Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Jerzy Karma
Referent
Dołączył: 20 Kwi 2008
Posty: 1090
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 7:29, 24 Wrz 2010 Temat postu: Sprawa Joba i kryteria WARTOŚCI |
|
|
JJW111000602
Sam nie raz zastanawiałem się nad sprawą Joba – a w zasadzie nad SPRAWĄ BOGA.
Dlaczego Bóg pozwolił szatanowi na czynienie czegoś, co w naszych oczach jest złe?
„Na to rzekł Pan do szatana: Oto wszystko, co ma, jest w twojej mocy, tylko jego nie dotykaj! I odszedł szatan sprzed oblicza Pana.” (Job. 1:12, BW)
I po jakimś czasie:
„Na to rzekł Pan do szatana: Oto jest w twojej mocy, tylko jego życie zachowaj.” (Job. 2:6, BW)
Taka postawa Boga z ludzkiego punktu widzenia wydaje się nie pasować do doskonałego Boga.
A z jakiego może pasować? – nasuwa się naturalne pytanie.
Wszystko zależy od kryteriów WARTOŚCI.
Jeśli będziesz zdawać egzamin na prawo jazdy z pomocą symulacji komputerowej, to egzaminatora nie przerazi, gdy rozbijesz wirtualny samochód.
Ty jednak przejmiesz się jego rozbiciem, bo oblejesz egzamin. Dlatego będziesz przezywał tę jazdę w sposób prawdziwy – twoje przeżycia, czyli emocje, będą autentyczne.
To, co jest WARTOŚCIĄ u ludzi, zazwyczaj jest tym – co przemija wraz z ziemskim życiem.
I jest WARTOŚCIĄ tylko w owym życiu. Podobnie jak ów wirtualny samochód jest wartością tylko w czasie egzaminu. Ale musisz go przezywać jako prawdziwy, inaczej oblejesz egzamin.
Dlatego słusznie przeżywamy życie wraz z jego WARTOŚCIAMI, bo na gruncie takiego postrzegania możemy stworzyć, a raczej wydobyć z siebie, WYŻSZE WARTOŚCI.
Stworzyć w sobie, bo one w świecie istnieją, i choć istnieją też w nas – to możemy je stworzyć w inny sposób, możemy je przejawić – zasiać i pielęgnować w naszym innym przejawie. Bo jako boże duchy-dzieci zaistnieliśmy w wielu ciałach-polach, jakie ma człowiek. I dokonujemy wyboru, co się przejawia na tych polach, czyli jacy jesteśmy. Choć dziś nie decydujemy już o tym, co tam jest. Jednak nasze dzisiejsze decyzje mają na to wpływ, co tam będzie. Nasza wola, co do DZIŚ jest ograniczona.
Decyduje tez o naszych wyborach nasza siła – tę jednak także wypracowujemy sobie.
Siła jest bardzo istotna w związku z wpływami innych ludzi, czy wpływami struktur społecznych. Ona może nas chronić przed złymi wpływami. Przed nasza słabością, przed uleganiem, gdyż tak już jest, że ludzie często nie idą za tym, co jest słuszne, lecz za tym, co jest silniejsze.
Niech każdy wydobywa to, o czym napisał Piotr, a co jest ukryte nawet przed samym człowiekiem:
„Lecz ukryty wewnętrzny człowiek z niezniszczalnym klejnotem łagodnego i cichego ducha, który jedynie ma wartość przed Bogiem.” (1 Piotr. 3:4, BW)
Aby się stało tak, że ów cichy duch zacznie też mieć wartość przed człowiekiem.
Życie w tym świecie jest jak pobyt na wirtualnym egzaminie. Idziesz na egzamin, aby go zdać – zatem nie możesz go lekceważyć. Choć pojazd, jakim kierujesz nie jest jeszcze tym pojazdem, którym będziesz jeździł.
Na egzaminie jedziesz jakbyś nie jechał. Także i my tu zyjemy tak – jakbyśmy nie żyli.
A jednak musimy traktować sprawy poważnie. Nie pod względem samych spraw, lecz pod względem tego – abyśmy zachowywali się właściwie.
Tymczasem większość przywiązuje większą wagę do owych wirtualnych ziemskich rzeczy, niż do tego jak się zachowują.
„ A ci, którzy używają tego świata, jakby go nie używali; przemija bowiem kształt tego świata.” (1 Kor. 7:31, BW)
„ I świat przemija wraz z pożądliwością swoją; ale kto pełni wolę Bożą, trwa na wieki.”
(1 Jan. 2:17, BW)
Na symulatorze jazdy jedziemy jakbyśmy nie jechali:
„ A ci, którzy płaczą, jakby nie płakali; a ci, którzy się weselą, jakby się nie weselili; a ci, którzy kupują, jakby nic nie posiadali.” (1 Kor. 7:30, BW)
Jednak to z tej jazdy będziemy rozliczeni.
„I wydało morze umarłych, którzy w nim się znajdowali, również śmierć i piekło wydały umarłych, którzy w nich się znajdowali, i byli osądzeni, każdy według uczynków swoich.” (Obj. 20:13, BW)
Dlatego rzeczy tego świata nie mają tych wartości, jakie widzą w nich ludzie.
Tymczasem skłonni jesteśmy osądzać Boga przez pryzmat własnego widzenia wartości.
Niektórzy zaś idą jeszcze dalej i zaczynają sobie wszystko lekko ważyć…
My jednak póki jesteśmy na egzaminie, nie możemy zachowywać się jak egzaminator.
Bo nie zdamy wtedy egzaminu.
Dla Boga wartością jest nasze zachowanie. ono nas określa. I tylko z tym wyjdziemy z tego świata - z sali egzaminacyjnej.
My zaś większą wagę przykładamy do rzeczy, których ze sobą nie zdołamy zabrać. I jeszcze oczekujemy, aby Bóg tez większą wagę przywiązywał do tych rzeczy.
Inna jest pozycja zdającego, a inna pozycja egzaminatora.
Zdający także nie może zachowywać się jak egzaminator, bo wówczas zapomni o tym, że sam zdaje egzamin i obleje go.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Jerzy Karma dnia Pią 7:29, 24 Wrz 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
wir
Dołączył: 22 Lip 2010
Posty: 24
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 19:34, 24 Wrz 2010 Temat postu: |
|
|
Jerzy Karma napisał:
Cytat: | Sam nie raz zastanawiałem się nad sprawą Joba – a w zasadzie nad SPRAWĄ BOGA.
Dlaczego Bóg pozwolił szatanowi na czynienie czegoś, co w naszych oczach jest złe?
„Na to rzekł Pan do szatana: Oto wszystko, co ma, jest w twojej mocy, tylko jego nie dotykaj! I odszedł szatan sprzed oblicza Pana.” (Job. 1:12, BW)
I po jakimś czasie:
„Na to rzekł Pan do szatana: Oto jest w twojej mocy, tylko jego życie zachowaj.” (Job. 2:6, BW)
Taka postawa Boga z ludzkiego punktu widzenia wydaje się nie pasować do doskonałego Boga.
A z jakiego może pasować? – nasuwa się naturalne pytanie.
|
Czytałem już najprzeróżniejsze opracowania dotyczące Księgi Hioba, usiłujące wyjaśnić o co tak naprawdę tam chodziło?
Moim zdaniem, sprawa jest bardzo prosta.
Chodzi o typowo żydowski nacjonalizm.
O ile pamiętasz, pierwsza żona Hioba, z którą miał bodajże siedmioro dzieci, nie była żydówką. Wobec tego, ich dzieci, również nie były żydami. Żydostwo, dziedziczy się po matce.
Bóg oddał losy Hioba i jego rodziny w ręce Szatana, z zastrzeżeniem, że Hiobowi nie może się nic stać. Nie istotne były losy nie żydów, czyli żony Hioba i ich dzieci. Nimi nikt się nie przejmuje. Goja, można oddać w ręce Szatana – to żaden problem.
Dopiero później, jak pojął za żonę żydówkę, wiodło mu się wspaniale i miał wszystkiego z nawiązką.
Całość podparta jest decyzjami rzekomo boskimi, które maja unaocznić, że nawet dla samego boga, losy nie żydów nie mają żadnego znaczenia.
wir
.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Jerzy Karma
Referent
Dołączył: 20 Kwi 2008
Posty: 1090
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 6:57, 03 Cze 2011 Temat postu: |
|
|
JJW111000712
Czy obaj nie uprościliśmy tematu?
Może każdy z nas przypomina fizyka znającego tylko fizykę klasyczną
Choć innym razem obaj sięgamy poza wąskie obszary
Są rzeczy, które można wytłumaczyć jedynie wtedy – gdy się zerka poza własne podwórko intelektualno - poznawcze.
Oczywiście, co się da wytłumaczyć fizyką klasyczną, to należy tego używać.
Jak najbardziej. Skoro to działa
No i są z tego pożytki.
Tak samo Twoje upatrywanie przyczyny w nacjonalizmie jakiegoś narodu może być słuszne.
Z pewnością przez nacjonalizm rozumiesz tu ideologię dyskryminującą inne narody.
Ale ta odmiana nacjonalizmu odpowiada tej odmianie ego, które zapatrzone w siebie gotowe jest wykorzystać innych niczym przedmioty.
Jednak zdrowy nacjonalizm jest rozumieniem przez jednostkę tego, że przynależność do narodu, oraz istnienie narodu, jest jej dobrem – lecz z zastrzeżeniem, że tylko wtedy, gdy ów naród ma na celu służenie swoim obywatelom.
Wracając do zarzutu nacjonalizmu to, jeśli jednak w jakimś konkretnym przypadku będzie on niesłuszny, to przynajmniej przypomina nam, że nacjonalizm nie zawsze okazuje się dobry.
Musimy jednak zdawać sobie też sprawę, że nacjonalizm dla narodu jest tym, czym ego jest dla człowieka. Jednak dla człowieka nacjonalizm jest wyższym poziomem, niż poziom ego. Bo choć nie sięga się tu do poziomu ludzkości, jednak poziom nacjonalizmu niejednego wzniósł ponad jego ego.
Jednak jakby nie było, gdy stawiamy komuś zarzut bycia na poziomie ego, czy na poziomie nacjonalizmu, to jest to elastyczna kwestia, a w jednym z tych poziomów jest zarazem kwestią osądzania – na co trzeba mieć podstawy.
Jest elastyczna, bo ego wcale samo z siebie nie musi być czymś negatywnym.
Każdy z nas powinien miłować samego siebie, lecz w harmonii ze światem.
I tak samo jak innych.
Ego jest narzędziem do poruszania się w świecie.
Gdy jednak ego nabiera skrajnego wymiaru nie umiarkowania, wtedy staje się czymś negatywnym dla świata. Wówczas, aby tak je osądzić należy mieć dowody.
Podobnie jest z nacjonalizmem.
Istnienie narodów jest pięknym zjawiskiem i tworzy różnorodność świata.
Nawet służy światu i całej ludzkości.
Dlatego, że kultura, język, system, metody i obyczaje, stwarzają wielość środowisk, w których człowiek bywa formowany na wiele sposobów, a przecież rozwój ludzkości opiera się na zróżnicowaniu jednostek. Bo jakie byłoby życie ludzkie, gdyby wszyscy byli jednakowi?
Np. „Chińczycy i Japończycy zawsze lepiej wypadają w testach matematycznych od Europejczyków i Amerykanów, bo Ich mózgi pracują inaczej”. W trakcie dokonywania procesów matematycznych u tych pierwszych następuje „pobudzenie obszarów mózgu odpowiedzialnych za wyobraźnię przestrzenną”, zaś u osób anglojęzycznych „zaobserwowano wzmożoną aktywność obwodu powiązanego z językiem”.
Cytat: | Różnice w pracy mózgu dzieci ze Wschodu i Zachodu są spowodowane odmiennością językową i innym sposobem nauczania matematyki w szkole. W języku chińskim nazwy liczebników są bardziej „logiczne” niż w angielskim czy polskim. Po chińsku 11, 12, 20 są werbalnie określane jako 10 plus 1, 10 plus 2 i 2 dziesiątki, podczas gdy w językach europejskich mają przeważnie specjalne nazwy – dwanaście, dwadzieścia. Zrozumienie tych liczebników wymaga od mózgu pewnego wysiłku. Chińczycy muszą się mniej trudzić, by zrozumieć swoje „dwie dziesiątki”, dlatego ich ośrodki językowe w mózgu są wyciszone. Jednak zasadnicza przewaga Azjatów wynika stąd, że ich mózgi lepiej „widzą” liczby w przestrzeni. | [link widoczny dla zalogowanych]
Wszyscy się wzajemnie potrzebujemy i w dużym stopniu dzięki naszemu zróżnicowaniu. To osobniczym, narodowym i rasowym różnicom, ludzkość może zawdzięczać swój rozwój.
Niestety to nie było i nie jest rozumiane należycie.
W nacjonalizmie złe jest to, że „uznaje sprawy własnego narodu za najważniejsze” /wikipedia/, lecz wtedy, gdy niedoskonałości ego są rzutowane na nacjonalizm.
Bowiem naród ma prawo miłować siebie, lecz czyż jego byt nie będzie znacznie lepszy dzięki współpracy z innymi narodami? Dlatego i one zasługują na jego miłość w takim samym stopniu.
Jednak pewne sprawy mają prawo być najważniejsze, a nawet powinny. Szczególnie, gdy chodzi o to wszystko, co można nazwać rodzajem ubezpieczenia lub zabezpieczenia, a co jest tym, co w przypadku człowieka nazywamy czuwaniem i rozwagą.
Należy, bowiem pamiętać stale, że niedoskonałość może w każdej chwili przejawić się u innych narodów jako akt agresji. Póki ludzie bywają niedoskonali, a świat nie wypracował wystarczających modeli – które by temu zapobiegły na stałe.
Czy rzutowanie negatywnej odmiany nacjonalizmu na sprawę Joba jest uzasadnione?
Sam pomysł przyznam jest ciekawy.
Tym bardziej, że pasuje do innych historii opisanych w Starym Testamencie, które wydają się z naszej perspektywy /naszego stanu wiedzy/ wybitnie ukazywać negatywną nacjonalistyczną postawę żydów.
W związku, z czym nie ma sensu twierdzić, że żydzi nie przejawiali negatywnego nacjonalizmu, ani że nie powoływali się z nim na swojego boga – co nawet wyrazili w swoich pismach.
Czy jednak my wiemy wszystko o tamtym okresie i podstawach tamtych wydarzeń?
Bo nawet, jeśli nawet wtedy nie wszyscy żydzi /raczej większość/ wiedzieli o co chodzi, to z pewnością negatywne skłonności nacjonalistyczne miało sporo z nich. Ale i dziś, w którym narodzie nie ma tego zjawiska?
Istotne tu jest pytanie: Czy Bóg-Anioł prowadzący żydów miał takie skłonności, czy raczej przyświecało Mu coś o wiele ważniejszego?
Jak np. usunięcie z Ziemi gatunku istot, dla których jej nie przeznaczono?
Co niektórzy sugerują w swoich publikacjach, czy wystąpieniach.
Jednak przyczyna może sięgać nawet tam, gdzie obecnie stan ludzkiej wiedzy nie sięga.
Gdy chodzi o Joba to czy nacjonalizm rzeczywiście odegrał tu swoją rolę?
Z historii o Jobie dowiadujemy się, że wiodło mu się bardzo dobrze też z pierwszą żoną.
I Bóg się cieszył z życia Joba i z jego rodziny, skoro im błogosławił.
Szatanowi też nie przeszkadzała żona Joba.
Przeszkadzało mu samo istnienie Joba i jego charakter.
Tak bardzo mu ten charakter przeszkadzał, że uznał, iż jest jedynie wynikiem okoliczności zewnętrznych. Zatem wynikiem dostatku materialnego, dobrej żony i wspaniałych dzieci, rodzinnej miłości, czy zdrowia.
Szatan nie wierzył, aby człowiek mógł być dobry sam z siebie, aby mógł osiągnąć taki stan bez względu na okoliczności.
To trzeba przyznać, że wydarzenia, które nastąpiły, wyraźnie dowiodły praktycznie, że szatan się mylił.
I nie należy zapominać, że urodziliśmy się w świecie, w którym władcą jest szatan.
Jeśli rodzisz się w Polsce, to z powodu pochodzenia twoich rodziców i podlegasz władzy tego kraju.
Gdyby któryś z Twoich przodków wybrał inny kraj, to byś się tam urodził i podlegał tamtej władzy. Tak to już jest.
Czy w to ktoś wierzy, czy nie, ale Biblia przedstawia ciekawą informację, że nasi ziemscy praprzodkowie zrezygnowali z Rządu Boga – z jego praw, i wybrali to, co zaoferował im szatan – tym samym automatycznie przyjęli władzę szatana. Poddając się jemu jako doradcy, którego słuchają.
Dalej czytamy o wygnaniu z Raju – z państwa Boga.
A ziemia, nasz obecny świat jest wyraźnie określany, jako miejsce, którym włada szatan.
Nikt zorientowany nie mówi, że szatan jest dobry.
Dlatego nie powinno dziwić, że zrobił z majątkiem Joba, jego rodziną i jego zdrowiem, to – co zrobił.
Zaznaczmy to jeszcze raz – zrobił to szatan, a nie Bóg.
Niech to pomoże dla wielu uświadomić naturę szatana.
Pewnie by zabił samego Joba, ale na to już mu Bóg nie pozwolił.
Dlaczego?
Dlatego, że to już nie wykazałoby charakteru Joba.
Zabicie Joba nie miałoby tu sensu.
Szatan włada na ziemi, jednak Bóg ma nad nim większą moc. I w szczególnych przypadkach ogranicza wolę szatana.
Ogólnie jednak szatan włada jak chce.
Każdy wrażliwy człowiek patrząc na okropności, jakie się działy i dzieją na ziemi zastanawiał się: Jak Bóg na to pozwala?
Cóż. To świat szatana, do którego nasi prarodzice sami wkroczyli wybierając szatana w miejsce Boga. Zatem otrzymali świat szatana.
Czy jednak jest tak, że Bóg nas opuścił – nas, dzieci tych, którzy go opuścili?
Nie – nie opuścił, gdyż dał szansę, by każdy z nas mógł wybrać Boga w miejsce szatana.
Każdy wrażliwy człowiek patrząc na okropności, jakie się działy i dzieją na ziemi chciałby, aby Bóg wkroczył, i usunął złe rządy szatana.
Ale szatan mówi:
- Ludzie ziemi sami przyjęli mnie odrzucając Boga. Dlatego nalezą do mnie. Ich dzieci rodzą się w moim królestwie i także należą do mnie.
Bóg jednak tak tego nie widzi, gdyż posyłając ludziom nauczycieli poucza o możliwości wyboru Boga i odrzuceniu szatańskich rzeczy.
wir napisał: | Bóg oddał losy Hioba i jego rodziny w ręce Szatana . |
Nie zapominajmy, że cała ziemia jest w rękach szatana.
Zaś błogosławieństwo Boga jest rodzajem ochrony przed szatanem.
Nie ma sensu mieć do Boga pretensji o to, gdy ktoś nie ma tego błogosławieństwa, albo gdy Bóg mu je cofnie.
Błogosławieństwo jest czymś szczególnym i wyjątkowym, nie należy się obligatoryjnie – z urzędu każdemu
Z urzędu to mamy władzę szatana na ziemi.
Zaś z wolnej woli możemy wybrać władzę Boga i przypieczętować to swoim życiem, czyli tym jak postępujemy w życiu – czy wg nauk szatana, czy wg nauk Boga.
Jednak nasze próby objaśnień mogą być zaledwie tym, czym jest fizyka klasyczna
Jestem otwarty na zupełnie inne objaśnienia. Tak – nie objaśnienie, lecz objaśnienia.
Bo jest ich jeszcze kilka.
Istotne jest w nich to, że w każdym z nich Bóg wychodzi obronną ręką.
A z pewnością ów Bóg – który jest rzeczywiście Bogiem, w sensie stałych kosmicznych praw, które są stałą inteligencją wszechświatów – i który to Bóg wcale nie potrzebuje czuć się Najwyższym
Czyż nasza inteligencja nie opiera się na istnieniu określonych reguł i praw manifestujących się jako zjawiska?
A istnienia większości tych reguł ludzka nauka nawet nie podejrzewa.
Poza tym ludzie przez wiedzę, czy przez inteligencję, rozumieją tylko to – co sami znają. Tymczasem sami przecież obserwują, że ich wiedza jest ograniczona, a inteligencja skazana na błądzenie.
Ludzka wiedza i inteligencja są, zatem drobnym przejawem istnienia prawdziwej wiedzy i inteligencji.
I jeszcze o kwestii nacjonalizmu żydów, opartego nawet na poleceniach ich boga, opisanego w innych biblijnych historiach.
Pamiętam jednak, że o tym już było pisane tu na forum.
Problem może też brać się z tego, jak wprogramowano ludziom patrzeć na księgi Biblii - że jest cała natchnionym Słowem Bożym.
W tej sytuacji ludzie ją albo całą przyjmują, albo całą odrzucają.
Prawda jest taka, że księgi Biblii to dzieła ludzi, z których niektórzy w niektórych momentach pisali odbierając natchnienie Boga. Częściej pisali pod wpływem swojego umysłu jak i pod wpływem różnych istot. Też anioły narodów.
Wskazują na to nawet wypowiedzi z samej Biblii.
Najczęściej jednak przytacza się inne słowa, co nie służy dobrze tym naukom Biblii, które są natchnione, bo razem z odrzuceniem całej Biblii są odrzucane i one.
W ten sposób wielu - z powodu odrzucania kąkolu odrzucając całą Biblię -odrzuca też pszenicę.
Jeszcze zostaje sprawa Jezusa.
Też znane jest jego niedoskonałe zachowanie.
Wierzący potrzebują doskonałego idola, dlatego często pomijają takie rzeczy.
Ale ma to też swoje minusy, gdyż ci z bardziej wrażliwymi sercami i krytycznymi umysłami, na wskutek tego zupełnie odrzucą Jezusa.
Tymczasem Jezus sam rzekł o sobie:
„Rzekł do niego Jezus: Dlaczego zwiesz mnie dobrym? Nikt nie jest dobry, tylko jeden Bóg.” (Łuk. 18:19, BW)
Jezus nie urodził się doskonały, lecz się doskonalił:
„Dlatego sam Pan da wam znak: Oto panna pocznie i porodzi syna, i nazwie go imieniem Immanuel.
Mlekiem zsiadłym i miodem żywić się będzie do czasu, gdy nauczy się odrzucać złe, a wybierać dobre.” (Izaj. 7:14-15, BW)
Zdawał sobie sprawę o swoich błędach, dlatego rzekł:
„Każdemu, kto powie słowo przeciwko Synowi Człowieczemu, będzie odpuszczone; lecz kto by bluźnił przeciwko Duchowi Świętemu, temu nie będzie odpuszczone.” (Łuk. 12:10, BW)
Czy zatem rzeczywiście powinniśmy się dziwić, że i Jezus uległ pewnym wpływom ludzkim? Choćby tak silnemu, jakim u żydów było ich poczucie nacjonalizmu.
Mat. 15:22-28:
22. I oto niewiasta kananejska, wyszedłszy z tamtych stron, wołała, mówiąc: Zmiłuj się nade mną, Panie, Synu Dawida! Córka moja jest okrutnie dręczona przez demona.
23. On zaś nie odpowiedział jej ani słowa. I przystąpiwszy uczniowie jego, prosili go, mówiąc: Odpraw ją, gdyż woła za nami.
24. A On, odpowiadając, rzekł: Jestem posłany tylko do owiec zaginionych z domu Izraela.
25. Lecz ona przyszła, złożyła mu pokłon i rzekła: Panie, pomóż mi!
26. A On, odpowiadając, rzekł: Niedobrze jest brać chleb dzieci i rzucać szczeniętom.
27. Ona zaś rzekła: Tak, Panie, ale i szczenięta jedzą okruchy, które spadają ze stołu panów ich.
28. Wtedy Jezus, odpowiadając, rzekł do niej: Niewiasto, wielka jest wiara twoja; niechaj ci się stanie, jak chcesz. I uleczona została jej córka od tej godziny.
(BW)
Cóż, jak czytamy Jezus działał tu też pod wpływem prośby uczniów.
Jednak już wcześniej sam pominął prośbę kobiety milczeniem, a nawet nie sam, gdyż rzekł, że nie został do niej posłany, a tylko do żydów.
Jednak z innych historii z życia Jezusa wiemy, że wiedział, co tkwi w każdym człowieku. I z pewnością od początku wiedział, że pomoże tej kobiecie.
Czekał tylko na to, by to, co ujrzał w Chananejce, przejawiło się – by jego uczniowie (i my także) ujrzeli jak ważna jest siła wiary – tak ważna, że przez wiarę stać się można dzieckiem bożym.
Dlatego nie przypadkiem Jezus mówi zdania, z których czytamy, że został posłany do dzieci, by potem wszyscy ujrzeli, że kobieta ta dzięki mocy swej wiary otrzymała to, co miały otrzymać jedynie dzieci.
A kto nie jest z Bogiem, kto nie ma pokory, i kto wierzy jedynie w to, co jest mądrością ludzką, był porównywany do psich szczeniąt, jak też i do psów:
„Nie dawajcie psom tego, co święte, i nie rzucajcie pereł swoich przed wieprze, by ich snadź nie podeptały nogami swymi i obróciwszy się, nie rozszarpały was.” (Mat. 7:6, BW)
Tacy ludzie wierzą tylko w siebie, w swoją wiedzę, a Boga nie potrzebują szukać, nadzieję pokładają w swojej sile.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|