Jerzy Karma
Referent
Dołączył: 20 Kwi 2008
Posty: 1090
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 18:30, 05 Lip 2008 Temat postu: 21. Zapłacenie za bilet. Wykupienie z niewoli grzechu |
|
|
Zapłacenie za bilet
Wykupienie z niewoli grzechu
Wykładanie, że Jezus oddał swoje życie za nas, w znaczeniu takim, iż zrobił to zamiast nas, jest błędne. W wykładni tej używa się przykładu „płacenia mandatu”. Otóż wyobraźmy sobie, że kierowca popełnia wykroczenie drogowe. Policjant zatrzymuje go i w celu ukarania wypisuje mandat. Tymczasem nadchodzi jakiś człowiek i płaci ten mandat zamiast niego. Mówi się, że policjantowi jest obojętne kto płaci i pieniądze przyjmuje. Czy rzeczywiście można się takim przykładem posłużyć?
Policjant reprezentuje prawo. Prawo natomiast nie pozwala na to, by ktoś inny - nawet dobrowolnie - ponosił karę za swego bliźniego. Nigdy nie słyszano, aby jeden człowiek dostał wyrok więzienia, a drugi go odsiadywał, wynika to z tego, że kara ma być czynnikiem wychowawczym i izolującym „chorych” od „zdrowych”. Jaki byłby sens kary jeśli poniósłby ją nie ten, kto powinien?
Używa się także innego przykładu. Przykładu „władcy”, który obwieszcza, iż za pewne wykroczenie będą wyłupione oczy. Tymczasem wykroczenia dopuszcza się jego syn /ludzkość/. Władca /Bóg - Chrystus/ powodowany ojcowską miłością postanawia, że odda jedno oko swoje za oko syna.
Przykład ten jest bardzo zwodniczy, ponieważ wielu przekona, lecz i wielu doprowadzi do zwątpienia. Pierwsi to ci, którzy swoje dzieci gotowi są wynieść jak najwyżej, bo miłują je ponad wszystko aż do utraty mądrości, co nie jest dobre. Dla nich postawa władcy jest ich własną postawą i uważają ją za najbardziej właściwą przez powoływanie się na miłosierdzie. Drudzy to ci, którzy w duszy swej są sprawiedliwi i nie wynoszą swoich dzieci ponad inne dzieci poza spełnieniem swojego rodzicielskiego obowiązku, jakim jest wychowanie i zapewnienie środków do życia, w tym i uczucia miłości. Ich postawa to miłość dojrzała i mądra, czyniąca z ich dzieci prawdziwych ludzi. Nie zaś rozwydrzonych degeneratów. Dla nich postawa władcy jest niesprawiedliwa i wskazuje, iż władca jest niemądry i niedobry gdyż co postrzegał jako złe dla syna /wyłupienie oczu/ miało być dobre dla innych /jako pouczająca kara/. Czy Bóg posiada cechy takiego władcy? Oczywiście, że nie, lecz przykład taki sugeruje wręcz, że Bóg jest miłosierny nie dla wszystkich, poza tym dla wielu sugeruje nawet, że jest okrutny, zły, niesprawiedliwy i głupi. Można naprawdę zwątpić w tego rodzaju naukę. I słusznie.
Nic tu też nie pomogą choćby najlepsze pobudki nauczającego.
Jest jeszcze inna strona, która wykazuje błędność przykładu o „płaceniu mandatu” i przykładu o „władcy”. Z przykładów tych wynika, że ukarany mandatem może zapłacić go za siebie, a winny syn władcy może sam ponieść zasłużoną karę. Tymczasem czy człowiek sam siebie mógł wybawić?
/Nawet buddyzm uczy, że oświecenie - wybawienie nie może nastąpić bez przyjęcia inicjacji - wprowadzenia, czyli wejścia w pewną energię nie z tego świata. Występuje to w Dzogczen, w tantryzmie, w Mahamudrze i w innych szkołach. Taki przekaz Drogi mamy też w religiach i naukach wedyjskich, oraz w innych systemach yogi. Chrystus także przekazał swoje światło - energię uczniom i polecił im przekazywać dalej. Opisał też cechy po jakich poznamy Jego uczniów w świecie. Każdy niech sam zbada, czy ci wszyscy oficjalnie - czy tradycyjnie - podający się za spadkobierców linii Chrystusa są Jego uczniami i spadkobiercami. Mówił też, aby szukać tych prawdziwych. Każdy na to ma całe życie, więc niech nie narzeka, że trudno znaleźć, bo z każdej odłożonej godziny zda sprawę w Dzień Sądu.
„Strzeżcie się fałszywych proroków, którzy przychodzą do was w odzieniu owczym, wewnątrz zaś są wilkami drapieżnymi!
Po ich owocach poznacie ich. Czyż zbierają winogrona z cierni albo z ostu figi?” (Mat. 7:15-16, BW)
„Tak więc po owocach poznacie ich.
Nie każdy, kto do mnie mówi: Panie, Panie, wejdzie do Królestwa Niebios; lecz tylko ten, kto pełni wolę Ojca mojego, który jest w niebie.
W owym dniu wielu mi powie: Panie, Panie, czyż nie prorokowaliśmy w imieniu twoim i w imieniu twoim nie wypędzaliśmy demonów, i w imieniu twoim nie czyniliśmy wielu cudów?
A wtedy im powiem: Nigdy was nie znałem. Idźcie precz ode mnie wy, którzy czynicie bezprawie.” (Mat. 7:20-23, BW)
Niektórzy mówią, że linia przekazu Chrystusa zaginęła. Widocznie nie wiedzą nic o tym, jak Chrystus mówił, iż szukającym i naśladującym Go pośle Ducha Świętego. Nie wiedzą, że takie zesłanie zostało już opisane w Biblii, albo pomijają to.
„Lecz Pocieszyciel Duch Święty, którego Ojciec pośle w imieniu moim, nauczy was wszystkiego i przypomni wam wszystko, co wam powiedziałem.” (Jan. 14:26, BW)
Wszystkie linie prowadzą do Boga, lecz żadna nie jest taka jak linia Chrystusa. Bo nikt nie położył swojego życia w taki sposób jak On i nikt nie poniżył swojego ego tak jak Chrystus. Dlatego linia Chrystusa wydaje się najdalsza i najtrudniejsza ludziom tego świata, bo jest i najbliższa Boga, i najszybciej do Niego prowadzi. Ludzie tego świata są zaś oddaleni od Boga, tak, że niektórzy aż sądzą, iż Boga nie ma. Inni drogę wskazaną przez Chrystusa nauczeni zostali akceptować jako ideę i z powodu tradycji, oraz wychowania, teoretycznie opowiadają się za nią, lecz praktycznie wszyscy są przeciw Chrystusowi jako Prawdzie. Krzyczą bowiem: Chwała Chrystusowi, a przeczą każdemu, kto przejawia choćby częściowo Chrystusa. Do tego przyjmują tych, którzy będąc kapłanami goniącymi głównie za pieniędzmi i władzą, jako Jego apostołów. I nie są świadomi tego, że i w ten sposób obrażają Ducha Świętego. Nie można bowiem tego, co podaje się za święte, a jest pełne pożądania i goni za bogactwem i przepychem, przyjmować i postrzegać jako święte, ani nie wolno tego uznawać i temu służyć powołując się na głupią i niegodną tradycję. Wiedzcie, że Chrystus nie ustanowił kapłanów, ani sam nie przywdziewał stroju kapłana. Bowiem to, co stanowi o apostolstwie Chrystusa, nie wynika ani z szaty, ani z pozycji ustanowionej według organizacji społecznych i religijnych./
Człowiek nie mógł siebie wybawić, ani od kary, ani od niebytu. Karą za grzech była i jest śmierć. Zaś dalszą konsekwencją śmierci po określonym czasie – choć niewyobrażalnie odległym - był niebyt. /Ciekawe, że buddyści za swój cel obierają właśnie niebyt - nirwanę. Wiadomo zaś, że szatan także życzy ludziom niebytu. Buddyzm zawiera w sobie ogromną wiedzę, lecz ostatecznie jako najważniejszy punkt swoich nauk przedstawia ludziom pułapkę. Ludzie, a przez ludzi i zwierzęta, są na tyle upadli z doskonałej natury, że nawet gdyby ich wprowadzono do Raju, to nie potrafiliby w nim żyć szczęśliwie. I sprowadzaliby na siebie cierpienie. Dlatego opierając się na podstawie obecnej niedoskonałej natury wielu wyciąga fałszywe wnioski, że jedyną możliwością uniknięcia cierpienia jest nieistnienie, pustka, niebyt. Co jednak nie wnosi nic nowego do bytu, którym obecnie jesteśmy, a jedynie mu przeczy i chce go zniszczyć. Dlatego nie pustki i nie niebytu należy szukać, ale prawdziwej mądrości, czyli doskonałości, a wtedy pojawi się brak cierpienia. I tylko znalezienie jej w sobie jest warunkiem znalezienia jej na zewnątrz./
Bóg nie uwolnił ludzi od pierwszej kary ... nadal ludzie umierają, bo nadal grzeszą.
W jaki zaś sposób Chrystus wykupił nas od śmierci? Nie tak, że nie umieramy, ale tak, iż będziemy mogli żyć dalej innym życiem, nawet pomimo śmierci naszego ciała fizycznego.
/I chodzi tu o szczególny rodzaj życia, życia żywych, a nie życia umarłych. Bo teraz żyjemy jako umarli we własnej niedoskonałości, we własnej przez to, że ją akceptujemy, choć ona nie jest nasza. Także po śmierci tego ciała nie stajemy się przez jego utratę doskonalsi, a tkwiąc w niedoskonałym stanie tkwimy w śmierci będąc jej poddanymi./
Ponosimy karę, konsekwencje, dalej. Bóg nas z niej nie zwolnił. Dzięki Chrystusowi jednak, otrzymaliśmy możliwość nowego życia. To tak, jakby nas ponownie stworzono - co zresztą jeszcze ma nadejść.
Tego, że Chrystus oddał swe życie za innych nie można wykładać w ten sposób, iż oddał je zamiast nas. Bowiem my sami tego nie mogliśmy zrobić. Oddać za nas nie oznacza, że on umiera, a my nie. Oznacza natomiast, iż On umarł w naszej sprawie, to jest po to, byśmy mimo poniesionej śmierci, mogli żyć dalej. Lecz nie w tym niedoskonałym ciele i życiu, gdyż ten, który umarł, był doskonały. Skoro zaś zapłacił doskonałym życiem, to i my otrzymać możemy tylko doskonałe życie. „Dalej” - nie oznacza tu „tak samo”. Dlatego nie wszyscy będą mogli skorzystać z daru Chrystusa. Przyjęcie tego daru następuje bowiem przez przyjęcie Chrystusa, a przyjęcie Chrystusa, to życie według Jego nauk.
Może się tu nasunąć pytanie: To w takim razie dlaczego my sami nie mogliśmy się wykupić? Można tu użyć przykładu z amerykańskim niewolnikiem. Pozycja takiego niewolnika polegała na tym, że był własnością pana i z tego tytułu musiał wykonywać wszystko czego pan sobie życzył. Niewolnik był jak towar, który sam siebie nie był w stanie kupić. Nie mógł sam za siebie zapłacić, gdyż wszystko, co miał, i tak należało do pana. /Dlatego taki rodzaj właściciela niewolników jest dobrym przykładem na relację typu: grzech – człowiek. Grzech włada człowiekiem, człowiek zaś mimo swoich wielu prób nie potrafi się sam z jego władzy ostatecznie wykupić./ Mógł go jednak wykupić ktoś inny. Ktoś wolny, kto mógł przyjść i dać za niego /nie dać zamiast niego/ pieniądze.
Podobnie my, nie możemy sami się wykupić, bo będąc grzesznymi, jesteśmy jako duchowi nędzarze. Jako niewolnicy grzechu. Nie mamy, więc czym zapłacić. Chrystus zaś będąc doskonałym mógł zapłacić. I proszę zwrócić uwagę, że nie wystarczyło tylko to, że był doskonałym, pokornym i umiłowanym synem. Oprócz tego złożył z siebie niesamowitą ofiarę: Umarł męczęńską śmiercią, aby ci, którzy go będą naśladować w dobrych uczynkach, mogli zmartwychwstać w chwale. Krótka śmierć doskonałego zastąpiła wieczną śmierć niedoskonałych.
/Wieczna śmierć niedoskonałych jest tym, o czym mówił Jezus nazywając ludzi już umarłymi. Wszyscy ludzie bowiem tkwią już teraz w wiecznej śmierci. Inne religie nazywają to wiecznym kołowrotem umierania. Nie nieskończonym, tylko wiecznym, w sensie wydającego się nie mieć końca. Jest to bowiem krąg grzechu w którym trzyma grzech. Póki kto trwa w grzechu – jest trzymany. W tym sensie jest to nieskończone. Nieskończone dla grzechu./
Należy tu jednak zwrócić uwagę na to, iż niewolnictwo w stylu amerykańskim nie było w zgodzie z tym, co dopuszczał Bóg w Biblii. Bowiem w amerykańskim niewolnictwie, człowiek był traktowany jak rzecz. W Biblii zaś niewolnik był traktowany jak człowiek i jego lata pracy liczone mu były jako wartość za którą mógł się sam wykupić.
„Jeżeli zaprzeda ci się twój brat, Hebrajczyk lub Hebrajka, to będzie ci służył sześć lat, a w siódmym roku wypuścisz go od siebie wolnym.
A wypuszczając go od siebie wolnym, nie wypuścisz go bez niczego.
Szczodrze go obdarujesz z twojej trzody, z twego gumna i z twojej tłoczni tym, czym ubłogosławił cię Pan, Bóg twój.” (5 Moj. 15:12-14, BW)
„Niech to nie będzie uciążliwe dla ciebie, że go masz wypuścić wolno, gdyż przez te sześć lat wysłużył u ciebie podwójną zapłatę najemnika, a Pan, twój Bóg, będzie ci błogosławił we wszystkim, co będziesz czynił.” (5 Moj. 15:18, BW)
Wielu ludzi może dziwić, że Bóg dopuszczał w swoich przepisach istnienie niewolnictwa, lecz czy lepiej jest być niewolnikiem, który ma dobrego pana, czy lepiej jest być bezdomnym i głodnym? Dlatego po odpracowaniu przez niewolnika swojej ceny mogła zaistnieć sytuacja: „Ale jeśliby rzekł do ciebie: - Nie odejdę od ciebie - gdyż umiłował ciebie i twój dom, i dobrze mu było u ciebie.” (5 Moj. 15:16, BW)
Niestety ludzie zaczęli nadużywać niewolników i dlatego niewolnictwo przybrawszy złą formę zostało zniesione. Stając się przy tym przykładem na to jak ludzie nadużywają tego, co Bóg dopuści w odpowiednich normach. Złość człowieka przekracza te normy i nadużywając ich dopuszcza się najgorszych rzeczy.
Należy zaznaczyć, że Bóg nie uczynił człowieka nawet swoim niewolnikiem. Dał mu bowiem wolną wolę. Dlatego też człowiek nie ma prawa zniewolić człowieka, gdyż inaczej wynosił by się ponad Boga. Co innego, jeśli ktoś sam siebie w niewolę sprzedaje, lecz przy złości i przebiegłości ludzkiej Bóg więcej na to już nie przyzwala. Raz przyzwolił, aby samym ludziom ukazać jacy są, że nadużywają prawo do krzywdzenia innych.
Nie taka jest jednak doskonałość. Doskonałością zaś jest Chrystus.
„Nie masz Żyda ani Greka, nie masz niewolnika ani wolnego, nie masz mężczyzny ani kobiety; albowiem wy wszyscy jedno jesteście w Jezusie Chrystusie.” (Gal. 3:28, BW)
„Nie okłamujcie się nawzajem, skoro zwlekliście z siebie starego człowieka wraz z uczynkami jego,
A przyoblekli nowego, który się odnawia ustawicznie ku poznaniu na obraz tego, który go stworzył,
W odnowieniu tym nie ma Greka ani Żyda, obrzezania ani nieobrzezania, cudzoziemca, Scyty, niewolnika, wolnego, lecz Chrystus jest wszystkim i we wszystkich.” (Kol. 3:9-11, BW)
Wróćmy do odkupienia Chrystusa. Nie byliśmy dla Niego jako niewolnicy, skoro to On nam służył. I wykupił nas On nie jako swoich niewolników, ale jako niewolników grzechu i śmierci.
W ostatniej wieczerzy Chrystus to właśnie miał na myśli, gdy mówił: „To jest ciało moje, które się za was daje”/Łuk.22,19/, oraz: „To jest krew moja nowego przymierza, która się za wielu wylewa”/Mar, 14.24/. Nie ma wątpliwości, że chodzi tu o rodzaj kupna, a jeśli jeszcze są, to inne słowa Chrystusa rozwiewają je całkowicie: „Syn Człowieczy nie przyszedł, aby mu służono, lecz aby służył i oddał życie swoje na okup za wielu.”/Mat.20,28/ Chrystus od razu informuje, że zamierza nas kupić nie po to, abyśmy mu służyli jako niewolnicy, lecz On nam służy tym, że nas wykupuje.
Wykupił więc nas i wskazał Drogę i Arkę Zbawienia. My zaś korzystamy z tego lub nie. Według naszego wyboru. Mimo że każdy otrzymał „bilet”, to jest możliwość. Nie wszyscy jednak z niego korzystają. Co zaś jest wydaniem ciała i wylaniem krwi? To jest pokonanie materialnego przywiązania. Triumf nad ciałem i krwią. I pokonanie grzesznego ego, czyli zwyciężenie tego świata i triumf Ducha w tym świecie. Albowiem Chrystus będąc doskonałym przyjął ludzkie ciało z jego słabościami - co przejawiło się ogrodzie, który zwano Getsemane:
„I wziął z sobą Piotra i Jakuba, i Jana, i począł się niepokoić i trwożyć.
I rzekł do nich: Smętna jest dusza moja aż do śmierci; zostańcie tu i czuwajcie.
Potem postąpił nieco dalej, padł na ziemię i modlił się, aby, jeśli to możliwe, ominęła go ta godzina.
I mówił: Abba, Ojcze! Ty wszystko możesz, oddal ten kielich ode mnie; wszakże nie co Ja chcę, ale co Ty.” (Mar. 14:33-36, BW)
„I wyszedłszy, udał się według zwyczaju na Górę Oliwną; poszli też z nim uczniowie.
A gdy przyszedł na miejsce, rzekł do nich: Módlcie się, aby nie popaść w pokuszenie.
A sam oddalił się od nich, jakby na rzut kamienia, i padłszy na kolana, modlił się,
Mówiąc: Ojcze, jeśli chcesz, oddal ten kielich ode mnie; wszakże nie moja, lecz twoja wola niech się stanie.
A ukazał mu się anioł z nieba, umacniający go.
I w śmiertelnym boju jeszcze gorliwiej się modlił; i był pot jego jak krople krwi, spływające na ziemię.” (Łuk. 22:39-44, BW)
Wiemy już, że Chrystus ostatecznie pokonał te słabości. My zaś mamy Go naśladować. Pokonał je zaś dzięki modlitwie:
„A wstawszy od modlitwy, przyszedł do uczniów i zastał ich śpiących ze smutku.
I rzekł do nich: Dlaczego śpicie? Wstańcie i módlcie się, abyście nie popadli w pokuszenie.” (Łuk. 22:45-46, BW)
Ciąg dalszy w 22. CIAŁO CHRYSTUSA, TO MIŁOŚĆ, A NIE CHLEB ZIEMSKI
Jerzy Karma
Post został pochwalony 0 razy
|
|