Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Abba...
Dołączył: 24 Gru 2015
Posty: 49
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: kkkkkkkkkkkkkk Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 16:38, 25 Gru 2015 Temat postu: Dies ire |
|
|
Jest pewien gość,,,ma dowody, ale Je-chowa....
...i choć jest właścicielem sądu...
...jego jest sąd, oraz ma wielu świadków, to jakoś w Polszcze wybronić się nie może
....bo to że jest podsądnym sądu swego, to fakt niezaprzeczalny, w oku Światowida
Element żartu jest...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Jerzy Karma
Referent
Dołączył: 20 Kwi 2008
Posty: 1091
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 8:11, 02 Sty 2016 Temat postu: Dowody są też częścią umysłu |
|
|
JJW111000980
Czy chowa?
(Tu bez sporu o Jehowę.)
Jedni widzą masę dowodów.
Inni nie widzą żadnego.
Zaś jedni i drudzy patrzą, myślą, analizują.
Dlaczego tak się dzieje, że odmienne wnioski wyciągają?
To kwestia umysłów zatem bardziej. Nie zaś samych dowodów.
To czym jest dowód pozostaje w związku z umysłem.
Umysł decyduje o dowodzie. Bo on go dostrzega albo nie. Następnie przyjmuje albo odrzuca.
Przy tym odnosząc do swojej zawartości.
Zatem to, czy coś jest dowodem, czy nie – zależy też od zawartości samego umysłu.
Wobec czego zawartość umysłu staje się składnikiem dowodu.
Gdy np. nie ma danego umysłu, to i nie będzie istniał żaden dowód dla niego.
By zaistniał dowód musi też istnieć umysł wraz z odpowiednią zawartością.
W każdym razie, czyli nawet ateista, może przyjąć istnienie Boga.
/Przyjmowanie wstępnych założeń jest normalną procedurą badacza. Tu co prawda ktoś może słusznie dodać, że agnostyka możemy uznać za badacza, nie zaś ateistę. Jeśli jednak ateista jest przykładem kogoś kto porzucił proces badania uznawszy, że poznał prawdę, to wtedy automatycznie zamienił się z badacza w niezbyt rozgarniętego pyszałka, którego niejeden nazwie idiotą. Gdy zaś ateista nadal bada czy jest Bóg, to wtedy tak naprawdę pozostaje agnostykiem. W świetle tego mamy trzy rodzaje istot: 1. badacze dostrzegający dowody (np. wierzący) 2. badacze szukający ich (np. agnostycy) 3. twierdzący, że nie ma dowodów, bo ich nie znaleźli (w Biblii nazwano ich głupcami)/
Gdy zaś przyjmujemy możliwość istnienia Boga to w niej przyjmujemy, że jest właścicielem sądu… i tu znowu mamy problem z ludzkim umysłem, ludzkimi zwyczajami i ludzkimi systemami – do których i wg których wyciągamy wnioski…
Bo dlaczego mamy zakładać, że sąd boski jest jak ludzki?
Wiemy, że w sądzie ludzkim osądzany niewiele może zdziałać, bo już ma mocno ograniczoną wolność. Przeważnie już jest aresztowany.
Tymczasem w sądzie boskim nawet jeśli Bóg osądza nas teraz, to przecież nie jesteśmy aresztowani na tyle, byśmy nie mogli zacząć lepiej żyć. Mamy sporo wolności. Wystarczająco tyle, aby czuć się wolnymi.
Nie wiem dlaczego wspominasz o Polsce (czy też o jakiejś jej grupie społecznej, którą gorzej traktujesz)?
I dlaczego uważasz, że Bóg ma się bronić?
Przecież nic Mu nie grozi.
Istnienie ateistów nie jest żadnym zagrożeniem dla Boga.
Ateiści mogą zagrażać sobie, albo innym istotom. Tak samo zresztą jak inni niedoskonali.
A kwestia świadków?
Naprawdę jesteś do końca przekonany, że Bóg potrzebuje świadków?
Sędzia ludzki ich potrzebuje, bo sam bez nich nie wie o pewnych rzeczach.
Twierdzisz, że Bóg jest podsądnym sądu swego?
To zależy o jakim pułapie wiedzy mówimy.
Na której perspektywie prawdy operujemy.
Trzymając się ludzkich pułapów to Bóg nie jest podsądnym sądu swego. Nawet jeśli ludziom się wydaje, że Go sądzą. Sądzić mogą, ale ich sądy nie mają żadnej mocy sprawczej.
Są jak sądy dzieci. Pozbawione władzy.
Ty jednak napisałeś, że to „fakt niezaprzeczalny” – czyli np. sąd indyka nad tym, kto mu ucina głowę wg Twoich kryteriów jest też sądem. Tylko, że wyrok zapadł nad indykiem.
I tak to sobie pożartowaliśmy.
Co do matematyki, to najbardziej pozwala zrozumieć Boga.
Ona jak on istniała przed powstaniem wszechświatów.
Jerzy Karma
P.s.
Dlaczego nawiązując do Sądu Bożego dałeś tytuł Dies irae (łac. Dzień gniewu)? Najwyraźniej uległeś wpływom tego ludzkiego strachu jaki przewija się od tysięcy lat pośród wielu ludów. Dziwne jest to, że bali się, a jednak grzeszyli.
Dziś częściej mówi się, że Bóg jest miłością, a nie katem.
Jerzy Karma
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Jerzy Karma dnia Sob 8:19, 02 Sty 2016, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Abba...
Dołączył: 24 Gru 2015
Posty: 49
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: kkkkkkkkkkkkkk Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 16:08, 02 Sty 2016 Temat postu: |
|
|
Bogiem ateisty jest niewiedza na jego temat...a gniewność Boga, rzeczywiście egzystuje jedynie w oku części istnień ludzkich, dlatego bliższy jestem wajsznawie, niż kościelnym pieśniom przebłagalnym o odsuniecie miecza boskiej odpłaty.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Jerzy Karma
Referent
Dołączył: 20 Kwi 2008
Posty: 1091
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 9:23, 03 Sty 2016 Temat postu: Ateizm w działaniu wierzących |
|
|
JJW111001005
Można tak to ująć, że "Bogiem ateisty jest niewiedza na Jego temat".
Mając na uwadze to, że swoją "wiedzę" - niewiedzę - traktują jak boga, bo to przecież ich stan umysłu. Umysł swój stawiają na piedestale boga.
Trzeba jednak zaznaczyć tu, że większość tzw. wierzących, nawet wszyscy, także nie posiada wiedzy o Bogu. Owszem - słyszeli o Nim - lecz żyją i często zachowują się tak - jakby Boga nie było.
Czy zatem jeśli się ktoś zachowuje jakby Boga nie było, to czy nie stawia samego siebie ponad Boga - działając zatem tak samo jak ateista. W sensie wynoszenia siebie, potrzeb swoich, zwyczajów, oraz woli - ponad doskonałość której od nas oczekuje Bóg, czyli ponad wolę Boga, a przy tym i ponad mądrość, gdyż doskonałość to mądrość.
Jerzy Karma
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Abba...
Dołączył: 24 Gru 2015
Posty: 49
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: kkkkkkkkkkkkkk Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 13:38, 03 Sty 2016 Temat postu: |
|
|
Jeśli żyje się w zgodzie z ahimsą i opartą o nią osobiście wypracowaną moralność, to Bóg ze swym ożywczym tchnieniem wiary w przewodnictwo wyższej inteligencji, może pozostać zawsze poza kurtyną poznania, bo ten który w taki sposób klaruje sobie swe istnienie, nie stoi w sprzeczności z Boskimi intencjami, więc i Boskie tchnienie go nieodmiennie dotyka, choć przypisuje je on swej samodzielności i inteligencji. Jeśli jednak na drodze swej pewności, przyjdzie mu przysiąść dla odpoczynku na kamieniu filozoficznym, i zastanowienie nań spłynie, czy aby na pewno inteligencja z której czerpie, pojawiła się znikąd, wtedy jest o krok, od usunięcia kurtyny, za którą nie tylko dotychczasowa jego wiedza egzystuje o skutkach działań, ale i przyczyna się ujawnia, choć zobaczyć i dotknąć jej nie sposób.. bo jak rzekł syn człowieczy, można ją pojąć za swą partnerkę, ale ktokolwiek nigdy jej nie widział...choć jeśli miast miary słowa nigdy, przyłożyć miarę słowa zawsze, wtedy jest Ona dostrzegalna w każdym aspekcie istnienia, a nawet w iluzji nieistnienia.
Pozdrawiam
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Jerzy Karma
Referent
Dołączył: 20 Kwi 2008
Posty: 1091
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 17:43, 03 Sty 2016 Temat postu: Boskie Tchnienie |
|
|
JJW111001007
Możliwe, że co innego Ty chcesz rozumieć przez Boskie tchnienie,a co innego ja przez nie przyjmuję..
Twoje rozumienie jest bliższe pojęcia dechu żywota ze Starego Testamentu.
W tym rozumieniu Boskie tchnienie faktycznie mają też ci, którzy przypisują swoje dobre postępowanie swej samodzielności i inteligencji.
Ja zaś przez Boskie tchnienie rozumiem jego realne odczuwanie. Wówczas człowiek taki żyjąc w tym Boskim tchnieniu ma świadomość, że choć może być sam (gdyby chciał), to jednak nie jest (i już nie chce być sam) - nie przypisuje wówczas czegokolwiek swojej samodzielności i inteligencji. Ma świadomość nierozerwalnej łączności z Boskim Bytem.
Na czym polega wówczas wolna wola takiego człowieka?
Na wyborze trwania w tej łączności.
Czy wtedy Bóg kieruje nim?
Nie kieruje, lecz jest Doradcą, też Tym, Który naprowadza. Jest Opiekunem i jak Chrystus rzekł: Ojcem, który miłuje.
Zatem Boskie tchnienie jest faktem odczuwalnym, czymś żywym.
Mozna je zobaczyć i dotknąć. Choć nie oczami, ani palcami.
Przenika jednak całego człowieka. Będąc odczuwalnym bardziej od zjawisk widzianych i dotykanych. Jest czymś więcej niż dźwięk, czymś więcej niż słowo, czy filozoficzne myślenie o nim.
Jak się zjawia u człowieka, czyli kiedy?
Najpierw człowiek musi szukać Boga.
Mieć szczere serce i intencję dziecka szukającego Ojca.
Wówczas Bóg słyszy te wołanie i przybywa.
Dziecko, które cieszy się ojcem, czy matką, nie stara się ich zrozumieć. Ono ich kocha i cieszy się, gdy jest razem. Bez względu na okoliczności.
Natomiast gdy jest z dala od nich. Wówczas o nich myśli. Analizuje. Zastanawia się.
Dochodząc do najróżniejszych wniosków.
Stąd mamy tyle poglądów o Bogu na świecie.
Włącznie z zaprzeczeniem Jego istnienia.
Pokój z Tobą
Jerzy Karma
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|