Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Jerzy Karma
Referent
Dołączył: 20 Kwi 2008
Posty: 1090
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 1:48, 11 Lut 2012 Temat postu: "Wyzwoleni" Joanna, Monika i Jacek w pułapce |
|
|
JJW111000760
Przez wiele dni miałem duże opory przed wypowiadaniem się w sprawie Joanny Rajskiej.
Zdaję, bowiem sobie sprawę z tego, że jakakolwiek wypowiedź może być odebrana różnie. Zaś wewnętrzne jestem pod wpływem idei, do której pasują słowa Satya Say Baby:
„Wszystkie relacje między ludźmi oparte są na zasadach pięciu wartości
ludzkich:
- satja (prawda)
- dharma (właściwe postępowanie)
- prema (miłość)
- śanti (pokój)
- ahimsa (niekrzywdzenie)”
Podejmując się tego wątku zmuszony będę, bowiem nie tylko zajmować się zagadnieniami poruszonymi przez Panią Rajską, czy Pana Jacka, lecz także nimi samymi. Dlatego, że to oni poruszają owe zagadnienia. Zagadnienia, wobec których powinienem się wypowiedzieć.
Poruszają je i w swoich wypowiedziach umieszczają w nich siebie. Dlatego omawiając owe zagadnienia należy także wspomnieć o nich samych, gdyż oni sami siebie w nich umieszczają.
Zagadnienia zaś wymagają omówienia.
Nie można, bowiem pozostawać obojętnym, jeśli widzi się jakieś nie do końca właściwe przedstawianie tematów duchowych. (W każdym razie na podstawie posiadanej przeze mnie wiedzy, czy która gdzieś tam w pobliżu mnie pływa.)
Istotna jest, bowiem ta wartość, którą jest satja (prawda).
Musimy, więc pilnować prawdy.
Pilnowanie zaś przynależy do dharmy (właściwego postępowania), lecz ono samo powinno być czynione właściwie - zgodnie z dharmą, co wymaga by owo działanie miało związek z premą (miłością), oraz było prowadzone w duchu śanti (pokoju).
Podstawą tego i celem ma być ahimsa (niekrzywdzenie). I to jest naprawdę duży problem…
Bowiem jeśli jeden człowiek powie coś, co nie jest prawdą, a drugi motywowany dbałością o samą prawdę podejmie kroki sprostowania tego, wówczas ten pierwszy może poczuć się skrzywdzony…
Z pewnością forma, w jakiej dokonuje się sprostowania ma na takie odczucie, albo jego brak, jakiś wpływ. Poza wpływem owej osobowości, która może poczuć się skrzywdzona.
Poza tym człowiek czuje się skrzywdzony jeszcze z innych powodów:
1. Chce mieć rację i chce dobrze wypaść wobec innych – co znaczy, że są dla niego w jakiś sposób ważni; nawet jeśli pragnie własnej sławy, to przecież nie ma sławy bez innych. Dla kogo zatem jest jego sława? Dla niego, czy dla innych?
Pomińmy jednak iluzję sławy, bo, pomimo że chęć sławy, czy uznania, jest iluzją, to jednak oddziaływuje na umysł człowieka.
2. Jest przekonany, że jego widzenie spraw jest słuszne – gdyż dokonało się przeciecz na bazie tego, co poznał. Nie myśli przy tym, że nie poznał wszystkiego. Mimo, że zdaje sobie z tego sprawę. Jednak w jakiś sposób zakłada, że to, co zbudował na owym cząstkowym poznaniu – jest prawdą. (To samo nieraz dotyczy też mnie.)
3. Pragnie komfortu i dobrego samopoczucia, w tym przekonania, że poznał prawdę, oraz że wnioskuje poprawnie.
Procesy myślowe, jakimi operuje (algorytmy operacyjne) wydają mu się być najlepszymi tylko dlatego, że takie posiada.
4. Przedstawienie prawdy - widzianej przez niego przede wszystkim jako odmienne zdanie - zaburza jego komfort, jego potrzebę bycia uznawanym (w sensie uznania takim, jakim on je widzi), wydaje się być atakiem na jego przekonania i poglądy, na jego „wiedzę”. A w tym wszystkim razem – wydaje się być atakiem na niego samego! Zatem często powstaje w takiej sytuacji poczucie krzywdzenia…
Dlatego naprawdę jest to niezmiernie trudne, aby dbać o prawdę i jednocześnie nikogo nie krzywdzić…
W jednoczesnym zachowaniu satji (prawdy) i ahimsy (niekrzywdzenia) mają nam pomagać:
- dharma (właściwe postępowanie)
- prema (miłość)
- śanti (pokój)
Jednak z innej strony to właśnie prema (miłość) i śanti (pokój) nakazują milczenie…
Może dlatego najwięksi mistrzowie milczą?
Może dlatego milczy Bóg?
Czy jednak milczą naprawdę?
Może niektórzy tylko dawno temu zatkali uszy swojego umysłu i zapomnieli o tym?
Czy milczenie zawsze jest najlepsze dla satji (prawdy)?
Czy ono jest zawsze dharmą (właściwym postępowaniem)?
Z pewnością jest najbardziej wygodne i najbardziej komfortowe.
Wyrzekam się, zatem tutaj własnej wygody i komfortu.
___________________________
Obejrzałem najpierw wywiady z Joanną Rajską i Jackiem Czapiewskim.
Następnie odwiedziłem jej stronę. Przeanalizowałem to, co mówi, dość dokładnie.
Poszukałem, co słychać o niej w internecie.
W sumie to, czego można się spodziewać, czyli najróżniejsze i oczywiście sprzeczne opinie. Często humorystyczne.
Wyobraźnia i wręcz galaktyczny humor niektórych osób może rozbawić naprawdę kosmicznie.
Nam Polakom nie brakuje humoru i surowej krytyki.
Ale i Żydzi surowo traktowali nawet proroków...
Nawet Jezusa ukrzyżowali.
Zatem wszyscy przejawiają albo ostrożność, albo... bywają różne warianty.
Niektórzy są pod jej wielkim wrażeniem, niektórzy są tak oburzeni, że posunęli się do wyzwisk.
Dowiedziałem się też, że na niektórych Joanna zrobiła wrażenie osoby zimnej.
Hmm... Na mnie akurat zrobiła ogólnie wrażenie sympatyczne. Jacek wygląda też ogólnie sympatycznie.
Oprócz sympatii odbieram oczywiście w określonych momentach ich wady, ale kto ich nie ma.
Są też momenty, gdy mnie rozczarowują swoją postawą.
I takie, gdy się podobają.
Poza tym zawsze warto pamiętać, że ludzi w sensie ogólnym najczęściej odbieramy poprzez ich Ascendent, a nie poprzez ich istotną naturę. Sami zaś odbieramy innych najczęściej przez okulary naszego Descendentu - czyli przez astrologiczny VII DOM naszego horoskopu urodzeniowego.
Na odbiór ma wpływ układ planet obserwatora i obserwowanej osoby. Zaś siła decydujących planet podlega zmianom nawet godzinnym z powodu choćby szybkich tranzytów Księżyca.
I oczywiście często wydaje się nam, że nasz odbiór jest zgodny ze stanem faktycznym.
Cóż... jednak z tego powodu, że niekoniecznie jest zgodny, nie powinniśmy zaniechać prób oceny, rozpoznania. W ten sposób, bowiem również gromadzimy doświadczenia. Nawet w postaci własnych błędów. Bowiem kiedyś zostaną uświadomione.
Poprzez takie próby także uczymy się (mamy szansę nauczyć się) natury własnego Descendentu, oraz tego, że Ascendent w większości przypadków zwodzi.
Mój Ascendent jest np. w Lwie. Z czego nie jestem rad. Bowiem większość moich planet jest położona w innych znakach. Choć i ten Lew czasem się w życiu przydał. W większości jednak przeszkadza.
Dlatego ocenianie człowieka nie jest łatwe.
Możemy jednak oceniać to, co człowiek mówi.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Jerzy Karma
Referent
Dołączył: 20 Kwi 2008
Posty: 1090
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 1:51, 11 Lut 2012 Temat postu: Wyzwoleni: tak, czy nie |
|
|
JJW111000761
Energetycznie odbieram Joannę w sumie pozytywnie.
Jednak nie zawsze.
Pewnie też dlatego, że i ona sama ulega różnym wpływom.
Niech to, zatem będzie usprawiedliwieniem mojej krytyki, wobec niektórych jej, czy Jacka, wypowiedzi, czy wobec ich "widzenia" siebie.
Uważają np. siebie za osoby wyzwolone. (Czym zrazili wielu ludzi do siebie. Choć też innych tym przyciągnęli, takich którzy bezkrytycznie szukają kogoś wyzwolonego.)
Można ich wypowiedzi o tym obejrzeć tutaj:
1. "...w formie wyzwolonej"
http://youtu.be/0BoZIvSXzyE?t=8m50s
2. "jak myśmy osiągali formę wyzwoloną" ... "byliśmy jednymi z pierwszych - teoretycznie"
http://youtu.be/0BoZIvSXzyE?t=9m13s
„…jednymi z pierwszych…” – hmmm… Śmiać się, czy płakać?
Czy coś na to trzeba pisać? Skoro zostało już dawno napisane:
„ I powiedział także do tych - którzy: pokładali ufność w sobie samych, że są usprawiedliwieni, a innych lekceważyli - to podobieństwo:
Dwóch ludzi weszło do świątyni, aby się modlić, jeden faryzeusz, a drugi celnik.
Faryzeusz stanął i tak się w duchu modlił: Boże, dziękuję ci, że nie jestem jak inni ludzie, rabusie, oszuści, cudzołożnicy albo też jak ten oto celnik.
Poszczę dwa razy w tygodniu, daję dziesięcinę z całego mego dorobku.
A celnik stanął z daleka i nie śmiał nawet oczu podnieść ku niebu, lecz bił się w pierś swoją, mówiąc: Boże, bądź miłościw mnie grzesznemu.
Powiadam wam: Ten poszedł usprawiedliwiony do domu swego, tamten zaś nie; bo każdy, kto siebie wywyższa, będzie poniżony, a kto się poniża, będzie wywyższony.”
(Łuk. 18:9-14, BW)
Gwoli sprawiedliwości muszę dopisać, że o tym swoim wyzwoleniu mówią jakby o pójściu po bułki.
Osobiście nie chciałbym posądzać ich o taką niewiedzę, by nie wiedzieli, że o tym mówić nie wypada.
(Choć czasem potrzeba wyróżnienia siebie bywa silniejsza od rozumu.)
Można, zatem mniemać, że mówili o wyzwoleniu tylko po to, aby dać jakiś bardziej praktyczny przykład i opisać dzięki temu ten proces.
Zatem poświecili się tak, jakby – dając siebie za przykład?
Można też postawić tezę, że wiedzą, iż dużo ludzi żąda i oczekuje osobistej praktyki „nauczyciela”, a nie jego wiedzy książkowej – czym jakby wymusza określonych deklaracji.
Jest jednak jeszcze inny wariant… i określone przesłanki werbalne i pozawerbalne – jak dla mojego zasobu doświadczeń i jakiejś wiedzy o życiu i o ludziach – to przemawiają za nim. I jak zaobserwowałem na forach, to nie tylko dla mnie, lecz dla większości rozpoznających.
Oczywiście ktoś może pomyśleć, że każdy rozpoznaje i ocenia po swojemu.
A pewnie, że tak. Tylko, że owe swoje, nie bierze się z znikąd. Pochodzi bądź, co bądź, z jakichś doświadczonych już relacji z ludźmi.
Tu warto zauważyć, że wspomniany przez Jezusa stan duchowy faryzeusza jest jedną z pułapek na drodze duchowego rozwoju, w które się wpada…
I często wpadają w nie - wybrani ludzie.
Jako wybrani otrzymali określoną zdolność odbierania przeznaczonych dla nich obszarów wiedzy o świecie, ludziach, a nawet o Bogu. Zadziwia ich to najpierw, następnie dostrzegając to w sobie, mogą zacząć coraz bardziej mniemać o sobie, że są wyjątkowi, czy oświeceni albo posłani itp.
I jeśli nie mają w sobie pokory i skromności, to łatwo i szybko padają ofiarą takiej pułapki…
Oczywiście mogą z tej pułapki wyskoczyć, gdy zrozumieją jak ważna jest skromność i to, czym ona jest.
Tu jednak należy zauważyć, że Joanna i Jacek jako mówcy sprawiają wrażenie ludzi cichych i spokojnych.
Wielu nawet im to na forach wytyka, gdyż wg nich to pozbawia ich charyzmy. Charyzmy typu Savonaroli, czy Dawida Icke.
Fakt jest taki, że typ rodzaju Savonaroli szybciej porwie tłumy. Mimo tego osobiście wolę jednak ludzi cichych i spokojnych.
Ale… niejeden /niejedna/ pod cichością i spokojem ledwo ukrywa pychę i przemądrzałość…
Czy jednak przypominają nam faryzeusza w tym, że mają się za lepszych od innych?
Czy zatem cytowana przypowieść Jezusa w całości oddawać by mogła ich stan?
Czy np. Joanna jest taka cicha, gdy z góry zakłada, jak też i sugeruje, że inni czegoś nie zrozumieją, lub nie rozumieją?
Nie znając konkretnych ludzi – przyszłych słuchaczy – zakłada z góry, że są głupsi od niej…
Oczywiście w mowie Joanny i Jacka można wyczuć jeszcze inne nutki wskazujące na jakieś skazy ich charakteru, czyli na ich niedoskonałości, i wielu je wyczuło i wspomniało o tym na forach.
Musimy jednak pamiętać o tym, że każdy z nas jest dopiero na drodze ku doskonałości. Pamiętajmy też, że oprócz zmiany własnej natury, człowiek musi jeszcze zmienić własny Ascendent.
A zatem każdy z nas powinien zająć się przede wszystkim sobą.
A nimi tylko tyle, by zbytnio nie zawracać sobie nimi głowy, ani ich naukami.
Chyba, że w celach badawczych – co skłoni nas do zajęcia się pewnymi tematami.
I co może wyjść nam z pożytkiem. O ile nasza rodzina nie poczuje się zaniedbana.
Większość ludzi zdaje sobie sprawę, że własną naturę jest zmienić bardzo trudno. Otóż jeszcze trudniej jest zmienić własny Ascendent – czyli to, jak siebie manifestujemy dla otoczenia.
I nie chodzi tu o maski, ludzkie gry, czy udawania. One nie są Ascendentem.
Możemy je tu określić zewnętrznymi maskami, które niektórzy zmieniają dowolnie. I wielu czyni to z łatwością.
Ascendent zaś można tu porównać do maski wewnętrznej – takiej, której nie daje się zdjąć. Która jest niczym skóra – zrośnięta z formą osobowości. Można Ascendent nazwać skórą osobowości. Bo nie jest naszym wnętrzem.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Jerzy Karma
Referent
Dołączył: 20 Kwi 2008
Posty: 1090
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 1:53, 11 Lut 2012 Temat postu: Fala |
|
|
JJW111000762
To, co mówi Jacek Czapski o „fali” wystarczy, aby stwierdzić, że ludzkość falę ma średnio co pół wieku. Bo zmiany następują z epoki na epokę. Jest to, zatem w zasadzie mówienie o niczym. I próba robienia wielkiego wrażenia.
Audycja na: [link widoczny dla zalogowanych]
Mówienie o tym, że religie przestaną istnieć, jest raczej próbą dotarcia i przekonania tych, którzy mają negatywny stosunek do religii. Takie osoby były na ziemi już tysiące lat temu. Ale te osoby właśnie najszybciej uwierzą, że faktycznie są oznaki tego, o czym mówi Czapski. Tyle tylko, że to są oznaki nie fali i przejawia się to stale w określonych yugach.
Otóż zapewniam, że religie były i będą. Najbliższe lata pokażą, czy prawdę przedstawiam ja, czy Czapski. Nie sprawdziła się jego zapowiedź zmian na czerwiec 2011.
Jacek Czapski często powołuje się na określenie: wiedza. Tymczasem to, o czym mówi, jest wyłącznie jego własnym światopoglądem. Zresztą bardzo ograniczonym.
Często przeczy sam sobie, bo raz mówi, że zmiany będą nagłe, a innym razem, że ci, którzy oczekują nagłych zmian, będą rozczarowani.
Często w tym, co mówią dostrzegam coś takiego jak dwa sprzeczne warianty. Także w przedstawianiu niektórych zjawisk.
Znana jest anegdota, o ojcu, który miał dwóch synów proroków, którzy zawsze zapowiadali coś odmiennego. Np. jeden mówił, że deszcz będzie następnego dnia, a inny, że nie będzie. Zawsze któryś z nich zapowiedział prawdę.
Np. Joanna Rajska mówi na końcu audycji:
„Jest jeszcze jedno niebezpieczeństwo, tylko że prawdopodobieństwo tego niebezpieczeństwa jest w tej chwili jeszcze minimalne około 2%, że… mmm… na… następują w tej chwili zaburzenia jądra ziemi… i… rozpychanie warstw wewnętrznych ziemi, co spowoduje rozepchniecie również…… mmm … płyt tektonicznych. To by było… to by był… straszny kataklizm, aczkolwiek prawdopodobieństwo zajścia tego w tej chwili jest niskie.”
Innymi słowy: Zbierają się duże chmury i grozi wielka powódź, tylko prawdopodobieństwo deszczu jest niskie
Mamy tu, zatem w jednej osobie dwóch synów - proroków.
Cokolwiek się nie stanie, jakaś część „przepowiedni” się spełni.
Poza tym, gdy warstwy wewnętrzne balona ulegają rozszerzaniu, również rozszerzaniu ulegają jego warstwy zewnętrzne. Czego nie zaobserwowano.
Trzęsienia ziemi i wybuchy wulkanów pojawiają się zaś na ziemi od milionów lat.
Może warto spróbować tak:
Jeśli widzę jakieś wady np. u Joanny, czy kogokolwiek, to czy już mam pewność, że sam ich nie przejawiam w jakiś inny sposób?
Może widzenie ich u innych jest szansą dla mnie, aby odkryć posiadanie ich u siebie?
Mogę, bowiem równie tak samo je posiadać, jak i nie posiadać.
Czy dobrze zbadałem głębię samego siebie?
A może widząc jakieś wady u innych - sam manifestuję pod wpływem tego widzenia inne wady?
O tym swoim wyzwoleniu mówią jakby o pójściu po bułki. Może dla nich to rzeczywiście bułki z masłem?
Niech każdy oceni wg siebie.
Ja akurat widzę inne przesłanki, które wskazują raczej na coś innego.
Wg mnie nie wiedzą, o czym mówią. Ani co się z nimi dzieje.
Wg Joanny Rajskiej to, że ludzie przegrywają, bo są oszukiwani, nie obchodzi Rady Galaktycznej, bo dla nich liczy się jedynie fakt, że ludzie przegrywają.
To już lepszą moralność mają uczciwi ludzie, gdyż oszustom zabrania się grać. Zatem Rada Galaktyczna choćby w jej samej idei istnienia zostaje tu przez Joannę przedstawiona bardzo źle.
/Fragment spotkania: http://youtu.be/on2MZzPANqo?t=35m48s
Epokowa transformacja świata - bądź gotowy na rok 2012! cz.1/
Jednak córka Joanny w wywiadzie pt: „Monika Rajska w Radiu Bez Cenzury - UFO, Ezoteryka, NWO & 2012” http://www.youtube.com/watch?v=U6PvqIUwEEw&feature=related stwierdza, że Reptilianie przegrali już galaktyczną wojnę w 2011 roku.
Można zatem zapytać: - Z kim zatem ludzie przegrywają?
Często odnoszę wrażenie, że obie panie dużo i szybko się naczytały i polubiły o tym mówić często gubiąc sens i plącząc się w tym, o czym mówią, a przy tym mówią tonem bardzo pewnych siebie osób.
Inna „ciekawostka” Joanny Rajskiej:
„…cywilizacje stacjonujące w układzie słonecznym… do rozmów z nimi jestem ja wyznaczona… pod warunkiem, że będę miała 5 tys. zwolenników. Ja jestem tzw. przewodnikiem boskim… jestem w zasadzie istotą z 7-j gęstości (w innym wykładzie mówi, że jest to poziom Boga)… mój algorytm, mój wzór, jest na 7-j gęstości… przeze mnie są przysyłane z Głównego Logosa algorytmy do poprawy świata…przewodnik ma wysoki status kosmiczny… ja jestem przewodnikiem najwyższej klasy z 7-j gęstości… mogę posiadać ogromną moc… by się przestrzeń zapadła (gdyby użyła)”
http://youtu.be/hpXNXlB-rSs?t=10s (Joanna Rajska i jej tajemnice)
W ostatnich latach niektóre osoby są rozmiłowane w poglądzie, że Bóg wcale nie jest Bogiem, czyli nie jest doskonały, nie jest alfą i omegą. Natomiast rozwija się poprzez takie niedoskonałe byty jak ludzie. Poszerza swoją świadomość korzystając z naszej.
Jest to na tyle marna filozofia, że w zasadzie jest tym samym, co ateizm. Dlatego, że wyklucza w swoim światopoglądzie istnienie doskonałego Boga. Przeczy też przekazom o Bogu zawartym w Wedach i w Biblii.
Poruszałem temat tej błędnej filozofii już parę razy na forum.
Okazuje się, że Monika Rajska także ją głosi.
(Głoszenie tego poglądu cechuje ludzi, którzy polizali trochę tematów duchowych.)
Pojęcie Boga, było postrzegane błędnie zresztą nawet w niektórych opisach w Biblii. Poza tymi, gdzie było przedstawione prawdziwie.
Podobnie różnie jest widziane przez ludzi.
Dlatego Monika wraz ze swoją matką, Joanną, wolą zamiast tego pojęcia używać zwrotu RDZEŃ. Jednak to nie uchroniło je, przed błędnym widzeniem.
Monika stwierdza:
„- My poprzez rozwój rozwijamy wszystko, bo… jest rdzeń, a my jesteśmy rdzeniem, my go tworzymy, samymi sobą tworzymy ten rdzeń… wobec czego samodoskonalenie siebie jest doskonaleniem wszystkiego… życie i nasze istnienie jest po to, żebyśmy my siebie doprowadzali wiecznie do perfekcji.
Mikołaj Rozbicki:
- Poprzez reinkarnacje itd.) …
Monika:
- Dokładnie.”
http://youtu.be/U6PvqIUwEEw?t=20m40s
Dalej Monika mówi o Rdzeniu:
„W wielu religiach rdzeń – bo to w zasadzie można powiedzieć, że to jest ten Bóg – jest gdzieś tam przedstawiany jako osoba, jako Najwyższa Inteligencja, jako Miłosierdzie, jako …no… wszystko, co najlepsze… a więc rdzeniem my jesteśmy. My jesteśmy Jego… no … wszystko jest tym Bogiem, czy rdzeniem. Wszystko, co nas otacza i my też. My jesteśmy Jego – no nie powiem dziećmi – tylko… No jesteśmy Nim! To jest to, takie prawdziwe Jam Jest. /…/ My wszyscy jesteśmy Rdzeniem.”
http://youtu.be/U6PvqIUwEEw?t=21m45s
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Jerzy Karma
Referent
Dołączył: 20 Kwi 2008
Posty: 1090
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 1:55, 11 Lut 2012 Temat postu: Miłość, jedność, sądy |
|
|
JJW111000763
Monika o miłości:
- „Ja jestem obojętna na to, co ty robisz, ale z drugiej strony w pełni akceptuje i toleruje to, co ty robisz. To jest ta jedność właśnie. Przez tą akceptację… ja to akceptuje w pełni. I to jest ta miłość Wydaje mi się, że to jest ta miłość uniwersalna – o której tak wszyscy mówią.”
http://youtu.be/U6PvqIUwEEw?t=25m00s
Taka definicja miłości, w czyim interesie leży? Skoro zgodnie z nią to powinno się akceptować i tolerować zło, zadawanie cierpienia i bólu, wyzysk człowieka przez człowieka itp….
Nauki wszystkich Pism Świętych stoją w sprzeczności z taką definicją miłości.
Względem nauk Biblii, czy Pism Wedyjskich, to definicja Moniki jest nieświęta i demoniczna?
Oczywiście można pomyśleć, że na osobach płytko myślących zrobi pozory dobroci, gdyż zawiera w sobie magiczne zwroty: akceptacja, tolerancja, uniwersalna.
Zaś w wielu ludzkich doświadczeniach nie akceptacja i nietolerancja były przyczyną bólu. Dlatego tak bardzo ich pragną, że odrzucają w pośpiechu nawet nie akceptację zła.
Jednocześnie sami nie akceptując i nie tolerując każdej nie akceptacji i nietolerancji – czyli przecząc temu, w co uwierzyli.
W tym sensie filozofia Moniki jest nie tylko błędna, ale i wewnętrznie sprzeczna?
Nie jestem tutaj tego akurat taki pewien.
„…dla tego, kto już zaawansowany jest w yodze, środkiem jest porzucenie wszelkich czynności materialnych.” (Bhagavad-gita, Rozdział 6 - Dhyana-yoga, Tekst 3)
I jeszcze:
„Tekst 8
Zaś mówi się o osobie, że utwierdzona jest w samorealizacji i nazywa się ją yoginem (czyli mistykiem) wtedy, gdy w pełni usatysfakcjonowana jest ona wartością osiągniętej wiedzy i realizacji. Taka osoba usytuowana jest w transcendencji i całkowicie panuje nad sobą. Widzi ona wszystko - cokolwiek by to nie było: kamienie, skałę czy złoto - jako to samo.
Tekst 9
Jeszcze bardziej zaawansowany jest ten, kto traktuje jednakowo wszystkich: uczciwego dobroczyńcę, przyjaciół, wrogów, zazdrośników, pobożnych, grzeszników i tych, którzy są obojętni i niestronniczy.”
Zwracam tu szczególnie uwagę na ów tekst 9-ty.
Trzeba przyznać, że w jednej przypowieści Jezus identycznie opisuje postawę Boga, gdy równo wynagradza każdego robotnika.
Jednak nie wynagrodził tych, którzy nie przyszli do pracy!
Monika jednakowe traktowanie ludzi z wszystkich kategorii postrzega poprzez miłość. I to jest zgodne z nauka Jezusa, by miłować także nieprzyjaciół.
Należy, zatem wziąć tu pod uwagę, że nam są stawiane inne wymagania. Pewnie w tym celu, abyśmy mylnie coś, czy kogoś oceniając, nie narobili sobie złej karmy. Bo same prawo karmy nie obdarza tym samym złego, co dobrego uczynku.
Jednak prawie każdy z nas sam osobiście chciałby być prawem karmy.
A tu Jezus mówi: "Nie sądźcie…"
Jednak mówi też, że odejść wolno – jak my nie pasujemy i nam nie pasuje, ktoś.
By jednak odejść trzeba osądzić w duchu.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Jerzy Karma
Referent
Dołączył: 20 Kwi 2008
Posty: 1090
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 1:56, 11 Lut 2012 Temat postu: O duszy i świadomości |
|
|
JJW111000764
Monika o duszy i świadomości:
„Corsup (dusza) rozwija się i w pewnym momencie przestaje być corsupem – tą duszą – tylko zaczyna być czystą świadomością”
http://youtu.be/U6PvqIUwEEw?t=27m24s
Bhagavad-gita:
Rozdział 3, Tekst 42-43:
„Funkcjonujące zmysły stoją ponad martwą materią; umysł zaś jest nadrzędny w stosunku do zmysłów; jednak inteligencja stoi wyżej od umysłu; a ona (dusza) przewyższa nawet inteligencję.
Zatem wiedząc, iż dusza jest transcendentalna wobec zmysłów materialnych, umysłu i inteligencji, należy wzmocnić umysł za pomocą rozważnej inteligencji duchowej (świadomości Boga), i w ten sposób - poprzez siły duchowe - pokonać nienasyconego wroga, znanego jako żądza.”
Rozdział 7, Tekst 21:
„Ja przebywam w sercu każdej żywej istoty jako Dusza Najwyższa.”
Rozdział 13:
Tekst 17
„Mimo iż zdaje się On być (Dusza Najwyższa) podzielonym pomiędzy wszystkie istoty, nigdy nie ulega podziałowi, zawsze jednym będąc. Chociaż utrzymuje każdą żywą istotę, to wiedz, że On wytwarza wszystko i wszystko pochłania.”
Tekst 21
Natura uważana jest za przyczynę wszelkiego materialnego działania i skutków, podczas gdy żywa istota jest przyczyną rozmaitego cierpienia i radości w tym świecie.
Tekst 22
W taki oto sposób podąża żywa istota ścieżkami życia w tym materialnym świecie, ciesząc się trzema siłami natury. Tak oto doświadcza dobra i zła pośród różnych gatunków, a przyczyną tego jest jej obcowanie z naturą materialną.
Tekst 28
Kto widzi Duszę Najwyższą towarzyszącą indywidualnej duszy we wszystkich ciałach i kto wie, że ani dusza, ani Dusza Najwyższa nigdy nie ulegają zniszczeniu - ten widzi prawdziwie.
Rozdział Czternasty:
Tekst 7
Guna pasji rodzi się z nieograniczonych pożądań i pragnień, o synu Kunti, i z tego powodu wcielona dusza przywiązuje się do materialnych czynności przynoszących zyski.
Tekst 8
O synu Bharaty, przyczyną złudzenia wszystkich żywych istot jest guna ciemności zrodzona z ignorancji. A rezultatem jej jest szaleństwo, lenistwo i ospałość, które związują uwarunkowaną duszę.
Tekst 9
O synu Bharaty, guna dobroci przywiązuje do szczęścia, pasja do gromadzenia owocu czynu, ignorancja zaś, przykrywając wiedzę - do szaleństwa i głupoty.
Tekst 10
Czasami znaczenia nabiera guna dobroci, pokonując gunę pasji i ignorancji. Czasami siła pasji pokonuje dobroć i ignorancję. A innym razem, o synu Bharaty, guna ignorancji pokonuje i dobroć i pasję. W ten sposób zawsze istnieje między nimi współzawodnictwo o przewagę.
Tekst 11
Guna dobroci przejawia się i doświadczyć jej można, kiedy wszystkie bramy ciała prześwietlone są wiedzą.
Tekst 12
Kiedy wzrastają siły pasji, wtedy, o najlepszy z Bharatów, rozwijają się symptomy wielkiego przywiązania, pracy dla korzyści, niekontrolowanych pragnień, żądzy i intensywnego wysiłku.
Tekst 13
A kiedy guna ignorancji wzrasta, wtedy, o synu Kunti, przejawia się szaleństwo, ułuda, bierność i ciemnota.
Rozdział Piętnasty:
Tekst 16
Są dwie klasy istot: omylne i nieomylne. W materialnym świecie każda istota jest omylna, natomiast każda w świecie duchowym nazywana jest nieomylną.
Tekst 17
Oprócz tych dwu, są jeszcze najwyższa żywa osoba - Dusza Najwyższa, Sam niezniszczalny Najwyższy Pan, który przeniknął te światy i utrzymuje je.
We Wprowadzeniu do Bhagavad-gity czytamy:
„Żywa istota nie może posiadać najwyższej świadomości w żadnym stanie swojej doskonałości i błędna jest teoria, która mówi, że może ona taką świadomość osiągnąć.”
„zarówno świadomość Pana, jak i świadomość żywej istoty są transcendentalne. Świadomość nie jest produktem związków materii.”
„Ale świadomość Pana wolna jest od materialnych wpływów.”
„Nie można powiedzieć niczego o świecie transcendentalnym, nie będąc wolnym od materialnie zanieczyszczonej świadomości.”
„Nasza świadomość jest w obecnym momencie materialnie zanieczyszczona. Bhagavad-gita naucza, że musimy tę materialnie skażoną świadomość oczyścić. W czystej świadomości nasze czyny będą zgodne z wolą iśvary i to uczyni nas szczęśliwymi.”
„Gdy jesteśmy skażeni materialnie, jesteśmy nazywani "uwarunkowanymi". Fałszywa świadomość manifestuje się w ten sposób, że odnosimy wrażenie, że jesteśmy produktami natury materialnej. Jest to nazywane fałszywym ego. Ten, którego myśli skupiają się wokół cielesnej koncepcji życia, nie może zrozumieć swojego położenia.”
„Wyzwolenie, oznacza wolność od świadomości materialnej.
„Oznacza wyzwolenie z nieczystej świadomości tego świata materialnego i usytuowanie się w świadomości czystej.”
„Świadomość już posiadamy, jako że jesteśmy integralnymi cząstkami Pana, ale znajdujemy się pod wpływem niższych gun natury materialnej. Natomiast Pan, będąc Najwyższym, nigdy im nie ulega. Taka jest różnica pomiędzy Najwyższym Panem a duszami uwarunkowanymi.”
„Świadomość to: "Ja jestem." Więc czym ja jestem? W nieczystej świadomości ' ja jestem" oznacza, że "ja jestem panem wszystkiego, co znajduje się w zasięgu mojego wzroku. Ja jestem podmiotem radości." Świat się kręci, ponieważ każda żywa istota myśli, że ona jest panem i stworzycielem tego świata materialnego. Świadomość materialna dzieli się na dwie kategorie psychiczne. Jedna, że ja jestem stworzycielem, i druga: ja jestem podmiotem radości. W rzeczywistości stworzycielem, jak i podmiotem radości jest Najwyższy Pan, a żywa istota, będąc integralną cząstką Najwyższego Pana, nie jest ani stworzycielem, ani podmiotem radości, lecz współdziałającym. Jest ona stworzonym i jest przedmiotem radości.”
„Żywe istoty, podobnie jak Pan, są pełne świadomości i pragną szczęścia. Pan jest wiecznie szczęśliwy i jeśli żywe istoty obcują z Panem, współpracują z Nim i towarzyszą Mu, wtedy również są szczęśliwe.”
Rozdział 2
Tekst 53
Kiedy umysł nie jest już dłużej niepokojony przez kwiecisty język Ved i pozostaje niewzruszony w transie samorealizacji, wtedy osiąga się boską świadomość.
Tekst 55
Najwyższa Osoba Boga rzekł: O Partho, kiedy człowiek porzuca wszelkiego rodzaju pragnienia zmysłowe, których źródłem są wytwory umysłu, i gdy jego umysł - oczyszczony w ten sposób - znajduje zadowolenie w duszy jedynie, wtedy mówi się, że osiągnął on czystą świadomość transcendentalną.
Tekst 66
Ten jednak, kto nie jest połączony z Najwyższym (w świadomości Krsny), nie może posiadać ani transcendentalnej inteligencji, ani zrównoważonego umysłu, bez czego niemożliwe jest osiągnięcie spokoju. A jak bez spokoju może istnieć jakiekolwiek szczęście?
Rozdział 10, Tekst 22
W żywych istotach - jestem siłą życia (świadomością).
Rozdział Trzynasty, Tekst 34
O synu Bharaty, tak jak słońce samo oświetla cały ten wszechświat, tak żywa istota, jedna wewnątrz ciała, oświetla je całe świadomością.
Rozdział Osiemnasty, Tekst 58
Jeśli staniesz się świadomym Mnie, dzięki Mojej łasce pokonasz wszelkie przeszkody uwarunkowanego życia. Jeśli jednakże nie będziesz pracował w takiej świadomości, ale będziesz działał poprzez fałszywe ego, nie słuchając Mnie, doprowadzisz się do zguby
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Jerzy Karma
Referent
Dołączył: 20 Kwi 2008
Posty: 1090
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 1:58, 11 Lut 2012 Temat postu: Wglądy i niewglądy |
|
|
JJW111000765
W rozmowie na skype pada poważne pytanie do Moniki:
- „Skoro jest Pani serwerem, to z kim się pani łączy dokładnie?
- „No… - odpowiada Monika sama ledwo powstrzymując się od śmiechu i ironii - … z sąsiadami naszymi.
- A kim oni są w takim razie? – pada poważnym tonem pytanie
- Mmmm.. no więc…no tak… - odpowiada Monika pohamowując śmiech - … nie będę dokładnie wszystkich wymieniać… natomiast to są właśnie… miedzy innymi… te najbardziej… takie znane cywilizacje…czyli tak jak już mówiłam wcześniej… Plejadianie…yyyy… Veganie…Alfa Centaurii…Zeta Reticuli… itd. … itd. …”
http://youtu.be/U6PvqIUwEEw?t=27m54s
Cóż. W zasadzie można tego nie komentować, bo sposób odpowiedzi Moniki naprawdę jest niepoważny. Wyraźnie wyczuwa się w nim, że Monika sama nie traktuje poważnie tego, co opowiada.
Czy z matką chcą pojechać na modnych tematach ku sławie i „lepszej marce samochodu”? Jak to stwierdziła mama, gdy mówiła, że „przydałby się lepszy samochód”.
(Oj… trzeba uważać na słowa… też na żarty.)
Dla zdobycia popularności wśród ludzi nie jest ważne, co się mówi, ale jak dużo, jak głośno i na ile szokująco, a szokuje się bulwersując i zaskakując. A zaskakuje to, co będzie inne. Nawet, jeśli często będzie głupie – aby tylko miało pozory mądrości. Poza tym do niektórych ludzi często bardziej docierają słowa, niż wypowiadana treść. Lubią oni słyszeć: miłość, rozwój, prawda itp., gdy zaś tego typu zwroty słyszą, to mniemają, że wszystko jest w najlepszym porządku…
Cóż… w historii spirytyzmu znane są przypadki osób uzdolnionych transcendentalnie, które mimo tych uzdolnień dodatkowo oszukiwały ludzi, aby osiągać lepsze efekty poprzez dążenie do robienia większego wrażenia na otoczeniu.
Wynika to z ludzkiego ego i z żądzy.
Same uzdolnienia nie czynią nikogo czystym.
Wg tego, co obserwuję u obu pań Rajskich, to mamy z tym do czynienia.
Nie posuwam się tu jeszcze do stwierdzenia, że świadomie oszukują.
(Spotkałem w internecie wypowiedzi osób, które tak właśnie odebrały panie Rajskie.)
Jednak uważam, że poza określonymi darami wglądu, jakie niewątpliwie mają, więcej wymyślają i fantazjują z własnej wyobraźni i spekulacji. Mając przy tym iluzję własnej wielkości i szczególności.
Nie tylko one uległy własnej osobowości. To przypadłość prawie każdego człowieka. Ulegali jej nawet najwięksi mistycy i mędrcy. I każdy, póki znajduje się pośród materialnych zjawisk, zawsze podlega temu zagrożeniu, aby jej ulec.
Nawet wiele tekstów w Biblii powstało pod wpływem ludzkich skaz. O czym pisałem już na forum. Ale i ci sami autorzy czasem napisali coś, co było czyste i płynęło jedynie z natchnienia – wolne od ich osobowości i wolne od ich poglądów, czy wyobraźni.
Jednak uważam, że warto Biblie czytać. I tak samo uważam, że warto posłuchać np. pań Rajskich. Po to, aby wychwycić w tym, co mówią to, co ma wartość. Bowiem i takie rzeczy można usłyszeć.
Jednak przyjmowanie wszystkiego, co mówią, byłoby dużym błędem.
Monika i Joanna, obie mają określony dar. To nie ulega wątpliwości. Dlatego można od każdej z nich także usłyszeć coś cennego. I nawet, jeśli im samym coś się czasem pomiesza, choćby z powodu trudności przekazu wiedzy w ludzkim języku, z powodu terminologii używanej często do określania nawet sprzecznych zjawisk, to słuchanie tego rodzaju zagadnień jakby nie było prowadzi do zajmowania się nimi. Zajmowaniu zaś powinna towarzyszyć głębsza analiza i badanie zgodności tego, co mówią z wcześniejszymi przekazami mistyków i ludzi mających wgląd.
Gdy słucham ich różnych wypowiedzi, to dostrzegam różnice poziomów, z jakich mówią. Nie zawsze mówią z tego samego poziomu. W sumie nie powinno to dziwić, gdyż bycie stale na odpowiednio wysokim poziomie wymaga znacznie dłuższej pracy nad sobą. A przede wszystkim wymaga skromności.
Butność, czy sądzenie, że jest się wyzwoloną osobą (która np. myśli np. o lepszym samochodzie – no chyba, że jej się często psuje, to OK), czy sytuowanie siebie znacznie ponad innymi, zawsze sprowadza niżej.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Jerzy Karma
Referent
Dołączył: 20 Kwi 2008
Posty: 1090
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 2:01, 11 Lut 2012 Temat postu: "Proroctwa" i weryfikacja |
|
|
JJW111000766
Monika zapowiada masowe szaleństwa i zgony wielu ludzi na luty 2012:
http://youtu.be/U6PvqIUwEEw?t=1h03m00s
Utratę umysłów:
http://youtu.be/U6PvqIUwEEw?t=1h55m00s
Gdy to piszę jest początek lutego. I mam przekonanie, że „przepowiednia” nie sprawdzi się.
Niestety Pan Rozbicki stwierdził, że każdy, kto ma wątpliwości do czegoś, co mówi Pani Monika, to „przychodzi pograndzić” i adresuje to do słuchacza, który wcześniej zadał pytanie Monice:
- W jaki sposób Pani weryfikuje te informacje?
(Patrz http://youtu.be/U6PvqIUwEEw?t=1h16m00s)
Z tego wynika, że Mikołaj Rozbicki oczekuje i wręcz wymaga, by wszyscy uznali obie Panie Rajskie za proroków bożych. A nawet za istoty nieomylne. A przecież nawet prorocy nie zawsze byli nieomylni.
Wg Mikołaja ludzie mający zastrzeżenia do głoszonych tam „proroctw” też przychodzą niepotrzebnie.
Otóż Panie Mikołaju bardzo potrzebnie, bo „prawdziwa cnota krytyki się nie boi.”
Tu zaś widać wielki strach…
Przychodzą potrzebnie, by uratować tych, którzy uwierzą w niektóre głoszone nieprawdy.
Jednak dla Mikołaja tacy ratownicy są „pseudoprzebudzeni”.
Z tego by wynikało, że przebudzony jest sam Mikołaj.
Następnie zaprzecza Mikołaj sam sobie mówiąc, że podaje w radiu tylko informacje, „a wy róbcie z nimi, co chcecie.”
Monika zaś weryfikację określiła:
- „Zawsze się znajdzie ktoś, kto jest przeciwny …
Każdy broni swoich poglądów jak pies kości.”
http://youtu.be/U6PvqIUwEEw?t=1h19m39s
Moniko, weryfikacja i krytyka, nie oznacza bycia przeciwnym, ani obrony swoich poglądów. Oznacza głębsze poznanie np. Twoich. A chyba tego się nie lękasz. I potrafisz chyba bronić swoich kości? Czy wolisz raczej, by wszyscy Ci je darowali na wiarę?
Tymczasem to nie są już Twoje kości, bo głosisz je publicznie.
To zaś zobowiązuje do ich obrony.
Weryfikacja nie jest przyhamowaniem Moniko. Jak to określiłaś.
Powoływanie się na algorytm typu: „wspólny cel” nie jest dowodem tego, że wszystko, co głosicie jest prawdą.
Dalej Monika twierdzi:
- „Na szczegóły nie zwracajmy uwagi”
Ale przecież Moniko, „diabeł tkwi w szczegółach”.
Mówiąc zaś „wspólna myśl jedności” sama się z tego śmiejesz..
http://youtu.be/U6PvqIUwEEw?t=1h20m40s
Dalej jako wspólny cel podajesz „rozwój duchowy”.
Tylko, że czym innym jest ów rozwój u Ciebie, a czym innym np. u mnie, czy innych ludzi.
Pytanie: Kto widzi więcej?
Oczywiście, wg Ciebie Ty.
Jeśliby tak było, to okazało by się, ze widzisz więcej od Pism Wedyjskich. W co wątpię i wiem, że widzisz mniej.
Czy się dogadamy?
Skoro każdy widzi inny poziom, i każdy mniema, że wyższy od drugiego
Mój w każdym razie jest weryfikowany w oparciu o Pisma.
I nie jest to kłótnia, lecz troska o prawdę.
I by nie głoszono nieprawdy.
Oczywiście głosicie też wiele prawdziwych rzeczy. Ale tak już jest, że nim najczęściej towarzyszą zanieczyszczenia. Taka natura głoszonej prawdy jest w tym świecie.
Jestem przekonany, że jesteś Moniko wspaniałą istotą, choć jest ona manifestowana nie samodzielnie, lecz z zanieczyszczeniami tego świata, oraz Twojej osobowości.
Monika:
- „Porozmawiajmy: Dlaczego tak? Dlaczego srak?”
http://youtu.be/U6PvqIUwEEw?t=1h21m50s
Dalej Monika pyta:
- „A gdzie jest rozwój duchowy?”
http://youtu.be/U6PvqIUwEEw?t=1h26m25s
Tylko, co wg Moniki jest rozwojem duchowym? Przyjęcie bezkrytyczne wszystkiego, co głosi z mamą?
Rozwój duchowy jest czym innym, a czym innym jest droga do rozwoju duchowego. Dróg do rozwoju jest wiele.
W zasadzie dróg jest wiele, a kogo i jak one poprowadzą – zależy od wnętrza człowieka. Nie od jego poglądów. Jednak i poglądy mają wpływ na wnętrze.
I czy za rozwój duchowy należy ogłosić zgodę, na każdy wymyślony przez kogoś pomysł na świat?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Jerzy Karma
Referent
Dołączył: 20 Kwi 2008
Posty: 1090
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 18:38, 18 Lut 2020 Temat postu: Miłość, jedność, sądy c.d. |
|
|
JJW111001062
Wyżej w poprzednim wpisie postu nr JJW111000763 omawiałem wypowiedź Moniki Rajskiej o miłości, w której ona mówi:
„Ja jestem obojętna na to, co ty robisz, ale z drugiej strony w pełni akceptuje i toleruje to, co ty robisz. To jest ta jedność właśnie."
Podkreśliłem wówczas, że nie powinno się akceptować i tolerować zła.
Ale wyraziłem tam wątpliwość, co do tego, czy filozofia Moniki jest rzeczywiście błędna i wewnętrznie sprzeczna, gdyż nawiązałem do słów z Bhagavad-gity, Rozdziału 6 - Dhyana-yoga, Tekstu 9:
"... zaawansowany jest ten, kto traktuje jednakowo wszystkich: uczciwego dobroczyńcę, przyjaciół, wrogów, zazdrośników, pobożnych, grzeszników i tych, którzy są obojętni i nie stronniczy.”
Także do przypowieści Jezusa, w której gospodarz jednakowo wynagradza wszystkich robotników. (Mat. 20:1-16)
Tak samo tych, którzy podjedli pracę w winnicy później jak tych, którzy uczynili to wcześniej.
Powinienem to wyjaśnić dodatkowo.
W Łuk. 23:43 Pan Jezus nie powiedział do obu łotrów, ale tylko do drugiego z zawieszonych złoczyńców: "Zaprawdę powiadam ci, dziś będziesz ze mną w raju."
Choć ten pierwszy tylko powiedział (Łuk. 23:39, BW): "Czy nie Ty jesteś Chrystusem? Ratuj siebie i nas."
Chciał, aby go ratować mimo jego występków. Dalej zachowywał się jak łotr. Jego charakter nie zmienił się na lepszy nawet na krzyżu.
Zaś drugi (Łk 23:41, BT) powiedział: "My przecież - sprawiedliwie odbieramy bowiem słuszną karę za nasze uczynki, ale On nic złego nie uczynił."
Przyjął, zatem karę, jaka go spotkała jako konsekwencję swoich uczynków. Nie miał o to pretensji do nikogo, a tylko do samego siebie.
Jednocześnie widział, ze Jezusa skrzywdzono i współczuł mu. Przejawił zupełnie inny charakter, niż pierwszy złoczyńca.
Dlatego nie stało się tak, że Jezus potraktował ich jednakowo. Ale przeciwnie: każdego inaczej, odpowiednio do ich charakterów.
W powyższej przypowieści o gospodarzu Jezus miał na myśli Królestwo Boże. I każdy, kto pracuje dla tego Królestwa, otrzyma je.
Zaś z wydarzenia na Golgocie mamy informację, że by wejść do Królestwa Bożego należy posiąść dobry charakter.
Bo nie wejdzie tam ktoś, kto ma charakter łotra. Nie ma tam miejsca dla łotrów.
Wyobraźmy sobie, że Monika Rajska zakłada swoje królestwo i bierze tam wszystkich, bo jak mówiła w pełni akceptuje i toleruje to, co robią inni. Zatem wzięłaby też łotrów.
Czym byłoby takie królestwo, w którym byliby wszyscy łącznie z łotrami? Czym różniłoby się od tego, co obecnie jest na ziemi? Niczym.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|