawek.

wir napisał:
A to koło zostało stworzone? Bo cały czas byłem przekonany, że zbudowane. Gdzieś jest wzmianka o tym w biblii? Czego ten Jahwe nie dokonywał! W którym dniu, a właściwie nocy, stworzone było koło?


Naprawdę nie dostrzegłeś, że nie pisałem o kole, lecz użyłem koła jako porównania?
Możesz pod wyraz stworzone podstawić wyraz zbudowane.
I nie chodziło tu o Biblię, lecz o prawdę.
O to, co jest PRAKTYCZNE – bez względu na swoją historię poboczną.
O to, że jest to reguła uniwersalna, zaś wartościowe nauki Biblii także są w nią włączone.
Polecam przeczytać jeszcze raz.

wir napisał:
I Ty jesteś przekonany, że to wszystko dzięki biblii?
To nie ogólny rozwój ludzkości, wprowadzenie nauki, budowa miast, początki kultury, tylko biblia?
Ty myślisz, że ludzie wcześniej nie wiedzieli jak żyć i jak się zachowywać? Tylko dopiero jak jakieś plemię otrzymało 10 przykazań?
A co do niewolnictwa, to wpisz w przeglądarkę hasełko „współczesne niewolnictwo” i zobacz co się dzieje na świecie! Niewolnictwo kwitnie i ma się coraz lepiej.


Nie muszę wpisywać, bo wiem.
Jednak ja też napisałem prawdę i większą, niż Ty.
Nawet pisząc pomyślałem, że tak mi odpiszesz.
Wobec tego postawie Ci pytanie: Czy wg Ciebie mamy tu do czynienia z niewolnictwem tego rodzaju i o takiej skali jak wówczas? I czy nadal jest ono oficjalnie oraz prawnie sankcjonowane?
Czy dostrzegasz różnicę oraz postęp?
Bo wiele społeczeństw, szczególnie właśnie z krajów chrześcijańskich, poszło tu do przodu. Inna kwestia to zdemoralizowane jednostki ludzkie, które nie maja żadnych wartości moralnych, czy religijnych, które łamiąc prawo stosują niewolnictwo nielegalnie.

Nie napisałem tez, że to wyłączna zasługa Biblii. Jednak wielka w tym zasługa Nowego Testamentu.
Ty sugerujesz, że to "ogólny rozwój ludzkości, wprowadzenie nauki, budowa miast, początki kultury".
Szczególnie ten rozwój ludzkości był doświadczany np. w Oświęcimiu… i pewnie „początki kultury”… i ilu tam naukowców działało…
Miasta zaś budowano już tysiące lat temu.

wir napisał:
Był bezmiar wód. Była przestrzeń, w której unosił się duch boży. Acha. Było szaro, bo wymieszane były światłość i ciemność. Czyli było źródło światła. Czyżby słońce?


Jak dasz konkretne cytaty to popiszemy. Smile
Poza tym, jaką przestrzeń masz na myśli?
Tę fizyków, która się zakrzywia? Tej nie mogło być Wink


wir napisał:
Bóg nie stworzył Ziemi

Masz tu na myśli którego Boga z Biblii?
___________________
Napisane 17 i 18 stycznia 2011:
Z radością wracam do kontynuowania odpowiedzi. Będę jeszcze zalegał chyba tylko z jedną. Sam nie wiem, dlaczego nie odpowiadałem przez owe prawie pół roku, najpierw byłem długo chory, lecz przecież pierwszą część przynajmniej mogłem wysłać. Staram się słuchać głosu płynącego z serca. Dziś kazało mi dokończyć i wysłać.

Drogi Wir,
Jesteś wspaniałym, wnikliwym i wytrawnym poszukiwaczem prawdy. Co wcale nie znaczy, że nie popełniasz błędów.
Jako jej poszukiwacz musisz zdać sobie sprawę z określonych możliwości ludzkiej pamięci, intelektu, i oczywiście stanu naszego zdrowia.
Wg dojrzałej chińskiej medycyny nie jest zdrowy ten, kto jest zdrowy wg medycyny zachodniej.
Wszelkie energetyczne zaburzenie w organizmie powoduje, że człowiek jest niezdrowy.
Ludziom zachodu wydaje się, że jeśli dobrze się czują, to są zdrowi. Jednak przed złym samopoczuciem występują najpierw zaburzenia energetyczne. Może je spowodować nasza niewłaściwa myśl, lub zetknięcie się naszego określonego stosunku, czy oczekiwania, z określoną sytuacją życiową.
A procesy energetyczne to nasze ciało fizyczne!
Dziś nie ma, co do tego żadnych wątpliwości.
Medycyna zachodnia bada zapis czynności elektrycznych serca dokonując zapisu EKG, o którym słyszeli już chyba wszyscy Smile
Wiadomo też, że człowiek może czuć się dobrze, a mieć nieprawidłowy zapis EKG (jak i odwrotnie).
Zatem sprawy energetyki ciała są dla nas bardzo istotne.
Nieraz pisałem, oraz robiło to i robi wielu innych ludzi, że ciało fizyczne jest powiązane z naszym umysłem i intelektem.
Istnieje też wpływ ciała na nasz umysł od wpływu bardziej subtelnego do wpływu oczywistego, gdy np. ktoś zada nam silny ból – kiedy to nie będziemy w stanie w ogóle myśleć!
Same procesy energetyczne wywierają subtelne wpływy nie tylko na ciało, lecz także na nasz umysł.
Gdy umysł czegoś usilnie pragnie, albo jest o czymś silnie przekonany, wówczas powoduje niezrównoważenie energetyczne. Wtedy ulega zaburzeniu percepcja umysłu.
I trzeba uświadomić sobie, że umysł jest ciągle w stanie niedoinformowania, bo nie posiada pełnej informacji o świecie, a gdyby ją posiadał, to nie poradziłaby sobie z takim zasobem informacji świadoma pamięć umysłu.

I oto ludzie będąc w takim położeniu mają się za mądrych, gdzie każdy (znaczna większość) twierdzi, że ma rację w tym, co myśli.
Tymczasem już same przekonanie o własnej pewności powoduje energetyczne zaburzenie.
Pewność o własnej wiedzy jest przyczynkiem do własnej niewiedzy.
W buddyzmie istnieją praktyczne wskazówki, po zastosowaniu których, człowiek osiąga właśnie taki stan umysłu, że jest wolny od tych zaburzeń.
Jednak odpowiedniego rodzaju wewnętrzna pokora, taka, która wyposaża osobę w szczególną otwartość, zapewnia to samo.

Wir,
Informacje jakie podałeś o holenderskiej badaczce Starego Testamentu, Ellen van Wolde, oraz że popełniono błąd w tłumaczeniu i że wg tego Bóg o jakim tam jest mowa nie stworzył nieba i ziemi, lecz je rozdzielił, jest być może interesująca, lecz cóż ona wnosi do samej teologii?
Do bibliologii owszem – coś wnosi.
Teologia jest ponad wszelkimi księgami.
Tak jak Bóg – TEN prawdziwie OGARNIAJĄCY wszystko – jest ponad wszelkimi księgami, też ponad Świętymi Księgami.

Oczywiście, że nikt nie zabroni nikomu myśleć np., że na naszej planecie była tylko woda ze stworzeniami morskimi. Następnie przybyli Kosmici, wydobyli ląd z głębin oceanów, stworzyli zwierzęta lądowe itd.
Jeśli to nawet jest prawdą to, czego dowodzi?
Czy przybycie Hiszpanów do Ameryki ma być dowodem na nieistnienie Boga?
Poza tym taka interpretacja słów Biblii nie jest do końca poprawna. Np. mamy ziemię jako planetę i mamy ziemię jako grunt. To są dwa różne znaczenia.
I czy wszystko z I Księgi Mojżesza powinniśmy brać dosłownie?
Ciekaw jestem jak np. rozumiesz słowa:
„Oddzielił tedy Bóg światłość od ciemności.” (1 Moj. 1:4, BW)
Wiadomo, że światło, to światło, a jego brak, to ciemność – tych rzeczy nie oddziela się, gdyż ze swej natury są oddzielone:)
To tak jakby napisać:
Oddzielił chleb od braku chleba. Smile
Choć obserwując świat ludzki rzeczywiście mamy rejony chleba i rejony braku chleba Sad
Ale to rejony są oddzielone.
Albo jest rozdzielone bogactwo od niedostatku.
Bo z natury jedno wyklucza drugie jako swoje przeciwieństwo.

Jednak oddzielenie światła od ciemności można rozumieć jako nadanie ruchu obrotowego planecie. Co potwierdzają kolejne słowa:
„I nazwał Bóg światłość dniem, a ciemność nazwał nocą. I nastał wieczór, i nastał poranek - dzień pierwszy.” (1 Moj. 1:5, BW)

Czy jednak na pewno chodzi tu o planetę?
Bo choć jest to opis stworzenia ziemi, to przecież też i nieba!
Jeśli za niebo przyjmiemy galaktykę, wówczas to będzie zupełnie inny dzień – znaaaaaacznie dłuższy od ziemskiego.


Przy okazji warto zwrócic uwagę na inny „argument” pani profesor, że: „Pomysł stworzenia-czegoś z niczego, creatio ex nihilo, jest wielkim nieporozumieniem”.
Ciekawe w czym pani profesor upatruje owe NIC?
Bo owe NIC może być NICZYM jedynie dla pani profesor – dla jej percepcji.
Nie zaś dla Boga.

wir napisał:
Zapodałem jako ciekawostkę, bo oczywistym jest, że Ziemi nie stworzył.


Kto?
Jeśli natomiast chodzi o Boga, to mojego zegarka też nie stworzył w sposób bezpośredni – tak jak my ludzie postrzegamy stwarzanie.

Przy okazji:
Ateista narysował synowi kreskę na piasku i mówi:
- Widzisz synku, tej kreski nie narysował Bóg, zatem Boga nie ma. Tu widzisz dowód.


wir napisał:
Ciekawy jestem skąd się wzięła opowieść o stworzeniu?


Pytanie niezwykle banalne.
Ja mogę zbudować dom bez świadków. Nakręcić film i potem Ci pokazać.

wir napisał:
No popatrzmy. Nie stworzył Słońca i innych planet. Nie stworzył układu słonecznego i gwiazd. Tylko Ziemię i Niebo.


Kto?
Czyżbyśmy zahaczyli o temat Boga i boga?
Bo z pewnością ten, kto nie stworzył świata, a stworzyłby w nim Ziemię, jest dla ludzi bogiem. Choć nie jest Bogiem.
Zresztą wszystko zależy od definicji znaczenia słowa bóg, oraz słowa Bóg. Wielu jest, bowiem bogów. Zaś Bóg jest jeden.

wir napisał:
Wychodzi na to, że owe Niebo, to obiekt astronomiczny, gdzieś tam w kosmosie.


A z czego to wychodzi?

„I nazwał Bóg sklepienie niebem.” (1 Moj. 1:8, BW)

wir napisał:
oddzielił ziemię od wody. My wiemy dziś jak to się robi. Takie czynności nazywają się „melioracja”.
Enki, wybudował tamę na rzece i osuszył bagna.( Zaginiona Księga EN-KI )


Smile Smile Smile
Sam nie wiem dlaczego, ale bardzo mnie to rozśmieszyło Smile
Chyba ta „melioracja”.
Przy okazji. Masz takiego melioranta? Znam ogromne bagno do osuszenia. Jak dotąd nikt się nie odważył. Rowy są i nic nie dają.
A zrobienie stawu to przecież nie osuszenie Smile

A zaginiona Księga EN-KI?
Naprawdę Ci się podoba?
Cytat z owej księgi:
„Na skraju bagna leżały kamyki. Alalu podniósł jeden, rzucił go w bagno. Jego oko dostrzegło tam poruszenie: wody były pełne ryb! Opuścił próbnik do bagna, ciemne wody chciał przejrzeć. Woda nie nadawała się do picia”

Wody pełne ryb w wodzie nie nadającej się do picia?
Bardzo ciekawe.
Do tego ryby w bagnie.
Bagno o którym wyżej wspomniałem ma naprawdę bardzo dużo wody z roślinnością jak na jeziorach, jednak nie ma w nim ryb.

I jeszcze z owej księgi:
„Potem do Nibiru wystosował mowę, tak powiedział: Wielki Alalu kieruje te słowa do Anu na Nibiru. Jestem w innym świecie, znalazłem złoto ocalenia; Los Nibiru trzymam w rękach, musicie uwzględnić moje warunki!”

Nie bał się, że go namierzą? Wink
Czy ten, co wymyślił tę księgę, nie znał jeszcze metod namierzania sygnału?


wir napisał:
Nie napisałem, że niemożliwe, nie naciągaj. Zasugerowałem, że śmieszne i taki pogląd głoszę.


Wprost nie napisałeś, jednak tak pośrednio to wskazywało Twoje zdanie:
„Spójrzcie wieczorem w niebo. Zobaczcie ile tam tego jest. A bóg wielce jest zainteresowany jakimiś pastuszkami na maleńkiej planetce?”

Teraz wiem, że ma to być śmieszne, nie zaś niemożliwe.
Sugestia nie była zbyt wyraźna Wink
Zatem teraz twierdzisz, że takie zainteresowanie Boga jest możliwe? Pytam, abym znowu nie „naciągnął”.
Podsumowując Ciebie samego i używając twoich własnych słów, to głosisz rzeczywiście śmieszny pogląd Smile


wir napisał:
A to rzeczywiście wyjaśnia sprawę cudów, tym bardziej, że takowe nie istnieją.


To znaczy, jakie nie istnieją?

wir napisał:
Jerzy. To, że coś napisałeś, jeszcze nie oznacza, że tak faktycznie jest, albo że inni mają to przyjąć jako prawdę objawioną.


Skąd taki stosunek do mnie?
Nikomu niczego nie narzucam – to raz.
Nadwyraz szanuję ludzką wolną wolę.
Jeśli dzielę się tym, co we mnie czasem przepływa, to nie oznacza, iż ja to narzucam komukolwiek.
Czuj się jak na wystawie obrazów.
Można oglądać i wyjść, kiedy kto ma ochotę.
I przyjść, gdy znowu zechce.
Wolność.

Poza tym oceniłeś moją wypowiedź poza kontekstem. Dlatego przytoczę tu jeszcze raz ją w całości.

    We wcześniejszych postach pisałem, że jako istoty duchowe jesteśmy wieczne wraz z Bogiem. Nawiązywałem też do przyczyn jakie spowodowały nasze upadanie – oddalanie się od doskonałości.
    Jeśli zatem rodzimy się jako potomkowie Adama, to dlatego, że nasz stopień upadku jest podobnego poziomu.
    Adam na tym świecie posiał jako pierwszy ów stan grzechu, czyniąc go odpowiednim miejscem dla nas.


Czy nie widziałeś, że chodziło mi tu o wskazanie na dwie pozorne sprzeczności: tego, że jesteśmy wieczni duchowo i stworzenia Adama.
Uczciwie napisałem, że sam wcześniej też pisałem o tym, co może przez wielu być odbierane jako sprzeczność.
Po Twojej reakcji Wir zdaję sobie sprawę, że moja forma przekazu nie była doskonała – niezbyt czytelna.

Tak samo ani w tamtych słowach, ani teraz, nie chodzi tu akurat o głoszenie, że jako istoty duchowe jesteśmy wieczni, lecz chodziło o odniesienie się do tych dwóch modeli pojęciowych:
1. Jesteśmy bez początku i bez końca
2. Zostaliśmy jako ludzie stworzeni


wir napisał:
Ani Adam nie był pierwszy człowiekiem na ziemi, więc nie wiesz czy jesteś Jego potomkiem, ani nie zgrzeszył.


A skąd wiesz, czy Ty jesteś potomkiem swojego ojca?
Wielu rzeczy nie wiemy na 100%, a jednak żyjemy wg nich.
I nasze życie jest naszą prawdą.
Jest czymś bardzo realnym bez względu na inną prawdę.

Z pewnością jestem potomkiem Adama dzięki temu, że wyrosłem w kulturze opartej na Biblii. Jeśli zatem nie jestem nawet potomkiem fizycznym, to jestem potomkiem wg czegoś innego. Tak jak przybrany syn ma wszelkie prawa syna i dziedziczy jak syn prawdziwy. Smile
Co z tego, że miał fizycznie innego ojca?
Jest dziedzicem tego nie fizycznego.

Teraz, czy Adam był pierwszy.
Obaj wiemy, że istnieje wiele różnych poglądów na ten temat.
Poza tym już sama interpretacja tego, co opisuje Biblia o Stworzeniu, może być różna.
Mój stosunek do Biblii wyraziłem w Przypomnieniu.

Jednak czy nam się to podoba, czy nie, koncepcja Adama jako pierwszego człowieka istnieje i odnoszenie się do niej, czy uwzględnianie jej w rozważaniach, nie jest czymś nieodpowiednim. Taka jest natura koncepcji, że nawet przy próbie jej obalania trzeba się do niej odnieść Wink

wir napisał:

Ponadto, o dziedziczeniu ( potomstwie ) można mówić w przypadku ciał fizycznych, kiedy w grę wchodzą geny. Czyżbyś sugerował, że dusze płodzą inne dusze? Bo coś mi to przypomina.


Tak. Zależy, co się dziedziczy.
Można jednak nawet odziedziczyć poglądy.
Można fizycznie.
Można umysłowo.
I można duchowo.

Zależy, co rozumiesz przez dusze.
Sprawa jest daleko głębsza, niż to pomyślałeś.
Pisanie o tym uważam za zbędne.
Dlatego, że pod kątem obecnej przydatności dla ludzi będzie to jedynie filozofia.
Sam się tym tylko raz zająłem. Wyłącznie dla celów poznawczych. Opisałem i… do szuflady.

wir napisał:

O grzechu możemy mówić wtedy, kiedy posiadamy świadomość odróżniania dobra od zła. Adam nie miał tej świadomości, bo nie skosztował jeszcze owocu wiedzy.


Nieprawda.
Dziecko też wielu rzeczy nie rozróżnia, lecz jego nieposłuszeństwo rodzicom jest grzechem.
Bo czymże jest grzech?
Jest to skazywanie siebie lub kogoś innego na niebezpieczeństwo.
Dziecko np. nie wie, że ogień parzy, lecz gdy usłucha ostrzeżenia ojca lub matki, to się nie sparzy ogniem.
Nie usłucha to zgrzeszy, czyli narazi siebie na ból.

W tym sensie grzech jest oczywiście z niewiedzy, bo dziecko nie wiedziało, lecz wystarczyło posłuchać innych, którzy wiedzieli Smile
Na tym opiera się edukacja szkolna.
Najpierw teoria, a potem praktyka Smile
Nie chodzenie do szkoły też podlega karze.
Spróbuj nie posyłać dzieci do szkoły.
Jest to zatem nawet u ludzi traktowane jako wykroczenie.
Dzieci wiele nie wiedzą, lecz zyskują wiele dzięki posłuszeństwu tym – którzy wiedzą i którzy się o nie troszczą.

wir napisał:

Z raju go wypędzono, żeby nie skosztował jeszcze owocu życia, a nie dlatego, że zrobił coś bogu wbrew.


Tak, ale dlatego miał nie skosztować, aby ktoś niezdolny do posłuszeństwa, czyli ktoś, kto może być zagrożeniem dla innych, nie żył wiecznie.

wir napisał:

Kto dopuścił szatana do raju i co to za raj z szatanem w tle?


To świetny temat!
Bo oto okazuje się, że raj jest rajem nawet z szatanem w tle!
Bo szatan nie wiele może sam z siebie.
Może jedynie namawiać.
To samo mamy dziś na ziemi.
To nie szatan czyni zło, lecz ludzie!
Szatan jedynie namawia /nakłania/ ludzi do zła.
Widziałeś gdzieś Wir szatana czyniącego zło?

Szatan w Raju?
Mamy tu sprzeczność i niesprzeczność.
Zależnie od ujęcia.
Jeśli rozpatrzymy Raj jako doskonałą figurę geometryczną, np. graniastosłup, to możemy stwierdzić o niej każdą z tych dwóch rzeczy:
1. Graniastosłup może być tylko graniastosłupem, bo jeśli będzie, czym innym, to nie będzie graniastosłupem.
2. Możliwe jest zniekształcenie graniastosłupu, choć już wtedy nie będzie graniastosłupem.

Dziwne – prawda?
Graniastosłup – zawsze sam w sobie doskonały, a jednak zawiera w sobie możliwość przestania być graniastosłupem.
Choć wtedy nie będzie już graniastosłupem, więc nie można stwierdzić, że to niedoskonały jest graniastosłup.

Zatem z jednej strony w Raju nie ma szatana /natura Raju jak natura graniastosłupa jest określona - doskonała/, a z drugiej może się w nim pojawić /możliwość uszkodzenia graniastosłupa/.

Oczywiście jest to przykład bardzo upraszczający dla celu jak najprostszego zrozumienia.
Raj to obiekt bardziej złożony, niż graniastosłup.
Jeszcze lepiej porównać Raj można do mechanizmu, w którym uszkodzeniu ulega jakiś podzespół, a uszkodzone części się usuwa.
Co robi nasz organizm z uszkodzonymi komórkami?


wir napisał:

Nie mamy w kodowanej wolnej woli, tylko wgrany program rzekomej wolnej woli, co oczywiście jest bzdurą, bo tenże program nie działa, a powoduje iluzoryczne jej poczucie.


Coraz ciekawsze tematy Smile
Będąc młodym chłopcem napisałem w liście do matki, gdy była w sanatorium, że człowiek nie ma wolnej woli.
W sumie pisałem jakąś prawdę, bo tyle chciałem, a nie mogłem Wink

Zatem mamy powiadasz iluzoryczne poczucie wolnej woli, bo program nie działa?
A jak by było, gdyby działał?
Teraz – przy nie działaniu - powiadasz, jest iluzoryczne poczucie.
A gdy działał, to twierdzisz, była rzekoma wolna wola?
A jaką upatrujesz różnicę miedzy rzekomą, a iluzoryczną?
To jedna kwestia.

Druga jest taka, że wyrażę ją w pytaniu:
Czy nie czujesz, że jednak dysponujesz jakimś zakresem wyboru przynajmniej w niektórych sprawach?
Czego przykładem są choćby nasze rozmowy na forach.
A może ktoś Cię do nich przymusza, a ktoś inny pisze przez Ciebie wbrew Tobie?
W sumie i takie rzeczy – co fakt – się zdarzają, np. w opętaniach.
Nie sądzę jednak, byś określił siebie jako opętanego i bez własnej woli.

Jeśli zaś uważasz, że Twoje odczucie wolnej woli jest iluzoryczne – co jest interesujacą koncepcją – to już Twoja swiadomość tego, czy odkrycie tego, wskazuje na pojawienie się czynnika wolnej woli.
Ale wtedy przecież też można upierać się, że to tylko inny program w programie Wink
Tyle co do filozofowania, a praktycznie to ja np. mam tyle wolnej woli, że czasem mam problem z wyborem Wink
Bo za dużo mam do wybierania Smile
Aż za dużo.
A skąd się bierze popularność astrologów, jasnowidzów i wróżbitów?
Ludzie mają problemy z wyborem.
Czy program komputerowy ma problemy?
Najwyżej się zawiesi Smile
A człowiek szuka swojego wyboru, ma ich zbyt wiele, więc sięga po pomoc u innych poza sobą. Choćby radzi się znajomego.

I jeszcze raz:

wir napisał:

Nie mamy w kodowanej wolnej woli, tylko wgrany program rzekomej wolnej woli

Jerzy Karma napisał:

By potwierdzić możliwość takiego wkodowania należałoby obdarzyć wolną wolą jakiś program komputerowy. Zachodzi jednak sprzeczność między pojęciami program i wolna wola. Z tej sprzeczności możemy postawić wniosek, iż nie jest możliwe wkodowanie wolnej woli.


To jest oczywiste.


Skoro jest oczywiste, że sprzeczność jest wyraźna między pojęciami program i wolna wola, to dlaczego wcześniej stwierdzasz, że mamy „wgrany program rzekomej wolnej woli”?

wir napisał:

jakie jest „przeznaczenie’ wiary? Bo jakoś nie mogę się dopatrzyć żadnego.


Smile
A gdzieś chciał się go dopatrzyć? Smile
Zrozumiesz przeznaczenie wiary, to ujrzysz bez dopatrywania się Smile

wir napisał:

Jerzy Karma napisał:

Jeśli zaś chodzi o wkodowanie wiary, to byłoby to zupełnie pozbawione sensu.
I takie stwierdzenie może wynikać jedynie z niezrozumienia przeznaczenia wiary. Nawet bez względu na rozumienie tego słowa.

Gdyby Bóg chciał, aby człowiek wiedział o Jego istnieniu – ukazałby w odpowiedni sposób swoje istnienie. Obdarzając człowieka w tym względzie wiedzą, a nie wkodowaną wiarą.

Najwyraźniej tego nie chce.
Skoro tak, to ja nie mogę i nie chcę, działać przeciw zamysłom Stwórcy. Dlatego uważam, że rozwój duchowy ( próby poznania boga ) jest błędem, a nawet grzechem ciężkim, że ho, ho.


Pogrubionym podałem te moje słowa, które pominąłeś w cytacie, bez nich, bowiem zmienia się kontekst mojej wypowiedzi i zachodzi sugestia, iż popieram koncepcję wkodowanej wiary. A tak nie jest.

Jesteś Wir pewny, że znasz zamysły Stwórcy?
A tutaj niewłaściwie odczytałeś znaczenie mojej wypowiedzi.
Nie odczytujesz, zatem zamysłów drugiego człowieka.
A odczytałeś zamysły Boga?

Nie jest tak, że Bóg „najwyraźniej nie chce”.
Gdyby tak było, „program” z twojej koncepcji nie dopuściłby do istnienia tylu religii.
Nie byłoby ludzi piszących o Bogu, czy mówiących o Nim.
Nie byłoby pytania w człowieku: Skąd jest to wszystko? I dlaczego jest w tym tyle mądrości? Więcej, niż w rozumie ludzkim.
Jednak mimo tych sygnałów pośrednich, mało kto otrzymuje sygnały bezpośrednie.
Jezus mówił, dlaczego tak jest i będzie – aby ludzie mogli być bardziej błogosławieni.
Ci – którzy pragną Boga tak bardzo, że wierzą w Jego istnienie.
W ten sposób dokonują tego, czego Bóg dokonał dla nich.
W ten sposób stwarzają Boga, chociaż w swoim sercu.
Nie ci, którzy się Go lękają, lecz ci, którzy pragną Go kochać.
To tak jakby człowiek stwarzał Boga.
W ten sposób daje Bogu wzajemność, gdyż Bóg stworzył człowieka. /Upraszczając, bo jesteśmy w zasadzie wieczni wraz z Bogiem w określony sposób, jednak w inny sposób to On nas stwarza. Zależy to od tego, z czym się, kto utożsamia. Pewne rzeczy bowiem otrzymać możemy tylko od Boga – co przejawia się jako nasze stworzenie w określonym wymiarze./

Tak wiele rzeczy może człowiek dorosły sobie kupić, gdy jest np. już dziadkiem, ale ile radości sprawi mu, gdy jego wnuk, czy wnuczka, dadzą mu od serca cukierka – którego on i tak nie je Smile
Ta radość, szczęście, są olbrzymie, lecz z czego one wypływają?
Z jakiejś potrzeby dziadka albo babci, czy matki lub ojca /jeśli do tego dojrzał/?
Zanim pojawią się wnuki dziadek radzi sobie przecież bez nich.
Nie jest to, zatem potrzeba w znaczeniu potrzeb. Nie jest to w ogóle potrzeba.
Jest to relacja między istotami i stan jej towarzyszący.
Istniejemy i z natury samego istnienia ustawiamy się w relacji do Boga.
Jedne relacje będą piękne, a inne nie.
I nie każda ateistyczna jest zła, gdyż zależy ona od tylu czynników.
Tak samo nie każda relacja wierząca w Boga jest dobra.
O tym decyduje serce człowieka i jego motywy.

wir napisał:

Co z tego, że jest jakiś stan duszy, jakiejś duszy? Ona tak została ukształtowana przez stwórcę, że ma jakiś tam stan.
Słuchajcie dzieci! Ustawię was teraz tam daleko pod płotem i które chce dostać cukiereczka, to niech biegnie do mnie. Tylko uważajcie po drodze, żeby się któreś nie przewróciło.


Jakiś stan ma. A jednak w tym stanie ma też udział nasza wolna wola. Inaczej – gdyby było wszystko ustalone – Bóg nie posyłałby nikogo, kto by o Nim mówił.
Wg Ciebie dobrze, gdy dziecku coś się stanie złego?
A porównanie z cukierkiem jest trochę wredne i nie do końca uczciwe, bo wiadomo jak niektórzy cukierki wykorzystali.
Ja bym użył innego porównania:
Jak chcesz wypić mleko ze szklanki, to musisz je wlać DO SZKLANKI, a nie ZA SZKLANKĘ.
Nie będziesz za to winił mleczarni.

wir napisał:

A pro po królików. Należy im ustawić w domu pieniek do gryzienia, a kotom do drapania, wtedy nie gryzą i nie drapią mebli.


Możliwe. Są różne koty, króliki, jak i różni ludzie. Pewnie wg programu Wink
Mój miał do dyspozycji dużo drewnianych mebli, lecz wolał jakoś gryźć tapicerkę i kable elektryczne:)
Drewna nie gryzł. Pewnie był leniwy. Smile
Kot mojej mamy ma deskę, a często robi próby dobrania się do mebli.

wir napisał:
Jerzy Karma napisał:

nie wiem tez jakiego rodzaju sztuczki masz na myśli.

A pisałeś, że czytałeś biblię?


Czego przejawem ma być to pytanie?
By była dyskusja, muszą być konkrety – to jedno.
Interpretacji pewnych zdarzeń opisanych w Biblii jest całe mnóstwo i oczekujesz ode mnie, bym przyjął, że wyłapałeś z Biblii jedynie nieprawidłowości?
Z Biblią jest tak, że nawet opisy właściwe są interpretowane niewłaściwie.

wir napisał:
Musisz sobie pokombinować, dlaczego wtedy kiedy Ty stosujesz sztuczki i opowiadasz dzieciom bajki, to one lgną do Ciebie, a to samo w wykonaniu Jahwe, odnosiło skutek odwrotny.
Ciekawa forma „dowodzenia” Smile
I możliwe, że masz rację, że do Jahwe nie lgnęli, dlatego Stary Testament zaginął, a dziś nie ma Świadków Jehowy i nigdy nie było Wink


wir napisał:
Jerzy Karma napisał:

wir napisał:

On, nie mógł przekonać do siebie jednego narodu, więc niby jak ma przekonać całą ludzkość?

A po co?
O to chodzi, żebyś nie miał przekonania.

Aaaaaaaa!!! Chyba, że o to chodzi.
To właśnie ja zachowuje się najwłaściwiej, bo nie mam przekonania. Czyli wykonuję to, o co w tym chodzi. Bardzo sprytne to jest i mi się spodobało.

wir napisał:




To zależy. Bo wykonujesz tylko częściowo, czyli jesteś w STANIE NIEPEWNOŚCI.
Dalszą częścią jest to, co Ty z tym zrobisz.
Można powiedzieć, że masz określoną pustkę – i nie jest to tym co nazwałeś „swoim najwłaściwszym zachowaniem”, gdyż nie ma tu nic Twojego. Mimo, że tak Ci się wydaje. W rzeczywistości jest to świat jaki otrzymałeś – Ty zaś jedynie opisujesz go pod wpływem Twojego zakresu oglądu jakim dysponujesz. Te rzeczy nie zależały od Ciebie w żadnym stopniu.
Ale dobrze, że Ci się to podoba Smile
Co jednak Ty w tym wszystkim zrobisz sam z siebie?
I to jest ta druga część – najistotniejsza!
I nie wszystko co zrobisz będzie tu najwłaściwsze – najwłaściwsze dla Ciebie.
Ani rozum, ani intelekt tu się nie przydadzą.
Hmmm… coś podobnego mówił Jezus.
Tu, w takim stanie tylko…
Można napisać, że zamanifestuje się prawdziwa natura istoty.
Jednak to raczej istota stwarza tu swoją naturę – wg własnej woli.
Wybiera to – czego chce.
Albo doskonałość, albo niedoskonałość.
Wybrawszy doskonałość rozpozna fałszywe, czy niedoskonałe bóstwa, wybierając Boga jako doskonałego. Nie jako Pana, lecz jako doskonałość – czyli jedyne, co może być prawdziwie, gdyż życie może przejawiać się trwale tylko w doskonałości. Niedoskonałość niesie bowiem zalążek śmierci.

Tak, to doskonałość zrodziła życie. Ono na niej tylko może zaistnieć.
Odejście od niej wiąże się z utratą życia.
Dlatego od dawien dawna wieczne życie wiązano z jednością z Bogiem.
Zresztą piszę to nie pierwszy raz. Choć innymi słowami.


wir napisał:

niezbyt chętnie owe dusze, chcą do tegoż Pana powrócić. Bo może wcale nie chcą? Coś jest na rzeczy, bo nawet się kiedyś jakieś bunty odbywały tam w niebie, pomimo panoszącej się doskonałości.


Zważ na to, że wiele przekazów silnie mówi o tym, że Bóg nie dał się poznać. Ale mówi też o tym, że da się poznać tylko tym, przez których uzna, aby być poznanym.
Jeśli pomyślisz tu, że Bóg sobie ich wybierze, to nie do końca będziesz mieć rację.
O tym wyborze już nie chcę się powtarzać, bo gdzieś na forum o tym już napisałem. Na czym on polega.
Wstęp do tej myśli zawarłem też już wyżej.

Polecam też wątek Czy Bóg jest potrzebny

A te bunty?
To tylko Twoja perspektywa. Jak i większości ludzi.
Sam często z niej opisywałem sprawy. Jest czasem przydatna.
Jednak nie da się za jej pomocą opisać wszystkiego.
Ani tym bardziej zrozumieć samej natury buntu. Póki postrzegasz to jako bunt wobec np. Boga.
W rzeczywistości nie jest możliwy bunt wobec Boga.
Wynika to z natury wszystkiego. A najprościej to można zrozumieć dzięki geometrii.
Np. czy może być bunt wobec doskonałej figury geometrycznej?
Taki, aby ona przestała być taka figurą. Np. zepsuje się, czy „upadnie”.
Albo się jest doskonałym, albo nie, lecz wtedy już nie jesteś tą doskonała figurą – zatem wobec czego się buntujesz? Skoro już nie masz z tym nic wspólnego.

Porównania nie są nigdy doskonałe, bo oddają jedynie drobną część o całym zagadnieniu i też swoją jakąś drobną częścią.
Jeśli w zegarku kółko zmieni swój kształt, to stanie się bezużyteczne nawet samo dla siebie. Czym bowiem jest bez zegarka? Przestanie też być kółkiem.
Kółko się zbuntowało?
Przeciw komu? Czy przeciw zegarkowi, czy przeciw sobie?
Przeciw bycia kółkiem.
Czym się stało?
Czymś bezużytecznym. Złomem.
Doskonałość polega na tym, że przejaw istnienia wyraża się harmonijnie w stosunku do tego wszystkiego, co przynależy do zakresu harmonii.
Bóg kocha matematykę Smile
Szatan był słaby z matematyki Wink
Nie trzeba jednak być dobrym z matematyki, aby być w harmonii z Bogiem.
Wystarczy sobą samym wyrażać doskonałe reguły matematyczne.

Bunt w Niebie – o którym wspomniałeś – świadczy właśnie o tym, że doskonałość nie ma w swojej naturze cechy panoszenia się. Gdyby tak było nigdy nie byłoby żadnego buntu.
Bunt, czy upadek, możliwość ich zaistnienia, a tym bardziej zaistnienie – są wręcz podkreślenie doskonałości, czyli tego, że ona nie narzuca się, ani nikogo nie zniewala. Taki jest Bóg.
Bunt podkreśla wolność wyboru każdej istoty, a tym samym jej ISTNIENIE. Dodatkowo podkreśla.
Możliwe, że nastąpił nawet na wskutek potrzeby doświadczenia tego ISTNIENIA – przekonania się, a potem wiadomo… jak zacznie się spadanie… to trudno się zatrzymać… Niedoskonałość ma bowiem swoje ciążenie.
Możliwe, że początkowa niedoskonałość jest składową samej doskonałości – czymś w rodzaju PRZYPRAWY Smile
Gdy jednak zostało użyte zbyt wiele przyprawy, to zaczęła się faza buntu, czy upadku od doskonałości.
Wszystko to są tylko ujęcia słowne. Porównania. I każdy może odebrać je wg swoich zakresów pojęciowych.

Ty np. Wir, manewrujesz niektórymi pojęciami w swojej skali, próbujesz widzieć coś po swojemu myśląc, że masz rację, że piszesz coś mądrego, próbując w tym celu wmanewrować np. moją wypowiedź – która w rzeczywistości nijak się ma do Twojego „dowodzenia”.
A jednak wiele osób uzna, że Ci się „udało”, bo ich umysły będą w tym samym paśmie wyobrażeń. Pasma mają swoje granice.


wir napisał:

O rzeczach dobrych się nie zapomina.


Naprawdę w to wierzysz?
Życie wskazuje na coś innego.
Np. tyle małżeństw przeżyło w swoich związkach więcej dobrych rzeczy niż złych, lecz rozwodząc się pamiętają prawie wyłącznie te złe…
Nie warto tworzyć błędnych regułek.
Życie nie daje się nimi ograniczyć.


wir napisał:

Gdzie się doczytałeś, że ja napisałem iż się nie zdarzą?
Zdarzą się.


Napisałeś w tym poście


wir napisał:
Jerzy Karma napisał:

Niektórzy sami pracują na swoje zbawienie.

A ci co na swoje zbawienie nie pracują, to zbawieni nie będą? I co wtedy z nimi? Pochłoną ich ognie piekielne?


Słyszałeś o takiej komendzie: Ognia!
Słyszałeś o ogniu karabinów.
Ale to przecież też bujdy Smile
Tego nie ma przecież na świecie!
Bo nie mieści się w czyichś kategoriach mentalnych…
Zatem nie ma i wiara w to jest śmiechu warta.
Wink

Nie pracowanie na zbawienie jest dwojakiego rodzaju.
Przez samo-pracowanie rozumiem własne osobiste działania w tym kierunku.
Ktoś tak może nie pracować, lecz nie oznacza to, że nie będzie zbawiony. Ponieważ jest w systemie, który go zaprowadzi do zbawienia, lecz tylko wówczas, jeśli będzie żył zgodnie z tym zbawiającym systemem.
Zupełnie innym nie pracowaniem jest robienie czynności przeciw możliwościom zbawienia.
Przypomina szaleńca lub głupca wbiegającego w ogień… aby się spalić.



wir napisał:
Jerzy Karma napisał:
wir napisał:
Jeśli wszystkie wydarzenia związane z Jezusem , miały prowadzić do zbawienia ludzkości, to przecież Bóg mógł to zrobić, tam u siebie. Nie wiem, westchnąć, pstryknąć palcami, mrugnąć okiem, a nie urządzać teatralne spektakle.

Tu nie chodziło o samego Jezusa. Zwróć uwagę na to, że podmiotem całego działania są ludzie, a nie Jezus. Przychodzi On dla ludzi i do ludzi.

A o czym ja piszę? Piszę o zbawieniu ludzi, a nie Jezusa.


Naprawdę uznałeś, że napisałem o zbawieniu Jezusa, a nie ludzi?
Naprawdę nie dostrzegłeś, że o Jezusie napisałem, iż przyszedł właśnie dla ludzi?
Masz Mu to za złe?
Czy wg Ciebie zrobił źle?

Gdyby Bóg pstryknął palcami, to dopiero byś się na Jego temat wyżywał… że traktuje ludzi jak marionetki itp.
Tymczasem nie zostałeś do niczego przymuszony. Na nic zaprogramowany.
Mimo to narzekasz.
Należysz do tych, którym zawsze źle?
Mam małą wnuczkę, jak jest nie w humorze, to wszystko jej się nie podoba Smile
Taki stan umysłu.
Smile
Na szczęście mija.
Wystarczy ją zostawić samą na jakiś czas.
Kto wie?
Może, dlatego odpowiedź do Ciebie nie spływała dotąd?
Takie tylko skojarzenie. O niczym nie muszące świadczyć.

W każdym razie, czytając Ciebie Wir mam wrażenie, że Ty walczysz.
Tylko z kim?
Bronią są Twoje myśli, ale one uderzają jedynie w Twoją własną otwartość.


wir napisał:

Myślisz Jerzy, że gdyby nie było tego spektaklu z Jezusem, ( o ile był ) to np. ja, bym nie wiedział jacy są ludzie?


Z pewnością byś wiedział Ty, inni, a nawet ja.
I wiem, co bym wiedział, lecz wiem też o ile więcej wiem dzięki sprawie z Jezusem.
Co by ktoś nie robił, jakby się nie starał, to nie wykaże, iż sprawa z Jezusem nie miała wpływu na dzieje świata, oraz na określony rodzaj wielopłaszczyznowej percepcji milionów ludzi.
Wielopłaszczyznowej, gdyż np. inna jest percepcja myślenia o sobie, że jest się wyznawcą Jezusa, a zupełnie inna to naśladowanie Jezusa.

I jeszcze jedno.
Zdajesz sobie sprawę, jak miliony ludzi postrzegają Jezusa. Jak jest dla nich ważny.
Podkreślam to tu, bo jest to istotne, gdyż oto Ten Jezus, który jest IKONĄ milionów, coś pokazał swoim czynem.
Coś wbrew temu, o czym dalej napisałeś. Zacytuję Cię:

wir napisał:

A jacy my możemy być?
Wszak wywodzimy się ze świata zwierzęcego, gdzie panuje bezwzględna walka o przetrwanie.

Trzymasz się, zatem tej perspektywy Darwina, który widział wokół siebie walkę o przetrwanie?
Źle Darwin przyczynił się tym poglądem dla ludzi, gdyż uwierzywszy weń zaczęli wg tego żyć. Skutkiem tego mamy tyle niezadowolenia.
Na szczęście coraz więcej ludzi zaczyna rozumieć zupełnie inna perspektywę, że przetrwanie zależy od współpracy i wzajemnej harmonii.
A czy wywodzimy się ze świata zwierzęcego?
Pisz za siebie Wink
/Znasz słynne pytanie: Kim jestem?
Wskazuje ono także na coś zupełnie innego?/
I nawet, jeśli ktoś czasem naśladuje tygrysa, to nie znaczy, że nim jest.


wir napisał:

Jesteśmy zarówno zdolni do miłości bez opamiętania, jak i do nienawiści.

Co masz na myśli pisząc o miłości bez opamiętania?
Prawdziwa miłość jest w stałym związku z pokojem, bo z pokoju jest zrodzona.
Gdzie nie ma pokoju, tam nie ma miłości prawdziwej.
Kto rzeczywiście jest już zdolny do takiej miłości, to nie jest już zdolny do nienawiści. Te rzeczy się wykluczają.
Zdolność do nienawiści u ludzi dowodzi, że nie posiedli jeszcze zdolności do miłości.
Miłością nazywają zupełnie inne uczucia, oraz czasem nazywają tak nawet swoje emocje.
Prawdziwa miłość jest w zasadzie bardziej STANEM, niż uczuciem.
Obecnie ludzie są poza tym stanem, gdyż trzymają się swojego ego, te zaś trzyma się własnych uczuć bawiąc się w „miłość”, czy nienawidząc, gdy się nie bawi.
Brak opamiętania, o którym wspomniałeś, wskazuje właśnie na prawdziwe źródło takiej „miłości”.
Prawdziwa miłość nie jest bezrozumna.
Można ją równie dobrze nazwać HARMONIĄ, gdyż zawiera ją w sobie.


wir napisał:
Ciągle instynkty zwierzęce biorą górę

Spotykałem ludzi, którzy po tym jak zrobili coś złego, mówili, że ich diabeł opętał.
Jeszcze inni usprawiedliwiają się instynktami zwierzęcymi.
W sumie tłumaczenie w stylu: „To nie ja winny, to oni.”
Czy nie uległeś tu Wir narzuconemu mentalnemu schematowi, jednemu z tych, których tak nie lubisz?


wir napisał:
Myśmy Jerzy, nigdy nie upadali. My ciągle się rozwijamy. Postępujemy do przodu. Co prawda idzie to nam opornie, bo ciągle pokutują w nas religie i związany z tym fanatyzm.

W zasadzi spór o to jest bezzasadny, gdyż liczy się to – co robisz TERAZ. Patrząc z punktu praktycznego.
Równie dobrze możesz być ateistą, abyś tylko działał właściwie.
Ateista działający właściwie jest już w Bogu - w tym sensie, że przejawia bożą doskonałość w swoim życiu. I jego ateizm ma swoje źródła zupełnie nie związane z Bogiem. Co najwyżej z fałszywymi bogami. W tym sensie ma rację, że jest ateistą. Też jestem takim ateistą Smile

Nie wiń Wir religii, bo nie jeden wychował się w religijnym środowisku i to właśnie dzięki religii dokonał znacznego przyśpieszenia w swoim rozwoju, czy w swoim zbawianiu siebie. Inaczej: w przyczynianiu się do zbawienia siebie – ten zwrot dla wielu będzie bardziej poprawnym.

Widzę, że szukasz jednoznacznego pojmowania spraw. Jak to: „nigdy nie upadali. My ciągle się rozwijamy”.
A co powiesz jak zachodzą te dwie rzeczy?


wir napisał:
Jerzy Karma napisał:
wir napisał:
Bo wychodzi na to, że Bóg wysłał sam siebie, aby wybawić swoje stworzenie od swojego gniewu. Dla mnie – rewelacja.

Czy to Bóg krzyżował Jezusa?
Czy ludzie?!
Czy Bóg nie wiedział, jak to się zakończy? A jak wiedział, to po co sam siebie posłał? I dlaczego do Żydów, a nie np. do Eskimosów?

Do kogo by nie posłał, to byś zawsze zadał tego rodzaju pytanie? Smile
Posłałby do Eskimosów, to byś zapytał, a dlaczego nie do Żydów?
Bóg wiedział, ale to nie Bóg krzyżował.
Dał ludziom przecież wolną wolę.
To, że wiedział, wcale nie znaczy, iż to zaprogramował, czy że zaplanował.
Jest mądry, więc wiedział.
Ludzie też mając jakiś tam rozum próbują używać go do przewidywania przyszłych zdarzeń, czy to znaczy, że programują te zdarzenia?
W Biblii znajdują się dowody tego, że Bóg nie programuje zdarzeń.
Choćby przypadek Niniwy.
Zmiana parametrów w TERAZ zmienia to, co miało być JUTRO.
Bóg widział jacy są ludzie. Nie trudno było wiedzieć, co zrobią z Jezusem.
Co wcale nie znaczy, że musieli to zrobić.
Wyobraźmy sobie, że ludzie nie ukrzyżowaliby Jezusa Smile
I co wtedy?
Ojej…ojej…jej…jej… Nie byłoby zbawienia?
I wtedy by przyszedł ktoś i rzekł:
- Jest konieczność zabicia Go, bo inaczej, jak go nie zabijemy, to pójdziemy do piekła.
Przecież to bzdura. Zabijać kogokolwiek, aby nie iść do piekła.
/Piekło potraktuj tu Wir jako symbol czegoś, a będziesz miał spokój./

Gdyby ludzie nie ukrzyżowali Jezusa, to znaczy, że byliby zupełnie inni – nie potrzebowaliby już tego rodzaju zbawienia.
A czym było to zbawienie jakiego potrzebowali?
Jezus – jego postawa przeciwna ich postawie.
Postawa innej natury.
Na tym polega zbawienie. Jest to lekcja praktyczna.
Zostaje potem naśladowanie działania w nowej naturze.
Co często akcentował sam Jezus.
Zatem nie natura walki o byt, nie strach, nie przerażenie, tylko dzielność i właściwe działanie mające na uwadze dobro innych ponad swoje, gdy tego potrzebuje świat, aby stawał się lepszym światem. Na co dzień można miłować innych tak samo jak siebie Smile


wir napisał:

Ja, gdzieś, coś, nazwałem gniewem?

Nazwałeś Smile
wir napisał:
Bóg wysłał sam siebie, aby wybawić swoje stworzenie od swojego gniewu


wir napisał:
A uchronić ich nie uchroni, bo dopadnie ich prawo karmy, a nie bóg.


Bóg przez małe „b”, też dopadnie ich Smile W ramach prawa karmy. Podobnie jak dopadają ich inni ludzie.
Czy Bóg uchronić może od Prawa Karmy?
Oczywiście.
Trzeba wiedzieć, czym jest Prawo Karmy i je rozumieć.
Jak wiesz ma ono związek z przyczyną i jej skutkiem, z następstwami czegoś.
Wybierając doskonałość, a Tą jest Bóg, likwidujesz niedoskonałe przyczyny.
Nie ma „czegoś”, to nie ma skutków tego.
Proste.

wir napisał:
Tego nie wiesz , czy sam Jezus tak powiedział.
Tak stoi napisane w ewangelii w /g kogoś tam.


Okazało się, że tak było. I nadal jest.
Kto by zatem nie powiedział tego, czy nie napisał, czy tez nie wymyślił – okazało się prawdą.
Patrz Wir na to, co jest istotne, bo po drodze zgubisz wartościowe rzeczy szukając błyskotek zadowalających Twoje ego, czy Twój umysł.

wir napisał:
Stoi również napisane jeszcze coś. Mianowicie takie coś:
„Nie sądźcie, że przyszedłem pokój przynieść na ziemię. Nie przyszedłem przynieść pokoju, ale miecz. Bo przyszedłem poróżnić syna z jego ojcem, córkę z matką, synową z teściową”.

Widzisz Wir. Człowiek potrzebuje rozumu, aby rozumieć. Albo porady.
Czy też zastanowienia się.
Czy zatem sądzisz, że Jezus jest przyczyną niepokoju? Albo wojen?
Powiedział to, gdyż znał naturę ludzką.
Wiedział, że jedni przyjmą Jego nauki, a inni będą głosić walkę o byt. Które to różnice najbardziej dadzą się we znaki w rodzinie.
Np. ojciec popem, a syn…
Albo syn mafiozy zechce być uczciwy, czy wstąpić do zakonu Smile
To miał na myśli Jezus, co zresztą wynika z jego dalszej wypowiedzi.
Sam Jezus w zasadzie był pokojowym duchem, o czym dowiadujemy się z wielu miejsc z Ewangelii.
Gdy Go pojmali, Piotrowi powiedział wtedy, aby schował swój miecz. Jezus zatem nie nawołuje do miecza, lecz wiedział, że ludzie będą wyciągać miecze w związku z Jego naukami.
Jednak źródło tego nie tkwi w naukach, lecz w naturze ludzkiej.
Czego zaś nauczał Jezus w tej kwestii to napisałem tutaj

wir napisał:
Cała trudność Jerzy polega na tym, że jeszcze nie określiliśmy ( uzgodniliśmy ), kto to jest Bóg i czym jest. Bo Ty ciągle podpierasz się pismami świętymi, których to pism ja nie uważam za teksty opisujące Boga przez duże „B”.

Wiele osób ma określonego we własnym wnętrzu Boga przez duże „B”. W zasadzie każdy człowiek, gdyż będąc stworzeni na Jego podobieństwo nosimy w sobie Obraz Jego doskonałości, tylko że wielu i przeważnie jest zapatrzonych w zupełnie inne sprawy.
Ty też Wir nosisz w sobie taki obraz i dlatego nie możesz zaakceptować niektórych poczynań z Biblii przypisanych Jehowie. Czy też powiedzmy niektórych „jego zaleceń”.
Nie jest tak, że w Pismach Świętych nie ma nic o DOSKONAŁOŚCI – czyli o Bogu.
Bo jest wiele rzeczy mówiących o tym, co dobre i doskonałe.
Dlaczego mam je odtrącać?
Czy dlatego, że piszący ludzie wpletli w treść ksiąg także swoje słabości, niedoskonałość, oraz niewiedzę?
Wiesz, że w dzisiejszej nauce, czy medycynie, jest wiele błędów, lecz nie odrzucasz ich z tego powodu.
Mi zaś stawiasz zarzut – nie Ty pierwszy – że cytuję dobre rzeczy z Pism Świętych.
Sam oceń, czy jest to mądry zarzut i przemyślany.

wir napisał:
Nie mogę jednego zdania w biblii traktować jako wiarygodnego w opisie bóstwa, a zaraz następnego nie. Chyba, że bym nie miał co robić i zabawiał się w zgadywanki.

Faktem jest, że to wymaga wiele czasu, lecz czy ludzie nie tracą czasu na wiele spraw mniej ważnych?
Gdybyśmy mieli wszystko przyjmować z Ksiąg Świętych, to czy Bóg obdarzyłby nas rozumem?
Ale to od nas zależy, czy go używamy.
Doskonale wiesz jak powstała np. Biblia. To układ ksiąg wybranych przez ludzi z innych ksiąg też napisanych przez ludzi. Pisanych pod różnymi wpływami. Nawet złych duchów.
Jeśli czytałeś wątki forum, to wiesz, że pisałem o tym. Wyjaśniając tę sprawę też cytatami z Ewangelii Smile
Też w Przypomnieniu napisałem:
    A co do świętych pism to, choć przez Boga są natchnione, to nie są całe doskonałe, gdyż pisali je pod natchnieniem Bożym niedoskonali ludzie, którzy nie zawsze potrafili poprawnie spisać otrzymane natchnienia. Natchnione nie oznacza bowiem, że pisma te zostały podyktowane. Bóg nie dyktuje, ale objawia. Człowiek zaś często nie jest w stanie przyjąć tego objawienia w pełni i przyjmuje tylko jego część, a i to tę część może zniekształcić. Od czystości lustra zależy jak się w nim coś odbija. Dlatego apostoł Paweł pisał do tych, co przecież mieli pisma, że ich wiedza jest cząstkowa: „Bo cząstkowa jest nasza wiedza i cząstkowe nasze prorokowanie.” (1 Kor. 13:9, BW)


A co do wpływu złych duchów, to mamy słowa:
„A On, obróciwszy się, rzekł Piotrowi: Idź precz ode mnie, szatanie! Jesteś mi zgorszeniem, bo nie myślisz o tym, co Boskie, lecz o tym, co ludzkie.” (Mat. 16:23, BW)

Zatem uczniowie Jezusa nie byli tak zupełnie wolni od ich wpływu.
Jest opis, który mówi, że nawet samego Jezusa kusił Szatan. A było to przecież po zstąpieniu Ducha Świętego na Jezusa. Zatem Duch Święty po zstąpieniu na uczniów nie był gwarancją ich stałej czystości. To nadal byli wolni ludzie. Wolni niczym biblijna Ewa w Raju Smile

wir napisał:
Jerzy Karma napisał:
Czy bóg jest kłamcą?

Ten biblijny – tak.


Tam jest opis wielu bogów. Także Boga.
Jakie kłamstwa akurat masz na myśli?

wir napisał:
Co na to Jahwe? Pewnie nic, bo sam taki jest!

Chodzi tu o walki aniołów-demonów wykorzystujących ludzi.
Wiesz, że jak każdy człowiek chce rządzić, to tak samo każdy anioł-demon chce uchodzić za najważniejszego.[color=brown]
Na innym wątku
tutaj
Miłujący prawdę napisał:
Oznajmił Mojżeszowi:
“Okażę się, kim się okażę" (Wyj ścia 3:14) /…/
Jehowa będzie 'się okazywał' wszystkim - czyli stanie się wszystkim - co uzna za niezbędne do spełnienia swych obietnic.
Przekład Josepha B. Rotherhama oddaje ten werset w taki bezpośredni sposób: “Stanę się, kimkolwiek zechcę". /…/
W Jego wypadku nie istnieje nic, czym w obrębie swych doskonałych zasad nie mógłby się stać, żeby zapewnić swym ziemskim dzieciom idealną opiekę.
A zatem Jego imię, Je howa, skłania nas do uznania Go za najwspanialszego Ojca, jakiego można sobie wyobrazić.


„A Bóg rzekł do Mojżesza: Jestem, który jestem.”

Wir. Dostrzegasz istotę tego stwierdzenia?
“Stanę się, kimkolwiek zechcę".
Albo:
„Jestem, który jestem”
Pomiń tu swoje odnośniki mentalne związane z Twoim zniesmaczeniem niektórymi opisami ze Starego Testamentu.
Postaraj się odczytać znaczenie tych słów w kontekście nauk buddyjskich, czy w kontekście szamanizmu.
Pomocne w tym mogą być poniższe słowa, które już cytowałem w w/w wątku:
„On zaś im rzekł: Z powodu małej wiary waszej. Bo zaprawdę, powiadam wam: Jeśli będziecie mieć wiarę jak ziarnko gorczycy, powiecie tej górze: Przesuń się stąd tam!, a przesunie się. I nic niemożliwego nie będzie dla was.” (Mt 17:20, BT)
Moja interpretacja tego jest tutaj
Tam też znajdziesz pewną moją wypowiedź, pasującą do tego, co tu pisaliśmy o Bogu, a raczej o pewnych opisach z Biblii.
Pasuje do tego wątku dlatego ją przytoczę
    Bóg jest Bogiem doskonałym, a nie rzeźnikiem, jak go niektórzy przedstawili w Starym Testamencie.
    Prawda jest tylko w Duchu Świętym.
    Tylko w Nim jest czystość dostępna obecnie dla ludzi.
    Szatan umoczył swoje pazury we wszystkim, co spisane zostało ręką człowieka i co przeszło przez ludzki umysł.
    Dlatego wszystko należy poddawać badaniu.
    Włącznie z Pismami Świętymi.
    Po to Bóg dał ludziom serce i rozum.
    Trzymajmy się serca i mądrości.
    W sercu bowiem mieszka Bóg, a mądrości Duch Święty.
    Tylko otwierajmy się na Nich.
    I czuwajmy w tym.
    Aby nasz stary człowiek nie przejął w nas władzy, gdyż pali sie do tego i nieustannie o to zabiega.


Jeśli chodzi o zwrot: Jestem – który jestem. To powinien on stać się bardziej zrozumiały każdemu, kto zetknął się z naukami buddyjskimi.
I to jest naprawdę bardzo interesujące.




wir napisał:
Jerzy Karma napisał:
możesz podać przykłady owych „towarów złej jakości”?
Chociażby słupy obłoku i ognia, które wędrowały przed i za narodem wybranym do kopania ich po tyłku.


Możesz napisać precyzyjniej?
Bo nie wiem co krytykujesz. Działanie arki, czy jej przeznaczenie?
Nie chcę też zgadywać, co masz na myśli z tym kopaniem.


wir napisał:
Jak byś miał równie pożyteczne nauki z biblii, to zapodaj.

Z wielka przyjemnością Zapraszam każdego tutaj

wir napisał:
Jerzy Karma napisał:
Ci wrażliwsi o żywym sercu nie chcieli przyjmować zła.

I z tej wrażliwości serca, wyrżnęli pod górą Synaj, kilkudziesięciu swoich rodaków.

Naprawdę uznałeś, że o nich napisałem?
Podyktowało Ci to Twoje wrażliwe serce?

Poza tym sama wrażliwość serca nie wystarcza.
Pewnie słyszałeś o eksperymentach z nią związanymi.
Tutaj jest wątek związany z filmem "Pięć kroków do tyranii".
Morał z filmu jest taki, że stopień wrażliwości serca musi mieć odpowiednią siłę – większą od presji otoczenia, czy np. środowiskowych autorytetów.
Były też inne eksperymenty, o których też pewnie słyszałeś, gdzie osoba – autorytet – biały fartuch zalecała razić prądem twierdząc, że to dla dobra rażonego. Tam można było zaobserwować taki poziom wrażliwości serca, pod wpływem którego osoby nie chciały męczyć bliźniego, lecz jednak zrobiły to po namowie… ich wrażliwość okazała się słabsza od siły wpływu środowiska.


wir napisał:
Jerzy Karma napisał:
Próbował nawet wpłynąc na Jezusa.

W tym fragmencie, szatan przedstawiony jest jako jakiś przygłup. Jak mógł pomyśleć, że wpłynie na Jezusa, skoro wiedział, że Jezus jest Bogiem, to i tak wszystko do niego należy.
Poza tym, skąd wiadomo, że takie cos miało miejsce, skoro przy tym nikogo innego nie było? Co?. Jezus później opowiadał: Słuchajcie, jak byłem na pustyni, to było tak i tak?


SmileSmileSmile
Nie taki przygłup może Smile
Choć z drugiej strony sam akt buntu wobec Boga stawia go w pozycji przygłupa Smile
A czemu przygłupem nie był, jeśli kusił Jezusa?
Bo sam Jezus modlił się do Ojca: „Oddal ten kielich ode mnie.”
Zatem te historie harmonizują ze sobą.
A słowa Jezusa jakby wskazywały na to, że przez chwile dał się skusić – okazał słabość, choć znał wolę Boga, by poddać się ludziom, i znał ludzi – wiedział, czego się po nich spodziewać.
Czy zatem to były jego słowa w tej modlitwie?
Gdy z czymś podobnym do niego zwrócił się Piotr, to fuknął na Piotra: „Idź precz ode mnie szatanie!”
Jednak w swojej modlitwie Jezus natychmiast się zreflektował mówiąc:
„Nie moja wola, lecz Twoja Ojcze.”
A przecież nie miał innej woli od woli Ojca, np. wtedy, gdy zgromił Piotra.
Sam też wyraził się, że On z Ojcem tworzy jedno.

Inna sprawą jest to skąd te rzeczy są znane?
Kuszenie i modlitwa Jezusa.
W samej rzeczy, bez względu na to, czy się wydarzyły, dziś są ważniejsze, niż wtedy, gdy to się działo – jeśli tak było jak o tym czytamy.
Pochodzenie tej wiedzy?
Pozazmysłowe. Jest to możliwe. Takie rzeczy miały miejsce i mają. Nie każdy musi w to wierzyć. Ba! Najlepiej nie wierzyć. Tylko zainteresować się i przeprowadzić dochodzenie. Jak szczęście pozwoli mieć możliwości. Mi zajęło to mimochodem wiele lat życia. I wiem, że informacje drogami pozazmysłowymi to też często źródło trafnej wiedzy.
Fakt jest taki Drogi Wirze, że i Ty w życiu więcej rzeczy opierać jesteś zmuszony na wierze, niż na oku Wink
Jak i każdy deklarujący się niewierzący Smile



wir napisał:
Jerzy Karma napisał:
On dodawał tam wiele od siebie. W samej Biblii czytamy o tym, że możliwe jest dodawanie słów do niej.
A to ciekawe, bo Jezus powiedział;
Zaprawdę bowiem powiadam wam: Dopóki niebo i ziemia nie przeminą, ani jedna jota, ani jedna kreska nie zmieni się w Prawie, aż się wszystko spełni.

A gdzie tu sprzeczność?
Ja o Biblii, a Ty o Prawie.
Jezus w tych słowach nie mówi o Biblii.
Poza tym mówi: „nie zmieni się w Prawie, aż się wszystko spełni.”
Zatem gdy się spełni to się zmieni.


wir napisał:
O ile się nie mylę, to prawo stanowi część biblii?

To nie ja podważam całą Biblię. Co w Niej właściwe i doskonałe to przyjmuję. A jak Ty?
wir napisał:
Jerzy Karma napisał:
Próbowałem. Ale nie będę opisywał reakcji.
Próbowałem. Ale nie będę opisywał reakcji.


Smile


Dalej wspominasz o historii, gdy bóg Izraelitów kazał im „wyrżnąć w tym mieście wszystko. Łącznie z kobietami, dziećmi i bydłem.”
Oczywiście, że tak by nie postąpił Bóg.
Masz Wir zakon w sercu i on Cię o tym informuje.


wir napisał:
Ale stworzył nas podatnymi na zło! Na swój obraz i podobieństwo. Z tym się chyba zgodzisz. Pozwala również na istnienie sił zła?

A jak mnie nurtowało, to że “pozwala”!
A z drugiej strony podobało mi się mieć wolną wolę )
Wolna wola stworzyła możliwość figlowania, wytworzenia ego, eksperymentu odejścia od doskonałego, potem lęk i dalej zło.
Ale czy rzeczywiście pozwala?
Jezus mówił, że posyła nauczycieli.
I ja spotykam ich całe chmary Smile
Najbardziej w internecie Wink
A skoro posyła, to znaczy, że coś robi, lecz tak, by nie odebrać nam wolnej woli.
Bo odbierając ją odebrałby nam życie.
Nie ma bowiem życia bez wolnej woli.


wir napisał:
Jerzy. Ja wiem co takiego jest w biblii. Właśnie o tym cały czas piszę.

Minęło 5 miesięcy. Dalej nie zaglądałeś do Przypomnienia ?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
wir




Dołączył: 22 Lip 2010
Posty: 24
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 20:54, 03 Lut 2011    Temat postu:

Jerzy Karma napisał:
wir napisał:

Jak by nie interpretować biblii, to nie zmieni to przedstawianych faktów , jak ów bóg się zachowywał i postępował.
Spójrzcie wieczorem w niebo. Zobaczcie ile tam tego jest. A bóg wielce jest zainteresowany jakimiś pastuszkami na maleńkiej planetce?


W pierwszym zdaniu napisałeś, że jakoś się zachowywał i postępował wg faktów podanych w Biblii.
W drugim, że to niemożliwe, bo ziemia jest za mała.
Nie wiem już jaki pogląd tu głosisz…
Dlatego nie wiem co odpowiedzieć Hehehe


Piszę o tym, że bóg przedstawiany w biblii, nie jest Bogiem. Dlatego jego zainteresowanie wzbudziła maleńka planetka.
Owszem, są w owej biblii teksty pożyteczne. Ale one giną w powodzi innych zdarzeń.
Może taki przykład:
Bardzo słuszne jest przykazanie „Nie zabijaj”. Ale co z tego, że ów bóg przekazał to przykazanie narodowi przez siebie wybranemu, skoro sam później kazał im zabijać? Uczył ich jak to robić, a nawet pomagał w owym zabijaniu. Jeszcze bym to usiłował zrozumieć gdyby narody które Izraelczycy wybijali, były pouczone przez tegoż boga, że mają się wynosić, bo On Bóg obiecał tą ziemię właśnie Izraelitom. Zwróć uwagę na to, że wybijane narody, to również Jego dzieci. Jego stworzenie.

Jerzy Karma napisał:
Postawiłeś słuszne pytanie odnośnie trzech piszących tu osób, po co rozmawiają.
Wysnułeś też „podejrzenie”, iż z powodu wątpliwości.
Mimo, iż z tekstu wynika wrażenie, iż tak nie jest.

Czy jednak jesteś do końca przekonany, że napisałeś tu całą prawdę?
Wg tego – co napisałeś – nie możesz być tego pewny.
Mimo tego użyłeś w kontekście słowa „wiem”.


Moje przekonanie jest przekonaniem moim i dlatego dla mnie jest prawdziwe.

Jeśli nie masz wątpliwości, to znaczy , że masz do wykonania jakąś misję.

Po drodze jest mi z wątpiącymi i poszukującymi.

Jerzy Karma napisał:
Przytoczyłeś przykład czyjegoś przekonania, że kiedyś mężczyźni rodzili dzieci.
Jednak w tym przykładzie było owe przekonanie całkowicie błędne. W tym sensie, że z żadnej perspektywy nie było prawdą.

Czy jednak jesteś do końca przekonany, że przekonanie to nie było prawdą? Dla Niego było prawdą i nie interesowało Go to, że ja twierdziłem coś innego.
Podobnie Jerzy, Twoje przekonanie o wartości biblii jest w Twoim mniemaniu słuszne i prawdziwe, choć z żadnej perspektywy może prawdziwe nie być.

Jerzy Karma napisał:
Dlatego nie musisz Wir kupować lodówki, ani wierzyć pastuszkom.
Możesz dokonywać dowolnego wyboru, czy to lodówki, czy mitów żydowskich, czy greckich, czy egipskich, czy których z tych, jakie wymieniłeś i nie wymieniłeś, czy też żadnych.
Tak samo ja mogę dokonywać wyboru. Mogę decydować jakie przedmioty będę posiadał w domu. Jakimi mitami zajmę swój umysł. /Nie wiesz jakimi zajmowałem./

Czy ja zabraniam Ci dokonywać wyborów? Zadałem pytanie „dlaczego”, na które nie możesz , albo nie chcesz odpowiedzieć. W zamian przeprowadzasz analizą pojmowania spraw z której nic specjalnego dowiedzieć się nie mogę. Nie wiem z czego to wynika? Po prostu unikasz konkretnej odpowiedzi, bo do konkretnej i precyzyjnej odpowiedzi można się odnieść w taki, czy inny sposób.

wir

cdn


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
wir




Dołączył: 22 Lip 2010
Posty: 24
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 21:22, 04 Lut 2011    Temat postu:

Jerzy Karma napisał:
wir napisał:

Palenie ludzi na stosach itp. , nazywasz „innymi zjawiskami”?

Czy zatem uważasz, że Biblia zdobyła popularność dzięki paleniu ludzi na stosach?
Poza tym nie przypisuj mi słów, jakich nie napisałem.

No i widzisz Jerzy jak to jest. Dostrzegasz belkę w czyimś oku, a w swoim to już nie.
Trochę wyżej, przypisałeś mi również słowa, które nie napisałem. To ten fragment o kupowaniu lodówki.
Podobnie ma się sprawa ze stwierdzeniem „Czy zatem uważasz, że biblia zdobyła popularność dzięki paleniu ludzi na stosach?”
We wcześniejszych postach, przedstawiłem Ci kilka powodów, dzięki którym ( moim zdaniem ) biblia zdobyła popularność. Dlaczego manipulujesz słowem? Cytujesz tylko to, co będzie Ci pasowało do Twojego dalszego wywodu.
Dyskusja przebiegała tak:
Cytat:

Jerzy Karma napisał:
To dobrze, że podchodzisz cały czas dociekliwie, choć raczej niepotrzebnie krytycznie w sposób z góry wszystko negujący.
Bo jeśli nawet w sztuce grają postacie fikcyjne, to jedna wartości jakie przekazuje sztuka przeważnie są prawdziwe – w każdym razie czemuś mają służyć i nieść pożytek.
I tu masz odpowiedź na pytanie, dlaczego Biblia zdobyła taką popularność.

Oczywiście inne zjawiska też temu się przyczyniły, lecz z pewnością, gdyby w Biblii nie było wielu wartościowych i przydatnych praktycznie nauk – nie zdobyłaby takiej chwały. Zresztą podobnie i zwięźlej napisał Ci to jak widzę G_a_kowalski
Zatem tego, co najistotniejsze, nie zmienia także to, co wspominasz o Sumerach, a co swoja droga jest także interesujące i co tylko potwierdza wartość wielu biblijnych przekazów.
Bierze się bowiem od innych to, co cenne.
/ G_a_kowalski w tej kwestii wypowiedział się lepiej ode mnie./
Niektórzy zaś z tego powodu, że inni to już brali, odrzucają to… Zadziwiająca postawa.
I oznacza ona, iż nie widzą tego, co jest wartościowe, zaś szukają nie wiadomo, czego – myśląc, że szukają prawdy.
Tylko prawdy jakiej? Tej kto stworzył koło?
I odrzucają koło, gdy się okazuje że stworzył je ktoś inny i miało inne szprychy?

wir napisał:

Jest w niej dużo krwi.
Przede wszystkim, uczono o niej przy pomocy gilotyny i miecza.

Jerzy Karma napisał:

Tak. Opisuje bowiem także dzieje niedoskonałych ludzi. Jednak to dzięki naukom tej Biblii odeszło składanie ofiar z ludzi, nawet odeszło niewolnictwo. To co dobre ludzkość coraz bardziej dostrzega i wydobywa.
Ci zaś, którzy „uczyli o niej przy pomocy gilotyny i miecza” raczej zabijali tych, którzy ją sami czytali.


I w kolejnym poście:

Cytat:
wir napisał:
Jerzy Karma napisał:

Bo jeśli nawet w sztuce grają postacie fikcyjne, to jedna wartości jakie przekazuje sztuka przeważnie są prawdziwe – w każdym razie czemuś mają służyć i nieść pożytek.
I tu masz odpowiedź na pytanie, dlaczego Biblia zdobyła taką popularność.


Do niedawna, biblia była właściwie jedyną dostępną ( dla ludzi zachodu ) literaturą, opisującą, w jakimś sensie odległe dzieje. Dlatego , miedzy innymi, zdobyła popularność.

To nie jest tak, że ja uważam iż biblia kłamie. Ona nie kłamie. Opisuje prawdę. Ale prawdę jakiegoś pasterskiego plemienia. To są ich wierzenia i wyobrażenia Boga, przekazywane przy ogniskach. Oni, utrzymywali kontakty z Mezopotamią, z Sumerem. Stamtąd pochodzą ich wierzenia.


I dalej:

Cytat:
wir napisał:
Jerzy Karma napisał:

Oczywiście inne zjawiska też temu się przyczyniły,

Palenie innych ksiąg. Mordowanie całych narodów. Listę ksiąg zakazanych. Palenie ludzi na stosach itp. , nazywasz „innymi zjawiskami?


wir napisał:
Jerzy Karma napisał:

gdyby w Biblii nie było wielu wartościowych i przydatnych praktycznie nauk – nie zdobyłaby takiej chwały.


Na przykład jakich?



Zadałem Ci na koniec pytanie, na które nie byłeś uprzejmy odpowiedzieć.

Jerzy Karma napisał:
Trzecia rzecz: Takim stylem pisania, co chcesz osiągnąć?
Mógłbys zapytac jakie inne zjawiska miałem na mysli, a nie wkładasz mi w usta „palenie na stosach”.

I znów to samo. Zadałem pytanie, a Ty nie odpowiadasz tylko posądzasz mnie o niepoprawne pisanie i wkładanie do ust jakiś słów.
I dalej będziesz analizował moje wypowiedzi a na pytanie nie odpowiesz?

Jerzy Karma napisał:
Jeśli zaś chciałeś wspomnieć o tych stosach, to nawet bardzo dobrze, napisz o tym, bo czytając to, jak i pisząc, uczymy się sami o sobie.

Nie rozumiem?
O czym mam pisać skoro już napisałem? Mam Ci opisać jak przebiegała egzekucja? Jak wyglądał stos? Chcesz szczegółów?

Jerzy Karma napisał:
Widzisz Wir, to działanie wg możliwości i mody epoki.
Wtedy byli ludzie, którzy tych, co im nie odpowiadali, wrzucali w ogień.
Teraz są ludzie, którzy przyczepiają się do nich wg możliwości obecnego czasu i obecnej mody.

Ciekawe spostrzeżenia tu prezentujesz!
Takie nowatorskie! Winna była „epoka” i panująca moda. Ludzie tylko podążali za kanonami mody i wezwaniami epoki. A krytykowanie tych działań jest po prostu czepianiem się.

Jakoś nie wszyscy wrzucali w ogień tych, którzy im nie odpowiadali. To działało tylko w jedną stronę! A praktykowane było właśnie przez wyznawców książki o której tak sobie dyskutujemy.
Napiszę Ci to samo Jerzy, co Ty mi napisałeś. Albo zacytuję. Zmienisz sobie tylko „Wir” na „Jerzy”
"Wybacz Wir, ale tak się rozpędzasz coraz częściej, że zaczynasz sam przypominać mi owych inkwizytorów"

dryf

.

cdn


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
wir




Dołączył: 22 Lip 2010
Posty: 24
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 21:37, 05 Lut 2011    Temat postu:

Cytat:
Jerzy napisał:
Wiem, że Ty widzisz, iż używasz faktów, lecz sposób, w jaki je ze sobą zestawiasz powoduje,
że to już nie jest konstruktywna wymiana informacji.

Czyli, według Ciebie, powinienem udawać, że pewnych rzeczy nie było, albo nie łączyć faktów, które łączą się w sposób oczywisty, bo to uraża Twoje odczucia estetyczne?

Cytat:
Dalej pytasz, jakie w Biblii są wartościowe i praktyczne nauki. Napisałem o nich książkę. Kilka razy Cię już do niej odsyłałem, a Ty… po raz któryś piszesz to samo… Bardzo konstruktywnie?

Kolejny raz odsyłasz mnie do swojej książki, zamiast odpowiedzieć na w sumie proste pytania. Bardzo konstruktywne to jest.
Zabrałem się do czytania, ale za daleko nie zabrnąłem. Wiesz doskonale o tym, że nie zgadzam się z wieloma prezentowanymi przez Ciebie przemyśleniami. Na takie rzeczy trafiam w Twojej książce, co rusz. Na pewno ta książka zainteresuje ludzi, którzy podążają Twoją ścieżką. Wiele im wyjaśni. Nie chciał bym zaśmiecać Twojej książki swoimi wątpliwościami.

Cytat:
Dotyczy to mojej wcześniejszej wypowiedzi w sprawie Biblii i Sumerów, jak i Ciebie:
- Niektórzy zaś z tego powodu, że inni to już brali, odrzucają to…

Czy nie odrzucasz nauk Biblii z tego powodu, że ich część znali też Sumerowie?
Inni to Sumerowie.

Widzisz. Problem jest w tym, że ja nie dostrzegam tam żadnych nauk, którymi mógłbym się kierować w życiu, a o których bym się w życiu nie dowiedział gdyby nie biblia. Wieloma „naukami” tam zawartymi, zwyczajnie kierować się nie chcę.
Zadałeś pytanie. Mógłbym Ci teraz zarzucić, dlaczego wkładasz mi w usta słowa , których nie wypowiedziałem.
Sumerowie, nie prezentowali żadnych nauk. Przedstawiali wydarzenia. Postępowanie i panteon istot mających się za bogów. Bogów w rozumieniu „panowie i panie”. Stąd w biblii wziął się późnie „Pan”.

Cytat:
Nikt Ci Dryf nie napisał tu, że masz uznawać za wartościowe to, co jest bez wartości.

Tak?
Znaczy się źle odbieram to wszystko o czym piszesz!?

Cytat:
Ty widzę Biblie postrzegasz tak, jak np. Kościół Katolicki – jako całość… czyli albo całą ją przyjmujesz, albo całą odrzucasz…
Przecież każda z tych postaw jest pozbawiona racjonalizmu.

Wiem Jerzy, że każda postawa inna niż Twoja jest pozbawiona racjonalizmu.
Być może, ja zachowuję się nie racjonalnie. Nie mam zamiaru zachwycać się człowiekiem, który wczoraj mnie obgadał do znajomych, a dzisiaj na mieście, wita się ze mną serdecznie z pytaniem, ”co dobrego słychać”?
Nie będę się bawił w wywlekanie z tekstu jakiś rzeczy, którym na siłę można przypisać jakieś wartości. Bóg, który jest tam przedstawiony, nie przekonuje mnie do boskości.

Cytat:
Choć postawa Kościoła jest bardziej racjonalna, gdyż czyni to ze względów polityki religijnej. Trudno po tylu wiekach dla milionów wierzących ogłosić, że Biblia – reklamowana dotąd jako Słowo Boże w całości – wymaga poprawek.

O ile się nie mylę, to biblia była spisywana pod wpływem tajemniczego „ducha świętego”, więc jakie Ty Jerzy chcesz tam wprowadzać poprawki?
Kiedy już Jerzy uda Ci się powprowadzać poprawki do biblii, daj mi znać. Obawiam się jednak, że musiałbyś zmienić ją w całości. Ale to już będzie całkiem inna książka.

Cytat:
Nie napisałem tez, że to wyłączna zasługa Biblii. Jednak wielka w tym zasługa Nowego Testamentu.
Ty sugerujesz, że to "ogólny rozwój ludzkości, wprowadzenie nauki, budowa miast, początki kultury".
Szczególnie ten rozwój ludzkości był doświadczany np. w Oświęcimiu… i pewnie „początki kultury”… i ilu tam naukowców działało…

Hm. Bardzo się wzburzyłeś kiedy napisałem o płonących stosach, a widzę że sam stosujesz podobne praktyki.
Wspominasz również o takim czymś:
Cytat:
Inna kwestia to zdemoralizowane jednostki ludzkie, które nie maja żadnych wartości moralnych, czy religijnych, które łamiąc prawo stosują niewolnictwo nielegalnie.

Widzę, że znasz odpowiedź, więc nie wiem o co Ci chodzi?

Cytat:
wir napisał:
Bóg nie stworzył Ziemi

Masz tu na myśli którego Boga z Biblii?

Żadnego. Ale widzę, że dostrzegasz ich tam kilku!

Cytat:
Ciekaw jestem jak np. rozumiesz słowa:
„Oddzielił tedy Bóg światłość od ciemności.” (1 Moj. 1:4, BW)

Mógłbym się pokusić o kilka interpretacji, ale nie mam żadnych gwarancji, że tekst jest właściwie przetłumaczony. Przeciętnie licząc w biblii jest (podobno, bo sam nie sprawdzałem) około 1600 błędnych tłumaczeń.

Cytat:
Wiadomo, że światło, to światło, a jego brak, to ciemność – tych rzeczy nie oddziela się, gdyż ze swej natury są oddzielone:)

Tak to jest oficjalnie przyjęte. Ale możemy odwrócić sytuację i powiedzieć, że światło, to brak ciemności. Nie jesteś w stanie odróżnić zimna od ciepła, bo jednemu jest już ciepło, a innemu jeszcze zimno. Dla jednego jest już wystarczająco jasno, a dla drugiego jeszcze ciemno. Są półmroki i półcienie. To wtedy kiedy ciemność z jasnością wzajemnie się przenikają.
Ponadto, jest wyraźnie napisane, że oddzielił światłość od ciemności. Oddzielił, a nie stworzył światłość i ciemność. One już istniały, tylko były połączone ze sobą, a On je oddzielił.
Dalej dowiadujemy się, że nastał wieczór. A wieczór to już nie jasno, ale jeszcze nie ciemno.
Tak więc, najpierw oddzielił światłość od ciemności, a one zaraz znów się połączyły ze sobą i nastała szarość.

Cytat:
Jednak oddzielenie światła od ciemności można rozumieć jako nadanie ruchu obrotowego planecie. Co potwierdzają kolejne słowa:
„I nazwał Bóg światłość dniem, a ciemność nazwał nocą. I nastał wieczór, i nastał poranek - dzień pierwszy.” (1 Moj. 1:5, BW)

Nie koniecznie potwierdzają. Zarówno dzień, jak i noc już istniały, a bóg tylko temu zjawisku nadał nazwy.
Wczoraj postanowiłem przeprowadzić eksperyment. Zapaliłem w jednym pokoju światło, a następnie zamknąłem drzwi do drugiego pokoju. Tak. Tak. Oddzieliłem światłość od ciemności, odpowiedziałem żonie, która zapytała się – co kombinuję? Ale ona się nie zna i powiedziała, że tylko zamknąłem drzwi.

Cytat:
Zresztą wszystko zależy od definicji znaczenia słowa bóg, oraz słowa Bóg. Wielu jest, bowiem bogów. Zaś Bóg jest jeden.

Nazywajmy Go wobec tego Stwórcą.

wir

.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
wir




Dołączył: 22 Lip 2010
Posty: 24
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 17:17, 06 Lut 2011    Temat postu:

Jerzy Karma napisał:
„I nazwał Bóg sklepienie niebem.” (1 Moj. 1:8, BW)

Co to jest sklepienie? Co się w nim zawiera?

Jerzy Karma napisał:
A zaginiona Księga EN-KI?
Naprawdę Ci się podoba?
Cytat z owej księgi:
„Na skraju bagna leżały kamyki. Alalu podniósł jeden, rzucił go w bagno. Jego oko dostrzegło tam poruszenie: wody były pełne ryb! Opuścił próbnik do bagna, ciemne wody chciał przejrzeć. Woda nie nadawała się do picia”

Wody pełne ryb w wodzie nie nadającej się do picia?
Bardzo ciekawe.
Do tego ryby w bagnie.

Proponuję poszperać w googlach, to dowiesz się trochę ciekawych rzeczy o bagnach, w tym o bagnach słonych i żyjących w nich rybach.
Ale to tak na marginesie. Ja, „Zaginionej Księgi Enki” nie uważam za pismo święte, tylko za pewien zbiór informacji o czasach przeszłych i dokładam do układanki. Nawiasem mówiąc, są już lepsze opracowania.

Jerzy Karma napisał:
I jeszcze z owej księgi:
„Potem do Nibiru wystosował mowę, tak powiedział: Wielki Alalu kieruje te słowa do Anu na Nibiru. Jestem w innym świecie, znalazłem złoto ocalenia; Los Nibiru trzymam w rękach, musicie uwzględnić moje warunki!”

Nie bał się, że go namierzą?
Czy ten, co wymyślił tę księgę, nie znał jeszcze metod namierzania sygnału?

Widocznie się nie bał. A może się poświęcił dla dobra ogółu?
W podróży na Ziemię, przekroczył pas asteroid. Ja myślę, że chodzi o pas Kuipera. „Wykuł” w nim przejście przy pomocy pocisków atomowych. Chodziło o podanie namiarów na tą lukę.
A książka mi się podoba! W podobnym sensie jak biblia.

Jerzy Karma napisał:
Zatem teraz twierdzisz, że takie zainteresowanie Boga jest możliwe? Pytam, abym znowu nie „naciągnął”.
Podsumowując Ciebie samego i używając twoich własnych słów, to głosisz rzeczywiście śmieszny pogląd

Niczego nie twierdzę, tylko sugeruję.

Jerzy Karma napisał:
wir napisał:
A to rzeczywiście wyjaśnia sprawę cudów, tym bardziej, że takowe nie istnieją.

To znaczy, jakie nie istnieją?

Ja nie jestem biblia i możesz odczytywać dokładnie to co piszę.

Jerzy Karma napisał:
wir napisał:
Jerzy. To, że coś napisałeś, jeszcze nie oznacza, że tak faktycznie jest, albo że inni mają to przyjąć jako prawdę objawioną.

Skąd taki stosunek do mnie?

Stąd, że często podkreślasz „ wielokrotnie już o tym pisałem”, jako dowód na prawdziwość Twoich słów. Odsyłasz również do czytania Twojej książki, tak jakby to miało cokolwiek wyjaśniać.

Jerzy Karma napisał:
Jednak czy nam się to podoba, czy nie, koncepcja Adama jako pierwszego człowieka istnieje i odnoszenie się do niej, czy uwzględnianie jej w rozważaniach, nie jest czymś nieodpowiednim. Taka jest natura koncepcji, że nawet przy próbie jej obalania trzeba się do niej odnieść

To, dlaczego uważam, że Adam nie zgrzeszył, napisałem wcześniej. Czy naprawdę uważasz, że kiedy dziecko popełni błąd z niewiedzy, a kierowane ciekawością pragnie się ze zjawiskiem zapoznać, to należy je za to karać wypędzając z domu? Karać również wszystkie jego pokolenia?
Natomiast to, że Adam nie był pierwszym i jedynym człowiekiem na świecie, wydaje mi się być oczywiste.
Imię „Adam” nie jest, jak się powszechnie wierzy, hebrajskie i wywodzące się ze słowa „adam” (gruda ziemi) oraz „adom” (czerwony). Pojęcie to istnieje w języku sumeryjskim jako A-DAM i oznaczało „bydło, zwierzęta, stada” jeśli wyraz ten był używany do oznaczenia osób.

Jerzy Karma napisał:
wir napisał:
O grzechu możemy mówić wtedy, kiedy posiadamy świadomość odróżniania dobra od zła. Adam nie miał tej świadomości, bo nie skosztował jeszcze owocu wiedzy.

Nieprawda.
Dziecko też wielu rzeczy nie rozróżnia, lecz jego nieposłuszeństwo rodzicom jest grzechem.

Nieprawda.
Nieposłuszeństwo, to nie grzech. Skoro Bóg obdarzył nas mocą bycia Mu nieposłusznym, to niech się nie dziwi, że z tego korzystamy.
Dziecku celowo pozwala się zbliżyć rękę do ognia, aby mogło ocenić stopień zagrożenia, a nie bąka się jakieś zakazy.
Mnie nie interesuje to, że jakiś kmiotek naszabrował bogu jabłek. Nie stanowię cząstkę duszy Adama, tylko odrębną cząstkę Boga. Oczywiście pod warunkiem, że to wszystko prawda, co akurat nie wydaje mi się.

Jerzy Karma napisał:
wir napisał:
Z raju go wypędzono, żeby nie skosztował jeszcze owocu życia, a nie dlatego, że zrobił coś bogu wbrew.

Tak, ale dlatego miał nie skosztować, aby ktoś niezdolny do posłuszeństwa, czyli ktoś, kto może być zagrożeniem dla innych, nie żył wiecznie.

Zagrożeniem dla jakich innych?


Jerzy Karma napisał:
wir napisał:
Nie mamy w kodowanej wolnej woli, tylko wgrany program rzekomej wolnej woli, co oczywiście jest bzdurą, bo tenże program nie działa, a powoduje iluzoryczne jej poczucie.

Zatem mamy powiadasz iluzoryczne poczucie wolnej woli, bo program nie działa?
A jak by było, gdyby działał?
Teraz – przy nie działaniu - powiadasz, jest iluzoryczne poczucie.
A gdy działał, to twierdzisz, była rzekoma wolna wola?
A jaką upatrujesz różnicę miedzy rzekomą, a iluzoryczną?
To jedna kwestia.

Właśnie na tym polega sztuczka. Ktoś jest przekonany, że dysponuje wolną wolą ( ma taki wgrany program, aby był o tym przekonany ), a jest to tylko iluzja. Namiastki wolnej woli posiadasz i owszem. Możesz zacząć spacer stawiając najpierw lewą, albo prawą nogę, choć w wojsku akurat nie zależ to od Ciebie. Możesz sobie osłodzić herbatę, albo nie, choć i tu już nie koniecznie może to zależeć od Twojej wolnej woli. Zatem, nawet najprostsze sprawy niekoniecznie zależą od Ciebie.
Oczywiście można sobie wmawiać, że podpisuję umowę o pracę z własnej, wolnej woli, a tym samym staję się niewolnikiem. Podpisujesz, aby mieć pieniądze, które dają poczucie wolnej woli. Podobnie pracodawca podpisuje umowę na wykonanie jakiejś roboty.

Jerzy Karma napisał:
Druga jest taka, że wyrażę ją w pytaniu:
Czy nie czujesz, że jednak dysponujesz jakimś zakresem wyboru przynajmniej w niektórych sprawach?
Czego przykładem są choćby nasze rozmowy na forach.

To też właśnie napisałem, że namiastkę wolnej woli posiadamy, abyśmy byli przekonani o jej pełni. Taka sztuczka, jak pisałem powyżej. Masz ograniczony wybór, do spraw które Ci łaskawie udostępniono.
Czy posłodzić herbatę, czy wypić gorzką? Czy po raz kolejny obejrzeć ulubiony film. Czy kupić buty za 340 , czy za 430 złotych.
Właśnie dlatego rzeczy bez znaczenia mają największe znaczenie, bo pozwalają trwać w iluzji wolnej woli. Ludzie wolą kiedy mają wybór. Czują się wtedy władcami sytuacji, pole manewru daje psychiczny komfort, poczucie bezpieczeństwa, a może i po części uczucie szczęścia.
Zmierzasz po ścieżce do Źródła/Boga. A ścieżka jest długa. Nawet bardzo długa. Kto wie, czy w ogóle gdzieś się kończy? Podążać tą ścieżką przymusiła cię twoja wiara. No i sumienie, którego nie lubię, bo zawsze podpowie ci, że mogłeś coś zrobić lepiej i dokładniej. Otóż nie mogłeś. Bo musisz na tej drodze potknąć się o każdy kamień. Być zmoczony każdym deszczem. Przypieczonym przez słońce. Błądzić i zawracać. Jeśli nie zaliczysz jednego, nie ma co marzyc o kolejnym kroku. Tutaj nie ma miejsca na wolną wolę.
Ja, na ten przykład chętnie bym zajrzał do piekła, a następnie do nieba, żeby zobaczyć gdzie mi się nada. Mogę? Chcę mieszkać w raju, a mnie stamtąd wypędzono mając za nic moją wolną wolę.
Skąd wiesz, że święte teksty nie są celowo spisane, aby zniewolić człowieka? Aby pobudzić w tobie owe sumienie?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jerzy Karma
Referent



Dołączył: 20 Kwi 2008
Posty: 1090
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 21:05, 14 Lut 2011    Temat postu: Bogowie Biblii cz.1

JJW111000689


Wir,

Swoją odpowiedź na Twoje posty rozbiję na kilka postów, gdyż jest długości 27 stron Worda (czcionka 14). Tworzyłem ją na bieżąco, gdy umieszczałeś swoje posty. Była gotowa, lecz przeleżakowała ponad tydzień na twardym dysku Smile
Aż dziś spośród ponad 5 000 e-booków jakie posiadam (o tematyce ducha) wybrałem książki Castanedy i zacząłem odsłuchiwać– mimo, że zapoznałem się z nimi już ponad 20 lat temu. Wtedy to było wydanie typu ksero Wink

Możliwe, że spór, jaki ze mną toczysz jest pozbawiony sensu.
Nie mam żadnej intencji podważania wielu Twoich spostrzeżeń. Choć możliwe, że odnosiłeś takie wrażenie?
Przez cały czas pragnę jedynie zwrócić uwagę na dodatkowe aspekty tego wszystkiego.
Jak choćby sprawa przedstawiania Boga na kartach Biblii…
A co się dzieje dziś z Plejadanami?
Niektórzy z nich mówią: „Uważajcie na tych, którzy się za nas podają.”
Jeśli ktoś za 2000 lat będzie czytał mieszankę tych przekazów, to też dostrzeże tam – w mieszance - niepokojące rzeczy.
Nawet dziś wielu ludzi je dostrzega w niektórych chanelingach, lecz są też zwolennicy, wręcz wielbiciele owych istot, które swoją postawą rażą innych.

A przecież Ty doskonale wiesz, czym jest Biblia i jakie na niej ciążą losy.
W „Przypomnieniu” starałem się dostrzec w niej to, na co dałoby się spojrzeć w taki sposób, czy to szerszy, czy głębszy, aby dało się z tego wydobyć jakąś wiedzę, prowadzącą ku dobru. Ukazać nauki uczące człowieka mądrości, które tam są. Zatem znaleźć coś – co niosłoby pożytek dla każdego człowieka i ogólnie dla wszystkich ludzi. Dlatego miałem nadzieję, że jeśli przeczytasz "Przypomnienie", to wówczas nasza płaszczyzna porozumienia będzie bliższa.

Na początku, co trwało nawet wiele lat, w Biblii raziło mnie mnóstwo rzeczy. Przypuszczam, że te same, co Ciebie. Nie dlatego, żebym tu sugerował, iż akurat my jesteśmy w czymś podobni Smile ale dlatego, że każdy człowiek pozbawiony wprogramowanego lęku i mający otwarty umysł, oraz wrażliwe serce, zostanie poruszony niektórymi sprzecznościami, czy np. czymś takim jak mordy - w świetle teologii katolickiej ("nie ma reinkarnacji i prawa karmy") niewinnych istot - na rozkaz boga Izraelitów.

Później jednak zamiast być butnie krytycznym pomyślałem, że przecież może tak być, że mam zbyt małą wiedzę o wielu sprawach i może być tak, iż mój ogląd i osąd mogą wynikać z tego, że o czymś nie mam pojęcia – że coś może być poza zasięgiem mojego zrozumienia. I że istnieje taka możliwość, że na kartach Biblii wiele rzeczy, które z mojej perspektywy – z pewnością ograniczonej – mogą wydawać się złe i niezrozumiałe, może nieść właśnie wskazówki do odnalezienia tej wiedzy, która pozwoli na to spojrzeć zupełnie inaczej.
Uważam nawet dziś, że to drugie podejście było słuszne, gdyż ustawiło mnie w innej perspektywie – co dawało szansę szerszego oglądu – bo z dwóch perspektyw. Nie była to, zatem jedna perspektywa - która by tłumaczyła wszystko na siłę i usprawiedliwiała. Taka z całą pewnością byłaby niewłaściwa i nad wyraz subiektywna.
Zdawałem sobie sprawę i czułem samym sobą, że podjąłem się niebywale trudnego zadania, a także wiedziałem, iż przerasta ono mnie samego.

Faktem jest, że "Przypomnienie" zacząłem pisać dawno, a zatem, gdy z pewnością moja wiedza i mój wgląd w wiele spraw nie był taki jak dziś. Jak wiesz jednak nie śpieszyłem się z jej publikacją, a i teraz jej obecność publiczna jest mniej niż minimalna, bo tylko tu na forum, które jako środek masowego przekazu jest czymś mniejszym – niż kropla w morzu.

W Biblii mamy tylu autorów, tylu bogów włącznie z Bogiem, że chyba każdy z średnio bystrym umysłem dostrzeże, że coś w niej jest nie tak.
A co jest nie tak?
To, że opisuje najróżniejsze zagadnienia.
I to, że palce w niej maczali niedoskonali ludzie, niedoskonali bogowie, też demony, jak i sam Bóg.
Przecież to jest widoczne.
I Ty Wir to widzisz. Jednak, co mamy skłonność widzieć, albo czuć, najpierw?
Przyjemność, czy ból? Jeśli doświadczamy ich prawie jednocześnie.
Ból.
Dlatego większość wrażliwych ludzi najpierw dostrzega w Biblii to, co jest złe.
To w zasadzie dobrze, wręcz bardzo dobrze. Wskazuje to na ich wrażliwość. Choć jest to w zasadzie początek do prawdziwej wrażliwości.
Dlaczego początek? Bo jest to dostrzeganie belki w czyimś oku.
Jest to widzenie jak inni wkładają belki bliźnim.
Ale czy to się równa widzeniu, gdy się samemu wkłada takie belki?
Nie. Bo tu trzeba innej wrażliwości. Szerszej. Niebywale szerszej.

Wybacz, że się uśmiechnę Smile ale przypomniało mi się, jak kiedyś – przed wielu laty – przyszła mi myśl: Czy to, co jest okrutnego w Biblii, nie jest testem?
Bo oto autorytety mówią: „Święta Biblia, musisz ją zaakceptować całą, bo cała jest święta”. I do tego uczą: „Gdzie w niej mowa o Bogu, to masz tam Boga, i masz się Go bać, zatem nawet nie waż się pomyśleć o jakimś krytycznym, samodzielnym myśleniu…”

I co wtedy robi dusza wrażliwa? Może być w kropce, czyli nie wie, co tu myśleć. I albo przestaje myśleć i przyjmuje głos autorytetów, albo wchodzi w format Wira Smile Inaczej: ma odwagę myśleć samodzielnie i zacząć od krytyki. Możliwe, że tak się w niej zapędza, że nie widzi więcej? Koncentruje się za bardzo na niej. Winić ją za to? Nie, gdyż robi to będąc pod całkowitym wpływem owej wrażliwości – można ją nazwać wrażliwością II stopnia.
To więcej, niż I-go, ale mniej, niż III-go.
/I-y stopień krzywdę odczuwa tylko na własnej skórze./

I tak przyszło mi przed laty do głowy: Czy ktoś nie bada za pomocą Biblii /i jej treści/ stopnia wrażliwości u ludzi? Smile
Dlaczego?
Bo wymaga to odrzucenia zewnętrznych autorytetów w imię – doskonałości Boga, która mieszka w człowieku. Którą człowiek otrzymał jako dar, lecz którego nie przyjął. A który ma ciągle w swoim zasięgu.

Dziś ów mój bardzo dawny pomysł skojarzył mi się z owym eksperymentem w którym ludzie w białych fartuchach mówili wybranej grupie ludzi, by razili prądem innych uczestników badania. Pewnie wiesz, o który eksperyment chodzi. I co on wykazał, lecz bez względu na to, czy mój pomysł jest poprawny, czy nie Smile to taki sam „eksperyment” – chcący, czy niechcący – mamy od paru tysięcy lat…
Zamierzony, czy przypadkowy, a jednak wyniki takie same…
Eksperyment, czy nie eksperyment, lecz warunki badawcze zaistniały Smile

Zatem można Ci Wir pogratulować w tym względzie.
Czy jednak na tym kończy się droga?

Czy mam misję?
Przecież ta sama misja działa też Wir przez Ciebie.
Inaczej ją wyrażasz, niby inaczej, a tym samym już masz swój ogromny udział i w mojej.
Co jest tą misją?
Nic w sumie niby nadzwyczajnego Smile
By świat wokół nas był lepszy. By ludzie byli dobrzy jeden do drugiego.
To taka prosta rzecz, że każdy ją zna.
Ale oto jakoś ludzie nie potrafili jej stosować w skali całkowitej.
Nie mówmy jednak, że nie stosowali w ogóle, bo każdy stosował wg stanu paru rzeczy, jakie posiada: stanu swojego ega, serca, umysłu, oraz pragnień.
Kto jednak miał więcej wrażliwości i w wyższym stopniu, ten potrafił sięgać wyżej.
Oprócz skojarzeń z bogami, czy religiami… złych rzeczy; czy nie było tam dobrych skojarzeń?
Chyba nie zaprzeczysz twierdząc, że nie było.
Bo byś napisał nieprawdę.
We mnie np. religia, jak i pojęcie Boga, także inne religie, umocniły ten stopień wrażliwości, jaki posiadałem.
Ba! Potem ten stopień wrażliwości umacniał się odrzuceniem religii i odrzuceniem "Boga" z powodów, jakie Ty Wir często przytaczasz.

Hm… Tak się składa, że aktualnie trafiłem na zdanie:

„Każda religia ma swoje dobre aspekty, lecz również i ciemną stronę. Przez to będzie on zatrzymywał dla siebie to, co najlepsze, a nie będzie zwracał uwagi na słabości. Nie znaczy to, że musi on znać każdą religię, lecz wszystkim powinien okazywać właściwy respekt. Każda religia ma swój własny pierwiastek Boga, niezależnie od tego czy mamy do czynienia z Chrześcijaństwem, Buddyzmem, Islamem, czy czymkolwiek innym.”
/Franz Bardon, "Wtajemniczenie do Hermetyzmu"./

Stwierdziłeś Wir, że „są w Biblii teksty pożyteczne. Ale one giną w powodzi innych zdarzeń.” Perspektywa, z jakiej na to patrzysz jest widoczna doskonale w przykładzie, jaki na to podałeś. I w tej perspektywie masz rację, gdyż z niej Biblię postrzega się tak, jakby się patrzyło na jednego człowieka, który co innego robi, a co innego mówi.
I nawet moje porównanie nie oddaje dobrze tego, bo nie jest zbyt precyzyjne, gdyż są różne stopnie zjawiska: "co innego robię, a co innego mówię".
W tym momencie każdy z nas, czy każdy śledzący nasze rozważania człowiek, może sam siebie zapytać: Czy zawsze robił albo chciał postępować zgodnie z tym, co mówił, albo czy zgodnie z tym, co wyznawał?
Tu mogę odpowiedzieć tylko za siebie, że nie. I wielu ludzi tak postępuje, mimo że nie należą do kategorii obłudników i oszustów. W każdym razie z pewnością miałem sytuacje, gdy chęć mojego postępowania leżała w sprzeczności z doskonałością. To chyba Paweł w swoich listach określił to terminem „człowiek starej natury”. W Starym Testamencie określono to jako „oko za oko”. Choć ja akurat wcześniej miałem na myśli też coś innego, bo nie akurat skłonność do zemsty, lecz inne rzeczy ze "starej natury" – nawet nie cechy, lecz niewłaściwe modele zachowań.
Taka chęć odwzorowywania niedoskonałych modeli – przez społeczeństwo postrzeganych jako właściwe - nie była w porządku, ale odkrycie tego uświadomiło mi obecność we mnie owej „starej natury”. A szczególnie i wyraźnie uświadamia to skłonność wg zasady "oko za oko". Świadomość tego skłania do szukania innych środków działania – wyższego rzędu, „nowszej natury”. Nowszej wg tego, w czym tkwimy, bo te „nowe” jest w rzeczywistości o wiele starsze od tego „starego” Smile
Wybacz Wir, że trochę odbiegłem od problemu, jaki poruszyłeś, ale te rzeczy ufam, że miały też znaczenie.

Wracając do problemu, to wydaje mi się, że kto jak kto, ale z pewnością Ty nie postrzegasz Biblii jako „jednego człowieka”.
I myślę, że tak samo nie postrzegał Jezus Starego Testamentu.
Z pewnością w głowie Ci stoją takie Jego słowa:
„Mam wam jeszcze wiele do powiedzenia, ale teraz znieść nie możecie.” (Jan. 16:12, BW)
Mi w każdym razie kiedyś stały bardzo długo. Teraz też stoją, lecz już w innym świetle.
Jak myślisz, jak żydzi by zareagowali, gdyby im np. powiedział, że przez większość czasu byli prowadzeni przez szatana i że szatan silnie umoczył swoje palce w ich Świętych Księgach, oraz w ich dziejach.
A i tak nie znieśli tego, co mówił, że aż Go ukrzyżowali…
Dziwne – prawda? Przyszedł człowiek, uzdrawiał, dobrze czynił, a ukrzyżowano go za jego poglądy… za to, co mówił.
Wiesz Wir, że przekazy mówią o pewnych szczególnych słowach Jezusa, że Szatan jest władcą tego świata!
Czy nie są to w zasadzie zadziwiające słowa, że nie Bóg? Chodź inne słowa wskazują na to, że nie jest Szatan tu władcą bezwzględnym, gdyż jego swoboda jest częściowo ograniczana przez Boga – jest pod kontrolą Boga. (patrz Job. 1:12, BW) Przez słowo kontrola nie należy tu rozumieć tego, że Bóg nim steruje, lecz to, że w bożej mocy jest ograniczanie działań Szatana.
Jednak to, w czym Bóg go nie ogranicza nas zadziwia. Ale i nas – ludzi – obdarzył nadzwyczajną wolnością! Bo oto człowiek ma fizyczną możliwość zabicia drugiego człowieka! Zatem w kwestii wyboru naszych myśli, słów i uczynków mamy naprawdę dużą wolność. Co ją ogranicza? Np. co do kwestii zabijania jedynym ograniczeniem jest wskazówka dana przez Boga, gdy mówi: Nie zabijaj!
A pamiętasz z pewnością Wir, że gdy Bóg rzekł do Szatana odnośnie Joba: "Oto jest w twojej mocy, tylko jego życie zachowaj" (Job. 2:6, BW) – to Szatan posłusznie nie zabił Joba.
Dlaczego nie zabił?
Czy okazał tu większe posłuszeństwo Bogu, niż nie jeden człowiek?
Czy też człowiek otrzymał od Boga większą wolną wolę, a Szatan mniejszą?
Albo czy taki posłuszny Szatan mógł się zbuntować Bogu?
Jezusowi demony również były posłuszne. Drżały przed nim.
Zresztą, warto tu zaznaczyć, że samo słowo szatan też ma w Biblii kilka znaczeń. I jeśli w Biblii wyraz "szatan" znajdował się w środku zdania, to nie znalazłem ani w Biblii Gdańskiej, ani w Warszawskiej, ani w Biblii Tysiąclecia, słowa "szatan" napisanego wielka literą. A przecież imiona piszemy wielką literą.
Sam często zastanawiałem się jak pisać to słowo Smile
W języku polskim jest trend, że pisze się je z dużej litery, gdy ma się na myśli upadłego anioła – przywódcę diabłów. Zaś z małej w znaczeniu diabły – szatany.
Może najsłuszniejsze byłoby przyjęcie, że szatanem jest każdy – kto popełnia w danym momencie jakąś niegodziwość, czy to nawet nieupadły anioł, czy człowiek. Osobiście takie wrażenie odnoszę z Biblii. Zarówno ze Starego jak i z Nowego Testamentu Smile

Albo sprawa boga w Biblii…

"Gdyż do mnie należy każdy pierworodny. W dniu, gdy zabiłem każdego pierworodnego w ziemi egipskiej, poświęciłem sobie każdego pierworodnego w Izraelu, od człowieka do bydlęcia. Do mnie należeć będą; Jam jest Pan."
(4 Moj. 3:13, BW)

Jakie są podstawy, aby uważać, że dla Boga pierworodny ma najwyższą wartość? To mogło mieć znaczenie u ludzi dla królów, czy osób zajmujących wysoką pozycję społeczną w dawnych czasach – którzy oczekiwali na pierwsze dziecko jako dziedzica. Była to zatem dawniej przypadłość ludzka.
Wręcz ludzka słabość – która ludzie przypisali Bogu.
Zatem więcej przesłanek przemawia tu za ludzką fantazją, niż za prawdą.
W tym miejscu możemy, więc czytać o bogu zmyślonym.

Także wiele praw "danych od Boga ludziom" nie może być dziś traktowanych jako prawa dane ludziom na zawsze, bo jeśli tak je potraktujemy, to wówczas okazuje się, że nie mogą to być prawa dane od Boga – gdyż okazują się w dzisiejszych czasach głupie. Np.:
"Jeżeli ktoś zabił człowieka, to zabójcę można zabić na podstawie wypowiedzi świadków; lecz jeden świadek nie może świadczyć przeciw człowiekowi, aby go skazano na śmierć." (4 Moj. 35:30, BW)

Dzisiaj nie tylko mafia znalazłaby dwóch fałszywych świadków, gdyby chciała oskarżyć kogoś o to, że jest zabójcą – aby go zabić…
Bóg taka sytuacje z pewnością by przewidział i nie dałby takiego niedoskonałego prawa. Bo czyżby Bóg myślał, że Stary Testament z takimi prawami nie dotrwa do naszych czasów i w tym się pomylił?

Kolejna historia o Bogu opisanym w 2 Moj. Rozdział 4.
Spotykamy w nim Boga, który dokonuje cudów, jednak nie ma wglądu w osobowość człowieka. Bóg mówi tam do Mojżesza: "Idź więc teraz, a Ja będę z twoimi ustami i pouczę cię, co masz mówić." (werset 12, BW)
W historii tej ów Bóg mający "moce kulturysty" nie przewidział odmowy Mojżesza. Nawet za nią się rozgniewał na Mojżesza.

Dalej czytamy jednak rzecz jeszcze dziwniejszą, bo mimo tego ów Pan, posyła Mojżesza i obiera Aarona za mówcę. Snuje plany odnośnie Mojżesza mówiąc mu, co ma zrobić w Egipcie. I nagle czytamy:
"W czasie drogi, na noclegu, natarł na niego Pan i chciał go zabić." (2 Moj. 4:24, BW)
Czyżby się "Bogu" tu odmieniło zdanie?
Wiadomo, że jeśli władca posyła posłańca i jeśli ktoś tego posłańca chce zabić, to ów ktoś jest wrogiem tego władcy.
Czy Bóg może być własnym wrogiem?
To jest absurd.

ciąg dalszy dalej


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jerzy Karma
Referent



Dołączył: 20 Kwi 2008
Posty: 1090
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 21:12, 14 Lut 2011    Temat postu: Bogowie Biblii - wstawka

JJW111000690

ciąg dalszy

Na marginesie pewna zbieżna ciekawostka, którą nazwałem: Bogowie Biblii a duchy Don Juana i Castanedy
Cytat:
Don Juan powiedział, że trzeci rodzaj duchów to prawdziwi sprzymierzeńcy, dawcy sekretów. Ten specjalny rodzaj zamieszkuje miejsca samotnie, opuszczone, prawie niedostępne. Człowiek, który chce znaleźć którąś z tych istot, musi udać się w samotną daleką podróż. /…/
Istnieje wiele sposobów, jakich używa taka istota, aby sprawdzić wojownika. Może nagle pojawić się przed nim w najstraszniejszej postaci, albo chwycić go od tyłu i trzymać godzinami unieruchomionego. /…/
Powiedział, że jeśli kiedykolwiek spotkam jedną z tych istot w niesprzyjających warunkach, nigdy nie powinienem próbować z nią walczyć, ponieważ mnie zabije. Porwie moją duszę. Powinienem rzucić się na ziemię i wytrzymać tak do rana.
– Kiedy człowiek staje twarzą w twarz ze sprzymierzeńcem, dawcą sekretów, musi zebrać całą odwagę i pochwycić go, zanim on zdąży go złapać albo dopaść go, zanim on to zrobi. Pogoń powinna być bezlitosna, a po niej następuje walka. Człowiek musi powalić ducha na ziemię i trzymać go tak długo, aż ten przekaże mu moc.
Zapytałem go, czy siły te mają jakieś ciało, czy można je naprawdę dotknąć. Powiedziałem, że samo pojęcie “ducha" oznacza dla mnie coś eterycznego.
– Nie nazywaj ich duchami – odparł. – Nazywaj ich sprzymierzeńcami lub niewytłumaczalnymi siłami.
Przez chwilę nic nie mówił, po czym położył się na plecach i oparł głowę na złożonym ramieniu. Nadal chciałem dowiedzieć się, czy te istoty mają jakieś ciało.

– Moc. Kiedy się ich dotyka, wibrują, jakby były gotowe do rozerwania cię na strzępy. Lecz to tylko popis. Naprężenie maleje, kiedy człowiek utrzymuje uścisk.

CARLOS CASTANEDA, "ODRĘBNA RZECZYWISTOŚĆ"

Don Juan nazywał te istoty /siły/ mocami. Mówił, że władają światem. W innych kulturach nazywano je bogami.

1 Moj. 32:24-30:
24. Jakub zaś pozostał sam. I mocował się z nim pewien mąż aż do wzejścia zorzy.
25. A gdy widział, że go nie przemoże, uderzył go w staw biodrowy i zwichnął staw biodrowy Jakuba, gdy się z nim mocował.
26. I rzekł: Puść mnie, bo już wzeszła zorza. Ale on odpowiedział: Nie puszczę cię, dopóki mi nie pobłogosławisz.
27. Wtedy rzekł do niego: Jakie jest imię twoje? I odpowiedział: Jakub.
28. Wtedy rzekł: Nie będziesz już nazywał się Jakub, lecz Izrael, bo walczyłeś z Bogiem i z ludźmi i zwyciężyłeś.
29. A Jakub zapytał, mówiąc: Powiedz mi, proszę, jakie jest imię twoje? Na to odpowiedział: Dlaczego pytasz o imię moje? I tam mu błogosławił.
30. I nazwał Jakub to miejsce Peniel, mówiąc: Oglądałem Boga twarzą w twarz, a jednak ocalało życie moje.
(BW)

Warto tu zwrócić uwagę słowa "boga":
" Puść mnie, bo już wzeszła zorza "

Chodzi tu o zorzę poranną, oznaczającą zbliżający się wschód słońca.
Możliwe, że niektórzy skojarzą ową obawę przed zorzą z wampirami Wink
Jednak nie tylko wampiry mają "zależność" z zorzą.
W książkach Castanedy jego nauczyciel Indianin także uczył go, że pewne istoty mocy /materializujące się "duchy"/ działały głównie nocą.

Tu wrócę jeszcze do historii Mojżesza gdy "Pan i chciał go zabić." (2 Moj. 4:24)
Istotne jest tu co mu ocaliło życie.
Otóż ocaliła mu życie magia.
"W czasie drogi, na noclegu, natarł na niego Pan i chciał go zabić.
Wtedy Sypora wzięła ostry kamień, odcięła napletek syna swego i dotknęła nim sromu Mojżesza, i rzekła: Jesteś mi oblubieńcem krwi.
I zaniechał go. Wtedy ona rzekła: Oblubieńcem krwi przez obrzezanie."
(2 Moj. 4:24-26, BW)

Mojżesz był obrzezany. Zatem to nie obrzezanie go ocaliło, lecz krew dziecka Sypory. Do tego krew z czegoś – co miało silne oparcie w religii i w tradycji.
To była potężna magia.
W Polsce znachorki także stosują podobne zabiegi - choć niezwiązane z krwią, lecz związane z pewnymi rytuałami – do leczenia z chorób powodowanych przez duchy. Osobiście w życiu spotkałem się z przypadkami, gdy medycyna nie była w stanie nic zdziałać, a pomagał rytuał znachorki. Często takie rytuały nawiązują do archetypów miejscowej religii.
I nie można mówić tu o zadziałaniu efektu placebo. Bo skoro na takiego uzdrowionego człowieka podziałała babka jako placebo – to dlaczego nie podziałali na niego lekarze jako placebo? Wink
A skoro ktoś najpierw biega po lekarzach, a dopiero później udaje się do znachorki – to z pewnością silniej wierzył w lekarzy, niż w znachorów Smile

kontynuacja dalej


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jerzy Karma
Referent



Dołączył: 20 Kwi 2008
Posty: 1090
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 21:21, 14 Lut 2011    Temat postu: Bogowie Biblii cz.2

JJW111000691

Pewien wyraźny ślad tego, że w Biblii nawet uczynki szatana przypisywano Bogu znajdujemy tutaj:
„Wtedy wystąpił szatan przeciwko Izraelowi, pobudziwszy Dawida do tego, aby policzył Izraelitów.” (1 Kron. 21:1, BW)
Tak tu mamy wyraźną informację, że to była sprawka szatana. Ale już w księgach innego autora o tym samym wydarzeniu czytamy, że nakaz spisu pochodził od Boga:
„Potem ponownie rozgorzał gniew Pana na Izraela, tak iż pobudził Dawida przeciwko nim, mówiąc: Nuże, policz Izraela i Judę!” (2 Sam. 24:1, BW)

Mamy tu dwie różne wersje tego samego zdarzenia.
Słusznie Wir zwrócisz tu uwagę na zwrot „gniew Pana”.
Wówczas można rozpocząć tu proces zgadywania, tworzenia koncepcji, wersji i najróżniejszych interpretacji, a także stawiać pytania?
- Czy Bóg się gniewa?
- Czy w tych słowach jest mowa o prawdziwym Bogu?
- Czy każdy gniew jest taki sam? I czy każdy należy traktować tak samo?
- Czy są sytuacje, gdzie okazanie gniewu jest najlepszym (najskuteczniejszym) rozwiązaniem?
- Czy „gniew Boga” jako zjawisko uchodzące za coś niemiłego, inny autor określił zwrotem „szatan”?

Jednak w kwestii tego, o co mi tutaj chodzi ani te pytania, ani odpowiedzi na nie, nie mają znaczenia, gdyż nie zmienią tego, że te same rzeczy były przypisywane różnie.
Można jeszcze zająć się tu ostatnim pytaniem, lecz można je postawić zupełnie odwrotnie:
- Czy uczynki szatana nie były nazywane „gniewem Pana”?
Łącząc sprawę spisu ludności z Apokalipsą i znamieniem bestii przychyliłbym się bardziej do tej drugiej wersji pytania, uznając, że niektóre przykre zdarzenia czasem przypisywano „gniewowi Boga”.
Czyż wielu nie mówi tak dziś: „Bóg Cię pokarał”.
Ktoś inny zaś w takiej samej sytuacji mówi: „Co za diabeł?”
A dopiero będzie, jak ojciec coś określi: „Bóg Cię pokarał”, a matka krzyknie: „Co za diabeł?” No i usłyszy to ich myślące dziecko…, które postawi logiczne pytanie: „Bóg, czy diabeł? Kto mówi prawdę?” Wink
Dziecko jest logiczne, rzeczywiście bystre i wnikliwe, myślące, nie dostrzega jednak szerszego spektrum całego zagadnienia.

Inną jeszcze sprawą jest to, jak traktować Apokalipsę, czy jako pochodzącą od Boga, czy od szatana… ale ten wątek to nie miejsce na to.


wir napisał:

Moje przekonanie jest przekonaniem moim i dlatego dla mnie jest prawdziwe.
Jeśli nie masz wątpliwości, to znaczy , że masz do wykonania jakąś misję.
Po drodze jest mi z wątpiącymi i poszukującymi.


Hmmm… Nie bardzo rozumiem, bo jak możesz mieć przekonanie, które dla Ciebie jest prawdziwe, a zarazem mieć wątpliwości?
Jak możesz być na drodze z wątpiącymi i poszukującymi idąc z prawdziwym wg Ciebie przekonaniem?

wir napisał:

Czy jednak jesteś do końca przekonany, że przekonanie to nie było prawdą? Dla Niego było prawdą i nie interesowało Go to, że ja twierdziłem coś innego.
Podobnie Jerzy, Twoje przekonanie o wartości biblii jest w Twoim mniemaniu słuszne i prawdziwe, choć z żadnej perspektywy może prawdziwe nie być.


Jestem przekonany, że mężczyźni nie rodzili dzieci.
Zaś moje przekonanie o jakiejś wartości Biblii nie jest słuszne i prawdziwe, dlatego, że ja tak mniemam, tylko dlatego, iż fakty są takie, iż dzięki Biblii właśnie miliony ludzi stało się lepszymi ludźmi. To jest fakt, nie zaś przekonanie.
Natomiast drugim faktem jest to, że mężczyźni dzieci rodzić nie mogą. Inaczej nie będą mężczyznami.
Rodząca osoba o cechach męskich musi mieć też cechy żeńskie, a zatem byłaby to trzecia płeć.
Inaczej: byłaby to pełna płciowość. Mężczyzna , ani kobieta taką płciowością nie są. Dlatego mówi się: "znalazłem drugą połówkę" Smile Jeśli wiec mężczyzna, jest tą połówką – która nie rodzi dzieci, to jakże może je rodzić?
Jeśli będzie rodził to automatycznie przestaje być mężczyzną.
Taki osobnik może posiadać cechy męskie i żeńskie, ale to nie mężczyzna.

wir napisał:

Zadałem pytanie „dlaczego”, na które nie możesz , albo nie chcesz odpowiedzieć. W zamian przeprowadzasz analizą pojmowania spraw z której nic specjalnego dowiedzieć się nie mogę. Nie wiem z czego to wynika? Po prostu unikasz konkretnej odpowiedzi


Szkoda, że moje pisanie okazuje się daremne.
Możliwe, że nie dostrzegasz związku tego, o czym piszę z Twoimi zarzutami.
Możliwe, że pominąłem któreś z Twoich pytań.
Wystarczyło je powtórzyć. Zamiast wyrażania tego, co wyraziłeś.
Zadałeś wiele pytań ze zwrotem „dlaczego”.
Były to pytania różnego typu.
Np. takie, o których można myśleć, że nie wymagają tylu odpowiedzi ile było pytań, gdyż tworzą serię oczekującą jednej odpowiedzi:
wir napisał:

Dlaczego nie zajmujesz się mitami greckimi, tylko żydowskimi?
Dlaczego nie zajmujesz się bogami egipskimi?
Co na to Wielki Manitu?
Co na to bogowie skandynawscy, albo afrykańscy?
Co na to bogowie słowiańscy?


I na to udzieliłem Ci odpowiedzi, choć może zbyt ogólnej, że jest to sprawa wyboru.
Najwyraźniej chcesz wiedzieć dlaczego nie wybrałem - w Twoim pojęciu – wszystkiego, oraz dlaczego tyle razy piszę o Biblii.
To się zdziwisz, bo celem moim nie jest pisanie o Biblii.
Piszę o tym, co ma być pożyteczne ludziom.
I gdziekolwiek znajduję też to, co jest w taki sposób pożyteczne, to również wskazuję na to. Tak się złożyło, iż w Biblii znalazłem całe mnóstwo pożytecznych nauk. Dlaczego zatem miałbym się do nich nie odnosić? Skoro są bardzo cenne.

Poza tym, chyba nie wiesz, czym się zajmuję.
W każdym razie Twoje powyższe pytania nie mają racji bytu.
I nie sposób zajmować się wszystkimi mniej znanymi religiami tego świata.
Zajmowałem się naprawdę wieloma naukami duchowymi, czy religijnymi. Poznałem nauki trzech Szkół Różokrzyżowych, a będąc młodym chłopcem chłonąłem literaturę przedwojenną wydobytą z antykwariatów z serii okultystycznych, spirytystycznych, oraz teozoficznych.
Pozwól, że sam postawię podobne pytania:
Dlaczego najczęściej piszę o Biblii, Wedach, czy naukach buddyjskich? Czy np. naukach Kahunów? Czy innych naukach, których nie wymieniłeś?

Dlatego, że wyrosłem wśród ludzi wychowanych w większości na owych „mitach żydowskich”.
Mieszkam w Polsce, więc mówię po polsku. Przecież nie będę mówił po skandynawsku. To chyba jest naturalne.
Tu chodzi o komunikację.
Poza tym oddziaływanie Biblii na świecie jest znacznie szersze, niż tych rzeczy, które wymieniłeś w swoich pytaniach.
Podobnie szerokim echem na świecie odbijają się nauki Pism Wedyjskich, buddyjskich, czy Kahunów.
Zajmowałem się i zajmuję wszystkim, co pomaga głębiej i szerzej ująć SPRAWĘ człowieka.

wir napisał:

Ciągle nie mogę zrozumieć w czym Mu to bydło podpadało i dlaczego nie kazał jeszcze wyżynać np. pająków, motyli i ptaków?


Nadal uważasz, że na to pytanie nie odpowiedziałem?

dalej ciąg dalszy


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Jerzy Karma dnia Pon 21:23, 14 Lut 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jerzy Karma
Referent



Dołączył: 20 Kwi 2008
Posty: 1090
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 21:30, 14 Lut 2011    Temat postu: Bogowie Biblii cz.3

JJW111000692


wir napisał:
Jerzy Karma napisał:
wir napisał:

Palenie ludzi na stosach itp. , nazywasz „innymi zjawiskami”?

Czy zatem uważasz, że Biblia zdobyła popularność dzięki paleniu ludzi na stosach?
Poza tym nie przypisuj mi słów, jakich nie napisałem.

No i widzisz Jerzy jak to jest. Dostrzegasz belkę w czyimś oku, a w swoim to już nie.
Trochę wyżej, przypisałeś mi również słowa, które nie napisałem. To ten fragment o kupowaniu lodówki.
Podobnie ma się sprawa ze stwierdzeniem „Czy zatem uważasz, że biblia zdobyła popularność dzięki paleniu ludzi na stosach?”
We wcześniejszych postach, przedstawiłem Ci kilka powodów, dzięki którym ( moim zdaniem ) biblia zdobyła popularność. Dlaczego manipulujesz słowem? Cytujesz tylko to, co będzie Ci pasowało do Twojego dalszego wywodu.
Dyskusja przebiegała tak:


Tak to widzisz?
Nic na to nie poradzę.
Moje widzenie tego jest inne.
Musimy iść z tym do sądu Smile
Poza tym pisząc o tym czuję, że jest to tylko zaśmiecanie forum Sad
Ale niech Ci będzie…
Twoje „dowody” są żadne.
Wątpię by przekonały kogoś oprócz Ciebie.
Zobacz w jakim kierunku zmierza ta rozmowa… To już nie tematy merytoryczne, lecz osobiste ataki:
wir napisał:
Palenie ludzi na stosach itp. , nazywasz „innymi zjawiskami”?


Na moje stanowisko w tej sprawie atakujesz ponownie:
wir napisał:
przypisałeś mi również słowa, które nie napisałem. To ten fragment o kupowaniu lodówki.


Tu mnie zdziwiłeś, bo oto owe moje słowa:
Jerzy Karma napisał:
Dlatego nie musisz Wir kupować lodówki, ani wierzyć pastuszkom.


A co i komu tu jest przypisane?
Przypisałem Ci wolną wolę.
Nie wiem, czy oprócz Ciebie jakiś człowiek, będzie miał drugiemu to za złe.
Mimo tego zarzucasz mi dalej:
wir napisał:

Dlaczego manipulujesz słowem? Cytujesz tylko to, co będzie Ci pasowało do Twojego dalszego wywodu.
Dyskusja przebiegała tak:


I tu dajesz całą serię…
Do tego w taki sposób, że ewentualny czytelnik nie bardzo już by wiedział kto, co i gdzie napisał… Musiałem to jako moderator odpowiednio skorygować pod względem tego, by było wyraźnie widać kto i co napisał.
Lecz i po tym nadal jest to „stos” serii trzech cytatów… w których nie ma śladu manipulacji. Smile
Czyżby dowodem miał być natłok, a czytelnik miałby pomyśleć: Sporo tego, pewnie, zatem jest tam gdzieś jakaś manipulacja?

Poza tym to jest wręcz śmieszne.
Manipulacja musi mieć cel.
Czy ja tu coś sprzedaję?
Wir, niczego Ci nie sprzedaję. Nawet nie namawiam do brania za darmo.
To, co robię, to jak położenie czegoś na ulicy.
Ty jesteś przechodniem. Możesz iść dalej mimochodem, albo zatrzymać się. Kto chce, ten się częstuje. Nie każdy zawsze potrzebuje tego samego.
Ty nie potrzebujesz? Jeśli nie, to co tu jeszcze robisz? Nie wiem, tylko Ty wiesz za siebie. Nic nie chcę sugerować. Nie chcę sugerować, że nie potrzebujesz. Proszę – nie odbierz tego tak. Nie napiszę też, że „może potrzebujesz”, bo i to mógłbyś odebrać różnie.

A może uważasz, że ja częstuję trucizną, a Ty pełnisz rolę policjanta?

Zastanawiam się już, czy większości fragmentów naszej rozmowy nie wyciąć z tego wątku i nie przenieść do innego wątku. Temat wątku jest: Ile prawdziwego Boga w Biblii. Nie powinno się w nim pisać ani o Jerzym, ani o Wirze – Dryfie Smile

Dalej ponownie akcentujesz:
wir napisał:
Zadałem Ci na koniec pytanie, na które nie byłeś uprzejmy odpowiedzieć.

Odnosząc to do cytatu jaki podałes wcześniej:
wir napisał:
Jerzy Karma napisał:

gdyby w Biblii nie było wielu wartościowych i przydatnych praktycznie nauk – nie zdobyłaby takiej chwały.


Na przykład jakich?


Czy mam tu zacytować prawie całą książkę, w której są wymienione te nauki? Przecież jest ona tutaj na forum. Nie widzę potrzeby wprowadzania jej do tego wątku. Wystarczy, że tu do niej odwoływałem się.
Poza tym Ty sam w innym miejscu stwierdziłeś:
wir napisał:
są w Biblii teksty pożyteczne


Czy to, co pożyteczne jest wg Ciebie bezwartościowe?
I skoro sam stwierdziłeś, że są, to pewnie je znasz. Dlaczego więc zadałeś to pytanie. Do odpowiedzi zresztą odsyłałem Cię już parę razy. /Książka ”Przypomnienie”/ A Ty stwierdziłeś, że nie musisz jej czytać, bo czytałeś Biblię.
Cóż ja mam z Tobą zrobić wobec takiej postawy?
O co Ci Wir chodzi?

Ostatnio zaś napisałeś
wir napisał:
Zabrałem się do czytania, ale za daleko nie zabrnąłem /…/ nie zgadzam się z wieloma prezentowanymi przez Ciebie przemyśleniami. Na takie rzeczy trafiam w Twojej książce, co rusz. Na pewno ta książka zainteresuje ludzi, którzy podążają Twoją ścieżką. Wiele im wyjaśni. Nie chciał bym zaśmiecać Twojej książki swoimi wątpliwościami.


Cieszę się, że wg Ciebie komuś ta książka wiele wyjaśni.
Nie dziwi mnie też to, że można tam znaleźć tezy, wobec których pojawi się u kogoś stan nie zgadzania się.
Nie obawiaj się, że twoje wątpliwości cokolwiek zaśmiecą. Tym bardziej nie zaśmiecą – jeśli okażą się słuszne.
Możliwe, że pomogą mi skorygować to, co wymaga korekty.
Zgodzisz się, że tematyka nie jest prosta i nie łatwo jest ja wyrażać w taki sposób, by została odebrana należycie.
Napisałeś, że nie zgadzasz się "co rusz". Zatem tym bardziej napisz o tym.
Sam, gdy czytałem tę książkę po latach – odbierałem zupełnie inaczej swoje słowa, wówczas musiałem wyrażać je na nowo, czyli tak, aby w miarę każdy odczytał je tak samo. Wiesz pewnie, że nie jest to łatwa sprawa Smile
A po następnych latach znowu "co rusz" musiałem poprawiać wiele zdań, czy też je tak uzupełniać opisami – by wyraźniej wskazać znaczenie.
Do dziś nie uważam jej za dzieło napisane do końca.
W końcu doszedłem do wniosku, że nie zdołam jej skończyć.
Po prostu mnie przerosła.


wir napisał:
Jerzy Karma napisał:
Trzecia rzecz: Takim stylem pisania, co chcesz osiągnąć?
I znów to samo. Zadałem pytanie, a Ty nie odpowiadasz tylko posądzasz mnie o niepoprawne pisanie i wkładanie do ust jakiś słów.
I dalej będziesz analizował moje wypowiedzi a na pytanie nie odpowiesz?


Nadal tak uważasz?

wir napisał:
Jerzy Karma napisał:
Jeśli zaś chciałeś wspomnieć o tych stosach, to nawet bardzo dobrze, napisz o tym, bo czytając to, jak i pisząc, uczymy się sami o sobie.
Nie rozumiem?
O czym mam pisać skoro już napisałem? Mam Ci opisać jak przebiegała egzekucja? Jak wyglądał stos? Chcesz szczegółów?


Tak, napisz mi szczegóły. Jeśli rzeczywiście wierzysz w to, że ich chcę.
Nie napisałeś wcześniej o tym zbyt wiele. Tylko tyle:
wir napisał:
Palenie innych ksiąg. Mordowanie całych narodów. Listę ksiąg zakazanych. Palenie ludzi na stosach itp. , nazywasz „innymi zjawiskami”?

Nic tu nie jest do rozumienia. Po prostu należy mówić i pisać o tych przykrych rzeczach, bo lepiej mówić i pisać o nich, poznawać ich przyczyny i źródła, niż miałyby ponownie wystąpić.

Dzisiaj również są ludzie, którzy powołując się na imię Boga mordują, a przecież wiesz, że są kłamcami. Szatan również powołuje się na imię Boga. Demony się powołują i zwodnicze duchy na imię Boga. Ludzie tkwiący w błędnym przekonaniu powołują się na imię Boga. Tysiące ksiąg pisanych jako mające prowadzić do Boga powołuje się na imię Boga, a zawierają setki błędów.
Czy to są powody, aby obwiniać za to Boga?
/Nie mam tu akurat na myśli Ciebie./
Wiem, że miliony ludzi obwinia za to Boga, lecz gdyby On ingerował, to miliardy by obwiniały Go, że nie mają wolnej woli Wink Żartuję, bo bez wolnej woli nawet nie byliby w stanie Go obwinić Smile
/Jak widzisz, miałem na myśli miliony – a nie Ciebie jednego./

wir napisał:
Jerzy karma napisał:
Widzisz Wir, to działanie wg możliwości i mody epoki.
Wtedy byli ludzie, którzy tych, co im nie odpowiadali, wrzucali w ogień.
Teraz są ludzie, którzy przyczepiają się do nich wg możliwości obecnego czasu i obecnej mody.
Ciekawe spostrzeżenia tu prezentujesz!
Takie nowatorskie! Winna była „epoka” i panująca moda. Ludzie tylko podążali za kanonami mody i wezwaniami epoki. A krytykowanie tych działań jest po prostu czepianiem się.


Przecież napisałem wcześniej:
Jerzy Karma napisał:
bardzo dobrze, napisz o tym, bo czytając to, jak i pisząc, uczymy się sami o sobie
, a mimo tego teraz insynuujesz, że ja to nazywam „czepianiem się”.
To jedno.
Kolejna sprawa to „nowatorskość” tego, że epoki i mody maja wpływ na ludzi i to, co oni piszą.
Naprawdę uważasz, że to jest nowatorskie stwierdzenie?
I naprawdę jesteś przekonany, że epoka i mody nie wywierają na Ciebie wpływu?
Czy chodzisz ubrany tak, jak chodzono np. w XV wieku?
Nie jesteś w stanie ani Ty, ani nikt inny zupełnie odizolować się od epoki, w której się rodzisz.

Oczywiście, że epoką, czy modą nie można, a nawet nie da się usprawiedliwić wszystkiego. Jednak pomijanie ich wpływu byłoby przejawem nieświadomości występowania pewnych zależności.
Dlaczego nie da się usprawiedliwić wszystkiego?
Z wielu powodów.
A dlaczego częściowo to usprawiedliwia?
Z powodu tego – co jest.
Bo jaki jest człowiek?
Owszem, ma wolną wolę, lecz świadomie lub nieświadomie liczy się z innymi! Zatem wpływ tego – co tkwi w innych, także decyduje w nas. Jest naszą częścią.
Np. Wobec kogo ludzie chcą mieć władzę?
Czy wśród robaków? Nie. Chcą rządzić tym, którzy są im ważni, czyli innymi ludźmi.
Wobec kogo chcą być sławni? Czy wobec ptaków w lesie? Nie – wśród ludzi. Bowiem ludzie są im ważni.
Nawet, jeśli ktoś mówi, że go „inni ludzie nie obchodzą”, to się sam oszukuje. Mówi tak, dlatego bo obchodzą go bardzo, a on się tego aż boi i chciałby z siebie to wyprzeć.

Z wielu względów inni są ważni. Już od momentu pierwszych relacji w żłobku. Gdy dziecko zachciewa zabawki dopiero wtedy, gdy wzięło ją inne dziecko. Niby chodzi o zabawkę, lecz stała się ważna z powodu tego drugiego dziecka, które ją wzięło. Jednak dziecko mniema, że chodzi mu o zabawkę. Gdyby tamte dziecko wzięło inną zabawkę, to chciałoby zabrać tę inną Smile Zatem pragnienie zabawki jest tu iluzją – jest tym co jest widoczne i co wydaje się być prawdą – źródłem działania. Tymczasem źródłem jest drugi człowiek. To z niego zaistniało pragnienie dziecka.
W życiu dorosłych ludzi zachodzi o wiele więcej takich złożonych mechanizmów.
Fakt, mamy wolną wolę, lecz ta ma swoją w określonej skali siłę, która działa pośród innych sił. I co, gdy te inne są większe?
Mało tego… Często te inne i większe siły są tym, co powstało na wskutek wcześniejszych działań właśnie naszej wolnej woli… i teraz represyjnie wpływa na nasze decyzje. To niebywale złożona kumulacja przejawów naszej wolnej woli w przeszłości. A do tego nie jest to jedyny zbiór sił mających możliwość wręcz magnetycznego wyparcia naszej aktualnej wolnej woli.
To jednak nie wszystko…
Bo te wektory sił działają na nas, podczas gdy my nie jesteśmy ani stale, ani zbyt uważni…
A nawet, gdy jesteśmy, to najczęściej jesteśmy wygodni i leniwi – nie chce się nam płynąc pod ich prąd…
Widział to Jezus, gdy mówił: „Czuwajcie.”

Wielu z nas chce być sprawiedliwymi, przynajmniej za takich uchodzić we własnym mniemaniu. Często w tym celu na siłę doszukujemy się czegoś niepoprawnego u innych, nawet, gdy tego tam nie ma tak - jak nam się wydaje. Nasze „widzenie” to nasz świat, w który wtrącamy innych.
Chcemy osądzać nawet przeszłość. Roztrząsać ją.
Owszem, to będzie przydatne – lecz tylko wówczas, gdy przyniesie nam pożytek, czyli po to, abyśmy y nie popełnili podobnych niewłaściwości.
Jeśli zaś roztrząsamy dla samej krytyki, aby jedynie kogoś potępić, to niewiele się różnimy. Tylko nasze działania przeszły do wymiaru mentalnego z fizycznego.

Oczywiście dobrze będzie Wir, jak znajdziesz w mojej wypowiedzi jakieś niedopatrzenia. Pozwoli mi to rozwinąć zagadnienie szerzej. Zagadnienie jest bowiem niebywale przestrzenne Smile
A my tu wyrażamy je pisząc liniowo Wink


Ciąg dalszy dalej


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Jerzy Karma dnia Pon 21:33, 14 Lut 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jerzy Karma
Referent



Dołączył: 20 Kwi 2008
Posty: 1090
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 21:36, 14 Lut 2011    Temat postu: Bogowie Biblii cz.4

JJW111000693

wir napisał:
Jakoś nie wszyscy wrzucali w ogień tych, którzy im nie odpowiadali.


Drogi Wirze,
Masz rację, że nie wszyscy.
Dziś też wielu dobrze czyni, a inni źle.
Ale…
Jeśli dziś ktoś źle nie czyni, i nawet czyni dobrze, to czy ma się za lepszego od tego – kto czyni źle?
Prawdopodobnie tak. Dlaczego? Choćby po to, aby poprawić własny nastrój.
A wiesz, od czasu określonej świadomości, przestałem patrzeć z takiej perspektywy na ludzi.
Czyli, jeśli nawet czynię coś dobrego, i ujrzałbym, że ktoś czyni źle – to wcale nie będę się uważał za lepszego od niego. (Jest to mój ogląd – lecz jest on jeszcze małą roślinką w moim umyśle.)
Gdybym tak mniemał przypominałbym dziecko przez chwilę wierzące, że jest supermanem. (Niestety jeszcze parę miesięcy temu miałem krótkie chwile, gdy byłem takim dzieckiem.)
Każdy z nas jest jak młyn mielący BARDZO POWOLI.
Każda nasza myśl, emocja, uczucie, to, co było w zasięgu naszych zmysłów, także nasze pożywienie, otoczenie, uczynki – tyle zjawisk wytycza naszą KONFIGURACJĘ – czyli nas. Oprócz wolnej woli działamy pod ich wpływem niemal mechanicznie. Jedne działania są bardziej świadome, czyli jakby mniej mechaniczne, inne bardziej. Skala stopni jest olbrzymia. Często nawet nie wiemy, co jest świadome, a co nie – choć mniemamy, że jest świadome. Tak samo z wolną wolą: mniemamy, że decydujemy z wolnej woli, a wcale tak być nie musi. Odwrotnie też: mniemamy, że coś musimy, a wcale nie musimy. Oceniamy jak chcemy i jak jest nam wygodnie.
A co z osądzaniem innych – skoro siebie oceniamy w taki ambiwalentny niejednorodny sposób?
A tak, że lepiej nie osądzajmy. Zaś osądzając spodziewajmy się takich samych sądów wobec nas.

-----------------------------------------

Odpowiedź główna na post wysłany: Nie 18:17, 06 Lut 2011

Masz rację Wir. Rzeczywiście ryby w niektórych bagnach są. Może i pojawią się w bagnie na moich hektarach Smile Bo już parę lat nie wysycha. Roślinność jak na jeziorze mam od dawna.

wir napisał:
często podkreślasz „ wielokrotnie już o tym pisałem”, jako dowód na prawdziwość Twoich słów. Odsyłasz również do czytania Twojej książki, tak jakby to miało cokolwiek wyjaśniać.


Jeśli wspominam, że o czymś pisałem, to nigdy nie w tym celu, że ktoś ma to przyjąć na dowód na prawdziwość moich słów. Podkreślam to tylko w tym celu, żeby odesłać do tamtego miejsca – aby ponownie nie pisać tego samego w kolejnym miejscu.
Do książki odsyłam z takich samych powodów. Tym bardziej, że poruszane tematy są tego rodzaju, że można o nich napisać nie jedną książkę.
Jeśli zaś czemuś poświęciłem książkę, to najrzetelniejszą sprawą jest odesłanie do niej, gdy zawiera już to, o czym chciałbym napisać. Nie jestem jedynym autorem, który to robi. To jest naturalne.
Zatem o ile np. coś miałbym wyjaśniać tutaj i teraz, i miałoby to zająć mi ponad tydzień i kilkadziesiąt stron to, co w tym złego, że odsyłam tam gdzie to już zostało zrobione? Zresztą nie odsyłam tylko do siebie. Cytuję też innych autorów, znanych, nie znanych, a nawet użytkowników z innych for. Obficie cytuję tu na forum jako Agemen. Podaję ciekawe źródła i filmy.

wir napisał:
Czy naprawdę uważasz, że kiedy dziecko popełni błąd z niewiedzy, a kierowane ciekawością pragnie się ze zjawiskiem zapoznać, to należy je za to karać wypędzając z domu?


Dziecko nie. Zaś z tego, o czym czytamy zaraz po zerwaniu zakazanego owocu wynika, że Adam z Ewą dziećmi nie byli.
Ciekawość ma być usprawiedliwieniem niewłaściwego czynu?
Albo chęć poznania czegoś? Czy ktoś, kto chce poznać jak np. się zabija człowieka może to zrobić?
Wypędzenie z domu? Rzeczywiście kojarzyć można Raj z domem, lecz można też i z państwem. Czy wygnanie z kraju nie jest właściwe wobec osób nie respektujących praw tego kraju?

wir napisał:
Karać również wszystkie jego pokolenia?


Jak kogoś wygna się z kraju, to czy jego dzieci nie są wraz z nim?
Jeśli uznajesz Wir reinkarnację, to wiesz, że rodząc się na ziemi nie nabywa się rezonansu tego świata z powodu narodzin, lecz rodzisz się, bo już byłeś w tym rezonansie.
Co innego, gdy nie uznajesz reinkarnacji.
Jednak wówczas pochodzisz z ciała swoich rodziców, na nim zaś odbijają się ich uczynki, uczucia, myśli i skłonności.
Zresztą sam wiesz, że sprawa jest o wiele bardziej złożona.
I z czasem nauka odkryje więcej rzeczy związanych z dziedziczeniem.
I nie tylko, bo i z tym, co łączy ludzkość.
Rzeczy z Świętych Ksiąg będą stawać się pomału coraz głębiej rozumiane. Z punktu widzenia nauki.

wir napisał:
w języku sumeryjskim jako A-DAM i oznaczało „bydło, zwierzęta, stada”


Co zatem w sumeryjskim oznaczało Ewa?

wir napisał:
Nieprawda.
Nieposłuszeństwo, to nie grzech.


Wyznajesz zatem inne podejście, niż ja.
Wg mnie niektóre przejawy nieposłuszeństwa są grzechem.

wir napisał:
Skoro Bóg obdarzył nas mocą bycia Mu nieposłusznym, to niech się nie dziwi, że z tego korzystamy.


Gdzie przejawiasz tę swoją moc?
Tu – gdzie narzekasz, że "Cię wygnał…".
Nie masz żadnej mocy bycia Mu nieposłusznym.
Masz tylko możliwość być nieposłusznym tam, gdzie Ci da taką możliwość w sensie zastosowania, a nie w sensie przyzwolenia.
A że nawet te możliwości masz ograniczone, to możesz to nazywać brakiem wolnej woli.
Masz tylko wolną wolę w określonym zakresie.
Czym jest ten zakres? Tutaj jest Twoim człowieczeństwem.
Brak zakresu to już możliwość bycia Bogiem, lecz nie do końca, bo w owym bezkresie zakres ustala NATURA Boga, czyli PRAWA, DOSKONAŁOŚĆ oraz HARMONIA.

wir napisał:
Dziecku celowo pozwala się zbliżyć rękę do ognia, aby mogło ocenić stopień zagrożenia, a nie bąka się jakieś zakazy.


No i właśnie jesteś w tym, co nazwałeś "zbliżeniem z ogniem".
W życiu spotkałem różne dzieci. Jedne wystarczyło ostrzec, a inne musiały się poparzyć.

wir napisał:
Nie stanowię cząstkę duszy Adama, tylko odrębną cząstkę Boga. Oczywiście pod warunkiem, że to wszystko prawda, co akurat nie wydaje mi się.


A co to znaczy wydaje się?
Znaczy to: Nie wiem.
"Nie wydaje się" również znaczy: Nie wiem.
Oczywiście oba przypadki to trochę więcej, niż "nie wiem", bo oznaczają jakiś domysł – który jednak też nie jest pewną wiedzą.

Możesz trzymać kurs na to, że to fantazje. Jednak przesłania jakie w nich są – są prawdziwe.

Tak. Masz cząstkę Boga. Obaj wiemy, że nie masz na myśli żadnego z tych – których krytykujesz w oparciu o Biblię.
Jednak oprócz niej masz więcej cząstek. Więcej ojców i więcej matek.
Lekceważysz swojego ojca ziemskiego? /To nie jest pytanie do Ciebie./
Stanowisz jakąś jego cząstkę.
Stanowisz cząstkę duszy Ewy, Adama, Szatana, i wielu bogów opisanych w Biblii.
Wszyscy stanowimy. Jedni więcej tę, a inni tamtą…

Różnicujesz się od czegoś?
Choćby i od Jerzego Karmy? Wink
A ja widzisz nie różnicuję się od Ciebie zbytnio. Szybciej nawet mniemam, że wcale – lecz tylko z mojej strony. Bo widzisz w zasadzie rozumiem każdą Twoją postawę, jej mechanizmy, czy związki, oraz to, że ktoś akurat je wybiera pośród tego, co ma.
Dlatego wcale nie jesteś mi obcy.
Choć ja Tobie mogę być obcy.

wir napisał:
Zagrożeniem dla jakich innych?


Na świecie nie był tylko Stwórca Adama, czy Szatan.
Byli różnego rodzaju istoty zwane Elohimami, czy zwane aniołami.
Stworzył Cię Twój ojciec z matką, lecz wcześniejszy poziomem stworzenia masz opisany w Biblii. Przed tym jest także wcześniejszy. A przed tym jeszcze wcześniejszy…
Masz korzenie w każdym z nich.
O ojcu pierwszego poziomu dowiadujemy się najwcześniej.
Akceptujesz go lub nie. Choć już tu prawo wymaga, aby go szanować.
Nawet, jeśli jest niedoskonały. Ma /w Twoim przypadku miał/ nad Tobą władzę dość długo.
Ojciec wyższego poziomu to – zależnie od kryteriów – albo Adam, albo np. Ten, którego Świadkowie Jehowy nazywają Jehową. Wg innych kryteriów byłby On ojcem 3-go poziomu. Wg nich to On powołał Adama - który jest ojcem ludzi.
Nad owym "Jehową" są jednak kolejne poziomy OJCÓW.
Tak jak mam udział w moim ojcu, oraz w Adamie, jak i w "Jehowie", tak mam też udziały w kolejnych OJCACH.
Czy wyrzekam się ojca obecnego mojego ciała, bo dowiedziałem się o Adamie, albo o "Jehowie"?
Nie.
Tym bardziej nie wyrzekam się ojca, czy Adama, czy "Jehowy", gdy wiem o kolejnych moich OJCACH.


wir napisał:
Właśnie na tym polega sztuczka. Ktoś jest przekonany, że dysponuje wolną wolą ( ma taki wgrany program, aby był o tym przekonany ), a jest to tylko iluzja. Namiastki wolnej woli posiadasz i owszem. Możesz zacząć spacer stawiając najpierw lewą, albo prawą nogę, choć w wojsku akurat nie zależ to od Ciebie.


Sam widzisz: w wojsku "nie zależy od Ciebie".
Choć byli tacy, którzy udowodnili i tam, że posiadają wolną wolę.
Poza wojskiem stawiasz nogi jak chcesz. Nazywasz to namiastką, lecz to jest wolna wola.
Oczywiście, że jest ograniczona!
Wszystko, czym obecnie dysponujesz masz ograniczone.
Dlatego nie jesteś Bogiem.

wir napisał:
nawet najprostsze sprawy niekoniecznie zależą od Ciebie.


Oczywiście. Co wcale nie dowodzi, że nie masz wolnej woli.
Tkwisz bowiem w ograniczeniu – ograniczeniu wolnej woli.
To jest wygnanie z Raju.
Ale z tym Rajem jest podobnie jak z naszymi OJCAMI.
Jest ich wiele poziomów.
Poziomy zaś mają swoje rodzaje.
W najwyższym RAJU nie zjawia się Szatan na drzewie. W ogóle się nie zjawia.
Te niższe poziomy wszystkiego częściowo odbijają te wyższe. W sposób zdeformowany.

wir napisał:
To też właśnie napisałem, że namiastkę wolnej woli posiadamy, abyśmy byli przekonani o jej pełni. Taka sztuczka, jak pisałem powyżej


Żadna sztuczka i niczego powyżej nie udowodniłeś.
Tak akurat rozumiesz namiastkę woli.
Gdy dokonuję wyboru, np. tego, że teraz idę pić… już wróciłem… to był mój pełny wybór. Nie poszła jakaś część mnie, a innej ktoś nie pozwolił.
Dokonałem pełnego wolnego wyboru i właśnie piszę i piję mieszankę ziół Smile
Oczywiście, że mogłem napić się tylko tych ziół, które kupiłem. Nie napiję się tych, których akurat nie mam. Ale mogę je zdobyć i napić się później. Mój wybór i moja wola. W całej pełni. Co zaś jest ograniczeniem? Nie wola, lecz moja przeszłość, np. to, jakie zioła zdobyłem wcześniej.
Nasza karma jest też taką przeszłością. Jednak karma to zbiór aktów naszej wolnej woli.
Wolna wola dowodzi jeszcze istnienia jednej zadziwiającej rzeczy, tego że nie tylko nam się przydarza to – co wynika z naszej karmy… lecz także to – co wynika z obecnej i przeszłej woli innych istot!
Nasze uczynki, dzieła – jako przejawy zbiorów aktów wolnej woli – także wywierają na nas wpływ.

"Albo czy myślicie, że owych osiemnastu, na których upadła wieża przy Syloe i zabiła ich, było większymi winowajcami niż wszyscy ludzie zamieszkujący Jerozolimę?" (Łuk. 13:4, BW)

Dziś także (i z różnych powodów) wielu myśli, że jak się komuś coś złego przytrafia, albo jakaś choroba to, że jest bezwzględnie sam temu winien.
"Bynajmniej". (Łuk. 13:5, BW)
Przecież pływamy w oceanach przyczyn. Dawnych i obecnych. Naszych i nie naszych. To są prądy, na jakie trafiamy, a nasza wolna wola – to właśnie my.
Bez niej Wir – byś nie istniał.
Ty – to Twoja wolna wola.
Prawdziwy Ty.
Jednak, choć istniejemy – to istniejemy w czymś.
(Mało tego. Nie zdajemy sobie sprawy, że nawet w naszym ciele mieszkają osobowości /akurat nie mam tu na myśli demonów/. Tworzą one elementy składowe naszego organizmu – celowo nie napisałem, że ciała. Mają swoje potrzeby i swoje wolne wole. Dążą one do ich wyrażania w naszym ciele. Jeśli utożsamiamy się z ciałem, a ich aspekty traktujemy jako swoje, to i ich wolę wielu z ludzi uznaje za wolę swoją.)
Z powodu owego czegoś stwierdzasz, że masz namiastkę wolnej woli – może dlatego, że się czujesz w tym taki malutki…?
Czy potrzebujemy tego czegoś?
Czy istnielibyśmy bez tego?
Lecz, czy tutaj nie za daleko zajdziemy w tych rozważaniach?
Stwierdziłbym, że potrzebujemy, gdyż w czym bym płynął? Smile)
Z prądem, czy też pod prąd…

Dalej mogę zapytać dodatkowo: Kim jestem?
Czy czasem nie jestem też tym – w czym płynę?
Jakie mam dowody, że nie?
Owszem jest coś, co nimi się być wydaje, lecz wtedy znajduję sprawy tej samej natury, za które jednak przyjmuję samego siebie… jak np. niechciane sny, emocje, czy uczucia… Czyż, więc nie jestem też niechcianymi zdarzeniami? Albo tym, co mógłbym postrzegać jako ograniczniki mojej wolnej woli?

Ciąg dalszy dalej


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jerzy Karma
Referent



Dołączył: 20 Kwi 2008
Posty: 1090
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 21:40, 14 Lut 2011    Temat postu: Bogowie Biblii cz.5

JJW111000694

wir napisał:
Ludzie wolą kiedy mają wybór. Czują się wtedy władcami sytuacji, pole manewru daje psychiczny komfort, poczucie bezpieczeństwa, a może i po części uczucie szczęścia.


Naturalnie. Jednak z drugiej strony jakoś nie starają się kontrolować tego, co jest im najbliżej, czyli własnych emocji, uczuć, myśli. Zaś chcą być władcami świata. A najchętniej to Bogiem, bo mają niewłaściwe wyobrażenie o Bogu.
I oczywiście niewłaściwe wyobrażenie o szczęściu. I niestety gonią za tym błędnym wyobrażeniem… Dlatego na tym świecie jest tyle nieszczęść.
Niemowlę nie ma za wiele wolnego wyboru, a w objęciach matki czuje się w pełni bezpieczne. I nawet nie ma potrzeby posiadania żadnej władzy.

wir napisał:
Zmierzasz po ścieżce do Źródła/Boga. A ścieżka jest długa. Nawet bardzo długa. Kto wie, czy w ogóle gdzieś się kończy? Podążać tą ścieżką przymusiła cię twoja wiara. No i sumienie,


Mylisz się Wir.
Nigdy nie miałem wiary, ani jej nie mam – w takim sensie jak to ująłeś.
Nie miałem też nigdy sumienia – w sensie czegokolwiek, co by mnie do czegoś przymuszało, czy na mnie wymuszało cokolwiek.
Nigdy nie potrafiłem zrozumieć, co to jest sumienie. I zawsze mnie trochę dziwiło, gdy słyszałem jak ludzie o tym mówią. Np. że komuś czegoś nie pozwoliło sumienie.
Nie znam i nie poznałem, zatem sumienia jako czegoś – co by mnie przymuszała lub nakłaniało, czy też zabraniało czegoś.
Jeśli natomiast za sumienie przyjmiemy dobrego doradcę, to w porządku, takie sumienie znam i spotykam się z nim w sobie.

Czy zmierzam do Źródła/Boga?
Też nie w takim sensie, jaki przypuszczam miałeś – i większość ma – na myśli.
Ja nie potrzebuję zmierzać do Źródła/Boga.
Ja potrzebuję w Nim być.
Tak być – aby nie było mojego ja. I to jest moja wiedza i moja wolna wola – mój wolny wybór oparty na wiedzy.
I w zasadzie jak widzę nie jest to ścieżka długa, ani nawet bardzo długa.
Patrząc z pola Boga.
Gdy jednak spoglądam od pól ludzkich, to jest to ścieżka tak długa, że żaden człowiek jej długości nie jest w stanie ogarnąć.
Może, dlatego kiedyś powiedziano o zbawieniu, że u ludzi to rzecz niemożliwa, lecz u Boga możliwa.

Jeśli zaś już bym głosił, że z powodu wiary ciągnie mnie ku Bogu – to może być to tylko taka wiara, która już z samej swojej natury nie zmusza. Dlatego, że ona sama powstaje z pragnienia i odczuwania doskonałości – której wyrazem jest Bóg. Przymuszanie w jej wypadku nie ma racji bytu.

wir napisał:
sumienie, którego nie lubię, bo zawsze podpowie ci, że mogłeś coś zrobić lepiej i dokładniej. Otóż nie mogłeś. Bo musisz na tej drodze potknąć się o każdy kamień. Być zmoczony każdym deszczem. Przypieczonym przez słońce. Błądzić i zawracać. Jeśli nie zaliczysz jednego, nie ma co marzyc o kolejnym kroku. Tutaj nie ma miejsca na wolną wolę.


Zaliczasz jeden i marzysz o kolejnym Wink

Pamiętasz jak napisałeś o sparzeniu. Tak – tu nie ma miejsca na wolną wolę, bo piecze Smile Ale można było posłuchać dobrej porady i nie przytykać paluszka do żelazka.
Wymieniłeś kilka uciążliwości ziemskich, jak słońce, deszcz i kamienie. Jednak ze wszystkich tych rzeczy też obficie korzystamy ku naszej radości. Nieraz też marzymy o nich, gdy ich nie mamy długo. To nadmiar ich lub niedobór, obecność w niewłaściwym miejscu, stwarzają nam kłopoty, lecz co z nami? Czy my nikomu nie sprawiamy kłopotu?

Czy muszę się potknąć o każdy kamień?
Absolutnie nie muszę.
Kto pozna Boga i idzie do Niego nie spotyka żadnych "kamieni" na tej "drodze". Poznanie Boga nie jest już drogą. Jest osiągnięciem.
Po drodze idą ci, którzy mają błędne mniemania o Nim – to ich mniemania pojawiają się jako kamienie… Zatem potykają się o własne wyobrażenia – to jakby o samych siebie.

A co tu jest z wolna wolą?
Widzisz, jak człowiek raz wybierze źle to brnie w tym, mniemając że wybrał dobrze. Upiera się jednak przy swoim wyborze i narzeka: "Co się dzieje? Nie mogę tego zmienić! Nie mam wolnej woli…"
Ano nie masz, bo już wybrałeś i się tego przyczepiłeś jak rzep. Nie chcesz tego zmienić – czyli sam sobie odebrałeś wolną wolę. Zablokowałeś własną wolną wolę. Zablokowałeś tym samym własne życie. Dlatego giniesz…

wir napisał:
Ja, na ten przykład chętnie bym zajrzał do piekła, a następnie do nieba, żeby zobaczyć gdzie mi się nada. Mogę?


Możesz i dlatego to robisz. Jesteś w piekle. Dowodzi tego Twoje narzekanie.
Do nieba zaglądałeś także. Dlatego tak Ci się nie podoba w piekle.

wir napisał:
Chcę mieszkać w raju, a mnie stamtąd wypędzono mając za nic moją wolną wolę.


Ponoć chciałeś zobaczyć piekło…
Piekło i Raj to przede wszystkim STANY.
Sam decydujesz, jakim stanem chcesz być.
Zmień swój stan, a zmieni się Twoje miejsce.

wir napisał:
Skąd wiesz, że święte teksty nie są celowo spisane, aby zniewolić człowieka? Aby pobudzić w tobie owe sumienie?


Jakoś nie pobudziły.
Zawsze kierowałem się wolną wolą i dalej trwam w niej. Ona jest mną. Ona jest moim istnieniem.
Czy uważasz Wir, że mnie Święte Teksty w jakiś sposób zniewoliły?
One umocniły moje odczucie wolności.
Zapewniam Cię, że kto jest w tej perspektywie, którą wyraziłeś, ten nie jest w stanie wyobrazić mojej wolności.
Zapewniam Cię, że Święte Teksty prowadzą do wolności.
Najbardziej te Święte Teksty – które są w nas.
Jednak owe zewnętrzne są po to, abyś badał, czy to – co czytasz w sobie – jest święte, czy fantazją umysłu.

Ap ropo sumienia: Don Juana też nie potrzebował sumienia. Co mnie mile doinformowało Smile

To była ostatnia część i odpowiedź na Twoje 3 posty Smile

Łączę pozdrowienia i pokój


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
aneczka_brie




Dołączył: 08 Mar 2012
Posty: 3
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 23:39, 08 Mar 2012    Temat postu:

Biblia jest spisana tylko i wyłącznie przez ludzi, więc może zawierać jakieś odstępstwa od prawdy. Jednak pamiętajmy, że byli to ludzie podobnież wybrani przez Boga, stąd powinniśmy wierzyć, w to co czytamy.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.boga.fora.pl Strona Główna -> Rozmowy Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3  Następny
Strona 2 z 3

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
Appalachia Theme © 2002 Droshi's Island