Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Jerzy Karma
Referent
Dołączył: 20 Kwi 2008
Posty: 1090
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 8:50, 05 Maj 2008 Temat postu: Lucyfer |
|
|
Temat ten założyłem w odpowiedzi na pytania zadane na
http://www.boga.fora.pl/viewtopic.php?p=81#81 odnośnie stanu Lucyfera
Jeśli się zgodzisz Ptaku i uznasz, ze tamten Twój post może się znaleźć tutaj, to chętnie go tu przeniosę, gdyż bardzo pasuje do tego tematu i w zasadzie go zaczął na forum.
Przepraszam, że na odpowiedzi czekałaś parę dni.
Temat jednak nie jest szybki do omówienia.
Łączę wiele serdeczności i podziękowań za Twoją pracę służącą poznaniu sprawy człowieka i jego otoczenia. Ty wiesz, że sednem tej sprawy jest Bóg.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Jerzy Karma
Referent
Dołączył: 20 Kwi 2008
Posty: 1090
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 9:01, 05 Maj 2008 Temat postu: Lucyfer a wąż. Seks czy dualność? |
|
|
Kto to jest Lucyfer?
Czy Szatan i Lucyfer to ta sama postać?
A skąd mamy czerpać odpowiedź?
Jest to nazwa używana przez ludzi. Od ludzi więc weźmiemy odpowiedź i z ksiąg pisanych ręką człowieka.
Weźmiemy też odpowiedź od ludzkiej intuicji, głębokich wglądów umysłu ludzkiego albo duszy ludzkiej. Dlatego czasem wglądy te mogą być dobre lub nie, bliższe prawdy albo nie. Czasami dusza przekazuje w nich umysłowi coś za pomocą języka symboli. Tam zatem też mamy informacje.
Lucyfer znaczy Niosący światło.
W dawnym Rzymie nazywano Lucyferem planetę Wenus. Być może dlatego, że Wenus /nie licząc Słońca i Księżyca/ jest najjaśniejszym ciałem na niebie, które każdy z nas postrzega jako najjaśniejszą gwiazdę.
Czy Wenus z Lucyferem oprócz nazwy łączy coś jeszcze?
W astrologii planecie Wenus przypisuje się rolę energii stymulującej potrzeby zmysłowo-erotyczne człowieka. Zaś większość ludzi w jakiś dziwny archetypowy sposób łączy zakazany owoc z seksem. Także to, że to właśnie ów wąż z Edenu namówił do tego grzechu Ewę. W ten sposób seksualność jest postrzegana jako coś grzesznego.
Jeśli więc Lucyfer jest owym wężem, to owe archetypowe wyobrażenie, że owoc zakazany to seks, a Lucyfer jest inspiratorem używania seksu, to zbieżność z Wenus - także inspiratorką uciech seksualnych jest bardzo trafna.
Tylko, że z Biblii wyczytujemy, że to nie seks był zakazanym owocem!
Był nim owoc poznania dobra i zła, czyli owoc wejścia do świata dualności. Wąż jest zaś tym elementem ze świata dualnego, który zaprosił Ewę do swego świata. Ewa i Adam wybrali świat dualny. Dlatego nie mogli być w niedualnym Edenie.
Skąd jednak u ludzi wystąpiło postrzeganie seksu jako zakazanego owocu? Nie tyle może w jednostkowym postrzeganiu, lecz w społeczności zbiorowej - co jest tym bardziej zadziwiające. Kto miał taki interes, aby coś takiego uczynić z seksu? I w ten sposób zrobić tyle zamieszania w dziejach świata. Tyle stresów jednostek, nieszczęścia w życiu, doprowadzających do gorszych relacji międzyludzkich.
Czy to Lucyfer w Edenie był namawiającym Ewę do zerwania zakazanego owocu?
Czytamy, że namawia ją wąż.
W Biblii nie znajdziemy nazwy Lucyfer. Jednak znajdujemy zwrot: "gwiazdo jasna" u Izajasza 14. Izajasz pisze tam w sposób bardzo zawoalowany. Odnosi się najpierw wrażenie, że mowa tam jest o królu babilońskim. Dalej jednak znajdujemy wyjaśnienie, iż opis dotyczy całej ziemi. Zaś już Izajasz zaczyna swoją Wypowiedź /Izaj.13.1/ jako wypowiedź o Babilonie. Czy jednak chodzi tu o historyczny Babilon, czy o symbolikę tego słowa poprzez porównanie czegoś do Babilonu? Co zatem Izajasz nazywa Babilonem?
W wersecie 4 czytamy o zgromadzonych narodach, a w 5-tym o całej ziemi. Zatem ta wypowiedź odnosi się do zła istniejącego na całej ziemi. Nie do całej ziemi, lecz do wszelkiego zła, które na niej jest, i co Izajasz porównał do Babilonu. /Także w Apokalipsie Świętego Jana miasto Babilon jest symbolem wszelkiego zła./
"11. I nawiedzę okręg ziemski za jego złość, a bezbożnych za ich winę; i ukrócę pychę zuchwalców, a wyniosłość tyranów poniżę.
...
13. Dlatego sprawię, że niebiosa zadrżą, a ziemia ruszy się ze swojego miejsca z powodu srogości Pana Zastępów w dniu płomiennego jego gniewu." (Izaj. 13. BW)
Czy owa Jasna Gwiazda, Lucyfer, jest tym wężem z Edenu?
Dalej za wątkiem o Gwieździe Jasnej u Izajasza /14:29/ czytamy:
"Nie raduj się, cała ziemio filistyńska, że jest złamany kij, który cię bił, gdyż z zarodka węża wyrośnie żmija, a jej płodem będzie smok latający."
Czy z tego możemy wnosić, że Lucyfer jest owym wężem z Edenu z którego zarodka "wyrośnie żmija, a jej płodem będzie smok latający"?
/W Biblii zmija jest przedstawiana jako coś gorszego, niż wąż:
"Bo w końcu ukąsi jak wąż, wypuści jad jak żmija." (Przyp. 23:32. BW)/
Co znaczą te symbole?
W Objawieniu Jana 12:9 czytamy:
"I zrzucony został ogromny smok, wąż starodawny, zwany diabłem i szatanem, który zwodzi cały świat; zrzucony został na ziemię, zrzuceni też zostali z nim jego aniołowie."
Ów wąż starodawny, to wąż z Edenu, który upadał coraz bardziej w swoim źle, aż porównano go do żmiji. Upadał jednak dalej, aż porównano go do smoka.
Jan dalej napisał co robi ów diabeł przed Bogiem:
"I usłyszałem donośny głos w niebie, mówiący: Teraz nastało zbawienie i moc, i panowanie Boga naszego, i władztwo Pomazańca jego, gdyż zrzucony został oskarżyciel braci naszych, który dniem i nocą oskarżał ich przed naszym Bogiem." (Obj. 12:10. BW)
A dlaczego ten smok jest latający?
- "Bądźcie trzeźwi, czuwajcie! Przeciwnik wasz, diabeł, chodzi wokoło jak lew ryczący, szukając kogo by pochłonąć." (1 Piotr. 5:8. BW)
- "W których niegdyś chodziliście według modły tego świata, naśladując władcę, który rządzi w powietrzu, ducha, który teraz działa w synach opornych." (Efez. 2:2. BW)
I co znaczy rządzić w powietrzu?
W świetle dzisiejszego stanu wiedzy ludzkiej to określenie jest bardziej zrozumiałe. Wiadomo, że wszelkie fale, będące nośnikami informacji, poruszają się w powietrzu. W powietrzu też znajdziemy fale ludzkich myśli i uczuć, jak i zwierząt.
Jan mówi, że "ogromny smok, wąż starodawny, zwany diabłem i szatanem". Jeśli zatem Lucyfer jest tym wężem z Edenu, czy zatem jest szatanem, czy jest tylko czasem zwany szatanem, tak jak jest zwany diabłem?
Oto co o szatanie znajdujemy w Biblii:
- A jeśli szatan szatana wygania, sam z sobą jest rozdwojony; jakże więc ostoi się królestwo jego? (Mat. 12:26, BW)
Wygląda tak, że słowo szatan jest używane podobnie jak słowo diabeł - odnosi się do wszystkich złych duchów - demonów. W takim znaczeniu Lucyfer jest szatanem. Jednak wielu właśnie węża z Edenu nazywa nie Lucyferem, lecz Szatanem - w sensie pierwszego buntownika. Należy pamiętać, że wiele informacji z opisów demonów to często wyobrażenia ludzkie. Każdy anioł, który odstąpił od doskonałości bożej stał się jakby przeciwnikiem, czyli szatanem, tej doskonałości. Czy jednak jeśli ktoś jest niedoskonały, to czy może to dotknąć doskonałości? Nigdy. Tak samo i niemożliwe jest w rzeczy samej, by Bóg miał przeciwnika.
Słowo szatan jest więc określeniem wskazującym nie tyle na sytuację Boga, ile na stan upadłych aniołów.
Nawet słowo niedoskonałość, nie jest tu do końca właściwe.
Ogólnie bowiem niedoskonałość ma znaczenie zwykle negatywne, bo gdy opisuje określone zjawiska, jest negatywne w istocie, i w takim znaczeniu demony są negatywne. Istnieje jednak jeszcze inne znaczenie niedoskonałości - znaczenie pozytywne, lecz dotyczy zupełnie innych przypadków. Może dlatego w opisie stworzenia świata nie czytamy, iz Bóg uczynił coś doskonałym, lecz czytamy, że uczynił dobrym. To słowo jest bardziej jednoznaczne i lepiej czytelne.
Zastanawiasz się: Czy upadły anioł może zostać zbawiony?
Może to niektórym wydać sie dziwne, ale wiele wskazuje na to, że nie może dlatego, że ostatecznie określił samego siebie. Każdy z nich. Istnieją stare przekazy, które zapowiadają, iz nadejdzie czas, gdy upadli aniołowie zostaną zgładzeni zupełnie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Jerzy Karma
Referent
Dołączył: 20 Kwi 2008
Posty: 1090
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 12:06, 05 Maj 2008 Temat postu: Gołe ziarno |
|
|
Czytając o Szatanie w różnych źródłach widać, że problem pytania i odpowiedzi leży w naszym widzeniu pewnych rzeczy. W tym jak postrzegamy ego, oraz jak postrzegamy Lucyfera.
Niewiele wiemy o tych sprawach jak Bóg stwarzał aniołów. Nam może się wydawać, że stworzył ich równymi. I nawet, jeśli było tak w zewnętrznym przejawie, to tak jak nikt z ludzi nie wie, kim jest człowiek, tak nikt z aniołów nie wiedział, kim jest anioł.
Ci, którzy interesowali się człowiekiem, wiedzą, że składa się z większej liczby ciał niż tylko ciało fizyczne, emocjonalne, astralne i mentalne. Jednak, w którym człowieku widzimy przejawy tych wyższych ciał? Jeśli nie ma przejawów, to czy te ciała są? I czy każdy je ma? A jak ma, to czy każdy w innym stopniu? I od czego to jest zależne?
Ale Bogu nikt nie zarzuci, że nie otrzymał. Bo wszyscy otrzymali, ale nie wszyscy skorzystają. Każde ziarno jest ziarnem, ale czy każde wyrośnie?
Bóg tak uczynił aniołów jak ludzi. Dał im ziarna i możliwość stwarzania przez nich samych warunków do wzrostu.
Rozumiem Twoje pytanie. I z czego ono płynie, bo było ono i we mnie przed laty. Jesteś sprawiedliwa. Znasz miłość. Skoro człowiek może się nawrócić to, dlaczego nie Lucyfer? Pewnie on też...?
Ale życzenia to łatwa rzecz.
Jaka zaś prawda? Fakty takie, że pewne rzeczy są strasznie trudne do zrobienia, a pewne wręcz matematycznie niemożliwe.
Lucyfer jak i inni aniołowie otrzymał określone ziarno, które było tym, co mogło dać możliwość wyzwolenia. Jednak musiał najpierw to ziarno rozwinąć. Było to określone ciało, a z nim związane pewne zdolności percepcji. Droga, którą poszedł Lucyfer nie była sprzyjająca rozwojowi tego ciała. Wręcz go zaprzepaściła. W ten sposób Lucyfer wpadł jakby w ślepy zaułek. Sam się zapędził do stanu, z którego nie jest w stanie wyjść.
Kto może jego wyprowadzić?
By człowieka wyprowadzić przychodzili więksi od człowieka.
Ilu ludzi z tego skorzystało?
Kto jest większy od Lucyfera i czy Ten, który jest, zechce go wyprowadzić?
Czy Lucyfer jest tego godzien?
Czy byłoby to mądre?
Nie ma miłości bez mądrości.
Dlaczego człowiek otrzymał tę możliwość?
Człowiek został nakłoniony do upadku.
A to coś innego, niż samodzielna decyzja. Człowiek też nie miał tych możliwości, jakie mieli aniołowie w sensie poznania. Aniołowie też kiedyś byli w stanie łaski i póki w nim byli, Bóg pozwalał im przebywać w Niebie.
I kim stał sie Lucyfer, jeśli nie rozwinęło się w nim to, co jest najważniejsze?
Ludzkie ega postrzegają siebie jako osoby. Podobnie postrzegają Lucyfera. A co, jeśli Lucyfer jest jedynie archetypem działającym niczym maszyna?
A dlaczego było powiedziane, że człowiek musi się na nowo narodzić?
Bo musi się w człowieku narodzić to, co wiadomo, że w Lucyferze się nie narodziło.
W przypadku Lucyfera nie może się już narodzić. Czas minął.
Kobieta, gdy przeminie pewien czas, tez już nie rodzi.
I w przypadku Lucyfera chodzi tu o inny czas. On sam sprawił, że jego czas się skończył. On sam go zamknął.
Jeśli coś się zniszczy, to tego już nie ma.
Niektórzy myślą, że Szatan jest przeciwnikiem Boga w sensie osobowego przeciwnika.
W ten sposób, lub podobnie, błędnie stawiają Boga z Szatanem na dualnej linii. I porównują do przeciwnych sobie biegunów, które razem tworzą całość. I nie myślą nawet, jaki to nonsens.
Bóg istnieje poza wszelką dualnością.
Istnieje poza wolną wolą Szatana, co znaczy, iż Szatan nie może mieć nic do Boga poza urojeniami i poza tym, na co Bóg mu zezwoli względem siebie.
Także porównywanie do dwóch przeciwstawnych biegunów dobra i zła jest w całej swej skali wielkim błędem.
Dobro, bowiem może istnieć bez zła. I istnieje niezależnie od niego.
Tematy te w innych ujęciach były omówione w moich pracach i postaram się zamieścić je na forum.
Jednak pierwsza praca pt. Jawa, była napisana jako rękopis jeszcze przed stanem wojennym. I wymaga wprowadzenia do komputera.
Myślę, że nieprędko to nastąpi.
Tam jednak jest przedstawione, jakie jeszcze cechy Lucyfera spowodowały jego powolny upadek. Na cechy te nałożyły się wszelkie możliwe umysłowe spekulacje Lucyfera odnośnie stanu rzeczy, czyli istnienia Boga i istnienia Lucyfera, oraz światów. Dlatego nie ma jednej przyczyny upadku Lucyfera. Było ich wiele. Było to wiele procesów mentalnych.
Umysł z natury jest zwodniczy. Dlatego zwiódł i samego Lucyfera.
Umysł zwiedzie każdego, kto nie trzyma się czystości, czyli woli Boga. Chodzi tu o czystość duszy – u człowieka tej cząstki, która choć po śmierci ciała nie ginie, to jednak jest śmiertelna inaczej. Nieśmiertelny zaś jest duch, ale kto z ludzi rodzi się z ducha?
Czy raczej nie każdy pozostaje gołym ziarnem?
Kto myślał nad tym, jak potężne, silne i przekonujące argumenty miał Lucyfer, że poszła za nim jedna trzecia część aniołów?
A były one potężne, skoro zwiodły najpierw i samego Lucyfera.
Cóż, zatem dziwić się ludziom, że każda część z tych rzeczy zwiedzie każdego człowieka - każdego, który nie jest czystego serca.
A kto wie, co znaczy czyste serce?
Czyste serce to nie wynoszenie się. To miłowanie Boga. To więź z Bogiem i ufność Jemu.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Jerzy Karma
Referent
Dołączył: 20 Kwi 2008
Posty: 1090
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 12:11, 05 Maj 2008 Temat postu: Smok musi zginąć |
|
|
A co z tym gołym ziarnem Lucyfera?
Czy to nie ono jest prawdziwym synostwem bożym?
Nie ma ono jednak nic wspólnego z tym, kim stał sie Lucyfer.
To zaś czym jest dla łatwiejszego zrozumienia można porównać do
ciała ludzkiego, które zyje, lecz później umiera.
Skoro widzimy, że ciała stworzone przez Boga umierają, mimo że
mogły życ wiecznie, to i każdy szatan umrze, mimo ze mógł zyć
wiecznie. Nieistotne tutaj jest to, że oni nie są bytami takimi jak
nasze ciała - też muszą umrzeć, z tych samych powodów jak nasze
ciała. Z powodu niewłaściwego życia i w niewłaściwych miejscach.
Oczywiście miejsca te nie są na tyle niewłaściwe, by powodować
natychmiastowa śmierć - dlatego wydaja sie nam właściwe, gdyż są
takie, że dzięki nim tez żyjemy.
Podobnie jak ludzie rzecz te widzą diabły. I choć ich czas jest inny niż
ludzi, to także jest policzony.
Ale tak jak i po człowieku coś zostaje, takze i po szatanach coś
zostanie. Po każdym zostanie gołe ziarno synostwa bożego, które
nadal trwa. Jednak tylko jako ziarno - do czasu, az uda mu się
rozwinąć. Wszystko zaś inne, co nie znajdzie w nim źródła musi
ginąć.
Upadłe anioły, nawet jeśli któryś z nich żałuje już swojego stanu /a
tacy też są/, są zbyt pogrążeni w upadku. Póki byli w Niebie - mieli
szansę. Strącenie ich było decyzją utracenia tej szansy /zrzucony jako smok/. Dlatego, że choroba ich dusz stała się już dla nich śmiertelna.
Z człowiekiem jeszcze tak nie jest. Człowiek nadal trwa jeszcze w
stanie łaski.
Stan łaski zaś jest możliwością wzrostu owego gołego ziarna
synostwa bożego przez które wszyscy możemy być nazywani synami
bożymi. Jednak pełne synostwo rozwinie ten, kto owe ziarno rozwinie
w sobie. Bez tego każdą duszę kiedyś czeka śmierć. Dusza jest
bowiem podobna do pola i do rolnika.
Sprawy tu są przedstawione jedynie w ogólnym zarysie.
W rzeczywistości wszystko to jest głębsze i bardziej złożone.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Jerzy Karma
Referent
Dołączył: 20 Kwi 2008
Posty: 1090
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 15:41, 05 Maj 2008 Temat postu: Jego szanse |
|
|
I cytat stamtąd /link jak w pierwszym poście/
ptak napisał: |
A człowiek, dlaczego może sięgnąć prawdziwej mądrości a Lucyfer nie? Przecież jest on z nami w tym samym świecie. I ma światło w sobie. Czy Lucyfer może uczyć się od człowieka? |
Ziarno synostwa bożego, które ma człowiek, nadal może zostać rozwinięte w człowieku. U Lucyfera już nie, bo w swojej degeneracji przestał być już bytem rozwijającym się.
A w jakim świecie jest on z nami? Pójdziemy z nim na grzyby?
Owszem, jest z nami w świecie dualnym, lecz o ile my ślizgamy się jeszcze na tej stronie leżącej przy szansie bycia dobrymi, o tyle on nie ma żadnych zasad i skrupułów, a wszystko postrzega jako względność - oszukując w ten sposób samego siebie, bo przecież chce posiadać władzę, godność, moc i życie. Gdyby i te rzeczy widział względnymi potrafiłby być pokorny.
Jakie on światło ma w sobie?
Gdyby je miał miałby i mądrość.
Ta zaś zwietrzała u niego z powodu pożądań związanych z jego ego.
A tak już jest, że silne pragnienia pozbawią każdego rozumu. Kto zaś ma takie pragnienia nie może nabyć mądrości.
Nie jest jej zdolny nauczyć sie od nikogo, gdyż jest pochłonięty swoimi pragnieniami, zawodami i złym humorem.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Igmana (ptak)
Dołączył: 27 Kwi 2008
Posty: 76
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 20:08, 05 Maj 2008 Temat postu: |
|
|
JerzyKarma napisał: | Zastanawiasz się: Czy upadły anioł może zostać zbawiony?
Może to niektórym wydać sie dziwne, ale wiele wskazuje na to, że nie może dlatego, że ostatecznie określił samego siebie. Każdy z nich. Istnieją stare przekazy, które zapowiadają, iz nadejdzie czas, gdy upadli aniołowie zostaną zgładzeni zupełnie.
|
Nie tyle dziwne mi się to wydaje, co okrutne. Jest wieczność, to dlaczego nie daje się jej każdemu stworzeniu? Skąd wiadomo, że kiedyś, nawet negatywnie samookreślony anioł nie zechce się zmienić? Nie zapragnie przebiegunowania? Sam piszesz, że niektórzy już żałują. Miłość, a Bóg jest przecież miłością dopuszcza śmierć? I to nie śmierć ciała, lecz śmierć istoty duchowej? To zabrakło już miłości i miłosierdzia dla zbłąkanych? Jaki Bóg może być tak okrutny, żeby dzieci swoje gładzić? Dlaczego???
Wiem, wyjaśniłeś to dalej na podstawie gołego ziarna.
Wiem też, że są PRAWA. Ale, skoro jest wieczność, to jest także nieskończoność procesu. Jest, a przynajmniej powinna być szansa na zmianę.
Potrafiłbyś Jerzy wydać wyrok na anioła, który nie zdążył jeszcze pokochać dobra? Bo ja NIE! Ja dałabym szansę. A jeżeli faktycznie nie ten czas i nie to miejsce na możliwość zmiany, to dałabym inny czas i inne miejsce.
Czy ludzie mogą wstawić się u Boga za upadłymi aniołami? Prosić o łaskę dla nich?
Skąd wiesz, że to niemożliwe, że muszą zginąć? Przecież, to umysł przywiódł Cię do takiej konkluzji. No chyba, że nie tylko umysł.
Tak mi smutno z powodu możliwej zagłady zbłąkanych aniołów …
Dziękuję za obszerną odpowiedź.
PS. Oczywiście, że możesz zamieścić tutaj mój post z innego wątku. On już nie jest mój, jak i każde słowo oraz myśl, co mnie opuściły.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Jerzy Karma
Referent
Dołączył: 20 Kwi 2008
Posty: 1090
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 21:56, 05 Maj 2008 Temat postu: Kto jest istotą? |
|
|
Okrutne, wobec kogo?
Wobec Twojego wyobrażenia istoty?
Nie wiesz, kim jest każde stworzenie i jakie ma zadanie.
Wieczność istnieje jedynie dla owych cząstek bożych, które są gołym ziarnem.
Z każdej z nich ktoś kiedyś życie weźmie.
Jeśli masz porwane i brudne ubranie to wyrzucasz je.
Czy to też okrutne?
Jeśli ciało jest stare i chore, dusza musi je opuścić.
Czy to tez jest okrutne?
Okrutne raczej byłoby, gdyby Ci ktoś kazał chodzić w kawałkach brudnej szmaty.
Okrutne byłoby, gdyby dusza musiała wiecznie przebywać w starym i kalekim ciele.
Zatem i doskonała cząstka boża porzuca to, co Tobie wydaje się być osobą.
A co nie spełniło swojej roli.
Proponuję byś jeszcze raz przeczytała na spokojnie to wszystko, co jest w tym temacie.
To tylko Ty postrzegasz upadłe anioły jako istoty duchowe.
Jak i większość ludzi zresztą.
Niektórzy ludzie nie przyjmują istnienia nawet duszy. A duch znaczy im to samo.
A jeśliby im kto powiedział, że tych poziomów poza ciałem fizycznym jest więcej?
Spróbuj przemyśleć inaczej zagadnienie. Zadaj sobie pytanie: Kim - czym jest upadły anioł?
Jeśli znajdziesz odpowiedź zrozumiesz bardzo wiele.
Podstawowe pytanie dla człowieka wchodzącego do wtajemniczenia brzmiało:
Kim i czym jest człowiek?
W odpowiedzi tkwi rozwiązanie mnóstwa tajemnic.
Ale kto ma znaleźć odpowiedź?
Ten - kto nie wie nic o sobie? Bo trzyma się swoich urojeń.
Co według Ciebie oznacza, iż upadły anioł jest istotą duchową, to nie oznacza wg mnie.
U mnie duchowa istota nigdy nie jest upadła.
Nie ma takiej możliwości by była upadłą.
Tak jak biały kolor nigdy nie może być czarnym.
Lucyfer nigdy nie stał się istotą duchową.
On jest bytem, który utracił tę możliwość.
Nie każdy byt jest w ogóle jakąkolwiek istotą.
Choć sprawia wrażenie istoty.
Chrystus mówił:
"Mam wam jeszcze wiele do powiedzenia, ale teraz znieść nie możecie;" (Jan. 16:12. BW)
Zanim ocenisz Boga zastanów się tysiące razy.
Kim jesteś, aby Go oceniać?
O czym wiesz?
Co wiesz o świecie?
Czy jesteś pewna, że rzeczy są takimi, jakimi myślisz, że są?
W oparciu, o co więc wydajesz sąd na Boga?
I jaka moc tego sądu?
Jest jak moc dziecka, które mówi: Jestem Supermenem i mogę latać.
Nie potrafi jednak wskoczyć na stół.
Tym bardziej, że napisałaś to nie wiele wiedząc o Bogu i nie wiele wiedząc o tym, co znaczy być synem bożym.
I co znaczy to, że w pewien sposób wszyscy nimi są i jednocześnie nie są. Czego wyjaśnienie jest w tym temacie. Bo są nimi z powodu szansy stania sie dzieckiem Boga, a nie są, bo się nie stali.
Rozumiesz to?
Tę wolność?
I szansę bycia współtwórcą dziecka bożego?
Jest to tak cudowne boże dzieło, że ludziom trudno to jest pojąć.
Jest to trudniejsze od teorii względności
Uwierz mi, że Najwyższy Bóg nie ma w sobie nic z okrucieństwa.
Jeśli Ty porwiesz sukienkę, też winisz za to Boga?
O jaką więc szanse na zmianę pytasz?
Szanse dla kogo?
Cząstka boża zawsze ma te szansę, lecz to, co mogło przyoblec się dzięki niej w nieśmiertelność gdy przestaje istnieć - stawszy się czymś, co nie może się przyoblec, to z czego ma czerpać życie? Samo z siebie nie może, wiec umiera. Dlatego śmierci jest wiele. Nie w sensie inkarnacji, lecz w sensie poziomów śmierci.
Dlatego nie musze wydawać wyroku na anioła, ani na nikogo.
Każdy sam na siebie wyrok stopniowy wydaje.
Albo na śmierć wieczną, albo na życie wieczne.
Jeśli masz coś zepsutego, to naprawiasz to do czasu w różnych warsztatach /czasach i miejscach/. W końcu jednak Ty lub ktoś to wyrzuca. Tak jest w świecie dualnym, a w nim działają ludzie i upadli aniołowie.
Najpierw trzeba z tego świata odrodzić się do innego.
Ty zaś chcesz mierzyć ten świat miarą tamtego.
Intencja szlachetna - spełnienie której leży w zniszczeniu tego świata
Bo zdecyduj się ostatecznie: Ma być ten świat dualny, czy nie?
Bo jeśli wszystko stanie się doskonałe - niedoskonałego już nie będzie.
Kto wtedy zapyta: Dlaczego nie ma niedoskonałości? Czyż zniszczenie jej nie było okrutne?
Inny zaś dziś widząc niedoskonałość pyta:
Tyle niedoskonałości jest na tym świecie, a przez nią też i tyle zła - dlaczego Bóg na to pozwala? Jak może być tak okrutny?
I weź tu dogodź tym myślicielom.
Ale oni za mało wiedzą, a za dużo kombinują.
Widzę, że lubisz anioły
Każdy coś lubi
Ja lubię małe pieski
I myślisz, że wszystko, co ma w nazwie "anioł" to takie coś fajniutkiego. Ach... te anioły z dzieciństwa.
Sentyment do nazwy pozostał?
Teraz jednak nie jesteś już dzieckiem.
Nie wszystko złote, co się świeci.
I nie każdy anioł jest aniołkiem.
Czy człowiek może się wstawić u Boga za upadłymi aniołami? - pytasz.
Jedna sprawa to taka, że w świetle tego, czym oni obecnie są, jest to bez sensu.
Druga to taka, że wstaw się sama osobiście - czyli zrób to.
Dzięki temu więcej zrozumiesz.
Ty widzisz zagładę zbłąkanych aniołów...
Zagładą jest owe zbłąkanie.
A kto zbłąkał, ten sam siebie gładzi.
Intencje Twoje są dobre i szlachetne. Rozumiem je. Bardziej niż myślisz.
Spójrz jednak na zgładzenie upadłych aniołów jak na pozbycie się złych myśli.
Czy to wg Ciebie tez jest złe i okrutne?
Uwolnij się od smutku.
Rozważ sobie znaczenie słowa: personifikacja
Potem zaś idealizuj myśl, jako istotę.
Serdecznie pozdrawiam tak niezwykłą duszę jak Twoja.
Z całego serca
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Igmana (ptak)
Dołączył: 27 Kwi 2008
Posty: 76
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 18:19, 06 Maj 2008 Temat postu: |
|
|
Jerzy, doskonale rozumiem, to, co piszesz.
Oczywiście, że Bóg, Stwórca Najwyższy nie ma w sobie nic z okrucieństwa. To wiem. Człowiek przecież nie może być bardziej wspaniałomyślny, kochający, wybaczający od Boga.
Pisząc o „okrucieństwie” Boga miałam na myśli jedynie zwrot stylistyczny ku podkreśleniu idei mej myśli. Ale, to mój człowieczy sąd i wcale nie zakładam nieomylności, a raczej to, że tak naprawdę niewiele wiem. Wiem za to, co czuje moje serce.
Dlatego, nie bądź taki srogi w swoich ocenach człowieka (także mnie ), bo nie jest to do końca tak jak napisałam, ani pewnie jak Ty napisałeś. Znów rozbijamy się o słowa.
Piszesz o szansie każdej istoty stania się dzieckiem bożym, ja zaś uważam, że istota, która zawiera to ziarno, iskrę, już jest dzieckiem bożym z racji tego, co w sobie zawiera. Zanieczyszczenia, owszem, należy odrzucić, ale czy całą duszę? Przecież to nie sukienka, chociaż pojmuję, w jakim sensie tak napisałeś. To w duszy zawiera się całość doświadczeń i pamięć, która daje ciągłość istnienia. I dusza ma za zadanie przekształcić się zgodnie z posiadanym wzorcem, ziarnem. Co jest tak naprawdę tym ziarnem? Przecież nie osobowość, lecz czysty duch. Co zostanie w przypadku likwidacji duszy?
Wolność? To wolność wyboru w nieskończonym, a nie określonym czasie. Jaka to wolność, osadzić kogoś we cząstce czasu i zamknąć w określonej przestrzeni, gdzie są silne uwarunkowania np. w kierunku wypaczeń. A potem stwierdzić, że nie zdążyła istota ze zrozumieniem, udoskonaleniem się i zasługuje już tylko na unicestwienie.
Wiem, że mówię zbyt przerysowując, ale to zabieg celowy.
A gdybyś to Ty został zwiedziony przez Lucyfera, poszedł za nim, potem zaś zrozumiał i żałował błędu, ale byłoby już za późno, bo czas minął, bo przestrzeń nie ta … ?
Oczywiście, że niewiele wiem o Bogu. A Ty wiele?
Wierzę jednak, że dane jest każdej istocie prawo do błędów jak i do samodzielnego naprawienia ich. Nie mogę pogodzić się z koncepcją unicestwiania dusz bez zachowania ich ciągłości istnienia, świadomości. No chyba, że w ziarnie zapisana jest tożsamość duszy.
A tak naprawdę, to ufam Bogu i wierzę, że wszystko, co się dzieje ma swój sens i jest perfekcyjnie zaplanowane. Inaczej Wszechświat dawno już by zakończył swój żywot, choć pewnie i tak zakończy w przedziale wieczności, aby mógł narodzić się na nowo. Wówczas wszystkie dusze zostaną „zmiksowane”, jednak śmierć …
A za oknem tak pięknie świeci słońce …
Ach, Jerzy, o czym Ty nam tu prawisz?
Pozdrawiam Cię serdecznie.
PS. I nie wydawałam sądu o Bogu, nie zrozumiałeś mnie.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Igmana (ptak) dnia Wto 18:25, 06 Maj 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Jerzy Karma
Referent
Dołączył: 20 Kwi 2008
Posty: 1090
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 22:21, 06 Maj 2008 Temat postu: Okrąg |
|
|
Temat jest trudny i złożony. Dlatego nie dziwie się, że zawsze ktoś znajdzie jakieś ale
Bo kto spamięta to wszystko? Nawet jeśli by wiedział już wszystko.
Zaś nasz umysł ludzki lubi ciągle wracać do tych samych pytań. Słyszy odpowiedź. Rozumie. Zapomina. Znowu ma wątpliwości i znowu pyta.
Bardziej bowiem pamięta się to, z czym się żyło wiele lat.
Masz swoje przywiązania. Np. do określonych idei i wyobrażeń tego, jakimi one powinny być. To normalne u ludzi.
Dlatego Paracelsus napisał:
"Nie tyle poznać to, czego się nie wie, ile zapomnieć to, co się wie, lub w co się wierzy, że się wie."
Chcesz wolności "wyboru w nieskończonym, a nieokreślonym czasie"?
Lecz gdy sięgniesz do względności czasu i względności wieczności, to co Ci zostanie?
A wieczność jest bardziej względna, niz czas.
Ona już ze swej natury jest względna.
Choć jej względność jest inna niż czasu.
Pytasz o duszę? Co zostanie po niej?
Sama wcześniej odpowiedziałaś, że duch.
Ja nic innego nie napisałem, czego by Jezus nie powiedział. Mówił to samo.
"Bo kto by chciał duszę swoją zachować, straci ją; a kto by stracił duszę swoją dla mnie, znajdzie ją."
(Mat. 16:25. BG)
Też zarzucisz mu okrucieństwo? Wszak kazał stracić duszę!
Teraz jesteś duszą. Utraconą, czy tą, która może być zachowana?
Dusza Twoja jest w stanie łaski nadal.
A co jest wyznacznikiem Twego czasu?
Ty sama - czyli stan Twojej duszy.
Czy dusza żałuje swego stanu, gdy jej czas minie?
Tu masz odpowiedź (Mat. 22. BW):
11. A gdy wszedł król, aby przypatrzeć się gościom, ujrzał tam człowieka nie odzianego w szatę weselną.
12. I rzecze do niego: Przyjacielu, jak wszedłeś tutaj, nie mając szaty weselnej? A on oniemiał.
13. Wtedy król rzekł sługom: Zwiążcie mu nogi i ręce i wyrzućcie go do ciemności zewnętrznej; tam będzie płacz i zgrzytanie zębów.
Usiłujesz tłumaczyć winnych silnymi uwarunkowaniami w kierunku wypaczeń.
Tu masz odpowiedź na wiele pytań:
"Rzekł mu Jezus: Że mnie ujrzałeś, uwierzyłeś; błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli." (Jan. 20:29. BW)
1. Lucyfer nie potrzebował wierzyć nie widząc, gdyż widział rzeczy, których ludzie nie widzieli. Niestety upadł.
2. Najpierw jest zbawienie przez wiarę, potem przez wiedzę - zbawieni przez wiarę wyprzedzają zbawionych przez wiedzę. Wyprzedzają w podwójnym znaczeniu.
3. Najpierw Bóg daje możliwość zbawienia przez wiarę, następnie przez wiedzę.
Jakie zatem uwarunkowania? Czy rzeczywiście tylko widzisz świat zewnętrzny? A wnętrza nie ma?
A i w samym wnętrzu: Czy są jedynie same pragnienia? Czy jest tam tylko jeszcze egoizm?
Tam są i dobre rzeczy do wzięcia. Każdy bierze jednak i postępuje wg swojego serca. A jeśli zatraci w tym postępowaniu własne serce, to kogo winisz? Potem zatraca i duszę. Sam.
Osobiście pełen jestem podziwu każdemu zbawionemu przez wiarę.
Chciałbym być pośród nich. Oni są bardziej Boga godni.
Gdyby jednak nie było szansy zbawienia przez wiedzę, Chrystus nie zapowiadałby jej pojawienia się. Jednak obiecał, iż to nastąpi.
Upadli aniołowie sami zakończyli swój czas.
Ty jednak patrzysz na te sprawy swoimi "starymi oczami", czyli przez pryzmat ideologii swojego umysłu. Nie przez pryzmat Wiedzy.
ptak napisał: | A gdybyś to Ty został zwiedziony przez Lucyfera, poszedł za nim, potem zaś zrozumiał i żałował błędu, ale byłoby już za późno, bo czas minął, bo przestrzeń nie ta … ? |
Nic to nie zmienia. Ja czy nie ja.
I co znaczy "ja"?
Zresztą, które z moich "ja"?
Czy w Bogu też szukasz jakiegoś "ja"?
A co On mówił o sobie?
Zapytałaś, czy wiele wiem o Bogu?
Moja pamięć nie potrafi pomieścić wiedzy o Bogu - dlatego wiem nie wiele.
Umysł mój gubi się w tej wiedzy i z trudem radzi sobie z nią - dlatego wiem nie wiele.
Podsumowując: Sam z siebie nie wiele wiem.
Najistotniejsza jest jednak obecność Boga. Wiedza o Nim to rzecz drugorzędna.
Jego obecność, pamięć o Nim, stoją przed wiedzą.
ptak napisał: | Nie mogę pogodzić się z koncepcją unicestwiania dusz bez zachowania ich ciągłości istnienia, świadomości. No chyba, że w ziarnie zapisana jest tożsamość duszy. |
Co zatem rozumiesz przez duszę? Dusze są śmiertelne. Nie czytałaś o drugiej śmierci?
Jedni żałują ciał. Inni - dusz.
Z Ciebie to taka "duszna materialistka"
I nie wiem, co Ty rozumiesz przez świadomość.
Jak zaśniesz to, co tam wtedy z Twoją świadomością? Jak tę rzecz widzisz?
/Obyśmy nie zaczęli teraz tematu świadomości, bo może zająć rok /
A tożsamość duszy?
Co znowu masz na myśli?
Chodzi Ci o jakiś zbiór złych cech? Zależy Ci na zachowaniu śmieci?
ptak napisał: | ...Inaczej Wszechświat dawno już by zakończył swój żywot, choć pewnie i tak zakończy w przedziale wieczności, aby mógł narodzić się na nowo. Wówczas wszystkie dusze zostaną „zmiksowane”, jednak śmierć … |
"dawno już by zakończył...
I tak zakończy..."
Umieść te zwroty na jednej linii i połącz dwa końce. Mogą być one na jednej, razem?
A jeśli w owym połączeniu linii zginął początek i zginął koniec, to gdzie tam narodziny?
I gdzie śmierć?
Pytasz często o rzeczy najwyższe, a zajmujesz się niższymi.
W niższych jest śmierć i jest nie połączona linia.
Dlaczego jesteś do nich przywiązana, gdy już sięgasz wyżej?
Oby tylko ci, którzy sięgają niżej, nie łapali się za rzeczy najwyższe.
Temu zaprzeczysz?
A przecież już kiedyś rozmawialiśmy "o perłach".
Napisałaś, że odpisuję surowo.
Ale komu odpisuję surowo?
Myślisz, że dla Ciebie, albo jakiemuś człowiekowi?
Odpisuję własnemu umysłowi.
Jeśli więc czasem surowo, to dlatego, że chcę go utracić zupełnie.
Bo uwierz mi, że mój umysł przerabiał już te rzeczy wiele razy. I wracał do nich mając już nawet odpowiedzi.
Umysł jest bowiem studnią bez dna. Dlatego odpowiedzi w nim giną.
On jest tymi faryzeuszami, którzy:
"Wtedy faryzeusze, odszedłszy, naradzali się, jakby go usidlić słowem." (Mat. 22:15. BW)
Niech wolność będzie z nami. Także wolność od umysłu
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Igmana (ptak)
Dołączył: 27 Kwi 2008
Posty: 76
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 21:38, 07 Maj 2008 Temat postu: |
|
|
Piszesz o zbawieniu przez wiarę i wiedzę. Ale, czy wystarczy tylko wiara lub wiedza? One same nic nie znaczą, jeżeli serce kamienne. Owszem, wiara i wiedza bardzo pomagają otworzyć serce, ale czy to gwarantują? Znam ludzi wierzących i czyniących zło, znam ludzi posiadających wiedzę i bardzo zimnych.
Wydaje mi się, że to miłość i dobro zbawia. Człowiek, który kocha innych, nie krzywdzi, serce ma szczere i myśli czyste, nawet nie posiadając wiary, czy wiedzy zbawiony będzie. Z drugiej strony szczera, prawdziwa wiara, czy głęboka wiedza, dająca mądrość powinny odpowiednio ukształtować istotę. Ale jest zwodzenie umysłu, są przywiązania, jest zaspokajanie przyjemności, o czym wcześniej pisałeś. Tak, więc człowiek wciąż musi dokonywać wyborów. Ma przecież wolną wolę. A wybory dokądś prowadzą.
Nazywasz umysł faryzeuszami i słusznie. On zwodzi. Przekonałam się już o tym. Uczę się go używać, lecz mu nie podlegać. Uczę się wolności od poglądów i coraz więcej odpada. Dzięki Tobie, Jerzy. Coraz mi lżej i radośniej. Jak to dobrze spotkać na swej drodze mądrą i piękną istotę. Dziękuję za to Bogu i Tobie.
Moc serdeczności.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Jerzy Karma
Referent
Dołączył: 20 Kwi 2008
Posty: 1090
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 21:39, 08 Maj 2008 Temat postu: Wiara i wiedza mogą być puste. |
|
|
Wielu wierzących i posiadających wiedzę znasz?
To Ci gratuluję!
Lecz przecież sama stwierdzasz, że nie widzisz po nich ani tej wiary, ani owej wiedzy...
Co znaczy wierzyć mówił już Jezus.
Jest o tym w Przypomnieniu.
/już dałem na http://www.boga.fora.pl/przypomnienie,8/waska-droga-dla-dojrzalych-a-wlasciwe-zycie,22.html/
Jest też co znaczy wiedzieć. I jakie są rodzaje wiedzy. /dam w przyszłości/
Kto wie, ten miłuje.
Kto nie miłuje, ten nie wie, bo wie zbyt mało - choć komuś może się wydawać, że to wiele.
Kto ma serce szczere, mysli czyste, kocha innych, nie krzywdzi bliźnich - ten jest prawdziwie wierzący, a wiara jego jest
wiedzą. Bo nie słowa są wiarą, ani dogmaty.
Głęboka wiedza? Ale jak głęboka?
Kto pozna własciwą głębię wiedzy, tego umysł nie zwiedzie do zła. I przywiązaniami swoimi nikogo nie skrzywdzi.
Gdy zaś pisałem o przywiązaniach umysłu, to po to, aby umysł uczył wznosić się ponad nie. Nie zaś by w nich trwał.
Właściwe wybory prowadzić mają do pracy nad sobą. Do kroczenia drogą poznawania. Nie zaś do lenistwa i trwaniu
przy swoim. Niczym dziecko w kołysce.
Nie można jednak zatrzymać się w drodze poznawania. Kto myśli, że już poznał, zatrzymuje się i nie chce iść dalej.
Skończył zatem rozwój nie poznawszy do końca. I walczy ze stojącymi w innych miejscach tej drogi.
Ujrzenie nawet kilku aspektów /tego czym jest/ określonego wycinka-zjawiska rzeczywistości nie jest możliwe dla
obecnego ludzkiego umysłu. Cóż tu mówić o całości?
Wystarczy spojrzeć jak organizm ludzki jest złożony.
Dlaczego więc większość oczekuje, że świat ma być prosty?
Z tych powodów w poznawaniu potrzebujemy wolności. Wolność bowiem jest napędem poznawania. Ona jest innym "umysłem". Ale nie jest to wolność lucyferyczna. Lucyfer był tym, kto sam siebie pozbawił wolności. Zatrzymał się i zabił samego siebie.
Gdy wolna komórka ciała współistniejąca z ciałem, żyjąca swoim życiem w życiu ciała, z jakichś powodów stanie się wrogiem ciała, i obcym czynnikiem dla ciała, co ją może czekać ze strony ciała?
Ale czy ciało odrzucając taką komórkę odrzuca swoją komórkę? Nie, bo ona już nie jest komórką ciała.
To tylko przenośnia. Jedynie jeszcze inne ukazanie czegoś, co jest złożone.
Czasem wielość odpowiedzi nakłada się na siebie, miesza się ze sobą. Nawet przeczy sobie - opisując inne rejony
drogi. Dzięki temu umysły niektórych uwalniają się od przywiązań mentalnych i zostaje im odkryte serce.
Dlatego wielu dawało nauki przypominające takie:
- "Nie jest to krótkie, ani nie jest długie"
- "Jestem najwiekszy i najmniejszy zarazem."
- "Jestem pierwszy i ostatni."
W buddyźmie znane są koany. Zwroty paradoksalne. Mające za zadanie wybicie umysłu z niego samego.
Jednak w tej metodzie podstawą jest dawanie koanu każdemu indywidualnie, bo w szybkiej metodzie każdy umysł
potrzebuje indywidualnego traktowania.
Sam buddyzm w pewien sposób jest koanem, który nie tylko wielu wyzwala, ale i wielu prowadzi na manowce.
Podobnie jak mało kto z ludzi rozumie koany.
Koany nie są do rozumienia.
Zadaniem ich jest służyć wzniesieniu się ponad umysł.
Gdy myślący trzyma sie koanu, to bedzie miał problem. Nic nie zrozumie. Nie przekroczy umysłu.
Lucyfer jest przykładem wypatrzenia koanu buddyzmu.
Takim przykładem był mój przyjaciel, który w kawiarni mieszając herbatę stukał łyżeczką po szklance mówiąc:
- Co za różnica? Wszystko jest iluzoryczne. Po co ludzie się wysilają?
- Jak nie ma różnicy, to mieszaj cicho. - powiedziałem mu - Lepiej chyba, by wszyscy tutaj mieszali cicho, niż by
wszyscy zaczęli stukac jak ty.
Od tamtej pory zawsze mieszał już nie stukając. Zrozumiał brak różnicy w sposób właściwy.
W Biblii ludzie znajdują sporo sprzeczności.
Jednak owe postrzegane i niepostrzegane sprzeczności mają kilka źródeł.
O jednych napisałem w Przypomnieniu i w Dusza - wiele znaczeń.
Jedno z tych źródeł leży w TYM, o czym Biblia też czasem opowiada. Chodzi o inną Rzeczywistość - czy o inne
postrzeganie rzeczywistości. /Można twierdzić tak i tak - to sprawa interpretacji./
Opisywanie JEJ wyrażone za pomocą odniesień do znanej ludziom codzienności i przyjmowanie tego według spraw
tego świata często może wydawać się wzajemnie przeczące w tych poszczególnych opisach - niczym właśnie w
koanie.
Koan bowiem też ma za zadanie wprowadzić w coś zupełnie innego, niż znamy z ludzkiego życia codziennego.
Pisząc to, chciałem zobaczyć, jakie umieszczone są obecnie koany w necie
Przy okazji znalazłem ciekawą rozmowę o podobnym temacie.
Wybrane fragmenty zamieściłem na
http://www.boga.fora.pl/biblia-a-buddyjskie-koany,12/wstep,24.html#104
Też uczę się razem z Tobą Też coraz mi lżej i wolniej.
I dobrze mi Ciebie było spotkać.
To - co odpisywane jest na Twoje refleksje - jest przedłużeniem Twojego umysłu.
Korzystam razem z Tobą.
O tej tajemnicy mówił Jezus..
Mądrość zaś i piękno jest w Tym - o czym mówione było w tej tajemnicy.
Słusznie zaś dziękujesz Bogu.
Ja dziękuję Mu razem z Tobą.
Ja tylko jestem ochotnym sługą.
I dziękuję Tobie też.
P.s.
Jedzie ktoś drogą. I pyta drugiego: - W prawo teraz, czy w lewo, a może prosto?
- W prawo. - słyszy i jedzie dalej.
Zaraz znowu pyta: - Teraz gdzie?
- Prosto - słyszy
Za jakiś czas pyta się: - Tu gdzie skręcać?
- W lewo - słyszy.
Czy gdy dojechali na miejsce: Czy miał pretensje, że pilot ciągle mówił co innego? Gdzie jedno drugiemu przeczyło!
Łączę serdeczne pozdrowienia
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Jerzy Karma dnia Pią 23:13, 09 Maj 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Jerzy Karma
Referent
Dołączył: 20 Kwi 2008
Posty: 1090
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 20:59, 11 Maj 2008 Temat postu: Co jest czym. |
|
|
Kod: | Pewien mistrz Zen (Dżo Dżu) objaśniał mnichom w klasztorze Sutrę (tekst przypisywany Buddzie), w której istnieje wypowiedź Buddy mówiąca, iż w swej istocie wszystko we wszechświecie jest doskonałe, a wszystkie istoty posiadają doskonałą, oświeconą naturę. W tym czasie obok klasztoru przebiegał schorowany i pokrytymi parchami pies; pewien mnich słuchający wkładu zapytał: „Mistrzu, a czy ten pies, także ma naturę Buddy?” Mistrz odpowiedział: - Nie. |
zaczerpnięte z [link widoczny dla zalogowanych]
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Jerzy Karma
Referent
Dołączył: 20 Kwi 2008
Posty: 1090
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 18:50, 21 Wrz 2008 Temat postu: W opętaniu widać naturę demonów |
|
|
Bóg jest z nami: z Wami i ze mną.
Mieszkajmy w Nim, a On w nas.
_____________________________________________________________
Rozumiem to, że wrażliwy człowiek znając jedynie szatana, czy demonów, na gruncie filozoficznym, może myśleć i mieć nadzieję zbawienia dla tych upadłych w czeluście zła istot.
Zamiast jednak bazować na samych odczuciach opartych jedynie na filozofii proponuję odrobinkę bardziej praktycznej wiedzy, czym i kim są demony.
Osobom, które nie miały potrzeby zbawiać demonów, proponuje nie oglądanie tego materiału.
Kto zaś zechce oglądać, niech najpierw 3 razy przeżegna się.
Bez względu na to, czy wierzy, czy nie, w Boga.
Robienie znaku krzyża spowoduje wytworzenie określonych fal i nawiazanie kontaktu z potężnymi mocami ochraniającymi - działającymi na poziomie fal i wibracji.
Inne znaki religijne mające więź energetyczną z polem jakiejś religii mającej potężną aurę ochronną także działają jako zabezpieczenie.
Niektórzy sami w sobie mają własną silną aurę ochronną.
http://www.youtube.com/watch?v=x4n9vK0_mdk&feature=related
http://www.youtube.com/watch?v=t8E1a63NB2c&feature=related
http://www.youtube.com/watch?v=w3uGaVAJsq4&feature=related
Dla tych, którzy będą się zastanawiać: Dlaczego taki temat na forum poświęconym Bogu?
Właśnie dlatego, by pomóc bardziej zrozumieć Boga i to, dlaczego szatan i demony nie będą zbawione.
Są bowiem niektóre istoty w takim stanie, że będąc w nim nie mają możliwości zbawienia.
Biblia jest pismem mającym prowadzić do Boga - w niej także znajdujemy wzmianki o szatanie i demonach.
Ma to być swego rodzaju szczepionką dla tych, którzy szukają Boga.
I ostrzeżeniem dla tych, którzy idą w kierunku szatana.
_____________________________________________________________
Niech Bóg będzie z nami.
Każdego pragnącego Jego doskonałego światła niech prowadzi.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Igmana (ptak)
Dołączył: 27 Kwi 2008
Posty: 76
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 20:34, 22 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
Jerzy Karma napisał: | … by pomóc bardziej zrozumieć Boga i to, dlaczego szatan i demony nie będą zbawione.
Są bowiem niektóre istoty w takim stanie, że będąc w nim nie mają możliwości zbawienia. |
Skąd wiesz Jerzy, kto będzie a kto nie będzie zbawiony?
Skąd ta pewność? Z Biblii? Z innych świętych ksiąg?
A czy nie jest to wiedza z naszego Wszechświata?
Jaki Bóg jest opisany w Biblii?
Jahwe, ojciec Jezusa ….
Czy jesteś pewien, że to Stwórca Wszechświatów, a nie Pan tylko tego świata?
I jak szatan pozwala poznać Boga?
Przez przeciwieństwo, czy też przez to, jak sam mówiłeś, że szatan nie może być zbawiony, bo czas minął?
Jaki czas, skoro jest wieczność?
Jest też ewolucja Wszechświatów i wszelkich istot.
------------------------------
Nadal żal mi szatana i innych aniołów upadłych, które pobłądziły. Choć jeszcze bardziej żal ich ofiar. I nie wiadomo, kto bardziej cierpi.
Czy ten, co czyni zło może być szczęśliwy? Czy nie zapętlił się w swoich wyborach tak bardzo, że zło czynić musi?
Nie jest to usprawiedliwienie dla działania szatana, ale próba zrozumienia.
Z czysto ludzkiego punktu widzenia, choć nie wiem, czy to możliwe.
Wierzę jednak w miłosierdzie Boga, nie bogów …
A upadłym aniołom życzę wyrwania się z własnych zapętleń, zmiany wyborów.
Czy postawa moja wynika jedynie ze znajomości szatana na gruncie filozoficznym?
A czyż my wszyscy nie przejawiamy w jakimś zakresie szatana?
Czy nie cierpimy z tego powodu? Czy nie dążymy do zmian na lepsze?
Nie wierzę w dogmat wiecznego potępienia.
Wierzę w MIŁOŚĆ i jej zbawczą MOC.
Taki jest BÓG. Mój BÓG.
Amen
Igmana
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Jerzy Karma
Referent
Dołączył: 20 Kwi 2008
Posty: 1090
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 23:03, 23 Wrz 2008 Temat postu: Brudny pies i brudniejszy szatan |
|
|
Droga Igmano.
Odpowiedź na Twój problem zamieściłem juz wyżej, czyli na
http://www.boga.fora.pl/czlowiek-a-upadli-aniolowie,10/lucyfer,20.html#113
Ów pies z przypowieści buddyjskiej jest odpowiedzią w kwestii szatana.
Ma naturę Buddy każdy.
Tamten pies nie miał i szatan nie ma.
Czy rozumiesz to?
Ty rozumiesz, że ma każdy. I to jest dobre.
Nie rozumiesz jednak, że nie w każdym stanie jest to możliwe.
Co do innych kwestii - może odpowiem w przyszłości /wybacz moją niedyspozycję - morzy mnie sen/, jeśli stwierdzę, że nigdzie o tym nie napisałem wcześniej. Tak jak napisałem już raz w tym temacie o naturze psa i Buddy
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|