Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Jerzy Karma
Referent
Dołączył: 20 Kwi 2008
Posty: 1090
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 18:32, 21 Gru 2008 Temat postu: Narodziny kolejnego wymiaru miłości z dwojga zakochanych |
|
|
Poleganie na kimś, oparcie – to są podstawowe potrzeby przejawiane od dzieciństwa.
Ich pełna realizacja następuje, gdy można doświadczać oparcia od istoty, która nas kocha.
Zatem potrzeba bycia kochaną-kochanym jest rdzeniem i źródłem przejawiania się miłości w życiu człowieka.
Sama miłość jest z pewnością określonym stanem, który najpierw jest przejawiany w aurze człowieka, a następnie może być kierowany w określonym kierunku. Może być kierowany, albo może być roztaczany niczym druga aura.
Wiele zależy od mocy istoty miłującej – mocy specyficznego rodzaju, bo niekoniecznie od siły mięśni.
Zazwyczaj mało, kto posiada taką moc, by jego miłość mogła roztaczać się niczym druga aura. Miłość powstała w aurze dopomina się jednak realizacji i chcąc się realizować zazwyczaj może realizować się jako promień skierowany w inną istotę lub w kilka istot – w każdą w innym czasie.
Jeśli użyjemy porównania człowieka do gwiazdy, to najpierw jest on gwiazdą silnie przyciągającą. Przyciąga wszystko, co wydaje się zapewniać choćby doraźne oparcie – poleganie. Naturalnym i najwłaściwszym oparciem jest właśnie czyjś kierowany Promień /czytaj promienie/ miłości. Gdy jednak istota nie odbiera takiego promienia, to gotowa jest przyjąć wszystko, co sprawia wrażenie jakiegoś oparcia – polegania. Nawet, jeśli będzie to w związku ze złem…
Należy uszanować to, iż w naturze każdej istoty jest potrzeba polegania – oparcia. Potrzeba ta wynika z samej natury duchowości. Naturą tą jest, bowiem łączność i tworzenie jedności z wielości, oraz wyrażanie jedności w wielości. To są twórcze działania czystego ducha.
Duch jest miłością. Miłość jest naturą ducha.
Naturalne, zatem jest to, iż duch miłuje to, czego doświadcza, a doświadcza najpierw samego siebie. Jeśli zaś miłuje samego siebie, to najpełniej doświadczy innej istoty w jej miłości ku sobie. Potrzeba takiej miłości jest potrzebą doświadczenia istnienia innej istoty.
Taka miłość samego siebie przez ducha nie została zanegowana, lecz podkreślona w słowach: „…miłuj bliźniego twego, jako siebie samego; Jam Pan” (3 Moj. 19:18, BG), w których staje się punktem wyjścia do kochania innych.
I właśnie potrzeba bycia kochanym i doświadczenie tego, jest tym, w czym duch się realizuje, jako owa gwiazda, która sama doznawszy miłości, zaczyna także nią świecić.
Miłość jednak nie oznacza rozpieszczania dzieci przez rodziców, czy folgowania pustym zachciankom kogokolwiek. Miłość to stan mający na uwadze dobro nie tylko doraźne. Można np. miłować dziecko nie pozwalając mu na zaspokojenie jego głupiego i szkodliwego kaprysu.
Jeśli chodzi o związek dwojga ludzi, to podstawą jest miłość obustronna. Jeśli nie jesteś kochana-kochany, a tylko ty kochasz, to nie doświadczysz pełnej realizacji. Tak samo jej nie doświadczysz, gdy ty jesteś kochana-kochany, nie kochając kochającej-kochającego.
I nie chodzi tu o to, że obustronna miłość jest warunkowa.
Chodzi bardziej o to, że obustronna miłość jest jedyną kwintesencją miłości.
Zaś początkowe rodzenie się miłości, choć może być jednostronne w tej fazie, by się w pełni mogło rozwijać, potrzebuje dwojga.
Miłość jest, bowiem jak taniec. Tworzenie jej jest jak płodzenie potomstwa, gdzie ona sama w swej pełni jest tym potomstwem. W pojedynczym wydaniu jest jedynie jak jajo – z którego może dopiero powstać lub nie.
Człowiek doświadczając miłości i ja przeżywając doświadcza jej w sobie i dlatego myśli, iż jest zależna od niego. I jest zależna, jednak nie tylko od niego. Podobnie jak powstanie dziecka zależy od ojca, ale nie tylko od ojca, bo i od matki.
Zrodzona miłość jest jak dziecko, powstaje z obojga, i choć rozwija się samoistnie jak dziecko, to jednak jej właściwy rozwój wymaga obojga, jak w przypadku dziecka potrzebującego obojga rodziców.
Jeśli zatem kochasz, to patrz też, aby być kochaną-kochanym, by miłość mogła zrodzić się.
Ludzie naturalnie czują, iż ważne jest bycie kochanym.. Dlatego prawdziwie ich uszczęśliwia, gdy obiekt kochany także ich kocha. Wtedy rodzi się miłość, która jednak muszą pielęgnować jak rodzice pielęgnują dziecko.
Igmana na http://www.boga.fora.pl/przeznaczenie-i-wolna-wola,3/doskonalosc,91.html#663, napisała: „miłość przenikająca wszystko”. I ma rację, bo miłość przenika wszystko. Nie we wszystkim jednak i nie zawsze manifestuje się jako przejaw. Podobnie życie przenika wszystko, (miłość to energia życia) jednak do potomstwa trzeba dwojga Albo podzielić się na dwoje czyli zatracić siebie.
Potomstwo jest czymś tak naturalnym. I miłość jest czymś naturalnym.
Nikt z posiadania potomstwa nie robi wielkiego HALO – choć jest ono cudem, do tego zdążającym się na ziemi co chwilę
Z miłością powinno być podobnie. Nie trzeba z niej robić wielkiego HALO – choć jest ona cudem, zdążającym się na ziemi co chwilę.
O miłości napisano wiele. Te same wypowiedzi mają jednak inne znaczenie w zależności od kontekstu. Na cytowanej już stronie Igmana napisała:
„I jest jeszcze miłość przenikająca wszystko ….
Tylko, dlaczego nie każdy z nią rezonuje?”
Na co odpisałem tam:
„Kto ma miłość nie widzi tego, że ktoś z nią nie rezonuje.
Kto to widzi, ten sam nie ma miłości.
Jedynie chce doświadczać jej od innych.”
Zatem sprzeczność, czy niesprzeczność? Miłość jest bezwarunkowa, czy warunkowa?
Miłość jest bezwarunkowa w swej naturze – jako owa przenikająca wszystko energia. Taką samą w swej naturze bezwarunkowość posiada życie.
Życie jako energia. Jest wszędzie i przenika wszystko – w tym sensie nie mają na życie wpływu żadne warunki. Przenika ono cały kosmos.
Jednak wiadomo, jak w wielu formach życie się manifestuje. I te manifestacje zależą już od warunków.
Tak samo jest z miłością. Przenika wszystko. Kto ma warunki do jej odbioru, ten ją odbiera. I nie powinien zważać na odbieranie jej przez innych. Wówczas ma osobisty odbiór. Zajmuje się własnym rezonowaniem miłości, a nie innych. Nie rezonowanie innych nie osłabia jego rezonowania. Gdy skupi się na nierezonowaniu innych – zaniży własne. I zamiast rezonować w sobie, będzie szukał tego poprzez innych.
Czym innym jest jednak tworzenie związku miłosnego dwojga ludzi. Tu trzeba dwojga. I tu powstaje zupełnie nowy przejaw miłości, gdy dwoje ludzi wzajemnie ku sobie miłość okazuje. I nie ma w tym żadnej interesowności. Tu stykają się wzajemnie skierowane przejawy odebranej rezonansowo miłości. To miłosne zetknięcie tworzy nowy wymiar miłości.
Dlatego szukajcie wśród tych, których kochacie kogoś, kto i Was kocha. „Bo do tańca, trzeba dwojga.”
To pozwoli Wam doświadczyć innego wymiaru miłości.
Czym innym natomiast jest stan miłości ku wszystkim ludziom – to zupełnie inny przejaw miłości. I może się on manifestować w dwóch formach energetycznych. Lżejszej – zbliżonej do życzliwości, oraz bardziej zaawansowanej, zbliżonej do ofiarności.
Słowo miłość może mieć wiele znaczeń, jednak wszystkie zawierają życzliwy stosunek do miłowanej-miłowanego.
Samo pragnienie pozbawione życzliwości nie jest miłością – można tak stwierdzić.
Jednak i pragnienie ma związek z przyciąganiem i opiera się na określonej kompatybilności – zatem jest miłością w niższym przejawie, ale w jakiś sposób jest.
Inni stwierdzą, że miłość bez gotowości ofiarności, bez służby, nie jest miłością – i na określonym poziomie też będą mieć rację.
Miłość jest ważna w doświadczaniu dwubiegunowym.
Jeden biegun, to jej otrzymywanie.
Drugi, to jej dawanie.
Brak u człowieka aktywności jednego z tych biegunów spowoduje, iż nie będzie szczęśliwy. I objawi się w złym zdrowiu psychicznym lub fizycznym, albo duchowym.
Każdy zatem ma prawo i potrzebę bycia kochanym, jak i kochać.
Nawet okazywana nam lub przez nas życzliwość jest określoną formą miłości. Dlatego jest tak ważna. Także pomoc jaką ludzie okazują jedni drugim.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Igmana (ptak)
Dołączył: 27 Kwi 2008
Posty: 76
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 23:01, 21 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
Jerzy, ależ wykład o miłości nam tu dałeś.
Lecz czyż nie lepiej doświadczać jej, niż teoretyzować?
Wysłać promień i już! Jakie to proste i trudne zarazem, nieprawdaż?
Niższe, wyższe przejawy miłości? Życzliwość, ofiarność, służba? One mogą wynikać z różnych potrzeb. Niekoniecznie z miłości.
Miłość, to coś ponad tym wszystkim. To stan wynoszący do przeżywania tak wielu uczuć i emocji, nie da się tego tak łatwo opisać.
I nie ważne, czy miłość będziemy mieć w drugiej aurze czy w promieniu kierowanym do kogoś, ona wynosi nas. Bez względu na bieguny.
Czasami miłość zapala się u kogoś i gaśnie, bo ktoś przestraszył się „konsekwencji” wszelkiej natury. Bo wydawać się może komuś, że przeżywanie tego uczucia z drugą osobą może spowolnić własny rozwój, uniemożliwić oświecenie. I jak się ten ktoś może mylić. Bo nie ma oświecenia bez miłości.
Bez niej nie ma poznania, nie ma życia. Stanowi ona sens i cel wszelkiego istnienia.
Kto zgłębi tę tajemnicę, jest zbawiony. Nic więcej nie musi.
Ale, czy chcemy kochać? Czy chcemy zatracać się w miłości? Czy nie wydaje się nam, że zatracamy w ten sposób siebie?
Potrzeba kochania i bycia kochanym, to nasza natura.
Czy można zmienić naturę? Pewnie można, lecz po co?
Dla mirażu wolności? Wolności od czego? Od życia?
Bo jak słusznie zauważyłeś, miłość to życie. A jej brak, to umieranie.
Lecz dopóki serce woła o miłość, dopóty wyznacza jej drogę.
Dopóty trwa życie.
Z pozdrowieniami
Igmana
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Jerzy Karma
Referent
Dołączył: 20 Kwi 2008
Posty: 1090
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 0:39, 22 Gru 2008 Temat postu: Taniec życia |
|
|
Witam Cię serdecznie Igmano
Jak i każdego czytającego - czytającą.
I radośnie, bo dawno nie wypowiadałaś się.
Ten temat o miłości dałem specjalnie do działu: Kim jest człowiek i czym?
Nie omówi się, bowiem o pełni człowieka, nie pisząc o miłości.
Dyskusja o miłościach bezwarunkowych i miłościach uwarunkowanych ma swoje racje bytu i dotyczy jakby dwóch różnych wymiarów miłości.
Powyżej chciałem ukazać 3-ci wymiar miłości. Miłości ani warunkowej, ani bezwarunkowej, lecz miłości z natury rodzącej się na dwóch spotykających się i na siebie ukierunkowanych miłościach. Powstającej także na naturalnej potrzebie ducha. Wzmocnionej zaś predyspozycjami ciała.
W rzeczywistości wszyscy mają swoje racje, bo każdy z powyższych rodzajów miłości istnieje. I nie jest to żadne odkrycie.
Hehehe...
Masz rację, że lepiej miłości doświadczać
To oczywiste.
Istnieje jednak jeszcze 4-ty wymiar miłości. Wyższy od tych już wymienionych. I jest on natury dziwnie wymiarowej. Jest bowiem i dwoisty i jednocześnie troisty. Zaś jako trzeci wymiar staje się wielością w jedności. Dziwne też jest jeśli chodzi o miłosną wymianę. Wymiary w niej bowiem się mieszają
Jest to jednak dziwne tylko z punktu widzenia przeżywających miłość wg ludzkich rodzajów miłości. Choć i ów 4-ty jest dla ludzi.
Byłoby bardzo fajnie, gdybyś rozwinęła swoją myśl i napisała, z jakich potrzeb wynikają: życzliwość, ofiarność, służba, gdy nie mają związku z miłością.
Masz rację, że miłość wynosi. Nawet zmysły wyostrza I widzimy intensywniej kolory, odbieramy silniejsze zapachy itp. To rzeczy znane.
Chorzy zakochani szybciej wracają do zdrowia.
Bo jak piszemy: Miłość, to życie przecież. Im intensywniejsza, tym intensywniejsze życie.
Co dopiero pisać o miłości dwojga ludzi – to już przecież taniec życia!
Nienajzwyklejsze pozdrowienia
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|