Forum www.boga.fora.pl Strona Główna
Home - FAQ - Szukaj - Użytkownicy - Grupy - Galerie - Rejestracja - Profil - Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości - Zaloguj
6. UTRZYMANIE ŻYCIA

 
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum www.boga.fora.pl Strona Główna -> Przypomnienie
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Jerzy Karma
Referent



Dołączył: 20 Kwi 2008
Posty: 1090
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 12:16, 29 Kwi 2008    Temat postu: 6. UTRZYMANIE ŻYCIA

WODA WAŻNIEJSZA OD POWIETRZA


Wszystko, co żyje, życie swoje musi opierać na spokoju, wrażeniach, powietrzu, wodzie i pokarmie. Wszystkim tym elementom towarzyszy też światło i ciepło (w różnym stopniu), oraz dźwięk jako wibracja (także w różnym stopniu - najczęściej niesłyszalnym).
Zajmę się tutaj wodą, człowiekiem i jego pokarmem. Oczywiście nie sposób od nich oddzielić pozostałych elementów w omawianym zagadnieniu, a niektóre z nich są wręcz niezbędne.
Organizm ludzki w przeważającym procencie składa się z wody. Ona jest więc jego podstawowym składnikiem i ma tu nawet pierwszeństwo przed powietrzem, bo chociaż bez powietrza możemy wytrzymać tylko parę minut, a bez wody kilka dni, to jednak woda jest nam bardziej potrzebna i nasz organizm nauczył się pewnej ekonomii z nią związanej. Polega ona na obracaniu tą samą ilością wody niewiarygodną ilość razy, co jest zasługą wspaniałego systemu jej oczyszczania. Powietrze natomiast służy nam tylko do jednorazowego użytku. Jest wchłaniane ze względu na tlen i wydalane ze względu na dwutlenek węgla. Wiadomo też, że powietrzem natura nas obdarzyła wszędzie - w każdym miejscu na ziemi. Mamy więc go pod dostatkiem - chyba, że sami się go pozbawimy lub je zniszczymy. Woda natomiast występuje tylko w niektórych miejscach. Jej ilość jest więc ograniczona w porównaniu z ilością powietrza. Człowiek więc musiał posiąść zdolność bardzo ekonomicznego gospodarowania tym produktem natury, który jest cenniejszy niż powietrze. Niech nas nie zwiedzie więc to, że bez wody dłużej wytrzymamy niż bez powietrza. To tylko zewnętrzne wrażenie.
Także nasz pokarm w swojej przeważającej części składa się z wody. Każdy spożywany produkt najwięcej procentowo zawiera w sobie wody. Nawet jeśli go usmażymy lub upieczemy. Dlatego, to wszystko, co będę pisał o wodzie, dotyczy także naszych pokarmów.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jerzy Karma
Referent



Dołączył: 20 Kwi 2008
Posty: 1090
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 12:16, 29 Kwi 2008    Temat postu: INNA WODA

INNA WODA

Jest jeszcze inny powód, dla którego nasz organizm po wielokroć obraca tą samą wodą. Woli to czynić, niż za każdym razem pobierać nową potrzebną mu porcję. Otóż dzięki temu nie zakłóca nadmiernie swojej pracy, gdyż przyjęcie wody z zewnątrz jest tym samym, co przyjęcie obcego ciała i wytwarza sytuację alarmową, co jest stresujące na poziomie najgłębszych warstw świadomości /zwanych nieświadomością/ i wiąże się z wielką pracą przetwórczo-adaptacyjną. Dzieje się tak dlatego, gdyż woda z której składa się organizm ludzki jest całkiem inna niż woda, którą pijemy czy nawet przyjmujemy w pokarmach. Jest to różnica występująca na bardzo subtelnych poziomach materii i nie podlegających kontroli naszych zwykłych zmysłów. Jednak już ta różnica jest niszcząca dla życia i dlatego organizm musi ją zlikwidować. Łatwiej jest jednak przeprowadzić proces chemiczny i mechaniczny, niż proces energetyczny. Dlatego nasz organizm woli, „filtrować” wodę, niż ją przekształcać, gdyż w grę wchodzą tu jej olbrzymie ilości.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jerzy Karma
Referent



Dołączył: 20 Kwi 2008
Posty: 1090
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 12:17, 29 Kwi 2008    Temat postu: POTRZEBA SMAKU I MODLITWY – WODA

POTRZEBA SMAKU I MODLITWY – WODA

Wypada mi tu oddać cześć starym naukom duchowym, czy religijnym, które choć nie wyjaśniały istoty rzeczy, którą będę poruszał, to jednak podawały praktyczne zalecenia, jakby wiedziały, o co chodzi. Możemy obecnie przypuszczać, że powstały one dzięki intuicji, czy natchnieniu. /Czy natchnienie jest materialne?/ Możemy też twierdzić, że ówczesna ludzkość po prostu nie dojrzała wtedy do szczegółowych wyjaśnień. Mogła jednak praktycznie stosować to, co należy. Na takiej samej zasadzie, jak nie musimy znać chemicznego składu owocu, aby kierując się smakiem wiedzieć, że jest dla nas dobry.
Ludzie od tysięcy lat odczuwali przyjemność z odmawiania modlitwy. Nie każdy się nad tym zastanawiał, że i ta przyjemność tak jak i inne świadczy o jakiejś naturalnej potrzebie człowieka. Przyjemność smaku informowała nas, że potrzebujemy jedzenia. Modlitwę zaczęliśmy interpretować tylko jako dar Bogu lub jako naszą prośbę o coś. Zaczęliśmy coraz rzadziej ją odmawiać. Zaś z życia wielu ludzi zniknęła ona zupełnie, gdyż uznali się za niezależnych i samodzielnych.
Modlitwa jednak jest przede wszystkim samodzielnym działaniem i jej wykonywanie wymaga osobistej inicjatywy, woli, odpowiedniego stanu i energii. Mimo tego większość ludzi postrzega ją jedynie poprzez pryzmat proszenia o coś. Tymczasem modlitwa jest przede wszystkim wytwarzaniem mocy. A skoro jej działanie odbywa się na bardzo subtelnym planie, to często może służyć do nawiązania łączności z innymi energiami, także z innymi istotami, z którymi możemy wejść w kontakt z pożytkiem dla siebie.
Przyjemności smaku nie wyjaśnimy do końca intelektualnie. Oczywiście „wyjaśnienia” są, lecz nie są one wyczerpujące; pełne wyjaśnienia zaś ogarną też przyjemność modlitwy. Jednak jedno odrzuciliśmy wbrew naturze, a drugiego nie. Dlatego, że to, co powodowało przyjemność smakową było widoczne, a to, co powodowało przyjemność modlitwy niewidoczne. /Obecnie jednak ludzkość powszechnie i świadomie korzysta z wielu niewidocznych energii, takich jak fale radiowe, itp./ Jednak, co jest prawdziwą przyczyną smaku? Czy to zupa ma jakiś smak, skoro każdy następny talerz zupy z jednego garnka smakuje coraz słabiej? Co powoduje naszą przyjemność? Jest to potrzeba naszego organizmu. Tak samo przyjemność płynąca z modlitwy wskazuje nam, że modlitwa jest spełnianiem jakiejś niewidzialnej, lecz odczuwalnej potrzeby. Oczywiście nie wszyscy czują tę potrzebę modlitwy. Są jednak też chorzy ludzie, którzy nie czują potrzeby jedzenia, mimo że jest ono im potrzebne. Człowiek, który nie je przez wiele dni, często traci potrzebę jedzenia. Nie dowodzi to jednak tego, że pokarm jest mu zbędny. Jeśli nie będzie jadł to w końcu umrze. Jeśli zaś będzie jadł poniżej pewnej normy, to też szybciej niż zwykle doprowadzi do swojej śmierci. Podobnie jest z modlitwą.
Modlitwa pozwala łączyć się człowiekowi z wyższym polem i wznosi jego na wyższy i bardziej pożyteczny dla niego poziom. Bez niej rozwijają się jedynie potencjały już istniejące, które bez dodatkowych uzupełnień mają nieprawidłowe dorastanie i prędzej czy później przejawiają się jako wypaczone. Modlitwa jest czymś więcej niż wielbieniem i prośbą. Jest bardziej niezbędna do naszego rozwoju niż pokarm. Ona jest pokarmem wiecznego życia w tym sensie, że efekty, które nam daje rozciągają się poza życie naszego ciała fizycznego. W tym sensie obdarza nas życiem wiecznym, jest chlebem życia wiecznego i wodą obdarzającą wiecznym życiem.
„Odpowiadając jej Jezus, rzekł do niej: Gdybyś znała dar Boży i tego, który mówi do ciebie: Daj mi pić, wtedy sama prosiłabyś go, i dałby ci wody żywej.” (Jan. 4:10, BW)
„Wtedy rzekł im Jezus: Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam, nie Mojżesz dał wam chleb z nieba, ale Ojciec mój daje wam prawdziwy chleb z nieba.
Albowiem chleb Boży to ten, który z nieba zstępuje i daje światu żywot.
Wtedy rzekli do niego: Panie! Dawaj nam zawsze tego chleba!
Odpowiedział im Jezus: Ja jestem chlebem żywota; kto do mnie przychodzi, nigdy łaknąć nie będzie, a kto wierzy we mnie, nigdy pragnąć nie będzie.” (Jan. 6:32-35, BW)
„Ale kto napije się wody, którą Ja mu dam, nie będzie pragnął na wieki, lecz woda, którą Ja mu dam, stanie się w nim źródłem wody wytryskującej ku żywotowi wiecznemu.” (Jan. 4:14, BW)
„A On odpowiadając, rzekł: Napisano: Nie samym chlebem żyje człowiek, ale każdym słowem, które pochodzi z ust Bożych.” (Mat. 4:4, BW)
„Tu natomiast jest chleb, który zstępuje z nieba, aby nie umarł ten, kto go spożywa.
Ja jestem chlebem żywym, który z nieba zstąpił; jeśli kto spożywać będzie ten chleb, żyć będzie na wieki; a chleb, który Ja dam, to ciało moje, które Ja oddam za żywot świata.” (Jan. 6:50-51, BW)
„Wam to Bóg najpierw, wzbudziwszy Syna swego, posłał go, aby wam błogosławił, odwracając każdego z was od złości waszych.” (Dz.Ap. 3:26, BW)
Modlitwa jest pewnego rodzaju energią promieniującą i wywierającą wpływ na energię tworzącą materię. Wielu ludzi słyszało o wodzie żywej i martwej. Ostatnio można nawet kupić elektryczne urządzenia służące do otrzymywania jednej i drugiej. /Niektórych z nich lepiej nie używać./ Oczywiście jest kilka metod otrzymywania takich wód. Znane są też lecznicze źródła wód, gdzie zjeżdżają się kuracjusze z całego świata. Niektóre takie miejsca nazywa się wręcz „cudownymi”. Zasługą tego nie jest tylko skład chemiczny wody.
Każdy słyszał przekazy zawarte w bajkach czy legendach o żywej wodzie. Tymczasem właściwa modlitwa ożywia każdą martwą wodę.
Odnośnie tzw. żywej wody otrzymywanej za pomocą elektrolizy, muszę tu zwrócić uwagę, że owa żywa woda otrzymana tą metodą nie spełnia cech żywej wody. Jest to raczej woda pobudzająca, niczym używka. Działa ona bardziej jako środek dopingujący, a nie harmonizujący, którym jest otrzymana z lodu prawdziwa żywa woda, która ma smak słodki: energii sattva-guny
Przez elektrolizę uzyskujemy dwa rodzaje wody: wodę o smaku kwaśnym: energia tamo-guna, oraz wodę o smaku ostrym: energia rajo-guna. Rezultatem tamo-guny jest lenistwo, ospałość, chaos, destrukcja i śmierć. Rezultatem rajo-guny jest żądza, moc tworzenia i zdobywania, nienasycone pragnienie i ciągły brak satysfakcji. Dopiero sattva-guna obdarza wiedzą i szczęściem, harmonią i czystością. Woda w energii, sattva-guny jest słodka i ona prawidłowo jest wodą życia, ponieważ życie jest światłem, a już Salomon pisał: „słodkie jest światło” /Kazn. 2:7 /.
Przed modlitwą musimy silnie wzbudzić swoją wiarę. Wiarę nie w sensie wyznania religijnego, lecz wiarę w sensie mocy, bo wiara to tak naprawdę jest mocą, a nie przyjęciem jakichś opisów jako prawdy.
„On zaś im rzekł: Z powodu małej wiary waszej. Bo zaprawdę, powiadam wam: Jeśli będziecie mieć wiarę jak ziarnko gorczycy, powiecie tej górze: Przesuń się stąd tam!, a przesunie się. I nic niemożliwego nie będzie dla was.” (Mt. 17:20, BT)
Wiara jest energią i mocą twórczą z którą przez miłość i szlachetność łączymy się z Bogiem.
„Przez wiarę Izaak udzielił Jakubowi i Ezawowi błogosławieństwa, zapewniającego przyszłość.
Przez wiarę pobłogosławił umierający Jakub każdego z synów Józefa i skłonił się nabożnie, wsparty o wierzch swojej laski.” (Hebr. 11:20-21, BW)
Ich błogosławieństwa zadziałały, gdyż miały moc płynącą z wiary, czyli ze stanu energetycznego jaki potrafili wytworzyć.
„Przez wiarę był Mojżesz po narodzeniu ukrywany przez rodziców swoich w ciągu trzech miesięcy, ponieważ widzieli, iż dziecię było śliczne, i nie ulękli się rozkazu królewskiego.” (Hebr. 11:23, BW)
„Przez wiarę runęły mury Jerycha, okrążone przez siedem dni.” (Hebr. 11: 30, BW) Dzięki wierze okrążali je 7 dni.
Dlatego gdy modlimy się, miejmy wiarę /innymi słowami: miejmy odpowiedni stan energetyczny/, bo od niej zależy moc naszej modlitwy. Wiara zaś, czyli moc, zależy od naszego stanu i może w bardzo wielkim stopniu zależeć od naszej łączności z Bogiem, który sam w sobie jest największą mocą. Jednak łączność z Bogiem zależy od naszej pokory i ufności Bogu.
Wiara to energia, która nie jednego człowieka uleczyła i która niejednemu miała moc zmienić nawet jego charakter.

Lecz przez niewłaściwie ukierunkowaną wiarę można też wpędzić się w kłopoty.
Jak to napisał już Izajasz o królu babilońskim:
„O, jakże spadłeś z nieba, ty, gwiazdo jasna, synu jutrzenki! Powalony jesteś na ziemię, pogromco narodów!
A przecież to ty mawiałeś w swoim sercu: Wstąpię na niebiosa, swój tron wyniosę ponad gwiazdy Boże i zasiądę na górze narad, na najdalszej północy.
Wstąpię na szczyty obłoków, zrównam się z Najwyższym.
A oto strącony jesteś do krainy umarłych, na samo dno przepaści.” (Izaj. 14:12-15, BW)
Do wszystkiego potrzebna jest mądrość.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jerzy Karma
Referent



Dołączył: 20 Kwi 2008
Posty: 1090
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 12:36, 29 Kwi 2008    Temat postu: STAN W-E. UZDRAWIANIE MIŁOŚCIĄ

STAN W-E
UZDRAWIANIE MIŁOŚCIĄ

Ciało eteryczne człowieka, widziane częściowo na zdjęciach Kirliana i przez osoby wyposażone w dodatkowy kanał odbioru informacji /np. jasnowidz/ zmienia swą wielkość zależnie od zmieniających się warunków wewnętrznych i zewnętrznych. Podobnie dzieje się z ciałem astralnym /aurą wewnętrzną/ i ciałem mentalnym /aurą zewnętrzną – obie aury przenikają ciało fizyczne lecz mentalna wystaje dalej poza obszar ciała fizycznego niż astralna i dlatego nazywa się ją zewnętrzną/.
Człowiek koncentrując się mentalnie, astralnie /uczuciowo/ i eterycznie, a nawet całym sobą, i wprawiając się w stan wysokoenergetyczny /W-E/, przypominający religijne uniesienie może w szczególny sposób wyemanować, nawet świadomie, z dowolnych miejsc swego ciała wysoko zorganizowaną /WZ/ energię. Jest to pewnego rodzaju praca jak każda inna i dlatego, że człowiek przez tysiące lat w sposób świadomy pracował rękoma, to najłatwiej jest nam jako miejsc emanacji używać rąk.
Człowiek ma 12 głównych meridianów /kanałów elektryczno-energetycznych/. Przez każdą rękę człowieka przebiega 6 z nich. Kanały te mogą być drożne lub zablokowane. Ruch jest jednym z czynników pomagającym zachować swobodny przepływ energii w meridianach. Jest nim też świadoma koncentracja. Większość rzeczy wykonywanych rękoma wymaga od nas świadomej koncentracji do czego dołączają się ruchy ręki lub obu rąk. Sprawia to, że przez nasze ręce energia może przepływać swobodnie. Tak się składa, iż po zewnętrznej stronie rąk biegną 3 meridiany odpowiedzialne za dostarczanie prądów odżywczych dla naszego ciała: 1. Jelita cienkiego 2. Jelita grubego 3. Potrójnego ogrzewacza (jedna z jego odnóg dochodzi do kąta żuchwy, języka i zębów, łączy się on też z meridianem jelita cienkiego). Zaś po wewnętrznych stronach rąk biegną 3 meridiany odpowiedzialne za dostarczanie prądów energetycznych: 1. Płuc 2. Osierdzia (podwójna, workowatego kształtu błona obejmująca serce) 3. Serca
Meridiany rąk mogą być także wykorzystane do przesyłania wielu różnych energii. /Poprzez bezpośrednią łączność z takimi czakramami jak: Wiszudha, Anahata, Manipura, Swadhisztana i Muladhara mają dostęp do Kanału Centralnego, czyli do Suszumny, zwanej Wielką Osią, Świętą Górą Meru, itp., oraz dostęp do dwóch bocznych pni, czyli Idy i Pingali./
Ludzie od tysięcy lat używali rąk do pracy fizycznej i duchowej. Rękoma błogosławili swoich bliźnich, pożywienie, oraz kładąc je na chorych miejscach starali się te uzdrowić. Wtajemniczeni kładli ręce na czakramach dążąc do ich rozwoju. Przy pomocy modlitwy próbowali otworzyć się na wyższe ponadludzkie energie i je przywołać do siebie, aby następnie za pomocą rąk przekazać je we właściwe miejsce.
Wprowadzając się w stan W-E możemy wyemanować z siebie energię WZ i oddziaływać nią na żywność i wodę. Niektórzy bioenergoterapeuci przesuwając ręce nad wodą „magnetyzują” ją, a sensytywne osoby potrafią rozpoznać i znaleźć naczynia z taką wodą pośród innych naczyń z wodą kontrolną. Smak wody poddanej energii WZ jest dla nich całkiem odmienny. Także jej struktura molekularna ulega zmianie. Wielu badaczy /np. Olga i Ambrose Worrall, Karol von Reichenbach/ stwierdziło inne napięcie powierzchniowe takiej wody. Jest wyższe. Dowiedziono szybszego wzrostu roślin podlewanych taką wodą. Dowiedziono też, że czuła opieka nad roślinami przyśpiesza ich wzrost. Zachodzi tu po prostu te same działanie i ten sam efekt. W pierwszym wypadku dostarczono roślinom wodę poddaną energii WZ. W drugim wypadku poprzez wprowadzenie się w stan sympatii, czy miłości, a także radości z powodu np. piękna rośliny, człowiek w sposób naturalny wyzwala stan W-E i bezwiednie będąc skoncentrowany na roślinie ogarnia ją swoją energią WZ, która z kolei oddziaływuje na cząsteczki wody zawarte w komórkach rośliny. Zresztą nie tylko cząsteczki wody.
Identycznie człowiek może oddziaływać na człowieka i na zwierzęta. Będąc w stanie W-E i emanując energię WZ. Przy okazji sam w trakcie tej emanacji znajdzie się cały w zasięgu energii WZ. To będzie bardzo pozytywne także dla jego organizmu.
Czy jednak samo przeżycie stanu W-E jest wystarczające?
Ciało fizyczne ma swego rodzaju jednorodność, ale jakże jego poszczególne części są różne! Podobnie jest z naszą energią WZ. Na pierwszy rzut oka sprawia wrażenie jednolitego „ciała”, ale również jej poszczególne części są różne - odpowiednio do organów naszego ciała. „Ręce” zaś służą do naprawy, regeneracji, pozostałych części - podobnie jak ręce fizyczne reperują w świecie fizycznym.
Dlatego w celach leczniczych samo przeżywanie stanów W-E jest czymś bardzo pożytecznym, jednak koncentracja energii WZ na rękach i kierowanie jej do potrzebujących tego miejsc jest czymś dającym szybsze rezultaty.
Czy jednak samoleczenie albo samopobudzanie czakramów jest zupełnie wystarczające? Owszem jest to rzecz dobra i w jakimś stopniu wystarczająca. Można powiedzieć, że na początku Bóg stworzył tylko jednego człowieka. Nie stworzył od razu Adama z Ewą. Stworzył samotnego Adama. Zatem człowiek może wprowadzając się w stan W-E uzdrawiać się sam koncentrując energię WZ na swoich rękach i wysyłając ją w potrzebujące jej miejsce.
Dlaczego jednak później Bóg stworzył Ewę?
„Lecz dla człowieka nie znalazła się pomoc dla niego odpowiednia.”(1 Moj. 2:20, BW)
Oto więc każdy człowiek, choć może sobie radzić sam, to jednak lepiej dla niego jest, gdy ktoś go wspomaga. Dotyczy to wszystkiego. Przyjemniej jest, gdy ktoś nas drapie czy masuje. Mamy wówczas zupełnie inne odczucia niż wtedy, gdy to robimy sami. Szczególnie jeśli jest odmiennej płci od naszej, gdyż wtedy następuje pełna i właściwa energetyczna komplementarność.
Także potrawy sporządzone przez innych zazwyczaj lepiej nam smakują. Pod warunkiem, że zostały przyrządzone przez osoby posiadające harmonijne promieniowanie i odpowiadające energetycznie naszemu. Każdemu chyba zdarzyło się spotkać w kręgu rodziny czy znajomych osobę lub osoby, które smacznie gotują. Takie osoby nawet jeśli zrobią potrawę wg takiego samego przepisu co inni, to ich potrawa jest wyraźnie smaczniejsza. Dlatego często smakuje nam lepiej niż zrobiona przez nas. Tak samo jest w uzdrawianiu. Częściej i szybciej może nas uzdrowić ktoś inny niż my możemy to zrobić dla siebie. Dlatego bardzo ważne jest to, aby ludzie wzajemnie się błogosławili i uzdrawiali.
Ludzie przyrządzający smaczne potrawy nieświadomie nasycają je swoją energią i w ten sposób oddziałując na nie energetycznie zmieniają ich smak. Podobnie jak czynią to kuchenki mikrofalowe, z tą różnicą, że kuchenki zmieniają go negatywnie, a dobrzy kucharze pozytywnie. Ich potrawy świadczą o tym, że ich energia jest zdrowotna. Na tej podstawie można wyciągnąć prosty wniosek, że dobry kucharz jest też dobrym uzdrowicielem. Mógłby więc leczyć ludzi poprzez nakładanie rąk.
By jednak błogosławieństwo i uzdrawianie miało swoją właściwą /większą/ wartość, człowiek musi wejść w stan W-E. Zaś by osiągnąć szczególną moc należy dłońmi wysyłać skoncentrowaną energię WZ. Dlatego analogicznie jak czuła opieka nad roślinami przyśpiesza ich wzrost, tak samo ojciec lub matka tuląc dziecko i wytwarzając przy tym uczucie miłości, spokoju i bezpieczeństwa, wydzielają energię WZ korzystną dla dziecka. Objawia się to bardzo pozytywnym wpływem na stan organizmu dziecka. To samo dzieje się, gdy para zakochanych czule się tuli wzajemnie. Wytwarzają energię WZ i automatycznie lepiej się czują. W takim stanie zakochania, wzajemnej adoracji i magnetyzujących dotyków i pieszczot ludzie są zdrowsi i piękniej wyglądają.
Nawet jeśli dziecko znajduje się w pokoju obok, za ścianą, a my posyłamy ku niemu przez ścianę naszą miłość i poczucie bezpieczeństwa, również będzie to miało bardzo pozytywny skutek. Oczywiście wówczas nie występuje fizyczne oddziaływanie na zmysły dziecka i w ten sposób zostaje ono pozbawione przyjemnych wrażeń nerwowych, jednak to, co się dzieje przez ścianę jest od nich dużo ważniejsze. Można jednak energię WZ wysyłać dalej niż poza ścianę. Możemy ją wysłać nawet na drugą półkulę Ziemi. Często robimy to nieświadomie, wtedy, gdy z miłością i wdzięcznością myślimy o kimś, kogo przy nas akurat nie ma. Wówczas nasza energia WZ ogarnia tego człowieka i błogosławi mu, czyli sprawia by dobrze się czuł i aby dobrze mu się działo. W takiej chwili i my sami czerpiemy z tego korzyść, gdyż zawsze ten, kto wydziela energię WZ, automatycznie poddaje jej działaniu swoje ciało. Dlatego ten, kto mocno kocha, jest zdrowszy. Ten, kto mocno kocha i jest chory, wraca szybciej do zdrowia niż osoba cierpiąca na samotność. Nawet krótkie chwile wyzwalania miłości przedłużają życie. Wielu ludzi umarło tylko z powodu braku miłości. Wchodząc w stan W-E wytwarzamy szczególne pole energetyczne, którego generatorem jest ludzki organizm. Pole to wpływa także na tworzenie się zarodków krystalicznych, tzw. nukleonizację i właściwy wzrost kryształów. Doc. inż. Jarosław Bauer (*1) opisuje badania przeprowadzone przy pomocy krystalizacji nasyconych roztworów wodnych chlorku sodowego. Taką „posoloną” wodę destylowaną poddawano działaniu pola energetycznego wysyłanego rękoma przez 10 minut w odległości od 3 do 5 cm. od naczynia. Zadbano, aby roztwór nie był narażony na wstrząsy i pozostawiono go do krystalizacji na okres 5-ciu tygodni w temp. pokojowej i przy świetle dziennym. Już w początkowym stadium krystalizacji w roztworach wystawionych na działanie energii WZ pojawiły się makroskopowe różnice, wzrastały doskonalsze i większe kryształki. Natomiast w roztworach nie poddanych działaniu energii WZ tworzyły się skupiska drobniejszych zespołów krystalicznych z licznymi wykwitami i kryształami o niedoskonałej budowie, miało miejsce wpełzanie i spontaniczna krystalizacja na ściankach naczynek, a więc robił się osad.

Przypisy:
*1 - „Bioenergia a wzrost kryształów” s.31, „Trzecie oko” nr 3, 1985 rok


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jerzy Karma
Referent



Dołączył: 20 Kwi 2008
Posty: 1090
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 12:39, 29 Kwi 2008    Temat postu: Energia gniewu

Energia gniewu
Pamiętajmy jednak, że istnieje energia destrukcyjnie zorganizowana /DZ/. Jest to energia gniewu, złości i nienawiści. Szkodzi temu, kto ją wytwarza i temu, kto staje się jej przyczyną, czy też temu, pod czyim adresem jest kierowana /myśl o kim powoduje wytwarzanie energii DZ/. Dlatego w Biblii znajdujemy wskazówki jak zapobiec, aby nikt na naszą osobę nie kierował energii DZ.
Mamy nie wtrącać się do cudzych spraw, jeśli może to spowodować cierpienie danej osoby /zobacz l Piotra 4,15/. Nie oddawać złem za zło, ani obelgą za obelgę /patrz tam także 3.9/. Podwładni mają słuchać swoich przełożonych zgodnie z dyscypliną pracy, czyniąc to chętnie i nie okazując niechęci /zobacz Tytusa 2,9/, gdyż mogą ściągnąć na siebie ich gniew jako energię DZ. Mamy nie kłócić się i okazywać łagodność bez względu na okoliczności /czytaj Tytus 3,2/. Nie być wyniosłymi i uważającymi innych za głupszych od siebie /w Rzym. 12,16/. O ile to od nas zależy mamy ze wszystkimi ludźmi być w pokojowych stosunkach i unikać także niszczenia się /zobacz Rzym. 12,18-19/. Nawet, jeśli ktoś nam zabiera coś naszego, to bądźmy gotowi dać mu jeszcze więcej /wg Łuk.6,29/. Wówczas nic nie podłożymy pod ogień jego złości i nie będzie nam mogła zaszkodzić jego energia DZ. Mamy więc tak żyć i postępować, aby nikt z naszego powodu nie wytwarzał energii DZ. Sami również nie powinniśmy jej wytwarzać. Dzięki temu unikniemy wielu jej negatywnych wpływów. Dlatego Chrystus mówił: „A Ja wam powiadam: Miłujcie nieprzyjaciół waszych i módlcie się za tych, którzy was prześladują.” (Mat. 5:44, BW) Dopiero pełne stosowanie nauk przyniesionych przez Chrystusa ochrania nas całkowicie przed szkodliwą energią DZ. Oczywiście, że przy nabytych nawykach naszej osobowości nie jest to łatwe. W naszym interesie leży jednak, by zrobić tyle, ile jesteśmy w stanie.
Współczujmy złym tego, że są grzeszni, zamiast ich potępiać, ale wymagajmy przy tym, by ponosili konsekwencje swoich złych uczynków.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum www.boga.fora.pl Strona Główna -> Przypomnienie Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
Appalachia Theme © 2002 Droshi's Island