Forum www.boga.fora.pl Strona Główna
Home - FAQ - Szukaj - Użytkownicy - Grupy - Galerie - Rejestracja - Profil - Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości - Zaloguj
8. ZŁE POKARMY

 
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum www.boga.fora.pl Strona Główna -> Przypomnienie
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Jerzy Karma
Referent



Dołączył: 20 Kwi 2008
Posty: 1090
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 12:39, 12 Maj 2008    Temat postu: 8. ZŁE POKARMY

ZŁE POKARMY

Zakłócenia są powodowane nie tylko pokarmem fizycznym, który jest pewnego rodzaju informacją, ale są powodowane wszelką destrukcyjną informacją, jaka płynie do człowieka. Destrukcyjne informacje mogą płynąć z zewnątrz i z wewnątrz. Przez nie tracimy swoje człowieczeństwo i zaczynamy upodabniać się na początku tylko umysłowo do niektórych zwierząt, czyli cofać się w ewolucji. /Nie chodzi tu oczywiście o ewolucję przypadkową. Mam tu na myśli ewolucję mentalną, czyli tę, na którą wpływ mają nasze decyzje./ Niestety, ale niektórzy ludzie zaczęli pod wieloma względami inwoluować.
Zadaniem człowieka jest rozwijać swoje człowieczeństwo i ewoluować jeszcze wyżej. Powinien, więc unikać informacji destrukcyjnych, którymi są nieodpowiednie z różnych względów produkty żywnościowe, głupie rozmowy, niewłaściwe myśli i uczucia, nieodpowiednie: otoczenie, muzyka, książki, filmy, programy, itp. W tym miejscu widzę uśmiech i niechęć wielu osób. Moje słowo „unikać” nie pasuje do ich potrzeb. Oni chcą informacji destrukcyjnych. Ba! Nie wyobrażają sobie życia bez nich. Pożądają rzeczy uchodzących za szkodliwe. To stało się jakby koniecznością w ich życiu! Dokładnie tak jak to się dzieje ze szkodliwymi nałogami, których silnie zaczynamy potrzebować mimo ich szkodliwości.
Natura naszych przyzwyczajeń jest silna i nad nami panuje, gdyż przyzwyczajenia wytworzyły określoną siłę magnetyczną jako pole w naszej osobowości, które narzuca nam nasze potrzeby. Aby się od tego uwolnić należy wypracowywać przeciwpole. Jeśli siła jednego pola powstawała poprzez długą praktykę /pielęgnowanie przyzwyczajenia/, to pole przeciwstawne musi powstawać tak samo. Dlatego np. Kościół Katolicki zaleca, aby jak najczęściej spowiadać się i przyjmować komunię świetą, oraz regularnie chodzić do kościoła. Jest w tym bardzo wielka mądrość. Spowiedź jest przypomnieniem sobie tego, nad czym mamy pracować i mobilizuje do mocnego postanowienia poprawy. Od siły żalu i tego postanowienia zależy nasz postęp. Żal jednak musi być bardzo krótki. Jak start rakiety. A jego siła ma służyć skierowaniu naszej koncentracji na nową postawę, a nie na rozpamiętywaniu tego, co wadliwe. Żal ma być zmianą, przejściem na coś nowego. Nie zaś koncentrowaniem się na tym, co stare i niedoskonałe. Nie powinno się trwać w żalu. Trwanie w żalu działa niszcząco na duszę i ciało. Żal ma być jedynie bramą prowadzącą do stanu odnowy, do odrodzenia. Nie można stać w bramie żalu.
Komunia jest zaś duchowym wzmocnieniem, którego poziom zależy od wszystkich elementów jej ceremoniału, zatem od naszego jej odbioru i od stanu umysłu dającego ją księdza. Bo jaka może być moc, jeśli ksiądz da ją tak jakby rozdawał bilety do kina. Pójście do kościoła pozwala nam też słuchać czytania Pisma Świętego czy kazania, a zatem dostarcza nam dodatkowo mentalnych informacji, które budują korzystne pole dla naszej pracy nad sobą i do budowy naszego nowego wizerunku.
Bo nie nad słabościami mamy pracować, bo wtedy one ciągle są z nami i najczęściej pokonują nas. Ale mamy zapomnieć o nich i skupić się na świętości. Na tworzeniu nowych, dojrzałych cech. Mamy pracować nad budową swojej doskonałości.
Dzięki temu stać nas będzie na wyrzeczenie bez wyrzeczenia, bo będziemy iść jakby inną magnetyczną drogą. To wymaga tylko naszej decyzji, której należy się czujnie trzymać, aby nie wkroczyć na magnetyczne pole starych słabości. Utrzymanie tej postawy wymaga wzmożonej praktyki /np. religijnej/, czyli silniejszego doładowywania się energiami - informacjami przeciwstawnymi do słabości.
Tę decyzję jednak każdy może podjąć ostatecznie jedynie sam. Bez niej ciągle jesteśmy z naszymi słabościami-nałogami, których z czasem jeszcze silniej będziemy potrzebować.
Niektórzy pożądają palenia papierosów, inni picia alkoholu, czy mówienia słów przyczepionych do destrukcyjnej energii, albo nawet robienia czynów mających negatywny wydźwięk.
Czy w tym miejscu warto kogoś krytykować? Bynajmniej. Cóż to bowiem by pomogło? Ja wiem i wy wiecie, że nic. Krytyka przecież trwa od dawna. Pragnę tylko, aby ci, którzy tak „żyją” wiedzieli, dlaczego to robią - aby wiedzieli, że jest to mechanizm sprawiający, że stali się niewolnikami którejś z tych „słabości”.
/Te chore potrzeby nazywa się słabościami, gdyż świadczą one o naszej słabości, o naszej duchowej, psychicznej i umysłowej nędzy – „nie wiesz, żeś pożałowania godzien nędzarz.”(Obj. 3:17, BW) Tymczasem wielu ludzi uważa posiadanie jakiejś słabości za normalne, naturalne i jak najbardziej właściwe zjawisko. To tak jakby wybrać chorobę zamiast zdrowia. Przecież ci sami ludzie jakąś inną częścią swego umysłu pragną być bogaci, chcą posiadać wiele dóbr materialnych, mieć ładne ubrania, domy, samochody itp. rzeczy. Pragną zatem być silni. Chcą wobec innych nie być gorsi pod względem materialnym, gdyż nie chcą uchodzić za słabszych pod względem jakichś zdolności, umiejętności, sprytu, znajomości i wpływów, które to rzeczy decydują najbardziej o statusie materialnym i pozycji w społeczeństwie. Z jednej strony chcą, zatem uchodzić za silnych społecznie, a z drugiej tolerują swoje nabyte słabości. To taka społeczna schizofrenia. I jakie może być społeczeństwo, w którym przeważnie ci społecznie „najsilniejsi” są najsłabsi wewnętrznie?
Faktem jednak pozostaje to, że siła, moc i doskonałość jest głównym priorytetem dążeń człowieka. Zaś akceptacja słabości wypływa jedynie ze... słabości, czyli z braku siły./
To samo dotyczy tych, którzy znajdują przyjemność w dostarczaniu sobie wrażeń mówieniem o złych rzeczach, słuchaniem o nich, czy ich oglądaniem.
Dotyczy to tych, którzy sprawdzają swoją zręczność w kryminalnych grach komputerowych wcielając się w charakter złej postaci.
Czy wiecie dlaczego to robicie? Po prostu wszystkich was gnębi niepokój. Czasami nazywacie go nudą, lecz przecież wiecie, że to nie nuda was do tych rzeczy popycha, lecz właśnie brak spokoju.
Wtedy chcecie się otumanić, przymroczyć, uciec sami przed sobą, od prawdy o sobie. Albo nawet stworzyć swój nowy fałszywy wizerunek, by wmawiać sobie mit o własnej mocy.
Wmawiać dlatego, bo podświadomie wiecie, iż kiedyś okazaliście się słabi.
Macie zaś brak spokoju, bo kiedyś zeszliście z Waszej prawdziwej drogi.
Najgorsze jest jednak to, że wszyscy nie są tego świadomi i przez to przeważnie schodzą z tej drogi coraz bardziej. Dlatego, że ciągle nie widzą nic szkodliwego w robieniu tego, co robią. Bowiem ich intelekt służy wynajdowaniu ciągle nowych usprawiedliwień i swoich „racji” na kolejne pogrążenia własnej osobowości.
W ten sposób dusza takiego człowieka ciągle się zatraca, upada coraz niżej.
Jednego w większym stopniu i szybciej, drugiego w mniejszym i wolniej. Lecz ostatecznie jaka różnica między nimi? Skoro zmierzają tam samo.
A wszystko zaczyna się tak niewinnie. I wszyscy przez cały czas czują się niewinnie. Nawet, jeśli staną się gorsi od samego diabła. Czują się niewinni, gdyż potrafią wytłumaczyć przed sobą własne zło.
Tak. Umysł ludzki wiele potrafi... szczególnie wtedy, gdy oszukuje sam siebie, poprzez niedostrzeganie tego, co jest mu niewygodne.
W tym momencie niech nikt nie przypisuje tego innym! To właśnie jest czas by wreszcie zajął się swoimi grzechami. Każdy niech samego siebie uczyni doskonałym.
Nikt nie może za nas powiedzieć: STOP!
Nikt za nas nie może krzyknąć: Dość!
I nikt za nas nie zawróci z tej błędnej drogi.
Każdy tylko sam dla siebie może tego dokonać. A jak tego dokonać? Jak zawracać?
Właśnie tak – zwyczajnie ZAWRACAĆ.
Tak jak wchodzenie na drogę samozniszczenia polegało na pogłębianiu się w ciemnych rzeczach, co najpierw niepokój zastępuje wrażeniami, a później stopniowo zabija duszę, i co dlatego czasem może wydawać się miłe, gdyż jest ucieczką od świadomości o własnym upadku - tak wychodzenie polega na wynurzaniu się z ciemnych spraw tego świata, czyli na wyrzekaniu się tego, co wcześniej wydawało się takie miłe i „pożyteczne”.
Tu potrzebna jest mądrość. Nie znaczy to bowiem, iż wszystko co miłe należy do ciemności.
W świetle powyższego jaśniejsze powinno wydawać się stare powiedzenie, iż „grzech pochodzi z niewiedzy”.
Z pewnością łatwo znajdziemy usprawiedliwienie lub jak kto woli - wyjaśnienie, czy też „swoją rację”, na zajmowanie umysłu niewłaściwymi informacjami. Może to być np. artykuł o zbrodni, albo jeszcze gorzej... książka o tej tematyce, czy też film. Oczywiście my sobie powiemy, iż robimy to tylko przez ciekawość, albo że chcemy się czegoś dowiedzieć... bo przecież należy poznawać świat.
No właśnie ... jaki świat? Czy właśnie takiego świata chcemy?
Pamiętajmy, że zajmujemy się tym, co lubimy. Interesuje nas to, co nas pociąga. Nawet jeśli jest to tak głęboko w nas, iż świadomie uważamy całkiem odwrotnie – że pociąga nas dobro.
Jeśli więc zajmujesz się złem, to czyń to tylko wtedy, gdy coś robisz aby mu zapobiec lub mu się przeciwstawić.
Kto bez pożytku opowiada o złych rzeczach, ten też jest zły. I również ten, kto pragnie tego słuchać bezużytecznie.
Należy wiedzieć kiedy taka mowa jest pożyteczna.
Można tylko napomnieć czy ukarać tego, kto źle czyni. Nie należy zaś o tym mówić, czy pisać, itp. w celu i w tonie wywołania sensacji.
Jeśli mówisz lub piszesz, to rób to tylko by pomóc. Inaczej grzeszysz.
Niech więc się tym zajmują ci, którzy mogą ukarać albo którzy mogą coś zmienić i którzy zmienią.
A mówią i piszą jedynie ci, którzy robią to, by przywołać do opamiętania winnych i pomóc skrzywdzonym, oraz by ostrzec innych.
Podobnie gdy słuchasz dla przestrogi, a czytasz, by stać się uważnym, nie masz grzechu.
Kto zaś szuka zła dla zwykłej ciekawości ten je znajduje, a każdy taki kontakt ze złem dla zajęcia czasu jest jego szukaniem.
Robimy to oglądając filmy zawierające negatywne treści, czytając książki zawierające je itp. I przeważnie nie robimy tego dla zdobycia rozsądku ale dla próżnych doznań i zabicia czasu tym, co nie jest chwalebne i miłe, a co raczej nam szkodzi.
To naprawdę droga w złym kierunku, choćbyśmy nie wiem jak inteligentnie ją umotywowali. Wystarczy jednak, że nie wszystko wiemy o naturze świata, a wtedy nasza inteligencja, czyli mądrość, będzie głupotą w oczach Boga. I głupotą w ogóle, zaś głupota ostatecznie prowadzi do kłopotów.

„Niechaj nikt samego siebie nie oszukuje; jeśli komuś z was się wydaje, że jest na tym świecie mądry, niech się stanie głupim, aby się stać mądrym.
Albowiem mądrość tego świata jest u Boga głupstwem. Napisano bowiem: On chwyta mądrych w ich własnej chytrości;
I znowu: Pan zna myśli mędrców, że są marne.” (1 Kor. 3:18-20, BW)
„Napisano bowiem: Wniwecz obrócę mądrość mądrych, a roztropność roztropnych odrzucę.
Gdzie jest mądry? Gdzie uczony? Gdzie badacz wieku tego? Czyż Bóg nie obrócił w głupstwo mądrości świata?
Skoro bowiem świat przez mądrość swoją nie poznał Boga w jego Bożej mądrości, przeto upodobało się Bogu zbawić wierzących przez głupie zwiastowanie.” (1 Kor. 1:19-21, BW)
„Bo głupstwo Boże jest mędrsze niż ludzie, a słabość Boża mocniejsza niż ludzie.” (1 Kor. 1:25, BW)
„Głosimy to nie w uczonych słowach ludzkiej mądrości, lecz w słowach, których naucza Duch, przykładając do duchowych rzeczy duchową miarę.
Ale człowiek zmysłowy nie przyjmuje tych rzeczy, które są z Ducha Bożego, bo są dlań głupstwem, i nie może ich poznać, gdyż należy je duchowo rozsądzać.
Człowiek zaś duchowy rozsądza wszystko, sam zaś nie podlega niczyjemu osądowi.” (1 Kor. 2:13-15, BW)

Świat jest jednością. Wszystko w nim jest połączone. Jeśli oglądamy, czy dla próżności badamy zło, ono i tak wchodzi w nas i w nasze życie, nawet jeśli jesteśmy mu przeciwni.
Za każdą bezużyteczną czynność poniesiemy konsekwencje. O ile bardziej zapłacimy za złe uczynki.
„A powiadam wam, że z każdego nieużytecznego słowa, które ludzie wyrzekną, zdadzą sprawę w dzień sądu.” (Mat. 12:36, BW)
Widząc coś, co nam się nie podoba, i przeżywając to, wytwarzamy przeważnie negatywne emocje i myśli... w ten sposób dodajemy do świata kolejne złe energie, które to już my wytwarzamy - rodzimy. Dlatego Chrystus nauczał aby nieprzyjaciół i złych miłować, co nie miało oznaczać ich popierania i akceptowania, ale oznaczało abyśmy otaczali się dobrą energią i abyśmy dobre informacje-energie posyłali w świat. Żadna energia nie ginie bezpowrotnie. Gdy zła wyjdzie z człowieka idzie w świat, gdzie spotyka gorsze od siebie i kiedyś z nimi wraca do tego od którego wyszła. On zaś wtedy dziwi się, skąd to i za co ... spotyka go raptem tyle złych rzeczy.
„Gdy zaś duch nieczysty wyjdzie z człowieka, wędruje po miejscach bezwodnych, szukając ukojenia, ale go nie znajduje.
Wtedy mówi: Wrócę do domu swego, skąd wyszedłem, i przyszedłszy, zastaje go opróżnionym, wymiecionym i przyozdobionym.
Wówczas idzie i zabiera z sobą siedem duchów innych gorszych niż on, i wszedłszy mieszkają tam: i bywa końcowy stan człowieka tego gorszy niż pierwotny. Tak będzie i z tym złym pokoleniem.” (Mat. 12:43-45, BW)
W ten sposób w pewnym sensie stwarzamy swój własny świat - swoje życie. I jeśli nie odczujemy tego od razu, to im później to do nas przyjdzie, tym będzie gorsze.
Im człowiek jest bardziej wrażliwy - rozwinięty duchowo - tym szybciej na niego to przychodzi i jest mniejsze.
Im zaś człowiek jest mniej wrażliwy , to nie wraca to szybko, ale dopiero gdy zbierze odpowiednią siłę, a wtedy to, co przychodzi jest tragiczne.
Wtedy upadają nawet „wielcy”.
Człowiek taki wtedy nie może pojąć co, jak i dlaczego? Nie jest w stanie bowiem odkryć prawdziwej przyczyny, która tkwi w nim samym - w jego charakterze i związanej z nim przeszłości.

Wszyscy rodząc się na ziemi zjawiamy się w przestrzeni zawierającej mnóstwo informacji destrukcyjnych takich jak niewłaściwe myśli, uczucia i emocje, które w postaci elektromagnetycznej wywierają niewidzialny wpływ na nasze pole życiowe. Są jednak też informacje pozytywne. Gdy jednak ktoś z powodu własnego wyboru coraz częściej będzie poddawany tym negatywnym oddziaływaniom, poprzez dążenie do otaczania się nieodpowiednim środowiskiem, słuchanie destrukcyjnej muzyki, oglądanie filmów i programów zawierających mnóstwo stresogennych przekazów itp., to będzie sam się skazywał na powolne samozniszczenie.
Dlatego każdy, kto mimo woli jeśli już zostaje poddany działaniu destrukcyjnych struktur, to winien chronić się przed nimi albo poprzez ich unikanie albo poprzez przekształcanie ich w swoim polu energetycznym. Inaczej będzie tracił swoje człowieczeństwo.
Zadaniem człowieka jest także podnoszenie informacji na wyższy poziom. Uszlachetnianie świata do rangi Królestwa Bożego. Możliwości ludzkie są jednak ograniczone /ale istnieją/. Dlatego przynajmniej powinniśmy unikać destrukcyjnych informacji.
Praktycznie nie jest możliwe zupełne ich uniknięcie i to, czego nie możemy uniknąć mamy za zadanie przekształcać /ulepszać/. Jeśli nawet człowiek odizoluje się od świata, to nie ucieknie od informacji destrukcyjnych, a tylko zmniejszy ich napływ.
Tkwią bowiem one w jego pamięci, lecz tę ilość łatwiej jest podnieść na wyższy poziom. Nie wystarczy spożywać jak najmniej destrukcyjne pożywienie, a samemu robić coś gorszego... A mianowicie, bardziej je destruktyzować. Bo jeśli wchodzą w nas złe informacje, to ich „zło” nie jest naszą winą /bo nie kala nas w tym sensie, że poniesiemy główną odpowiedzialność/, ale jeśli my czynimy je jeszcze gorszymi, to jest to już nasza wina i to nas kala. Dlatego Chrystus mówił, że „nie to, co wchodzi do ust kala człowieka, lecz to, co z ust wychodzi, to kala człowieka” /Mat.15,11/. Człowiek nie kalający się ma serce czyste od złych informacji /złych: myśli, uczuć, wibracji/. Jego czystość i harmonia energetyczna oczyści bez wody wszelki brud. Dlatego „jedzenie nie umytymi rękoma nie kala człowieka” /Mat.l5,20/, ale nie kala człowieka czystego duchem. To powiedzenie ma też drugi aspekt. Taki mianowicie, że niektórzy ludzie bardziej przywiązują wagę do czystości ciała, które jest śmiertelne; zaś nie zwracają uwagi na czystość swego ducha. Nie pozwalają sobie na spożywanie brudnych pokarmów, czy też nie pozwalają na spożywanie ich nie umytymi rękoma. Natomiast nie przeszkadza im w niczym to, gdy zanieczyszczają swój umysł i swoje serce tym wszystkim, co je brudzi, niepokoi i sprowadza w złą stronę. Wtedy człowiek sam siebie kala, a jego brudne serce i brudna energia są otworem dla wszelkich energetycznych brudów. Na to właśnie zwrócił uwagę Chrystus. Jego pole energetyczne było czyste. Pod wpływem informacji - tego pola - i ich siły byli jego uczniowie. Byli pod ochroną. Dlatego za dni bytności Chrystusa wśród nich, pozwolono im dopuszczać do siebie więcej destrukcyjnych informacji, gdyż chroniła ich energia miłości Chrystusa. Mogli jeść nie umytymi rękoma /patrz Mat.l5.2/. W ogóle nie musieli pościć: jedli i pili. /wg Łuk.5,33/ Nawet chodzili „bez trzosa, bez torby, bez sandałów” i niczego im nie brakowało. Byli zdrowi i czego potrzebowali - otrzymywali. /patrz Łuk.22,35/ Jednak zwróćmy uwagę, że po odejściu Chrystusa wszystko to miało radykalnie się zmienić. Wraz z Chrystusem odchodzi bowiem jego czysta i chroniąca ich energia. Od tego momentu muszą pościć. „Lecz przyjdą dni, kiedy oblubieniec będzie im zabrany, wówczas pościć będą.” (Łuk. 5:35, BW)
Sami muszą troszczyć się o siebie: „Lecz teraz, kto ma trzos, niech go weźmie, podobnie i torbę...” (Łuk. 22:36, BW) Teraz to zło, które jeszcze gdzieś jest w nich może przyciągać inne zło i może nie być lekko. Muszą więc się zabezpieczać.
Były przecież w nich słabości zagrażające ich życiu i duszy. Uwidoczniły się już od momentu zabrania Chrystusa. Chrystus wiedział o tym i przewidział co nastąpi:
„Wtedy mówi do nich Jezus: Wy wszyscy zgorszycie się ze mnie tej nocy; napisano bowiem: Uderzę pasterza i będą rozproszone owce trzody.
Ale po moim zmartwychwstaniu wyprzedzę was do Galilei.
A odpowiadając, Piotr rzekł do niego: Choćby się wszyscy zgorszyli z ciebie, ja się nigdy nie zgorszę.
Rzekł mu Jezus: Zaprawdę powiadam ci, że jeszcze tej nocy, zanim kur zapieje, trzykroć się mnie zaprzesz.
Rzecze mu Piotr: Choćbym miał z tobą umrzeć, nie zaprę się ciebie. Podobnie mówili i wszyscy uczniowie.” (Mat. 26:31-35, BW).
Chrystus już ich nie będzie chronił w sposób aktywny. Teraz sami muszą doprowadzić się do czystego pola miłości. Będzie to trudne i dlatego otrzymają Pocieszyciela ... Póki jednak to nastąpi muszą dbać o siebie w sposób bardziej przyziemny. Chrystus dalej mówi im: „... a kto nie ma miecza, niech sprzeda suknię swoją i kupi.” /Łuk.22,36/ Życie jest bardzo cenne. Nie warto ginąć, bez realizacji jego celu. Celem zaś jest osiągnięcie energii Chrystusa.
Droga do tego celu nie będzie łatwa. Nie będzie Mistrza obok nich. Będą fizycznie samotni. Zostaną postawieni w sytuacji, by każdą decyzję podejmować samodzielnie.
Nie zostaną jednak rzuceni na pastwę niezrozumienia, czy niemożliwości podejmowania właściwych decyzji. Zaś w trudnych chwilach będą mogli skorzystać z pokrzepienia, które umocni jeszcze bardziej i podniesie ich ducha.
Chrystus bowiem obiecuje im Pocieszyciela, Ducha Prawdy, który ich będzie prowadził i łączył z samym Chrystusem, który jest cały czas, choć nie ma Go fizycznie w świecie widzialnym. Jednak istnieje także fizycznie i odczuwalnie w sensie pewnego rodzaju energii. Mimo, że nie jest ciałem tak, jak Chrystus był z Piotrem, gdy go wyciągał z wody kiedy tonął.
Jeśli zaś chodzi o Ducha Świętego, to jest osobą i jak każda osoba ma swoje pole magnetyczne i swoją moc.
Kto zaś chce porzucić swoje niewłaściwe postępowanie, niech wzbudzi w sobie żali niczym ogień silnika rakiety i niech wystartuje w nowe rejony istnienia, w nowe życie, nie oglądając się za siebie i nie wspominając tego, co było wcześniej, czyli swoich niedoskonałości, a niech się całkowicie koncentruje na doskonałości.
Niech wzlatuje w pole Ducha Świętego i niech jego pole staje się święte i niech go uświęca.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum www.boga.fora.pl Strona Główna -> Przypomnienie Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
Appalachia Theme © 2002 Droshi's Island