Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Jerzy Karma
Referent
Dołączył: 20 Kwi 2008
Posty: 1090
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 10:24, 23 Maj 2013 Temat postu: 4. Homoseksualizm |
|
|
JJW111000850
Jeśli komuś uda się przeniknąć przez kolejny próg świadomości, przekona się że wiele poglądów jakie wyznaje, a które nie leżą na szczycie Świata Idei, nie mają z nim samym nic wspólnego – gdyż raz może być przekonany do jednego, a w innym momencie do przeciwnego. Tak może być np. z poglądem akceptacji lub nie akceptacji homoseksualizmu. W rzeczywistości bowiem pogląd taki wypływa z obserwacji jedynie bliskiego otoczenia oraz osobistych subiektywnych odczuć, które w tej dziedzinie nie są przecież jednorodne u ludzi.
Oczywiście każda ocena próbuje w podobnym wypadku zamieścić swój pogląd w najwyższej idei – jaką jest dobro.
Z pewnością rozmnażanie płciowe jest dobre. Na jakiej podstawie jednak można stwierdzić, że seks nie mający go na celu jest zły?
Nawet w Biblii czytamy, że Bóg nie stworzył kobiety do rozmnażania płciowego, lecz jako odpowiednią pomoc dla mężczyzny. A jakiej pomocy typowy mężczyzna potrzebuje od kobiety najbardziej? Czyż nie uprawiania z nią seksu?
Można argumentować, że Bóg nie stworzył mężczyźnie innego mężczyzny.
Ale przecież Bóg tak wyposażył geny i osobowości ludzkie, że chyba wiedział, jakie rodzaje ludzi z tego powstaną?
Inaczej nie byłby Wszechwiedzący.
[color=indigo]Co jest bardziej pewnie, iż jest dziełem Boga: Czy Biblia, czy geny ludzkie? Geny wpływają na produkcję enzymów, hormonów Te zaś na stan potrzeb ciała i psychiki – gdyż potrzeby ciała silnie determinują potrzeby psychiki. Ciało bowiem dopomina się o swoje wymuszając to na psychice sposobami, których ona nawet nie uświadamia sobie.
Ciało ludzkie to ważniejsze Pismo Boga, niż Biblia. Same potrzeby ciała nie są złem. To sposób w jaki człowiek dąży do zaspokojenia tych potrzeb może być normalny, albo zły.
(Zwyrodniałe działania krzywdzące innych ludzi nie wypływają z potrzeb ciała, lecz płyną z decyzji danego człowieka. Z dwóch zjawisk w jego psychice. Pierwszym jest nieliczenie się z dobrem innych. Drugim błędne skojarzenia i wybór by żyć wg nich.)
Wiadomo dziś coraz powszechniej, że są np. dziewczynki już z urodzenia czujące się chłopcami. Pomimo fizycznej męskiej powłoki.
Są one wspaniałym potwierdzeniem wyższości tego co niefizyczne nad fizycznym.
Może w imię najwyższej idei jaką jest dobroć warto sobie często stawić pytanie: Czy można prześladować człowieka za to, że będąc innym niż ja niczego mi swoją innością nie zabiera? A jedynie żyje obok mnie.
W zasadzie inność, jeśli nikogo nie krzywdzi fizycznie, wzbogaca ludzki świat. Im więcej w nim różnorodności, tym jest bogatszy.
Ktoś w podobny sposób może bronić niedoskonałości, że Bóg stwarzając żywe istoty wplótł w nie niedoskonałość. Tymczasem bycie żywą istotą oznacza wybieranie, a nie zaprogramowane postępowanie wg doskonałych programów. Dlatego to nie niedoskonałość została wpleciona w żywe istoty, lecz wolność – jako element życia. Wolność powołuje życie, zaś wybór doskonałości je zachowuje. Nie ma bowiem możliwości utrzymania życia w pogoni za niedoskonałością. [/color]
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Jerzy Karma
Referent
Dołączył: 20 Kwi 2008
Posty: 1090
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 10:40, 23 Maj 2013 Temat postu: Świadomość czy nieświadomość |
|
|
JJW111000851
Szukajmy dalej tego, czym jest to, co popularnie nazywa się „świadomością” .
Oto spotykamy w kościele „świadomość” religijną. Człowiek w tej „świadomości” trwa w pobożności, dobroci, albo nawet w modlitewnej łączności z jeszcze „wyższym stanem świadomości”. Jest daleki od innych – „nieczystych” – „stanów świadomości”. Jakby nie miał z nimi nic wspólnego.
W innym czasie, ten sam człowiek, idzie do dzielnicy „uciech”. Sprowadza go tu inna „świadomość”. Tu interesuje go to, co nie interesowało go w kościelnej modlitwie. Jest jakby kimś innym. Ma inną „świadomość”! Ale to ten sam człowiek według ciała i według jego pamięci.
/Zwracam uwagę, że słowo: nieczystych, napisałem w cudzysłowie. Proszę zatem nie odnieść wrażenia, iż głoszę pogląd, że przyjemności zmysłowe, albo rozkosze seksualne, są nieczyste. Użyłem tego przykładu tylko dlatego, bo w ostatnim dwu-tysiącleciu tak się powszechnie przyjmuje. W starszych wiekach seksu nie oddzielano od tego, co święte. Seks może być tak samo dobry jak religia, a religia tak samo zła jak seks. Same w sobie nie są w zasadzie ani złe, ani dobre, jednak ludzie mogą uczynić je dobrymi lub złymi, gdy z ich powodu czynią krzywdę innym./
Tak więc to, co ludzie zwą „świadomością” jest rozdzieleniem i łączami tych rozdzieleń. Chciałoby się napisać, że świadomość jest rozdarta. W rzeczywistości jest to nieświadomość i różne jej przejawy.
Ostatecznie czym jest to, z czego pochodzą ludzkie przejawy? Świadomością, czy nieświadomością?
Czy człowieka, który wierzy i wyznaje jedno, a za chwilę postępuje zupełnie odwrotnie, możemy uznać za świadomego, czy raczej powinniśmy uznać za istotę nieświadomą?
Może należy uświadomić, że ludzie mają przejawy świadomości, a nie świadomość?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Jerzy Karma
Referent
Dołączył: 20 Kwi 2008
Posty: 1090
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 11:04, 23 Maj 2013 Temat postu: Świadomość Atmana i Twoja |
|
|
JJW111000852
Świadomość Atmana i Twoja
Wracając do Atmana można rzec, że prawdziwa świadomość Atmana to nieświadomość, lecz zupełnie innego rodzaju niż ta ludzka, bo jest to nieświadomość ale z punktu widzenia świadomości ludzkiej, albo też z powodu braku dualności – co jest tym samym. W świadomości Atmana – Brahmana nie ma bowiem rozdzielenia. Nie ma więc dualizmu. Nie ma rozdarcia.
(Niektórzy myślą, że brak dualności oznacza, iż nie ma rozdziału pomiędzy dobrem a złem. Pomijają jednak taki fakt, że tam, gdzie istnieje wyłącznie dobro – również nie ma dualności!)
Natomiast gdy część owej świadomości Atmana znajduje swój przejaw w człowieku, to na wskutek tej fragmentaryczności i jej odniesienia do kilku innych fragmentarycznych przejawów powstają dualizmy, więc z powodu owej niepełni przejawu można mówić, że jest to nieświadomość. Świadomość bowiem może być tylko pełnią. To zaś, co jest niepełne, jest nieświadomością i jest jak fatamorgana.
Dlatego Ten-To-Ta, „kto” ma wszystkie przejawy, a więc pełnię – świadomość – nie musi mówić o nieświadomości, choć „jego” świadomość będzie nieświadomością dla nieświadomych. /Dlatego tak trudno ludziom spotkać Boga./
A skoro w pełni nie ma dualizmów, rozdzieleń i ich złączeń, ani żadnych różnic z powodu harmonii, to nie ma tam też nic do obserwacji. ani do poznania. (Przyszłość i przeszłość są trwałym TERAZ.) Wszystko jest bowiem w Tym i wszystko jest poznane. (Jest jak idea, jak dokonane działanie matematyczne wg stałych praw.) Nie ma więc patrzącego i nie ma przedmiotu widzenia. I nie ma też śmierci, bo jak może wszystko umrzeć? Tylko fatamorgany giną!
Dlatego Jadźnawalkja mówi ostatecznie do żony: „Jeśli jednak wszystko dlań stało się Atmanem. to czym i co będzie widział ... to czym i co będzie poznawał? ... Taka, najdroższa, jest nieśmiertelność.” /Kathaka, Ks.4 8rah.5.25/
Dlatego też czytamy w Nrisimhottaratapanija /rozdz.9/ : „jest najwyższym Atmanem, wszystkowiedzącym, nieskończonym, niepodzielnym, Bezdwójnią, nigdzie nie do poznania wskutek Ułudy, a jednak do poznania w swym blasku. Wy nim jesteście! ... i cały ten wszechświat ... jest wami!"
Bo jak przez fatamorganę można pić wodę? Nie ma jej tam. Fragmentaryczne przejawy Prawdy nie dają pełnego poznania. (Choć mogą do niego prowadzić – jest wówczas zmierzanie.) Tylko jej blask będący jednością i niedwójnią, oraz Nią samą, daje poznanie. I fatamorgana jest Nią, bo przez Nią powstaje, ale w niej Jej nie poznasz... I Ona jest.,. tą fatamorganą ... albowiem bez Niej nie byłoby jej. Sama jednak nie jest fatamorganą!
A jaką drogą dojść do tego można?
„ Tylko przez ducha zdobyć można:
„Nie ma różnicy tutaj żadnej”,
Od jednej śmierci idzie w drugą
Kto mniema, iż tu różność widzi.” /Kathaka Ks.4 Br.4 w.22/
Śmierć jego także jest mniemaniem,
Bo ciało widząc, ducha nie zna.
Mniemanie jednak nie jest myślą –
To rodzaj śmiertelnego życia.
Podstawą poznania Prawdy nie są ani czucia, ani myśli, ale właśnie prądy ducha z których te powstają.
Dlatego przez ducha dochodzisz do Prawdy i przez ducha jej nie masz... lecz ten, przez którego nie masz, jest czym innym.
Istnieje bowiem duch dualny i duch /tu duchem go nazywam/ niedualny. Przez „grę” dualnego nieśmiertelni bawią się w zapomnienie i śmierć. Dualny zaś jest grą niedualnego.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Jerzy Karma
Referent
Dołączył: 20 Kwi 2008
Posty: 1090
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 22:58, 30 Maj 2013 Temat postu: Odbierasz świat |
|
|
JJW111000854
Spójrzmy jeszcze raz na świadomość /tę w powszechnym znaczeniu/ jako na „odbiór”.
Co „odbiera”?
Odbieramy w oparciu o „coś”, czyli nasz osobisty „bagaż”. Ten „bagaż” to nasze – a raczej nabyte (nie ograniczam się tu do jednego wcielenia) – skłonności i mniemania wyrażane jako myśli, uczucia, emocje i działania, które są przyczyną naszego obecnego odbioru rzeczywistości. Siła tych skłonności decyduje o tym, jak długo ów subiektywny „odbiór” będzie się utrzymywał. Jeśli skłonności nie są w odpowiedni sposób wzmacniane, to ów odbiór „wyczerpie się”. Wtedy pojawi się nowe spojrzenie. Siła skłonności /i mniemań/ może być jednak albo podtrzymywana, albo jeszcze bardziej wzmacniana. Najbardziej wzmacnia ją miłość własnego fałszywego ego, czyli miłość do „bagażu”, brak pokory, akceptacja „swoich” mniemań. Wyrażanie poglądów czynami w połączeniu z pewnością „siebie” nadaje coraz większej mocy mniemaniom i skłonnościom. Z kolei ta moc kieruje ku czynom. I oto człowiek krąży po błędnym kole, lecz nie jest to koło, bo jest to spirala po której zjeżdża się w głąb ułudy na swój temat /i na temat świata/. w taki sposób człowiek albo tkwi, albo „pogrąża się”, w swoim osobistym zagubieniu – o którym nie wie! A które postrzega jako Prawdę!
/Odbieramy jednak nie tylko poprzez wyżej opisany umysł, lecz też poprzez ciało i zmysły. Zaś na odbiór ich wszystkich wpływają czynniki je otaczające aktualnie jak i wcześniej. Człowiek zatem tkwi w subiektywności nadzwyczajnie pogłębionej – której ulega. W świetle wiedzy o tym można odpowiednio spojrzeć na znaczenie wewnętrznego wyciszenia. Zamiast tego osoba najczęściej kocha w sobie to, co nie jest Tą ciszą, a co jest „jej” fałszywym – bo nie jej – ja. Póki jednak osoba ulega temu ja – to nie tylko jest to jej ja, ale ona jest własnością tego ja./
Czy jednak taki „odbiór”, zależny od czegoś, można nazwać świadomością? Przypomina to coś mechanicznego. Jest to raczej brak świadomości! Dlatego Gurdżijew nazywał ludzi maszynami, Chrystus umarłymi, a Budda śpiącymi. Owe opieranie się na sugestiach zewnętrznych i na „bagażu”(czyli sugestiach wewnętrznych, które kiedyś były zewnętrznymi!) wypacza czysty odbiór i czystą świadomość. Z tej to przyczyny słuszne jest nauczanie buddyzmu o „pustym umyśle”, czyli o pustej świadomości, aby bez „mechanizmów” i bez uwarunkowań odbierać świat.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Jerzy Karma
Referent
Dołączył: 20 Kwi 2008
Posty: 1090
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 23:01, 30 Maj 2013 Temat postu: Nic czy wszystko |
|
|
JJW111000855
Podstawa buddyzmu, czyli odrzucenie subiektywności „odbioru”, jest słuszna, lecz poszła nie we właściwym kierunku. Buddyzm zaleca bowiem odrzucenie wszystkiego, czyli pusty umysł, i „odbiór”' świata w oparciu o tę pustkę. /A jednak jest to jakiś odbiór!/ Jest to dobre, bo uwalnia od subiektywności ale ... później niebezpieczne, bo pusty umysł może znowu paść ofiarą subiektywności.
Można się zastanawiać: Padnie, czy nie padnie?
Bhaktivedanta Swami Prabhupada, znany nauczyciel Pism Wedyjskich, twierdzi, że padnie, bo prędzej, czy później, opuści ów „pusty”, bezosobowy blask Brahmana i znów się odrodzi w zależnościach.
Z psychologicznego punktu widzenia jest to słuszne, bo pusty umysł w kontakcie z jakimś ograniczonym wycinkiem rzeczywistości wchłonie w siebie ową zewnętrzną fragmentaryczność i z czasem stanie się ona jego wewnętrzną subiektywnością. I oto ów umysł-świadomość wróci do punktu wyjścia, do mechanicznej świadomości, do bycia maszyną.
Jeśli jednak rozpatruje się człowieka jako maszynę, tak jak lubił to czynić Gurdżijew, to w świetle zagadnienia i pytania, czy maszyny mogą być kiedykolwiek inteligentne, warto zapytać o inteligencję człowieka!
Oczywiście można myśleć, ze ten, kto osiąga pusty umysł, czyli czystą świadomość, koncentruje się na jego pustce i na pustce wszystkiego, i przez tę koncentrację trwa bezustannie w tym stanie. Tak więc nic go nie zanieczyści.
Ale uwaga! Zanieczyszcza go koncentracja. Zaś pustka jest jego subiektywnością; a jego czysta świadomość jest świadomością niewiedzy!
W tej płaszczyźnie widzenia buddyzm może być odbierany jako nauka błędna, nawet gdy i tu widzi się, iż ma w sobie wiele wartości.
Co bowiem tu mamy?
Mamy koncentrację świadomości.
Mamy czysty umysł w postaci niewiedzy.
Jednak problem koncentracji tu może ulec rozwiązaniu.
Bo ów początkowy rodzaj koncentracji jest w zasadzie nauką koncentracji i jako nauka jest bardziej formą nauki, nie zaś formą koncentracji.
Chodzi tu bowiem o bezwysiłkowość.
Dlatego w oświeceniu nie chodzi o taki rodzaj koncentracji, że starasz się być czujny w sposób świadomy.
Tu chodzi o taki rodzaj koncentracji, że jest się czujnym już naturalnie. Nie zabiegając o to. Jesteś wtedy czujnością – z tym, że owa czujność jest jakby bezwysiłkowa.
Jest to jakby koncentracja bez koncentracji.
Już bez starania się o to, już bez dążenia do tego.
Dlaczego?
Bo ten stan sobie wypracowałeś wcześniej poprzez naukę, poprzez bardzo długie starania.
To jeśli chodzi o koncentrację świadomości.
Teraz omówmy czysty umysł w postaci niewiedzy poprzez porównanie go z czystym umysłem w stanie wiedzy obiektywnej, czyli tej wiedzy, która patrzy poprzez wszelkie możliwe subiektywności jednocześnie.
Prawdziwe uwolnienie od subiektywności polega na wchłonięciu wszystkich subiektywności, czyli na przyjęciu i zrozumieniu natury wszystkiego.
Naturą tą nie jest pustka. Wszystkie subiektywności razem wzięte tworzą obiektywność, czyli Prawdę, /dlatego ludziom tak trudno jest znaleźć Ją, gdyż szukają Jej w wybranych subiektywnych naukach/ a więc Atmana – Brahmana – Bezdwójnię – który „nie ma żadnej rzeczy do poznania, bo wniknął we wszystko ... On jest wszystkim.”1 Jak więc dla Niego może być coś drugiego? Z tej Jego pozycji /„pozaświatowej”/ „nie ma dowodu dla dwójni.”1
/Może się wydawać, że nie ma różnicy między obiektywnym poznaniem wszystkiego, czyli Absolutem, a pustką, gdyż można mniemać, iż gdy wszystko zlewa się w całość, to wzajemnie się znosi, przez co doskonale się toleruje, tworząc właśnie pustkę. Jest to kusząca koncepcja, bo ma jakiś urok mogący nas oślepić. Jednak, podczas gdy pustka może być pozbawieniem, jak i bramą wyjścia z nędzy; także niewiedzą ale i bramą wyjścia z niewiedzy; to Absolut jest samym bogactwem./
l. Upaniszady. Nrisimhottaratapanija. Rozdz.9
Dalsza część: Pustka jako wstępna metoda (JJW111000856)
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|