Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Jerzy Karma
Referent
Dołączył: 20 Kwi 2008
Posty: 1090
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 12:07, 01 Cze 2008 Temat postu: Nie jestem tym myśleniem |
|
|
Kim jestem w rzeczywistości? Kim w stosunku do swego ciała i w stosunku do swego umysłu?
Bo choć mam jakiś wpływ na ciało i jakiś na umysł, to przecież i ciało, i umysł podlegają zmianom.
Na przykład jakiś czas temu miałem jakieś zdanie w określonym temacie, jakiś osąd, a wczoraj miałem inny osąd na ten sam temat nie pamiętając zdania, które wypowiadałem przed paru laty. Kto zatem myślał i mówił przed laty, a kto wczoraj?
Z pewnością byłem to ja. Ale czy byłem w tym samym ciele i umyśle? Owszem, były one podobne do tamtych, ale jakże już inne. Czy były jednak te same? Z pewnością nie.
Coś jednak je łączy. Jednak nie ciało, ani umysł. Bo jak ciało żyje dzięki temu czemuś, tak i umysł działa dzięki temu czemuś.
Zatem nie jestem tym, co zostaje pomyślane, ani nawet tym, co myśli. Jestem tym, co powoduje owe myślenie. Tym, co powoduje życie ciała.
Umysł składa się z tylu umysłów, czy podumysłów. Podobnie jak ciało z organów, te zaś z komórek, po których krąży krew niosąca hormony, i w którym to ciele wszystko wzajemnie na siebie oddziaływuje. Czasem silniej, a czasem prawie wcale. Podobnie jest z umysłem. Dlatego jest tak trudno poznać jego naturę i to, co za nim stoi, bo czasem może nam się wydawać, że tym, jest jakaś składowa część umysłu.
Do tego ciało mamy jedno, a umysłów przynajmniej trzy, gdzie każdy działa odrębnie, choć razem tworzą powiązany zespół umysłowy. Nie łatwo jest więc je wszystkie rozpoznać i połapać się w tym, co który czyni i jaką ma władzę.
Prawdziwa jaźń emanuje czystą świadomością, lecz gdy ta świadomość przejawia się w różnych ciałach, to ulega zanieczyszczeniom. Najczęściej ludzka świadomość ulegając najróżniejszym materialnym zanieczyszczeniom utożsamia się z ciałem fizycznym. Są też świadomości, które utożsamiają się z jakimś przemijającym umysłem uważając błędnie go za jaźń, ale i one są zanieczyszczone. W rzeczywistości jaźń jest poza umysłem, poza myślą, poza odruchami, poza przyzwyczajeniami i poza skłonnościami. Jest czystą nieskażoną świadomością.
Tak jak umysł stopniowo tworzy ciało fizyczne, a później staje się uwarunkowany przez nie. Tak samo świadomość stopniowo stwarza umysł i staje się przez niego uwarunkowana.
I nawet gdy umysł dzięki sile wyrzeczeń uwolni się od wszystkich pragnień, materialnych uciech zmysłowych, czyli od guny ignorancji i od guny pasji, a nie uwolni się od guny dobroci, i pozostanie w nim skłonność do współczucia i obowiązku niesienia pomocy innym, a potrzeba służenia przejawi się do jakiejś żywej istoty posiadającej atrakcyjne cechy, to wszystko to razem wytworzy uczucie przyjemności i spowoduje przywiązanie popychające do błędnych koncepcji i błędnych działań.
W ten sposób umysł ponownie coraz bardziej pogrążać się może w uwarunkowania. Nawet wtedy, gdy już prawie z nich wyszedł.
Takie historie są opisane w literaturze wedyjskiej /przypadek króla Bharaty/ i w buddyjskiej.
/Dlatego uczono ludzi przestrzegania określonych nauk moralnych i etycznych, oraz odpowiedniego podejścia do nich z pozycji obowiązku, traktowania ich jako nakazów i zakazów. Obowiązek jednak łączy się z działaniem… te zaś łatwo powoduje przywiązanie – skąd łatwo jest wejść ponownie w stan pragnieniowy. Jednak dobroć, pomaganie innym, współczucie, są koniecznymi elementami na początku drogi wyzwolenia. Następnym stanem na drodze wyzwolenia jest naturalne właściwe działanie – wolne nawet od współczucia i obowiązku, czy pojęcia służenia, nawet jeśli inni z zewnątrz postrzegają to jako służenie./
Jaźń musi ciągle zważać na stan umysłu jaki utrzymuje. Gdy przestanie go kontrolować i pozwoli mu dowolnie hasać, to efektem tego będzie odpowiednie do jego stanu ciało. A że będzie to umysł i ciało tej jaźni, to jaźń będzie na nie skazana.
Czysta świadomość jaźni zapada jakby w sen i jaźń podąża za stworzoną świadomością umysłu będąc na niego skazana. Podobnie jak śpiący człowiek jest skazany na sny. Choć w jakiś sposób świadomość jaźni przenika umysł. Podobnie jak świadomość umysłu przenika śpiące ciało i dlatego można je zbudzić.
Tak naprawdę jaźń nie ma nic wspólnego z tym wszystkim czym zajmują się umysł i ciało. Mimo, że w nich trwa. Będąc jednak w uśpieniu nie ma mocy i pozostaje skazana na ich stany.
Umysł nie kontrolowany przez jaźń pada ofiarą uwarunkowań.
Umysł posiada coś, co można by nazwać energetycznymi zmysłami. Pełnią one rolę czynnika wzmacniającego zajęcia i pragnienia umysłu. Posiadają własną silną pamięć i określoną niezależność od umysłu. Choć to czym są w dużym stopniu pochodzi od umysłu i ulega wzmocnieniu, by następnie silnie oddziaływać na umysł. W ciele fizycznym łączą się te zmysły ze zmysłami fizycznymi. Co powoduje, iż doznania fizyczne mogą stać się nowym źródłem poznania bodźców nie znanych zmysłom energetycznym i umysłowi, oraz stać się przyczyną kolejnych uzależnień zmysłów energetycznych, a następnie przez nie umysłu.
Dlatego mówi się, że zmysły są tak silne, iż trudno im nie ulec.
Nie wszystko, co jest w naszym umyśle, jest przez nas uświadamiane nawet teraz. Często zdarza się nam zapomnieć o czymś, o czym myśleliśmy przed chwilą. Jednak nie znaczy to, że tego w umyśle już nie ma, bo po jakimś czasie możemy to sobie znowu uświadomić. W pewnym sensie świadomość a umysł są odrębnymi zjawiskami.
Nasz umysł może zawierać wiele rzeczy o których nie musimy mieć pojęcia. To, czy się one zamanifestują czy nie, zależy od warunków zewnętrznych. Warunki zaś muszą być bardziej lub mniej sprzyjające zależnie od siły predyspozycji w umyśle.
Umysł korzysta z mózgu podobnie jak zmysły energetyczne korzystają ze zmysłów ciała. Mózg fizyczny jest bardzo pomocnym narzędziem umysłu do pracy z ciałem i do działalności w świecie fizycznym. Pełni przede wszystkim rolę bazy, czegoś, czego się umysł trzyma, to jest określonej tożsamości i przyjętych wyobrażeń na swój temat. Dlatego od momentu urodzin ciała umysł coraz bardziej zaczyna ulegać stereotypom, które przyjmuje w życiu danego ciała, a które mają też swój zapis w mózgu fizycznym. Poprzez mózg i zmysły fizyczne coraz bardziej koncentruje się na świecie fizycznym i zaczyna mu coraz bardziej ulegać, gdyż mózg wzmacnia w umyśle to, co sam zawiera.
Dlatego zalecane jest czytanie lub słuchanie duchowych nauk, aby mózg przyjął to, co umysł już w sobie zawiera z poprzednich żywotów (jeśli zawiera), i aby to zostało dodatkowo wzmocnione.
Aby pokonać zmysły umysł musi posiadać przeciw ich sile odpowiednio silne środki, którymi mogą być odpowiednie idee i odpowiednia wiedza wzmacniane nieustannie przez odpowiednie zajęcia umysłu fizycznego, czyli mózgu. Dlatego mówi się, że aby wyzwolić się z kołowrotu wcieleń należy przyjąć ciało człowieka, czyli ciało wyposażone w odpowiednio mocny mózg.
To umysł jest tym uwarunkowanym czynnikiem trzymającym żywe istoty w kołowrocie wcieleń. A jako, że sam w sobie nie jest świadomością, lecz świadomość jest od niego odrębna, to zazwyczaj nie pamięta swoich poprzednich żywotów. Mimo tego zawiera w sobie cały swój poprzedni charakter.
Umysł trzyma podobnie duszę w światach materialnych, jak ciało fizyczne trzyma ją w tym życiu ludzkim. Ciało można zabić
Nasza świadomość musi pracować nad umysłem aby go przemienić i poprzez tę przemianę wyzwolić go.
Często słyszy się, że ludzka forma żywej istoty zapewnia niezbędną „inteligencję do zrozumienia praw karmicznych i dzięki temu wyzwolenia się z reinkarnacji”. /Tajemnice reinkarnacji, A.C. B.S. Prabhupada/
Jednak samo zrozumienie nie wystarczy. Miliony ludzi na świecie rozumie ogólnie prawa karmy, a jednak większość z nich nie wyzwoliła się poprzez samo rozumienie. Podobnie jak palący lekarze mimo rozumienia szkodliwości palenia papierosów nie porzucają szkodliwego przyzwyczajenia.
Zrozumienie dopiero ma być mobilizacją do podjęcia określonych działań na rzecz przemiany umysłu.
Jak wyżej napisałem, umysł musi posiadać przeciw starym skłonnościom odpowiednio silne środki, którymi mogą być odpowiednie idee i odpowiednia wiedza wzmacniane nieustannie przez odpowiednie zajęcia umysłu fizycznego, czyli mózgu.
Mam na myśli jak najczęstsze zajmowanie umysłu duchowymi naukami. W tym celu ludzkość posiada tak liczne święte księgi.
Prabhupada poleca prostsze zajęcie umysłu. Poleca intonowanie imion Boga, np.:
Hare Krsna, Hare Krsna
Krsna Krsna, Hare Hare
Hare Rama, Hare Rama
Rama Rama, Hare Hare
Zresztą obie te formy są praktyką w każdej religii na świecie. Ich wyznawcy słuchają nauk lub sami je czytają, oraz modląc się koncentrują się na Bogu.
Wyzwolenie zależy od tego czy ilość tych religijnych praktyk będzie taka, by ich ogólna moc podziałała w sposób uwalniający na umysł.
Jak napisałem wcześniej, jaźń emanuje czystą świadomością, która na wskutek utraty koncentracji na doskonałości, czyli na Bogu, oraz na wskutek koncentracji najpierw na innym obiekcie, a następnie na innych, stopniowo stwarza wyimaginowany umysł iluzorycznej jednostki i staje się przez niego uwarunkowana.
W tym momencie świadomość jest już skażona.
Następnie umysł, aby spełnić swoje pragnienia otrzymuje ciało za pomocą którego albo się opamiętuje i wyzwala albo jeszcze bardziej się skaża.
Zatem czysta świadomość to świadomość Boga. Zaś świadomość iluzorycznej jednostki, jaką jest np. człowiek pozostaje nieczystym złudzeniem.
Nie wystarczy, że umysł sobie pomyśli o Bogu, że jest najważniejszy, nie wystarczy nawet, że będzie często pamiętał o Bogu, gdyż pomyślany Bóg może być tylko fantazją danego umysłu i pamiętanie o nim nie będzie miało wiele wspólnego z prawdziwym Bogiem.
Cóż bowiem umysł może pomyśleć o Bogu? Skoro ten umysł powstał na wskutek utraty swojej uważności na doskonałości, czyli na Bogu.
Utrata tej uważności była w podstawowym stopniu utratą świadomości, a że świadomość nigdy nie ginie zupełnie, to stworzyła iluzoryczny umysł.
Jak więc taki umysł może poznać doskonale Boga?
Czy jesteśmy w stanie sobie uświadomić do końca wszystkie iluzje jakim podlegamy? Skoro nasza świadomość jest przyćmiona. Przyćmiona wielorako, bo utratą doskonałości, czyli Boga, który łączył wszystko w naszej świadomości. Przyćmiona światem, który rozsypał się w naszym przyćmionym widzeniu w odrębne kawałki, przyćmiona umysłem, a następnie mogąca ulec kolejnemu przyćmieniu ciałem fizycznym. I zazwyczaj ulegająca, a nawet wzmacniająca te wielorakie przyćmienie nadużywaniem narkotyków, alkoholu, czy innych używek włącznie z miłością płciową, czy rodzicielską, gdyż wszelkie nadużycie prowadzi do utraty świadomości.
Upojenie alkoholowe jest bardzo dobrym przykładem na to, jak łatwo jest przyćmić świadomość wprowadzając ją na inne tory działania. /Alkohol przyćmiewać może każdą świadomość – włącznie z świadomością iluzoryczną np. zaangażowaną w doświadczanie kłopotów. Dlatego niektórzy piją alkohol, gdy przeżywają stres – który jest określonym rodzajem świadomości./
Wiemy zatem, że świadomość może różnie się przejawiać. I nie chodzi tu, co jest paradoksalne, o świadome przejawy świadomości. Dlatego właściwszym określeniem jest „stany świadomości”, a nie „przejawy świadomości”, gdyż przejaw jest zawsze, bardziej lub mniej zauważalny, mimo że czasem padają stwierdzenia o działaniu w nieświadomości, co jest zupełną nieprawdą, bo każdemu działaniu towarzyszy jakiś stan świadomości. Na który w przypadku ludzi składa się stan umysłu, czyli to, co dana osoba myśli i czuje obecnie, oraz to co myślała i czuła, akceptowała i odrzucała, w swoim życiu. W związku z czym stwierdzenia o czyimś działaniu w „stanie niepoczytalności” są wielkim błędem, gdyż każde działanie jest odbiciem osobowości jednostki, jej przeszłych wyborów w dziedzinie moralnej i etycznej, oraz często przeciwstawnym im skłonnościom, nad którymi każdy powinien pracować od swego dzieciństwa i którą to pracę zwykle się zaniedbuje i lekceważy będąc w takim stanie świadomości, którego żaden psycholog nie określi „niepoczytalnym”. Dlatego każde późniejsze działanie określone przez tak zwanych specjalistów jako niepoczytalne, w rzeczywistości jest rezultatem charakteru danego człowieka. Charakteru, nad którym pracował z odnośnym skutkiem od dzieciństwa. I nawet jeśli ktoś ma wrodzone skłonności do agresji, czy histerii albo innych złych działań, lecz skoro zetknął się z wzorami moralniejszych i etyczniejszych zachowań, to wiedząc, że są dobre dla ogółu i że każdy powinien je przyjąć, on także powinien był do tego dążyć i nad tym pracować. Jak więc kogoś, kto tak nie czynił, można później określić niepoczytalnym? Tylko dlatego, że zlekceważył obowiązek pracy nad sobą i pozwolił rozwijać się złym skłonnościom, które w końcu doprowadziły go do takiej pasji, że podejmował działania w tak wielkim wzburzeniu i złości, że cała jego uwaga utkwiona została w tym stanie emocji.
Doszło nawet do tego, że nawet spokojne działania przestępców określa się jako działania niepoczytalne.
Oczywiście, że można stwierdzić, że ci ludzie nie posiadali świadomości o czymś, co zapobiegłoby ich przestępstwom, czyli nie posiadali jakiejś większej wiedzy. Ale to przecież dotyczy wszystkich ludzi. Na tej podstawie można stwierdzić, że cała ludzka niedoskonałość wynika z niepoczytalności. Kompletnej wiedzy nie posiadamy w temacie dobra i zła, ale stykamy się z naukami moralnymi, czy to w domu, czy na lekcjach religii, czy w szkole, czy w ogóle w życiu.
Jeśli już się stwierdza „niepoczytalność”, to należałoby raczej mówić o „rozpieszczeniu”. A rozpieszczenie to rozpusta i brak dyscypliny. To nastawienie umysłu do zaspokajania swoich zachcianek (w rzeczywistości zbędnych) zamiast spełniania powinności. Nastawienie, które najczęściej wyrasta na wskutek błędów wychowawczych rodziców, którzy kierowani miłością doraźną rozpieszczają dziecko spełniając większość jego zachcianek, czym przeważnie szkodzą dziecku, bo przyzwyczajają jego umysł do tego, iż to, czego zechce ma być spełniane. Taki niezdyscyplinowany umysł ma zwykle jeszcze większe tendencje, do pojawiania się w nim coraz to nowych skłonności i coraz silniejszego wymogu ich spełniania
W ten sposób tak zwana miłość rodziców działa jak nienawiść, bo szkodzi ich dziecku. Zatem to, co krótkofalowo wydaje się być miłością, długofalowo działa jak nienawiść do własnego dziecka. Okazuje się zatem ostatecznie nienawiścią.
Stany świadomości, czyli sposoby jej funkcjonowania, skoro już są u ludzi pod wpływem umysłu i ciała, to muszą być ćwiczone poprzez umysł i poprzez ciało. Stąd właśnie biorą się obserwowalne przez wieki pozytywne rezultaty kar cielesnych stosowanych zawsze wtedy, gdy oddziaływanie przez umysł nie dawało efektów.
Spróbujmy spojrzeć na świadomość w następujący sposób. Gdy zaśniemy i mamy sny, to czym te sny są? Czy treść snów i wszystko to, co się w nich pojawia jest naszą świadomością? Bo jeśli nie, to kto śni? I czy wtedy nasza świadomość to czynnik w nas obserwujący sen? Czynnik częściowo biorący w nim udział jako jedna z postaci snu.
Podobne pytania można zadać odnośnie tego stanu, który określamy stanem jawy, a który w powszechnym odczuciu nie jest snem, choć już wg np. Buddy jest snem.
Czy to, co się pojawia w naszym życiu, jest naszą świadomością? Czy inni ludzie i wszystko to, co robią, należy do naszej własnej świadomości? Czy raczej nie, bo może świadomością jest jedynie czynnik częściowo biorący udział w życiu jako jedna z jego postaci.
Jeśli jednak przyjmiemy, że wszystkie postacie i zjawiska snu należą do świadomości, to możemy również przyjąć, że wszystkie postacie i zjawiska życia należą do świadomości.
Ale tak naprawdę, to zazwyczaj po przebudzeniu ze snu, wiemy iż cały sen był dziełem naszej świadomości. Choć czasem komuś uda się zdać sobie z tego sprawę podczas snu. Zatem, aby poznać, czym jest życie, należy albo z niego się obudzić, albo w jakiś sposób doświadczyć tego podczas życia.
Naturalnie nasuwa się tu pytanie: Kto śni sen, a kto doświadcza go jako jeden z jego czynników? Która świadomość śni, a jaka doświadcza?
Może zachodzi tu rozszczepienie świadomości? Z którego wynika poczucie oddzielności.
Zwykle zakładamy, że świadomość jest czymś, co biernie odbiera, to co jest, ale przecież my przejawiamy także aktywność. Zatem świadomość jest też czynnikiem twórczym. Może zatem produkować sny.
I czy świadomość musi się rozszczepiać aby była oddzielność? Na jakiej podstawie zakłada się, że świadomość ma być ograniczona do jednego charakteru działania jednocześnie? Może ona przecież tworzyć i jednocześnie odbierać. Odbierać fragmentarycznie i całościowo. Fragmentarycznie by poznać relacje między czynnikami swoich dzieł z punktu widzenia tych fragmentów.
Spójrzmy też inaczej na świadomość. Jeśli na przejaw świadomości składa się mnóstwo czynników, a świadomość jest ich wypadkową, to każdy z tych czynników oddzielnie jest także przejawem świadomości, gdyż wyeliminowanie wszystkich pozostałych czynników z wyjątkiem jednego nadal będzie podtrzymywać przejaw świadomości.
A jeśli znikną wszystkie czynniki? Czy świadomość zniknie?
Zniknie jako ich wypadkowa, lecz mając sama w sobie możliwość tworzenia, a nie tylko odbioru, nie znika nawet wtedy, gdy światy znikają.
Dlatego tworzy np. obrazy czy rzeczy, a jednocześnie skupiwszy większą swą uwagę na którejś z nich, odbiera czynniki na nią działające i poddaje się temu stając się w tym wyodrębnionym miejscu i momencie ich wypadkową.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Igmana (ptak)
Dołączył: 27 Kwi 2008
Posty: 76
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 19:03, 01 Cze 2008 Temat postu: Pokonać uwarunkowania ... |
|
|
JerzyKarma napisał: | Umysł nie kontrolowany przez jaźń pada ofiarą uwarunkowań. |
A czy My, jako pojedynczy ludzie, z uświadamianą cząstką funkcjonującego umysłu możemy mieć wpływ na jaźń? Wiemy, że ona może wpływać na nas (inkarnowaną istotę), a także na umysł.
Umysł musi być kontrolowany przez jaźń, aby człowiek mógł się wyzwolić z uwarunkowań. Ale co, jeżeli jaźń nie kontroluje umysłu? Wtedy umysł całkowicie kontroluje nas. A My nie możemy kontrolować jaźni, bo jesteśmy uwarunkowani poprzez ciało i umysł.
Błędne koło. Jakie jest wyjście?
Pisałeś, że uważność, idee, trening umysłu, odpowiednie praktyki. To wszystko zapisuje w umyśle i naszej świadomości treści uwalniające. Uwalniające od uwarunkowań. Umożliwia to tym samym oczyszczenie z niedoskonałości i zbawienie. Czyli zjednoczenie w Bogu.
Piszesz, że należy obudzić się z życia. Piękna metafora. Tylko, że można ją opacznie zrozumieć idąc po najprostszej linii. Bo przeciwieństwem życia jest śmierć. Czyli obudzić się do śmierci? Patrząc jednak głębiej ma to swoje uzasadnienie.
Gdyż inaczej, obudzić się do śmierci, ale śmierci uwarunkowań i wynikającej z nich iluzji. Dopiero po takiej śmierci można wejść w prawdziwe życie. Wolne już od wszelkich zniewalaczy. Dopiero wtedy poznać można prawdziwą wolność. Z wolnością związana jest miłość. A dalej nieskończone życie w Bogu. W jedności ze wszystkim.
Jednak wcześniej trzeba przejść drogę. Z uważnością, czyli ciągłą obserwacją i analizą siebie. Bez pobłażania dla własnych słabości, bo to je tylko umacnia. Gdy widzi się wyraźnie cel, rezygnacja z przywiązań staje się radością. Daje coraz większą wolność. Łatwiej dalej iść bez kuli u nóg. Tym radośniej i szczęśliwiej żyje się człowiekowi. Jaźń dotyka go prawie namacalnie. Człowiek jest pod ochroną. Zbudzony do życia wiecznego. Już bez śmierci.
,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,
Ps. Nie wiem, czy powinnam pisać w tym temacie, czy jest tu miejsce na dyskusję? Jeżeli nie, to proszę o przeniesienie mojej wypowiedzi we właściwe miejsce.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Jerzy Karma
Referent
Dołączył: 20 Kwi 2008
Posty: 1090
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 10:50, 02 Cze 2008 Temat postu: Jaźń |
|
|
Serdecznie witam Cię Ptaku w tym temacie,
Z kontekstu mojej wypowiedzi wynikało, o co chodzi z tym życiem, oraz z obudzeniem.
Napisane było zresztą:
- "...aby poznać, czym jest życie, należy albo z niego się obudzić, albo w jakiś sposób doświadczyć tego podczas życia"
Ty zaś przytaczasz pytanie:
- "...idąc po najprostszej linii. Bo przeciwieństwem życia jest śmierć. Czyli obudzić się do śmierci?"
Jak łatwo jest popaść w niezrozumienie, gdy słowa przestają być nośnikiem informacji, a same są brane za informację.
Podczas, gdy informacją są całe myśli - zbiory słów.
Słowo jest wtedy jak piksel na obrazie - sam, bez reszty pikseli, nie będący żadną informacją - nic nie przekazujący,
poza własną barwą.
W swoim rozważaniu sięgnęłaś następnie dalej, że chodzi pewnie o to, by:
- "obudzić się do śmierci, ale śmierci uwarunkowań i wynikającej z nich iluzji. Dopiero po takiej śmierci można wejść w prawdziwe życie. Wolne już od wszelkich zniewalaczy. Dopiero wtedy poznać można prawdziwą wolność. Z wolnością związana jest miłość. A dalej nieskończone życie w Bogu. W jedności ze wszystkim".
I cała Twoja informacja jest prawidłowa.
Moze sie wydawać, że bawisz się słowami... i że bawisz się ograniczaniem logiki do samych słów, jak i przeciwstawnością słów narzucając im biegunowość...
Zwrotowi użytemu przeze mnie: "obudzić się z życia" /dokładnie brzmiało: "życie, należy albo z niego się obudzić"/ - przeciwstawiłaś zwrot: "Czyli obudzić się do śmierci".
Bo o ile w pobieżnym znaczeniu słów, faktycznie śmierć jest przeciwieństwem życia, to jednak rzeczy nie mają się tak
prosto w poznawaniu złożoności świata i zjawisk, gdzie granica, czy rozdział, między śmiercią, a życiem, np. znika -
albo gdy jakieś życie może zostać uznane za śmierć przez inne życie. Słowa śmierć i życie nabierają wtedy szerszych
znaczeń, a jednocześnie stają się uzależnione od punktów odniesienia.
Nie będę jednak tutaj pisał o tym więcej, gdyż to zostało już napisane. Wiele o śmierci i życiu jest w Przypomnieniu. W najróżniejszych ich aspektach. Można nawet stwierdzić, że całe Przypomnienie zajmuje się życiem i śmiercią.
Jest tam tez takie zdanie: "Grzech wypiera Miłość, a śmierć wchodzi w miejsce życia."
Zatem jest tam też mowa o miłości i o grzechu.
Czy wszyscy dostrzegą te zależności?
W Przypomnieniu jest też takie stwierdzenie:
"... pozostanie w dziecięctwie jest jak śmierć. Mimo że wydaje się wtedy, iż się żyje. W rzeczywistości to życia się nawet nie poznało. "
Oraz: "Kto karmi śmiertelne pożądania, ten karmi swoją śmierć, ona więc wzrasta i oddala od niego prawdziwą wieczność."
Cytuję tam też słowa: "... zamysł ciała, to śmierć, a zamysł Ducha, to życie i pokój...” / Rzym. 8,5-7 /"
Wiele o śmierci i życiu jest w "ZBAWIENNA RÓŻA. ARCHETYPY". Co dlatego właśnie dałem na http://www.boga.fora.pl/przypomnienie,8/500-zbawienna-roza-archetypy,47.html
____________________________________
Zwrot "obudzenie z życia" nie ma w sobie nic ze śmierci, chyba że owe życie z którego należy się obudzić przyjmiemy za śmierć. Słowo obudzenie wnosi tu jednak coś, co czyni żywym cały ten zwrot.
Natomiast Twój zwrot "obudzić się do śmierci" wydaje się raczej być wewnętrznie sprzeczny. Bo budzenie kojarzy się nam z wejściem do czegoś bardziej żywego i bardziej prawdziwego. Jednak można na sens zwrotu użytego przez Ciebie spojrzeć i z innej perspektywy - tej o której pisał apostoł Paweł mając na myśli codzienne umieranie.
/”Zapewniam was, przez chlubę, jaką mam z was w Jezusie Chrystusie, Panu naszym, że każdego dnia umieram.” (1 Kor 15:31, BT)/ Co Ty sama zresztą dalej taki sam sposób właśnie rozwinęłaś
I bardzo mądrze i pięknie opisałaś na końcu swojej wypowiedzi.
Chcę aż to jako napis umieścić na drzwiach... lecz to za mało... choć drzwiami się wchodzi...
Muszę to aż wyryć w swoim sercu, umyśle i co najmniej duszy...
____________________________________
Na początku zapytałaś o jażń. Uwarunkowania określiłaś błędnym kołem. Czyż nie kojarzy się to z kołem karmy?
Gdyby sprawa była łatwa, już dawno albo nikogo, by tu nie było, albo ten świat był nieprawdopodobnie inny.
Tak - tkwimy w błędnym kole. podobnie jak człowiek tkwi na kole ziemi Z którego by się wyrwać musiał zbudować potężną rakietę Jednak i tak tu wrócił...
Takie są trudności. I tak wielkie dzieło, trud i praca.
Czyż nie znany jest zwrot: "U ludzi to niemożliwe"?
"A gdy to usłyszeli uczniowie, zaniepokoili się bardzo i mówili: Któż tedy może być zbawiony?
A Jezus spojrzał na nich i rzekł im: U ludzi to rzecz niemożliwa, ale u Boga wszystko jest możliwe."
(Mat. 19:25-26, BW)
Dlatego na końcu jakże słusznie napisałaś:
"Czyli zjednoczenie w Bogu."
My jednak mamy zabiegać o to. Pracując w tym kierunku.
Mam nadzieję, że kiedyś o tym napiszę /może już napisałem?/ więcej.
Szczególnie o jażni i o świadomości.
O samej świadomości można napisać tak wiele...
Jak zresztą o życiu, czy o śmierci
______________________________
Przez samą jaźń rozumiano już tak wiele. Jak w świetle tego ludzie mogą się dogadać?
Jedni jaźnią nazwą "ja". Inni "ja" zaliczą do jaźni. Kolejni oddziela jaźń od "ja". Następni za jaźń uznają świadomość. Jeszcze inni duszę. Inna grupa powie, ze to duch...
Kiedyś napisałem:
"Zawsze jestem w tym samym miejscu." - było to doświadczenie jaźni
W tym jest odpowiedź.
Także w tym, co każdy człowiek o sobie powie, gdzie jest teraz.
Pisałem o tym na forum [link widoczny dla zalogowanych]
Niestety teraz nie jest dostępne... nie wiem, czy zostało zlikwidowane...
Cóż...
Tyle pracy ludzkiej ginie kiedyś... na forach.
Nie wiem, czy oni to gdzieś przenieśli...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Jerzy Karma
Referent
Dołączył: 20 Kwi 2008
Posty: 1090
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 9:40, 29 Maj 2010 Temat postu: Nieśmiertelny przepływ |
|
|
(Forum w/w jest i działa.
Czasem mają problemy i nie są dostępni.)
Czasem myślę o przepływie informacji przez świat i przez umysł jednostki. Przepływ przez umysł osoby jest ograniczony. Ograniczony samą osobą i ograniczony punktem czasu. Jednak zbiór punktów czasu oraz pamięć stwarzają umysł poszerzony.
Oprócz umysłu mentalnego i mentalnej pamięci posiadamy jednak drugi umysł. Mało kto działa nim świadomie, jednak on silnie determinuje nasze zachowania, oraz steruje umysłem świadomym.
Skoro bycie osobą ogranicza umysł, to wzniesienie się ponad własną osobowość pozwoli poszerzyć umysł. W określonym punkcie wznoszenia tego poszerzenia pozwoli nawet wznosić się poza czas. Wzniesiemy się poza czas o tyle, o ile przekraczać będziemy samych siebie.
Czas bowiem to nasze ja.
Na ile jesteśmy zależni od ja, na tyle zależymy od czasu.
Im mniej w nas ja, tym dłużej żyje ciało fizyczne.
Ludzkie "ja" bowiem pozostaje w silnym związku z ciałem fizycznym.
Proces starzenia się ciała pozostaje z tym w ścisłej zależności.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|