Forum www.boga.fora.pl Strona Główna
Home - FAQ - Szukaj - Użytkownicy - Grupy - Galerie - Rejestracja - Profil - Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości - Zaloguj
Anioły. Służba zamiast seksu.

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.boga.fora.pl Strona Główna -> Bóg po prostu JEST
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Jerzy Karma
Referent



Dołączył: 20 Kwi 2008
Posty: 1090
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 7:30, 06 Paź 2008    Temat postu: Anioły. Służba zamiast seksu.

Dlaczego temat aniołów w dziale obecności Boga?

Dlatego, że ich obecność w jakiś sposób poświadcza Jego obecność.

Zapyta ktoś:
A skąd wiadomo, że one istnieją?

Zwykły człowiek dowiaduje się o istnieniu rzeczy widząc je wprost.
Jednak już naukowcy odkryli, że o istnieniu czegoś można dowiedzieć się poprzez obserwowanie śladów tych rzeczy - śladów nawet matematycznych.
Nie muszą to nawet być ślady stóp białego człowieka widziane przez Indian Wink
Niektóre ślady są w nas samych. I kiedyś każdy na nie trafi. Potem kiedyś dostrzeże - niektórzy wcześniej, inni dużo później.
________________________________________________________


Będąc dziećmi jesteśmy bardziej beztroscy.
Bardziej skłonni do zabawy.
Nawet jej potrzebujemy - jest metodą naszego rozwoju.
Następnie pojawiają się obowiązki i seks z erotyką, które są kolejnymi szczeblami w drabinie naszego rozwoju.
Rodząc się w tym świecie mamy zadania do spełnienia, jak choćby nasz rozwój, a podstawą tego jest osiągnięcie dojrzałości ciała fizycznego.
Dążenie do tego celu umacnia ego i tworzy jego nowe elementy.
Jakby nowe ego oparte na ciele, które pozostaje nawet po osiągnięciu dojrzałego ciała i od którego nie chcemy się uwolnić, by zrealizować swoje priorytetowe wcześniejsze cele. Ciało tworzy swoje własne cele. I nie chodzi tu o seks, ani o erotykę. O nich za chwilę. Cele ciała tworzą owe grzechy oparte na ciele. /Nie seks. Chodzi o złe postępowanie, które powstaje z pragnień związanych z ciałem, np. pragnienie bogactwa, władzy, pozycji, i z nie liczenia się z innymi./
Ego ciała umacnia ego, z jakim przychodzimy jeszcze bardziej.
Ego zaś jest przeciwieństwem służenia innym.

Niektórzy nie lubią słowa SŁUŻYĆ. Kojarzy im się chyba z zajęciem służącego.
A czy są gotowi zrobić PRZYSŁUGĘ?
Przy-sługa nie kojarzy im się ze służącym? Wink
Ech... słowa...

Służenie, czyli ściślej precyzując pomaganie innym i robienie dla nich rzeczy mających być im przydatnymi, poświęcanie im swojego czasu, jest tym, co nas uwalnia od własnego ego.

Maksymalne zaabsorbowanie takim służeniem tak pochłania, że istota /także człowiek/ będzie uwolniona od potrzeb seksualnych i erotycznych.

Czyż słowo anioł nie kojarzy się z kimś bardzo dobrym?
Z kimś, kto jest zaabsorbowany służeniem innym?

    "Albowiem przy zmartwychwstaniu ani się żenić nie będą, ani za mąż wychodzić, lecz będą jak aniołowie w niebie." (Mat. 22:30, BW)


Walka z seksem, z potrzebami erotycznymi - jest bez sensu.
Ci, którzy mają takie potrzeby, o ile pozostają w zgodzie z przykazaniem miłowania bliźniego i nie czynienia mu krzywdy - nie muszą ich hamować.
Tak jak dziecku nie zabrania się zabawy w piaskownicy.
Są to elementy rozwojowe człowieka.
Robienie sztucznych zahamowań, blokad, powoduje efekty przeciwne.
Powstaje wówczas nienaturalny celibat i ego rozwija się jeszcze silniej.

Tu nie chodzi o zaniechanie seksu.
Tu chodzi o całkowite pochłoniecie w służbie innym.
Przy takim pochłonięciu potrzeby seksualne automatycznie znikają.
Pojawia się celibat naturalny - jak u aniołów.

    "Lecz ci, którzy zostają uznani za godnych dostąpienia tamtego świata i zmartwychwstania, ani się nie żenią, ani za mąż nie wychodzą." (Łuk. 20:35, BW)


Niech nie myślą ci, którzy zmuszają się do celibatu, że dostąpią z tego powodu tamtego świata. Póki kto służy sobie, ten nadal tkwi w tym świecie.
__________________________________________

Czym jest seks?
Nie dam tu pełnej odpowiedzi - gdyż ta jest niezwykle złożona.
Napiszę, czym jest w związku z poruszanym tu tematem.

Seks dotyczy bowiem ega.
Póki człowiek choćby odrobinkę posiada związku z własnym ego, wtedy przejawią się u niego potrzeby seksualne.
Seks, bowiem pozostaje w silnym związku z zadowalaniem własnego ego - choćby poprzez dostarczanie przyjemności, czy też zaspokajanie oczekiwań tego ego.
Zaś na gruncie cielesnym ma jeszcze dodatkowy związek z rozwojem ciał człowieka. Podobnie jak dziecko musi jeść, by wzrastało jego ciało. Tak później następuje potrzeba seksu dla intensywnego żywienia się oddechem.
Dlatego wtajemniczeni uczyli pranajamy, czyli rodzajów oddechów mających zastąpić oddechy erotyczne.

Nie wiele jednak pranajama pomoże tym, którzy koncentrują się na swoim ego. (Zyskają co prawda na zdrowiu.) Najpierw należy uwolnić się od swojego ego. Drogą ku temu jest służenie innym:

    "Albowiem Syn Człowieczy nie przyszedł, aby mu służono, lecz aby służyć i oddać swe życie na okup za wielu." (Mar. 10:45, BW)


Pranajama jest potrzebna tym, którzy za młodu zaczynają służyć innym.

Niech nikt nie myśli, że z powodu wymuszonego celibatu będzie aniołem.
Aniołem czyni służenie innym.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Igmana (ptak)




Dołączył: 27 Kwi 2008
Posty: 76
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 22:02, 06 Paź 2008    Temat postu:

Służba zamiast seksu?
Dlaczego zamiast? Dlaczego seks łączysz z ego?
Ciało z jego energetyką ma swoje potrzeby. Ekspresja seksualna jest naturalnym przejawem ciała, nie tylko ludzkiego. Służy przedłużaniu gatunku a także w powiązaniu z energią miłości rozwojowi. Oczywiście można nadużywać i wypaczać własną seksualność, jak wszystko zresztą. Wink

Służyć można nie rezygnując z seksu. W służeniu nie należy zapominać o sobie, bo byłoby to umniejszaniem siebie. W czym służebnik jest gorszy od innych? Przecież powiedziane jest: „miłuj bliźniego swego jak siebie samego”.
Dotyczy to także służby.
Gdy człowiek nie pokocha najpierw siebie, nie potrafi uczuciem tym obdarzyć bliźniego.
Gdy nie zaspokoi najpierw własnych potrzeb, nie będzie w stanie zaspakajać potrzeb innych. Lub będzie to zaspakajanie ułomne.
Musi zaistnieć równowaga, jak we wszystkim. Nie zrównoważenie (także w służbie) jest wypaczeniem.
Anioł został powołany do służby człowiekowi. Ma inne ciało, bez potrzeb seksualnych. Człowiek nie jest aniołem, choć powinien dążyć do dobra, do zbawienia siebie.
Na pewno nie jest warunkiem zbawienia rezygnacja z seksu wbrew naturze oraz całkowite poświęcenie się służbie innym, własnym kosztem.

Miłość do siebie, nie znaczy ego.
Seks nie znaczy ego.
Anioł nie znaczy człowiek.
Służ innym, nie zapominając o sobie.
Służba sobie jest tak samo cenna. Bo ja, to inny Ty.
Bóg stworzył anioła i człowieka.

Pozdrawiam Very Happy
Igmana


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jerzy Karma
Referent



Dołączył: 20 Kwi 2008
Posty: 1090
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 18:43, 07 Paź 2008    Temat postu:

Witaj Igmano.
Cieszę się, że zabrałaś głos w temacie. Jest on, bowiem bardzo złożony. Bardziej niż możemy tego oczekiwać.
Nie można tego tematu uogólniać.
Nie można tego samego zalecać każdemu.

Oczywiście, że jest jak napisałaś: "Ekspresja seksualna jest naturalnym przejawem ciała."

Dodam tylko, że jest ona nawet przejawem duszy ludzkiej.
Zresztą pisałem o tym w Przypomnieniu. Nie chcę się tu powtarzać.
Cytowałem tez słowa Salomona:
    „Człowiek uczynny dobrze czyni duszy swej; ale okrutnik trapi ciało swoje.” (Przyp. 11:17, BG)
Dusza zaś swoje potrzeby przejawia odpowiednio do możliwości, które otrzymuje poprzez narzędzia. Takim narzędziem jest np. ciało widzialne.
Niektórzy z pewnością zaprzeczą temu - co będzie wynikać z ich innego rozumienia pojęcia duszy.
Dusza jednak jest także narzędziem, choć dość specyficznym. Jest ona narzędziem ducha.
Z tym, że nie tylko sam duch, kształtuje owe narzędzie.
Dla Salomona było oczywiste, że dusza ma potrzeby i realizuje je poprzez ciało. Zaś trapienie ciała jest okrucieństwem wobec duszy.

Jeśli zaś informujesz mnie, czy czytelników forum, że seks: "Służy przedłużaniu gatunku a także w powiązaniu z energią miłości rozwojowi" - to znaczy, iż nie odebrałaś właściwie mojego przekazu.
A gdzie ja napisałem, że nie spełnia seks takich roli?
Albo z jakiej mojej wypowiedzi wynikało, że seks nie przedłuża gatunku?
Gdzie napisałem, że nie rozwija człowieka w energii miłości?
Jeśli czytasz moje wypowiedzi na forum, to powinnaś wiedzieć, że napisałem, iż jednym z zadań seksu było i jest uczenie ludzi miłości.

I jeszcze taka sprawa.
Zwrot jakiego użyłaś: "Służy przedłużaniu gatunku", wielu odbiera w taki sposób, iż seks został stworzony wyłącznie do przedłużania gatunku.
Tak jednak nie jest.
Pisałem o tym już na:
http://www.boga.fora.pl/bog-po-prostu-jest,5/milosc-erotyka-i-inne-kwestie,73.html
Pisałem tam też o miłości i seksie.

Jeśli zaś ktoś osiąga taką miłość, że zaczyna służyć innym, to czyż nie osiągnął celu?

Nie pisz zatem ogólnikami, do czego jest seks, napisz bardziej szczegółowo.
Bo co do przedłużania gatunku, to seks został wykorzystany przy okazji. I dlatego w związku z przedłużaniem gatunku, gdyż wychowywanie potomstwa pozostaje w silnym związku z miłością i służbą.
Seks ma uczyć właśnie miłości i służby.

Dzisiaj większość ludzi słysząc o namiętnościach i żądzach kojarzy to automatycznie z seksem.
Wynika to ze społecznych programów, które czynią w tej kwestii wiele szkód rodzajowi ludzkiemu.
Zamiast bowiem pouczać człowieka o rzeczywistych żądzach i namiętnościach, które czynią wiele szkód ludziom, przeniesiono uwagę na pole erotyczne.

Seks jest dobry. Dlatego nie był zakazywany. Został wręcz dany, ludziom ku ich pożytkowi. Spełniwszy jednak swój pożytek nie jest konieczny.
Dlatego mozna przeczytać:

    "1. ... Dobrze jest, jeżeli mężczyzna nie dotyka kobiety." (1 Kor. 7:1, BW)


Co wcale nie oznacza, że ma nie dotykać kierując się jakimś nakazem, czy zakazem. Gdy osiągnie to w naturalny sposób - wtedy jest to dobre.
Kto jednak jeszcze nie osiągnął niech czyta dalej:


    "2. Jednak ze względu na niebezpieczeństwo wszeteczeństwa, niechaj każdy ma swoją żonę i każda niechaj ma własnego męża.
    3. Mąż niechaj oddaje żonie, co jej się należy, podobnie i żona mężowi.
    4. Nie żona rozporządza własnym ciałem, lecz mąż; podobnie nie mąż rozporządza własnym ciałem, lecz żona.
    5. Nie strońcie od współżycia z sobą, chyba za wspólną zgodą do pewnego czasu, aby oddać się modlitwie, a potem znowu podejmujcie współżycie, aby was szatan nie kusił z powodu niepowściągliwości waszej.
    6. A to, co mówię, jest zaleceniem, a nie rozkazem." (1 Kor. 7:2-6, BW)


Warto to zwrócić uwagę na zdanie 3-4. Mamy tu wyraźną mowę o służbie męża swoim ciałem żonie i służbie żony swoim ciałem mężowi. Służba ta jest niezmiernie ważna, uczy bowiem miłości, oraz przygotowuje dusze do służby w innych sprawach.
Skoro zaś mąż służy seksem żonie, a żona mężowi - i wcale nie dla prokreacji - to jest tak jak napisałaś Igmano: "Służyć można nie rezygnując z seksu."

To jest oczywiste, że można. Tak samo jak jest oczywiste, że nie jeden człowiek mający w sobie nawet sporą dawkę egoizmu nieraz spełnia uczynki altruistyczne.
__________________________________________________________

Istnieje opowiadanie o uczniu i nauczycielu.
Nauczyciel zanurzył ucznia pod wodą i topił go. Gdy go puscił ledwo żyjącego zapytał:
- Czego pragnąłeś?
- Pooo...wieee...trzaaa... - wypowiedział z trudem uczeń.
- To jak tak właśnie będziesz pragnął zbawienia, o niczym innym nie myśląc i niczego wiecej nie pragnąc, to tylko wtedy masz szanse je osiągnąć. - powiedział nauczyciel.

Taką służbę miałem Igmano na myśli. Kogo ona tak pochłonie - seks przestanie dla takiej osoby istnieć.

Dlatego Paweł napisał dalej:
    "7. A wolałbym, aby wszyscy ludzie byli tacy, jak ja, lecz każdy ma własny dar łaski od Boga, jeden taki, a drugi inny." (1 Kor. 7:7, BW)

Wiemy, że wszystkie dobre rzeczy są darami od Boga. Wiemy też, że aby otrzymać dar, należy być na właściwym miejscu dla danego daru.


Igmana (ptak) napisał:
W służeniu nie należy zapominać o sobie, bo byłoby to umniejszaniem siebie. W czym służebnik jest gorszy od innych? Przecież powiedziane jest: „miłuj bliźniego swego jak siebie samego”.
Dotyczy to także służby.


Very Happy
Wiesz Igmano, że pisałem: Miłuj samego siebie jak bliźniego swego.

Temat jest bardzo subtelny. Dlatego można odnieść wrażenie, że występują w nim jakieś sprzeczności. Tak jednak nie jest.

Kto doświadczył bardzo silnego zaabsorbowania działalnością na rzecz innej osoby, nie mając w tym żadnych osobistych korzyści, a nawet ponosząc przy tym własna szkodę - taka osoba zrozumie o co mi chodzi.

Często doświadczają tego rodzice, a szczególnie matki i babcie, gdy kosztem siebie pełnią opiekę nad swoim potomstwem.

Można powiedzieć, że czasowo łamią nawet zasadę:
Miłuj samego siebie jak bliźniego swego.

Ale takie jest pochłoniecie i oddanie.
Zważ Igmano, że Chrystus także dał sie ukrzyżować zapominając o sobie w tym momencie. Pamiętał jednak o sobie w Ogrójcu, gdy się modlił. Wtedy miłował też siebie. To było ludzkie.
Pamiętasz jednak, co rzekł do Piotra, gdy ten myślał po ludzku?

Nie ma jednej nauki dla wszystkich ludzi, oprócz tej, by nikogo z ludzi nie krzywdzić i by starać się być ludziom pomocnym tak, jakbyśmy sami oczekiwali podobnej pomocy.

W Przypomnieniu także pisałem o nauce, oraz o wyższej nauce. Każda z nich jest swoistą prawdą. Nie da się stosować obu jednocześnie. Bo każda jest inna. I każda jest dobra w swój sposób. Zależy do czego będziesz ją odnosić. I nie można wymagać od każdego człowieka tego samego w tym samym momencie.

Dziękuję Ci Igmano za Twój post, gdyż zwraca on uwagę na aspekt troski o siebie.
Jednak istotną kwestią jest stopień owej somotroski.
W jakim stopniu występuje on u ludzi w świecie obecnym to widzimy.
Owa samotroska jest nadmierna. I dlatego z pewnością nie jest potrzebne głoszenie jej jako "jakiejś ewangelii".
Wink
Wskazane jest bardziej głoszenie nauki o wyrzeczeniu - a i tak antywyrzeczenia będzie więcej.
Oczywiście nie odrzucam miłości siebie równej z miłością do bliźnich jako filozofii.
Jednak nawet praktycznie spróbuj znaleźć tych, którzy w tych miłościach osiągnęli tę równość.
Kto już to osiągnął jest wielki.
Co dopiero powiedzieć o kimś, kto zatraca miłość siebie na rzecz miłości do innych?

Miłość do siebie jest wolna od ego wtedy, gdy pragnienie zostaje zastąpione obowiązkiem.
I nie jest to negacja pragnień.
Obowiązek jest bardziej bezpieczny.
Pragnienia zaś często zawładają ludźmi.

Zatem tak jak napisałaś - "Służ innym, nie zapominając o sobie" - Jednak w świetle obowiązku, a nie pragnień.

To, co proponujesz, ma swoje uroki, jednak są wyższe nauki także.
Obecnie możemy nie dostrzegać ich celowości.
Ona jednak jest.
Przekracza znane powszechnie obszary.
Tu właśnie potrzebna jest wiara.
Niektórzy jednak idąc długo przeczuwają inaczej - jakby bez przyjęcia na wiarę - czymś, co na siłę można nazwać intuicją, lecz nie jest nią jedynie, bo opiera się na określonych ich doświadczeniach.

Serdecznie pozdrawiam
Jerzy Karma


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Igmana (ptak)




Dołączył: 27 Kwi 2008
Posty: 76
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 20:47, 07 Paź 2008    Temat postu:

Witaj Jerzy Very Happy

Wybacz, że potraktowałam temat zbyt ogólnikowo, ale to z powodu braku czasu.
Chciałabym móc rozmawiać bez ograniczeń, niestety natłok obowiązków, w tym służebnych Wink uniemożliwia mi to.
Dlatego ostatnio nie zawsze odpowiadam na posty, nie zawsze poddaję wątek dogłębnej analizie.
Jeżeli już piszę, to raczej bardzo skrótowo i może przez to za bardzo. I choć w umyśle moim są rozwinięcia to w przekazie pisanym pewnie ich brak. Myślę jednak, że można odebrać niedopowiedziane przy odrobinie skupienia.
Alternatywą byłoby w ogóle nie pisać, ale dopóki nie pojawią się inni dyskutanci chyba powinnam od czasu do czasu „zamieszać kijem w mrowisku”? Very Happy

Jerzy, doskonale zrozumiałam Twój post. Nie znaczy to, że powinnam powtarzać te same treści, bo byłoby to zbyteczne a nawet przeszkadzające w rozwinięciu tematu, co czynisz doskonale, „okładając mnie przy okazji kijami”. Czyżbyś próbował mnie topić, jak ten nauczyciel ucznia? Laughing
Niemniej jednak opozycja jest przydatna, nieprawdaż? Very Happy
Tylko nie zrozum mnie źle. Ach te słowa.
O ileż lepsze są kontakty pozawerbalne.

Wracając do tematu, wydaje mi się, że za bardzo skupiasz się na słowach z Biblii, gdzie często są to manipulaje kapłanów mających określony cel.
Etyka, moralność istnieją ponad religiami, człowiek, który postępuje wg ich zasad, nie będzie błądził. Doskonale wyczuje granice, te seksualne również.
I słusznie zauważyłeś, że naczelną zasadą jest nie krzywdzenie innych.
Reszta, do swobodnego zastosowania, wg własnych wyborów. Gdy nie będzie krzywdzenia, wybory będą dobre.
Życie nie musi być cierpieniem. Powiem więcej, powinno przynosić radość i szczęście.
Kiedy tak się stanie? Gdy ludzie nauczą się kochać i szanować zarówno siebie jak i bliźniego swego. Gdy szanować będą każdy przejaw życia. Gdy zrozumieją, że nie ma podziału na Ja – Ty, moje – twoje.
Gdy to się stanie, służba innym będzie naturalnością, nie służeniem. Niestety trzeba na to czasu, każdy idzie w innym tempie.
Mam nadzieję, że nie zagmatwałam zbytnio. Very Happy

Muszę już kończyć, czas mnie goni a praca czeka. Wink
Pozdrawiam serdecznie.

Igmana


PS. Przepraszam, że nie odniosłam się do wszystkich Twoich „zastrzeżeń” odnoście mojej wcześniejszej wypowiedzi. To nie z braku szacunku. Wink


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jerzy Karma
Referent



Dołączył: 20 Kwi 2008
Posty: 1090
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 4:51, 14 Paź 2008    Temat postu: Życie, człowiek, szczęście i nauczyciele

Witaj Igmano. /14-10-08/

Przepraszam, że dopiero dziś zamieszczam odpowiedź. Miałem problemy z forum.
Odpowiedź czekała jednak w notatniku.
Z drugiej strony to, zyskasz więcej czasu Wink
Życie goni czas człowieka, człowiek zaś goni własne życie.
Człowiek więc goni własne życie.
Sami stwarzamy większość tego, co narzuca nam ograniczenia.
Sami się chcemy temu poddawać - nawet twierdząc, że tego nie chcemy.
Nie chcemy jednak niektórych skutków - przyczyny jednak my stwarzamy.
Nie dostrzegając, że przyczyna jest już tym skutkiem w sobie - gdyż on w niej leży.
Budda obserwując to zjawisko stwierdził, że przyczyną wszystkich cierpień są pragnienia.
Mogłoby się wydawać, że pragnienia są wewnętrzną sprawą umysłu.
Wydaje się też ludziom, iż życie bez pragnień jest jałowe.
Dlaczego nie stawiają pytania: Co istnieje poza pragnieniami?
I czy moze to być lepsze, mądrzejsze i bezpieczniejsze?

Wiele pragnień człowiek przyjmuje z powodu innych.
Jednocześnie pragnąc wolności.
Wbrew temu jednak daje się zniewalać temu, co jest poza nim.
Czyni to dobrowolnie, by zaimponować innym.
Chcąc imponować innym czyni ich na tyle ważnymi, że poddaje się władzy nie swoich pragnień.
Następnie te pragnienia czyni swoimi - choć one zawsze będą obce jego duchowi.
W ten sposób poddaje się władzy innych - choć w rzeczywistości dąży do wolności od nich.
Czy człowiek wie - co się z nim dzieje?
___________________________________________________________________


Witaj Igmano. /9-10-08/

Napisałaś Igmano rzeczy ważnie.

Do jednego chcę się tylko odnieść.
Do tej modnej ostatnio nagonki na Biblię.
Już pewna osoba z forum "mesjasza" wytknęła mi to, że cytuje Biblię.
/Dziś jest ono wyłączone./
Używając argumentu, że są inne pisma.

Takie ogólne zarzuty są pozbawione sensu.

Napisz konkretnie. Jaki cyctat z Biblii dałem, który przedstawia coś niewłaściwie?

Cytuję nie tyle z powodu źródeł, co z powodu tego, co w nich jest.
Biblie zaś głównie dlatego, iż jakby nie było jest ważnym pismem dla milionów ludzi.
Sztuka polega na tym, by znajdować w niej te rzeczy, które są właściwe. Korzystając z wielu wątków dla określonego

zagadnienia można ustalić jego właściwą wykładnię - pomimo jakiejkolwiek późniejszej zmiany w którymś z wątków.

Biblia nadal jest kopalnią. W kopalni złota nie leży czyste złoto. Najpierw ma domieszki. One jednak nie przeszkadzają w tym, by uzyskać czyste złoto.

Alchemicy duchowi nawet ołów zamieniali w złoto.
Czego Tobie i wszystkim czytającym to życzę.

Jerzy

P.s.
Przyznam, że podobnie jak u Ciebie, tak i u mnie słowa nie nadążą zapisać wszystkiego, co pojawi się w umyśle.
I przyznam, że jest w tym wina tego, że daję się za bardzo ponosić innym rzeczom z życia.
Umysł przykleja się do spraw, które w rzeczywistości są jak sny.
Na szczęście śmierć i późniejsza niepamięć inkarnacji wyzwala ludzi od tego Wink
I mogą zaczynać będąc oczyszczonymi od umysłu.
Dusza jednak nie jest oczyszczana do czasu.
Dane zostało człowiekowi, by sam ją oczyścił.
Dane do czasu.
________________________________________________________________

Witaj Igmano. /14-10-08/
Tak miało być, że forum się zawiesiło.
Dopisałem więcej Smile

Napisałaś: "Etyka, moralność istnieją ponad religiami."
Dla tych, którzy nie wiedzą, czym naprawdę jest religia.
Jeśli ktoś za religię uważa, organizacje nazywające siebie religijnymi - to etyka i moralność rzeczywiście stoją ponad nimi. Dlatego, że etyka i moralność są poza wpływem człowieka. To są idee, które mają moc przejawiania się.
Na organizacje zaś duży wpływ maja ludzie, także ludzie źli.
Jeśli zaś religia nazwiemy wszystko to, co łączy człowieka z Bogiem, to jest w tym także etyka i moralność, oraz drogi prowadzące ku doskonałości, jak i sama doskonałość - wtedy religia stoi wyżej, niż etyka i moralność, gdyż zawiera więcej.

Napisałaś: "Gdy nie będzie krzywdzenia, wybory będą dobre."
Jest to półśrodek. Ważny, gdyż akcentuje nie krzywdzenie. Jednocześnie mogący powodować błąd oparty na fałszywej pewności, co do "dobrego wyboru".
Warto tu zwrócić uwagę na to, że człowiek nie może być do końca pewny swojego wyboru.
Tego, czy on jest dobry.
Tu przypominają mi sie słowa Jezusa: "Nikt z ludzi nie jest dobry."
Cytowałem je tyle razy. Jak i takie: "Bądźcie doskonali."
Jedne wskazują nam na to właśnie, że nie możemy byc pewni swojej dobroci. Drugie na to, by starać się być dobrymi jak tylko potrafimy, a nawet więcej niz potrafimy - bo powinniśmy badać własne postawy, wnikliwie obserwować życie, by uczyć się przewidywać wszelkie możliwe następstwa, oraz poszukiwać nowych lepszych postaw.
Niech nikt z ludzi nie myśli, że jego /jej/ postawa już jest najwłaściwsza.

Masz rację pisząc: "Życie nie musi być cierpieniem."
Bóg jest tego samego zdania. Dlatego posyła nieustannie ludzi, przez których wskazuje na doskonałość i na to, co jest właściwe. Istnieją jednak zawsze fałszywi nauczyciele. Najwięcej jest ich w szkołach Wink Większość bowiem to "bardziej lub mniej - psychopaci" wyżywający się na młodszych wiekiem i statusem społecznym uczniach. Dlatego właśnie tak wiele dzieci nie chce chodzić do szkoły. Nauczyciel zamiast pomagać stresuje.
Oczywiście jest też wielu normalnych nauczycieli - którzy na nikim się nie wyżywają.
Czytając, że ja Cię "okładam kijami" ogarnęła mnie groza: Czy ja postępuję jak owi psychopatyczni nauczyciele?
Jeśli tak, to dzięki za uwagę - będę się starał głębiej obserwować siebie.
Kontakt z człowiekiem powinien być bowiem taki, by przynosił radość i szczęście.
Do tego będę dążył.
Prawda także może być wypowiedziana różnie. Przyjemnie i nieprzyjemnie.
I masz rację, że stanie się tak, gdy "ludzie nauczą się kochać i szanować."
Czy jednak miłość i szacunek wystarczą? Bo skoro ja mam je wobec Ciebie, to dlaczego "okładałem Cię kijami"? Wink
Dzieje się tak, gdy za mało jest mądrości.

Bardzo dziękuję Ci za cenną wypowiedź.


Jerzy Karma

P.s.
Forum mesjasza nadal "tymczasowo wyłączone ze względu na konserwację..."


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jerzy Karma
Referent



Dołączył: 20 Kwi 2008
Posty: 1090
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 17:42, 03 Lut 2010    Temat postu: Re: Anioły. Służba zamiast seksu.

Powyżej, w pierwszym poście, poruszyłem wiele zagadnień spośród których chciałbym zwrócić tu uwagę na główne z nich – wyrażone w słowach Jezusa. I jeszcze raz się do nich odnieść.
Jerzy Karma napisał:
Maksymalne zaabsorbowanie takim służeniem tak pochłania, że istota /także człowiek/ będzie uwolniona od potrzeb seksualnych i erotycznych. Czyż słowo anioł nie kojarzy się z kimś bardzo dobrym? Z kimś, kto jest zaabsorbowany służeniem innym?
    "Albowiem przy zmartwychwstaniu ani się żenić nie będą, ani za mąż wychodzić, lecz będą jak aniołowie w niebie." (Mat. 22:30, BW)

Słusznie można tu zadać takie pytania:
1. Dlaczego mielibyśmy przez małżeństwo rozumieć tylko seks?
2. Może aniołowie uprawiają seks w wolnych związkach i bez żenienia się, czy wychodzenia za mąż?
3. Jeśli zaś Jezus mówiąc o małżeństwie miał na myśli seks, to jaki seks? Bo w zdaniu tym mówił w zasadzie o ludziach, że będą jak aniołowie w niebie – a zatem nie będę mieć takiego seksu jak ludzie obecnie na ziemi, czy zatem będą mieli seks anielski? Seks oparty na zupełnie innych płaszczyznach?
4. Jeśli Jezus miał na myśli tu seks, to dlaczego nie wyraził tego jaśniej?


Choć trzeba przyznać, że na ogół ludzie zawierają związki małżeńskie w zasadzie z powodu atrakcji seksualnej. /Na ogół nie podają innych powodów WinkA miłość także opiera się na atrakcyjności./
To raczej wskazywałoby na to, że Jezus miał na myśli z pewnością ludzi styl łączenia się w pary z powodów seksualnych. Możliwe, że aniołowie np. nie muszą w tym celu tego robić. Oczywiście przykład, czy wyjaśnienie, może być też inne.

Dlaczego odnowiłem ten wątek?
Bo jest jak napisałem już na wątku wcześniej:
Jerzy Karma napisał:
Czym jest seks?
Nie dam tu pełnej odpowiedzi - gdyż ta jest niezwykle złożona.


Teraz chciałbym zwrócić uwagę na JEDNOŚĆ i ŁĄCZNOŚĆ.
Każdy wie, że seks to ŁĄCZNOŚĆ. Nawet, jeśli ta łączność przejawia się różnie.
SŁUŻBA także wynika z pewnego rodzaju łączności. Im bardziej kto jest swiadomy JEDNI – tym w sposób bardziej naturalny będzie pomocny „innym”.
SEKS jest zatem ŁĄCZNOŚCIĄ.
Jeśli aniołowie są bardziej, niż ludzie uzdolnieni do jedni – to tym bardziej niż ludzie powinni być uzdolnieni do seksu, czyli do przeżywania JEDNOŚCI z innymi istotami.
Wiadome jest, że mistycy swoje spotkanie z Bogiem opisują jako niesamowity akt JEDNOŚCI z Nim – który to akt obdarzył ich niewysłowionym szczęściem.
Można użyć tu określenia: SEKS Z BOGIEM.
Oburzenie jest zbędne, gdyż jest to innego rodzaju seks, a osoby przywiązane do tego, co rozumieją przez seks dotychczas, niech nie obwiniają innych /np. aniołów/ za swoje-ludzkie myślenie o seksie Wink

Z tego – co wcześniej napisałem – wybrałem niektóre wypowiedzi.
Chcąc temat bardziej skondensować.

Jerzy Karma napisał:
Będąc dziećmi jesteśmy bardziej beztroscy.
Bardziej skłonni do zabawy.
/…/Rodząc się w tym świecie mamy zadania do spełnienia, jak choćby nasz rozwój, a podstawą tego jest osiągnięcie dojrzałości ciała fizycznego.
/…/
Niektórzy nie lubią słowa SŁUŻYĆ. Kojarzy im się chyba z zajęciem służącego.
A czy są gotowi zrobić PRZYSŁUGĘ?
Przy-sługa nie kojarzy im się ze służącym?
Ech... słowa...

Służenie, czyli ściślej precyzując pomaganie innym i robienie dla nich rzeczy mających być im przydatnymi, poświęcanie im swojego czasu, jest tym, co nas uwalnia od własnego ego.

Maksymalne zaabsorbowanie takim służeniem tak pochłania, że istota /także człowiek/ będzie uwolniona od potrzeb seksualnych i erotycznych.

Czyż słowo anioł nie kojarzy się z kimś bardzo dobrym?
Z kimś, kto jest zaabsorbowany służeniem innym?

Czy ja to napisałem? Wink
Wszystko bowiem zależy od tego, czym dla kogo są potrzeby seksualne, czy erotyczne.
Najwyraźniej napisałem tamtą wypowiedź z innego pułapu Smile
/Ale zaznaczałem, że temat jest złożony i że go nie wyczerpuję./
Jedność to miłość. Miłość to piękno. Piękno to atrakcja.
Atrakcja to więź. Więź to łączność. Łączność to jedność.
I obieg się zamknął.
Seks w powszechnym ludzkim wykonaniu jest energetycznym odbiciem tego obiegu. Jego cieniem.

I jeszcze z pierwszego postu:
Jerzy Karma napisał:

Tu nie chodzi o zaniechanie seksu.
Tu chodzi o całkowite pochłoniecie w służbie innym.
Przy takim pochłonięciu potrzeby seksualne automatycznie znikają.
Pojawia się celibat naturalny - jak u aniołów.
"Lecz ci, którzy zostają uznani za godnych dostąpienia tamtego świata i zmartwychwstania, ani się nie żenią, ani za mąż nie wychodzą." (Łuk. 20:35, BW)

/…/
Seks dotyczy bowiem ega.
Póki człowiek choćby odrobinkę posiada związku z własnym ego, wtedy przejawią się u niego potrzeby seksualne.
Seks, bowiem pozostaje w silnym związku z zadowalaniem własnego ego - choćby poprzez dostarczanie przyjemności, czy też zaspokajanie oczekiwań tego ego.
Zaś na gruncie cielesnym ma jeszcze dodatkowy związek z rozwojem ciał człowieka. Podobnie jak dziecko musi jeść, by wzrastało jego ciało. Tak później następuje potrzeba seksu dla intensywnego żywienia się oddechem.


Wszystko to prawda, ale…
Nawet, gdy ego znika i zostaje miłość – wówczas miłość jest PRZEŻYCIEM oraz PRZEŻYWAJĄCYM i ona zwracając się ku jakiejkolwiek osobie – bo kogoś kochać musi, aby istnieć jako miłość – staje się ZWRACAJĄCĄ. Jest to zatem JAŹŃ doświadczająca miłości. I gdy działa w duchu owej miłości, to jest pomocna - gotowa zrobić PRZYSŁUGĘ – inaczej: chętna do służenia.
Czy w tym stanie opartym na duchu jedności, czy bliskości, najwyższą kulminacją nie jest właśnie ZJEDNOCZENIE? Na ziemi znane jako akt seksualny.
Oczywiście co ziemskie – to ziemskie, a co anielskie – to anielskie.
Skoro zaś seks jest ziemski /ale czy jest – skoro i synowie boży wchodzili w jedność z córkami ludzkimi?/, to anielskie byłoby zatem coś innego – lecz gdy przez SEKS będziemy rozumieć ZJEDNOCZENIE, to u aniołów nazwiemy to seksem.
Byłby to zatem spór o nazwę lub o interpretację znaczenia słów.


2

W kolejnym poście wcześniej napisałem do Igmany /tutaj pod linkiem dodatkowo wstawiłem wspomniany tekst/ :

Jerzy Karma napisał:
Cieszę się, że zabrałaś głos w temacie. Jest on, bowiem bardzo złożony.
/…/
Oczywiście, że jest jak napisałaś: "Ekspresja seksualna jest naturalnym przejawem ciała."

Dodam tylko, że jest ona nawet przejawem duszy ludzkiej.
Zresztą pisałem o tym w Przypomnieniu. Nie chcę się tu powtarzać.
Cytowałem tez słowa Salomona:
„Człowiek uczynny dobrze czyni duszy swej; ale okrutnik trapi ciało swoje.” (Przyp. 11:17, BG)
Dusza zaś swoje potrzeby przejawia odpowiednio do możliwości, które otrzymuje poprzez narzędzia. Takim narzędziem jest np. ciało widzialne.
/…/
/…/ seks /…/ Gdzie napisałem, że nie rozwija człowieka w energii miłości?
/…/ napisałem, iż jednym z zadań seksu było i jest uczenie ludzi miłości.

I jeszcze taka sprawa.
/…/ wielu odbiera w taki sposób, iż seks został stworzony wyłącznie do przedłużania gatunku.
Tak jednak nie jest.
Pisałem o tym już na:
http://www.boga.fora.pl/bog-po-prostu-jest,5/milosc-erotyka-i-inne-kwestie,73.html
………………………………………………………………
Tutaj fragmenty:
Miłość jest podstawą seksu. Nie rozmnażanie. „Uczynię mu pomoc odpowiednią dla niego.” (1 Moj. 2:18, BW) Pomoc do doświadczania miłości, do jej wyrażania, do jej przeżywania – aby poprzez nią i dzięki niej rozwijać się, aż do stanu, zdolności odbioru miłości Boga.
/Dla tych, którzy mniemają, że Bóg miał na myśli coś innego wypowiadając słowa: „pomoc odpowiednią”, przypominam inne znane słowa: „…i choćbym miał pełnię wiary, tak żebym góry przenosił, a miłości bym nie miał, byłbym niczym” (1 Kor. 13:2, BW). Wiedzcie zatem, że seks bez miłości jest niczym. Nie spełnia bowiem swojej roli. Lecz nawet odrobina miłości, wiele w nim zmienia.
/…./
Miłość jest pięknem.
Piękno jest miłością.

………………………………………………………………………

Jeśli zaś ktoś osiąga taką miłość, że zaczyna służyć innym, to czyż nie osiągnął celu?
/…/ wychowywanie potomstwa pozostaje w silnym związku z miłością i służbą.
Seks ma uczyć właśnie miłości i służby.
/…/
4. Nie żona rozporządza własnym ciałem, lecz mąż; podobnie nie mąż rozporządza własnym ciałem, lecz żona.
/…/ (1 Kor. 7:2-6, BW)


Warto to zwrócić uwagę na zdanie 3-4. Mamy tu wyraźną mowę o służbie męża swoim ciałem żonie i służbie żony swoim ciałem mężowi. Służba ta jest niezmiernie ważna, uczy bowiem miłości, oraz przygotowuje dusze do służby w innych sprawach.


Fakt, że służenie innym jest celem- ale wynika on w swojej pełni z nie tylko z JEDNOŚCI, lecz także z PIĘKNA oraz z ATRAKCJI.

Nie bez racji jest to, że w Indiach Boga określa się nazwą WSZECHATRAKCYJNY – tak jak w naszej kulturze określa się Go WSZECHMOGĄCYM.

Jeśli zatem ktoś osiąga najwyższy cel służenia, to tak jak owe służenie może wynikać najpierw z wiedzy, mądrości, czy obowiązku, to w swoich wyższych pułapach jest służeniem z miłości – z atrakcji.
Interesujące jest to, że tak jak pisma wedyjskie pouczają by działać z obowiązku, oraz że jest to najwyższa wiedza, to jednak te same pisma wedyjskie stawiają wyżej ponad największych zrealizowanych duchowo mędrców właśnie pasterki gopi – które zapałały nie obowiązkiem do Boga, lecz atrakcją ku Niemu Smile)

Nie chodzi tu o pożądanie. Pasterki owe pokochały Boga w całkowitym zapomnieniu o sobie – ego zostało pochłonięte przez miłość.

Teraz kwestia pragnienia, czy pożądania.
Z jednej strony istnienie bez nich słusznie dla wielu wydaje się być jałowe Smile
Z drugiej przecież Budda nauczał, iż są przyczyną cierpienia i uwarunkowania!
I jak w tym się pozbierać? Hehe
Tylko, że Budda miał na myśli pragnienia prowadzące do cierpień – pragnienia warunkujące istoty w niedoskonałości.
Zaś pasterki gopi kierują swoje pragnienia ku DOSKONAŁOŚCI – a to coś zupełnie innego.

Dlatego mędrzec najpierw porzuca swoje pragnienia, gdyż były niedoskonałe. Zaś będąc wolnym od niedoskonałych skłonności staje się gotów na przyjęcie tego, co jest doskonałe.

P.s.
Jeden tancerz tańczy i drugi tańczy to samo, lecz jeden tańczy święty taniec, a drugi grzeszny – choć zewnętrznie taniec ich wygląda tak samo.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Miłujący prawdę




Dołączył: 03 Lis 2009
Posty: 84
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 7:50, 27 Lut 2010    Temat postu:

Aniołowie wypełniają różne zadania związane z wykonywaniem woli Bożej.
Wszyscy aniołowie niezmiernie się radowali, gdy Jehowa ‛zakładał ziemię’, i skwapliwie wypełniali swe zadania, kiedy ten szczególny klejnot kosmosu przeistaczał się w dom dla ludzkości (Hioba 38:4, 7).
Jehowa stworzył człowieka „niewiele niższym od aniołów”, ale uczynił go ‛na swój obraz’, dzięki czemu możemy odzwierciedlać Jego wzniosłe przymioty (Hebr. 2:7; Rodz. 1:26).
Gdyby Adam i Ewa, a potem także ich potomkowie, robili właściwy użytek z daru wolnej woli, mogliby się bez końca cieszyć życiem w rajskich warunkach jako członkowie wszechświatowej rodziny Bożej złożonej ze stworzeń rozumnych.
Sądzę, że na tym należałoby się skupić w analizowaniu roli aniołów.
Jaki jest ich udział w głoszeniu dobrej nowiny?
Odpowiedź znajdujemy w Księdze Objawienia 14:6: „Ujrzałem innego anioła, który leciał środkiem nieba i miał wiecznotrwałą dobrą nowinę do oznajmienia jako radosną wieść dla mieszkających na ziemi i dla każdego narodu, i plemienia, i języka, i ludu”. Ta „wiecznotrwała dobra nowina” najwyraźniej wiąże się z „dobrą nowiną o królestwie”, która zgodnie z zapowiedzią Jezusa miała być przed końcem obecnego systemu rzeczy „głoszona po całej zamieszkanej ziemi na świadectwo wszystkim narodom” (Mateusza 24:14).
Rzecz jasna, aniołowie nie głoszą osobiście. To ważne zadanie Jezus powierzył ludziom (Mateusza 28:19, 20).
Ale czy nie dodaje nam otuchy świadomość, że gdy wywiązujemy się z tego polecenia, możemy liczyć na pomoc aniołów — świętych, mądrych i potężnych stworzeń duchowych?
Istnieje mnóstwo dowodów na to, że aniołowie wspierają nas - świadków Jehowy - w tej pracy. Na przykład co jakiś czas słyszymy, że w trakcie pełnienia służby kaznodziejskiej Świadkowie Jehowy spotkali kogoś, kto krótko przedtem modlił się do Boga o pomoc w znalezieniu prawdy.
Zdarzenia takie następują zbyt często, by uznać je za zwykły zbieg okoliczności. Dzięki anielskiemu wsparciu coraz więcej ludzi uczy się robić to, do czego nawoływał ‛anioł lecący środkiem nieba’:
„Boga się bójcie i dajcie mu chwałę” (Objawienie 14:7).
Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.boga.fora.pl Strona Główna -> Bóg po prostu JEST Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
Appalachia Theme © 2002 Droshi's Island