Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
wieniawa
Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 18
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: polska Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 10:43, 22 Sty 2013 Temat postu: |
|
|
Witam wszystkich serdecznie!
Jerzy Karma napisał:
Uff… Czy ktoś to czyta oprócz nas?
Niech da jakiś znak.
To dopiero się zdziwię
No to odpowiem - że tak! Zresztą można spojrzeć na licznik wyświetleń danego tematu. Gdy pierwszy raz przeczytałem zacytowaną powyżej wypowiedź Jerzego licznik wskazywał 408 odsłon, dzisiaj gdy wszedłem ponownie na ten temat licznik wskazywał 414 odsłon.
Dla mnie dyskusja pomiędzy Tobą east i Tobą Jerzy to "wyższa szkoła jazdy", w której jako zwykłemu człowiekowi trudno się połapać. Niemniej jednak zawsze z ogromną radością czytam wszystkie nowe posty na forum, bo zawsze wśród prowadzonych tu dyskusji znajduję coś co mnie wzbogaca i ukierunkowuje. Chociażby takie słowa, które napisał Jerzy :
Aj… zrobić trzeba tak dużo, a jednocześnie tak mało.
Wystarczy być naprawdę dobrym człowiekiem.
Innego rodzaju mądrość nic tu nie pomoże.
Pozdrawiam serdecznie - wieniawa
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Jerzy Karma
Referent
Dołączył: 20 Kwi 2008
Posty: 1090
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 16:10, 22 Sty 2013 Temat postu: Dusza w ciele - część 4 odpowiedzi na Post 3 |
|
|
JJW111000824
Witam zatem serdecznie, zawsze to raźniej.
A szczególnie miło, że ktoś jeszcze razem z nami się wspina.
Wiem, że jest licznik, lecz nie śledzę go w trakcie używania wątku, gdyż rejestrowane (niestety) są przecież też moje wejścia. A gdy chcę coś zacytować, to wracam.
Zresztą miło jak ktoś wzmocni nas swoim słowem – energią
Dlaczego?
O tym – pośrednio – będzie dalej (tak jakby zupełnie przypadkiem).
Drogi East, także Drodzy Czytelnicy.
Poniżej część 4 odpowiedzi na Twój Post Trzeci wysłany we Wto 12:10, 15 Sty 2013
east napisał: | Collin Tipping opisuje iż … cały proces radykalnej transformacji dzieje się poza człowiekiem, poza nami ( w sensie utożsamionego JA) … ludzkie dusze się dogadują poza "naszą" percepcją
/…/ Według tego wyjaśnienia z jakichś powodów dusze potrzebują do tego JA wcielonego, które wreszcie dostrzega "problem", w sensie zaczyna go obejmować całościowo, rozumieć, a następnie dokonuje wewnętrznego aktu zaufania, iż ów "problem" jest już rozwiązany nie dokonując działania ,ani zaprzestania działania. Jest ów akt zaufania sam w sobie zjednoczeniem z "jakąś wolą" . To akceptacja, poddanie się, może wiara, wdzięczność, pewność wbrew dowodom, a w końcu .... miłość. |
Pomijając czy to słuszne, czy nie, zajmijmy się tym – przyjmując, że wszystko w tym jest prawdą.
Wówczas jednak wypada zadać następujące pytania:
- Skoro "dusza" (z owej koncepcji) już rozwiązała problem, to po co potrzebuje (sugerowanego) "JA wcielonego" do jego rozwiązania?
- Jeśli (sugerowane) "JA wcielone" już obejmie "problem" całościowo - to do czego mu potrzebne zaufanie? Skoro już wie to samo!
east napisał: | Z braku laku jest to jakieś wyjaśnienie.
Według tego wyjaśnienia z jakichś powodów dusze potrzebują do tego JA wcielonego |
Ciekaw jestem, czy nadal uważasz to za "jakieś wyjaśnienie".
Jako duszę w powyższym pomyśle wyobrażałeś kogo-co?
Bo przecież chyba nie to, co się wciela, gdyż chyba przez wcielone rozumiałeś "JA wcielone"?
Ale mniejsza o ten typowo ludzki mętlik mentalny – ludzie po prostu gubią się i plączą w labiryncie nie tylko myśli, lecz też w wieloznaczności słów.
Tu chciałem napisać o tym, co się wciela w ludzkie ciało i dlaczego.
Zazwyczaj bywa to nazywane duszą, też duchem, także ludzkim ja. I także poprzez to co wciela się rozumiano też różne byty, więc jednym np. dusza i duch oznaczały dwa inne byty, innym zaś jeden byt nazywany tymi dwoma słowami. Jest to zatem sprawa umówienia się i zdefiniowania. Jednak z tego powstają problemy wtedy, gdy używa się tych pojęć nie wiedząc, której umowy się trzymają rozmówcy.
Wiem, że Pisma Święte, nawet Wedyjskie, mówią o duszy jako o jednorodnym bycie, który się wciela w ciało fizyczne.
Jednak Jezus zaznaczał, że cała wiedza nie została ukazana jeszcze ludziom.
Także w Pismach Wedyjskich znajdujemy wypowiedź, że i one nie zawierają całej wiedzy.
A dotyczy ona TEGO co się wciela, oraz zjawisk wolnej woli. W tym woli człowieka.
Ile poświęcają ludzie czasu na takie badania i rozważania?
A ile na inne sprawy tego świata?
Czy żyją poznawaniem? Czy raczej głównie dążą do zabawy?
W zasadzie jedno nie jest lepsze od drugiego.
Jednak inne bywają rezultaty.
Widzisz Drogi East. Tej nocy już spałem. Ocknąłem się przed północą i krążyły we mnie liczne odpowiedzi na kwestie jakie przedstawiłeś…
Wolałem spać, bo z takim zamiarem zasnąłem.
Jednak we mnie pojawiała się seria odpowiedzi. Za jednymi następne.
Nie spałem, a jednak czułem się jakbym spał. Dlatego czułem, że moje ciało nie ma w sobie formy, aby wstać i dać Ci te odpowiedzi tu na forum.
Dlaczego o tym piszę?
Bo chcę użyć tego jako przykładu o procesach woli i o powstawaniu Woli.
Bo przecież we mnie działy się liczne procesy…
Jedne (och! Jak liczne!) sprawiły, że poszedłem wieczorem spać. Inne. Których korzenie także biegły lata, lata wstecz, wzbudziły proces mentalny o kwestiach jakie wyraziłeś.
W zasadzie, gdybym miał wybierać – zresztą tak wybierałem – to wolałem spać…
Ale nie mogłem ani spać, ani pisać…
W sytuacji, gdy nie mogłem spać, a odpowiedzi biegały po głowie, to momentami wolałem to spisać. Jednak czułem, że ciało chce spać
Ani w jedną, ani w druga stronę… hehe
A jednak te pojawiające się odpowiedzi też były rezultatem mojej woli. Ba! To był rezultat miliardów wól – które we mnie działały już znacznie wcześniej.
"Ja" wolałem spać, więc wziąłem nawet tabletkę nasenną. Wprawiła mnie jedynie na kilkanaście minut w bardzo przyjemny nastrój. Mój umysł nadal odpowiadał Tobie
Więc wziąłem jeszcze melatoninę… Ale już wtedy nawet się nie położyłem z powrotem… no i piszę
Kto o tym zadecydował?
Ostatecznie zadecydowali producenci tabletek nasennych
Więc pierwszą odpowiedzią jaka pojawiła się była ta, że dusza to wcale nie jest jakieś coś w postaci niepodzielnej, bo jest to cały zespół!
Zespół w którym wcale nie ma stałego dowodzącego.
W którym zazwyczaj liczy się ogólna racja stanu danej duszy.
Nie zaś komórka duszy, czy jej jakiś dowódca – o ile taki czasem się wybije.
Komórki duszy działają zespołowo. Liczy się priorytet przetrwania zespołu.
O… nareszcie czuję, że coraz więcej komórek duszy odczuwa chemię tabletek.
I tu masz też odpowiedź, która też pojawiła się ponad godzinę temu we mnie.
I dla której zacząłem ten Twój cytat: east napisał: | wyjaśnienia z jakichś powodów dusze potrzebują do tego JA wcielonego |
I prawie każdy zna tę odpowiedź.
Ruch ciała fizycznego tworzy energię. Np. prąd elektryczny.
Zaś prąd elektryczny wytworzyć może ruch.
Procesy chemiczne tworzą i przemieniają energię.
Energia też tworzy i przemienia procesy chemiczne.
Wszystko jest ze sobą powiązane.
Ja wziąłem tabletki.
Moja dusza wzięła sobie ciało fizyczne.
Zasypiam jednak także bez tabletek
Dokończę jak się wyśpię. Bo wola sennych komórek duszy wreszcie przeważyła
……………
I oto mam już dzień.
Od rana inne sprawy… typowo ziemsko-egzystencjalne…
A "w głowie" nic z tego… o czym pisałem w nocy.
Choć jest pytanie: Czy będę pamiętał to wszystko, co mi się wtedy mentalnie odpisywało?
I zaraz otwiera się ten sam mechanizm obserwujący, który już wcześniej istniał: Kto nie pamięta, co jest tym, które ma przypomnieć, i co było tym, które wtedy wiedziało?
Z niego jak z automatu rodzi się to, co zrodziło się już w nocy.
Pamięć to zatem, czy znów wyrosło to samo?
Obserwator zaś widzi: O! Taka sama roślinka mentalna.
Czyli: Pole – ekran – nazywane też świadomością – scena - a po nim/niej co chwilę przesuwają się ci, którzy akurat występują. Pojawiają się, aby zniknąć. Wracają lub nie. Albo wracają później lub wcześniej. Jedni częściej, inni bardzo rzadko.
Czym wybieram być? Z kim się utożsamiam?
Z ową sceną – polem, czy z pojawiającymi się postaciami?
A może z tymi, którzy pojawiają się jak najczęściej, albo i nawet przywiązali się łańcuchami do sceny, aby ich nikt nie mógł przegonić?
Mogę zatem utożsamiać się z niektórym z nich. Ale mogę też ze sceną. Wtedy będę niczym "buddyjski pusty umysł". Będę utożsamiony z pustką sceny, która pozwala wchodzić aktorom.
Czy to ma mi wystarczyć?
Niekoniecznie, bo czyż nie jestem i sceną i tymi wszystkimi aktorami?
Do tego scena ma swoją obsługę. Ekipę ludzi – mrówek – komórek duszy i komórek ciała.
Gdzie jest JA?
JA to całe mrowisko. Nie zaś tylko ekran świadomości.
To wszystkie mrówki – np. komórki duszy – decydują. Zamanifestowana wola to wypadkowa intencji ich wszystkich.
Gdy mrówki szukają nowego domu, to o wyborze nie decyduje konkretnie żadna z nich, ani też "królowa" matka, a jednocześnie decyzja każdej z nich ma wpływ na ostateczny wybór. Po prostu wszystkie podejmują decyzję uwzględniając w niej: warunki, wybór innych mrówek, jakie szanse ma wcześniejsza decyzja. Wszystko to (decyzje) jakby rośnie i jedno żywi się drugim, aż wygrywa co bardziej urosło – to staje się WOLĄ, decydentem, który nie ma nazwy. Zatem zadecydował jakiś zbiorowy proces. Jednak nie wziął się on z nikąd. Złożyło się nań działanie inteligentnych istot NADORGANIZMU.
Człowiek jest takim nadorganizmem.
Coraz więcej przesłanek za tym przemawia.
Gurżdżijew już uczył swoich uczniów, iż człowiek ma wiele różnych "ja". Choć w zasadzie opisywał to dość pobieżnie. Odpowiednio do możliwości ówczesnego rozumienia.
Zawiera się to też w prastarej maksymie:
"Jak na dole, tak na górze."
Co można zastosować do stwierdzenia:
Jak ciało posiada komórki, tak dusza posiada komórki.
Podałem wyżej żywy przykład z tabletkami. Dotyczy chemii ciała.
Mamy w nim duże ciało i jakże mniejszą od niego tabletkę, która może nań wywrzeć całościowo wpływ.
Ale ta sama tabletka, nie zawsze działa jednakowo na każde ciało, a nawet na to samo w każdym dniu.
Zatem nie można mówić o jakiejś woli tabletki – skoro nie jest stała w zawsze takiej samej tabletce. Choć konkretny rodzaj tabletki sam w sobie ma stałą naturę (w czasie terminu ważności), co można ująć jako wolę tabletki.
Jednak jej wola w zderzeniu ze środowiskiem – ciałem – zderza się z licznymi wolami ciała i powstają nowe wole. Wszystko to są nadzwyczaj elastyczne procesy. Jednak każda rzecz ma w nich swój udział.
Wszystko na siebie oddziałuje, od: albo prawie wcale, do: albo bardzo silnie. Oddziaływanie może też działać niczym ziarno, pada i nic długo się nie dzieje – jakby nie było oddziaływania. Jednak po minucie, albo po kilkudziesięciu latach, ziarno otrzymuje odpowiednie środowisko wokół siebie i zaczyna rosnąć: wolniej, lub bardziej.
Czyż ludzie nie są czasem zaskoczeni swoim własnym zachowaniem?
Gdy decydują się nagle na coś, o co sami siebie nigdy wcześniej nie podejrzewali. Kiedy zatem byli sobą?
Każdy z nas może być każdym innym. Jedyna przeszkoda, to nie zaistniałe jeszcze procesy, których to wymaga.
Nasz udział w tym? Oczywiście, że w jakimś stopniu zawsze występuje.
Nie jest zatem tak, że kiedykolwiek jesteśmy "bez winy"
By zrozumieć głębię i istotę wolnej woli zajmijmy się chwilkę sytuacją, gdy człowiek ma problem z podjęciem decyzji.
Dlaczego i kiedy ma taki problem?
Skoro ma wolną wolę.
Badania etapów decyzji nadorganizmu jakim jest mrowisko wiele tu wnoszą jako analogia.
Otóż mrowisko od momentu potrzeby podjęcia decyzji do czasu, gdy już jest wykonana jest w zasadzie w stadium "problemu podjęcia decyzji". W którym sam moment jej podjęcia niekoniecznie jest ściśle określony.
Na podobnej zasadzie problem podjęcia decyzji występuje u człowieka.
Im człowiek ma więcej "komórek-mrówek" duszy – tym będzie mu trudniej podejmować decyzje. Bowiem w nim procesy ustalania decyzji mogą trwać znacznie, znacznie dłużej. Ma zbyt wielu zwiadowców Zbyt wiele rozbieżnych opinii. Gmatwaninę racji.
Jesteśmy nawet tym, co jemy. Tworzą nas też rośliny, które zjadamy.
Tworzy nas nawet nasz nastrój, w którym spożywamy, czy przyrządzamy pokarmy. O tym jednak pisałem już w "Przypomnieniu".
To, na co patrzymy, co mówimy, co myślimy – to wszystko nas produkuje.
Jesteśmy stale w stadium tworzenia. Powstawania.
Stworzeni na obraz Boga zgodnie z tym obrazem – którym jest twórczość, tworzenie człowieka - stale stwarzamy sami siebie
Kto uważa, że to nie jest wspaniałe?
I w tym jest nasza wolna wola – choć zostaliśmy stworzeni, a jednak mimo to nadal tworzymy siebie!
To jest CUD dopiero!
Właśnie wcielanie się w świat fizyczny jest jednym ze środków tworzenia siebie.
Zobaczcie Mili Czytelnicy, czyż drink nie szybciej usuwa zdenerwowanie, niż medytowanie?
Albo ujrzenie kogoś kto zawsze koi hipnotycznie i natychmiastowo nasze serce?
Czyż nie nasze zmysły mają w tym swój udział?
I oto taki widok w połączeniu z odbiorem mózgu itp. wytwarzają w naszym ciele… substancje fizyczne!
Zatem i nasze ciało stwarzamy każdą swoją chwilą.
Cokolwiek robisz – tworzysz tym swoje ciało także.
Lecz dzięki też ciału, możesz wiele. Poprzez jego reakcje pogłębić obserwacje i poznawać własną duszę. Poprzez substancje z świata fizycznego wpływać na duszę.
A kwestia odrębności duszy od ciała?
To jak kwestia odrębności kierowcy od samochodu. Póki jest w samochodzie i nim jedzie, to jest od niego w określony sposób zależny. Nawet może zginąć, gdy samochód się rozbije. Jednak gdy wysiądzie to przecież jest odrębny od samochodu.
Co jednak z popularną koncepcją niepodzielności duszy?
Może postawmy inne pytanie:
Czy coś, co jest niepodzielne, może ulec zmianie?
Jeśli duszy nie dałoby się zmieniać, to ona ani by nie upadła, ani by nie mogła osiągnąć wyzwolenia. (Pierwiastki są podzielne.) Zainteresowanym polecam ciekawostki w artykule
[link widoczny dla zalogowanych]
Inną jeszcze kwestią jest to, o którym wymiarze człowieka mówimy. Np. wiele osób myśląc o duszy bierze pod uwagę jedynie wymiar fizyczny i dla nich jedynym rodzajem duszy jest tylko ciało fizyczne. Istnienia innego rodzaju dusz nawet nie przyjmują do wiadomości.
east napisał: | Collin Tipping opisuje /.../
/…/ dzieje się poza człowiekiem
/…/ to ludzkie dusze się dogadują
/…/ dusze potrzebują do tego JA wcielonego
/…/ (wcielonego które) dokonuje … zaufania /…/ Jest ów akt zaufania sam w sobie zjednoczeniem z "jakąś wolą" . To akceptacja, poddanie się /…/
Byłabyż to tylko umysłowa koncepcja gdyby nie to, że działa i jest skuteczna. Równie skuteczna, co doprowadzające medyków do białej gorączki placebo |
Co jest skuteczne? Co masz na myśli? Co wg Ciebie jest dowodem i na co?
A placebo i gorączka medyków?
Niektórzy medycy denerwują pacjentów wmawiając im efekt placebo, czy też innym pacjentom: hipochondrię
Jednak placebo nie na każdego działa.
I nie każdego da się zahipnotyzować.
O czym to świadczy?
O tym samym, że jeśli np. dany mężczyzna podoba się określonym kobietom, to znaczy, że one mają coś takiego w swojej głowie, że on im się podoba
On jednak najczęściej cieszy się z tego uważając to za swoje osobiste walory
east napisał: | ludzkie dusze się dogadują poza "naszą" percepcją i rozwiązują węzły karmiczne |
Prawo karmy?
A czym ono będzie w ludzkim odczycie, jeśli pominięta w rozważaniach zostanie śmierć?
Jerzy Karma
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Jerzy Karma
Referent
Dołączył: 20 Kwi 2008
Posty: 1090
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 17:25, 22 Sty 2013 Temat postu: Zjadacze ciał - część 5 odpowiedzi na Post 3 |
|
|
JJW111000825
Drogi East, także Drodzy Czytelnicy.
Poniżej część 5 odpowiedzi na Twój Post Trzeci wysłany we Wto 12:10, 15 Sty 2013
east napisał: | Jeśli bowiem "umysł człowieka znajduje się poza mózgiem", to gdzie jest konkretnie ? czym jest ów umysł ? Czy jest mój ? Przecież nawet może nie mieścić się w obrębie ciała. Działa, ale czy istnieje jako odrębny byt ? |
W zasadzie odpowiedzi na te pytania są w wielu źródłach.
I z pewnością wiele z nich jest prawdziwych, co nie znaczy, że są wyczerpujące.
Np. umysł jest poza ciałem fizycznym w jego aurze, która można uznać za umysł. Tyle tylko, że zależy co kto rozumie przez aurę. Poza tym jest powiązany z ciałem w czasie życia człowieka, a poprzez to powiązanie jest w pewnym sensie i ciałem. Jednak po śmierci ciała nie ma z nim nic wspólnego. Jednak Egipcjanie dostrzegając związek z ciałem mniemali, że istnieje on nawet po odrzuceniu ciała.
Czym jest ten umysł?
Och! Jak trudno ustalic jego granice. Albo formę. Jest bowiem płynny bardziej lub mniej. Nawet wypita tabletka staje się częściowo nim. Mimo, że nie jest on ciałem fizycznym w swojej istocie. Jednak skoro oddziałuje na ciało, to i sam wówczas odczuwa reakcje ciała. Wynika to z trwającego powiązania.
Jest zatem odrębny od ciała ze swojej natury, lecz powiązany z ciałem w czasie powiązania.
east napisał: | Jerzy Karma napisał: | trudno mu tam będzie znaleźć jakiegoś niezależnego siebie jako pierwotnego decydenta – jako źródło decyzji, bez żadnego źródła poprzedzającego. | to jest istota rozpoznania, którego boją się umysły utożsamione. Utrzymywanie tego rozpoznania zmienia reguły gry, jest to odkrycie na miarę Kopernika |
Jak Kopernika to tak bo Kopernik nic nie odkrył, o czym by niektórzy wcześniej nie wiedzieli.
Ale chciałem tu tylko napisać, że "umysły utożsamione" boja się tego tylko dlatego, bo chcą się czuć "kimś odrębnym", w jakiś sposób ważnym w sensie odrębno-jednostkowym: "ja istnieję – jako ja".
Ale nie bierze się to z żadnego błędu – co może wydać się w tym miejscu dziwne.
Bowiem rzeczywiście istnieje pierwotne COŚ – co można uznać za pierwotną DUSZĘ jednostki. I TA jest rzeczywiście niepodzielna. Tyle tylko, że Twoja nie różni się od mojej. Ani od żadnego innego człowieka. A zatem TE DUSZE nie są indywidualnościami – najwyżej czymś drugim takim samym. Zatem wszystkie one są identyczne
Czym TO jest? Jest owym rdzeniem na który nawinął się cały umysł człowieka.
Zatem i tak nie znajdziemy w tam pierwotnego decydenta.
Bo takiego nie ma w człowieku. Bowiem wszystko, co w nas jest i czym jesteśmy współuczestniczy w podejmowaniu naszych decyzji. Także wszystko to, z czym się stykamy. Nawet gdy nie jesteśmy świadomi niektórych spotkań – one też na nas wpływają.
east napisał: | Bruce Lipton wyjaśniał /…/ komórki, niczym małe odbiorniki radiowe, są nastrojone na charakterystyczną częstotliwość określonego umysłu i dalej , pomimo przeszczepu, wibrują w znanym sobie "rytmie" |
To szczegół techniczny.
Bez względu na to jaką technologię zastosowano to mamy oddziaływanie.
Jednak omówmy to następująco:
Co-kto nastroił komórki?
Czy i kiedy nowy właściciel przeszczepionych organów przestroi je na swój umysł? I jak przestroi je nowy umysł, skoro one nadal odbierają umysł poprzedniego ciała?
Ale to tłumaczy dlaczego niektórzy ludzie za nic nie przyjmą odmiennych poglądów
Nie są do nich nastrojeni
Zatem prawdą twoją człeku jest to, na co cię nastrojono?
A jednak niektórzy ludzie zmieniają poglądy.
Jednak wg astrologicznych opisów i za to odpowiada nastrojenie, czyli odpowiednie konfiguracje jednostki.
Wszystko jest zarazem anteną jak i odbiornikiem – choć w różnym zakresie. Komunikacja jest zawsze obustronna, choć nie zawsze obie strony o niej wiedzą. I wiesz przecież, że zachodzi między wszystkim. Choć niektóra może być taka, jakby jej nie było w teraz.
Wszystko wibruje w swoim rytmie. W rytmie swojej aktualnej natury.
Ciekaw jestem jakby wibrowały moje komórki, gdybyś je zjadł
Czyj umysł by odbierały?
east napisał: | podobnie ludzie odnajdują "drugie połówki" , bliźniacze płomienie, bez względu na dzielącą je odległość fizyczną oraz dotychczasowe doświadczenia życiowe. Coś ich w końcu na siebie naprowadza. Umysły bowiem , istniejące poza fizycznością już są połączone. |
Rozwodów też nie ma?
Jerzy Karma
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Jerzy Karma
Referent
Dołączył: 20 Kwi 2008
Posty: 1090
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 21:42, 22 Sty 2013 Temat postu: Kakofonia - część 6 odpowiedzi na Post 3-ci Easta |
|
|
JJW111000826
Drogi East, także Drodzy Czytelnicy.
Poniżej część 6 odpowiedzi na Twój Post Trzeci wysłany we Wto 12:10, 15 Sty 2013
east napisał: | Umysły bowiem , istniejące poza fizycznością już są połączone. To, co je od siebie oddziela to programy "urojonego ja" . Być może jest to właśnie głowna przyczyna że człowiek tak daleko odszedł od Natury. Nie trzeba odrzucać cywilizacji. Wystarczy ją przekształcić na bardziej zgodną i harmoniczną do Całości, ale to z kolei wymaga rozprawienia się z urojonym JA. |
Skąd się wzięło owe "urojone ja" i jak to, co urojone, może samo z siebie działać?
Zakładasz istnienie połączonych umysłów jako realności, którą rozdzieliło coś, czego nie ma – co jest urojone? Kto to uroił – owe "urojone ja"?
I bez przesady, od natury nie zdołaliśmy odejść nawet na pół kroku
Nadal bez niej zginiemy.
Co najwyżej podjęli niektórzy ludzie próby życia nie tylko z natury, oraz próby sterowania niektórymi procesami natury.
A przekształcanie cywilizacji?
Ale co komu jest cywilizacją?
Niektórym cywilizacja to przekształcanie natury…
A Całość?
Kto ma przekształcić cywilizację harmonicznie do Całości?
Jeśli nie urojone JA?
I skoro jest urojone – to go nie ma?
Ktoś pomyśleć może, że się czepiam…
Jednak jeśli mamy być poważnymi badaczami, to piszmy tak, by było niewiele do czepiania się
Wiem, East, co czułeś intuicyjnie pisząc powyższe słowa, i się zgadzam z Twoim odbiorem i poczuciem spraw których w tym sięgasz.
Jednak z automatu nie mogłem się oprzeć by nie zinterpretować tego wg znaczenia słów
east napisał: | niemniej procesy trawienia nie zapewniają, jak wiemy, zbawienia |
A my nie wiemy o tym, co Wy wiecie
My wiemy, że mogą zapewnić.
Poza tym my nie napisaliśmy o procesach trawienia, lecz o spożywaniu
A to insza inszość
Są bowiem spożywania bez owych procesów trawienia, o jakie zapewne Wam chodziło.
Ale jak My się z Wami mamy dogadać, jak jesteście z innej planety, niż my
east napisał: | Co działa ? Owa energetyka, energoinformacja , którą przejmuje woda. Przykład homeopatii trzęsie podstawami ludzkiej , alopatycznej, wiedzy o świecie i człowieku. Homeopatia, placebo, modlitwa, opłatek, wiara, wdzięczność, miłość, współczucie - te subtelne sfery mają o wiele większą moc niż materia |
Okazuje się jednak, że nie tak znów z innej
Jak widać wiecie coś o spożywaniu energoinformacji.
Ale nie ma takiej kwestii, co ma większą moc: materia, czy duch.
Bo zależy jaka materia i jaki duch.
Tu na ziemi przeważnie duchy mają nikłą moc.
Dlatego korzystają z mocy materii.
east napisał: | Jerzy Karma napisał: | Hamują nas tylko własne nieoświecone komórki | Czyli te, które nie dostrzegają iż są Całością. |
Och! To nowotworowe komórki przestały to dostrzegać.
Pod tym względem nasze są OK, gdy są zdrowe.
Pisząc o nieoświeconych komórkach mam zawsze na myśli coś innego. To, że same oświecenie świadomie znanego człowiekowi umysłu to za mało. Prawdziwie skuteczne oświecenie musi przeniknąć także wszystkie komórki ciała fizycznego.
east napisał: | dostrzegają iż są Całością. Nie w akcie zawierzenia tak jak to , z konieczności, czyni ludzkie JA |
Ateiści nie mają jakoś takiej konieczności, a też mają ludzkie JA.
Dlaczego zatem wychodzisz tu z jakąś koniecznością?
east napisał: | iż są Całością. Nie w akcie zawierzenia /…/ ale Całością z doświaczenia, faktycznego, świadomego odczuwania Całości |
One uczą się i naśladują.
Zgadnijcie od kogo i kogo? Czego i jak długo?
Od doświadczającego.
A kto doświadcza?
east napisał: | działania w fizyczności w ramach jedynie wąskiego zakresu dostrojonej częstotliwości tak , jak radio może potencjalnie odebrać wszelkie stacje radiowe naraz , lecz aby przekaz był klarowny odtwarza tylko jedną , ściśle określoną częstotliwość. Inaczej nastałaby kakofonia.
Niemniej jednak , skoro nieprebrane wibracje już istnieją , to czemu z nich nie skorzystać ?
W ten sposób , za pomocą wibracji bezpośrednio, bez konieczności trawienia i żmudnej wymiany "cegiełek" w ciele, można dużo szybciej zestroić się w jak najbardziej korzystny dla Całości , najbardziej harmoniczny "organ". Bo to energoinformacja czyni "cuda", a nie umysł. A że wszystko wibruje ..... |
Ograniczasz zdolności człowieka do prymitywu takiego jak radio?
A wiedz, że w każdym człowieku jest mniejsza lub większa kakofonia.
Możliwe, że jesteśmy coś jak magnes, który przestał mieć właściwości magnesu, czyli staliśmy się zwykłym żelazem Które ma ładunki magnetyczne pokręcone w różne strony
Oczywiście, że wibracje istnieją, ale i wszystko je może tworzyć i tworzy. Także ludzie. Jak i odbierać.
Należy zatem zważać i na to, co się tworzy, jako i co odbiera.
Doskonałość jest jedyną korzystną wibracją.
Czy ją tworzysz, czy odbierasz.
I tu jest też odpowiedź na pytanie: Dlaczego Bóg stworzył człowieka na podobieństwo swoje?
Aby i człowiek tworzył doskonałe wibracje.
Zatem tworzenie może jest ważniejsze od odbierania?
Liczysz na szybkie zestrojenie. Twoje prawo.
Jednak każde zestrojenie wymaga wkładu pracy, a wkład zależy od tego ile brakuje komu do doskonałości.
Tą częścią 6-tą zakończyłem swoje odpowiedzi na Post 3-ci Easta.
Jerzy Karma
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Jerzy Karma
Referent
Dołączył: 20 Kwi 2008
Posty: 1090
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 0:05, 31 Sty 2013 Temat postu: Jesteś bardziej uwagą |
|
|
JJW111000829
Drogi East.
Poniżej odpowiedż na Twój Czwarty Post wysłany w Czw 8:26, 17 Sty 2013
east napisał: | Odnoszę wrażenie, że nie pałasz miłością do podejścia stricte naukowego, czyli "bezdusznego". |
Zacznę od tego, co usiłujesz nazywać podejściem "bezdusznym".
Zatem jako "bezduszne" określiłeś podejście stricte naukowe.
Nie wiem dlaczego.
I myślę, że gdy się głębiej zastanowisz – to sam nie będziesz wiedział
Bo czy naprawdę masz przekonanie, że dusza nie ma podejścia stricte naukowego?
Czym zresztą jest podejście naukowe?
Gdzie zaczyna się granica nauki?
Albo gdzie się kończy?
Czy empiryzm jest nauką wg Ciebie, czy nie?
Albo czy formułowanie hipotez nauką nie jest wg Ciebie?
Kto ustala to, co jest nauką?
A kto ustala tych, którzy to ustalają?
Kto tworzy niepisane i pisane zwyczaje w tej sprawie?
Czyż nie wynika to najczęściej z zastanych umów, programów społecznych, tradycji?
Takie słowa jak "nauka", czy "stricte", nie mają granic.
Czym jest zatem określenie: "stricte naukowe"?
Aha! Wg Ciebie ma mieć znaczenie czegoś "bezdusznego", a zatem… pozbawionego człowieka?
Bo nawet gdy wykluczy ktoś istnienie bezcielesnej duszy, to pozostanie mu inne znaczenie zwrotu "dusza" – znaczące choćby tyle, co człowiek.
I nawet jeśli ktoś i te drugie znaczenie odrzuci, to nikt nie zaprzeczy, że pojęcie dusza jest nierozerwalnie związane z człowiekiem.
east napisał: | …stricte naukowego, czyli "bezdusznego". Cóż, to jest jedno z ograniczeń nauki, że musi opierać się wyłącznie na dowodach logicznych, umysłowych co do zasady odrzucając najbardziej nieprawdopodobne (ale oczywiste intuicyjnie) wyjaśnienia. I chwała im za to, gdyż to właśnie ta żelazna logika powolutku prowadzi do rozpoznania. |
Teoretycznie powyższe poglądy wyglądają na słuszne.
Niestety nadzwyczajnie dalece odstają od prawdy.
Już wyjaśniam dlaczego.
Czy teoria względności była natychmiast logiczna i jak najbardziej prawdopodobna?
Albo na ile logiczne było kiedyś myślenie, że ziemia się kręci?
Strach pomyśleć co by było, gdyby ludzie stosowali się do tego, co napisałeś powyżej.
Oj… ta Twoja żelazna logika zabetonowałaby rozwój nauki.
Co wg Ciebie bardziej przyczyniło się do rozwoju nauki: żelazna logika, czy intuicja?
Najbardziej zdziwiło mnie to, że Ty te prawdy pominąłeś – skoro je znasz.
Jeśli chodzi o moje "nie pałanie miłością do podejścia stricte naukowego" – to jesteś w wielkim błędzie.
Uwielbiam intuicję, a kocham dociekanie tego, dlaczego miała rację.
Dociekanie stricte naukowe.
I jeszcze trochę o opieraniu "się wyłącznie na dowodach logicznych".
Bo widzisz, koń jak ma klapki na oczach, to robi to samo.
Opiera się wyłącznie na tym, co jest w stanie dostrzegać.
Czyż nie to samo czynią naukowcy, no i ludzie? Czyż nie opierają się wyłącznie na tym do czego byli zdolni dojść w swoim postrzeganiu umysłowym?
A może stwierdzisz, że ludzkie umysły nie mają ograniczeń w swoim obecnym przejawieniu i są zdolne do bezbłędnego opierania "się wyłącznie na dowodach logicznych"?
Czy umysły ludzkie zawsze uwzględniają wszystkie konieczne aspekty w
swoim opieraniu "się wyłącznie na dowodach logicznych"?
Bo jeśli nie, to są zagrożeni popełnianiem błędów.
A wiadomo przecież, że żaden człowiek nie może do końca polegać na swojej percepcji, gdyż jest ograniczona. Ani też na swoim umyśle, gdyż jest dopiero w stanie poszukiwania wiedzy i w stadium poznawania świata.
Mam nadzieje, że wyraziłem się ściśle
I niech tam: naukowo
Co po mojemu oznacza: intuicyjnie.
east napisał: | Można się przyczepić do wielu wniosków naukowych, ale jedno są rzeczy już nawet dla Nauki dostrzegalne. |
Oceniasz to – chyba moje odpowiedzi – bardzo ogólnie i niestety nie stricte naukowo.
Należy też odróżniać przyczepianie się od wykazania czegoś.
Przyczepianie się jest z natury bezpodstawne.
Wykazanie zaś wad z samej natury ma podstawy.
Wykazałem Ci we wcześniejszych postach błędy popełnione w badaniach naukowych jakie cytowałeś.
Ty mi nie wykazałeś, że w moim "przyczepianiu" się były błędy.
I mimo tego nadal przepychasz, że nauka niby coś dostrzegła…
Tylko nie wiem jak można dostrzegać właściwy wynik tam, gdzie się roi od niedociągnięć naukowych…
east napisał: | Dowody, które przytacza się w książce na swój oczywiście ograniczony sposób, wskazują , że wolna wola przypisana do jakiegoś JA - wewnętrznego kontrolera - nie istnieje. |
Nie twierdzę tu, że istnieje, czy nie istnieje.
Jednak to co bezkrytycznie nazywasz "dowodami", a co nimi nie jest, nie wskazuje w żadnym razie na to, że wolna wola jakiegoś JA - wewnętrznego kontrolera - nie istnieje.
Dlaczego nie są dowodami, mam nadzieje, że wyjaśniłem w miarę zrozumiale wcześniej.
east napisał: | zwracasz uwagę na to, że wolą można sterować. Można, ale tu pytanie jest o TWOJĄ wolną wolę, wolną , a więc niczym nie przymuszoną, nie wymuszoną. NICZYM - a w tym wolną od uwarunkowań czy przyzwyczajeń lub nawyków (np nawykowego myślenia).
Wskazujesz, na ducha od którego wolna wola się bierze. |
Już ponad 30 lat temu robiłem prosty eksperyment.
Kazałem w myślach, całą siłą woli, swojej ręce, aby się uniosła do góry.
Ale robiłem to tak samo, jakbym kazał górze się unieść do góry.
Góra nie słucha, i ręka moja nie słuchała.
Spróbuj to zrobić Drogi East.
Powtórz kilka razy.
Następnie pomyśl o podniesieniu ręki tak samo jak robiłeś to całe życie
Czy wychwytujesz te drobną różnicę?
Niezwykle subtelną i trudno zauważalną różnicę…
A jednak jest!
Gdzieś tam - w tym niezauważalnym – jesteś prawdziwy Ty
Nie zaś mentalny komputer.
Bo wola mentalna jest czymś innym, niż wola człowieka!
Człowiek nie jest umysłem mentalnym!
Choć umysł mentalny jest narzędziem człowieka.
Narzędziem, które posiada swoja bezwładność. Taką samą jaką ma najzwyklejsze koło zamachowe. Ale ilu ludzi uważa, że koło samo się rusza i jest ożywione?
Umysł mentalny jest takim SUPER KOŁEM i dlatego sprawia wrażenie samodzielnego bytu. Jednak nie dla pradawnych mędrców.
Duch ludzki kieruje tym. Może i bawi się
(Wybacz Drogi East, że tak szczegółowo omawiam tematy, które poruszyłeś.)
east napisał: | To samo jednak oznacza ( o czym są właśnie te dowody naukowe), że wolna wola nie jest TWOJA . |
Hola, hola, tam nie było żadnych naukowych dowodów. W tych nieudacznych zabawach naukowych.
I jeśli ktoś utożsamia się z KOŁEM ZAMACHOWYM to ma tyle woli, co rozpędzone koło
east napisał: | Jeśli pochodzi ona od duszy, której nie da się zniewolić, albo zabić, czy przymusić , to czy należy do Ciebie ?
Czy Ty jestes duszą ?
Kontrolujesz ją |
Kocham Cię East za takie pytania
A co to jest "Ciebie"?
Od jakiegoś czasu jestem nawet swoim mieszkaniem
Też rękawicami, które nałożę.
Czuję, jak ktoś dotknie mojego ubrania.
Pytasz mnie o kontrolę.
Bo masz problem – jak wszyscy ludzie – z potrzebą kontroli.
Dla większości ludzi wolna wola oznacza – niestety – kontrolę.
I dla tych samych ludzi – o paradoksie – kontrola oznacza brak wolnej woli!
Tymczasem wolna wola jest zupełnie czymś – czego ludzie nawet nie domyślają się…
I jest to coś niesamowitego.
Wykracza poza umysł człowieka.
Dla umysłu wolna wola oczywiście oznacza władzę jednego nad drugim.
Ona jednak tym nie jest.
Wolna wola to PIĘKNO – HARMONIA – JEDNOŚĆ – WSPÓŁGRANIE – POMOC – OPIEKA – WZAJEMNOŚĆ – EMPATIA – MIŁOŚĆ – SPOKÓJ.
A czy jestem duszą?
Jak wychodzimy z rękawic, to i możemy wyjść z duszy
Skoro i ją Ktoś może zabić.
Ach… jak wielu OJCÓW posiadamy.
Dlaczego Ten, ma być ostatnim?
east napisał: | Założenie o supermacji duszy nad JA wyklucza kontrolowanie duszy, a zatem i woli, lecz przecież nie mojej, nie Twojej woli. |
Mylisz się, bo TA WOLA, którą nazywasz nie moją, jest moją prawdziwszą wolą.
Tak samo i u wszystkich ludzi.
I tylko jej wypełnianie uczyni ludzi szczęśliwymi.
Ona jednak nie narzuca się.
Bo jest prawdziwie wolna – nie ma w sobie przymusu narzucania się umysłowi.
Znowu użyłeś zwrou JA nie pisząc co przez owe JA rozumiesz.
Dla jednych ludzi JA to świadomość.
Dla innych oznacza Nadświadomość.
Dla jednych duszę, innym ducha.
east napisał: | nauka jak i intuicja /…/ Z obu stron następuje po prostu odklejenie woli od iluzorycznego JA. Tylko i aż tyle. |
Jednak nie od człowieka.
Iluzoryczne JA to zaledwie narzędzie człowieka.
Naprawdę wolna wola jest w nas.
Człowiek tylko zagubił samego siebie…
Jednak Źródło naszej prawdziwej wolnej woli czuwa stale i czujnie.
Czeka na nas.
My – uwaga – jednak zostaliśmy złapani przez ten świat.
(Słowo uwaga występuje tu w podwójnej roli.)
Najserdeczniej pozdrawiam
Jerzy Karma
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Jerzy Karma
Referent
Dołączył: 20 Kwi 2008
Posty: 1090
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 19:43, 09 Lut 2013 Temat postu: Wolna wola a wychowanie |
|
|
JJW111000836
Drogi East.
Poniżej odpowiedź na Twój Piąty Post wysłany w Czw 10:32, 17 Sty 2013
Nie odpowiadam bezpośrednio za Twoim postem. Dlatego dla większej jasności będę obficie cytował.
east napisał: | Jerzy Karma napisał: | z powodu wolnej woli ludzie się samo oszukują, bo mają taką wolę, aby we własnych oczach dobrze wypaść | Czy aby z powodu wolnej woli , a nie czasem z powodu utożsamień i przywiązań ? |
A kto się utożsamia?
Kto się przywiązuje?
Ograniczonym widzeniem jest postrzeganie osobistej wolnej woli w mentalnym, czy pragnieniowym "teraz". Wszystkie Twoje mentalne, czy pragnieniowym wcześniej zaistniałe "teraz" to także elementy Twojej wolnej woli – elementy nadal działające w Tobie! Choć już nie są w aktualnym mentalnym świadomym teraz do którego masz dostęp mentalną świadomością. Jednak one są Twoim teraz w Tobie. To Ty sam. Wiadomo bowiem, że nie jesteś tylko tym do czego masz świadomy w mentalnym "teraz" dostęp.
I nawet jeśli określone zewnętrzne czynniki przyczyniły się do tego, ż mogły zaistnieć owe Twoje manifestacje utożsamień i przywiązań – to zawsze miała w tym udział też Twoja wola. Nawet jeśli nie miała bezpośrednich związków, czyli nawet jeśli jej intencje miały na celu coś obok tego, z czym się utożsamiłeś. Bo to jednak Twoje intencje przywodzą Cię w określone miejsca. Nawet jeśli nie dotyczą samych miejsc, lecz czegoś w nich.
east napisał: | Po nabyciu tzw. (potocznie) samoświadomości w procesie programowania osobowości - tu nie ma wątpliwości |
Tu nie tylko są wątpliwości.
Jest pewne, że samoświadomość żywej istoty nie ma żadnego związku z jakimkolwiek "programowaniem osobowości".
Polecam Świadomość. Umysł.
east napisał: | bo nawet tzw System to jawnie twierdzi, że dzieci trzeba wychowywać (czyli programować) |
Jednak powinno się dostrzegać różnicę pomiędzy wychowaniem, a programowaniem.
Informatyk tworzy oprogramowanie typu A dla pustego układu. I nawet jeśli wiele programów typu B bazuje na jakimś systemie operacyjnym, który też jest zbiorem programów A, to w rzeczywistości cele tych programów B są niezależne od systemu, a jedynie wykorzystują funkcje systemu.
Programy nie mają możliwości wyboru.
Inaczej jest z wychowaniem. Nowo narodzone dziecko nie jest pustym układem. To określona żywa istota. Indywidualna nie tylko zewnętrznie, ale i wewnętrznie. Dlatego np. nie wszystkie dzieci w klasie reagują tak samo na określony system. Niektóre są wzorowe z zachowania, a inne idą na wagary.
Znacznie tu uprościłem te kwestię i nie chcę aby ktoś odebrał, że wagary oznaczać mają większą niezależność
W szkole oprócz dzielenia się aktualnym stanem wiedzy, mamy też dzielenie się doświadczeniem życiowym. Z tego zaś każdy uczeń czerpie już to – co odpowiada jego osobowości. Ale nie tylko, gdyż na bazie poznawanych doświadczeń innych, może poszerzyć swój wgląd i zrozumienie tego, co warto w posiadanej osobowości zmienić.
Nie jest to zatem programowanie.
Tu należy też uwzględnić, iż istnieją też indywidualne poziomy podatności do zmiany cech osobowości. Jednak i to jest skutek wcześniejszych wolnych decyzji danej istoty. Upór bowiem też jest wyborem. Cechę uporu można wzmacniać albo osłabiać – zależnie od własnej woli.
Och – jaka tu przeogromna masa osobistych cech wpływa na rezultaty wychowania!
east napisał: | dzieci trzeba wychowywać /…/ - człowiek nabywa egocentryzmu wszystko podporządkowując sobie. |
Niby tak
Jednak dlaczego ten egocentryzm jest w tak silnej zależności z innymi?
Dlaczego człowiek większą cześć czasu poświęca wszystkiemu, co ma związek przede wszystkim z innymi ludźmi?
Nawet chęć bycia sławnym ma tylko i wyłącznie związek z innymi
Bo gdyby człowiek był sam, to czy potrzebowałby sławy?
Tylko dlatego, że są inni chce być sławny – zatem to oni się liczą.
Dorośli umieją bardziej ukrywać swoje potrzeby, dlatego wszystko lepiej jest widać na dzieciach.
I dzieci choć zazwyczaj mają skłonność podporządkowywać innych sobie, to jednocześnie najczęściej cokolwiek robią to chcą tak to zrobić, aby to zdobyło uznanie u innych – i tu też to inni są tak ważni
Na czym zatem polega egocentryzm człowieka?
(To pytanie do ewentualnego rozwinięcia rozmowy.)
Wychowanie nie prowadzi do egocentryzmu. Wręcz przeciwnie, jego celem jest zrozumienie jak jesteśmy dla siebie wzajemnie ważni i niezbędni.
east napisał: | Jerzy Karma napisał: | mają taką wolę, aby /…/ dobrze się ustawić w danej sytuacji, czy w życiu, a przy tym zachować dobre samopoczucie…
Ich osobisty interes – to taka ich wola – ich wolna wola. | nabywa egocentryzmu wszystko podporządkowując sobie. Cokolwiek to będzie jest postrzegane z pozycji JA /…/ moja wolna wola. I dalej wszystko jest już konsekwencją tego pierwotnego przekonania. Zarówno system prawny, gospodarczy, /…/ opierają się na tym pierwszym założeniu. I to co napisałeś Jerzy , to nic innego jak ta konsekwencja pierwotnego oszustwa |
Jako oszustwo nadal widzisz tu mówienie, że człowiek ma wolną wolę?
Otóż ja tak też mówię. Czy uważasz, że oszukuję? Albo czy może uważasz, że oszukuję sam siebie?
Mam jednak nadzieję, że napisałem już sporo uzasadnień wskazujących, że wolną wolę mamy.
Niedoskonałości człowieka, a raczej jej źródła, nie da się tak prosto zdefiniować. Dlatego że spowodował ją zespół przyczyn w skład którego wchodzą też nałożone na siebie liczne decyzje jednostki – wolne decyzje.
Na te niedoskonałości składa się też ograniczona wiedza ludzi. Zaś jej ograniczoność wynika z niektórych niedoskonałości. Dlatego jest to błędne koło, którego nie jest tak łatwo przerwać.
Pokora, otwartość, nie przywiązywanie się, podróże mentalne, są jednymi z tych cech – które dają szanse wyjścia z tego błędnego koła. Koła karmicznego. Koła upadku.
east napisał: | Jezy Karma napisał: | Jeszua … dowiódł, że przetrwanie nie musi być wyborem | wykonał plan wolnej woli. Nie tej, którą przypisujemy władztwu umysłowej nakładki JA, bo ta wola nie jest wolna (wcześniejsze Twoje przykłady manipulowania ludźmi), lecz właśnie WOLNEJ od jakichkolwiek programów WOLI. Powiedzmy, że boskiej. | (pogrubienia i kolory moje)
Jeśli zbadasz gruntownie mechanizmy manipulacji, to odkryjesz, że one zawsze muszą znaleźć jakiś punkt do zaczepienia się w osobowości człowieka. Jeśli go nie znajdą, to manipulacja nie powiedzie się.
A zatem nawet manipulowana jednostka jest współodpowiedzialna zaistniałej nią manipulacji.
Manipulacja szuka naszych słabych stron.
Podobnie działają wirusy
Też te komputerowe, które szukają luk w systemie
I w ten sposób odpowiedziałem na wszystkie Twoje posty jakie napisałeś w tym wątku. Będę bardzo rad jeśli Ci się to przyda chociaż odrobinkę.
Bo wtedy i ja się Tobie do czegoś przydam.
Niech więc PRZYDATNOŚĆ będzie z Tobą.
I z każdym – kto to przeczytał.
Jerzy Karma
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Marcin Daniel Zieliński
Dołączył: 13 Kwi 2019
Posty: 2
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Quimper Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 1:16, 13 Kwi 2019 Temat postu: |
|
|
Dzień dobry, chciałbym się przedstawić, nazywam się Marcin Daniel Zieliński veln ~svann, vel yangua i jestem autorem zamieszczonego na tym forum tekstu "Klucze do częstotliwośći wolności" Bardzo mi miło, że żyje dalej swoim życiem, byłoby mi jeszcze milej, gdyby znalazło dię przy nim moje nazwisko. Z przyjemnością odpowiem na wszelki związane z tekstem tematy.
Pozdrawiam serdecznie
Marcin Daniel Zieliński
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
wieniawa
Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 18
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: polska Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 12:41, 13 Kwi 2019 Temat postu: |
|
|
Witaj Marcin!
Ja nazywam się Jerzy Długosz - na forum mam nick "wieniawa". Miło Cię poznać. Twój tekst "Klucze do częstotliwości wolności" czytałem kilkakrotnie i gdybyś miał chwilę czasu to chętnie z Tobą bym o nim porozmawiał.
Pozdrawiam!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Agemen
Dołączył: 11 Maj 2009
Posty: 131
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 21:29, 13 Kwi 2019 Temat postu: |
|
|
Marcin Daniel Zieliński napisał: | Z przyjemnością odpowiem na wszelki związane z tekstem tematy.
Marcin Daniel Zieliński |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|