Jerzy Karma
Referent
Dołączył: 20 Kwi 2008
Posty: 1090
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 12:18, 24 Kwi 2012 Temat postu: Umysł. Kiedy ogon macha psem |
|
|
JJW111000796
Poniżej zamieszczam list jaki napisałem 3-4 lata temu do znajomego.
Witaj
Właśnie czytam kwestie jakie wczoraj stawiałeś na gg.
W zasadzie odpowiedzi na nie zawierają się już w tym, co Ci później napisałem.
Bo podstawą tego wszystkiego jest UMYSŁ.
Reszta zaś to jego NARZĘDZIA.
Słowo "narzędzia" są tu znakomitą nazwą.
Z tego względu, iż jest to dualne pojecie, gdyż narzędzia
mogą być i czymś zewnętrznym i czymś wewnętrznym, czyli
elementem składowym np. ciała - a zatem i składają się na
ciało.
Podobnie jest z narzędziami umysłu.
W jego przypadku są one jednocześnie czymś odrębnym i
jednocześnie tożsamym z nim.
Choć wydaje się to sprzeczne, jednak wynika z natury
umysłu...a raczej z tego, czym on jest dla istot na naszym
poziomie.
W swej istocie UMYSŁ jest CZYSTY.
Ten temat jest bardzo znany i zgłębiony w buddyzmie.
Jednak u nas umysł jest w zasadzie samymi narzędziami.
Tzn. narzędzia sterują umysłem /u nas/
Mędrcy dalekiego wschodu nazywają to zjawisko tak:
"Ogon macha psem"
Narzędziami umysłu jest wszystko.
Cały otaczający nas świat.
Dlatego nawet inni ludzie, to - co postrzegasz, Twoje
odczucia i nawet myśli, wszystko to działa na Twój umysł
w taki sam sposób - w określonym sensie. Chodzi o
kumulowanie się wpływów.
Do tego to wszystko się na siebie nakłada niczym wektory
sil z których tworzą się dodatkowe wektory sil jako ich
wypadkowe itd., a umysł się coraz bardziej komplikuje i
różnicuje tworząc swoiste indywiduum.
Sam się od tego uzależniając, czyli od samego siebie -
gdyż stal się tym wszystkim, co jednocześnie dalej podlega
procesowi "złomowania". Bo umysł można porównać do kupy
złomu, gdzie wszystkiego jest pełno. Znajdziesz tam i
ciekawe cenne rzeczy i masę bezużytecznych.
Tacy jesteśmy.
I na dodatek większość ludzi akceptuje to.
Bo to nie wymaga pracy nad "złomowiskiem".
Wszyscy NAUCZYCIELE ludzkości nawoływali jednak do tej
PRACY.
I Chrystus mówił: "z każdego bezużytecznego słowa zdacie
sprawę w dzień sądu"
Mniejsza o to, czym jest ten sad, ale miał rację.
Ważne, że po sądzie jest wyrok, a potem konsekwencje i
narzekania...cierpienia.
Ale kto się tym przejmuje..."z młodocianych przestępców"
jakimi prawie wszyscy na ziemi jesteśmy.
Poddaliśmy się działaniu umysłu /czyli działaniu narzędzi
i przypadków/ z powodu braku samokontroli.
Z drugiej strony nadal posiadamy UMYSŁ, którego nie
jesteśmy w stanie dostrzec spoza naszego umysłu.
/Brak samokontroli z kolei jest niezbędnym elementem do
harmonijnego współdziałania z wyższymi siłami - sztuka
polega na tym, by wiedzieć, kiedy i gdzie ten element stosować.
Jednak możliwość ta doprowadziła mnóstwo istot tutaj./
(Dopisane później – poza listem:
W zasadzie oscylujemy stale i wiecznie w dwóch polach: braku samokontroli oraz samokontroli. Pierwotnie ów brak samokontroli polegał na poleganiu na doskonałości – wyczuwaniu jej. Człowiek nie miał problemów z wyborem. Odpowiada temu opis stanu człowieka w Raju przed upadkiem. Samokontrola polegała wówczas na utrzymaniu tego stanu.
Od momentu upadku samokontrola taka przestała działać i automatycznie przestał działać brak samokontroli w znaczeniu wyborów, zaś człowiek zaczął sam kontrolować /wybierać/ co ma postrzegać jako dobro, czy jako zło. Nie mając do tego odpowiednich kwalifikacji, oraz zaczął skupiać swoją kontrolę na swoich niedoskonałych wyborach. Z tego powodu jego uwikłanie w niedoskonałość stale wzrastało, gdyż nieodpowiednia oraz nieodpowiednio kierowana kontrola człowieka mogła jedynie pogłębiać upadek.
Przekazanie ludziom nauki o modlitwie, było pomocą, która ma przywrócić uwagę człowieka ponownie na doskonałość. Prawdziwa modlitwa to chwila samokontroli w oddaniu własnej woli – doskonałej WOLI. )
Istnienie czystego UMYSŁU i to, że jest on w zasięgu ręki
jest dobrą nowiną.
Dlatego Chrystus, mając ów UMYSŁ na myśli mawiał:
"Królestwo Boże jest bliżej, niż ręce i nogi - Ono jest w
Was"
Bo UMYSŁ rzeczywiście znajduje się w naszym umyśle.
Jest w nim, mimo że jest większy od niego.
Budda z kolei nauczał o UMYŚLE, że jest czystym lustrem.
Zaś o umyśle jako o zabrudzonym lustrze.
Wiesz po co są wygaszacie w monitorach komputerowych.
Im dłużej jakiś obraz tkwi na monitorze, to się wypala,
czyli utrwala pozostawiając ślad na monitorze.
Podobnie jest z lustrem UMYSŁU.
Dlatego dobrze jest mieć wiele zainteresowań.
Poznawać i zgłębiać wiele sprzecznych poglądów.
Zgłębiać bez przywiązywania się do nich.
Nie jest to łatwe z powodu braku pokory.
Bo by umysł mógł zachować albo odzyskać czystość
niezbędna jest pokora.
Gdzie jest pokora, tam nie ma Ja.
A Ja jest pierwszym brudem na UMYŚLE
do którego przylegają następne.
Dlaczego ludzie nie mający pokory się przywiązują?
Bo chcą coś posiadać, coś wiedzieć, coś reprezentować itd.
Chcą być poprzez coś...
A tymczasem samo ISTNIENIE jest czyste i nie potrzebuje
dowodzić siebie poprzez cokolwiek.
Znasz słowa: "JESTEM, KTÓRY JESTEM"?
To usłyszeli żydzi, gdy pytali Boga o Jego imię.
Ale u żydów /jak wszędzie/ byli mistycy o różnym poziomie
wglądu – stąd mieli kontakt z rzeczywistościami i bytami
na różnych poziomach.
Ich relacje znajdujemy w Starym Testamencie.
Dlatego znajdujemy też tam wiele sprzeczności, gdyż
opisane są tam różne byty i różni bogowie.
Choć wszyscy myśleli, ze mają do czynienia z jednym i tym
samym Bogiem. Ale jak mieliby go zidentyfikować?
Żydzi będąc monoteistami w sposób logiczny dla siebie
przypisali każde objawienie jednej istocie.
A co to jest objawienie?
Dlaczego nie spotyka każdego?
Właśnie to drugie pytanie wskazuje na istniejącą zależność
objawienia od tego - komu jest objawiane.
Zatem, by uzyskać objawienie należy mieć odpowiednie
kwalifikacje.
Objawienie jest falą radiową: nie wystarczy sama stacja
nadawcza. Potrzebna jest właściwa stacja odbiorcza.
Napisałeś:
"inny stan świadomości...ogólnie jest przyjęte że
jedzenie mięsa utrudnia ten proces "
Sprawa jedzenia mięsa jest bardzo złożona.
Ale to my sami ją komplikujemy oczekując głupiej
odpowiedzi, bo jednoznacznej, typu: wolno jeść mięso,
albo: nie wolno jeść mięsa.
A wszystko przecież zależy od okoliczności, oraz od
konieczności.
W określonym etapie ludzkości nastała konieczność jedzenia
mięsa i wtedy dopiero Bóg na to zezwolił.
Jednak to nie znaczy, że możemy je jeść zawsze.
Wiemy, ze Biblia zawiera mnóstwo symboli.
Oto mamy tam opis jak Bóg prowadzi żydów przez pustynię.
Pustynia to symbol utraty UMYSŁU, by z niej wyjść, trzeba
poddać się prowadzeniu przez Przewodnika.
A Bóg prowadząc ich, nie dawał im mięsa:
"Pospólstwo zaś, które znalazło się wśród nich, ogarnęła
pożądliwość, więc także i synowie izraelscy zaczęli na
nowo biadać i mówili: Obyśmy mogli najeść się mięsa!"
(BW, 4 Moj. 11:4)
Wiadomo też, że by dotrzeć do UMYSŁU potrzebne jest
osiągniecie zewnętrznego i wewnętrznego spokoju.
"Lepsza kromka suchego chleba i przy tym spokój, niż dom
pełen mięsa, a przy tym kłótnia.(BW, Przyp. 17:1)"
I jeszcze coś o znaczeniu postu:
"2. W owym czasie ja, Daniel, byłem w żałobie przez trzy
tygodnie.
3. Nie jadłem smacznych potraw, ani mięsa, ani wina nie
brałem do ust, nie namaszczałem się olejkiem, aż upłynęły
trzy tygodnie.
4. A dwudziestego czwartego dnia pierwszego miesiąca byłem
nad brzegiem Wielkiej Rzeki, to jest Tygrysu.
5. A gdy podniosłem oczy i spojrzałem, oto był mąż, ubrany
w szatę lnianą, a biodra miał przepasane pasem ze złota z
Ufas.
6. Ciało jego było podobne do topazu, oblicze jego
jaśniało jak błyskawica, a oczy jego jak pochodnie
płonące, ramiona i nogi jego błyszczały jak miedź
wypolerowana, a dźwięk jego głosu był potężny jak wrzawa
mnóstwa ludu.
7. Tylko ja, Daniel, widziałem to zjawisko, a mężowie,
którzy byli ze mną, nie widzieli tego zjawiska; lecz padł
na nich wielki strach, tak że pouciekali i poukrywali się.
8. I zostałem sam, i widziałem to potężne zjawisko. Lecz
nie było we mnie siły; twarz moja zmieniła się do
niepoznania i nie miałem żadnej siły."
(BW, Dan. 10:2-
"18. I zgromił go Jezus; i wyszedł z niego demon, i
uzdrowiony został chłopiec od tej godziny.
19. Wtedy przystąpili uczniowie do Jezusa na osobności i
powiedzieli: Dlaczego my nie mogliśmy go wypędzić?
20. A On im mówi: Dla niedowiarstwa waszego. Bo zaprawdę
powiadam wam, gdybyście mieli wiarę jak ziarnko gorczycy,
to powiedzielibyście tej górze: Przenieś się stąd tam, a
przeniesie się, i nic niemożliwego dla was nie będzie.
21. Ale ten rodzaj nie wychodzi inaczej, jak tylko przez
modlitwę i post." (BW, Mat. 17:18-21)
"Przemów do synów izraelskich i powiedz im: Jeżeli
mężczyzna lub kobieta złoży szczególny ślub, ślub
nazyreatu, aby się poświęcić Panu,
To niech powstrzyma się od wina i napoju odurzającego. Nie
będzie pił octu winnego i octu z napoju odurzającego, nie
będzie pił żadnego soku z winogron i nie będzie jadł
winogron ani świeżych, ani suszonych." (BW, 4 Moj. 6:2-3)
Napisałeś:
"a np. szamani z południowej ameryki jędzą regularnie
mięso
ale i używają psychodelicznych substancji"
Bhaktowie podają przykład Boga Siwy, który wypił cały
ocean trucizny i mówią: "Ale nie próbujcie Go naśladować"
Bo wiedzą, czym to by się skończyło dla zwykłego
śmiertelnika )
Siwa to zupełnie inny umysł. /A pamiętaj, że składnikiem
naszego umysłu jest też nasze ciało fizyczne./
"Mięsa, które dotknęło czegoś nieczystego, nie wolno
spożywać, będzie spalone w ogniu. Co zaś do mięsa, to
każdy, kto jest czysty, może jeść mięso." (BW, 3 Moj.
7:19)
hehehe
Kto jest czysty. Ale trzeba też wiedzieć do kogo to
mówiono. O jakich "każdych" chodziło? Jakiego zbioru ludzi
dotyczyła ta nauka?
Trzeba też wiedzieć, że jedzenie mięsa nie czyni nas
automatycznie czystymi - jak wmawiają sobie niektórzy
myśląc, że jedzą, bo są czyści /gdyż sobie tak umyślili z
różnych powodów, np. ich wiary, której w rzeczywistości
nie mają, a jedynie sobie to wmawiają/
Napisałeś:
"szamani z południowej ameryki ...
używają psychodelicznych substancji
czy to znaczy że oni sobie ułatwiają życie i nie są zdolni
do wejścia w szamański stan świadomości w sposób
naturalny?"
Pojęcie "naturalny" jest tu bardzo umowne. Rozumiem, że
chodzi Ci o proces bardziej oparty na tym, co się zdobyło
już do centrum umysłu. Ale i pojecie CENTRUM jest umowne,
bo czy oddech /hiperwentylacje/ zaliczymy do metody
naturalnej, czy też nie? A zioła w końcu są też
naturalne.
To oczywiste, że nie są zdolni wejść naturalnie – sami z siebie,
albo nie znają innej metody, bo gdyby byli zdolni,
albo znali inna metodę, to by nie brali psychodelików.
Ale ja się im nie dziwie, że wybrali najłatwiejszą
/najszybszą/ drogę.
Pamiętajmy o tym, co napisałem wcześniej, czym jest umysł.
Jest też światem zewnętrznym, a zatem i tymi psychodelikami.
Tyle tylko, że są to narzędzia z jego peryferii - mają
zatem one większą niezależność od umysłu.
Należy pamiętać, że oprócz właściwego psychodelika
szamani mają też narzędzie wiedzy jak to robić.
Ale to nie wszystko!
Oni tkwią jako grupa w wypracowanym odpowiednim polu
energetycznym!!!
Wypracowanym przez wieki, oraz przez potężne osobowości!
Tego się nie widzi, ale to jest istotny element
działania i procesu.
To bardzo istotne narzędzie wchodzenia w trans.
Dlatego nie dopuszczają byle kogo do swoich obrządków, bo
pilnują tego pola.
(Dopisane później – poza listem:
Niestety to się w ostatnich latach zaczęło zmieniać.
Też z tego powodu na ziemi będzie coraz więcej
zwariowanych ludzi, bo część z tego, co zanika tam,
trafia w ludzkie umysły.
Będą, i już są, dwa bieguny tego: dobry i zły – wzrasta zainteresowanie transrzeczywistościami, a nawet duchowymi tematami, jednak będzie w tym wiele błądzenia i pomieszania. Niektórzy zamiast bardziej wzrosnąć bardziej upadną.)
A energia byle jakiej jednostki trochę by im popsuła to
pole.
Gdy zaś komuś pozwolą widząc, że się nadaje, to i tak
jeszcze pracują nad jego polem, zanim dopuszczą do
obrządku.
Napisałeś:
"czy mozna przyjac ze ci co uzywaja zielarskich
psychodelikow sa lepszymi szamanami
bo bardziej potrafia sie wczuc i nie musza sie obawiac
naglego wyjscia z transu?"
Nie można oceniać na takich przesłankach tego, kto jest
lepszym szamanem. Czy to nie jest raczej pytanie o to,
która metoda jest lepsza do tego, by nie wyjść z transu?
Pisałem Ci czym jest umysł.
To już wiesz chyba jak jest on wielkim ograniczeniem.
I jak nas - czyli samego siebie - a zatem i naszą
świadomość, bardzo uwarunkowuje.
Umysł, ja, myślenie o sobie, zadowolenie z siebie, jak też
niezadowolenie – są jednymi z naszych największych wrogów.
Nie chodzi tu o stany szczęścia, lecz o próżność.
(Dopisane później – poza listem:
Czym innym jest zadowolenie z manifestacji doskonałości.)
Psychodelik działa tak, że wytrąca świadomość
z wpływu codziennego umysłu.
/Umysłu tego świata./
To jest bardzo złożone.
Bo świadomości jest wiele!
Istnieje świadomość działająca w oparciu o ziemski umysł.
Istnieje też świadomość będąca poza tym, czyli świadomość
obserwująca w sposób niezależny od tego umysłu.
Ale istnieją jeszcze dwa umysły inne!
I świadomości działające w oparciu o nie!
Na co dzień u ludzi działa świadomość w oparciu o umysł
używany na co dzień - ten znany wszystkim. No i ludzie
dlatego znają jedynie tę świadomość, która swoje działanie
opiera na tym właśnie umyśle.
Psychodelik działa tak, że wytrąca działanie tej
świadomości i tego umysłu.
/Psychodelik ma taką siłę./
Co wtedy?
Co po tym wytrąceniu?
Wtedy może się przejawić inna świadomość: np. zwana przez
Kahunow UNIHIPILI, określana nieumiejętnie
podświadomością; albo AUMAKUA zwana Nadświadomością.
Wyobraź sobie, ze psychodelika weźmie jakiś profan mający
na najniższym poziomie podświadomość /a zwykle ma ona
niższy poziom niż UHANE - zwane na zachodzie
Świadomością/. I się przejawi ta jego podświadomość.
Co wtedy? Jak on wtedy skończy?
Albo czy to, co zobaczy – gdzie się znajdzie
– nie będzie jedynie piekłem?
Wracając do tego, że: Psychodelik działa tak, ze wytrąca
świadomość z wpływu umysłu...
...i ze : "nie muszą się obawiać nagłego wyjścia z transu"
Ano właśnie dlatego nie muszą, bo utracili kontakt z
UHANE, to jest: To, co zachód nazywa świadomością zostało
jakby wypędzone - zepchnięte. I działa coś innego.
Tu jeden stan nieprzytomności został zastąpiony innym
stanem nieprzytomności.
Bo o stanie zachodniej świadomości i Budda i Jezus
mawiali: SEN
Łatwo jest za pomocą psychodelików zmieniać stany.
To one zmieniają.
Sztuka polega na tym, by tak rozwinąć umysł, by połączyć
wszystkie świadomości w jedną i kontrolować je wszystkie
mając dostęp do wszystkich.
Między nimi istnieją jednak zasłony – są one oddzielone -
niczym zasłona w świątyni, która rozdarła się dopiero, gdy
Jezus ofiarował swoje Ja na krzyżu życia.
Napisałeś:
"czy naturalni szamani sa mniej skuteczni ?"
To zależy.
Z pewnością na początku mniej.
Jednak w miarę rozwoju mają szanse zajść o wiele DALEJ.
Psychodeliczni nie zajdą zbyt daleko.
(Chyba, że się przekwalifikują na inną metodę.)
Napisałeś:
"czy mozna bez narkotykow osiagac tak rozwiniete stany
pozaswiatow tak jak na rauszu??"
Można.
Pamiętaj, że już w Starym Testamencie jest mowa o tym, ze
środki odurzające zamykają dojście do wyższych stanów.
Wyżej wyjaśniłem dlaczego.
No i nie wiem, co Ty nazywasz rozwiniętymi stanami
pozaświatów.
Napisałeś:
"czy wogole odpowiedni narkotyk ulatwia czy tylko ZMYLA i
uzaleznia od fikcji????"
Najczęściej uzależnia od fikcji.
(Wyprowadza z jednej w inną.)
Ale to nie o to chodzi.
Umysł ludzki ma i tak naturalną skłonność, by dopasować
wszystko do siebie! Jednak potrafi brać pod uwagę też i
inne rzeczy - niezgodne z nim. Oczywiście cierpi z tego
powodu jak coś jest z nim niezgodne.
Lubi się oszukiwać nawet tak, że postrzega,
iż coś jest zgodne, aby tylko poprawić sobie nastrój;
lubi tez wszystko dopasować do siebie.
Narkotyki "wycinają" dar BRANIA POD UWAGE INNYCH RZECZY.
(Dopisane później – poza listem:
Oczywiście najpierw otwierają na inne – i to czasem jest pozytywne.
Jednak choć dotychczasowy ogląd światów poszerza się, to jednakzostaje zamkniety w tym poszerzeniu.)
Wtedy "żyje" się "wygodniej".
Można stworzyć więcej oszustwa, czyli fikcji, aby tylko
być szczęśliwym.
W ten sposób ucieka się od prawdy, od rzeczywistości,
które choć nie są prawdą - jednak np. narkoman popada w
jeszcze większą nierzeczywistość.
Napisałeś:
„a teraz patrzac na lampe mozna sie dopatrzec elektrowni
ktora wysyla jej energie
... jak daleko mozna zajsc
patrzac na to samo z innej perspektywy
jakie daje mozliwosci zrozumienie pewnych spraw”
Właśnie.
Nie ma lampy bez elektrowni.
Nie ma istnienia bez Boga.
Ateiści dostrzegają jedynie lampy.
Ten błąd popełnił nawet Budda.
(Dopisane później – poza listem:
Czy jednak błąd, jeśli przyjmiemy, że unikał zwrotu Bóg
ze względu na niewłaściwe rozumienie tego słowa
przez większość ludzi?)
Post został pochwalony 0 razy
|
|