Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Jerzy Karma
Referent
Dołączył: 20 Kwi 2008
Posty: 1090
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 7:02, 06 Lis 2008 Temat postu: 28. Ważność miłości. Potrzeba mądrości. |
|
|
Miłowanie
Miłość i modlitwa za złych; później karcenie w miłości
Łatwo jest miłować Boga, którego się nie widzi, i ludzi, gdy ich nie ma - choć dla niektórych i to jest trudne. Gdy jednak wejdziemy wśród ludzi i doświadczać będziemy od nich nie tylko dobra, ale i zła, i sprawiać będą nam cierpienia, cóż wtedy? Czy mamy z nimi walczyć? Czy mamy szukać kogoś, kto by z nimi walczył?
Są tacy, których walka wciąga jeszcze bardziej i pogłębia zło, które w nich jest. Walcząc z nimi będziemy męczyć siebie i niektórych z nich, niektórzy zaś będą znajdować w tej walce przyjemność..
Czy mamy ich wychowywać? Wychowywać można, lecz jeśli kto już przez wiele lat był kształcony ku złu, jakże Ty wychowasz go w godzinę lub w jeden dzień? Choć od walki silniejsze jest wychowanie, to od wychowania silniejsza jest Twoja modlitwa za tych, co źle czynią, i miłość Twoja płynąca ku nim, oraz litość z powodu tego, że żyją w niewiedzy i źle czynią. Dlatego módl się za tych, którzy źle czynią i miłuj ich, bo z powodu braku miłości źle czynią.
Pamiętaj jednak, że złe uczynki powstają też z powodu braku karności. Dlatego najpierw módl się za grzeszników, miłuj ich jako ludzi, a dopiero wtedy, gdy poczujesz do nich miłość, karć z powodu złych uczynków. Kto bowiem miłuje, ten karci, lecz kto karci bez miłości, ten grzeszy. Zaś jeszcze bardziej grzeszy ten, kto karci w nienawiści i gniewie. Lepiej dla niego, by się modlił za grzesznika, niż miał go tak karcić. Lepsza jest modlitwa dla grzesznika, bo szybciej to go uczyni dobrym. Modlitwa bowiem jest falą informacji, która płynie do grzesznika i nastraja go ku dobremu.
Nienawiść zaś nastawia go ku jeszcze gorszeniu. Dlatego należy modlić się i miłować. Później dopiero karcić.
Karcenie co prawda w jakimś stopniu przypomina walkę, lecz dla trzeciej części ludzi jest niezbędnym poznaniem. Są to ci, którzy tylko przez własne doświadczenie cierpienia uczą się nieszkodzenia innym.
Są jednak też ludzie z urodzenia nie krzywdzący innych. Z nich niektórzy doświadczywszy cierpienia tracą współczucie i sami krzywdzą innych.
Niestety są i tacy, którzy z urodzenia postępują źle. Ich upór w tym jest tak wielki, że cierpienia i karność fizyczna tylko go zwiększają. Wymagają oni szczególnego postępowania. Wiele modlitwy zawierającej wiarę w ich zmianę, mnóstwa stanowczego spokoju, a także konsekwentnego stawiania im właściwych wymagań – lecz zachowując do nich przy tym duży szacunek.
Tak jednak rodzice winni wychowywać dzieci, bo któż później ma możliwość tak zajmować się innymi? Mało kto. Wszystkim i zawsze pozostaje jednak modlitwa. Wierzcie mi, że jeśli ona nawet nie zmieni kogoś od razu, to wniesie swój wkład do takiej dobrej zmiany, zaś już spowoduje zmniejszenie złego postępowania.
Kto zaś karci bez miłości, szczególnie rodzice dzieci, może pogłębić zło.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Jerzy Karma
Referent
Dołączył: 20 Kwi 2008
Posty: 1090
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 7:05, 06 Lis 2008 Temat postu: Potrzeba mądrości |
|
|
DO MŁODYCH I NIE TYLKO
Oto piszę do wszystkich. Wy siebie nie znaleźliście, lecz ja znalazłem was.
Czym bowiem jesteście? Czy tymi chwastami, którym pozwalacie w sobie rosnąć i które skryły światło, które jest w was?
Zacznijcie dbać o rolę, którą jesteście. Wypleńcie każde złe pożądanie, które trawi was oraz trawi „waszą” „mądrość”. Przez to nie jest ona prawdziwą mądrością. Gdzie bowiem nie ma dobroci, tam i nie ma mądrości.
Czym jesteś młodzieńcze? Czy jesteś głośnym krzykiem, albo silną i szybką pięścią? A może jesteś nienawistnym spojrzeniem? Albo gniewnymi ruchami ciała?
Czym jesteś dziewczyno? Czy jesteś zuchwałym spojrzeniem albo wyzywającym ruchem? A może strojem wabiącym?
Dlaczego dbasz bardziej o ciało, które umrze, a prawie wcale nie myślisz o duszy?
Człowieku, czy jesteś chwastem, który w Tobie rośnie?
Po cóż stajesz się chwastem i przestajesz być człowiekiem? Po cóż stajesz się pychą i przemądrzałością?
Spójrz na siebie i wokół siebie. Jesteś tak bardzo zależny od ludzi, przyrody, i od Boga.
Któż uczynił Ci ubranie, które nosisz? Lekceważysz ludzi, więc zdejmij to ubranie i stań nagi pośród nich. Jak bowiem możesz ludzi lekceważyć korzystając z tego, co oni wytwarzają?
Młodzieńcze i panno, wynosicie się nad innych? A oto oni Was jeszcze karmią!
Czym więc się wynosicie? Czy tym, że urosły Wasze ciała? Karmione pokarmem, który darmo otrzymaliście od innych?
A może tym, że oddychacie powietrzem ofiarowywanym Wam przez przyrodę? Czy może tym, że urośliście z powodu życia, które dał wam Bóg?
Gdzie Wasza własna chwała?
Co posiadacie sami z siebie?
Wszystko, co posiadacie, dostaliście.
Młody człowieku, masz donośny głos i jesteś pełen energii, lecz skąd to otrzymałeś?
Jeśliś uczynił sobie gardło, to uczyń sobie i drugie.
A może uczyniłeś silne ręce? Jeśli tak, to uczyń sobie trzecią rękę. Gdzie Twoja chwała? Niemądry młody człowieku.
A może szczycisz się mądrością? Lecz przecież nie wiesz nawet o wszystkim, co się dzieje w Twoim własnym ciele.
Wszyscy otrzymali ciało i nikt z ludzi nie zna go do końca. Nie wiedzą, czym jest naprawdę. Dlatego badają je i dążą, aby je poznać.
Jak jednak nie znając całkowicie ciała można wiedzieć, czym ono jest albo jak można wiedzieć jakie jest jego prawdziwe przeznaczenie?
Bardzo wielu uważa siebie za ciało - nawet większość, spośród tych, którzy „wierzą” w istnienie własnej duszy. Bo cóż to za wiara, skoro w praktyce stawiają swe ciało ponad własną duszę?
Kto z ludzi czuje siebie jako duszę? I kto według tego żyje? Kto żyje dla duszy traktując ciało jako użyteczne narzędzie?
Przywiązanie do ciała stało się tak wielkie, że większość czuje siebie jako ciało i zamiast żyć dla duszy żyje dla ciała – a przecież żywa jest tylko dusza i ona ożywia ciało, ciało zaś przez nią opuszczone staje się martwe, a jego komórki bez duszy szybko giną.
Nie powinno dziwić, iż umysł ludzki przywiązuje się tak silnie do ciała, że zapomina o duszy i traci świadomość na rzecz ciała całkowicie stając się nim pochłonięty do tego stopnia, iż odczuwanie duszy schodzi na tak daleki plan, że wydaje się, iż jej nie ma. Wiadomo przecież, że ten sam umysł potrafi także silnie przywiązać się do wielu innych spraw czy rzeczy tak dalece, iż ciało przestaje się dla niego liczyć.
Zatem pierwszym krokiem tracenia siebie jest zapomnienie o duszy, a następnym zapomnienie o ciele.
Czy wiesz człowieku skąd pochodzi wszelka niedoskonałość ludzka? Odpowiedź, którą podam, dotyczy wszystkich: młodszych i starszych.
Do niedoskonałości młodszych dochodzi tylko ich większa niewiedza, mniejsze wyrobienie w świecie i niemądra butność.
Zaś do niedoskonałości starszych dochodzą przyzwyczajenia, zaakceptowane zależności, obawa przed utratą ich określonego już stanu, formy życia i towarzyszących jej rzeczy. A czasem przy chorobach występujących u niektórych w podeszłym wieku, ograniczających sprawność umysłową pozostaje już nieadekwatne do stanu swoich możliwości intelektualnych przekonanie o swojej nieomylności w sądach oraz chęć zmieniania świata. Tymczasem ich czas zmieniania i naprawiania świata był wtedy, gdy mieli zdrowe i sprawne umysły, teraz nawet natura ich z tego zwalnia, dając jedynie predyspozycje do tolerancji, zachowania spokoju i miłości. Czyż nie nauczyli się tego przez wiele lat swego życia? Czy nawet będąc u jego lat schyłkowych gonić chcą za przemijającymi marnościami i trzymać się swoich starych nawyków?
A przecież wszystko to i tak będą musieli zostawić, bo pozwolone im będzie wziąć ze sobą tylko samą duszę.
Młodzi zaś z upływem czasu utracą swoją młodość i butność. Gdzie zaś będą ich pragnienia, gdy przeminą ich ciała?
Starzy niech w ostatnich latach swego życia dają dobry przykład własnym postępowaniem. Młodzi niech okazują szacunek starszym sami go doznając od nich. I nich swą butność i siłę kierują w dobrą stronę, zamiast tracić je na bezużyteczne zachowania.
Skąd, zatem pochodzi wszelka niedoskonałość?
Wielu mówiło już, że pochodzi ona z niewiedzy.
Tak jest zaiste. Ludzie nie posiadają wiedzy. Warto jednak wiedzieć, czym jest to, co ludzie posiadają zamiast wiedzy.
Człowiek rodzi się w świecie i obserwuje go. Bogactwo świata powoduje, że człowiek zanim go pozna, już wybiera z niego wiele spraw i się z nimi związuje. Zamyka się wtedy na inne rzeczy, a przed jeszcze innymi mocno się ogranicza, to jest nie potrafi ich do końca rozpoznać nawet je widząc.
Pochłonięty jest, bowiem już światem własnych wybranych spraw, często wybranych przypadkowo lub pod wpływem jakiegoś impulsu. Sprawy te dominują nad nim do tego stopnia, iż stając się nadrzędnymi powodują, że zaczyna działać i żyć mając tylko je na uwadze... Nie dostrzegając odpowiednio innych spraw i subtelności, a przy tym tratując je i poniewierając jakby w półśnie.
To automatycznie powoduje, iż tak samo błędnie odbiera i traktuje innych ludzi. Dostrzegając w nich tylko to, co odpowiada jego imaginacji. Z tego powodu przyjaźni się tylko z tymi, którzy pasują do tego wyobrażenia. Nie licząc się zaś z tymi, co do niego nie pasują.
Tak oto taki człowiek nie może i nie jest w stanie prawdziwie dostrzec i zrozumieć człowieka, bo widzi tylko wykreowany przez siebie obraz. Zaś każdą rzecz, która wydaje się budzić go z tego snu traktuje jak swojego wroga. Przestępcy na przykład śnią swój sen, toteż każdy, kto próbuje ich z niego wybudzić i ukazać, że świat to coś więcej, niż im się wydaje, jest przez nich traktowany jako wróg albo intruz. Dlatego też ci, którzy żyli w błędach szydzili z proroków, prześladowali ich, a nawet zabijali.
W ten sposób człowiek widząc tylko to, co ma w umyśle, nie poznawszy wszystkiego, nie jest w stanie właściwie postępować. Zajmując się realizacją swoich celów, pomija inne o wiele ważniejsze rzeczy. Często zaś realizując owe swoje cele, swoim działaniem wprowadza zamęt, chaos, a nawet niszczenie innych, nie poznanych przez niego zjawisk i rzeczy, włącznie z niszczeniem spokoju, zdrowia i życia innych ludzi.
Ci zatem, którzy nie zważają na innych, żyją w ograniczeniu, a ich grzechy są dokładnie głupotą, czyli przyćmieniem umysłu, wrażliwości i egoizmem.
Ludzie tacy poddali się jedynie swoim pragnieniom czyniąc z nich swoją mądrość. Czy to jednak jest mądrość?
Gdzie będą nasze pragnienia, gdy umrą ciała?
Co zatem zaspokajamy? Czy coś, co ginie wraz z ciałem? Bo jeśli ginie, a my dbamy o to, to tak jakbyśmy wlewali do naczynia bez dna. Będziemy wlewać, a ono okaże się puste.
I czy jest jakieś pragnienie, którego nie mieli inni? Nas nie będzie na ziemi, a nasze pragnienia będą u innych.
Czy zatem są to nasze pragnienia? Czy może to pragnienia biorą nas w swoje posiadanie? Teraz biorą nas, a kiedyś innych? Dawniej zaś naszych przodków.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|