Forum www.boga.fora.pl Strona Główna
Home - FAQ - Szukaj - Użytkownicy - Grupy - Galerie - Rejestracja - Profil - Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości - Zaloguj
Filozofia poznania: Przestrzeń. Ruch. Percepcja celu. Ateizm

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.boga.fora.pl Strona Główna -> Niewidziane tajemnice
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Jerzy Karma
Referent



Dołączył: 20 Kwi 2008
Posty: 1090
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 6:19, 18 Lip 2014
PRZENIESIONY
Wto 8:07, 29 Lip 2014    Temat postu: Przestrzeń

JJW111000889

Przestrzeń to zróżnicowanie. Zatem różność tworzy przestrzeń. Inność. Zaś to oddziaływanie różności automatycznie powoduje powstawanie tego zbioru wzajemnych oddziaływań, które sprawiają wrażenie istnienia czasu.

Gdy nie ma zróżnicowania, to i nie ma zmienności oddziaływań. I to jest wieczność w znaczeniu nieskończonej stałości. To jest niezmienność. Czy można wtedy mówić o przestrzeni? Skoro gdziekolwiek się przemieścimy wszędzie jest to samo. I czy w ogóle można wtedy odczuć przemieszczanie się?
Można tylko filozofować wtedy o przestrzeni, ale ta przestrzeń - jeśli już na siłę tak TO nazwiemy - nie ma natury i charakteru tego co człowiek zna jako przestrzeń.
Jest to wieczne przebywanie w tym samym. Zaś jedynym rodzajem ruchu w TYM nie jest ruch w pojęciu przestrzeni 3D, ani żadnej XD, lecz ruch w przestrzeni SZCZĘŚCIA, który jest byciem w stanie miłości.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jerzy Karma
Referent



Dołączył: 20 Kwi 2008
Posty: 1090
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 8:30, 29 Lip 2014    Temat postu: TRZY STANY. Bóg ale też istoty. Niebiańskość a piekło.

JJW111000895

TRZY STANY. Bóg ale też istoty. Niebiańskość a piekło.

P.s. 1
Dlaczego jednak w miłości i w szczęściu?
A nie np. w cierpieniu i udręce?

Oba te STANY istnieją. I można być tak w jednym. Jak i w drugim.
Człowiek wybiera STAN do którego wejdzie. Poprzez wchodzenie w stany nastrojów, myśli, uczuć, uczynków.

Kto żyje piekielnie – ten dąży sam do STANU piekła. Sam się tam strąca.
Wielu ludzi powątpiewa w istnienie piekła. Choć doświadczyli cierpienia. Wiedzą więc, że ono istnieje. A jednak nie rozumieją, że można wejść w ten stan w nieskończoność.


P.s. 2
Tu można dyskutować: Skoro Bóg jest wszystkim, to jak możliwe jest istnienie STANU piekła?
Lecz podobne pytanie stawiają adepci ateizmu: Skoro jest Bóg, to dlaczego na świecie jest tyle cierpienia?

Na oba te pytania odpowiedź jest jedna: Bo są inne istoty i mają one wolną wolę, a z nią prawo do błędów, oraz do odejścia od Boga, czyli od szczęścia, miłości i doskonałości.

A jeśli Bóg jest wszystkim, to czy i jest piekłem, i tą głupotą?
Tym nie jest – gdyż tym stają się inne istoty.
Bóg jest wszystkim w tym sensie, że jest wszelką możliwością świata i tą energią dzięki której wszystko istnieje i powstaje. Jednak inne istoty kształtują część tej energii – bo na tym opierać chcą swoje istnienie. Bóg zaś im na to pozwala.


P.s. 3
Istnieją jednak TRZY STANY:
1. STAN Boga, czyli szczęścia i miłości, doskonałości
2. STAN przestrzeni, częścią którego jest świat znany ludziom.
3. STAN piekła.

STAN przestrzeni względem STANU Boga jest jak stan istoty śpiącej względem osoby przebudzonej i świadomej.
Nauczyciele i posłańcy Boga są tymi, którzy idą i próbują budzić uśpionych i zahipnotyzowanych przestrzenią i jej światami, jej zróżnicowaniem.


P.s. 4

Jeśli jednak wykluczymy oddzielność, różnice, przestrzeń i tym bardziej czas – wówczas istoty stają się jednym z Bogiem.
Przestrzeń staje się grą, snem Boga. Zabawą. Zajęciem. Próbą czegoś nowego nie dla poznania, lecz dla smaku.
(Istoty są światłem Boga, które postanowiło zapomnieć boskość.)
Ciekawe, że Pisma Wedyjskie wspominają o śnieniu Boga, oraz o Jego doznawaniu smaków.

Co wtedy z piekłem. Jest wieczne, czy nie? W określonym śnie (w określonej przecież rzeczywistości która tym, co tam są jest rzeczywista) będzie wieczna.
Tym, którzy są poza nią nie istnieje i nigdy nie istniała!

Dlatego prawdą jest, gdy się twierdzi, że piekła nie ma, oraz jest prawdą, gdy się twierdzi, że piekło jest.
Jednak w pewnych rzeczywistościach któreś z tych zdań jest zawsze fałszywe Wink


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jerzy Karma
Referent



Dołączył: 20 Kwi 2008
Posty: 1090
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 8:36, 29 Lip 2014    Temat postu: Cel

JJW111000890 (19 Lip 2014 )

Czym jest cel?

Ludzie szukają celu życia. Sensu istnienia. Cenią marzenia. Wyznaczają sobie cel do osiągnięcia. To nadaje sens ich życiu. Czym to jest, jeśli nie rodzajem formy w którą oprawiają swoje istnienie. A przecież ta forma z jednej strony nadaje im ograniczenie, a z drugiej daje napęd do życia, do istnienia. Choć istnieliby i bez tego.

Dlaczego potrzebują tej formy? Dlaczego potrzebują celu?
Potrzebują tego jako oparcia. Dlaczego potrzebują oparcia?
Czy tylko dzięki niemu są w stanie odczuwać swoje istnienie?

Cel jest zaprzeczeniem wolności.
Cel wyznacza kierunek.
Narzuca uwadze obszar przestrzeni.
To sprawia, ze percepcja zostaje ograniczona.
Zaś wolność istoty zaczyna podlegać celowi.
Nawet jeśli sama sobie wyznaczyła ten cel.
Jej istnienie staje się istnieniem celu, nie zaś istnieniem istoty w wolności.
Też z powodu celu wychodzi ze stanu obiektywizmu, gdyż cel narzuca percepcja z nim związana.


Czy zatem lepiej jest nie mieć celu?
Czy lepiej jest istnieć bez celu?
Żyć bez celu?
Istnieć w pełni nieskończoności. Gdzie żaden cel nie narzuca bariery, punktu, granicy, będącej końcem, czyli celem Twojego istnienia. Bo nawet jeśli za tym celem znajdziesz kolejny cel, to jest to kolejne ograniczenie percepcji i jesteś w ciągnącym się ograniczeniu istnienia w wolności.

Jednak, czy istota potrafi istnieć bez celu? Czy potrafi istnieć w nieskończonej wolności? Czy potrafi trwać w jej bezkresie?
Dlaczego tak wiele istot potrzebuje poczuć coś, o co się oprą?
I dopiero dzięki oporowi odczuwają to, że są.

W tym pędzie istot za celem istoty tworzą tyle oporów, że niektóre z tych oporów stają się tak potężne, ze zaczynają stwarzać im cierpienie, ból.

Zatem to nie pragnienia są pierwotną przyczyną cierpienia, lecz bardziej nią są cele. Zaś przyczyną powstania celu jest niezdolność istoty do odczuwania istnienia w czystym istnieniu. Czystym, czyli samym istnieniu. Samym istnieniu, to jest w istnieniu wolnym od celów.

Dlaczego istoty nie mają tej zdolności?
I czy rzeczywiście można tu używać pojęcia zdolności?

Istnienie jest samo w sobie rodzajem natury i można przyjąć, że samo w sobie jest zdolnością. Jednak nazwanie tego naturą, a nie zdolnością, jest właściwszym określeniem.
Istnienie to odczuwanie. Przede wszystkim istnienia.

Dlaczego zatem napisałem, ze "przyczyną powstania celu jest niezdolność istoty do odczuwania istnienia"?
Bo chodzi o niezdolność istoty do odczuwania istnienia w czystym istnieniu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jerzy Karma
Referent



Dołączył: 20 Kwi 2008
Posty: 1090
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 2:25, 20 Lip 2014
PRZENIESIONY
Wto 8:45, 29 Lip 2014    Temat postu: Percepcja

JJW111000891

Jeśli percepcja jest zderzeniem (zetknięciem), zderzeniem z czymś, to mamy zawężenie do czegoś - mamy zawężenie percepcji. Mamy subiektywizm. Mamy subiektywne poznanie. Mamy poznanie jednej rzeczy.

Jest to poznanie jej raczej nie w relacji wobec wszystkich istniejących rzeczy i istot. Bowiem nie ma takiej możliwości byśmy zderzyli się ze wszystkim. Byśmy wszystko poznali.
W każdym razie nie ma jej w percepcjach ludzkich. Codziennych. Powszednich.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jerzy Karma
Referent



Dołączył: 20 Kwi 2008
Posty: 1090
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 14:13, 20 Lip 2014
PRZENIESIONY
Wto 8:46, 29 Lip 2014    Temat postu: Poznanie

JJW111000892

Poznanie

Czy próbując coś poznać nie chcę dotknąć tego?
A skoro dotykam, to czy nie wyznaczam swojemu Poznaniu granicy?
Czy nie ograniczam poznawania nieskończoności?
Czy nie stwarzam subiektywizmu?
Czy zatem już sama próba poznania nie jest ograniczeniem poznania?
Czy zatem obiektywne poznanie jest możliwe?
Nie jest ono możliwe dla percepcji zmysłowych. Nie jest możliwe dla mentalnego umysłu. Dlatego umysł Boga jest niementalny. Nie zmysłowy. Jest inny niż ludzki umysł znany ludziom jako świadomość myślowo-zmysłowa.
To umysł, który nie musi poznawać. Bowiem sam jest poznaniem. Sam w sobie. Bóg to obiektywne poznanie. To stan poznania. Stan wszystkiego.
To przecież to, co jest stworzone, poznaje świat. Poznaje istnienie.
Ten, który stwarza, posiada poznanie i przez nie stwarza - stwarza z poznania i z siebie, bo i jest sam poznaniem. On jest samowiedzą.
I cóż znaczy: Stworzone poznaje istnienie?
Bo cóż jest do poznawania w czystym istnieniu - gdzie wszystko jest TYM SAMYM?
Wszystko jest JEDNEM.
ONO właśnie jest do poznania.
Zaś poznanie JEGO przez istotę wymaga kontrastu. Wymaga wyjścia poza czyste istnienie.
I to ta niezbędność poznania wynikająca z samej natury bycia w TYM, oraz jako kontynuacja tego bycia, powoduje powstanie CELU, którym jest poznanie TEGO.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jerzy Karma
Referent



Dołączył: 20 Kwi 2008
Posty: 1090
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 8:47, 29 Lip 2014    Temat postu: Co jest do poznania

JJW111000896

Co jest do poznania

A co jeśli wydaje się nam, że poznajemy cokolwiek?
Znajdujemy przyczyny, skutki, zależności, związki, porządek …
Wydają się nam one być takimi i takimi je odbieramy – w naszym świecie. W tej rzeczywistości i powiązanej z nią percepcji.
A co gdy ją opuścimy i ujrzymy z innej już percepcji, że to było jak sen który był chaosem bez sensu? Choć w czasie snu wszystko wydawało się być na miejscu.

Może zatem nie ma nic do poznawania. Zaś to – co poznajemy będąc w czymś, w jakimś świecie – jest jedynie jak chwilowy sen, który kiedyś zniknie i będzie śmieszny.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jerzy Karma
Referent



Dołączył: 20 Kwi 2008
Posty: 1090
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 6:59, 21 Lip 2014
PRZENIESIONY
Wto 8:51, 29 Lip 2014    Temat postu: Ruch

JJW111000893

Ruch

Podstawowe pytanie dotyczące istnienia, to: Czy istnienie jest ruchem, czy bezruchem?
Ruch to przede wszystkim zmienność.
A zmienność to także zmiana ruchu w bezruch.
Jeśli wiec istnienie jest ruchem, to także będzie się przejawiać jako bezruch.
Jeśli jednak byłoby tylko bezruchem, wówczas nie mogłoby się przejawiać jako ruch. Wówczas nie byłoby tego rozważania. I czy w ogóle taki stan absolutnego bezruchu można byłoby opisać jako istnienie?
Jeśli zatem naturą istnienia jest ruch, to jest też nią zmienność.
Jeśli zmienność, to także pojawianie się celów, różnic. Może nawet grzeszności?
Czyżby zatem grzech, niedoskonałości, były nieodłącznością istnienia?
Wtedy i sam Bóg jako istota podlegałby tej naturze istnienia, czyli zmienności. Wtedy i Bóg zmieniłaby się i czasem też grzeszył.
Czy zatem samo istnienie podważa już sobą możliwość istnienia doskonałego Boga?
Tak to rzeczywiście wygląda z tej perspektywy.
I łatwo tu stwierdzić, że skoro Bóg jest niedoskonały, to nie jest Bogiem. I w tym punkcie łatwo jest zostać ateistą.
Jednak za doskonałość można uznać porządek, stałe reguły. A że te istnieją dowiedziono w matematyce. I nie ma tylko jednej reguły. Jest wiele reguł.
Istnieje zatem bogactwo także w porządku. Skoro zaś jest bogactwo, to jest i korzystanie z niego. Korzystanie zaś to ruch. Możemy tu mówić o zmienności pośród tego co jest uporządkowane. O zmienności pośród doskonałego.
W Biblii znajduje sie zdanie „Jestem Bogiem porządku”.
Zatem Bóg może być żywy, może istnieć, być w ruchu, a jednocześnie nie musi grzeszyć. Zresztą skoro ma naturę stałą, jest porządkiem, doskonałością, to nie jest możliwa grzeszność w tym wszystkim, co tworzy Jego naturę.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jerzy Karma
Referent



Dołączył: 20 Kwi 2008
Posty: 1090
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 7:01, 24 Lip 2014
PRZENIESIONY
Wto 8:54, 29 Lip 2014    Temat postu: Ateizm jako poczucie krzywdy

JJW111000894

Ateizm jako poczucie krzywdy

Co sprawia, ze człowiek przestaje wierzyć w istnienie Boga?
Co sprawia, ze powstaje w nim przekonanie, iż Boga nie ma?
Oczywiście też istotnym pytaniem jest: Co sprawia, że człowiek zaczyna wierzyć w Boga?
Zazwyczaj wydaje się, ze ateizm powstaje na gruncie intelektualnym. Czy jednak nie ma tu ukrytej, nieuświadomionej podstawy emocjonalnej?
Człowiek w ogromnym stopniu jest istotą emocjonalną. Emocje mają na człowieka bardzo silny wpływ.
Jeśli dana osoba odbiera Boga jako kontrolera świata pilnującego porządku, zaś zdarzy się, iż ktoś wobec niej zachowa się nieporządnie, czyniąc jej krzywdę - wówczas w sposób naturalny powstanie w niej dysonans wobec jej przekonania o Bogu. Jej silna emocja z poczucia krzywdy wypisze w niej emocjonalną informację, że w danej sytuacji nie zadziałał żaden kontroler Bóg pilnujący porządku.
Kolejną emocjonalną informacją i do tego wzmacniającą tamtą będzie silne poczucie krzywdy.
Bo przecież Bóg nie może współistnieć w parze z krzywdą. Doświadczenie krzywdy podważa zatem prawie automatycznie odczuwanie przez osobę istniejącego Boga, który ma przecież kochać człowieka i troszczyć się o niego - jako stwórca i tak jak dobry ojciec.
Zatem ateizm oparty na takich emocjach powstaje jako rodzaj buntu wobec wcześniejszego przekonania i wiary w Boga.
Do tego jest to bunt mający bardzo silne podstawy emocjonalne oparte na osobistym przeżyciu. Na dodatek na przykrym przeżyciu.
Jeśli człowiek zatrzyma się na takim emocjonalnym poglądzie i zacznie dobierać do niego każdą pasującą w tym kierunku informację potwierdzającą jego emocje, to zacznie utrwalać dodatkowo swój ateizm.
Jest to możliwe, mimo że sam emocjonalny ateizm powstał na bardzo wąskiej perspektywie poznawczej. Osoba była wówczas pod wpływem najsilniej zawężonego wyobrażenia Boga. Jako ojca opiekuna, czy jako policjanta pilnującego porządku.
Czy jednak Stwórca nie postawił przed człowiekiem zadania rozwoju?
I czy rozwój nie wymaga trudnych warunków?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.boga.fora.pl Strona Główna -> Niewidziane tajemnice Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
Appalachia Theme © 2002 Droshi's Island